ďťż
Strona początkowa UmińscyIdzie przez świat, modląc się o jedność chrześcijan.nowa kontrowersyjna książka dot. etyki chrześcijańskiej(kolejne) Sensacyjne odkrycie podważy chrześcijaństwo?Ewangelizacja - szukam odważnych i świadomych chrześcijan:)www.zapisanisobie.pl - dla samotnych chrzescijan(darmowa)Chrzest osoby dorosłej - jak się odbywa ?ETAPY DROGI WE WSPÓLNOCIE CHRZEŚCIJAŃSKIEJOff topic z "Seks po chrześcijańsku"Szkoła Życia Chrześcijańskiego i EwangelizacjiThe God Father - Ojciec Chrzestny
 

Umińscy

Skad mam wiedziec co podoba sie Bogu a co nie, jezeli nie z Biblii?

Jestem katolikiem ale naaapewno nie gorliwym Wole okreslenie Chrzescijanin


Wstydzisz się swojej przynależności do KRK???
co to jest KRK?

co to jest KRK?
Kościół Rzymsko Katolicki



Skad mam wiedziec co podoba sie Bogu a co nie, jezeli nie z Biblii?

Nie, sądzę, że wiekszość opiera się właśnie na Bogu słuchając Jego słowa w Piśmie. Nie masz podstaw twierdzić, że olewa się Biblię. Gdyby tak było to nie wiem czy byłby jakiś problem.



Nie, sądzę, że wiekszość opiera się właśnie na Bogu słuchając Jego słowa w Piśmie. Nie masz podstaw twierdzić, że olewa się Biblię. Gdyby tak było to nie wiem czy byłby jakiś problem.


Przepraszam ale troszke nierozumiem


"Katolikiem" jestem od urodzenia. Chrześcijanem stałem sie niedawno
(Zwróc uwage na cudzysłów)


Tym bardziej nie wiem o czym mówisz. Czyli katolik to nie chrześcijanin.... Jestem nim od chrztu i automatycznie jestem chrześcijaninem, tu nie ma różnicy.



"Katolikiem" jestem od urodzenia. Chrześcijanem stałem sie niedawno
(Zwróc uwage na cudzysłów)


Szkoda, że tak piszesz, nie poznawszy dogłębnie wiary praojców, zaręczam, iż KRzK jest dokładnie tym samym co powstał za czasów Jezusa i trwa nieprzerwanie mocą Ducha św po dziś dzień.
Grig wlasnie to mialem na mysli, bardzo dobrze to wyjasniles...
Sam chrzest nie daje nam zbawienia, sami musimy wybrac czy idzemy z Bogiem czy nie.

Offca prosze, niech Słowo sluzy ku Twojemu zbudowaniu

Wojtku37 sam wiesz ile w dzisiejszych czasach jest Katolikow a ile wsrod nich wierzacych Urodzilem sie jako Katolik, ale nie wiem czy moge tak o sobie powiedziec, np. nie odmawiam różanca, nie oddaje czci Maryi ( to juz chyba osobny temat) - czesc i chwala nalezy sie Panu Jezusowi.

Ja jestem z Kościoła Bożego, moim Panem jest Jezus, a Słowo Boże moim pokarmem

<><
Nie ważne w co wierzysz, ważne aby w to wierzył prawdziwie.

Nie ważne w co wierzysz, ważne aby w to wierzył prawdziwie.

Kompletne się z tym nie zgadzam. Jak będe wierzył w szatana prawdziwe to też dobrze? Wybacz za przykład ale logika tego zdania jest porażająca. Mam świadomość, że nie masz takiej intencji ale słabo to wytłumaczyłeś. Nie można wierzyć w byle co byle prawdziwe. To nie kryterium.


Jak będe wierzył w szatana prawdziwe to też dobrze?
No chyba taka jest wiara KOscioła Katolickiego. Oprócz tego, że wierzymi w Boga to także wierzymy w szatana.

No chyba taka jest wiara KOscioła Katolickiego. Oprócz tego, że wierzymi w Boga to także wierzymy w szatana.

Nie taka moja intencja. Zresztą patrz co napisał Wojtek. Podałem szatana ale równie dobrze mogę podać Asztarte, reinkarnację itd. Ważnym jest w co wierzymy i komu, tym kryterium nie jest tylko szczerość: można szczerze wierzyć horoskopom. Choć wiem, że maksymalizuję, ponieważ w ten sposób chciałem zwrócić uwagę, iż nie mozemy pisać jakiś wieloznacznych zdań....


[ Dodano: Pią 03 Cze, 2005 10:13 ]

Pada pytanie do przypadkowego przechodnia - czy wierzysz w Boga?, odpowiada że tak i każdy wie o co chodzi. Lecz kiedy pada analogiczne pytanie, czy wieżysz w demona, i kiedy pada odpowiedz twierdząca - to czy nie wydaje się wskazywać inną optykę wiary?.
No tak, to też jest problematyczna kwestia. I dlatego, aby być pewnym, czy dobrze zinterpretowane zostało pytanie, powinniśmy zmienić jego treść, podajmy przykład:
1) Czy wyznajesz Szatana?
2) Czy wierzysz w Szatana?
3) Czy wierzysz w istnienie Szatana?
Wyraźnie widać, że pytania 1 i 3 są jasne i klarowne, nie sposób źle zinterpretować ich sensu. Pytanie 2 natomiast zależnie jest od kontekstu czy intencji pytającego, może oznaczać to samo co 1 i 3.
Dla przykładu: nie jestem pewny, ale w książce Imię Róży którą dość niedawno przeczytałem, zadawane było pytanie "Czy wyznajesz Szatana?", może jeszcze sprawdzę . Jeśli tak było, to można uznać tłumacza jako pewien autorytet
Bracie Grig, lecz zauważ, że kiedy wyznajesz Credo nigdy i nigdzie nie pada stwierdzenie czy wierzysz w diabła, bo czyż nie zmieniło by to sensu całej wypowiedzi?.,[/list]

Bracie Grig, lecz zauważ, że kiedy wyznajesz Credo nigdy i nigdzie nie pada stwierdzenie czy wierzysz w diabła, bo czyż nie zmieniło by to sensu całej wypowiedzi?.,[/list]
Wybacz moją niewiedzę, ale nie zrozumiałem powyższego posta Co oznacza "credo"?

PS. Może ktoś by wreszcie utworzył oddzielny topic?
Bo to jest wyznanie wiary w Boga, oczywiste jest że razem z tym akceptujesz głoszone przez Kościół nauki, czyli akceptujesz też istnienie diabła itp. Takie wyznanie mogłoby tylko powodować niezrozumienie więc logiczne, że go nie ma... w każdym razie tak mi się wydaje

Nie zgadzam się z Tobą. Patrzysz na to zdanie wg. kryteriów Kościoła.

A Głową Kościoła jest kto? Póki co i zawsze Chrystus a On powiedział: "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem" /J 14, 6/ Natomiast reszta twojej wypowiedzi jest wyciągnięciem radykalnych wniosków z czegoś czego nie powiedziałem, w tym przypadku nie napisałem.

A po drugie czy aby nie popadasz w relatywizm? Skoro Jezus jest Prawdą a poza Nim jej nie ma to jak.


Skad mam wiedziec co podoba sie Bogu a co nie, jezeli nie z Biblii?



Właściwie to wlaśnie z Biblii... tyle że nie zawsze umiemy odniesc jakies sytuacje z zycia do Biblii, i temu m.in. sluzy nauka Kościoła. No bo np.w czasach Jezusa nie bylo plyt CD, wiec nikt o nich nie pisal. A jak zapytam kogos czy piractwo jest grzechem, to skad bedzie wiedzial ze to jest grzech skoro tego nie ma w Biblii? Z nauki Kościoła własnie. Bo on Biblię interpretuje. I widzi ze kradziez to grzech - piractwo to kradziez - czyli piractwo to grzech. A przeciez w biblii nie ma słowa "piractwo"
Moniczko w Biblii rowniesz nie znajdziesz określenia Boga, jako Trójca Święta - więc niektórzy w Nią nie wierzą. Proste nie?. Tak nie można interpretować Bibli
Tak Wojtek, zgadzam sie w stu procentach, wlasnie chodzilo o to ze nie wystarczy sama Biblia ale potrzebna jest interpretacja w postaci nauki Kościoła. O to chodziło.
Mocne słowa Tomasz - ale prawdziwe thx


Według mnie, także jest róznica pomiędzy katolikiem a chrześcijaninem.
Katolik jest częścią Kościoła, ogranicza się tylko do prawa jakie kościół daje,chrześcijanin żyje natomiast Bogiem, ufa mu bezgranicznie i pełni przede wszystkim jego wolę.


Rozgraniczenie jakie poczyniłeś jest sztuczne! Katolik wegług takiego ujęcia to jakiś uczestnik - formalny - organizacji o nazwie Kościół. Przecież ten Kościół to Ciało mistyczne Chrystusa. On jest głową a my resztą ciałą - przedstawiając to metaforycznie. Stąd św. Paweł napisał:

Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła /Ef 5, 31/.

Tłumaczy tę prawdę św. Augustyn:

Cieszmy się więc i składajmy dziękczynienie nie tylko za to, że uczynił nas chrześcijanami, lecz samym Chrystusem. Czy rozumiecie, bracia, jakiej łaski udzielił nam Bóg, dając nam Chrystusa jako Głowę? Skoro bowiem On jest Głową, my jesteśmy członkami; jesteśmy całym człowiekiem, On i my... Pełnia Chrystusa: Głowa i członki. Jaka to Głowa i jakie to członki? Chrystus i Kościół /KKK 796/

Zatem katolik nie ma jakiegoś prawa kościelnego nad sobą tylko prawo miłości dane nam przez Chrystusa, które w Duchu Świętym jesteśmy zdolni przyjąć. A nawet więcej to wejscie w Chrystusa. Stąd Kościół i bycie katolikiem to nie nazwa urzędowa czy określająca przynależność do danego kościoła tylko określająca nasza godność wyrażającą się przez przebóstwienie, które się dopiero w nas dokonuje.


Według mnie, także jest róznica pomiędzy katolikiem a chrześcijaninem.
Katolik jest częścią Kościoła, ogranicza się tylko do prawa jakie kościół daje,chrześcijanin żyje natomiast Bogiem, ufa mu bezgranicznie i pełni przede wszystkim jego wolę. Chrześcijanin nie stawia się na pierwszym miejscu, ale na ostatnim. Przed nim jest Bóg i bliźni. Niestety katolicy nie mają w życiu takiej kolejności, mimo że chodzą do koscioła, wierzą w Boga.


Szczęka mi bracie opadła, kiedy to coś napisał przeczytałem. Napisałeś to nie jako Katolik, lecz jako rasowy protestant, i to żyjący w Polsce. Bo na zachodzie troszeczkę iunaczej to wygląda. Szkoda, że znasz tylko takich katolików, jakich opisałeś.

Swoim zgeneralizowanym poglądem przekreśliłeś wielu wspaniałych Katolików, a wywyższyłeś braci protestantów. Ale Masz dotego prawo, takie masz zdanie. Lecz w głwę zachodzę skoro masz takie marne pojęcie o Katolikach, to czemu jeszcze jesteś w KRzK?.

PS.
Ja znam wielu protestantów, którzy stawiają się na pierwsztym miejscu przed Kościołem.

Szczęka mi bracie opadła, kiedy to coś napisał przeczytałem. Napisałeś to nie jako Katolik, lecz jako rasowy protestant, i to żyjący w Polsce. Bo na zachodzie troszeczkę iunaczej to wygląda. Szkoda, że znasz tylko takich katolików, jakich opisałeś.

Nie sądzę, że intencją Tomasza było podkreślenie różnicy pomiędzy katolikami a protestantami. Tak to można odebrać, jednak nie będe maksymalizował. Dla mnie taki podział jest błędny, ponieważ katolik = chrześcijanin stąd dzielenie tego jest nie logiczne.


Chodzi mi jednak o to, ze wielu się uważa za katolików, ale tak naprawdę ograniczają się tylko do chodzenia do kościoła z obowiązku,a nie dla samego spotkania z Bogiem.
A może nie z obowiązku, a z przyzwyczajenia, gdyż tłumaczenie, że chodzi się do kościoła w niedzielę, bo tak trzeba, to jednak jest całkowite niezrozumienie.

No i formalnie to wiadomo, każdy katolik to chrześcijanin, ale nie każdy chrześcijanin to katolik i o tym trzeba pamiętać.
Niektórzy chodzą z obowiązku. Sam to czułem, gdy nie chciało mi się chodzić do kościoła, ale myślałem wtedy, że jak nie pójdę to będę miał grzech i chodziłem wbrew temu co chciałem robić.
Aż w końcu przestałem chodzić na jakieś 10 lat. Teraz jednak chodzę z pragnienia spotkania się z Chrystusem, a nie z obowiązku czy z przyzwyczajenia.

Pozdrawiam
W moim przypadku chodzenie z przyzwyczajenia utrzymało mnie przy Bogu, jak sie nawróciłam, to było mi łatwiej... nie bałam sie wrócić na Mszę
Wiesz Anniko, mnie raczej uratowało co innego, mnie uratowała świadomość, że Bóg mnie naprawdę kocha i tylko on może mnie że wszystkiego co złe i mnie niszczy wyprowadzić.
I tak naprawdę nie potrzebowałem jakiegoś faktu cierpienia czy upadku, by zwrócić się do Boga o pomoc. Sam poszedłem prawie po 10 latach nieobecności do kościoła by porozmawiać z Bogiem.

Pozdrawiam
Ojej, znowu na skróty mi sie powiedziało.

Nawróciłam się po osobistym spotkaniu z Bogiem, po prostu w końcu zauważyłam przed soba tę dłoń, którą On zawsze do mnie wyciagał... ale dla przykładu moja koleżanka miała duże opory z powrotem na Eucharystię, bo wiele lat nie była, nie wiedziała, jak sie zachować, co sie mówi itd.. jak dziecko. Wstydziła się i bała. Sztan ją tak męczył .
Tak bywa, gdy się długi czas nie chodzi do Koscioła, zapomina się podstawowych modlitw Eucharystycznych. A co do szatana - to jest zrozumiałe, on cały czas będzie atakował, dlatego trzeba się bronić. Ja mimo, że wróciłem do kościoła i jestem już 5 lat we wspólnocie, to nadal czuję jego obecność, jego walke o mnie.
Modlitwa jest na niego bardzo skuteczną bronią, a po za tym sakramenty.

Pozdrawiam
W moim przypadku było podobnie jak z Annniką, w pewnym momencie przestałem chodzić do kościoła, ale na krótko, gdzieś z miesiąc może ze dwa, a potem chodziłem na zmianę z poczucia obowiązku i z przyzwyczajenia, aż w pewnym momencie zacząłem się modlić o to, żeby Bóg pokazał mi i uświadomił mnie o co w tym naprawdę chodzi.

I tez podobnie, jak Annika w pewnym momencie dopiero zobaczyłem Jego dłoń wyciągniętą do mnie i że tak bajkowo powiem, wiele rzeczy stało się łatwiejszych, ale i inne się trochę skomplikowały, ale teraz inaczej na to wszystko patrzę.
Tak, bo Bóg dziala nie na nasze zawołanie, ale wtedy kiedy uzna, ze jest to potrzebne danej osobie, on wybiera właściwe momenty a nie człowiek, dla każdego ma swój oddzielny plan, który realizuje,często te fakty które daje nie są zgodne z naszym oczekiwaniem, ale on wie co robi i wie, że to jest dobre dla nas.

Pozdrawiam
Tylko że te Jego komplikacje są dość specyficzne, nieprawdaż Komplikuje się to, co moze ulec poprawie ,ale nam czasem wygodniej tak, jak jest Boimy się zmian i "głębi".
Ale to tylko pokazuje, jakie mamy do Boga zaufanie, a raczej, że go nie mamy, inaczej byśmy się nie obawiali niczego, nawet śmierci.

Pozdrawiam

Nie zgadzam się z Tobą. Patrzysz na to zdanie wg. kryteriów Kościoła. To zdanie wyraża, iż każda religia, o ile daje Ci szczęście, jest dla Ciebie dobra. Jeśli ktoś wyznaje inną wiarę czy poglądy (choćby podana dalej reinkarnacja), jest przekonany co do ich słuszności i żyje w zgodze z nimi - to jest chyba najważniejsze, nie? Nigdy nie odważyłbym się powiedzieć, że czyjaś wiara jest głupotą czy jest zła (co Ty właśnie powiedziałałeś powyżej). Jedyne co możesz stiwerdzićzachowując obiektywizm to na przykład że jakieś konkretne wierzenia nie zgadzająsię z Twoimi, są sprzeczne z wyznawanym przez Ciebie systemem wartości itp. To w sumie temat na oddzielny topic, ale skoro już zacząłeś...
Jeśli nie potrafisz zaakceptować tego, że ktoś wierzy w reinkarnacje czy Sztana (wyznaje go) i jest przy tym szczęśliwy, to wybacz, ale to już jest ślepa ignorancja


Nie może istnieć wiele prawd. Coś może być prawdą albo kłamstwem.
Co prawdą nie jest jest kłamstwem!
Będąc katolikiem wierze że Kosciół Katolicki posiada monopol na prawdę, że jest jedynym depozytariuszem Borzego obiawienia. Gdybym w to nie wierzył nie był bym katolikiem.
Dlatego inne religie są kłamstwem. Nawet inne wspólnoty chszescijańskie w swej zatwardziałosci odrzucają czesć prawdy tkwiac w kłamstwie.
Dlatego naszym obowiazkiem jest praca ewangelizacyjna aby przyprowadzić wszystkie zagubione owce do koscioła Chrystusowewgo.
Zastanawiam się nad twoim katolicyzmem, bo to co piszesz, to wcale nie świadczy o katolicyźmie, może się mylę, ale jeśli tak, to niech mnie kompetentne osoby poprawią, przekonają mnie że tak nie jest?

Pozdrawiam


Będąc katolikiem wierze że Kosciół Katolicki posiada monopol na prawdę, że jest jedynym depozytariuszem Borzego obiawienia. Gdybym w to nie wierzył nie był bym katolikiem.
Dlatego inne religie są kłamstwem.


Zgadzam sie ze jest tylko jedna Prawda. Ale polecam Ci deklaracje Dominus Iesus albo dokumenty ostatniego soboru, szczegolnie Lumen Gentium. One mowia ze Kościół jest depozytariuszem Prawdy - bo taka jest wiara Kościoła. Nauką Kościoła nie jest natomiast posiadanie monopolu na prawde - to nie moje zdanie ale wniosek z dokumentow ktore mowia o ziarnach prawdy w roznych religiach.

[ Dodano: Pią 23 Wrz, 2005 11:46 ]
A możesz podać jakie to wspólnoty odrzucają część prawdy, tkwiąc w kłamstwie?
Bo narazie wiel mówisz na ten temat, ale mało podajesz faktów, więc może się wysilisz i podasz nam kilka przykładów? - bo jeśli tak jest to chyba powinny być jakieś przykłady?

Pozdrawiam

zaręczam, iż KRzK jest dokładnie tym samym co powstał za czasów Jezusa Trochę się cofnałem - ale co rozumiesz przez słwoa "Tym samym", bo chyba nie doktryne KRK

Według mnie, także jest róznica pomiędzy katolikiem a chrześcijaninem.
Katolik jest częścią Kościoła, ogranicza się tylko do prawa jakie kościół daje,chrześcijanin żyje natomiast Bogiem, ufa mu bezgranicznie i pełni przede wszystkim jego wolę. Chrześcijanin nie stawia się na pierwszym miejscu, ale na ostatnim. Przed nim jest Bóg i bliźni. Niestety katolicy nie mają w życiu takiej kolejności, mimo że chodzą do koscioła, wierzą w Boga.
Chrześcijanin ma wyryte w sercu prawo Boga i tym żyje, katolik niestety jest w tym bardzo ograniczony. Dlatego do momentu gdy człowiek nie pozbędzie się wszelkich bożków ze swojego życia, tak by Bóg był na pierwszym miejscu to do tego momentu bedzie tylko katolikiem, członkiem kościoła. Do tego by zostać chrześcijaninem potrzebna jest wiara w Boga, ta prawdziwa wiara, że to Bóg jest moim Panem, ze tylko on zabezpiecza moje życie, a nie pieniądz czy inne rzeczy lub osoby.


Jako katoliczka poczułam się dotknięta... Ideałem nie jestem i daleko mi do niego, ale staram się żyć Bogiem. Własnie jako katoliczka staram się byc takim człowiekiem jakich Ty nazywasz mianem chrześcijan. Zresztą nie rozumiem po co to rozróżnienie: jestem chrześcijanką i katoliczką przeciez, to sobie nie przeczy.

Tomaszu, jestes katolikiem? (=członkiem Kościoła Katolickiego)
--------------------------------------------------------------------------------


A możesz podać jakie to wspólnoty odrzucają część prawdy, tkwiąc w kłamstwie?
Wszystkie które odrzucają dogmaty Kościoła Katolickiego, miedzy innymi koscioły protestanckie.
Odpowiadasz bardzo ogólnikowo, myślę, że to trochę niewystarczająca odpowiedź. Chodzi o konkrety. Znasz jakieś katolickie wspólnoty?

Pozdrawiam
Inkwizytorze może też rozróżnisz ,co rozumiesz pod nazwą wspólnoty Bo my zdaje się nazywamy tak wspólnoty działające w obrębie KrK, inaczej - potocznie nazywane - grupy lub faktycznie zinstytucjonalizowane wspólnoty, typu neo czy wspólnoty życia. BO nagle wyskakujesz z protestantami Moze uściślimy, o czym mowa

To na marginesie.

Nie wiem, czy już pisałam czy nie. Pogubiłam się trochę. Nie uznaję ekumenizmu w sensie upodabniania się do siebie wyznań itp, ale pochwalam pokojowe współegzystowanie chrześcijan. Ekumenizm nie moze odprowadzać do tego, że w imię jednosci w KrK "zapomnimy" o jakiś dotychczasowych dogmatwch czy zasadach wiary, to nie tak. Ale dialog - czemu nie
Miłaem na myśli tak zwane koscioły protestanckie. Nie lubie tego określenia bo nie są one prawdziwym Kosciołem i dlatego wole używać okreslenia wspólnoty protestanckie lub zbory.


Nie wiem, czy już pisałam czy nie. Pogubiłam się trochę. Nie uznaję ekumenizmu w sensie upodabniania się do siebie wyznań itp, ale pochwalam pokojowe współegzystowanie chrześcijan. Ekumenizm nie moze odprowadzać do tego, że w imię jednosci w KrK "zapomnimy" o jakiś dotychczasowych dogmatwch czy zasadach wiary, to nie tak. Ale dialog - czemu nie

W pełni się zgadzam. Nie żyjemy w średniowieczu i daleki jestem od wzywania do wojen i prześladowań religijnych.
Dialog jest konieczny bo tylko przez rozmowe możemy dotrzeć do tych ludzi, musi on jednak prowadzić do ich nawrócenia. Jednak napewno nie sprzyjają temu spotkania pokroju Asyżu czy Taize
Pozdrawiam

Jednak napewno nie sprzyjają temu spotkania pokroju Asyżu czy Taize

Asyż to nie spotkanie ekumieniczne to po pierwsze tylko między wyznaniowe! Taize to wspólnota ekumeniczna, byłem tam i chyba rzeczywiście to ma sens. Jeśli tego nie widzisz to podaj chociaż racje dlaczego tak niby jest

Jednak napewno nie sprzyjają temu spotkania pokroju Asyżu czy Taize
To bardzo mocne słowa. Zapominasz jednak, że do Asyżu to papież zaprosił wyznawców innych religii. Powtarzam: papież, głowa Kościoła Katolickiego. Nie daje to Tobie nic do myślenia???

To bardzo mocne słowa. Zapominasz jednak, że do Asyżu to papież zaprosił wyznawców innych religii. Powtarzam: papież, głowa Kościoła Katolickiego. Nie daje to Tobie nic do myślenia???
Pamietajmy jednak że spotkanie w Asużu zostało mocno skrytykowane przez obecnego papieża kiedy był jescze kardynałem.
Pamietajmy że papież jest nieomylny tylko kiedy wypowiada się
ekscathedra. A najbardziej do myślenia daje fakt że na tym spotkaniu na ołtarzu znajdowały się posążki pogańskich bożków.

A najbardziej do myślenia daje fakt że na tym spotkaniu na ołtarzu znajdowały się posążki pogańskich bożków.

Na ołtarzu? Szczerze mówiąc nie wiem, ale mam wrazenie ze tam każe wyznanie modliło się według własnych tradycji. Więc posążki na ołtarzu...? Chyba nie w czasie Mszy św. a wtedy można mówic o ołtarzu...? Ja nie wiem, nie bardzo mam informacje
inkwizytor napisał:


Pamietajmy jednak że spotkanie w Asużu zostało mocno skrytykowane przez obecnego papieża kiedy był jescze kardynałem.


A masz może ten tekst, w którym to krytykował, ciekawi mnie co takiego na ten temat obecny papież powiedział?

Pozdrawiam
Postaram sie jak najszybciej odpowiedzieć na Wasze pytania.
Na razie zamieszczam fragmęt artykółu który ukazał się w "Gazecie Wyborczej"



Ratzinger nazwał przed kilku laty Jana Pawła II "papieżem z charyzmatem gestu" i pośrednio przypisał kurii rzymskiej (w której pracował) zadanie przekładania tych gestów na "język urzędowy". Jednak w rzeczywistości Ratzinger część głośnych "gestów" Papieża krytykował, a od niektórych zdołał Go nawet odwieść.

Najgłośniejszym przykładem jest ekumeniczne spotkanie w Asyżu z 1986 r., gdy Jan Paweł II modlił się o pokój wspólnie z duchownymi innych religii (m.in. buddystami). Dla Ratzingera (i wielu katolickich hierarchów) ten "gest jedności" groził, że katolicy "stracą świadomość wyjątkowości swej wiary".

Pod jego wpływem Jan Paweł II wycofał się z międzyreligijnych spotkań, a w Asyżu w 2002 r. modlili się już tylko wyznawcy Chrystusa. Ratzinger nie szczędził jednak ostrych słów także chrześcijańskiemu ekumenizmowi. - Nie wystarczą radosne ceremonie, które niosą wyłącznie samozadowolenie. Trzeba konkretnego programu - mówił Ratzinger o ekumenicznym Kirchentag w Berlinie w 2003 r.


http://serwisy.gazeta.pl/...80,2670019.html

[ Dodano: Pon 26 Wrz, 2005 12:28 ]
Dla mnie ten tekst nie krytykował spotkania samego w sobie, a jedynie wskazał, że ekumenizm to nie robienei słodkich minek do wszystkich wokół...
Dokładnie tak. Nie ma nic złego w tym że ludzie spotkają się w Asyżu czy gdziekolwiek indziej. Zły może być tylko cel i forma spotkania i w tym właśnie polega problem Asyżu
Pozdrawiam



Nigdy przedtem Kościół nie został tak upokorzony jak wówczas, kiedy Papież postawił się na jednym poziomie z przywódcami wszystkich sekt i religii.


Pokora, pokora, pokora... I prosiłabym o źróło tekstu

inkwizytor napisał/a:

Nigdy przedtem Kościół nie został tak upokorzony jak wówczas, kiedy Papież postawił się na jednym poziomie z przywódcami wszystkich sekt i religii.


A tego to juz w ogóle nie rozumiem ...
Tekst jest fragmentem artykułu który ukazał sie w jednym z numerów pisma The Angelus.


Nigdy przedtem Kościół nie został tak upokorzony jak wówczas, kiedy Papież postawił się na jednym poziomie z przywódcami wszystkich sekt i religii.

A tego to juz w ogóle nie rozumiem ...

To proste. W Asyżu Papież był tylko jednym z wielu przywódców religijnych na równi z Dalai Lamą i innymi przedstawicielami religi pogańskich, pokazując w ten sposób ze chsześcijaństwo nie jest niczym leprzym od buddyzmu i innych religi.
Napewno wszyscy zgodzicie się że taka postawa nie prowadzi do nawrócenia pogan, bo poco mają się nawracać skoro ich religie są równie dobre.
Inkwizytor napisał:


To proste. W Asyżu Papież był tylko jednym z wielu przywódców religijnych na równi z Dalai Lamą i innymi przedstawicielami religi pogańskich, pokazując w ten sposób ze chsześcijaństwo nie jest niczym leprzym od buddyzmu i innych religi.
Napewno wszyscy zgodzicie się że taka postawa nie prowadzi do nawrócenia pogan, bo poco mają się nawracać skoro ich religie są równie dobre.


Ja np. się z tym nie zgodzę. Postawa papieża nie była zła, on zawsze dążył do tego, by pojednać wszystkie religie ze sobą, ale by to można było uczynić, trzeba je poznawać, a nie odrzucać.
Warto zauważyć, że był naprawdę jedną z niewielu osób, którym udało się pojednać taką ilość Kościołów. Nie wszystko jednak za życia można uczynić, dlatego pozostawił dla swojego następcy utarty szlak, by nim podążał, ale czy tak będzie, to czas pokaże.
Bardzo trudno jest ewangelizować kraje, w których dominują pogańskie religie, bez poznania tych wierzeń i kultury tych ludzi jest to bardzo trudne zadanie. Papież był człowiekiem tak prostym i tak uduchowionym,ze potrafił docierać nawet do tak dzikich pogańskich plemion i potrafił zyskać u nich szacunek.
Dlatego jestem pełen podziwu dla jego postawy i tego co robił, a nie robił nic szczególnego: próbował tylko jako zwykły człowiek zrozumieć innych i głosić im w bardzo prosty sposób miłość Boga. Dlatego stał się niezwykłym człowiekiem, dzięki temu, że za wszelką cenę i do samego końca pragną pełnić wolę Boga, a nie swoją.

Pozdrawiam

Pozdrawiam

Papież był tylko jednym z wielu przywódców religijnych na równi z Dalai Lamą i innymi przedstawicielami religi pogańskich, pokazując w ten sposób ze chsześcijaństwo nie jest niczym leprzym od buddyzmu i innych religi.
Z tego co się orientuję, to chrześcijanin, katolik, to ten który powinien być ostatni, najmniejszy, nie szukający splendoru i oklasków. A takie postawienie sprawy od razu przekreśla ludzi innych wyzań (jakoś dziwacznie brzmi dla mnie "religia pogańska").

Co do Dalaj Lamy, to o ile dobrze pamietam, to jeden z nich powiedział, że byłby chrześcijaninem... gdyby nie rozdźwięk między tym co chrześcijanie głoszą, a tym jak postępują...

Więc, tak jak pisał Wojtek: POKORA.
Pokora i owszem ale pamiętajmy że Papież reprezentuje powagę KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO który jest Mistycznym Ciałem Chrystusa i dlatego nie wolno stawiać go na równi z pogańskimi bałwanami.



Ja np. się z tym nie zgodzę. Postawa papieża nie była zła, on zawsze dążył do tego, by pojednać wszystkie religie ze sobą, ale by to można było uczynić, trzeba je poznawać, a nie odrzucać.

No pięknie loża wielkiego wschodu by się nie powstydziła.
Czy Ty wiesz o czym mówisz?
Jak można połączyć wszystkie religje?
to jest NEW AGE!
Pogan należy nawracać a nie się z nimi jednać. Pamiętajmy o pierwszym przykazaniu!!!


Pogan należy nawracać a nie się z nimi jednać. Pamiętajmy o pierwszym przykazaniu!!!


tak się składa iż poganką była samarytanka, z którą jezus rozmawiał przy studni, znasz tę historię?. A może nie wiesz, że rozmawiając z Nią Chystus wobec prawa żydowskiego stał się "nieczysty" i dobrze o tym wiedział, a jednak z nią rozmawiał
Chrystus był Bogiem!!! Poza tym ta rozmowa doprowadziła do jej nawrócenia. Jezus nie poszedł z nią do jej świątyni aby sie wspulnie pomodlić w imie synkretyzmu jak to czyniono w Asyżu.
wątpię, inkwizytorze, że w Asyżu modlono się w imię synkretyzmu, zachowano raczej odmienność religii, ale nie uwypuklano różnic, modlono się natomiast o pokojowe współistnienie danych religii i wyznań. tu nie chodzi o synkretyzm!

[ Dodano: Wto 27 Wrz, 2005 14:28 ]

pokaż mi, która religia chciałaby, aby połączono ją z innymi w ramach jedności wierzących.
Kosciół katolicki po Vaticanum II
to oczywiście żart
A na poważnie, Nie odrazu kraków zbudowano, do synkretyzmu dojdzie się też małymi kroczkami. Masoneria w watykanie nie śpi i ma swój wpływ na wielu katolików o czym najlepiej świadczą wypowiedzi niektórych forumowiczów.
No ale skoro tak bronicie Asyżu to powiedzcie mi dlaczego? Mam nadzieje że wytoczycie leprze argumęty niż że zwołał go papież polak.
Pozdrawiam
Inkwizytor napisał:


Masoneria w watykanie nie śpi i ma swój wpływ na wielu katolików o czym najlepiej świadczą wypowiedzi niektórych forumowiczów.


Myślę, ze trochę z tym przesadziłeś, niektórzy mogą czuc się tym urażeni, Jeśli coś takiego przedstawiasz to podaj przykłady, a nie posądzaj forumowiczów o takie rzeczy, bo można by również o tobie taką opinię wysunąć, bo często piszesz niedorzeczności.
Dlatego proszę o przykłady,na których wydałeś taką opinię o forumowiczach. Nie mam na myśli podawania ników, ale cytaty, chyba, że wolisz pisać konkretnie do danej osoby. Inaczej wykasuję ten fragment.

Pozdrawiam


Pogan należy nawracać a nie się z nimi jednać. Pamiętajmy o pierwszym przykazaniu!!!


Ależ ja się zgadzam że należy nawracać, głosić prawdę. Ale czy to przeczy jednaniu?

[ Dodano: Wto 27 Wrz, 2005 17:56 ]
Nie miałem oczywiście na myśli że któryś z forumowiczów jest masonem jak to niektórzy mogli odebrać.
Jednym z celów masoneri jest synkretyzm, stwożenie jednej wspólnej religi. Nie jest też nowością że masoneria ma swoje dojścia do Watykanu posiadając swoich ludzi wśród wysokich hierarchów Koscioła katolickiego. Jad który sączą w samym centrum katolicyzmu dochodzi do jego najmniejszych członków jakimi jesteśmy my. efektem tego są wypowiedzi takie jak ta


Ja np. się z tym nie zgodzę. Postawa papieża nie była zła, on zawsze dążył do tego, by pojednać wszystkie religie ze sobą, ale by to można było uczynić, trzeba je poznawać, a nie odrzucać.
Warto zauważyć, że był naprawdę jedną z niewielu osób, którym udało się pojednać taką ilość Kościołów.

Oczywiście daleki jestem od posądzanie kogoś o premedytacje, ale pragne zauważyć że ktoś wpaja katoliką takie poglady.
Ale odeszliśmy od tematu, więc jeśli ktoś chce kontynuować na temat masoneri to zapraszam do dyskusji tutaj http://forum.ewangelizacj...opic.php?t=1031
Pozdrawiam
Zrozum, pojednanie to nie upodobnienie się Nie mylmy pojęć...
ja tak króciótko: czy naprawdę podważasz samą instytytucję Kościoła Katolickiego, i uważasz ją za konformistyczną i sprzedajną firmę, która chciałaby się zjednoczyć z innymi religiami, nawet nie chrześcijąńskimi, pomijam już cel?

No i niech ma te swoje dojścia, ale jak wilkowi od czasu do czasu uda się porwać owcę, to owczarnia i tak istnieje, za to ma się lepiej na baczności

Ja np. się z tym nie zgodzę. Postawa papieża nie była zła, on zawsze dążył do tego, by pojednać wszystkie religie ze sobą, ale by to można było uczynić, trzeba je poznawać, a nie odrzucać.

Pojednac i połączyc to dwie różne sprawy.

Przeciez my (przynajmniej ja) nie chcemy stworzenia jakiejs ogolnoścwiatowej religii, oczywiście ze nie! Ale uważam ze pojednanie jest dobre, lepsze na pewno niż trwanie w konflikcie. Pojednanie absolutnie nie oznacza połączenia!!!!
To prawda że bramy piekielne nie przemogą Kościoła, ale te wilki w owczych skórach mogą wiele dusz poprowadzić na zatracenie.
A co do pojednania to czy moge wiedzieć co Wy rozumiecie pod tym pojęciem?
Pozdrawiam

A co do pojednania to czy moge wiedzieć co Wy rozumiecie pod tym pojęciem?

Dokładnie to co napisała Olgaa. Nie onacza to bynajmniej złączenia wszystkich religii w jedną. Pojednanie, to życie w pokoju z innymi religiami, bez żadnych waśni, oskarżania się, czy wytykania sobie nawzajem błędów.
Wojny religijne do niczego nie prowadzą, ale błędy naszych braci musimy wytykać bo inaczej ich nie dostrzegą aby je naprawić. Czy jeśli wasz przyjaciel postępuje źle doprowadzając siebie do zagłady nie pouczycie go aby zmienił swoje postępowanie? A może w imie tolerancji i szacunku dacie mu tkwić w błędzie aby zatracił dusze.
Ja kocham naszych braci pogan i cheretyków i własnie dlatego uważam że należy walczyć o ich dusze.

Ja kocham naszych braci pogan i cheretyków i własnie dlatego uważam że należy walczyć o ich dusze.
Ech, no i zgoda. Ale jak walczyc o dusze w atmosferze waśni, kłotni, niezgody, braku porozumienia...? Pojednanie, wzajemny szacunek, i nawracanie - ale przez śiadectwo i wlasny przykład. A papież przeciez świadczył o Jezusie, mówił o Nim...
Ale wskazywanie naszym zdaniem błędów to nie to samo co niszczenie, gnębienie czy szykanowanie. A chodzi o usunięcie takich działań.

Nie miałem oczywiście na myśli że któryś z forumowiczów jest masonem jak to niektórzy mogli odebrać.
Jednym z celów masoneri jest synkretyzm, stwożenie jednej wspólnej religi. Nie jest też nowością że masoneria ma swoje dojścia do Watykanu posiadając swoich ludzi wśród wysokich hierarchów Koscioła katolickiego. Jad który sączą w samym centrum katolicyzmu dochodzi do jego najmniejszych członków jakimi jesteśmy my. efektem tego są wypowiedzi takie jak ta


Ja np. się z tym nie zgodzę. Postawa papieża nie była zła, on zawsze dążył do tego, by pojednać wszystkie religie ze sobą, ale by to można było uczynić, trzeba je poznawać, a nie odrzucać.
Warto zauważyć, że był naprawdę jedną z niewielu osób, którym udało się pojednać taką ilość Kościołów.

Oczywiście daleki jestem od posądzanie kogoś o premedytacje, ale pragne zauważyć że ktoś wpaja katoliką takie poglady.
Ale odeszliśmy od tematu, więc jeśli ktoś chce kontynuować na temat masoneri to zapraszam do dyskusji tutaj http://forum.ewangelizacj...opic.php?t=1031
Pozdrawiam

Wybacz, ale to trochę pachnie mi osądem mojej osoby?, czy myślisz, ze jestem z tej masonerii? To albo źle odczytałes moją wypowiedź, co raczej było by bardziej prawdopodobne, albo rzeczywiście po tej wypowiedzi mnie za takowego uważasz, ale jest to naprawdę błędne myślenie?

Jednak skupiając się na samej mojej wypowiedzi:
Ja twierdziłem i twierdzę, ze postawa papieża nie była zła, właśnie z tego względu o którym wspomniałem ja i pozostali po mnie, Annika, Olgaa - czyli o pojednaniu, a nie hołdowaniu jakimś bożkom, bo papiez nigdy tego nie czynił. Pragnął by panował pokój między religiami oraz dialogu między nimi,a nie hołdowaniu innym bogom. Łatwiej jest głośić Chrystusa wśród ludzi innych religii znając ich religię i mając do nich szacunek. Wtedy własnym przykładem i słowem Bożym można wiele zdziałać, chcąc takich ludzi ewangelizować. I papieżowi sie to udawało, właśnie po przez szacunek i miłość do takich ludzi. Dlatego był taki wielki i szanowany nawet przez takich ludzi, którzy żyją swoimi wierzeniami.

Dlatego też nie traktuj mnie jako jakiegoś masona, bo nim nie jestem. Jestem katolikiem i wierzę w Boga a z masonerią nie mam nic wspólnego.

Pozdrawiam

[ Dodano: Czw 29 Wrz, 2005 00:22 ]

Postaram sie jak najszybciej odpowiedzieć na Wasze pytania.
Na razie zamieszczam fragmęt artykółu który ukazał się w "Gazecie Wyborczej"

Cytat:

Ratzinger nazwał przed kilku laty Jana Pawła II "papieżem z charyzmatem gestu" i pośrednio przypisał kurii rzymskiej (w której pracował) zadanie przekładania tych gestów na "język urzędowy". Jednak w rzeczywistości Ratzinger część głośnych "gestów" Papieża krytykował, a od niektórych zdołał Go nawet odwieść.

Najgłośniejszym przykładem jest ekumeniczne spotkanie w Asyżu z 1986 r., gdy Jan Paweł II modlił się o pokój wspólnie z duchownymi innych religii (m.in. buddystami). Dla Ratzingera (i wielu katolickich hierarchów) ten "gest jedności" groził, że katolicy "stracą świadomość wyjątkowości swej wiary".

Pod jego wpływem Jan Paweł II wycofał się z międzyreligijnych spotkań, a w Asyżu w 2002 r. modlili się już tylko wyznawcy Chrystusa. Ratzinger nie szczędził jednak ostrych słów także chrześcijańskiemu ekumenizmowi. - Nie wystarczą radosne ceremonie, które niosą wyłącznie samozadowolenie. Trzeba konkretnego programu - mówił Ratzinger o ekumenicznym Kirchentag w Berlinie w 2003 r.


Wybacz ale nie podałeś wypowiedzi kard. Ratzingera tylko jakąś opinie, którą może sobie wygłosić każdy. Już wielu tzw. watykanistów widzało jakieś ponoć konflikty w kurii rzymskiej, których wogóle nie było. Zatem prosze o coś obiektywnego czyli wypowiedź kardynała.

Drugi fragment, który wkleiłeś w tym poście to stronnicze ukazanie owego spotkania. Kto to napisał??? Ktoś kto każde spotkanie z inaczej wierzącymi uważa za bałwochwalstwo. A wejśćie papieża do synagogoi też było wielkim błędem? Zrobił to Jan Paweł II i Benedykt XVI. Zatem tego drugiego też można posądzić o synkretyzm?!

Jednocześnie proszę swoją krytykę poczynań Jana Pawła II spróbuj oprzeć na konkretnych dokumentach - Dominus Jesus oraz jego encyklikach na ten temat.

Jednocześnie nie rozumiem podejścia jakoby jakieś spotkanie z innowiercami równa się afirmacji synkretyzmu. Retoryka Dominus Jesus znacznie obiega od takiego podejścia i ustawia właściwe aksjologię. Trzeba tylko tam zaglądnąć.

Dlatego też nie traktuj mnie jako jakiegoś masona, bo nim nie jestem. Jestem katolikiem i wierzę w Boga a z masonerią nie mam nic wspólnego.
Nie uważam Ciebie ani nikogo z forumowiczów za masonów!
Mysle że wystarczająco dobrze wyraziłem to pisząc

Oczywiście daleki jestem od posądzanie kogoś o premedytacje, ale pragne zauważyć że ktoś wpaja katoliką takie poglady.




Wybacz ale nie podałeś wypowiedzi kard. Ratzingera tylko jakąś opinie, którą może sobie wygłosić każdy. Już wielu tzw. watykanistów widzało jakieś ponoć konflikty w kurii rzymskiej, których wogóle nie było. Zatem prosze o coś obiektywnego czyli wypowiedź kardynała.

Jednakze to że taka opinia powstała o czymś świadczy.
Nie znalazłem jak dotąd konkretnej wypowiedzi Kardynała na ten temat, ale ojego stosunku do tego wydażenia świadczy chociażby to że nie chciał w nim uczestniczyć.
Co do odwiedzania synagog przez papieży nie pochwalam tego.
Jeżeli chodzi o wspomnianą deklaracje Dominus Jesus to jego autorem nie jest Jan Paweł II tylko kardynał Ratzinger.
Deklaracja ta potępia inicjatywy pokroju Asyżu gdzie w świątyni katolickiej oddawano cześć pogańskim bałwanom (zastanówmy się przy okazji z jakiego powodu kosciół w Asyżu zawalił się niedługo po tych wydarzeniach?)
widzimy to miedzy innymi we fragmecie


9. We współczesnej refleksji teologicznej pojawia się często pewna wizja Jezusa z Nazaretu, wedle której jest On szczególną postacią historyczną, skończoną, objawiającą sprawy Boże w sposób nie wyłączny, lecz uzupełniający w stosunku do innych form obecności objawiającej i zbawczej. Tak więc Nieskończoność, Absolut, ostateczna Tajemnica Boga miałyby się objawiać ludzkości na różne sposoby i w wielu historycznych postaciach, a Jezus z Nazaretu jest jakoby tylko jedną z nich. Mówiąc ściślej, jest On dla niektórych jedną z wielu postaci, jakie Logos przyjmował w ciągu dziejów, aby łączyć się zbawczą więzią z ludzkością.

Ponadto, aby usprawiedliwić z jednej strony powszechność chrześcijańskiego zbawienia, a z drugiej zjawisko pluralizmu religijnego, postuluje się istnienie ekonomii Słowa wiecznego, mającej moc także poza Kościołem i w oderwaniu od niego, oraz ekonomii Słowa wcielonego. Pierwsza miałaby dodatkowy walor powszechności w porównaniu z drugą, zastrzeżoną jedynie dla chrześcijan, chociaż w niej właśnie obecność Boga byłaby pełniejsza.

10. Powyższe tezy są głęboko sprzeczne z wiarą chrześcijańską. Należy bowiem stanowczo wyznawać naukę wiary, która głosi, że to Jezus z Nazaretu, Syn Maryi — i tylko On — jest Synem i Słowem Ojca. Słowo, które «było na początku u Boga» (J 1, 2), jest tym samym, które «stało się ciałem» (J 1, 14). W Jezusie «Mesjaszu, Synu Boga żywego» (Mt 16, 16) «mieszka cała pełnia: Bóstwo na sposób ciała» (Kol 2, 9). On jest «Jednorodzonym Bogiem, który jest w łonie Ojca» (J 1, 18), Jego «umiłowanym Synem, w którym mamy odkupienie — odpuszczenie grzechów (...). Zechciał bowiem [Bóg], aby w Nim zamieszkała cała pełnia i aby przez Niego znów pojednać wszystko ze sobą: przez Niego — i to , co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża» (Kol 1, 13-14. 19-20).



Jednocześnie nie rozumiem podejścia jakoby jakieś spotkanie z innowiercami równa się afirmacji synkretyzmu.

Nie mam nic przeciwko spotkaniom z poganami bo tylko w ten sposób można do nich dotrzeć. Własnie na tym polega przecież działalność misyjna. Jednakże wspulne modły to już lekka przesada. Skoro podańscy bogowie to demony, w co mam nadzieje nikt nie wątpi to nie zapraszajmy ich do naszych kościołów.
Pozdrawiam

Co do odwiedzania synagog przez papieży nie pochwalam tego.

Zapewne lepiej trwać w nienawiści:roll: To taka ewangeliczna postawa. Niekiedy żeby sie pojednać trzeba zacząć od tego co łączy!


Skoro podańscy bogowie to demony, w co mam nadzieje nikt nie wątpi to nie zapraszajmy ich do naszych kościołów.


Naprawdę wyznawcy innych religii modliły się w kościołach katolickich (w budynkach które normalnie służą katolikom)? Pytam serio bo nie wiem.

Pozdrawiam

[ Dodano: Nie 02 Paź, 2005 15:13 ]

Naprawdę wyznawcy innych religii modliły się w kościołach katolickich (w budynkach które normalnie służą katolikom)? Pytam serio bo nie wiem.
Niestety to prawda. Gdyby było inaczej to bym o tym nie pisał.

Niestety to prawda. Gdyby było inaczej to bym o tym nie pisał.

Wybacz ale staram się szukać prawdy i póki co znalazłem wypowiedź księdza z bractwa św. Piotra, która jakoś przeczy temu co piszesz?!

Nie dostrzegam nic złego w fakcie, że katolicy spotykają się z niekatolikami, że wspólnie rozmawiają, etc. Asyż miał w jakimś sensie ogromne znaczenie w tamtych czasach, gdzie w ramach modlitwy o pokój spotkali się ze sobą wyznawcy różnych religii, kultur, etc., aczkolwiek zaznaczyć należy, iż nie było wspólnotowej modlitwy, ale każdy modlił się z osobna. Pamiętać należy, że były to jeszcze czasy potencjalnego zagrożenia, trwała zimna wojna, istniało niebezpieczeństwo konfliktu atomowego, i wtedy właśnie przedstawiciele rożnych religii zostali wezwani przez Papieża do modlitwy o pokój. Taki cel przyświecał temu spotkaniu i żaden inny.

Natomiast dla abpa Lefebvre’a Asyż był wielkim skandalem. Jako były misjonarz w Czarnej Afryce ryzykował niejednokrotnie własnym życiem, by głosić prawdziwą wiarę wśród pogan, toteż m.in. w tym kontekście spotkanie to stanowiło dla niego obrazę. Reakcja Arcybiskupa była oczywiście przesadzona, on nie omieszkał nawet mówić o apostazji. A przecież podczas tego spotkania Ojciec Święty wygłosił mowę, w której dał świadectwo o boskości Jezusa Chrystusa. To było bardzo ważne, ponieważ znajdowali się tam ludzie, którzy w Bóstwo Chrystusa nie wierzą. To zaś, co przekazała żądna sensacji prasa, co właściwie chciała przekazać, często nie odpowiadało w pełni prawdzie. Aczkolwiek faktem jest, iż usadowienie wszystkich przywódców religijnych wraz z Następcą Św. Piotra na jednym poziomie, jako że siedzieli razem jedni obok drugich, mogło wprowadzić niektórych wiernych w błąd indyferentyzmu religijnego.

To co zostało podkreślone kursywą oznacza tylko, że niektórzy mogli dojść do błędnych wniosków a nie, że papież zrównuje religie i czyni coś przeciwnego temu co powiedział Jezus, że tylko On jest prawdą!

Jednocześnie jeżeli modlili się oddzielnie a głównym celem była troska o pokój na świecie to skąd te zarzuty? Gdy spoglądam na pontyfikat Jana Pawła II to widze w nim również walkę z źle pojmowaną tolerancją jakoby ona oznaczała, iż wszystkie religie są równe.

Dalej. Jeśli nie było wspólnej modlitwy, to chybiony jest zarzut jakoby była wspólna celebracja w świątyni. No zabrobnić wejścia do kościoła nikomu nie możemy!

Żródło wypowiedzi księdza Joseph'a Bisigi Nie uważam się za tradycjonalistę, jestem po prostu katolikiem
Chrześciajnin (katolik) to ten, który się nie gorszy, nie zamyka się na drugiego człowieka z powodu jego inności - jakiejkolwiek i bardzo szeroko rozumianej, czyli wyznanie, orientacja seksualna, narodowosc, poglądy.

Katolik ma do każdego człowieka podchodzić z miłością braterską.

Natomaist jeżeli się twierdzi, że takie spotkanie jest upokorzeniem dla naszej wiary, to mi tutaj przypominają się pieśni o słudze - o tym, który cały czas jest najmniejszy i na samym końcu, cichy i pokorny, czyli po prostu człowiek ośmiu błogosłwieństw.

Wybacz ale staram się szukać prawdy i póki co znalazłem wypowiedź księdza z bractwa św. Piotra, która jakoś przeczy temu co piszesz?!
Wybacz ale jest to tylko i wyłącznie subiektywne spojżenie jednego z księży.

Aczkolwiek faktem jest, iż usadowienie wszystkich przywódców religijnych wraz z Następcą Św. Piotra na jednym poziomie, jako że siedzieli razem jedni obok drugich, mogło wprowadzić niektórych wiernych w błąd indyferentyzmu religijnego.
Czemu przedstawiasz sprawe w ten sposób jakoby arcybiskup Lefebvre i spora grupa katolików którzy dostrzegają zagrożenie w takich działaniach jak Asyż miaeliby błędnie i bez zrozumienia interpretować te wydarzenia.
Zgodze się że spojżenie krytyków Asyzu jest subiektywną interpretacją, ale jest nią również wypowiedz przełożonego FSSP.
Włąśnie dlatego że sprawa wywołuje wiele kontrowersji i jest powodem zgorszenia dla wielu wiernych należało by się zastanowić nad sensem takich inicjatyw.
Piszesz że przedstawiciele różnych religi modlili się osobno do swoich bogów w tej samej sprawie.
Zadam jednak pytanie o sens takiego postępowania. Jeżeli wierzymy że jedynym Bogiem jest Jezus Chrystus to przecież na nic modły do pogańskich bałwanów! Cała sprawa wygląda tak jakby papierz wątpił w siłe modlitwy Kościoła i na wszelki wypadek chciał zabezpieczyć sie wsparciem pogańskich szamanów Dlaczego oddano tym ludziom do dyspozycji poswiecone koscioły?
Nie wspomne już o tym że pogańscy bogowey to demony, a więc w tej samej intencji wznoszono modły do Boga i szatana.
No cóż Panu Bogu świeczkę a djabłu ogarek.

Wybacz ale jest to tylko i wyłącznie subiektywne spojżenie jednego z księży.

W tym spojrzeniu są pewne fakty, które nie są juz kwestią czyjegoś subiektywnego spojrzenia jak to, że "nie było wspólnotowej modlitwy, ale każdy modlił się z osobna". Twierdziłeś coś przeciwnego Dodatkowo jeszcze przemówienie papieża o boskości Chrystusa, które w takim kontkście ma jednoznaczny wydzwięk. Jan Paweł II nie ukrywał zatem gdzie jest prawda nawet na takim spotkaniu!


Dlaczego oddano tym ludziom do dyspozycji poswiecone koscioły?


Bardzo prosze Cie o jakis dowód, chocby cytat z jakiejs relacji ktora mowi o tym, bo mnie sie wydaje ze kościołów im nie udostępniono... Ale pewna nie jestem.