ďťż
Strona początkowa UmińscyIdzie przez świat, modląc się o jedność chrześcijan.nowa kontrowersyjna książka dot. etyki chrześcijańskiej(kolejne) Sensacyjne odkrycie podważy chrześcijaństwo?Ewangelizacja - szukam odważnych i świadomych chrześcijan:)www.zapisanisobie.pl - dla samotnych chrzescijan(darmowa)Chrzest osoby dorosłej - jak się odbywa ?ETAPY DROGI WE WSPÓLNOCIE CHRZEŚCIJAŃSKIEJOff topic z "Seks po chrześcijańsku"Szkoła Życia Chrześcijańskiego i EwangelizacjiThe God Father - Ojciec Chrzestny
 

Umińscy

http://www.wysokieobcasy....t_tygodnia.html

Tak jak w temacie
Słyszałam wiele różnych komentaży odnośnie "zawartości" powyższego linku.
jestem ciekawa waszych opini


Ja powiem tak, każdy wybiera to co chce, i to jego demokratyczne prawo, do puki nie szkodzi innym obywatelom. Bóg jednakże i tak kocha owych "marnotrawnych" synów i córek...... może kiedyś zobaczą to co jest istotne w życiu..... .
Wychowanie polega na przekazywaniu wartości, a nie na tym, by dziecko samo wybierało nie wiedząc co jest dobre, a co złe. To tak najogólniej.

Co do chrztu - dziecko pozbawione zostaje łaski sakramentalnej, która jest bardzo pomocna w rozwoju wiary. Wychowanie w wierze, nadziei i miłości, wbrew Kościołowi, zgodnie z wyznawaną przez autorów felietonu (a nie katolików) zasadą, jest wewnętrznie sprzeczne. Kto odrzuca Kościół, odrzuca Chrystusa i zbawienie, bo poza Kościołem zbawienia nie ma.
W ten sposób rodzina ta odciąga dziewczynkę również od Boga. Jak ma podjąć własną decyzje, jak rodzice są ateistami, a na lekcje religii i tak pewnie nie pójdzie ze wstydu?

Sama zostałam ochrzczona w wieku 4 lat, kiedy jakaś ciotka w końcu wymusiła to na moich rodzicach. Do dzisiaj pamiętam swoje męki w pierwszych klasach podstawówki, gdy katechetka kazała nam opowiadać, jak to polewano nam główkę, gdy byliśmy malutcy, a ja chciałam stamtąd uciec, bo nie miałam ochoty kłamać, a wstydziłam się powiedzieć prawdę.

Prawda, że społeczeństwo powinno lepiej odnosić się do ateistów i inaczej do nich docierać niż wyśmiewaniem czy wywieraniem presji, ale jest jak jest, a dzieci w podstawówce jeszcze nie rozumieją pewnych rzeczy. Uważam, że w ten sposób rodzice narażają ją na nieprzyjemności, już w drugiej klasie podstawówki jak dziewczynka nie pójdzie do Pierwszej Komunii.

Pomijając już oczywiście względy religijne, o których ktoś napisał wcześniej.


Temat został uporządkowany. Prosiłbym o kontynuowanie tematu bez dalszych kłótni i wyzywania.

Życzę owocnej dyskusji.

Admin TOMASZ32
Rodzice Katolicy przyrzekają, że będą żyć po ślubie jako Katolicy wierzący i praktykujący.
Nie było by to prawdą, gdyby przestali chrzcić swoje dzieci tak jak przyrzekali wg nauki KK a pozostawiali im wybór, kiedy dorosną.
Większość dorastających lub dorosłych dzieci i tak idzie własną droga jak się bzdur nasłuchają z mediów i innych zwodzicieli, którzy burzą porządek zapoczątkowany przez ich rodziców.
Przez chrzest i wiarę jaką pokazali im rodzice, mogą wybrać co bardziej im odpowiada a jeśli nie należeli by do Kościoła nie mieliby z czym porównać co jest lepsze i mogli by mieć żal, że nie są ochrzczeni w KK i nie wiedzą co to wiara w naszym Kościele.
Różnie to bywa, zależy na jakie dziecko trafi, więc nie ma tu złotego środka by przekonać młodych, że Bóg jest i to co zapisane w Piśmie Świętym jest prawdą i tak się dzieje jak jest zapisane.

Większość dorastających lub dorosłych dzieci i tak idzie własną droga jak się bzdur nasłuchają z mediów i innych zwodzicieli, którzy burzą porządek zapoczątkowany przez ich rodziców.

Dokładnie tak Lidio. Chrzest w niczym nie przeszkadza dziecku a nawet wiele pomaga i chroni je przed złem. A jeśli dziecko będzie chciało pójść swoją drogą to i tak pójdzie. To Bóg z chwilą poczęcia dziecka prowadzi jego historie życia i taka historia jest naprawde bardzo dokładnie z góry zaplanowana przez Boga.
Jeśli więc dziecko w przyszłości ma być ateistą czy buddystą bo taka ma byc jego historia życia to tak sie stanie. A sam człowiek lepiej aby na siłę nie układał życia drugiego człowieka.
Oczywiście jakieś plany wychowawcze musza istniec aby właściwie wychować dzieci, ale to się dzieje do pewnego wieku, potem trzeba tez pozwolić na własne wybory. Można jednak sie modlic o to, aby Bóg dobrze pokierował dzieckiem, aby chronił je od złego, jednak wolność człowieka jest częścią jego życia, każdy ma prawo do własnych wyborów. Chrzest może pomagać w wychowywaniu dzieci w wierze i napewno jest bardzo ważnym sakramentem a zaniedbanie go to tez przejaw braku odpowiedzialności za wiare dziecka, gdyż im wcześniej dziecko stanie się członkiem Kościoła nalezącego do Chrystusa tym lepiej - nie wiadomo kiedy Bóg może powołać człowieka do siebie i wtedy nie zdążymy ochrzcić dziecka, dlatego najlepiej czynić to na samym poczatku - tak jak to jest w zwyczaju katolickim.

Pozdrawiam
Niestety dla Kościoła Katolickiego w Polsce obecne czasy pokazują jak kruchy "fundament wiary" jest w naszym kraju. Z tego listu dowiadujemy się, że oboje tych dorosłych ludzi miało katolicką rodzinę. I oboje mieli dość obłudy kościoła dlatego zostali ateistami. Dla rodziny ważne jest nie duchowe dobro dziecka, ale to co ludzie powiedzą. I to jest normalna codzienność w Polsce. młodzi ludzie (szkoła średnia i studenci) są w większości albo już zadeklarowanymi ateistami albo wierzą w nic (nie umieją nazwać swoich przekonań), ale na pewno nie chcą mieć związku z katolicyzmem.

Nic nie dało to, że mieliśmy papieża Polaka. Nic nie zmieni się w mentalności duchowej Polaków.
Próba czasu pokazuje niestety dla Kościoła Katolickiego, że "kierunek" który obrał jest po prostu zły, i ciężko wierzyć przeciętnemu człowiekowi, że w tym kościele działa miłosierny , a przede wszystkim żywy Bóg.

I oboje mieli dość obłudy kościoła dlatego zostali ateistami.
I to jest ok?
Mam dość hipokryzji ekspedienta w sklepie spożywczym, więc przestaję jeść?


młodzi ludzie (szkoła średnia i studenci) są w większości albo już zadeklarowanymi ateistami albo wierzą w nic (nie umieją nazwać swoich przekonań), ale na pewno nie chcą mieć związku z katolicyzmem.
Mylisz się. Bardzo wielu jest młodych ludzi, którzy chcą poznawać Boga, i albo już są świadomymi katolikami, albo szczerym sercem szukają dobra. Nie wiem, jaki jest procentowy udział takich osób, ale na pewno nie jest tak, że większość odcina się od Kościoła. W moim pierwszym duszpasterstwie przewinęły się "za moich czasów" przez różnego rodzaju rekolekcje tysiące młodych osób. W obecnej wspólnocie również jest bardzo wiele młodych osób. Uczniów, studentów, młodych osób pracujących. W mojej klasie w ogólniaku były 3 osoby z tej wspólnoty, w równoległych klasach kilka kolejnych. Na organizowanej na długiej przerwie modlitwie przynajmniej raz pojawiło się kilkanaście osób z mojej tylko klasy, z równoległych klas takich osób było o wiele więcej. Na spotkaniach ekumenicznych z Taize były ze mną 2 koleżanki z czasów gimnazjalnych (to z klasy, bo ze szkoły to jeździło więcej osób) i 3 osoby z czasów LO. Na spotkania ewangelizacyjno-modlitewne w innym mieście (2 godz. drogi) jeździło z mojej klasy przynajmniej 7 osób, ministrantami było 2 chłopaków, do innych duszpasterstw należały 2 osoby. Zadeklarowany ateista... 1. Jedna sztuka. Zresztą odpadł po 1 roku, bo nie poradził sobie z czymś tam. To chyba dość dobre statystyki, biorąc pod uwagę, że 100% to niecałe 30 osób? W klasie o rok wyżej ode mnie również co najmniej 7 osób było mocno zadeklarowanych jako wierzące i aktywnie biorące udział w duszpasterstwach/wspólnotach. 2 kolegów ze szkoły rozpoczęło właśnie naukę w seminarium duchownym. 3 osoby - studia teologiczne. Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, bo o wielu jeszcze osobach nie wspomniałam.
Cudowna szkoła, czy może Twoje statystyki niezbyt dobrze odzwierciedlają rzeczywistość?
oj Omyk, byłem niemal pewny że odpiszesz. Chyba na każdy mój post odpisywałaś .

Ale co do treści... pisałem o ogóle. Polska jest uważana za kraj katolicki. Z różnych źródeł ponad 90% Polaków deklaruje się jako katolicy, ty mówisz o 3 osobach z Twojej klasy było we wspólnocie, na 30 - czyli 10% jest "na pewno" świadomie wierzącymi katolikami. 3 % klasy deklaruje się jako ateiści. Dzięki za statystyki, ale doskonale wiesz jak wygląda opinia o KK. I nie jest ono pozytywna w ogólnej opinii publicznej.
Spróbuj zapytać całą swoją klasę/grupę dziekańską o KK i ciekawe ile opinii będzie pozytywnych - tzn. stwierdzających, że widzą w Kościele Katolickim Boga żywego i chcą się utożsamiać z tym kościołem?

Chyba na każdy mój post odpisywałaś .


Serio?
Nieumyślnie, nie uwzięłam się, ani nic z tych rzeczy Najwyraźniej tak po prostu wyszło


Polska jest uważana za kraj katolicki. Z różnych źródeł ponad 90% Polaków deklaruje się jako katolicy, ty mówisz o 3 osobach z Twojej klasy było we wspólnocie, na 30 - czyli 10% jest "na pewno" świadomie wierzącymi katolikami. 3 % klasy deklaruje się jako ateiści. Dzięki za statystyki, ale doskonale wiesz jak wygląda opinia o KK. I nie jest ono pozytywna w ogólnej opinii publicznej.
Mówię nie o konkretnych 3 osobach uczących się w jakimś tam przedziale lat w jakiejś tam klasie - próbuję zwrócić uwagę na rażącą rozbieżność; twierdzisz, że większość młodych ludzi w Polsce "na pewno" nie chce mieć związku z katolicyzmem.
Gdzie? Gdzie jest ta większość?
Piszesz z palca wyssawszy? Prowadzisz jakieś statystyki, czy po prostu rzucasz hasło i czekasz, aż wyrośnie burza?
Od kilku lat pracuje młodzieżą akademicką, stąd mam takie wnioski "statystyki"

Z resztą wystarczy wejść na zwykłe portale, czytać gazety. Czy czytałaś gdzieś, że rośnie liczba katolików?

I jeszcze jedno - jeśli uważasz że 3 osoby na 30 to większość to coś nie tak jest z matematyką u mnie bo do tej pory uważałbym taką grupę za bardzo mniejszościową, ale być może zmienię zdanie:)

Cytat:
I oboje mieli dość obłudy kościoła dlatego zostali ateistami.

I to jest ok?
Mam dość hipokryzji ekspedienta w sklepie spożywczym, więc przestaję jeść?


To jest generalnie problem całego Kościoła. Wydaje nam się, że nasze życie i nasza relacja z Bogiem to nasza sprawa, ale ludzie ciągle nas obserwują. Czy to co głosimy jest zgodne z tym co robimy. A w Piśmie Świętym jest też otym mowa, że jest ogromnym grzechem jeśli ludzie patrząc na nasze złe, obłudne czyny sądzą, ze Bóg jest taki sam i nie chcą w Niego wierzyć.
A my wierzący w wielu sytuacjach potrafimy tylko biadolić że wierzących jest coraz mniej (co jest niezaprzeczalnym faktem czy tego chcemy czy nie), zamiast szukać przyczyn, a ta podana przez Jonasza szczególnie u młodych tych wykształconych i tych nie jest jedną z głównych
Ech, Jonaszu, Jonaszu...
Mówiłam nie o 3, a o 13 osobach na 30, które aktywnie angażują się w życie i działalność Kościoła przez udział w spotkaniach ekumenicznych, rekolekcjach młodzieżowych, spotkaniach modlitewnych, wspólnotach o różnych duchowościach itd.
Jeśli chodzi Ci o procent katolików, to - jak pisałam - tylko 1 osoba była zadeklarowanym ateistą, a więc ok. 3%. Z tego wniosek, że ok. 97% uczniów było katolikami, tak? Do tego ok. 43% całości było katolikami z własnej woli angażującymi się w różne dodatkowe aktywności związane z Kościołem (to chyba całkiem sporo, jak na polskie realia?). Ty natomiast mówisz, że większość młodych osób nie chce mieć z Kościołem nic wspólnego. Wykręcasz kota ogonem? Mówiłam o osobach szczególnie zaangażowanych, a nie tych, które po prostu "chodzą do kościoła".
Zresztą: po pierwsze mocno zboczyliśmy z tematu, a po drugie - nie sądzę żeby tego typu statystyki były celowe choć jeśli oczywiście chcesz - możemy dalej się tak 'przegadywać'.


co jest niezaprzeczalnym faktem czy tego chcemy czy nie
Ano właśnie, wiele osób o tym mówi, ale nikt nie potrafi podać konkretów. Skąd wiadomo, że wierzących jest coraz mniej? Jak dotąd nikt mnie jeszcze do tego nie przekonał.
Zdaje się, w którymś z numerów 'Gościa niedzielnego' czytałam, że wg statystyk spada liczba osób chodzących jedynie na nabożeństwa [niedzielnych katolików], ale jednocześnie rośnie liczba katolików świadomie angażujących się w ruchy i wspólnoty. To chyba dobry objaw? Bynajmniej, taka sytuacja nie jest objawem wieszczonego przez wielu 'kryzysu'. Będę pewnie trochę gruboskórna, ale uważam, że tak musi być. Musi być odsiew osób z katolicyzmem związanych tylko pustym rytuałem. Oczywiście, to niedobrze, że katolicy mają coraz mniej głosu w debatach publicznych, w sprawach bardzo ważnych i dotyczących całego społeczeństwa, czy obowiązującego nas prawa... Tak, chcielibyśmy, żeby było inaczej, ale... Myślę że nie będzie. To moje prywatne przypuszczenia, ale oparte na Piśmie. "I będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony". Musi pozostać 'reszta', analogicznie jak w Izraelu, jak zapowiadali prorocy. "Pan wyrzuci ludzi daleko, tak że zwiększy się pustynia wewnątrz kraju. A jeśli jeszcze dziesiąta część [ludności] zostanie, to i ona powtórnie ulegnie zniszczeniu jak terebint lub dąb, z których pień tylko zostaje po zwaleniu. Reszta jego [będzie] świętym nasieniem»."

O. Verlinde w wywiadzie z M. Jakimowiczem powiedział:

Może to, co powiem, będzie brutalne, ale widzę, że mamy dziś do czynienia z Kościołem, który się zapada, i jednocześnie z Kościołem, który się odradza. Zapada się wiele starych struktur, które nie wytrzymują nowego tchnienia Ducha. W nowym, odradzającym się Kościele są ludzie, którzy przyjmują do serca Jezusa i rzeczywiście oddają Mu swe życie. Nie z powodów socjologicznych: tradycyjnych, rodzinnych, ale dlatego, że odczuwają taką potrzebę. Bóg podwaja dziś swą łaskę i w tym momencie kryzysowym pozwala nam na zanurzenie się w morzu Jego miłosierdzia.

Kard. Ratzinger napisał:

Kościół przyszłości będzie Kościołem uduchowionym. Stanie się Kościołem ubogim, Kościołem maluczkich. Zagubieni ludzie odkryją wówczas, być może, w małej garstce chrześcijan coś zupełnie nowego: nadzieję, której pragnęli, odpowiedź, której w skrytości serca zawsze szukali.

Od kilku lat pracuje młodzieżą akademicką, stąd mam takie wnioski "statystyki" Ja od paru lat jestem w środowisku akademickim, i co sie okazuje? Że mogę wyciągnąc Biblie i z kimś o niej rozmawiać, że mogę sie dzielić informacjami, konferencjami, że na biurku antyklerykała może się pojawić różaniec, że można kogoś namówić na Mszę charyzmatyczną. I to wszystko jest efektem normalnych dyskusji sie wywiązuje, tak po prostu przychodzi, spontanicznie. I wcale nie z jakimiś mega pobożnymi osobami, normalnymi. Ludzie szukają, tylko czesto nie znajdują odpowiedzi. I tutaj jest nasza rola własnie.

Wiele osób straciło wiare, czesciwo albo całkowicie. Ale pozostała tożsamość. Na tym można wszystko odbudować. A czasami nawet jest lepiej niz było wcześniej