UmiĹscy
mam znajomego który jest w bardzi cieżkiej depresji , dotego jest alkoholikiem a jak był mlody bawil sie w satanizm i sprzedał swoja dusze złemu , kilka razy probował odebrać sobie zycie teraz tez robi wzystko zeby tylko je zakończyc. jestem pewna ze tylko Jezus moze mu pomóc ale on nawe nie chce o tym słyszec. modle sie za niego ale nie wiem jeszcze co mam robic. czesto sie spotykamy i w dodatku on zaczyna cos do mnie czuc. nie wiem co mam robic.
Nie kusić licha. Trwac na modlitwie o przebudzenie dla tego człowieka. Bez jego świadomości nic więcej zrobić nie można. Decyzję o zwróceniu się ku Chrystusowi można podjać tylko w wolności, choćby nikłej, ale jednak wolności.
Z jednej strony to , ze coś czuje do Ciebie może dać mu mobilizacje, aczkolwiek współczuję Tobie tej presji.
Jasne, ze Jezus rozwiązaniem, ale tutaj chyba przy pomocy terapeuty, psychologa i w tym kierunku należałoby iść, najlepiej do chrześcijańskiego psychologa, który jeśli będzie taka potrzeba w związku ze stycznością z satanizmem, pośle od egzorcysty. To też może być potrzebne.
I zorganizuj jak największą rzeszę modlących się za Was
agacias:
Zapewne sytuacja jest trudna, ale trzeba tu przytoczyć słowa Sługi Bożego Jana Pawła II:
"Chrześcijanin jest człowiekiem nadziei!"
"Dla chrześcijanina nie ma sytuacji bez wyjścia!"
A słowa Papieża Polaka, to treści które wypływały z serca nieustannie otwartego na głos Ducha Świętego. Tak. Nawet z najgorszej, najtrudniejszej sytuacji jest wyjście, może nim być ufna modlitwa do Boga. A dla Boga nie ma nic niemożliwego. Oczywiście trzeba starać się szukać pomocy "u ludzi", u lekarza, ale jako ludzie wierzący wiemy, że Pan Bóg ma moc uwolnić nas z każdego utrapienia, ma moc uzdrowić nasze ciało i duszę.
ja myślę, że trzeba tutaj „postawić na Maryję” i to właśnie Matkę Bożą prosić o wstawiennictwo, o ratunek dla tego człowieka. Zachęcam do odmawiania Różańca, modlitwy, której szatan bardzo się boi. Dzięki Objawieniom fatimskim wiemy, że Pan Bóg chce zbawiać świat i ratować grzeszników właśnie przez Maryję. I tak jak ostatnio słyszałem na kazaniu, że Pan Bóg zbawia świat poprzez Kościół, czyli że ofiara i cierpienie ludzi którzy należą do Kościoła, ratuje innych ludzi, ratuje grzeszników. Czytałem kiedyś, że w walce ze złym duchem jedno westchnienie Maryi więcej znaczy niż wstawiennictwo wszystkich świętych. Jest takie zdanie św. Bernarda Sieneńskiego: "Jak szatan krąży i szuka kogo by pożreć, tak Maryja chodzi i szuka komu by pospieszyć z pomocą".
Zachęcam też do odmawiania modlitw do św. Michała Archanioła, który jest pogromcą szatana i najpotężniejszym Księciem w zastępach Pana.
Natomiast jeśli chodzi o to, jak potężne jest wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny, to chciałbym umieścić ten tekst, jaki znalazłem w Internecie:
"św. Ludwik przyrównał grzesznika stojącego przed Bogiem do żebraka, który pragnie ofiarować swój najcenniejszy skarb potężnemu i majętnemu królowi. Niestety wszystkie dary żebraka przed tronem monarchy zawsze będą tylko nic nie znaczącym podarunkiem. Jak pisze św. Ludwik, my wszyscy przed Bogiem jesteśmy takimi żebrakami, wszystkie nasze dobre uczynki, wyrzeczenia i ofiary składane Bogu są tak bardzo skażone naszą pychą, że przed tronem Boga nie stanowią one żadnej prawdziwej wartości. Nie jesteśmy nawet godni tego, aby nasze dary ofiarować Bogu bezpośrednio. Jeśli jednak żebrak poda swój dar swemu królowi przez ręce królowej, władca z pewnością nie będzie mógł nim wzgardzić. Przyjmie go, ale nie dla wspaniałości podarunku (wszak jest władcą i panem wszystkiego), lecz przez wzgląd na osobę, która mu go poda. Król nie wzgardzi nawet zgniłym jabłkiem, które przyniesie mu prosty poddany, jeśli tylko otrzyma je przez dłonie samej królowej. Tym zgniłym jabłkiem są właśnie wszystkie nasze dobre uczynki, modlitwy i posty którymi pragniemy wyjednać sobie niebo. Bóg je przyjmie, ale tylko wtedy gdy będą ofiarowane przez ręce Maryi. Ponadto Królowa Nieba przyozdobi nasze ofiary w ten sposób, że choć są one zawsze tylko zgniłym jabłkiem, będą one wprawdzie dalej tylko marnym owocem ale podane zostaną Bogu na złotej tacy Jej zasług i cnót."
I może jeszcze kilka fragmentów z Katechizmu Kościoła Katolickiego:
Wspomożycielka
KKK 969 "To macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trwa nieustannie, poczynając od aktu zgody, którą przy Zwiastowaniu wiernie wyraziła i którą zachowała bez wahania pod krzyżem, aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych. Albowiem wzięta do nieba, nie zaprzestała tego zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego... Dlatego to do Błogosławionej Dziewicy stosuje się w Kościele tytuły: Orędowniczki, Wspomożycielki, Pomocnicy, Pośredniczki" (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 62).
KKK 276 Kościół wierny świadectwu Pisma świętego często kieruje swoją modlitwę do "wszechmogącego i wiecznego Boga" (Omnipotens sempiterne Deus...), mocno wierząc, że nie ma nic "niemożliwego dla Boga" (Rdz 18, 14; Łk 1, 37; Mt 19, 26).
KKK 277 Bóg okazuje swoją wszechmoc, odwracając nas od naszych grzechów i przez łaskę utwierdzając nas na nowo w swojej przyjaźni "Boże, Ty przez przebaczenie i litość najpełniej okazujesz swoją wszechmoc..." (Mszał Rzymski, Kolekta z 26 niedzieli zwykłej.
KKK 278 Gdybyśmy nie wierzyli, że miłość Boża jest wszechmocna, jak moglibyśmy uwierzyć, że Ojciec mógł nas stworzyć, Syn odkupić, a Duch Święty uświęcić?
Pamiętajmy też, że u Tronu Boga Ojca mamy trzech naszych wielkich Rodaków, Sług Bożych: Ks. Jerzego Popiełuszkę, Ks. Prymasa Wyszyńskiego i ukochanego Papieża Jana Pawła II, prośmy ich o wstawiennictwo, o wyproszenie łask u Pana Boga. Oni zostali nam dani od Boga na te nasze trudne czasy.
Modlitwa o beatyfikację Jana Pawła II
http://www.niedziela.pl/a...c=nd200527&nr=1
Modlitwa o beatyfikację Stefana Kardynała Wyszyńskiego
http://www.nonpossumus.pl/start/modlitwa.html
Modlitwa o beatyfikację Ks. Jerzego Popiełuszki
http://www.popieluszko.net.pl/xJerzy/pamiec.htm
Pozdrawiam i obiecuję modlitwę. Szczęść Boże.
Tu moze pomóc tylko modlitwa. Sam jestem niepijącym alkoholikiem i wiem, że dopóki nie znajdzie się na swoim dnie to nie będzie miał sie od czego odbić. To dno mozna mu przybliżyć, dlatego jego rodzina i ci, którzy chcą mu pomóc powinni skontaktować się z terapeutą.
Najważniejsze,jak myślę, to bycie z tym człowiekiem, pomoc mu w jakiś sposób wydostać się z depresji. Co, trzeba pamiętac,jest utrudnione z uwagi na porę roku sprzyjającą nastrojom depresyjnym.
Trochę sytuacja się komplikuje, jeśli on zaczyna coś czuć do Ciebie. Ale to też ma plusy, bo łatwiej będzie mu wychodzić z depresji dzięki temu. ( tylko że z kolei Tobie może być z tym trudniej)
Potem się zajmiecie alkoholizmem...
a sprawy duchowe są ściśle powiązane z tym wszystkim, więc modlitwa za niego wskazana ( jednak nie doradzam przymuszania go do modlitwy, bo, jak pisał ks. Marek
Trochę sytuacja się komplikuje, jeśli on zaczyna coś czuć do Ciebie. Ale to też ma plusy, bo łatwiej będzie mu wychodzić z depresji dzięki temu. ( tylko że z kolei Tobie może być z tym trudniej)
Potem się zajmiecie alkoholizmem...
Jasne, rozkochaj go w sobie a potem pożegnaj słowami "sorry, to było dla twojego dobra, ale nic do Ciebie nie czuję".
Każdy musi przejść w życiu jakieś ciężkie doświadczenia bo na tym życie polega.
Ja bym radził stać trochę z boku i nie narzucać mu się z Jezusem - myślę że to może powodować jego negatywne reakcje. Zwróć mu po prostu uwagę na to że w życiu trzeba mieć jakiś cel i szukać w nim radości - kac temu nie służy, tym bardziej satanizm. Niech znajdzie w Tobie oparcie w potrzebie i jeśli się do Ciebie zwróci to mu pomóż w miarę możliwości - powinien sam zrozumieć pewne rzeczy. A jeśli nie zrozumie, to znaczy że nie sięgnął jeszcze dna lub nie dojrzał do życia.
Najgorsze w tym wszystkim jet to że ten człowiek niszczy też tę dziewczynę.... Proszę was o modlitwę za Agatę aby została przy Panu i aby nie traciła nadziei, że to wszystko da się "naprawić" oraz za Marcina aby wkońcu zmądrzał -> nie sięgnie dna - mieszka z rodzicami i wszystko ma zapewnione . Aby doświadczył Bożej miłości.
nie uwazam zeby ta znajomoc mnie nizczyła. nie powiem nie jest łatwo trwac w tej znajomosci nieraz jest trudno ale w tych chwilach bardzo doswiadczam prowadzenia Bożego który umacnia moje kroki. dla wiadomosci innych nie zamierzam rozkochiwac w sobie tego chłopaka a później go zostawiac wolałabym sama byc nieszczesliwa przez cale zycie niz jego unieszczesliwic. zalezy mi na tym czlowieku i nie na prawde chce dla niego wszytkiego co najlepsze. było by łatiej mi gdybym miała wsparcie przyjaciól i ludzi ze wspolnoty a ostatnio po prostu wszyscy sie ode mnie oddalaja i pouczaja mnie co mam robic zamiast mnie wspierac.
ałć, to trochę zabolało, uwierz że w obecnej sytuacji można cię jedynie wesprzeć modlitwą i rozmową, ten chłopak powinien być w zamkniętym ośrodku a nie z mamusią która mu piwko przyniesie, a co do rozmowy to służę pomocą
pouczaja mnie co mam robic zamiast mnie wspierac.
Bo najlepsze wsparcie to wskazanie dobrej drogi, a nie przymilne klepanie po główce...
agacias napisał/a:
pouczaja mnie co mam robic zamiast mnie wspierac.
Bo najlepsze wsparcie to wskazanie dobrej drogi, a nie przymilne klepanie po główce... zgadzam się z tobą w 100 % Anniko , niedawno też to słyszałam od mojej koleżanki w stosunku do mnie i na początku wkurzyłam się, ale później przyznałam rację tym słowom. Klepanie po głowie nic nie daje a stanie w miejscu pogrąża, więc zostaje działanie i wiara że to działanie idzie w dobrym kierunku.
nie uwazam zeby ta znajomoc mnie nizczyła. nie powiem nie jest łatwo trwac w tej znajomosci nieraz jest trudno ale w tych chwilach bardzo doswiadczam prowadzenia Bożego który umacnia moje kroki. dla wiadomosci innych nie zamierzam rozkochiwac w sobie tego chłopaka a później go zostawiac wolałabym sama byc nieszczesliwa przez cale zycie niz jego unieszczesliwic. zalezy mi na tym czlowieku i nie na prawde chce dla niego wszytkiego co najlepsze. było by łatiej mi gdybym miała wsparcie przyjaciól i ludzi ze wspolnoty a ostatnio po prostu wszyscy sie ode mnie oddalaja i pouczaja mnie co mam robic zamiast mnie wspierac.
Nieśmiało postanowiłem włączyć się do dyskusji. Otóż żeby nie było tak, że już się w nim zakochałaś i w y d a j e Ci się ( bez pokrycia ), że on też cos do Ciebie czuje. Nie chciałbym Cię dołować, ale jesli ktos cos do kogos czyje, to moze miec wrażenie że ta druga osoba też coś czuje. Tak czy siak życzę powodzenia, bo na pewno się przyda. Pozdrawiam.
Jasne, rozkochaj go w sobie a potem pożegnaj słowami "sorry, to było dla twojego dobra, ale nic do Ciebie nie czuję
nie. W ten sposób nie można. Takie okrucieństwo by było nie na miejscu.
Bo najlepsze wsparcie to wskazanie dobrej drogi, a nie przymilne klepanie po główce...
dzieki Annika za wsparcie
Agatka..my oczywiście Cię będziemy wspierać Po to jesteśmy..gdyby trzeba było rozmowy to ja służę pomocą jakby coś to mogłabym nawet z 'Nim' poozmawiać...ja tez próbowałam samobójstwa i to nie raz ale sie udało_ dzięki Bogu
tez próbowałam samobójstwa i to nie raz ale sie udało
Chyba się nie udało, na szczęście.
Pewnie że postaramy się pomóc, każdy na swój sposób. Najważniejsze żeby w najgorszych chwilach znaleźć dobrych ludzi.
nie usciśliłam..chodziło mi o to, że udało mi się i żyję..bo Jezus tak chciał