ďťż
Strona początkowa UmińscyIMPREZA RED BULL!!! RED BULL!!!Imprezy, wyjscia, spotkania towazyskie itp. (I rok inc.)Zloty,spotkania,imprezy,rozpoczecia sezonu itp.2010 r.Impreza w Post Dali 15 lutego 2008Srodowe spotkanie wyjscie impreza etc??CHARYTATYWNA IMPREZA NA KONIEC ROKU AKADEMICKIEGO !!!!!!!!IMPREZA NA DZIEŃ KOBIET 10 MARCAPołowinki i tego typu imprezyImpreza w SQ 20.01Wyjście na impreze do Czekolady w środę
 

Umińscy

Czy ktoś wybiera się na te imprezy do akumulatorów 2.10 i 3.10?

Do bardziej zorientowanych: jak wypadają tam imprezy dla 1-wszo roczniaków? Wogóle co to za klub?


Akumulatory to z dupy klub. Tyle powiem.
i niedaleko jest zatoczka dla autobusow, to tyle z wazniejszych informacji

i niedaleko jest zatoczka dla autobusow, to tyle z wazniejszych informacji

A dokładnie na Bałtyku od razu przy Kaponierze - w akademiku Jowita (u góry jest nawet napis "srakumalatory"). Czy wspominałem już o tym, że klub jest z dupy?


halo panowie! klub moze nie jest rewelacyjny ale za to jakie towarzystwo:) i przy okazji jest sposobnosc integracji.. nie tylko miedzy studentami 1 roku ja serdecznie zapraszam na pewno tez sie pojawie:)
no i ja


Do bardziej zorientowanych: jak wypadają tam imprezy dla 1-wszo roczniaków? Wogóle co to za klub?


ja byłem swego czasu na imprezie integracyjnej mojego rocznika i bardzo fajnie było, nie przeszkadzało mi nawet to, że na co dzień słucham czegoś innego jak się człowiek chce bawić i jest do tego odpowiednie towarzystwo to się zawsze można dobrze bawić
nie wazne gdzie, wazne z kim

swoja droga ciekawe, ze impreza integracyjna wydzialu znowu w akumulatorach (czyli: przygotuj sie na scisk) - minuta ciszy nad sp. eskulapem...
czeska - ponoc maja znowu starego poczciwego eskulapa otworzyc
<-biba w akumulatorach, no gracias:)
Gosia - rozswietlilas mi ta informacja dzien (noc??)
A SQ nie jest spadkobiercą Eskulapa? Ci sami szefowie...

A SQ nie jest spadkobiercą Eskulapa? Ci sami szefowie...

....i w sumie ta sama nazwa "esku"

Rioo napisał/a:
A SQ nie jest spadkobiercą Eskulapa? Ci sami szefowie...

....i w sumie ta sama nazwa "esku"


hm... jak dla mnie - nie.
jak dla mnie - też zdecydowanie nie...sq to lans i bauns, eskulap miał styl
sq- godzinne kolejki do kibla, dretwa fhuj wiara, mega ciasnota i dymowa...ble. Ide tam tylko jesli przyjedzie ktos naprawde superterefere inaczej szkoda kasy i nerwow
Ja bylam w Akumulatorach raz i calkiem pozytywne wrazenie A czy te imprezy 2-3 X sa tylko dla I roku? Moze warto by sie wybrac...
korola - na impreże zawsze warto. A może drugi rok sie gdiześ i jakos zgada?
to moze nie tyle w akumulatorach - bo tam bedzie tlok, ale gdziekolwiek...
tylko bez lansu
no! nie ma to jak poszalec w "sweterkowym" gronie, gdy z glosnikow leci kalwi&remi zmieszany z bigcycem i c... wie z czym jeszcze. Byleby bylo prosto i przyjemnie i w nazwie imprezy bylo slowo "hity". Ale jestescie zalosne...

ja, k.... nie uwazam ze na "impreze zawsze warto". Trzeba byc chodzacym bezgusciem zeby bawic sie przy kazdej muzyce. Po kilku piwkach/kielichach na rocka moj organizm reaguje spaniem, a house/latino to sygnal ze trzeba isc do klopa sie wyrzygac

naprawde, w poznaniu jest cholernie malo klubow w ktorych mozna posluchac dobrej muzyki.Wszystko schodzi na psy pod hasuem "13 hitow na godzine" tudziez "czarne hity, dance'owe bity". Poza miesna, magazynem i moze czasem mezzo i PD, wszedzie leci ta sama plejlista...
W imieniu wszystkich zacytowanych dziewczyn dziękuję za tak rozległe i metaforyczn komplementy, jednocześnie wyrażając żal, że nie udasz się z nami na pierwszą powakacyjną imrezę, o czym byłeś nas łaskaw poinformować w jakże wyszukanych słowach.

zacytowanych

gdzie ty niby widzisz cytaty? nikogo nie krytkuje przeciez osobiscie, jedynie nie lubie konformizmu muzycznego, mimo ze jest to cecha ulatwiajaca zycie. I wiem ze niektorym zadnej roznicy nie robi czy pojda do muchos patatos, do terytorium, czy do alcatraz. Mi zreszta tez nie, bo wszedzie jest ch..owo i tam nie bywam.

Ale jestescie zalosne...

komplement dnia normalnie
Jeżeli mówisz "ale jesteście żałosne" to znaczy, że odnosisz się do wypowiedzi minimum dwóch istot rodzaju żeńskiego. Dobra, nie cytat, tylko nawiązanie. Z życzeniami miłego dnia.
Coz, dziewczeta, mysle, ze bedziemy musialy otrzec lzy i przebolec nieobecnosc JS na wspomnianej imprezie, a przy okazji uderzyc sie w piersi za naganny "muzyczny konformizm", ktory to pozwala nam w obrzydliwy wrecz sposob bawic sie przy roznych gatunkach muzyki.
?
Nie bardzo wiem, gdzie przykleić Twoją wypowiedź. No, chyba, że przycisk "Ignoruj" to jedyna na tym forum możliwość ochronienia się przed jawnym obrażaniem.
nie wiem czy jedyny, ale napewno najskuteczniejszy...
Można też ćwiczyć jakże ważną u prawników cierpliwość i opanowanie... Choc tego to najpierw zyczylbym przede wszystkim JS
JS to jaka muzyka jest odpowiednia na impreze?

JS to jaka muzyka jest odpowiednia na impreze?

jak sadze minimal, ktory jest baaardzo przyjemny ale niestety nie na moj tepy sluch
Dla mnie muzyka jest nieważna. Z fajnymi ludźmi nawet przy arce noego i fasolkach można się świetnie bawić (sprawdzałem )

Widzę, że warto się będzie tam wybrać.

Niektórzy, jak widzę, podchodzą do tematu imprez zbyt poważnie. To jest przecież czas by się zabawić, spotkać z przyjaciółmi. Nie widzę w tym nic złego. A jeżeli komuś nie pasuje muzyka to niech przymknie na to oko i spędzi miło czas albo siedzi w domu i słucha "tego co wg niego warto".
Dobra muza to podstawa. I tu muszę się zgodzić po części z JS - w Poznaniu mało gdzie są jakieś fajne playlisty. Wszędzie puszczają ścierwo na jedno kopyto. W bazylu zapodają jakieś fajne rzeczy czasem, pozatym cafe mięsna i rocker. Gdy nie ma dobrej muzy to obojętnie jak bardzo bym chciał - dobrze bawić się nie będę: ) Zresztą i tak nie rajcuje mnie ten cały lans i clubbing. Co jest fajnego w takiej zamulonej imprezie (zakładając, że bawimy się bez wspomagaczy)? Przecież jak chce się spotkać ze znajomymi to mogę to zrobić na 10 innych, lepszy sposobów.... chociażby zagrać w karty - moze ktoś chętny na partyjkę pokera?
Taaaa... takie dyskusje możemy prowadzic do powstania koalicji POPiS (czyli bardzo dlugo...) przerzucajac sie nawzajem o wyzszosci grania w karty ze znajomymi od chodzenia z nimi na imprezy... Jedni wola to, drudzy to, ale zadnej nie mozna nazwac generalnie lepsza...
Ale z tych tak kwieciscie wyrazanych pogladow JS'a i Richtiego powinnismy sie zdecydowanie cieszyc - przynajmniej jedno miejsce mniej, gdzie można by na nich przypadkiem wpaść...
Ja sie najlepiej bawie na sesjach RPG, o!

A jak chce dobrej muzyki, to se zapuszczam Winampa i mam spokoj.

Ja sie najlepiej bawie na sesjach RPG, o!.

jam tyż. Właśnie wróciłem z superterefere sesji: ) A w niedziele kolejna odsłona....

W ogóle, awansowaliśmy razem z JS do rangi wrogów publicznych nr 1. Słodko. Zkaj. Doceniam to, że jesteś dla mnie bardzo miły, ale nie licz na to że będę zwracał uwagę czy przejmował się Twoimi tekstami. Więc po prostu - odpuść sobie. Nie mam zamiaru z nikim prowadzić dyskusji o wyższości świąt wielkanocy nad nocą kupały (choc ta druga jest zdecydowanie lepsza imo) - po prostu wyraziłem swoje zdanie, a ty się od razu napinasz jakby niewiadomo co.

Może jestem bufonem, zadufanym w sobie bucem, narcyzem przekonanym o własnej wyższości czy tam kim jeszcze - ale nic na to nie poradzisz, hehe
Ależ ja wcale nie zamierzam tego zmieniać, mnie to ani ziębi ani grzeje, bratem ani swatem moim nie jesteś, więc żyj sobie i pozwól żyć innym, jak mawiają.

Imprezy nie są jakimś moim wielkim żywiołem, więc nie napinam się z tak błahego powodu, po prostu skrobnąłem sobie zwyczajnego posta, zadnego ataku czy wielkiej dysputy wszczynać tu nie zamierzam, dziwie sie, żę tak to odebrałeś zważywszy na to jak sam kategoryczne i radykalne wygłaszasz zdania na różne tematy...

A żeby być wrogiem publicznym nr 1 trzeba sobie zasłużyć
Zadnej muzycznej krucjaty wszczynac misie nie chce, tylko jak czytam wypowiedzi candle i koroli, to mimo ze staram sie byc mily, czasami po prostu se ne da. I nic nie poradze, ze wkuwiaja mnie ludzi obojetni na to co suchaja. Przez takich jak oni w radiu leci gowno, w telewizji leci gowno, w klubach leci gowno.

Tyle bylo miejsc ktore po otwarciu, wchodzily w nieco ambitniejsze klimaty i mozna bylo posuchac nieco d'n'b czy szeroko rozumianego nu jazzu. Ale po doslownie paru tygodniach prawie nie bylo klientow i klub stawial na plastik, lans i house (terytorium) albo sie przerabial na knajpe z muzyka latino (mezzoforte i klinika muzyczna - teraz sie inaczej nazywa).

Fajnym miejscem byl Magazyn na Szewskiej, czasem grali d'n'b, czasem minimal, czasem oldschoolowy hiphop. I ogolnie mlodzi didzeje ale bardzo ciekawie grajacy (np duet Sound Bombing). No ale jak tam chodzilem to oprocz mnie bylo z piec osob, najczesciej znajomi didzeja albo wlasciciela. No i co? Magazyn wakacji nie przezyl.

Po prostu jestem poirytowany sytuacja, ze klubow z house, latino i hitami, na samym starym jest pewnie kilkanascie albo kilkadziesiat, a muzyki ktora lubie nie poslucham nigdzie. Moge co najwyzej sobie zatkac uszy mp3plejerem...

[ Dodano: 2006-09-22, 09:00 ]

Zadnej muzycznej krucjaty wszczynac misie nie chce, tylko jak czytam wypowiedzi candle i koroli, to mimo ze staram sie byc mily, czasami po prostu se ne da. I nic nie poradze, ze wkuwiaja mnie ludzi obojetni na to co suchaja. Przez takich jak oni w radiu leci gowno, w telewizji leci gowno, w klubach leci gowno.

Tyle bylo miejsc ktore po otwarciu, wchodzily w nieco ambitniejsze klimaty i mozna bylo posuchac nieco d'n'b czy szeroko rozumianego nu jazzu. Ale po doslownie paru tygodniach prawie nie bylo klientow i klub stawial na plastik, lans i house (terytorium) albo sie przerabial na knajpe z muzyka latino (mezzoforte i klinika muzyczna - teraz sie inaczej nazywa).


Obawiam się, że zupełnie nielogicznie wybrałeś sobie wrogów - bo skoro candle i korola są jak sam napisałeś obojętne na to co słuchaja, to nie w nich leży problem, a w ludziach któży lubią latino, house, pop i Bóg wie co jeszcze... Bo obojętni na muzykę, a wrażliwi na towarzystwo mogą się bawic przy każdej muzyce nawet takiej jaką Ty lubisz

Ale niestety popyt i podaż są ściśle ze sobą związane - skoro nikt nie chce chodzić do klubów z muzyką "ambitną" to nic na to nie poradzisz i nie ma sie co wyladowywac na niewinnych ludziach... Ja z bratem też musze sprowadzać jakieś ambitniejsze gry planszowe czy książki fantasy ze Stanów, bo w Polsce zwyczajnie nikt ich nie wydaje, ale nie narzekam przez to na ludzi grających w Monopoly czy czytających Pottera...
Więc przyjmij do wiadomości, że inni ludzie lubią te wszystkie shity z radia i TV, a jak chcesz sobie posluchac czegos w Twoim stylu na imprezce to po prostu zrób sobie domówkę

to nie w nich leży problem, a w ludziach któży lubią latino, house, pop i Bóg wie co jeszcze...

mysle ze ludzie ktorzy naprawde lubia house i latino, i sie tym interesuja tez nie maja czego szukac na takich imprezach. Jesli lubie hiphop, to nieznaczy ze chodze w czwartki do blue note'a:).

Akurat potrafie wyrazic szacunek dla kazdego kto slucha muzyki, ktora nawet moze misie bardzo nie podobac, ale doceniam pasje i zaangazowanie, i to ze moge sie od takiej osoby mimo wszystko dowiedziec czegos o muzyce. Na tyle, na ile bede nadazal za tematem, moge posluchac i pogadac o death metalu czy muzyce klasycznej.

Natomiast ktos kto jest obojetny na muzyke powinien chodzic do pubu na pogaduchy i tyle. Gdyby muzyka byla selekcjonowana dla ludzi o wyzszych wymaganiach, nawet na housowych imprezach moze by sie dzialo cos interesujacego...
Sprobuj zrozumiec, ze nie wszyscy musza sie muzyka pasjonowac, tak jak nie wszyscy pasjonuja sie sportem, filmem czy gotowaniem. Sa tacy, ktorzy lubia posluchac sobie czegos przy okazji wspomnianych "pogaduch" tudziez potanczyc od czasu do czasu i niekoniecznie poczuwaja sie w zwiazku z tym do bycia powodem upadku muzycznego poznanskich klubow.

czeska - ponoc maja znowu starego poczciwego eskulapa otworzyc

no...

pierwsze koncerty już są w rozpisce

http://www.eskulapclub.com/
Ej, agdzie ja napisała, że mi wsyztsko jedno, czego słucham? Nie jest, drogi JS, i tez raczej rzadko słyszę w lokalach muzykę, której słucham.

Natomiast impreza jest zupełnie odrębną kwestią, chodzi o to, aby się dobrze bawić, aby muzyka była zdatna i dobra do tańczenia. A takich rodzajów jest wiele, i jeżeli towarzystwo jest przednie, to jej rodzaj nie robi aż takiej różnicy. AŻ takiej, bo zgadzam się, że nie da się bawić przy absolutnie wszystkim.

@zwierzak - fasolki są superterefere, zwłaszcza nad ranem
Candle - "Bo fantazja, bo fantazja, bo fantazja jest od tego... Żeby bawić się, żeby bawić się, żeby bawić się na całego"

Źle się wyraziłem w moim poprzednim poście - muzyka jest dla mnie nieważna, jeśli chodzi o imprezę, a naokoło jest kupa fajnych ludzi, z którymi można się bawić nawet przy disco.
Na codzień słucham czegoś zupełnie innego. Ale raczej przy tym, czego słucham, nie idzie się bawić.
JS - a na wesela chodzisz? Na połowinkach/studniówce byłeś?

Po prostu jestem poirytowany sytuacja, ze klubow z house, latino i hitami, na samym starym jest pewnie kilkanascie albo kilkadziesiat, a muzyki ktora lubie nie poslucham nigdzie. Moge co najwyzej sobie zatkac uszy mp3plejerem...

[ Dodano: 2006-09-22, 09:00 ]
ja kiedys probowalem sie pobawic przy housach... nie wyszlo...

@zwierzak - fasolki są superterefere, zwłaszcza nad ranem Wink
pewnie - tak samo jak Majkel Dżekson, Madonna i Modern Talking ;D

a jazzu moge sobie posluchac w domu..

ja kiedys probowalem sie pobawic przy housach... nie wyszlo...

hehe, ciezka sprawa:)

chyba najbardziej w housie irytuja trzy rzeczy:
-Zupelnie spuaszczona, jednostajna perka, wszystkie kawalki na podobnych patternach
-basik a la benny benassi (ile mozna?)
-meski, pedalski wokal pojawiajacy sie w wielu kawalkach...
kiedys nawet na paru imprezach dnb byly popisy (a co tam, pozal sie boze mc's) "Kiedy ja krzycze <YEBAC> - Wy krzyczycie <house>" ;D
Każdy chodzi tam, gdzie lubi.
Każdy bawi się tak, jak chce.
Jeden lubi uskteczniać suche gadki nad piwem, marudząc jaka to fatalna impreza, bo ludzie są głupi i tańczą przy house'ach, inny w tym czasie szaleje na parkiecie.
Z drugiej jednak strony ja nie czuję tak zwanej "czarnej muzy". co nie znaczy, że jak idę ze znajomymi potańczyć do klubu, gdzie akurat przypada czarny poniedziałek, czwartek czy inna niedziela, to sieję dolinę.

Muzyka na imprezie to coś innego od tego, co słucham w domu. Inaczej - na imprezie muzykę SłYSZę, w domu, na koncercie jej SŁUCHAM.
amen Siostro!!!!!! :pray2:
Jak to mawiają w reklamach Budweisera - True.