ďťż
Strona początkowa UmińscyWspĂłlnota TaizĂŠPostępowanie karnekazania i homilieKsiązki na sprzedaĹź(NIE) MOrRALNOŚĆLitania MiastWielka Polskaproblem z bratem...Szkoła charyzmatĂłwprawo handlowe - cwiczenia, dr Jakub Pokrzywniak
 

Umińscy

Wczoraj będąc wieczorem w sklepie, byłem świadkiem takiej oto sceny:
Pewien pan pyta ekspedientki, czy są "KITEKATY". Ekspedientka zaś: "ale jakie? Te w puszce, czy suche?" Na to ów pan: Nie wiem proszę Pani, coś dziecko mi mówiło, żebym mu kupił, to takie batoniki"
Panu oczywiście chodziło o

Łatwo sobie wyobrazić salwę śmiechu w sklepie...


zdarzają się takie sytuację ja miałam podobną jak chciałam sobie kupić coś do picia powiedziałam poproszę 3cytyny a sprzedawczyni mi daje owoce
A ja jak szałem do pierwszej komunii miałem sie nauczyć pieśni "Jeden chleb, co zmienia się w Chrystusa Ciało" no i poszyłem do sąsiadki i mówię jej że chce jeden chleb tak w skrócie powiedziałem a ona mi przynosi z kuchni bochenek chleb a ja mówię że chciałem pieśń "Jeden chleb, co zmienia się w Chrystusa Ciało" i zaczęliśmy się śmiać i do tej pory się śmiejemy z tego czasami jak sobie przypomnimy o tym z kumplem
To już cyba było, ale powtórzę, bo raz - to śmieszne, dwa: wątek odpowiedni.
Otóz swego czasu było takie zdarzenie, że poszedłem do sklepu w piątek wieczorem na drobne zakupy. Puchy niemożebne na półkach, przede mną gośc jeden mowi do sprzedawczyni: poproszę kilo wołowiny bez kości.
Ja z ciekawości zagladam do chłodni, a tam nie ma żadnej wędliny. Ale ekspedientka dziarsko idzie do regału i co sięga?
Litrową butelkę z mocnym, tanim winem, pod tytułem "Byk"...

Albo ktoś i opowiadał, jak klient przed nim w sklepie pyta: czy dostanę u pani gargamela?
Okazało się, że gość chciał 0,25 l denaturatu...


o "jabolach" to można by książki pisać
Ja nie zapomnę tylko jak kiedyś idąc z tramwaju do pracy spotkałem się z kolega i rozmawialiśmy na temat dziwnych i śmiesznych nazw tanich win.
Wstąpiliśmy do przydrożnego sklepu i z ciekawością rozejrzałem się po "asortymencie" tych "specjałów" bo wydawało mi się że kolega przesadza.
Po "uśmiechu sołtysa" i "krwawej Marysze" zwątpiłem ... nie mówiąc juz o innych co ciekawszych nazwach ...
spróbujcie pochodzić sobie w niebieskim lub czerwonym polarze po hiper/supermarkecie - ludzie będą Was zaczepiać w stylu: "gdzie jest masło?"
Spróbujcie pod koloratką wejść do jakiegoś kościoła w Polsce: wszyscy niemal zaraz zaczynają pytać o porządek nabożeństw w danej świątyni.
PS napisał:
spróbujcie pochodzić sobie w niebieskim lub czerwonym polarze po hiper/supermarkecie - ludzie będą Was zaczepiać w stylu: "gdzie jest masło?"

Tak się składa,że mam niebieski polar. Ciekawe jak by odebrano,gdybym 17 marca wlożyl zieloną kurtkę.
a co jest 17. marca?
Domyśl się. Skojarz z Irlandią.
Domyśliłem się, ale musisz zrozumieć, że dla Polaków nie wyjeżdżających do USA czy do Irlandii ten dzień nie istnieje w świadomości jako jakiś ważny element roku, a najczęściej w ogóle nie istnieje.
Co do mnie to najbardziej lubię oprócz Irlandii Kanadę. W Kanadzie nie wieje tak jak w Eire. A USA i Oklahoma ciekawią mnie z powodu ... tornad. Dzień Św. Patryka w Polsce też już sporadycznie się pojawia.
Polonium - 99% forum wie o twojej manii Kanadyjsko Irlandzkiej. Ale na litość boską nie musisz o tym pisać w KAŻDYM nieomalże topiku Spamujesz

Wczoraj będąc wieczorem w sklepie, byłem świadkiem takiej oto sceny: (...)
Kiedyś nabijaliśmy się z małego (~pięcioletniego) dziecka znajomej której dziecko w sklepie zaczęło domagać się "wódki".
Matka zaczerwieniona ze wstydu ludzie zaniepokojeni lub w śmiech a dziecku chodziło o to by jego mama kupiła mu małą wodę mineralną ...
moj kolega raz przyszedl na religię z bluzą "Iron Maiden". Ksiądz powiedział, żeby ją zdjął. Jak zdjął, to została na nim koszulka zaspołu "Kat". Ksiądz kazał założyć z powrotem bluze.