ďťż
Strona początkowa UmińscyWspólnota POSŁANIE w Toruniu - www.poslanie.torun.plCiekawa strona wspólnoty Odnowy z WrocławiaETAPY DROGI WE WSPÓLNOCIE CHRZEŚCIJAŃSKIEJGniezno - wspólnota, ktos kto pomoże...Benedykt XVI o wspólnotach w KościeleRuchu Wspólnot Oblackich NINIWAWspólnota Trudnych Małżeństw SYCHARWspólnoty na www.odnowa.orgkatolickie wspólnoty (strony www)Treningi MMA i K1
 

Umińscy

Jak wy sobie z Nimi radzicie ?
Co zrobić gdy mówi się tysiąc razy zeby było cicho a reszta dalej nie rozumie i gadają bez przerwy?
Co zrobić żeby im pokazać ze trza mieć szacunek do przewodniczącego?

Pomóżcie


Poprosić o pomoc kogoś do kogo mają szacunek,

nic mądrzejszego w tej chwili nie moge wymyślić

Co zrobić żeby im pokazać ze trza mieć szacunek do przewodniczącego?

Na szacunek to trzeba zasłużyć, czyli popracować nad tym aby mieć posłuch, aby być dobrym dowódcą nie wystarczy piastować dowódczego stanowiska. Dobry dowódca oprócz posłuchu i umiejętności zainteresowania swoją osobą jak już wspomniałaś powinien być szanowany

Moja rada daj sobie spokój jak cię olewają teraz to już szacunku bynajmniej w tej grupie sobie nie wyrobisz
Autorko tego wątku, po raz wtóry piszesz o problemie we wpólnocie, jak mniemam - tej samej. I powiem otwarcie, że ta wspólnota mi się nie podoba, a przynajmniej to, co o niej piszesz. Czy grupa, którą tworzycie w istocie zasługuje na miano wspólnoty czy po prostu ludzie nie mają co robić i spotykają się, by jakoś czas wypełnić? Bo tam, gdzie nie ma pokoju i jedności, tam nie ma Ducha Bożego. Jak długo ta grupa funkcjonuje? Może niewłaściwa osoba piastuje stanowisko przywódcze? I pytanie zasadnicze - czy macie tam kapłana?


ona17: należy się zastanowić, po co ci ludzie przychodzą na to spotkanie. Bo tak naprawdę, jeżeli chcą sobie pogadać, to pewnie lepiej udać się do jakiejś lodziarni, pizzeri czy co sobie wymyślą, i tam pogadać.

Należy ich brutalnie zapytać po co przychodzą na te spotkania. Problem gadania na spotkaniach niekoniecznie zależy od prowadzącego. Tutaj też chodzi o podejście uczestników, tego czy oni chcą się formować czy nie.

Trzeba jasno im przekazać -> żeby zacząć myśleć o formowaniu się na takim spotkaniu, to trzeba zostawić wszystkie sprawy za drzwiami. To jest troche jak z modlitwą - kiedy masz mnóstwo spraw na głowie, to dopóki nie wyciszysz się, to nie pomodlisz się porządnie.

Jak wy sobie z Nimi radzicie ?
Co zrobić gdy mówi się tysiąc razy zeby było cicho a reszta dalej nie rozumie i gadają bez przerwy?
Co zrobić żeby im pokazać ze trza mieć szacunek do przewodniczącego?

Pomóżcie


To stary problem, którego echo widać na kartach NT, zobacz sama.....


Dz 15:2 BT
"Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich uda się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów i starszych."


Tak zwane "niemałe spory" u ludów semickich tamtej epoki, jak i dzisiaj, oznaczać może , że doszł nawet do przepychanek lub rękoczynów......

Tak więc należy uzbroić się w cierpliwość, ale i rozmawiać z prezbiterem, katechistami, i odpowiedialnymi za ten bałgan......
Spróbuj podejść indywidualnie do każdej osoby i spokojnie przedstaw to co Cię boli.Powiedz,że jest Ci przykro gdy jesteś tak traktowana.Ja jednak z doświadczenia wiem,że modlitwa w intencji np tej wspólnoty daje rezultaty ogromne.Ważne jest także zachowanie cierpliwości.
ja należę do wspólnoty, gdzie generalnie szanujemy siebie na wzajem i kiedy zawsze mówimy sobie wprost, kiedy coś nam nie pasuje. To jest podstawa szacunku do drugiej osoby i generalnie pierwsza zasada wspólnoty. Tak wg mnie.
Hm, z czasów Neokatechumenatu pamiętam taką zabawną wskazówkę jak sobie radzić z rozgadaną i niepokorną grupą ludzi na spotkaniu wspólnotowym. Jeśli nie pomaga bardzo głośne zwrócenie uwagi, to bardzo dobrym sposobem jest rozpoczęcie od słów: " A teraz porozmawiajmy o seksie"... Może to szokujący sposób, ale nie miałem przypadku, żeby Wspólnota na takie zagajenie nie umilkła
Dobre to, NeoX.
To problem dość częsty. I niestety prowadzący nawet do rozpadu grupy, bo dochodzi do zniechęcenia i utraty wiary w słuszność spotkań w takiej postaci.
Bardzo cieszę się, że:


NeoX, wiem, że chodzi o trick. ... Wyobraziłam sobie jego działanie w mojej grupie. To jak "szok" zadziała zależy przecież od poglądów na ten "szok".

Dzieki wielkie za pomoc

Jak na razie w naszej wspólnocie trochę ucichło....

może to było także związane z tym że nie mielismy kapłana który by jakoś ten problem rozwiązał...teraz mamy mieć nowego księdza i mam nadzieje że będzie wszystko dobrze;)
A ja mam inne pytanie, też odnoszące się do problemów we wspólnocie.

U mnie jest tak, że ludzie kompletnie nic nie chcą robić. Jest jakaś akcja wspólnotowa, potrzeba coś komuś pomóc to chętne do pracy są tylko 3 osoby na 20. Reszta miga się tym, że ma szkołę i nic więcej. Zakładają z góry, że my mamy czas i wszystko za nich zrobimy, a oni sobie popatrzą. Do tego jeszcze krytykują naszą pracę nie robiąc nic w kierunku pomocy. Czy ktoś wie jak to zmienić? Czy w ogóle da się to zmienić? Oczywiście nie mówię, że nie muszą się uczyć czy coś, ale nie sądzę, że ktoś siedzi 24/7 przy lekcjach nawet w weekend nie móc znaleźć godziny czasu na pomoc. Może macie jakieś pomysły, żeby zachęcić ich do pracy?
Nasza wspólnota ma kapłana, ale on na nich nie wpływa, bo chyba mają go za nic. Jadą na niego, pomimo tego, że nie wiedzą jaka jest sytuacja (na nas, osoby robiące najwięcej, z resztą też). Oczywiście nie jest aż tak źle, że on do nich gada, a oni go nawet nie słuchają, bo spotkania formacyjne wyglądają dobrze, cisza jest zachowana itp. Normalnie z nim też rozmawiają, ale zawsze go "spławiają" jak trzeba coś zrobić i wiecznie mają jakieś pretensje.
Ciężko określić to tutaj, pisząc, ale to mniej więcej tak wygląda.

To wskazówka, że należy prosić o uczestnictwo w grupie kapłana lub innych duchownych - z doświadczenia wiem, że ich obecność wycisza spory, choć nie usuwa problemów, jeśli ta obecność jest jednorazowa.

obecnośc kapłana we wspólnocie wogóle jest podstawą wszystkiego. Sama byłam świadkiem jak w Kaliszu powstał odłam Kościoła(jesli tak mozna powiedzieć), było to spowodowane właśnie tym że wspólnota Odnowy w Duchu Świętym nie miała stałego duszpasterza. I tutaj ta sytuacja może dotyczyć oczywiście każdej wspólnoty, nie tylko Odnowy.
sanderka1000, nie jestem specem, ale w kilku różnych Wspólnotach już byłem i z moich doświadczeń wynikałoby, że tu jest problem w braku dojrzałości tych bardzo młodych ludzi. Rodzice pewnie wychowują ich bezstresowo, albo bardzo rygorystycznie i oni zachowują się na spotkaniach tak jak w szkole i chcą się dobrze bawić.
Moim zdaniem, to nie ma się co oburzać i robić z tego problemu. Ja bym robił co mogę dla Wspólnoty (nawet w grupie tylko kilku osób) i codziennie się modlił dla reszty o nawrócenie i dojrzałość emocjonalną. Nie oszukujmy się, traktowanie spotkań wspólnotowych jak spotkań, gdzie nic nie muszę dawać z siebie, a tylko mam grzecznie słuchać, to jest egoizm.
Można jeszcze zrobić tak, że podzielicie Wspólnotę na konkretne grupy, które zawsze wykonują te same prace na rzecz Wspólnoty. Jeszcze lepiej jak każda taka grupa będzie miała kogoś odpowiedzialnego za jej funkcjonowanie. Bardzo ładnie jest to rozwiązane w Neokatechumenacie.

Ja bym robił co mogę dla Wspólnoty
No i robimy co możemy, ale w zamian za to otrzymujemy obelgi.

Sanderko, to jest prosta zasada - jeżeli zwracasz się do grupy osób mówiąc, że "potrzeba zrobić to i to", to zwykle trudno liczyć na odzew, a tym bardziej na rzetelną pracę. Jeśli natomiast zwrócisz się do konkretnej osoby, doceniając jej talenty i mówiąc, że potrzebujesz jej - konkretnie jej - pomocy w tym i tamtym, to prawdopodobieństwo, że tę pomoc otrzymasz jest dużo większe. To wynika z czystej psychologii.
Najpierw trzeba więc rozdzielić role, potrzebna jest struktura wewnętrzna. Pewnie macie jakiś zarząd, jakiś odpowiedzialnych. To dobrze. Trzeba więc wyznaczyć innym role.
Przykładowo - znasz osobę, która dobrze śpiewa, więc idziesz konkretnie do niej i mówisz jej, że potrzeba zrobić oprawę muzyczną na czuwanie, że potrzebna jest jej (konkretnie jej!) pomoc, że jesteś przekonana, że właśnie ona zrobi to dobrze, a jej talent jest darem dla całej wspólnoty. Doceń talent, pochwal ją, powiedz, że na nią liczysz. Zleć jej odpowiedzialność za tę sprawę, ustalcie konkretny termin, wybierzcie osoby, które jej w tym pomogą (do każdej z nich również trzeba będzie zwrócić się personalnie).