UmiĹscy
"Brytyjski dyplomata mówi prawdę o Europie" - pod takim tytułem londyński "Sunday Times" zamieszcza w niedzielę informację o - jak to określa gazeta - "mało dyplomatycznym" liście akredytowanego w Polsce ambasadora Wielkiej Brytanii, Charlesa Crawforda.
Gazeta dotarła do e-maila, wysłanego przez dyplomatę w zeszłym tygodniu do Kim Daroch, doradcy premiera Tony'ego Blaira ds. europejskich oraz Nicoli Brewer, kierującej biurem ds. unijnych w brytyjskim MSZ. W liście ambasador w Warszawie - pisze "Sunday Times" - kpi z Jacquesa Chiraca i Polaków w związku z "samolubnym blokowaniem działań Blaira, mających prowadzić do zachowania twarzy w kwestii europejskiego budżetu". Zdaniem gazety, sardoniczny ton listu może okazać się żenujący dla samego Blaira w czasie bliskiego unijnego szczytu.
"Crawford twierdzi, że Wielka Brytania stworzyła więcej miejsc pracy dla Polaków w Brytanii niż rząd Polski od czasu wejścia 10 nowych państw do UE w zeszłym roku. Przedstawia też wymyśloną scenę, gdy Blair lub Straw powiadają nowym krajom członkowskim, że W.Brytania chce im pomóc mimo ich 'arogancji i niewdzięczności'" - pisze "Sunday Times".
W liście dyplomata w sposób w założeniu humorystyczny, pisze o tym, co Blair i Jack Straw winni powiedzieć innym europejskim ministrom. Proponuje m.in. postawienie na stole obrad dziecinnego budzika - który, jak powiada, może zresztą sam dostarczyć - ograniczającego czas wystąpień. Delegacje miałyby godzinę na przyjęcie brytyjskich propozycji.
Zdaniem gazety, e-mail ambasadora jest wyrazem frustracji brytyjskiego rządu związanych ze stanowiskiem Polski i Francji w kwestii proponowanego przez Londyn budżetu. Poproszony przez "Sunday Times" o skomentowanie treści listu, Crawford najpierw odmówił komentarza a następnie wyjaśnił, iż miał to być jedynie żart i ma nadzieję, że nikt nie poczuł się urażony. W obronie dyplomaty wystąpił też Straw, który powiedział gazecie, że Charles Crawford jest doskonałym dyplomatą. "Jestem zadowolony, że ma tak silne poczucie humoru i od czasu do czasu je wykorzystuje" - powiedział szef dyplomacji brytyjskiej. (neska) Ciekawe, co? Szczegolnie te fragmenty o Francji i miejscach pracy. Dosyc prawdziwe. Ale my niestety, nadal podazamy droga "cudownego socjalizmu", zamiast brac przyklady z panstw, z ktorych powinnismy. No ale coz, spoleczenstwo boi sie tych "liberalnych eksperymentow" - jakby to bylo cos nowego, czy niecodziennego.
A z drugiej strony to czy Wielka Brytania musi sie tak puszyc tym budzetem? Zaden budzet nie bedzie dobry, tak dlugo, jak bedzie utrzymywal chore socjalne struktury Europy.
To fakt i tez sie obawiam, ze to o miejscach pracy ma w sobie nieco prawdy... Ale z drugiej strony to, ze sa krajem rozwinietym i dla nas w zasadzie wzorcowym w wielu sprawach nie oznacza, ze maja nas traktowac tak z gory i z pogarda...