ďťż
Strona początkowa UmińscyŚmierć uprowadzonego arcybiskupazapisy na egzaminyGupi jest jednak ten USOSYamaha AeroxSpotkanie PoĹźegnalne Autorstwa StudentĂłw Prawa.Czego teraz słuchacie?Lektoraty z jezykow obcychZaplanuj wakacje - SNE - kusyWyrok skazujący za wystawe "Wybierz Ĺťycie"Oto ak pan kurator walczy z korupcją i bałaganem w PZPN !!!
 

Umińscy

Wywiad z abp Bolesławem Pylakiem:

•Czy radiestezja, którą Ksiądz Arcybiskup
praktykuje, też jest rodzajem manifestowania
się takich trudnych do
uchwycenia wpływów?

– Powiem tak: radiestezją zawsze ogarniam
tylko ten świat. Ktoś mnie nawet kiedyś
zapytał, czy wahadełkiem można badać
zaświaty? Ale ja pytam: po co? Przecież
nic nie pomożemy bytom z tamtej strony.
To jest tylko głupia ciekawość. Moje założenie
brzmi: dary Natury trzeba wykorzystywać
tu, a tamten świat zostawić Bogu.

• W jakich okolicznościach odkrył
Ksiądz swoje zdolności radiestezyjne?

– Zrodziły się one z potrzeby ratowania
mojego zdrowia. Z natury odznaczałem
się raczej dobrą kondycją fizyczną, jednak
w 40 roku życia rozpoczął się okres
różnych schorzeń. Mieszkałem wówczas
w gma chu Lubelskiego Seminarium Duchownego.
Przeszedłem operację woreczka
żółciowego, nadal niedomagałem.
Do piero znajomy zakonnik radiesteta otworzył
mi oczy i ukazał przyczynę moich
doleg liwości. Okazało się, że spałem
przez wiele lat na cieku wodnym, który
oddziaływuje szkodliwie na żywy organizm.
Skutek był wiadomy – system nerwowy
i całe ciało zareagowało chorobami.
Od tamtego czasu zacząłem interesować
się radiestezją.

• Pewna część kapłanów i zakonników
ma negatywny stosunek do tzw. wahadlar
stwa, twierdząc, iż jest to „energia złego”.

– Znany lubelski radiesteta Zdzisław
Klimkiewicz, który zbudował urządzenie
niwelujące szkodliwe promieniowanie
cieków wodnych, napisał list do Ojca Św.
Jana Pawła II z pytaniem, czy radiestezja
pozostaje w sprzeczności z wiarą
katolic ką. Dostał odpowiedź, przesłaną
przez ks. Stanisława Dziwisza: „Zajmuje
się Pan radiestezją, jak pisze o tym. Jeśli
to ma służyć dla dobra ludzi, to chyba nie
ma w tym nic złego, co byłoby przeciwne
wierze katolickiej (...) w człowieku jest
wiele możliwości i Pan Bóg nie zabronił
mu używania rozumu dla godziwych celów...”.
Tak więc uzyskaliśmy wypowiedź
samego Papieża. List podpisał ksiądz
Dziwisz, ale to było pytanie skierowane
do następcy Św. Piotra.

• Konkretne pytanie i konkretna odpowiedź.

– Właśnie. Nawiasem mówiąc wiem,
że w Krakowie, tam gdzie zwykle nocował
Karol Wojtyła, łóżko było ustawione
w fatalnym miejscu i siostra zakonna,
która znała się na radiestezji, to posłanie
mu przesunęła. Swego czasu również
kardynał Franciszek Macharski prosił
mnie, bym zbadał wahadłem ustawienie
jego tapczanu. W Warszawie, w domu biskupów,
arcybiskup Józef Michalik też
miał nie najlepsze miejsce... Podsumowując
więc: z tym stosunkiem hierarchów
kościelnych do radiestezji nie jest
wcale tak źle. Co prawda, słyszałem, że
biskup katowicki zakazał któremuś księdzu
tego rodzaju działalności, ale ja to
traktuję jako zakaz zakładania biura o takim
profilu. Medycyna jest medycyną
i zostawmy ją medykom. Nie widzę natomiast
przeciwwskazań, by jakiś ksiądz
nie mógł posługiwać się wahadełkiem
osobiście. Jeśli ktoś mnie prosi, by mu pomóc,
moim obowiązkiem jest pomagać.

• Katolicy w Polsce żyją w pewnym
rozdarciu. Słyszą bowiem z ust części duchowieństwa
(głównie w pewnej rozgłośni
radiowej), że radiestezja i różne formy
medycyny naturalnej to przejawy magii...

– Głosiciele takich poglądów powołują
się często na autorytet Kościoła. Po wiadają,
że Kongregacja watykańska, a więc
najwyższy urząd Kościoła, piętnuje radiestezję
i medycynę naturalną jako zabobon.
Narzucają tę błędną i szkodliwą
opinię także kościelnym mass mediom.
Np. pewien ksiądz pisze: „Rozmaite wahadełka,
psychoenergoterapia? To jest
wszy stko obrzydliwość” (Niedziela z 12
lutego 2006). Inny zaś nazywa te sprawy
„grzechem – bo człowiek szuka zbawienia
poza Chrystusem – w różnych energiach,
medytacjach, drzewkach szczęścia,
talizmanach, wróżbach, szlachetnych
kamieniach” (Niedziela z 11 czerwca
2006). Do tego rodzaju praktyk zalicza
również homeopatię. Jeszcze inny ojciec
pisze artykuł pod tytułem: „Wahadełko
nad kot letem” (Gość Niedzielny z 26
marca 2006). Za puentę tego krótkiego
przeglądu niech posłuży ocena radiestezji
dokonana przez dyrektora Centrum
Badań nad Nowymi Religiami „Rafael”
z Krakowa. Mówi on: „Z punktu widzenia
nauki radiesteci są oszustami. Na ciągają
ludzi, wykorzystując ich naiwność”,
przy czym radiestezję medyczną określa
mianem szarlatanerii!! (Nasz Dziennik
z 13 lutego 2001).

• Jak rozumiem, Ksiądz Arcybiskup
nie podziela tych poglądów?

– Przyznam, że jestem zaskoczony postawą
tych księży, którzy negatywnie
oceniają radiestezję i bioenergoterapię,
nie znając ich natury. W innych krajach
notowano opór w stosunku do medycyny
alternatywnej, ale były to głosy ze strony
przedstawicieli medycyny konwencjonalnej.
Bo mamy tu do czynienia z problemem
medycznym, a nie religijnym!
Medycyna naturalna jest tak stara, jak
ludzkość i nadal korzysta z niej 80% populacji
ziemskiej. Medycyna konwencjonalna
jest o wiele młodsza. W Stanach
Zjednoczonych i w krajach Europy Zachodniej
obie te dziedziny, po okresie
swoistej wojny, współistnieją i współpracują.
W 75% uczelni medycznych w USA
wykłada się także różne kierunki medycyny
naturalnej. Również parapsychologia
wywalczyła sobie miejsce w kręgu
nauk uniwersyteckich. W naszym kraju
jesteś my opóźnieni. Myślę, że z biegiem
czasu także u nas obie skłócone siostry:
medycyna akademicka i naturalna podadzą
sobie ręce. Jeden jest bowiem chory i jedna
troska o niego, czyli jedna medycyna.

• Dlaczego zatem wielu duchownych
piętnuje coś, czego nie zna?

– Muszę tu zaznaczyć jedno: my, duchow
ni, jeśli zabieramy głos na wspomniane
tematy, czynimy to nie jako przedstawiciele
Kościoła, bo radiestezja i bioterapia
związane są ze światem natury.
Podobnie i ja wypowiadam się w tych
sprawach nie jako biskup, lecz ten, kto zna
te problemy ze swego doświadczenia.
Gdy słyszę lub czytam negatywne opinie
o radiestezji, jak cytowane przed chwilą,
przypomina mi się łacińskie przy słowie:
Si tacuisses, philosophus mansisses – gdybyś
milczał, uchodziłbyś za filozofa i nie
wiedziano by o twojej głupocie. Nie zabierajmy
więc głosu w sprawach, na których
się nie znamy. Ignorancja nie upoważnia
do głoszenia błędnych opinii.

• Czy mógłby Ksiądz Arcybiskup podać
jakiś przykład ze swojej praktyki potwierdzający
skuteczność radiestezji jako metody?

– Oczywiście. W jednym z klasztorów
zmarł pewien zakonnik w 46 roku życia.
Tak się złożyło, że był to mój stały spowiednik.
Po kilku latach pożegnał się z tym
światem również jego następca. Za nie pokoiłem
się nie na żarty i przebadałem radiestezyjnie
miejsce, gdzie stało ich łóżko.
Okazało się, że płynął pod nim ciek wodny,
łącznie ze skrzyżowaniem szkodliwych
linii geopatycznych. Było to dla orga nizmu
podwójne zło. Dlatego, gdy zamie sz kał tam
już trzeci mój spowiednik, zainstalowałem
w jego pokoju odpromiennik.
W międzyczasie przybył do klasztoru
młody zakonnik. Potraktował ten odpromiennik
jak magię i, nie pytając nikogo
o zgodę, usunął go, po czym, jak sądzę,
zniszczył. Tak się złożyło, że mieszkaniec
tego pokoju wkrótce zmarł. Śmiem twierdzić,
że ów zakonnik – z pewnością nieświadomie
i w dobrej wierze – przyczynił
się do szybszego przejścia swojego współbrata
w Boży świat wieczności.

• Czasem niewiedza bywa niebezpieczna.

– Można by rzec: śmiertelnie niebezpieczna.
Ja sobie myślę tak: każdy wie, że
mamy pięć zmysłów, ale czy nie może istnieć
również szósty? Daltonista nie wi dzi
kolorów i dla niego czerwony nie istnieje.
Ktoś ma szósty zmysł i może nawet
widzieć aurę. W Rosji urządzenia do foto
grafowania au ry i diagnozowania w ten
sposób chorób znajdują się już oficjalnie
na wyposażeniu szpitali. Uwa żam, że
doj dziemy do takiego etapu, gdy poznawalność
tych faktów będzie znacznie
większa i pośrednio dostępna dla wszystkich.
Lekarz mówi: gdyby każdy mógł
stwier dzić istnienie szóstego zmysłu, nauka
nie wahałaby się tego zaakceptować.
Nie ste ty, nie każdy ma tę właściwość.
Moim zdaniem są to kwestie dziedziczne.
Np. mój ojciec dysponował podobnym
da rem, również brat, choć w zna cznie
mniejszym stopniu. Ja tu liczę ilość
ruchów wahadła. Gdy ktoś ma ponad
sto, oznacza to, że jest wrażliwy. Ale są
i tacy, którzy mają dwieście i mogą skutecznie
pomagać innym. W tej dziedzinie
wyróżniało się wielu księży, także
w Polsce. Ale są też tacy kapłani, jak np.
jezuita ojciec Aleksander Posacki, którzy
na wszystko mają jedno wyjaśnienie:
diabeł, diabeł, i jeszcze raz diabeł!
Żeby chociaż mówili, że taki jest ich
prywatny pogląd, oni jednak utrzymują,
że głoszą naukę Kościoła. Tak Kościół
nie uczy, proszę mi uwierzyć! W żadnej
teologii nie spotkałem na ten temat słowa.
Swego czasu napisałem do ojca Tadeu sza
Rydzyka, dyrektora toruńskiego Radia Maryja:
Dopuszczacie do głosu księdza Po sackiego,
on naświetla kwestię z jednej strony.
W imię prawdy dopuśćcie też do głosu
innych.

• Odpisał?

– Nie mam odpowiedzi i już chyba jej
nie będzie. Dwa razy pisałem.

• Wiem, że Ksiądz Arcybiskup czytuje
od samego początku „Nieznany Świat”.
Jak Ksiądz ocenia nasz miesięcznik?

– To jest jedno z pism, które odsłania
teren nieznany i robi to na naprawdę wysokim
poziomie merytorycznym. Czytam
was bardzo uważnie, a niektóre artykuły
zamieszczane na łamach znacząco poszerzają
moją wiedzę. Wykonujecie dobrą
robotę.

Całość:
http://www.nieznanyswiat....ywiad-razem.pdf

[wybaczcie formę, w jakiej to skopiowałem... Podkreślenia i pogrubienia ode mnie, oryginalne niezachowane ]

[ Dodano: Sob 07 Mar, 2009 21:55 ]



Ciekaw jestem co na to abp Życiński
Wyślij do niego e-maila bądź zadzwoń.
Maila odrazu wysłałem, ale pewnie jak zwykle sekretarz odpisze "Ks. Abp. dziękuje za list i łączy się w trosce o dobro Kościoła. Z modlitwą - sekretarz"
Hmm... nawet wśród Apostołów 1/12 stanowił odstępca.



Bolesław Pylak (ur. 20 sierpnia 1921 w Łopienniku Górnym) - polski duchowny katolicki, emerytowany arcybiskup archidiecezji lubelskiej.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Boles%C5%82aw_Pylak

W tym wieku to niektórzy fiksyją i może ks abp to dotkneło a ktoś skorzystał z sytuacji i zrobił "genialny" wywiad.

I jak kojarzę, ta wiadomość została poruszona w temacie o radiestezji.

Ciekaw jestem co na to abp Życiński
Sivis Amariama, czemu akurat abp Życiński? Czy on jest ekspertem w temacie radiestezji?

Jeśli chodzi o homeopatię, bioenegioterapię mam negatywny stosunek.
Ale nikt nie podważy faktu oddziaływania na organizmy ludzkie sił natury - wahania ciśnienia, wiatry a także cieki wodne.
Mają one wpływ także na zwierzęta - zamiast wahadełka mozna poobserwować psa - nigdy nie zrobi sobie legowiska nad ciekiem wodnym, dla odmiany koty wyszukują te miejsca.
nordlys, to ogólnie.
I tylko hipoteza a nie jako fakt odnośnie danej osoby.


Ale nikt nie podważy faktu oddziaływania na organizmy ludzkie sił natury - wahania ciśnienia, wiatry a także cieki wodne.
Ja podważę oddziaływanie "cieków wodnych".
W ogóle "cieki wodne" jako takie (poza niektórymi terenami, głównie skalnymi) w ogóle nie istnieją.


Ja podważę oddziaływanie "cieków wodnych".
Nie wiem czy zdołasz ....
Mnie te sprawy niewiele interesują, nie wgłębiam się, ale myślę, że to kwestia indywidualnego pojmowania, wiary.
Ja np nigdy nie kupuję leków homeopatycznych, bo nie wierzę w potrząsaną wodę z zawartą w niej siłą witalną z kosmosu - a moja sąsiadka jest bardzo przekonana do tego typu leków i ich mocy leczących.
Cieki wodne to sprawa wiary i przekonań ?!!!
Albo są albo nie.

Za http://www.staff.amu.edu....radiestezja.htm

Sztandarowym przedmiotem zainteresowań radiestetów są tak zwane żyły wodne. Czym one są? Radiesteci wyobrażają sobie "żyły wodne" jako coś w rodzaju podziemnych rzek, "rurociągów" bez rur lub naczyń krwionośnych w organizmie, co pozostaje w całkowitej sprzeczności z wiedzą geologiczną. W ostatnich latach pod wpływem krytyki i pewnego spopularyzowania wiedzy geologicznej upodobniają nieco swe poglądy do naukowych. Zgodnie z aktualną wiedzą geologiczną niemal cała powierzchnia Polski została ukształtowana przez lodowiec, który w ciągu ostatniego miliona lat kilkakrotnie nasuwał się z północy. Wynikiem tych procesów jest występowanie na przemian warstw piasku i iłu, rozciągających się na sporych obszarach. Powierzchnia tych warstw jest generalnie płaska, lecz ma wzniesienia i obniżenia, a nawet koryta dawnych rzek, podobnie jak powierzchnia ziemi.

Woda deszczowa bez problemu przenika przez warstwy piasku, natomiast warstwy spoistych iłów stanowią dla niej nieprzekraczalną barierę. Woda spływa, a raczej przesącza się powoli po warstwie nieprzepuszczalnej, jak po powierzchni ziemi, zmierzając w kierunku najniżej położonego punktu. Chociaż w ziemi istnieją przepływy wody, nie przypominają tego, co radiesteci nazywają "żyłami wodnymi", poza wyjątkami obszarów zjawisk krasowych lub w miejscach, gdzie warstwy uległy pofałdowaniu na skutek ruchów górotwórczych bądź spychaniu przez czoło lodowca i obecnie są silnie nachylone lub niemal pionowe. Obecność takiej "żyły wodnej" stwierdziliśmy w okolicy Leszna.

Poszukiwania miejsc na studnie o zadowalającej wydajności jest najstarszym znanym nam zastosowaniem różdżkarstwa. Niestety, nie dysponujemy żadnymi dostatecznie udokumentowanymi wynikami statystycznymi, na podstawie których można by ocenić trafność wskazań radiestetów na terenie Polski. Na pewnych obszarach naszego kraju brak jest łatwo dostępnej wody pitnej, a działalność różdżkarzy nie zmieniła tego stanu. Z kolei w innych miejscach Polski, np. w Wielkopolsce, niemal wszędzie występuje woda podskórna w postaci warstwy mokrego piasku, zalegająca na głębokości kilku metrów. Głębiej, pod kolejnymi warstwami nieprzepuszczalnego dla wody iłu, znajdują się następne warstwy wodonośne piasku lub żwiru, nasyconego wodą. Woda przemieszcza się tam bardzo powoli, na przykład 10 cm na dobę. Na takim terenie woda jest obecna w rozległej warstwie wodonośnej i każde wskazane miejsce ujęcia wody jest trafne.


Za http://www.staff.amu.edu.pl/~pkisz/cowarto.htm
(tę stronę polecam, bo zawiera wyniki badań naukowych)

Występowanie tzw. żył wodnych stoi pod wielkim znakiem zapytania. Różdżkarze lansują pogląd, że pod ziemią istnieje sieć strumieni z płynącą wartko wodą, które można porównać do naczyń krwionośnych umieszczonych pod skórą. Zarówno geologia, jak i hydrogeologia zupełnie nie potwierdzają takiej koncepcji. Górna warstwa skorupy ziemskiej na terenie prawie całej Polski podlegała działaniu lodowca nasuwającego się kilkakrotnie w przeciągu ostatniego miliona lat. Pokrywa lodu osiągała grubość ponad kilometra, wywierając na dolne warstwy ciśnienie w granicach 100 atm (10MPa). Lodowiec ze Skandynawii w okresach zimniejszych nasuwał się na terytorium dzisiejszej Polski, transportując całe masy przemielonego piasku oraz materiału skalnego zbieranego po drodze. Rezultatem działania lodowca jest materiał o różnorodnym uziarnieniu (piasek, pył, glina, ił), a także grubszy materiał jak rumosze i żwiry (stanowiące źródło piasku, czy żwiru) oraz znacznej wielkości głazy narzutowe. W cieplejszych okresach masy lodu topniały, stając się źródłem strumyków i rzek. W przypadku wartkiego prądu rzeki w jej nurcie na dnie osadzał się piasek, tak jak to się dzieje dziś w naszych rzekach. W wodzie stojącej lub płynącej powoli osadzały się najdrobniejsze cząstki, tworząc złoża iłu. Lodowiec ukształtował większość terytorium dzisiejszej Polski na podobieństwo geologicznego tortu, gdzie pokłady piasku przekładane są nieregularnie pokładami gliny. Woda deszczowa przesącza się przez przepuszczalne pokłady piasku i zatrzymuje się na nieprzepuszczalnej warstwie gruntów spoistych, tworząc warstwę wodonośną. Filtracja wody przez piasek odbywa się od tysiąca do miliona razy szybciej niż przez glinę. Jej prędkość sprawdziliśmy eksperymentalnie w Strzelcach Krajeńskich w roku 1983, uzyskując szybkość sączenia 10 do 20 centymetrów na dobę. Hydrologia [1.] podaje dla drobnego piasku prędkość przepływu pionowego od 1 do 10 metrów na dobę. Warstwa wodonośna, w Strzelcach Krajeńskich, składająca się z mokrego piasku leżącego na glinie była tylko nieznacznie nachylona i wobec tego otrzymana wartość prędkości filtracji jest zgodna z danymi z literatury naukowej. Dodam jeszcze, że dla gliny prędkość ta wynosi 0,01 do 1 milimetra na dobę a dla iłu jest jeszcze sto razy mniejsza [1.]. Rozmieszczenie warstw wodonośnych w ziemi przypomina raczej tort niż naczynia krwionośne.

Studnie i mityczne podziemne rzeki

Pozyskanie wody dla gospodarstw odbywa się przez studnie wykopane w gruncie, do których sączy się woda z otaczającej je warstwy wodonośnej. Ilość wody deszczowej nie jest wcale taka mała i w ciągu roku dla Polski nizinnej wynosi średnio 500 litrów na powierzchnię 1 metra kwadratowego, w górach około 1000 litrów, a na Hali Gąsienicowej około 1500 litrów na metr kwadratowy. Głównym źródłem zasilania studni nie jest woda pochodząca z gór, ale po prostu lokalne opady deszczu. Zakładając, że do studni przesiąka tylko 10 % wody z opadów, to dla koła o promieniu 15 m otrzymamy dobową wydajność studni w granicach 100 litrów, czyli 10 wiader. Jest to wydajność zdolna zaspokoić potrzeby średniej wielkości gospodarstwa domowego. Dla koła o promieniu 50 m wydajność dobowa wyniesie już 1000 l, czyli 100 wiader, całkowicie zaspokajając potrzeby gospodarstwa wiejskiego. Z tego przykładu widać, że nie są tu konieczne jakieś mityczne podziemne rzeki, które według różdżkarzy mają nieustannie transportować wodę z terenów górskich na niziny.

Wartki strumień czy powolne sączenie się

Proponowane przez różdżkarzy tzw. żyły wodne mają mieć średnicę od 20 do około 40 cm. Dla prędkości wody w granicach 10 cm na dobę żyła mokrego piasku o średnicy 40 cm, która powstała w wyniku pęknięcia warstwy gliny, może dostarczyć jedynie 12,5 l na dobę (1 i 1/4 wiadra). Taka konfiguracja nie nadaje się więc do zasilania studni. Trudno założyć, że tzw. żyła wodna może być wartkim strumieniem podziemnym o średnicy 20-40 cm. Strumień wody płynący w pokładzie piasku musiałby szybko spowodować zamulenie oraz zaczopowanie takiego kanału i w konsekwencji zarwanie i osunięcie gruntu znajdującego się nad strumieniem wody. Nie wiadomo również, skąd miałoby pochodzić ciśnienie nadające podziemnej wodzie tak dużą prędkość, skoro piasek stanowi dla wody naturalną przeszkodę hamującą jej bieg.


Chyba że na tym forum moderator jest nietykalny... nawet jeśli wypisuje takie teksty
Nie miałam na celu atakowania, obrażania ks Abp.
Tylko ogólne stwierdzenie, że niektórzy wieku podeszłym mogą nie do końca rozumieć, co mówią.
To Pylak takie jaja odstawia? Może mu po prostu na starość - że tak powiem - wali na czachę....?
Helmutt, możliwe, że jakaś choroba się uaktywniła. A nie ogłaszają jawnie co to za choroba.
Bo jak czytałam, to jest człowiekiem bardzo inteligentnym i wątpię aby od tak ks abp coś odmieniło się.

Sivis Amariama, czemu akurat abp Życiński? Czy on jest ekspertem w temacie radiestezji?
Bo to bardzo inteligentny facet, bardzo dobrze radzi sobie np. w filozofii przyrody, nauki i fizyce;]
za to dużo gorzej z ortodoksyjną nauką KRK

za to dużo gorzej z ortodoksyjną nauką KRK
Odrzuca Biblię, dogmaty, doktryny wiary, katechizm KK???
od czasu do czasu publicznie je przeinacza nadając inny sens (daleko wychodzący poza uprawnioną dyskusję teologiczną), czasem głosi tezy sprzeczne z oficjalną nauką, a czasem głosi tezy, które z założenia zawierają jakieś nieścisłości jakby pewnych spraw z nauczania Kościoła nie brał pod uwagę/nie znał.
takie jest moje (i nie tylko moje) wrażenie po czytaniu jego wypowiedzi, publikacji czy słuchaniu konferencji m.in. na KULu. więcej oftopa rozwijać nie będę. wróćmy do radiestety.
Kościół najwyrazniej nie podziela opinii Twojej i innych podobnie Tobie myślących
http://www.kuria.lublin.p...efa_Zycinskiego
Ja, dla odmiany, abp Życieńskiego i jego pokroju duchownych uważam za główne filary polskiego Kościoła.
Kościół w jakim sensie? ja czy każdy ochrzczony to też Kościół. święcenia ma dożywotnio i tego mu nikt nie cofnie. a dopóki jakiegoś donosu do Va nie będzie to sobie będzie jak jest. a ja zamiast robić donosy i go wywalać i kusić do większego jeszcze buntu, wolę się za niego modlić o nawrócenie.
a to, że należy do organizacji naukowych czy bardziej politycznych niż religijnych nic a nic nie mówi o jego ortodoksyjności. nie tytuły czy przynależności o tym świadczą, ale to co głosi.
ps. czemu mnie naciągasz na oftopa?

a to, że należy do organizacji naukowych czy bardziej politycznych niż religijnych nic a nic nie mówi o jego ortodoksyjności. nie tytuły czy przynależności o tym świadczą, ale to co głosi.
ps. czemu mnie naciągasz na oftopa?

Nie naciagam ...tyle, że Kongregację do Spraw Wychowania Katolickiego trudno zaliczyć do organizacji naukowych czy politycznych.
I zdecydowanie jest to funkcja nadana przez Vatykan.
wychowanie, polityka prorodzinna, itd. wiec nie bez związku.
tak czy inaczej, powtórzę jeszcze raz: nie mówię też, że wszystko co robi to samo zło. mówię, że daleko mu do ortodoksyjności, więc filarem różnych organizacji może być, ale nie Kościoła jako takiego - przynajmniej na razie. ale oby był i ortodoksem i filarem. im szybciej tym lepiej - także dla mnie.
Na tej stronie to o którym arcybiskupie mowa?
zajrzyj w linka z pierwszego posta

zajrzyj w linka z pierwszego posta
a,zgodnie z miłością chrześcijańską, nie napiszesz?

[ Dodano: Pią 13 Mar, 2009 11:15 ]

A tak serio, to się naprawdę troszkę pogubiłam,bo w wątku dwóch "występuje".
Więc na serio:
- do 9.03-odpowiedź Rachel rozmawiamy o abp Pylaku,
- od 9.03 - odpowiedź Sivis Amariama - o abp Życińskim.
Już połapałaś się?
no bo w sprawie Pylaka o czym tu dyskutować? błądzi facet ostro, spirytyzmem się zajmuje przez te swoje różdżki i tyle.

no bo w sprawie Pylaka o czym tu dyskutować?
Tylko, tyle ... módlmy się za tego kapłana
to może by to jakoś wspólnotowo zorganizować, a nie każdy sobie. bo jak "dwaj albo trzej o coś zgodnie prosić będą w imię Moje..."
Dzięki ,alus!