ďťż
Strona początkowa Umińscyradio przez internet?modlitwa przez telefon?Msze z modlitwą o uzdrowienie,inne'charyzmatyczne'spotkaniaMsza z modlitwą o uzdrowienie w Sulechowie, Gorzowie itd.Czytanie,Medytacja,Modlitwa,Kontemplacja i Dzialanie.CZUWANIE MODLITEWNE - AKATYST KU CZCI NMPRekolekcje z modlitwą o uzdrowienie fizyczne i duchoweKurs Animacji Modlitwy Charyzmatycznej w GorzowieStrona internetowa poświęcona modlitwie za kapłanówPrawidłowe wymawianie słów modlitwy lub pieśni.Tworzymy bazę unikatowych modlitw!
 

Umińscy

czy modlitwa nago jest grzechem?


ciekawe pytanie...

też się nad tym kiedyś zastanawiałem

a co mówi Ci sumienie?
A niby czemu miałaby być ?
A to Bóg nagości nie widział


Polecam przeczytać Księgę Rodzaju....
A jak mają się modlić małżonkowie po akcie małżeńskim ? Ubierać się ?
Przykładowo. Załóżmy, że jest małżeństwo i obie strony po ukończonym stosunku dziękują za dar płciowości i za ciało, które otrzymali. Albo ktoś dziękuje za dar ciała, kiedy się kąpie.
eee... a nie czulibyście zażenowania, że np. przed snem klękacie sobie całkiem nago i modlicie się do Boga...? jakoś tak mi z tym dziwnie: do Pana Boga siusiakiem na wierzchu

ja np. sypiam nago i gdy kładąc się spać przypomnę sobie o modlitwie, to jednak się "przepasuję"... zazwyczaj...
To kwestia odczuć, a nie moralności.
Św. Augustyn ponoć zgorszył swoją mamę (św. Monikę) bo śpiewał psalmy siedząc na kibelku.
http://forum.wiara.pl/vie...992075855047c58
Ciekawostka z Koranu:

O synowie Adama! My zesłaliśmy wam ubranie aby zakrywało waszą nagość i ozdoby; lecz szata bogobojności jest lepsza. Takie są znaki Allaha. Być może, oni sobie przypomną.” Qur’an, Sura 7:26

Okrycie intymnych części ciała jest absolutnie konieczne podczas modlitwy. Zewnętrznie okrywamy jedynie ciało, jednak w głębi siebie nakładamy zasłonę pobożności, prawdy, pokory i oddania na żądze naszego ego. „Oko” Allaha pada bowiem na to, co musi być wolne od jakiejkolwiek nieczystości czy złych uczynków.
http://www.al-islam.org.pl/assalat1.htm
Mało modli się ten, kto przywykł modlić się na klęczkach ze złożonymi rękami.

Pamiętam, jak kiedyś (z pewnego powodu) pewien franciszkanin zalecił mi modlitwę właśnie nago... nie miałam wtedy zbyt dużego wyboru. Miałam ogromne opory, ale jakoś się przełamałam.

Ja tam teraz mogę modlić się zawsze i wszędzie... nie ważne jak jestem ubrana, co robię.

czy modlitwa nago jest grzechem?

A po co to pytanie? Dla mnie trochę bez sensu.

Pamiętam, jak kiedyś (z pewnego powodu) pewien franciszkanin zalecił mi modlitwę właśnie nago...
Hmmm...
Ciekawe, jeszcze nigdy nie spotkałem się z takimi zaleceniami. Owszem, by modlić się o naznaczonej porze, czy miejscu, ale by nago...
dziwne to trochę...


Ciekawe, jeszcze nigdy nie spotkałem się z takimi zaleceniami. Owszem, by modlić się o naznaczonej porze, czy miejscu, ale by nago...
dziwne to trochę...
Nie da się ukryć...

pewien franciszkanin zalecił mi modlitwę właśnie nago...
czy to aby na pewno nie był ten od betanek...?
hmmm, chyba nie jest grzechem. Czasem jak się modlę albo adoruję Boga tworzę sobie obrazy, albo one same przychodzą pokazujące moje oddanie się Jemu. I często w tych obrazach staję przed nim nago, mam takie uczucie jakby On i tak widział to co chce ukryć pod ubraniem. Oczywiście ubranie nie musi być przenośnią do naszych zasłonek, pod którymi ukrywamy swoje słabości, trudności. Więc zrzucenie ubrania to stanięcie w prawdzie, nauka pokory i możliwość lepszego odczucia Bożego dotyku. Przez ubranie Bóg dotyka mniej skutecznie, ale dotyka
ludzie w raju rozmawiali z Bogiem nago...

ale czy można nam "ot tak" powrócić do raju, skoro "na jego straży stoją cherubini i połyskujące ostrze miecza"...?

a jednak... czyż Chrystus nie jest naszą bramą... czy dusza może być przed Nim ubrana...? czy bogobojność - jak mówi Koran - rzeczywiście jest szatą duszy...? a może jest tylko jej aktywnością, a ona sama na zawsze pozostaje "naga" przed Bogiem...?
Cała dyskusja jest nieco absurdalna
Prowokacja albo skrupulanctwo

Cała dyskusja jest nieco absurdalna
dlaczego?
Jest rzeczą jasną, że w tej intymnej kwestii każdy może mieć awersję "czy być okrytym, czy nie podczas osobistej modlitwy" i stąd pytanie zawarte w tym wątku.

Ale z drugiej strony modlitwa nigdy nie jest grzechem, a za dar ciała powinno się też dziękować. Więc autor tematu uzyskał już wystarczającą odpowiedź, że taki rodzaj modlitwy osobistej nie jest grzechem. Zresztą modlitwa jako taka nie jest grzechem. Ważne tylko by zachować szacunek względem Stwórcy.


Cała dyskusja jest nieco absurdalna
dlaczego? Bo - powiem to "językiem naukawym" - kwestia nagości jest ortogonalne w stosunku do kwestii godziwości modlitwy
Bardziej prowokacja i oczywisty absurd cała ta dyskusja.
Ja tam sie ubieram. W domu cały czas chodzę w gaciach, ale kiedy przychodzi czas modlitwy, ubieram długie spodnie i koszulę z długimi rekawami zapinam na wszystkie guziki. Może przeginam, ale tak mam
aga ma rację...na forum "wiara" też ktoś podrzucił ten temat.
dla mnie temat śmieszny
wątpie aby dla Boga bylo ważne czy jesteśmy ubrani czy nie
ważne jest szczerość naszej postawy,
a nagość może przeszkadzać w modlitwie

przyłączam się do głosów że temat jest prowokacją

ortogonalne
chyba nie kleję bazy: dlaczego "ortogonalna"?

tzn. ... jak rozumieć "prostopadłość" nagości i godziwości modlitwy?

wcześniej napisałeś:


To kwestia odczuć, a nie moralności.
... z czego wnioskuję, że w nagości nie dostrzegasz niegodziwości; jak mam zatem rozumieć ową "prostopadłość"...?
Trochę od-prowokuję ten temat:
http://mateusz.pl/pow/030202.htm
Dziwne nie dziwne... ale było mi potrzebne.

Trochę od-prowokuję ten temat:
http://mateusz.pl/pow/030202.htm

hm...

a co powiecie na to:

Oczywiście byli święci, którzy mieścili się w takim kanonie obyczajowym, ale byli też i inni, jak na przykład - najbardziej znany w naszym zachodnim Kościele - św. Franciszek. On posiadał wszystkie cechy szaleńca; począwszy od tego, że zerwał ze swoim dotychczasowym życiem porządnego kupca z Asyżu. Zrzucił szaty w obecności biskupa i uciekł nago. To przecież wygląda bardziej na akt zgorszenia niż na akt świętości. Gdy spojrzymy na jego życie w całości okazuje się jednak, że był to gest jak najbardziej rozumny.

http://angelus.pl/index.p...7000&Itemid=794

...
48 Jezus odezwawszy się, rzekł do nich: "To jak na bandytę wybraliście się z mieczami i kijami, aby mnie ująć? 49 Codziennie nauczałem u was na terenie świątyni i nie zatrzymaliście mnie. Lecz to dlatego, aby spełniły się Pisma". 50 Wówczas wszyscy [uczniowie] opuścili Go uciekając. 51 Tylko jeden młodzieniec, który na nagie ciało miał nałożoną samą płachtę, szedł za Nim. Złapali go jednak. 52 Wtedy on zostawił tę płachtę i uciekł goły.

[ Dodano: Wto 29 Lip, 2008 01:20 ]

wątpie aby dla Boga bylo ważne czy jesteśmy ubrani czy nie
ważne jest szczerość naszej postawy

Jak ja lubie takie teksty. Powiem tak. Zauważyłem, że tam gdzie nie ma formy, nie ma i treści. A czy się Bogu podoba nagość to wystarczy poczytać trochę Pismo. Natomiast po napisaniu poprzedniego postu, pomyslałem trochę dłużej i odkryłem, że ja też modle sie nago. ubieram się do liturgii godzin, czy do medytacji. Natomiast zdarza mi się często obudzić w środku nocy i wtedy spontanicznie odmawia mi się formuła hezychazmu, czy trisagion, a że śpie nago to i modlę się nago. Ba, te formuły właczają mi się czasem kiedy siedzę na kiblu. I co? mam się pochlastać /
Na mój gust jeśli w ogóle mowa o tym, czy Bogu nasze ubranie potrzebne, to tylko w takim kontekście, czy małżeństwo nasze jest mu potrzebne - to dla nas są konkretne obwarowania, dla naszego dobra, bo wiadomo, że jako ludzie mamy ograniczoną percepcję i wiele nas rozprasza, wiele może wpłynąć na naszą postawę.

Załóżmy takie teoretyczne sytuacje: jedna to człowiek którego nagość skupia go na jego cielesności. Ruch powietrza na skórze go rozprasza - wtedy nagość w modlitwie byłaby zła.

Inna sytuacja - ktoś w swoim własny myśleniu indywidualnie tak to sobie wykołował, że nagość kojarzy mu się z bezbronnością - brak okrycia jako brak masek (znam takiego gościa ) - dla niego nagość w modlitwie jest czynnikiem ułatwiającym relacje z Bogiem.
jakos trudno mi wyobraźić sobie tego drugiego gościa ale z podejściem pierwszym się zgadzam... wpisuje się w moje zdanie czyli że to nam jest ubranie potrzebne na modlitwie a nie Bogu
Pierwsza sytuacja wymyślona, dugi - autentyk
a może jeszcze jeden przyczynek do dyskusji ... ? mnie to zwala z nóg - odkąd ich poznałem ... jurodiwi ...

o szczególnym stosunku jurodiwych do nagości pisze Cezary Wodziński (ur. 1959 r., absolwent Instytutu Filozofii UW, od 1985 r. pracuje w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN***) w książce "św. Idiota. Projekt antropologii apofatycznej"*** (Gdańsk: Wydawnictwo słowo/obraz terytoria 2000 s. 104-131 - podaję tylko fragment ze stronami zacytowanymi poniżej, które poprzedza opis książki):

...ten obnażony, bełkoczący, bluźniący, znieważający, urągający i wieszczący, dokazujący i igrający, obłędny jurodiwyj przybywa i przebywa w aurze świętości... Świętości, która jest na wskroś paradoksalna, która wszczepia trucizny w tkankę rozsądku i wystawia jego zdrowie na urągowisko. Świętości, która nie lęka się ekstremalizmu w transgresywnym ruchu przekraczania granic i znoszenia różnic, która śmiało zagląda "poza dobro i zło" i próbuje ściągnąć owo "poza" na ziemię. A jednak przydomek Christa radi, "gwoli Chrystusa", nie jest przypadkową i nieistotną charakterystyką św. Idioty...

[...]

Podkreślmy: decydującym sprawdzianem "bycia martwym dla świata" [...] jest publiczne, wewnątrzświatowe (bo "świat" nie umarł!) o b n a ż e n i e. Więcej: nie chodzi tu bowiem o jednorazowy eksces, lecz o obnażenie permanentne. O "nagość wobec świata", która niewiele ma bodaj wspólnego z aktem zwykłego ekshibicjonizmu. A że cała scena [opisana wcześniej, w której św. Serapion Sydonita (zm. pocz. V wieku) nakłania bogobojną mniszkę do poddania próbie stanu jej umartwienia - dop. M.Ink'y] rozgrywa się w pobliżu kościoła, "próba nagości" zawieszona jest dodatkowo na krawędzi bluźnierstwa, która podnosi ryzyko "umierania dla świata";. Św. Serapion zawdzięcza zresztą tej próbie swój przydomek, ponieważ po raz pierwszy obnażył się, oddając swój syndon (lniany, krótki płaszcz) biednemu, przemarzniętemu żebrakowi. Na pytanie przechodnia: "Kto cię, ojcze, rozebrał?", wskazał Serapion na Ewangelię, którą trzymał w ręku: "Ona mnie rozebrała". Obnażenie gwoli Chrystusa, na którego chwałę "umiera się dla świata".

"Próba nagości" jest wyzwaniem i dowodem radykalnym. Podejmuje ją wielu jurodiwych [...]. Żywoty rosyjskich jurodiwych nie skąpią informacji o nagości swych bohaterów. Wasyli Błogosławiony [Wasyli z Moskwy (Wasyli Moskiewski), zm. 1552 lub 1557 r. - dop. M.Ink'y] zyskał sobie nawet przydomek "nagusa" (нагохобец): "nie nosił na sobie żadnego odzienia, przebywał zawsze bez osłony, chodził nagi i zimą, i latem, zimą podmarzając od mrozu, latem zaś przypiekany skwarem". W innej wersji żywota: "Jak stworzony pierworodnie Adam przed popełnieniem grzechu, nagi chodził i nie wstydził się, upiększony z niebios duchową urodą, nie dbając o swoje ciało, albowiem ciało świątobliwego, ogrzewane łaską Bożą, silniejsze było i od ziąbu, i od gorąca". W taki też sposób przedstawiany jest na najstarszych ikonach, podobnie jak jego częsty ikonograficzny towarzysz, Maksym Moskiewski. Dopiero w XVII wieku pojawia się na ikonach wstydliwa przepaska. Większość instrukcji w Ikonopisnym podlinniku zawiera informację "nagi", choć przeważnie jurodiwi wyobrażani są na ikonach jako półnadzy.

[...]

Ikony jurodiwych są niemal tak stare, jak sami jurodiwi najdawniejsze ruskie pochodzą z XV i XVI wieku. W przebogatej ikonografii rosyjskich świętych stanowią one osobną "kolekcję", choć do tej pory niezebraną, nieskatalogowaną i nieopisaną. Stosunkowo łatwo wyłowić ikonę jurodiwego spośród "wizerunków" innych rosyjskich świętych, choć dość trudno ją w ogóle napotkać - w muzeach bowiem ikony te są rzadko i jakby wstydliwie eksponowane, a w cerkwiach z reguły nie trafiają na ściany ikonostasu, zapomniane zwykle gdzieś po kątach i zaułkach [...]. Odzwierciedla to wiernie stosunek cerkwi oficjalnej do jurodstwa, amalgamat wymuszonej tolerancji i ukrywanej bądź od pewnego momentu jawnej niechęci. W hierarchii rosyjskich świętych jurodiwi zajmowali bodaj najpośledniejsze miejsce, co znalazło odbicie w ich lokalizacji w strukturze cerkiewnej przestrzeni.

[...]

Nagie, obnażone ciało jako "ciemnica" i "okowy" - jako "sień śmierci". Umierające - odchodzące od życia - ciało jest ikoną "umierania dla świata". Ciało to substancja świata. Świat to śmierć. Śmierć to ciało. Śmiercionośny mróz mrozi świat, mrozi ciało. Prokop [Prokop z Ustiuga, zm. 1303 r. - dop. M.Ink'y] naprawdę umiera dla świata. Umiera, by w chwili śmierci otrzymać "niepokonane (sc. nieśmiertelne) życie", "oczyszczenie i oswobodzenie" od świata. "Od tej pory ożyłem" - kończy Prokop, ale znaczy to właśnie "umarłem dla świata". Jurodiwi to istoty, które pokonują śmierć "za życia" [...]. Pamiętajmy, że wprowadzeniem do tej bezprzykładnej transformacji jest obnażenie. Nagie ciało jurodiwego zapowiada i ziszcza zarazem "umieranie dla świata". Nie wszyscy jurodiwi mieli szczęście dostąpić tak momentalnej transformacji, jak Prokop - a ze względu na głęboko ascetyczny i rozciągnięty na podrozdziały charakter opowieści wolno wnosić, że i tu mamy do czynienia ze skroplonym do postaci epizodu procesem - toteż ich kłopoty z ciałem [...], rozciągnięte są w czasie. Niekiedy zaś wypełniają całą ikonę żywota. Dlatego "umieranie dla świata" znajduje swój analogon w "umartwianiu ciała". Uchodzeniu od świata, wyzwalaniu się od śmierci odpowiada - niczym grzybiejąca wraz z próchniejącymi kośćmi skóra - odrywanie się od ciała.

[...]

Jednym z ulubionych przez jurodiwych sposobów hartowania własnego ciała [...], było obcowanie z kobietami rozpustnymi. "Idąc razu pewnego przez egipską wieś, błogosławiony Wissarion [Wissarion Cudotwórca zm. kon. V wieku - dop. M.Ink'y] ujrzał rozpustnicę, która stała w swojej izbie, i rzekł do niej: 'Spodziewaj się mnie pod wieczór, przyjdę i będę nocował z tobą'. 'Dobrze, abba!' - odparła rozpustnica. Wnet przygotowała i posłała łoże". Zgodnie z zapowiedzią starzec stawił się nocą i tak długo czytał jej Psałterz i Dzieje Apostolskie, aż rozpustnica postanowiła zostać dziewicą Bożą, wstąpiła do klasztoru, gdzie wsławiła się ascetycznymi praktykami i wielką pobożnością.

[...]

Przyjrzyjmy się raz jeszcze z uwagą n a g o ś c i jurodiwego oraz konsekwencjom, jakie pociąga ona dla jego obcowania ze światem tudzież - dla świata. Panczenko [A. M. Panczenko, autor artykułów i publikacji historycznych, w tym o jurodiwych, m.in. 'Russkaja stichotwornaja kultura XVII wieka' (1973), 'Jurodiwyje na Rusi' (1990), 'Staroruskie szaleństwo Chrystusowe jako widowisko' (1993) - dop. M.Ink'y] nazywa nagość wręcz "idealnym strojem jurodiwego" i twierdzi, że "to jedna z najważniejszych oznak szaleństwa
Chrystusowego". Jako istotna oznaka nagość nie jest jednak "przyrodzona" - stanowi efekt rozmyślnego obnażenia. Akt obnażenia zaś wchodzi w skład rytuału inicjacji, jeśli tak można określić wkraczanie na drogę jurodstwa. Jak mówiliśmy, jest to najbardziej spektakularny
zabieg, współinicjujący proces "umierania dla świata", a jednocześnie komunikat dla świata, że ma do czynienia z "umierającym". Andriej Cariegradski [Andrzej z Konstantynopola, zm. ok. 936 r. - dop. M.Ink'y] rozcina nożem swoje ubranie, mamrocząc jakieś zaklęcia. Symeon [Symeon z Emesy, zm. ok. 590 r. - dop. M.Ink'y] rozkłada gest obnażenia na szereg "odsłon", Wasyli Błogosławiony "paraduje niczym Adam". Panczenko przywołuje znamienny przykład hezychasty Sawwy Nowego [lub Sawa Nowy, ur. 1283 r. - dop. M.Ink'y], bezsprzecznie bliskiego krewniaka jurodiwych: "ściągnąl z siebie wszystkie ubrania cielesne, razem z przykrywającym ciało chitonem... i zjawił się na wyspie... wymawiając przy tym znane słowa Hioba: 'Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę'. I oto zaczyna obchodzić miasta i wioski z odsłoniętą głową, boso i zupełnie obnażony, pozbawiony dachu nad głową, nikomu nieznany". Zarówno gest, jak i komunikat ukryty w akcie obnażenia dalekie są od jednoznaczności.

Powrót do "przyrodzonej nagości" pierwszego człowieka - przed popełnieniem grzechu pierworodnego - albo równie dziewiczej nagości noworodka: "jako z łona matki wyszedł" - i takim jurodiwy pozostaje przez cały swój żywot. W prologu żywota Prokopa z Ustiuga jurodiwi przedstawieni są jako "aniołowie", nawet z pewną nadwyżką, ponieważ "ich życiu i cierpieniu dziwili się sami aniołowie Boży". Podobnie Wasyli Moskiewski, który "duszę wolną mając... jako anioł przebywając, bezcielesny był". Wissarion "żyjąc w ciele, jakby ciała w ogóle nie czuł, był jakby bezcielesny". Zwróćmy uwagę na paradoksalną (kon)sekwencję: "nagi", a zatem "bezcielesny", "anielski". Trzeba zrzucić ubrania, aby pokazała się... bezcielesność. Obnażenie, zrzucenie "ubrań cielesnych" - osobliwe utożsamienie - to akt ubezcieleśnienia. Ubiór doczesny nie tyle ukrywa, co - przeciwnie - eksponuje ciało, jest jego zewnętrzną drugą skórą. Ściśle - jako że mamy tu do czynienia z pewną dialektyką - zakrywając, potwierdza i "odsłania". Jeśli jest odzienie, jest i ciało. Nagość jurodiwego nie jest ekshibicjonistyczną ekspozycją cielesności ani naiwnym pokazem naturysty. Na odwrót, zrzucając szaty, jurodiwy odrzuca cielsko: u b r a n i e c i e l e s n e. Nagość stanowi tu oczywisty kontrast z "tutejszymi" - "ubranymi", czyli właśnie "cielesnymi". Nagi jest obcy - "dla wszystkich obcy", "nikomu nieznany", ponieważ - to rewers paradoksalności - jest kimś ukrywającym się w swej bezcielesności. A zarazem rzuca w ten sposób jawne, "nagie" wyzwanie "światu", cielsku świata: oto jestem... nie z tego świata. Z perspektywy umierania dla świata i jednocześnie - świata, dla którego się umiera, bezcielesność jurodiwego prezentuje się niczym "nagość trupa".

Akt obnażenia wyjawia także "nagość (czystość, niewinność) duszy" - choć kategoria duszy nie odgrywa znaczniejszej roli w żywotach jurodiwych (silne przeciwstawienie "duszy" i "ciala" przywoływane jest rzadko i jakby mechanicznie zapożyczane z oficjalnej i kanonicznej teologii). Prokop z Wiatki [zm. 1627 r. - dop. M.Ink'y], zrzucając odzienie, "obleka się w białe szaty niezniszczalnego życia"; Wasyli zaś, "zrzucając odzienie cielesne, przyoblekł się w szaty beznamiętności". Wskroś nagość prześwituje przeto "inne życie" - to, o które jurodiwi ubiegają się, umierając dla świata. "Niewidzialne", obrane z ciała, wystawia się na pokaz. N i e w i d z i a l n e jest nieskryte. Nagość jurodiwego ma więc również sens epifaniczny: święte, które prześwieca przez "ciało" jurodiwego, jest nagie.

W oczywisty sposób jednak obnażenie wywołuje również efekt bezwstydności i pokusy. Cielesność obnażona pokazuje się jako cielesność par excełlence, jako arcycielesność - esencjalna substancja świata. I chodzi tu nie tyle o pokusę erotyczną (choć i ta wchodzi w grę, jeśli przypomnimy sobie dwuznaczne swawole jurodiwych z jawnogrzesznicami), ile o pokusę czysto, czy raczej brudno i mrocznie szatańską ("piekielną" - ciało jako najgościnniejsza "brama piekieł"). Nie tylko dlatego, że sam szatan lubuje się w aktach ekshibicjonizmu, prowokując lubieżnym pozorem "piękna", ale i z tego wewnątrzświatowo istotniejszego powodu, że cielesność jest, by tak rzec, doskonale dyspozycyjna względem pokusy, otwarta z natury swej i gotowa do grzechu. Bezwstyd nagiego ciała to wcielona pokusa szatańska. Nie bez przyczyny na widok jurodiwych nagusów lud popadał w konsternację, nie potrafiąc odróżnić świętego od biesnowatego, czy wręcz biesa, szaleńca Bożego od bezwstydnego demona. A trzeba dodać, że poczucie konsternacji jurodiwi potrafili pogłębiać po mistrzowsku, igrając na oczach świata nie tylko z bio-fizyką ciała, ale i z jego sromotną fizjologią. Przykładną sceną w żywotach jurodiwych są akty publicznej defekacji. Wasyli Błogosławiony, "mając duszę wolną.., nie wstydził się ludzkiej sromoty, gdyż wielokrotnie żołądkowi swemu ujście przed ludem czynił". Miał zaś kogo naśladować w swych jawnie obscenicznych wybrykach, jako że wzorzec czerpał z samego Symeona, który jako "bezcielesny... często, kiedy jego jelita domagały się swych naturalnych praw, wówczas tam, gdzie stał, w obecności tłumu, kucał wprost na środku placu..." [...]. Bezcieleśni jurodiwi mogli sobie pozwolić na bezwstydność - jako współcześni bezgrzesznego Adama wstydu znać nie mogli. Nie mogli jednak zarazem nie zdawać sobie sprawy, że prowokują świat swymi "udawanymi" pokazami fizjologicznymi, a przynajmniej że wprawiają w niejakie zakłopotanie obserwatorów widowiska. Zwłaszcza że świat odwzajemniał się im niekiedy palką miast aplauzem. Być może aniołowie poczynaliby sobie z grzesznym tłumem tak samo, ale tłum mógł żywić zasadne wątpliwości co do tego, kim jest owa kucająca istota.

Obnażona nagość jest więc z jednej strony "wcieleniem" anielskiej bezcielesności, z drugiej jednak "personifikuje - jak pisze Panczenko - złą wolę, diabelstwo, grzech. W średniowiecznych groteskowych wyobrażeniach diabeł zawsze występuje nago. Obnaża się także diabeł, głupiec, który z punktu widzenia cerkwi również ucieleśnia żywioł diabelski. Zatem nagość jurodiwego i pod tym względem jest dwuznaczna
Nulla regula sine exceptione. Czy mowimy o normalności, czy o odchyłach?

Czy mowimy o normalności, czy o odchyłach?
problem często pojawia się gdy pytamy o istotę normalności i "odchyłu"... w wypadku jurodiwych granica jest jakby świadomie odwrócona...

nie zapominajmy, że "najbardziej spektakularne formy jurodstwo osiągnęło w prawosławnej Rusi, gdzie za świętych uznano łącznie aż 36 jurodiwych"... (źródło jw. - link)
hm..jeśli chodzi o mnie to jakoś nie umiała bym sie modlić nago... O.o
zawsze musze być ubrana i mam coś takiego że gdy mam bluzke na naramkach to musze coś narzucić nie że sie wstydze przed Bogiem, ale chce mu oddać szacunek zeby nie musiał tego oglądac
Mnie tam jest wszystko jedno, czy miałabym się modlić nago czy nie. I podejrzewam, że Bogu też by to nie zrobiło większej różnicy. Jak by On mnie nie widział! Tylko po co w ogóle takie pomysły? A jeśli ktoś czułby zażenowanie to raczej jest wstyd przed sobą samym.
Jeżeli ktoś się modli nago "na złość" Panu Bogu to mogłabym się zastanawiać, czy byłby to grzech a tak... Wszak postawa ma wyrażać szacunek do Tego, z którym rozmawiamy, a więc zależy, co w tym momencie rodzi się w naszym sercu i dlaczego to robimy.
Bóg i tak przenika wszystko, ubranie także