UmiĹscy
Nie tak danwo sluchalam na Kulu tej konferencji, myślę że warto posłuchać i co nieco zapamiętać. W tym folderze jest też lik png w którym jest lista naszych uczuć.
tutaj
[ Dodano: Sro 06 Lut, 2008 00:37 ]
ja też chcę kochać.... i być kochanym
gradzia, nie mogę otworzyć [ściagnąć]
jak co byłoby możliwe przesłanie na e-maila lub przez skype'a ?
Co chodzi o przytulanie, to raczej występuje u kobiety. On prosi o przytulenie, dla nas jest to ważne i bardzo potrzebne. Mężczyźni, rzadziej przytulają się i tyż mało kiedy przytulają niewiasty
Rachel, nie zgodziłbym się.
Ja jestem facetem i chętnie się przytulam;]
I dość często. I nie zauważyłem, żeby moi znajomi (mężczyźni) jakoś niechętnie podchodzili np. do przyulenia na powitanie.
Ale oczywiśnie to zarezerwowane tylko do bliższego grona
Tylko że przez stereotypy (zaserwowane np. przez Ciebie) to wygląda gejowo
Chociaż zgadzam się, że jeśliby głębiej jakoś wniknąć, to faceci inaczej odbierają przytulanie niż kobiety:)
Ja jestem facetem i chętnie się przytulam;]
Chwała Panu, że dałeś zdjęcie
Przy ewentualnym spotkaniu wiem kogo się strzec
Daj jeszcze zdjęcia tych kumpli
Sivis....
Coś ja czarno widzę to przytulanie
A tak na serio: fakt, mężczyźni częściej okazują czułość płci przeciwnej, ale nie tylko i wyłącznie. Mężczyźni krajów arabskich nie dość, że się przytulają, to też się całują.
Ja tam lubię się ściskać hihi, chyba nawet za bardzo, ale niekoniecznie z obcymi facetami.
Rachel, nie zgodziłbym się.
Ja jestem facetem i chętnie się przytulam;]
A to się udała mała prowokacja
wyszła na jaw prawda
A ja się przytulam tylko do nielicznych osób spoza rodziny. W sumie może będzie ich wszystkich razem z 4 do 6 osob...
A ja się przytulam tylko do nielicznych
nie dziwię się. Może byłoby inaczej jakby nie był ksiądz ksiedzem
Czy w to przytulanie włączamy również popularnego "misia" na przekazanie znaku pokoju?
Jeśli tak, to hmm... dość często zdarza mi sie przytulać mężczyzn
A mnie się najlepiej przytula do mojego małego Dawidka Choć czasem protestuje
czarek, no o tym piszę
Nie wyobrażam sobie inego przytulania facetów.
Chociaż różne mogą być sytuacje, cóż.
Czy jako mężczyzna, w jakiejś smutnej, przykrej i trudnej chwili potrzebowałbyś zostać przytulony?
[pytanie nie tylko do Czarka]
********
Proszę osobę kompetentną o wydzielenie tematu o przytulaniu
Czy mieści się to w ramach tego?
O czym jest w ogóle dokłądniej ta konferencja z pierwszego posta?
Czy jako mężczyzna, w jakiejś smutnej, przykrej i trudnej chwili potrzebowałbyś zostać przytulony?
[pytanie nie tylko do Czarka]
Nie bacząc na zgryźliwe komentarze... TAK
konkretnie trzeba otworzyć to... http://knip.pol.lublin.pl...oBujak/V001.WAV i to http://knip.pol.lublin.pl...oBujak/V003.WAV Może na początku wyskoczyć, ze nie ma takiej strony, to wtedy odśwież i będzie dobrze.
czarek, dzięki za szczerą odpowiedź ;* [ ]
Czy jest tu jakiś mężczyzna, który nie odczuwałby takiej potrzeby?
nieania, umnie nadal nic nie ma
Jak było w jednej z bajek " O nie, moje palce! Gdzie są moje palce?! ... Niech mnie ktoś przytuli "
Słucham tak tego i słucham bo długie to jest ale mówi od rzeczy...
[ Dodano: Sob 03 Maj, 2008 20:21 ]
Tzn. z wielką chęcią bym Ci to dała ale ja tylko nacisnęłam na to co zamieściła nieania czyli http://knip.pol.lublin.pl...oBujak/V001.WAV i sie samo odtworzyło nie wiem jak i nie wiem w czym... porostu zaczęło lecieć to słuchałam...
coś dotyczącego przytulenia http://www.darmoweprzytulanie.pl/
Niedawno mój przyjaciel mówił mi o tym jak bardzo potrzebuje dziewczyny... potrzebuje się do kogoś przytulić... ale nie tylko tak po przyjacielsku.
ale nie tylko tak po przyjacielsku. A jak niby inaczej? Chyba nie masz na myśli, że poszedł do takiego miejsca, gdzie za przytulanie się płaci?
A tak na poważnie: fakt, człowiek jest stworzony do wspólnoty z innym, ale przytulanie itp może wybić z człowieka atomy wspólnotowości jako przejawu cnoty miłości do Boga. Można popaśc w instrumentalizm...
Ks Marku bez przesady...
A tak na poważnie: fakt, człowiek jest stworzony do wspólnoty z innym, ale przytulanie itp może wybić z człowieka atomy wspólnotowości jako przejawu cnoty miłości do Boga. Można popaśc w instrumentalizm...
Nie bardzo rozumiem - mogłby Ksiądz innymi słowani i z przykładem?
Ks. Marek napisał/a:
A tak na poważnie: fakt, człowiek jest stworzony do wspólnoty z innym, ale przytulanie itp może wybić z człowieka atomy wspólnotowości jako przejawu cnoty miłości do Boga. Można popaśc w instrumentalizm...
Nie bardzo rozumiem - mogłby Ksiądz innymi słowani i z przykładem?
Przecież to chodziło o to, żeby nikt nie zrozumiał
Ksiądz szanowny, chce dać nam do zrozumienia, że 'jaśniej świeci od słońca, jego mądrość wszechogarniająca'
Niczym Stalina, z tym, że on tylko był w seminarium
A tak na poważnie: fakt, człowiek jest stworzony do wspólnoty z innym, ale przytulanie itp może wybić z człowieka atomy wspólnotowości jako przejawu cnoty miłości do Boga. Można popaśc w instrumentalizm...
Tak , ma ks w tym rację.
Też się zgodzę.
Belzebub, jak czegoś nie rozumiesz, nie oznacza to, że to brednie, ale że ty musisz parę słówek poznać
A do tematu - przytulenie wyzwala dawkę endorfin i znam przypadek ,gdy od tychże endorfin ktoś się praktycznie uzależnił. Rozstanie z dziewczyną i nagle potrzeba sprawienia sobie przyjemności zaczyna się ukierunkowywać bardzo niebezpiecznie.
Inna wspomniana kwestia = brak potrzeby kontaktu z Bogiem - dotyk ludzki staje się bożkiem, miedzianym wężem na palu, który dany jako symbol nadziei przeobraził się w "osobistego Boga".
Inna wspomniana kwestia = brak potrzeby kontaktu z Bogiem - dotyk ludzki staje się bożkiem, miedzianym wężem na palu, który dany jako symbol nadziei przeobraził się w "osobistego Boga".
czyli nalezy ukonkretnić przyczynę tego gestu względem człowieka, czy też pragnienie przytulenia
Ks Marku bez przesady...
Jest 3:2. Poczekam do znacznej przewagi, lub do remisu.
nie wiem czy ks się tego doczeka
może wyjaśnić kwestie
Wiele ludzi zgadza się, nie do końca wiedząc na co. Najczęściej wystarczą 2 literki ks i już każdy się zgadza
Na wszystko, bo w społeczeństwie w Polsce ciągle jest ten irracjonalny podziw dla kapłanów
Wiele ludzi zgadza się, nie do końca wiedząc na co. Najczęściej wystarczą 2 literki ks i już każdy się zgadza
Na wszystko, bo w społeczeństwie w Polsce ciągle jest ten irracjonalny podziw dla kapłanów
To chyba nie chodzi o podziw, lecz szacunek dla tajemnicy kapłaństwa.
Nie tak danwo sluchalam na Kulu tej konferencji, myślę że warto posłuchać i co nieco zapamiętać. W tym folderze jest też lik png w którym jest lista naszych uczuć.
tutaj
A, który link należy pobrać?
Ja dodam od siebie, że nie lubię być przytulany, ale uwielbiam być głaskany po główce.
Za to lubię przytulać - ale oczywiście nie facetów.
Ja dodam od siebie, że nie lubię być przytulany, ale uwielbiam być głaskany po główce.
A ja dodam, że przytulanie to głupota
Co to niby ma dać???
Jak ktoś jest chory, to przynajmniej zarazki podrzuci
Jeżeli kochanka to zostawi włos, który znajduje żona i jest afera
Ale w innych sytuacjach
Po co?
Przytualnie jest fajne, zwłaszcza małych dzieci bo one tak fajnie pachną
Belzebubek:
Przytulanie jest uwarunkowane naturalnie. To nic innego, jak powrót do łona matki, to oazy bezpieczeństwa i czułości.
Przytulanie jest uwarunkowane naturalnie. To nic innego, jak powrót do łona matki, to oazy bezpieczeństwa i czułości.
Tak. Najczęściej jest to reakcja spontaniczna
Bo takie przytulanie dla przytulania to nie ma sensu, bo może stać się schematem bez ofarowania i bez przyjęcia drugiego.
To nic innego, jak powrót do łona matki, to oazy bezpieczeństwa i czułości.
skąd ta wiedza? czy to własna, jedynie, opinia?
skąd ta wiedza? Jak słusznie zauważyłeś - wiedza. A ja z niej korzystam i prezentuję to na forum, i nie tylko tu.
No więc skąd ona?
Mnie też to zaintrygowało właśnie i chciałabym wiedzieć.
Poczytaj sobie o Terapii ruchu rozwijającego Weroniki Sherborne.
przytulanie to jeden z podstawowych sposobów przekazywania miłości do bliźniego. Papież bez przewry caował i przytulal ludzi. Wiem też z wlasnego doświadczenia że dotyk dla osoby smutnej lub załamanej jest o wiele ważniejszy niż zwykłe powiedzenie rozumiem Cię. oczywiście nic na silę, tu potzreba empatii, by kogos nie skrzywdzic. pozdrawiam forumowiczów, trochę sie za Wami stęsknilam i ksiądz Kleks wrócil do swojego zdjęcia...
Kiedy dziecko się urodzi, to co robi matka? Przytula je, rozpłakane, zdenerwowane do swego serca. Wówczas maluszek się uspokaja, bo to bicie skądś już zna i ma pewność, że ten gigant, to ktoś mu życzliwy.
Hehe, jak mój malutki bratanek - chrześniak ryczał to aga wybiegała z krzykiem z pokoju , bo nie wiedziała, co ma zrobić...
Dwie rzeczy: przytulenie do serca oraz patrzenie dziecku w twarz to podstawowe gesty mające na celu zapewnienie go, iż nic mu nie grozi.
A kto mnie zapewni, że mi nic nie grozi, jak ja się boję takiego małego stworka?
Eeee, a Ksiądz jest pedagogiem, psychologiem czy jak?
Kiedy dziecko się urodzi, to co robi matka? Przytula je, rozpłakane, zdenerwowane do swego serca. Wówczas maluszek się uspokaja, bo to bicie skądś już zna i ma pewność, że ten gigant, to ktoś mu życzliwy.
Tak. Dominika to dość często podchodzi do ludzi i ich przytula. I jak coś ją cieszy czy też coś się dzieje nie tak , leci z otwartą postawą po to aby z kimś się dzielić tym co przezywa. Ale napewo dziecku zwlaszcza jest potrzebna ta bliskość. Oczywiście w dorosłym życiu też jest potrzebna ta bliskość,ale ona jest już troszkę ograniczona.
ja jak przytulam dzieci, to płaczą
ja jak przytulam dzieci, to płaczą bo n ie jesteś matką, to raz.
Dwa: boisz się ich.
kurde, dobry Ksiądz jest.
Jak ja przytulam to nawet kot mojej koleżanki ucieka i później długo omija szerokim łukiem - bo podobno go duszę a mój Dawidek wydaje się całkiem zadowolony, choć udaje, że się wyrywa - w ten sposób mogę pokazać na obrazku jego minę.
kurde, dobry Ksiądz jest.
Lata praktyki osobistej robią swoje...
Ja kiedyś tak natrętnie rodzinę ściskałam i chodząc za nią pytałam, czy mnie lubi, że wszyscy mieli mnie już dosyć Ale to zdaje się po mamie czy jak - podobno niektórzy mają nadmierne potrzeby emocjonalne
To znane jest, Aga. Wiele dzieci tak ma. Nie pamietam, czy ja tak robiłem, ale moi bracia - bliźniacy jak najbardziej.
A ja nie lubiłam się przytulać, bałam się ludzi,dopiero we wspólnocie powoli pomogli mi z tego wyjść. Teraz jak padam psychicznie/duchowo pierwsze co widzę to albo chęć bliskiego dotyku albo strach przed każdym
Ja nadal trochę się boję. Jeśli o facetów chodzi to ja momentalnie drętwieję, nasz zwariowany ksiądz się kiedyś o tym przekonał (bo znowu aż tak wielu facetów mnie nie ściska). A we wspólnocie różni ludzie są. Jak kogoś nie znam to nie wyskakuję z przytualniem, bo nie wiadomo, jak ten ktoś zareaguje. Poza tym ja to robię przesadnie delikatnie, bo się boję, że komuś zrobię krzywdę
No właśnie, tylko na tej Lednicy nie wyjeżdżajcie mi z przytulaniem.
W takim wypadku dobrze mieć taką Dominikę , która przez swą postwę raczej sprawia że człowiek nie potrafi się oprzeć jej urokowi
A ja mam swojego Dawidka, który jest słodziutki, uwielbiam go ściskać i całować
Hm... ja czasami mam baaardzo duże deficyty czułości. Czasami naprawdę potrzebuje szczerego, mocnego uścisku. Zazwyczaj jednak tłumię tę potrzebę, bo tak głupio podejść do kogoś i poprosić o przytulenie... jest to spowodowane wstydem... strachem... lękiem... Nawet gdy znam osobę bardzo dobrze i wiem, że przytuliłaby mnie... ale nie chcę nic wymuszać... i zazwyczaj jest tak, że chodzę z tą potrzebą kilka dni i męczę się strasznie... no i potem wynikają z tego różnego rodzaju problemy i zaburzenia.... heh
Ja zawsze mialam deficyt czulosci,a od kiedy jestem ze swoim chlopakiem,to mam tego az nadto...:) ale jednak lubie czasem znalezc sie w objeciach innej bliskiej osoby,np.przyjaciolki... to bardzo mile,zwlaszcza kiedy jest w tym mnostwo ciepla...
Kłapciu, a ja się mogę pod Twoim postem na 100% podpisać. Brakuje nam czystego dotyku
Akurat dzisiaj przeczytałam że niezależnie od płci niemowlęta wcześniaki zdrowieją o wiele szybciej dotykane prze matki. Tak miniofftopowo.
Ale to prawda... dotyk bez żadnych podtekstów oczywiście jest wardzo ważny w wychowywaniu... bez tego takie dzieciaczki w przyszłości mogą mieć niesamowite zaburzenia, problemy etc...
prawda...a czasem ludzie nie mogą znaleźć przyczyny z powodu której dziecko jest takie a nie inne...
Hm... a ja z powodu deficytu czułości przytulam się dosyć często do swojego zwierzaczka - piesek. Jednak myślę, że nic nie zastąpi dotyku innej osoby Hm.. dobrze, że są zwierzaczki na świecie
[ Dodano: Wto 10 Cze, 2008 15:21 ]
hm... gdyby ludzi byli chociaż o drobinę inni, szczerzy... ...tak gdyby byli,gdyby kazdy znalazl w sobie choc troche,albo i wiecej empatii moze potrafiliby dostrzec cierpienie innych-i nie tylko dziecie,bo przeciez czasem to juz niemal(albo i zupelnie)dorosli ludzie,ktorzy w dziecinstwie nie uzyskali czulosci od rodzicow.A w okresie dojrzewania czuja sie zagubieni,lub nawet tego zagubienia nie dostrzegaja i czasem dopuszczaja sie nieodpowiednich czynow.Czesto ludzie mysla wtedy o nich,ze sa do glebi zepsuci...ale nikt nie pyta o powody,nie docieka jak traktowane byly te osoby...
[ Dodano: Wto 10 Cze, 2008 17:35 ]
mysia, raczej bym się nie skupiała na trudnościach. Prawdą jest, że każdy człowiek , który nie ucieka od ludzi i ich szanuje, napewno ma przyjaciela.
Co do psychologów zgadzam się Różnie mają ludzie doświadczenia w życiu, jedni mniej bolesne inni bardziej...
[ Dodano: Wto 10 Cze, 2008 18:12 ]
Tutaj jest wątek odnośnie przyjaźni http://forum.ewangelizacj...ht=przyja%BC%F1
Tutaj jest wątek odnośnie przyjaźni http://forum.ewangelizacj...ht=przyja%BC%F1 pod tym watkiem napisalam swoje doswiadczenia w tej dziedzinie...
[ Dodano: Wto 10 Cze, 2008 19:34 ]
mysia, to nie kontynuuj OT.
Odnośnie przyjaźni podałam linka, więc proszę tam pisać.
no dobrze juz dobrze,to co tu pisalam odpowiadalo mi do tej str... juz sie nie odezwe na ten temat tutaj :(
ano... słowo przyjaciel duzo znaczy, jak na razie nie ma takiej osoby, której ufałabym bezgranicznie, a co do tematu, z tym przytulaniem hehe, to ja niecierpię byc przytulana, wręcz nie znoszę i nie wiem dlaczego, ale złapałam się na tym, z ejednak jest ktoś komu rzucam się na szyje, zwłaszcza jak odchodzi, nie wiem dlaczego to robię to jest spontaniczne a później pytam siebie "dlaczego?" , myślę, że w ten sposób chcę tej osobie okazać moją wdzięczność i jakoś nabieram niekontrolowanego zaufania.
ja mam kilka osob,ktore raczej jako pierwsze mnie przytulaja:) nie zdarza sie to bardzo czesto,ale bardzo mnie to cieszy,najczesciej sa to usciski,ktore daja mi swiadomosc,ze jestem tym osobom bliska,a moze i potrzebna...
[ Dodano: Wto 10 Cze, 2008 21:09 ]
Czy wy na prawdę, mili moi wiecie, o czym piszecie? Mam coś do powiedzenia w temacie, ale musze myśli zebrać. Nasuwają mi się bowiem pewne wnioski, po ostatnich wydarzeniach...
hmm...ja myslalam,ze wiem o czym pisalam,ale...moze nie potrafie dobrze w slowach ujac tego o co mi chodzi...
Mysiu, nie bierz tego personalnie do siebie, co pisałem wcześniej, co pisze teraz. Przynajmniej nie w całości personalnie do siebie...
Nie ma cienia wątpliwości, że człowiek jest bytem relacyjnym: potrzebuje odniesienia do bliźniego i do Boga. To odniesienie, to nie tylko dialog, współegzystowanie, kroczenie jedna drogą. To również wzajemnie potwierdzanie owych relacji. Takie ugruntowanie się w słuszności celu podejmowanego. I niewątpliwie, czułość jest jednym ze sposobów, czy raczej środków pomocnych w wyrażaniu tego utwierdzania się.
Jednak pozostaje jedna kwestia: czułość powinna mieć swój czas, miejsce oraz w związku z tym - granice. Istnieje niebezpieczeństwo, że granice te mogą zostać przekroczone, a w konsekwencji porządek moralny, duchowy zaczyna popadać w ruinę.
Zastanawiam się o co chodzi Księdzu? Hm... nie mam pojęcia. No nic poczekamy aż zbierze Ksiądz myśli do kupy...
Jednak pozostaje jedna kwestia: czułość powinna mieć swój czas, miejsce oraz w związku z tym - granice ...w moim przypadku jest na to odpowiedni czas miejsce i okolicznosci a w ogole te osoby o ktorych tu pisalam to kobiety(wiec mam nadz,ze nikt nie bedzie mnie strofowal:)). sa to osoby o iles tam ode mnie starsze,ktore w jakis sposob pomagaja lub pomagaly mi sie rozwijac,pokonywac problemy,a laczy nas taka dziwna wiez....bo nie wiem jak to nazwac:) lubimy ze soba przebywac,rozmawiac,nie za czesto mamy na to okazje wiec tym bardziej jak juz sie spotkamy to zdarza sie,ze jest chwila czulosci...to calkowicie zdrowe relacje,fajnie,ze mam kogos takiego...w ich przypadku nie musze sie obawiac niedyskrecji,wysmiania mnie itd.sa dojrzalsze ode mnie,wiecej przezyly i moga sie tym ze mna dzielic,dawac rady,a malo jest w moim zyciu takich osob
[ Dodano: Sro 11 Cze, 2008 17:23 ]
pisanie nie zastapi rozmowy,czyli nalezy sie spodziewac,ze beda niedomowienia,niezrozumienie czyis mysli,ale coz
dokładnie nic dodać, nic ująć.
Cieszę się, że mogłam chociaz kilka osób z tego forum poznać osobiście.
Jednak pozostaje jedna kwestia: czułość powinna mieć swój czas, miejsce oraz w związku z tym - granice. Istnieje niebezpieczeństwo, że granice te mogą zostać przekroczone, a w konsekwencji porządek moralny, duchowy zaczyna popadać w ruinę.
Pięknie. Teraz aby człowiek potrafił określić granice aby nie przeholować ani w jedną ani też w drugą stronę.
aby człowiek potrafił określić granice ...tak to jest trudne,ale wlaściwie jeśli są to zdrowe relacje,to nie trzeba szukac granicy bo ona jest dokladne widoczna...
[ Dodano: Czw 12 Cze, 2008 08:18 ]
Jednak pozostaje jedna kwestia: czułość powinna mieć swój czas, miejsce oraz w związku z tym - granice. Istnieje niebezpieczeństwo, że granice te mogą zostać przekroczone, a w konsekwencji porządek moralny, duchowy zaczyna popadać w ruinę.
jeśli o to chodzi to ja mam określone granice
i względem mojego przyjaciela i chłopaka...
i jest... cudownie...
Czasem brakuje mi dotyku... przytulenia... ale wtedy myśle sobie przecież Go mam... a nie jestem najważniejsza na świecie...
Wtedy ide do mojego najbliższego przyjaciela.. Jezusa... i to z nim rozmawiam...
Rachel napisał/a:
aby człowiek potrafił określić granice
...tak to jest trudne,ale wlaściwie jeśli są to zdrowe relacje,to nie trzeba szukac granicy bo ona jest dokladne widoczna...
Bez względu na to należy określać granice i być ostrożnym. Nie chodzi o nadmierną czujność, ale należy mieć tę świadomość, że jeżeli to jest mężczyzna to niechący może w kobiecie zrobić się głębsze uczucie, albo czyste pożadanie. A wyniknąc to może np. z nadmiernego przytulania. Dlatego określenie granic jest ważne, zwłaszcza jak przyjaciel ma już żonę, lub jest kapłanem czy też bratem zakonnym.
Lub w przypadku kobiety, męża, lub jest zakonnicą.
Ja np. podczas spotkań z jednym z przyjaciół, zawsze razem się modlimy.
tak Rachel masz racje,podczas kiedy są to relacje kobieta-mężczyzna wtedy zawsze juz na poczatku trzeba wyznaczyc granice.Te relacje o których mówilam,gdzie granice są oczywiste, chodzilo mi np.takie coś jak u mnie z moimi znajomymi,które spełniają też kryteria przyjaźni,więc i czasem kiedy sie spotykamy przytulamy się.A jeżeli ktoś jest już mężem czy żoną i ma przyjaciela przeciwnej płci to oczywiste musi być ustalona granica..
[ Komentarz dodany przez: Rachel: Czw 12 Cze, 2008 10:53 ]
ale jak nie mam dużo czasu,a chcę coś napisać,to raczej nie pisze z literami polskimi-zdarza się to zwłaszcza jak jestem w pracy,np.teraz...ale postaram się już tak nie pisać,nie wiedziałam,że kogoś tak to może drażnić. To pisz rzadziej, ale za to obficiej i staranniej. Zobaczysz, że tylko na dobre ci to wyjdzie. A na pociechę masz ode mnie muzyczną niespodzianke Stop, stop, stop
A to ci Ks, zaczyna rozdawać niespodzianki ....
A na pociechę masz ode mnie muzyczną niespodzianke Stop, stop, stop
zastanawiam się jak Ksiądz trafił na tą stronkę.. chyba nie wpisując w google nazwę zespołu?
tez się lubię przytulać do facetów jasno granic nie mamy ustalonych, bo nie było takiej potrzeby nic złego nie robię przytulając się o kogoś tak czysto po przyjacielsku
zastanawiam się jak Ksiądz trafił na tą stronkę..
Szukając granic
tez się lubię przytulać do facetów jasno granic nie mamy ustalonych, bo nie było takiej potrzeby nic złego nie robię przytulając się o kogoś tak czysto po przyjacielsku
Moja przyjaciółka, tak samo myślała. Do momentu, jak zostało jej uświadomione, że poprzez swoje gesty może pobudzać ich w niodpowiednim kierunku.
Moja przyjaciółka, tak samo myślała. Do momentu, jak zostało jej uświadomione, że poprzez swoje gesty może pobudzać ich w niodpowiednim kierunku.
hehe moze dlatego ja na przyjaciol wybieram sobie takie osoby, dla ktorych jestem aseksualna a ze ladna nie jestem to nie mam duzo problemow z dobraniem sobie odpowiednich osob
charakter tez mam paskudny
hahahaha, aleś napisała mości panno K...
aseksualna i nie postrzegająca się za ładną...
Przecież to wszystko to twoje subiektywne widzenie siebie, a nie obiektywna rzeczywistość.
A swoją drogą, rzecz warta poszerzenia
phi.. ja tam swoje wiem
no i niektórzy przyjaciele są super tylko na odległość, bo jak się z nimi zbyt długo przebywa to zaczynają drażnić (może to wbrew definicji przyjaźni, ale tak jest i tyle)
To jest zależne od człowieka. Widzę, po sobie, że z niektórymi z grupy tzw. przyjaciół bym mogła przebywać i rozmawiać itd itp nonstop. a z innymi odwrotnie, ale tutaj są pewne przeszkody i raczej kontakt jest ograniczany dla dobra obu stron
naprawdę jest wiele osób, z którymi mogłabym się przyjaźnić ale nie pociągają mnie fizycznie a ich cechy charakteru nie pozwalają na to, żeby myśleć o nich jak o partnerach na całe życie. To może ty jesteś pretendentką do zakonu jakiego, co?
To może ty jesteś pretendentką do zakonu jakiego, co?
ale z Ksiedza szyderca, ale przyznaję Ksiedzu stuprocentową rację o ile dobrze zrozumiałam podtekst. teksty typu "jestem z moim ex w przyjaźni", "nic nas nie łączy, to tylko przyjaźń" takie "pitolenie kotka za pomocą młotka" - śmierdzi iście scenami serialowymi.
To może ty jesteś pretendentką do zakonu jakiego, co?
pfff.. (ja nie rozumiem podtekstu!) a żeby Ksiądz wiedział, ze mnie ze dwa lata temu chciała "zwerbować" pewna zakonnica a kiedyś calkiem poważnie myślałam o przystąpieniu do Klarysek ale mój ksiądz wybił mi to z głowy, raz na zawsze
ale mój ksiądz wybił mi to z głowy, raz na zawsze "Ten" ksiądz?
Co zaś do reszty, Kingo, Danielo - każda z was ma pewnie inne doświadczenia i stąd inne obserwacje notujecie. Ja zaś obstaje między wami, gdzieś po środku. Nie wykluczam, że można mieć super kontakt z była sympatią,a le też nie byłbym taki pewny, że można spocząć na laurach w tej relacji. Trzeba to chyba jednak cały czas, nieustannie przepracowywać.
"Ten" ksiądz?
TEN ksiądz
-tak, pewnie ma ksiądz rację, poza tym przyjaciół to się powinno mieć tak ze trzech najwięcej, reszta to tacy "prawie przyjaciele" -a relacje z nimi to już hmm..inna sprawa zależy kto na co się pisze
Można mieć przyjaciół wiele, nie tylko 2-3. Ale takich od serca, przyjaciół do bólu, chyba rzeczywiście, tylko 1, góra 2.
Mój profesor od homiletyki i duchowości powtarzał nam często, że pierwszym przyjacielem, zwłaszcza księdza, jest Pan Jezus. Myślę, że ta reguła powinna dotyczyć każdego, kto mieni się chrześcijaninem. Trudna to może być sztuka, ale łatwe przyjaźnie, to krypto-przyjaźnie.
-A na czym opierają się scenarzyści jak nie na życiu??
na zyciu? możliwe...ale popierają chore sytuacje życiowe ( mąż w łóżku a przyjaciel pod łóżkiem, a jak przyjaciela rozbolą nerki, to zamiana ról ).
jaka jest różnica mdzy przyjacielem a prawie przyjacielem?
Chyba taka, że ten "przyjaciel 100%" odda wszystko dla drugiego a ten "prawie przyjaciel" zdryfi tak, jak mickiewiczowski Mieszko od Leszka...
pierwszym przyjacielem, zwłaszcza księdza, jest Pan Jezus. Myślę, że ta reguła powinna dotyczyć każdego, kto mieni się chrześcijaninem. >
Jezus przez życie mnie wiedzie,
daje mi silne swe dłonie,
kroczy przede mną na przodzie
i drogę wskazuje mi wciąż.
Jezus jest mym Przyjacielem,
Jezus jest Obrońcą mym,
Jezus jest mym Zbawicielem,
zawsze chcę przebywać z Nim.
On mnie obdarzył pokojem,
duszę nieczułą poruszył,
Miłość i radość dał swoją
i w serce nadzieję mi wlał.
Krzyża ciężkiego ramiona
gniotły Mu barki straszliwie,
Potem za grzechy me skonał,
bym jeszcze zbawienie mógł mieć.
popierają chore sytuacje życiowe ( mąż w łóżku a przyjaciel pod łóżkiem, a jak przyjaciela rozbolą nerki, to zamiana ról )
buhahaha, dziewczyno, w jakim świecie Ty żyjesz? gdzieś Ty się uchowała?
Wiesz hailee... w świecie jest dużo zła, ale to nie znaczy, że to jest ok. Być może Daniela uchowała się w świecie, który nie zatracił ideałów, nie zatracił pędu dążenia do dobra.
Jak tu realizować przesłanie Ewangelii, kiedy ktoś w taki sposób wyśmiewa naturalny model rodziny? To jakaś kompletna paranoja, dziewczyno! W jakim świecie Ty żyjesz!?!?!? W świecie, gdzie podwójna tożsamość seksualna jest ok? Współczuję
Wiesz hailee... w świecie jest dużo zła, ale to nie znaczy, że to jest ok. Być może Daniela uchowała się w świecie, który nie zatracił ideałów, nie zatracił pędu dążenia do dobra.
Jak tu realizować przesłanie Ewangelii, kiedy ktoś w taki sposób wyśmiewa naturalny model rodziny? To jakaś kompletna paranoja, dziewczyno! W jakim świecie Ty żyjesz!?!?!? W świecie, gdzie podwójna tożsamość seksualna jest ok? Współczuję
hehehehe.. ja nie byłam chowana pod kloszem, moje życie to nie "kościółek, szkółka, obiadek u babuni, kościółek, szkółka, obiadek u babuni..."
obracam się w różnych środowiskach, mam wieeeelu znajomych w różnych kręgach, będzie mi to po prostu potrzebne w mojej przyszłej pracy! nie wyśmiewam naturalnego modelu rodziny, aczkolwiek uważam, że ktoś, kto nie zna realiów kiedyś tam w dorosłym życiu nie będzie sobie umiał poradzić z wieloma rzeczami, bo po prostu wszystko go przerośnie. Czlowiek powinien dostać twardą szkołę życia, żeby wyrósł na kogos odpowiedzialnego i tak dalej, bo nic go już potem nie złamie. Ot co!
poponuję powrócić do tematu
Wydaje mi się, że masz bardzo naiwne podejście do sprawy. Ja również nie byłam chowana pod kloszem, znajomych też mam z rożnych kręgów. Nie oznacza to jednak mojej akceptacji modelu życia i rodziny, proponowanego przez "świat" (źle brzmi, wiem).
Pytanie, co jest dla człowieka realne, co jest rzeczywistością. Jeśli Ewangelia jest tylko utopijną bajką, a świat pełen zła i przemocy staje się 'realny', to coś jest nie tak... To nauka Jezusa jest rzeczywistością, to ona jest realna. To, co dzieje się 'w świecie', a obrazowane jest dość dobrze w serialach, to droga donikąd. Poznając ją, nie poznajesz rzeczywistej wartości, a świat ułudy.
A twarda szkoła życia... Wiesz, twardą szkołą życia jest chodzenie za Chrystusem zawsze i wszędzie. To, co serwuje świat, to rozmiękczanie mózgu, robienie papki neutralnej światopoglądowo. Jeśli myślisz, że bohater serialu, który leży w slumsach zaćpany po seksie z czternastą kobietą dostał 'twardą szkołę życia', to się mylisz. Został oszukany. Zrobiono z niego nie - odpowiedzialnego człowieka, ale niezdolnego do podjęcia decyzji, przegranego człowieka.
no comments
ew. na PW bo to nie miejsce na takową dyskusję. Ale dziękuję za odpowiedź pomyślę nad tym, co napisałaś
Rachel czy te linki dalej Ci nie działają?? a propo wykładow na Kulu, bo już nie pamiętam czy wysyłałam ci te pliki czy jakoś to zostało rozwiązane??
W temacie:
http://wydawnictwowam.pl/...biecoscAMeskosc
http://info.wiara.pl/inde...&art=1218520396
Zapodaję link, który myślę, że warto przejrzeć
(Zrobione i poprawione - x. Marek)
Czlowiek powinien dostać twardą szkołę życia, żeby wyrósł na kogos odpowiedzialnego i tak dalej, bo nic go już potem nie złamie. Ot co!
Wszystko OK, tyle, że co my mamy rozumieć pod pojęciem owej "twardej" szkoły życia? Jeśli ćwiczenie się w odpowiedzialności, poszanowaniu swojej i cudzej godności, własności, etc, to wówczas nie mam zastrzeżeń. Jeśli jednak szkoła ta ma polegać na maksymie: "Świat i życie to jest jedna wielka impreza. Staraj się tak, byś nie był na niej kelnerem" to wówczas jest to nie do przyjęcia w ramach Ewangelii i chrześcijaństwa.
Rachel czy te linki dalej Ci nie działają??
niestety nie działają
Hm co myślicie o artykule, który zaproponowałam. Jak dla mnie żenada i przesada....
Hm co myślicie o artykule, który zaproponowałam. Jak dla mnie żenada i przesada....
Gazeta Wyborcza to mówi samo za siebie
Aha, dobra dzięki... ale podyskutować można by
Ale dlaczego niby przecież jakby nie było rozmowa dotyczy księży... jak dla mnie pomysł z lekka chybiony... wyobraźmy sobie księdza pracującego w jakieś placówce i dzieciak się przewrócił to ksiądz ma poklepać go po plecach? Przecież taki uścisk wiele bardziej pomoże małemu dziecku... jeszcze trochę tonie będzie można podać dłoni bo od razu oskarżą kapłana o molestowanie... hm.. a do tej pory myślałam, że to polska słynie z takich durnych pomysłów, a tu proszę
ak dla mnie pomysł z lekka chybiony
Z lekka?
A jaki musiałby być, żeby był całkowicie chybiony? Za dotknięcie dziecka strzał w tył głowy z haubicy?
Co do molestowania to trochę się przesadza. Dla czystego wszystko jest czyste. A więc ktoś, kto chce widzieć molestowanie seksualne to będzie je widzieć i oskarży o nie np.księdza, którego nienawidzi - w akcie zemsty a niekoniecznie podejrzeń o taki czyn.
Czy czasem nie pomyliliście wątku ??
Dla czystego wszystko jest czyste. A więc ktoś, kto chce widzieć molestowanie seksualne to będzie je widzieć i oskarży o nie np.księdza, którego nienawidzi - w akcie zemsty a niekoniecznie podejrzeń o taki czyn. Lepiej bym tego nie ujął.
A osobiście uważam, że przytulanie, zwłaszcza nadmierne, nie zawsze konieczne, może sprowadzić na księdza ( i nie tylko) więcej niż 7 tylko nieszczęść.
Czlowiek powinien dostać twardą szkołę życia, żeby wyrósł na kogos odpowiedzialnego i tak dalej, bo nic go już potem nie złamie. Ot co!
"dzięki pigułce antykoncepcyjnej seksualność została oddzielona od prokreacji i miłości"
Ja zgadzam się z autorem tych słów. Nigdy wcześniej, przed Humanae Vitae nie było takiego szału przeciwstawienia się już nie tylko autorytetowi Kościoła, ale nade wszystko samym sobie. Ludzie jako dzieci swych rodziców oczekują ciepła, serdeczności i setek innych określników miłości, a sami sprowadzają jej pojmowanie, bardzo często, do używania się wzajemnego, które, jak na używanie przystało: generuje znudzenie, wyeksploatowanie, niszczenie, psucie, etc.
1Kor 13, 1-13 owszem, zwraca uwagę na braki w ludzkiej miłości i musiały one występować, skoro Paweł o nich pisze. Jednak tam chodzi o jedną gminę, a mordowanie dzieci dzis dotyka cały świat.