UmiĹscy
Mam młodszą siostrę, Madzię (10 lat). Problem pojawił się już jakieś parę miesięcy temu, kiedy to okazało się, że tacie zginęło 100 zł z portfela. No i cóż, bo wykluczeniu z kręgu "podejrzanych" mnie i mojego starszego rodzeństwa, została Madzia. Stanowczo zaprzeczała, nie przyznawała się do winy. Tylko że jednocześnie w ciągu kilku dni miałam okazję zobaczyć jak co chwilę objada się jakimiś słodyczami i chowa je u siebie w pokoju po kątach... Po jakimś czasie jednak udało nam się wyciągnąć od Magdy prawdę, przyznała się.
Tylko że dziś rano problem znów zaistniał. Akurat wczoraj tata przeliczał swoje pieniądze, no i dzisiaj się okazało, że zniknęło parę złotych. Magda się przyznała, ale jej wytłumaczeniem było: "Bo tata i tak by mi nie dał, jak bym go poprosiła..."
I wcale nie jest tak, że Magdzie brakuje na coś pieniędzy, nie! Ona dostaje regularnie tygodniówkę, i dzisiaj też mama znalazła u niej 20 zł, a mimo to, ona zabrała te drobne tacie z portfela... (umówiłyśmy się z M. że dzisiaj do sklepu pójdziemy, ale nie rozumiem tego, co ona ma taką manię kupowania, że musi kraść??)
Ze mną z rodziny Magda ma najlepszy kontakt, mnóstwo czasu razem spędzamy, ale nawet mnie potrafi w ogóle nie słuchać, nie liczyć się z moim zdaniem. Nie mówiąc już o rodzicach... Gdy coś jej się nie podoba, potrafi tak wrzeszczeć na rodziców, że głowa boli... Jest okropnie uparta, i nie daje sobie niczego wmówić.
Spróbuję z nią dzisiaj o tym porozmawiać, ale czasem sama tracę nadzieję, że to cokolwiek da...
Bardzo będę wdzięczna jeśli ktoś z Was mi jakoś pomoże... Chociaż wiem, że przede wszystkim trzeba z Magdą rozmawiać o tym problemie...
Hmm napiętnowane i może przejść samoistnie problem.
A jeżeli nie to nie jest łatwo oduczyć tego. Znam kleptomanke... tylko na to patrzymy w innych kategoriach, gdyż ta osoba mam problem z określeniam tego co dobre a co złe. I zdarza się że pomimo złapania na gorący uczynku, nie czuje że coś złego uczyniła.
Wrzeszczy, bo się broni. To naturalne, w myśl powiedzenia, że najlepszą obroną jest atak...
To, co rzuca mi się na myśl, to:
- raczej mało spotykane jest w tym wieku u dziecka postrzeganie zasady domniemanej zgody. Jeśli już, to buduje dziecko tę normę na czyimś przykładzie. Tu pytanie: Czy siostra mogła widzieć takie zachowanie (branie np z portfela ojca pieniędzy przez mamę?)
- w jakim gronie towarzyskim Magda przebywa (chodzi o rówieśników) - czy tam przypadkiem nie ma wzoru, który "podpuszcza"? A może komuś płaci "okup" - ale z tego co piszesz, to rozumiem, że ona pieniądze skradzione wydaje na siebie, tak?
To tyle z mej strony.
powiedziałabym że to jest zdecydowanie problem na który trzeba zwrócić uwagę, bo jeśli teraz tego nie załatwicie to będzie się ciągnąć...
warto chyba zwrócić uwagę na zdanie Madzi - Bo tata i tak by mi nie dał, jak bym go poprosiła...
Niezależnie od tego czy faktycznie by tak było czy nie ona z jakichś powodów uważa że by pieniedzy nie dostała - skąd u niej takie przekonanie? czy kwestia rozrzutności? może warto pokazać jej - nawet drastycznie, jakie skutki pociąga za sobą kradzież?
znam to z autopsji i sądzę że warto by się z tej strony do tego zabrać.
Niewątpliwie nie można pozwolić tu na zbagatelizowanie problemu. Roślinka ma to do siebie, że jak jest młoda i giętka, to można ją uformować. Trudna to sztuka z dojrzałym drzewem.
Bardzo Wam dziękuję za dobre słowa
Mam takie wrażenie, że Magda właśnie nie zdaje sobie sprawy, że to jest złe... Tzn., hmm... może nie do końca, być może ona teoretycznie wie, że to co robi jest złe, ale jakoś nie może się od tego powstrzymać...
jeżeli nie dałaby się postrzymać to już wyższa szkoła jazdy , bo kleptomania.
Jeżeli ona jest w pełni władz umysłowych to napewno zdaje sobie sprawe. Przez fakt na wasze reakcje.
Przecież nie chce być kontrolowana przez 24h. Bo o tej osobie której wspominałam była przed wyjściem do szkoły i po przyjscu ze szkoły rewidowana.
Teraz nie wiem jak sprawa stoi, czy te rewizje są.
Masz rację, ona chyba zdaje sobie sprawę... ale bardzo w sobie to ukrywa... nie chce o tym gadać
Z jednej strony... Ma 10 lat, więc na pewno lubi słuchać bajek, opowiadań,legend... spróbuj jej coś powiedzieć, ale nie wprost, bo nie dasz rady... Trzeba szukać, tak jak ksiądz Marek wspomniał, najlepiej przypatrzeć się otoczeniu, a dlaczego pokłóciła się z tamtą koleżanką? Nie chce o tym rozmawiać, bo po 1 wie, że będzie napiętnowana, po 2 myśli, że jej nie zrozumiecie, po 3 boi się, że wyda się to, co się kryje pod tymi kradzieżami.... Problem może być poważny.
Z drugiej strony może chce zwrócić na siebie uwagę, jest najmłodsza,może czuje się mniej ważna niż inni, może tata nie poświęca jej tyle uwagi,co innym, może chce żebyście się o nią martwili... może robi to specjalnie, ta pierwsza suma,no cóż na pewno wiedziała, że się wyda... A może tylko tak się jej wydaje. Tu trzeba by uważać, za kradzież karać, ale nie roztrząsać tego, niech zobaczy, że nie tędy droga...
Z trzeciej strony może to być po prostu chęć spróbowania czegoś zakazanego, albo wpływ jakiegoś filmu, bajki... kiedyś na obozie harcerskim pewna drużyna też miała taki problem,jedna harcerka, najmłodsza (10 lat) okradła wszystkie pozostałe harcerki, potem za te pieniądze kupiła kilkanaście różańców, od zakonnika,który zbierał pieniądze na budowę kościoła, a różańce chciała rozdać w drużynie... Także nie chciała się przyznać, przeszukiwano cały obóz, w końcu się przyznała, jej zastępowa nie chciała już jej mieć w zastępie, chciała, żeby odeszła z drużyny... dopiero to odrzucenie sprawiło, że zaczęła żałować i zrozumiała swój błąd, została w drużynie, ale już nigdy więcej nikogo nie okradła. Teoretycznie wiedziała, że to co robiła było złe, ale mimo to myślała, że robi dobrze.
Ciężko mi cokolwiek powiedzieć i doradzić, bo jej nie znam...
Ja bym na Twoim miejscu po prostu z nią porozmawiała i spytała DLACZEGO to robi. Spytaj czy kieszonkowe które dostaje jej nie wystarczają? Jeśli tak to dlaczego? I na co potrzebuje aż tyle pieniędzy, że musi podkradać rodzicom? Bo może kieszonkowe wydaje na coś zupełnie innego i później nie ma na swoje przyjemności? Wybadaj sprawę delikatnie i na spokojnie, żeby jej takim "śledztwem" nie spłoszyć i nie zniechęcić, bo może wtedy zacząć kłamać.
Ten temat na razie jest zamknięty, bo pytałam Magdę wtedy, w tamten dzień... no ale cóż, nie wydobyłam z niej zbyt dużo. Jedynie obietnicę, że to się nie powtórzy. Czas pokaże co będzie dalej...
Podejrzewam, że problemy z nią to będą ciągnąć się dalej, nie tylko te związane z kradzieżą... bo ona jest z tych osób, co to lubią się awanturować z byle powodu...
Bardzo Wam dziękuję kochani za każde wasze słowo
bo ona jest z tych osób, co to lubią się awanturować z byle powodu...
Po prostu jest chrakterna Ja też taka kiedyś byłam, teraz trochę mi przeszło
mam nadzieję, że jej też to wkrótce przejdzie
Bardzo Wam dziękuję za dobre słowa Dzięki za te czułości, mi osobiście bardzo miło. Ale możesz nam dać także punkty "POMÓGŁ" - to taki stymulator do działania, to takie "Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie"
ahhaaa, już widzę ten sympatyczny znaczek 'pomógł' no, nie wpadłam na to... ale już się poprawiam
Trudna to jest sprawa... myślę, że każdy z nas (z naszej czwórki-dzieci) każdy z nas w jakiś sposób czuł się gorszy od innych.
I zawsze mi w naszym domu brakowało prawdziwej szczerej rozmowy. Rozmowy po prostu. Dla samej rozmowy. A nie dlatego, że pojawia się problem... wiesz, ja też pochodzę z takiej rodziny... z jednej strony klosz i ochorna a z drugiej bardzo wysokie wymagania... i brak szczerej rozmowy albo wykorzystywanie później zwierzeń przeciwko tobie.. to jest bardzo trudne... nie każdy potrafi temu sprostać a najczęściej pojawiają się problemy z samooceną (mocno zaniżona). Powinniście wszyscy się wspierać i tłumaczyć że pieniedzmi nigdy nie kupi sięprzyjaźni ani zaufania - koleżanki wezmą to co im da i pójdą sobie bez niej... To bardzo ważne teraz po to żeby potem nie wkopać się w następne kłopoty wynikające z niskiej samoooceny a naprawdę mogą być poważne - poczynając od narkotyków a kończąc na nieudanym małżeństwie!
drastyczne nawet metody - wiesz, komuś pomogła wizyta na komisariacie i pokazanie kto tam siedzi za kradzieże, jakie to jest towarzystwo...
widzę że ludzi na tym forum sporo łączy może nie sa to rzeczy najprzyjemniejsze ale zawsze coś
ja z moimi rodzicami nigdy nie rozmawiam o tym co dla mnie ważne, i nigdy nie rozmawiałam, konsekwencją tego było moje zamknięcie się na świat, zawsze twierdziłam, że sama sobie dam rade, wiem, że się myliłam, wiem, jak ważny jest kontakt z drugim człowiekiem, teraz próbjuję rozmawiac z bratem aby on nie musial przechodzic przez to co ja, daj swojej siostrze odczuć swoją obecność, to że przy niej jesteś
wiesz, pewne błędy wychowawcze mają to do siebie że się powtarzają - ale dzięki temu można sobie radzić i wzajemnie pomagać a w przyszłości mając ich świadomość - unikać
a prawdą jest że tam gdzie jest kiepski kontakt dzieci z rodzicami najczęściej pojawia się rewelacyjnych kontakt między rodzeństwem... czasami nie od razu - ważna jest różnica wieku i usposobień - ale jest to regułą gorzej jak nie ma rodzeństwa...
no tak masz racje, trzeba się starać aby w przyszłości nie popełnić tych samych błędów
Ja podobnie jak motylek nigdy nie gadałam z rodzicami i do tej pory tego nie umiem robić, ale podobnie jak Paula staram się z młodszym bratem gadać aby nie stało się to co motylek napisała (nie będę się powtarzać). daj jeszcze siostrze odczuć to że może z toba w każdej chwili porozmawiać, że ma w tobie oparcie, że w razie czego będzie mogła się do ciebie zwrócić z prośbą o pomoc. To jest ważne...
jak ja lubię kiedy mnie ktoś cytuje
polecam się na przyszłość
poprostu nie chciałam być monotematyczna
Jeszcze tylko jedno...
jak ważny jest kontakt z drugim człowiekiem, teraz próbjuję rozmawiac z bratem aby on nie musial przechodzic przez to co ja, daj swojej siostrze odczuć swoją obecność, to że przy niej jesteś
staram się... czasem to nie wychodzi do końca...
tak, to jest najważniejsze, żeby mieć kontakt ze sobą... bo kiedy on się urywa to...
Niestety, chyba w żadnej rodzinie nie jest tak jak powinno.... ale my możemy to zmienić!!! Naprawdę. A za wzór trzeba wziąć świętą rodzinę.
Niestety, chyba w żadnej rodzinie nie jest tak jak powinno
co masz na myśli ?
Że jest mało, bardzo mało rodzin, w których członkowie rodziny są dla siebie najważniejsi, rozmawiają o wszystkim i się wspierają....
Że jest mało, bardzo mało rodzin, w których członkowie rodziny są dla siebie najważniejsi, rozmawiają o wszystkim i się wspierają....
a czemu tak uważasz?
Że jest mało, bardzo mało rodzin, w których członkowie rodziny są dla siebie najważniejsi, rozmawiają o wszystkim i się wspierają... Co nie oznacza, że mamy twardo stać przy tym stanowisku i płakać z tego powodu. Trzeba głośno o tym mówić i wołać: METANOITE!!!
Tylko , że są ludzi którzy wolą rozlożyć ręce i płakać nad stanem rodziny.
Ale jak osoby które pochodzą z rodzin bylejakich, nie dostrzegając zdrowych rodzin, mogą pamietać o tym , że są te zdrowe ??
Co nie oznacza, że mamy twardo stać przy tym stanowisku i płakać z tego powodu. Trzeba głośno o tym mówić i wołać: METANOITE!!! No przecież mówię, że trzeba to zmieniać....
Co nie oznacza, że mamy twardo stać przy tym stanowisku i płakać z tego powodu. Trzeba głośno o tym mówić i wołać: METANOITE!!!
Jak będąc w całkowitej ciemności, jednak widzieć światło?
Znam osoby , które pochodzą z takowych rodzin a Pan dał im tę łaske, że podążyły za Nim.