UmiĹscy
Zastanawiam się nad sensem przeszczepów- nie chodzi mi tu o nerki ale o wątrobę czy serce. Jak wygląda dalsze życie po przeszczepie? Widząc zmagania pewnego kapłana po przeszczepie zastanawiam się jak możliwe będzie moje dalsze życie -w czteropiętrowej kamienicy bez windy w odległości ponad przystanka od kościoła. Jak dotrę na mszę ?,jak będę mogła wypełniać moje obowiązki matki i żony po operacji preszczepienia wątroby? Poza tym obecność tego daru obliguje człowieka do jeszcze większej pracy dla dobra innych. Martwię się czy podołam temu wszystkiemu.Czy godna jestem przyjąć ten dar
nigdy sie nad tym nie zastanawiałam, poniewaz nie stanełam przed takim problemem. wydaje mi ze ze zycie z jednej strony bedzie takie samo, bo bedzie zyciem, ale z drugiej... bedzie inne, bo bedziue tez po czesci jego przedluzenie darem drugiego czlowieka, ale cos w tym jest, ze bedzie to swoistym zobligowaniem do dawania siebie innym.
Przyjaciel ostatnio powiedział mi, że jeśli będe potrzebowała jego pomocy, zawsze mogę o nią poprosic, a on nie oczekuje ode mnie rewanżu dla siebie, bo być może będzie mi dane komuś innemu oddac to co otrzymałam od niego.
Jak dotrę na mszę ?,jak będę mogła wypełniać moje obowiązki matki i żony po operacji preszczepienia wątroby? Poza tym obecność tego daru obliguje człowieka do jeszcze większej pracy dla dobra innych. Martwię się czy podołam temu wszystkiemu.Czy godna jestem przyjąć ten dar
Myślę,że się trochę martwisz. I boisz. To zrozumiałe.
Ale skoro jest to DAR i masz dla kogo żyć, proponuję go przyjąć. I nie musisz być go godna ( oczywiście w tym miejscu nie sugeruję,że nie jesteś go godna. Chodzi mi o to, byś nie czuła się zobligowana do niczego, gdy juz będziesz miala przeszczepioną wątrobę.Podkreślam,że to DAR, coś co dostaniesz za darmo i nie musisz żyć z poczuciem,że musisz w jakikolwiek sposób za niego komuś płacić.)
dostalismy zycie za darmo... poza tym maku, na ile dane mi było cie poznac, to jesli chodzi o ciebie to dajesz siebie innym, nie koniecznie musisz wycinac sobie narzady i dawac je innym, zeby dawac innym cos z siebie, czasem wystarczy bycie czy inna pomoc. ja ucze sie wlasnie przyjmowac dary, ktore dostaje z daru serca a nie z wyrachowania z oczekiwaniem na zaplate.i ucze sie tego, ze dzis mnie ktos pomaga, bo on moze,a ja tego potrzebuje, a byc moze za jakis czas on czy ktos inny bedzie potrzebowal pomocy i jak bede mogla to pomoge.
Gdzieś kiedyś słyszałam, że bywa często tak, że po przeszczepie serca, osoba, która przyjęła to serce od swojego dawcy zauważyła z czasem w sobie cechy, preferencje (np. do jedzenia), które jak się okazało miał dawca serca. Nie wiem na ile jest to prawda, ale o takich przypadkach słyszałam.
Myślę mak, że Twoje obawy nie do końca są słuszne, aczkolwiek zarazem zrozumiałe. Teraz podobno po kilku dniach po operacji, jeśli przeszczep się przyjmie można spokojnie wsiąść na rower treningowy i zdrowo popedałować (dot. przeszczepu serca).
Gdzieś kiedyś słyszałam, że bywa często tak, że po przeszczepie serca, osoba, która przyjęła to serce od swojego dawcy zauważyła z czasem w sobie cechy, preferencje (np. do jedzenia), które jak się okazało miał dawca serca.
ja nie słyszałam, ale być moze tak jrest, skoro ktos mowil o takich przypadkach. natomiast jesli chodzi o kwestie moralne przeszczepow, to nie wolno rpzeszczepiac mózgu, narządów plciowych, ze wzgledu na to, ze te narzady stanowia o "osobowosci" czlowieka.
Ja bym proponował Maku rozmowę z lekrzem. On najlepiej i najpełniej odpowie ci na twoje wątpliwości i pytania.
Dziękuję wszystkim za opinie, Dziś świeciło tak pięknie słońce i tak wiele udało mi się zrobić- zdaję się na Pana Boga i może jakoś narazie trochę lepiej się poczułam-codziennie pije koło litra kefiru lub jogurtu 0% i przestałam tak zabójczo puchnąć. Może na trochę uda mi się odwlec konieczność operacji-już nie jeden raz zostaje uratowana w dziwnie prosty sposób ,Gdy brakowało mi potasu zjadłam paczkę migdałów i unikłam problemów z sercem-zaczął mi rosnąć i unikłam niebezpieczeństwa, Lekarze gdy widżą moją wątrobę niemal mdleją , a ja trwam , chodzę i ciągle odnajduję w sobie siły do dalszego życia, Ostatnio trochę byłam podłamana, bo naprawdę kiepsko się czułam, Może uda mi się przetrwać na tej wątrobie jeszcze jakiś czas, Słucham lekarzy, ale słucham też tego co słyszę w sercu. A co do kwesti moralnych można mieć wątpliwości- Tak się dzieje od lat , od pierwszego przeszczepu, a nawet myślę od pierwszej transfuzji krwi. Myśle że to zawsze musi być ostateczność.
Ta dyskusja może uzmysłowi komuś z forum że ludzie ludzkie jest tak kruchę i marne że trzeba wykorzystywać każdą chwilę - oczywiście nie na zabawę non stop tylko nad pracą nad sobą i pomoc innym- szystkie inne sprawy mijają i człowiek zastanawia się w końcu czy podążal w dobrym kierunku, czy przyspożyli temu światu i Panu Bogu lez i bólu- czy też nadzieji i wiary w miłość i dobro.
Może uda mi się przetrwać na tej wątrobie jeszcze jakiś czas, Słucham lekarzy, ale słucham też tego co słyszę w sercu
Życzę Ci, byś przeżyła na tej wątrobie jeszcze jakiś czas lub aby ten przeszczep był niekonieczny w ogóle.
A Twoje inne słowa skłaniają do myślenia.
Poza tym, co pisałem powyżej; przeszczep to też w pewnym sensie życie na kredyt. Kredyt zaciągniety u Boga oraz u człowieka. Obu trzeba ten kredyt spłacić. Najlepiej wdzięcznością.
Poza tym, co pisałem powyżej; przeszczep to też w pewnym sensie życie na kredyt. Kredyt zaciągniety u Boga oraz u człowieka. Obu trzeba ten kredyt spłacić. Najlepiej wdzięcznością.
ale to nie jest kredyt moim zdaniem zdaniem przeszczep to jest z jednej strony szczęscie ale z drógiej to był ogan pewnie jakieś młodej osoby za którą ktoś tam bardzo teskni a my sie bardzo cieszymy ze udało sie nam zyc;) No cóz.
narządów plciowych, ze wzgledu na to, ze te narzady stanowia o "osobowosci" czlowieka. No w sumie fakt, niektórzy myślą nie tą częścią ciała, którą powinni