ďťż
Strona początkowa UmińscyCzy ktoś znalazł może 30.04.2010 telefon w Collegium Minus?XXII Zlot Motocykli i Weteranów - Szklarska Poręba 2010EYe Financial Challenger - VI edycja 2009/2010KONKURS EYe on Tax V edycja 2009/2010PLATINI- czyli co zmienia w pucharach od 2010 roku...Niedziela 06.05.2010 - "orszak pogrzebowy"Transmisja z uroczystości w Santiago z okazji Xacobeo 2010Podręczniki na I rok prawa [2009/2010].organizacja roku akademickiego 2009/201020.03.2010 sobota - KTO JEDZIE ?
 

Umińscy

17-18 kwietnia

start godź 18.00 (sobota)


Bo mniw strzeli ... oczywiście co ?? otóż zajęcia na PP, by to szlak.
Ja też jadę!! Pierwsza dalsza wyprawa na własnym moto
Do Częstochowy prawdopodobnie pojadą 2 grupy motocykli - jedna szybsza, druga wolniejsza. O której godz będzie zbiórka poinformuje Dawidowiak, ale to dopiero bliżej wyjazdu


Witam,
Mamy zarezerwowane 42 miejsca w Częstochowie.
Hotel jest w samym sercu Częstochowy, tuż przy Jasnej Górze.
Cena ze sniadaniem-61,75 zł od osoby
Cena za kolację 18,00 zł z herbatką, kawą, wodą mineralną.
Menu kolacyjne :
- bigos staropolski z kiełbaską, bułeczką i pieczywem, ketchup, musztarda, kawa, herbatka.
- strogonow z pieczywem, kawa, herbatka.
- grilowana pierś z kurczaka, ziemniaczki zapiekane, kolorowa surówka, woda mineralna.
- paróweczki drobiowe, dżem, pieczywo, masło, musztarda.

Śniadanko dla Grupy przygotowane jest porcjowo : wędlinki : szynka, kiełbaska drobiowa, salami, ser żółty, ser topiony, pasztet, jajeczko w majonezie, pomidorki, ogórki, masło, pieczywo, dżem, twarożek lub sałatka dnia. Możemy przygotować śniadanko dla Grupy tak jak dla Gości indywidualnych w formie stołu szwedzkiego. To zależy od zamówienia.

Motocykle będą zaparkowane na zamykanym podwórzu.
Wieczorem obsługa hotelu udostępni nam grilla,więc chętni będą mogli sobie wieczorem pogawędzić i piwkować w bliskości z Jasną Górą.

Na dzień dzisiejszy,chętnych jest 32 osób.

Odnośnie o której itd,w późniejszym terminie poinformuje.
Bardzo ciekawie się zapowiada
Chłopami już Wam zazdroszcze.
Pomyśle, naprawde niezle sie zapowiada.
Pankoś, to się musisz szybko zastanawiać, bo na dzień wczorajszy w hotelu zostało tylko 10 miejsc wolnych
Zlot Motocyklistów odbędzie się - zaplanowano modlitwę w intencji ofiar

Zapraszamy wszystkich motocyklistów na uroczyste rozpoczęcie sezonu motocyklowego będące jednocześnie oddaniem czci osobom, które zginęły w katastrofie pod Smoleńskiem.

W sobotę, 17 kwietnia o godzinie 18.00 - spotkanie pamięci w sali o. Kordeckiego połączone z koncertem pieśni Poleskich Sokołów.

W niedzielę, 18 kwietnia o godzinie 12.00 Msza Żałobna za prezydenta Rzeczpospolitej Lecha Kaczyńskiego - prosimy o przybycie wszystkich tych motocyklistów, którzy w ten symboliczny sposób pragną uczcić pamięć ...



W takim układzie będziemy starać się jechać od rana..
Są jeszcze miejsca wolne do Częstochowy, czy jedziecie i wracacie w niedziele bez spania?
SImon mamy jeszcze 5 miejsc wolnych

Wyjazd w sobote (pewno ok godx 10.00 ale to jeszcze ustalimy) i powrót na drugi dzień. Jak jesteś chętny to pisz na PW do dawidowiaka
No ja niestety mam blisko, ale się tam nie pojawie .. ;/
Co do pogody:
To od czwartku 14 stopni w Środzie i bezdeszczowo
http://pogoda.onet.pl/1,4...ska,miasto.html

o Częstochowa od piątku bezdeszczowo:
http://pogoda.onet.pl/0,552,miasto.html

A w niedziele już 14-15 stopni...Rewelacja!

[ Dodano: 2010-04-14, 21:14 ]
No to jedziemy z Ewką z Wami. Do zobaczenia w sobote
Proszę o wyjaśnienie na jakich zasadach jest podział grup - co to znaczy szybsza i wolniejsza (jakie prędkości). Grupa w składzie Ania i Piotruch, Bika i Scoti meldujemy się na posterunku o 9.30 (jak się uda ;P)

Proszę o wyjaśnienie na jakich zasadach jest podział grup - co to znaczy szybsza i wolniejsza (jakie prędkości). Grupa w składzie Ania i Piotruch, Bika i Scoti meldujemy się na posterunku o 9.30 (jak się uda ;P)

No i pieknie

czy to znaczy, że wracacie z nami w niedzielę

grupa wolniejsza, tzw. "orszak pogrzebowy" (ja nie wymysliłem tej nazwy ) - prędkośc przelotowa 90-100 km/h

grupa szybsza, prędkość przelotowa pewnie jakieś 120-140 km

tak mi się przynajmniej wydaje
Ok to duzych różnic nie ma w prędkościach. A co do powrotu to nie wiem jakie macie plany i czy chcecie zostać na mszy - ustali się na miejscu.
Rozmawiałem z chłopakami którzy sa juz na miejscu w Częstochowie.
Warunki dobre,dojazd prosty,rzut kamieniem do Jasnej Góry.

Mamy na wieczór uszykowane 8 kg PYSZNEJ kiełbaski,wyrób własny,rewelacja!!!
Sponsor-I.R.Cichowlas.

Pogoda będzie ok,deszczu nie będzie,chyba że ten wulkaniczny

Rozmawiałem z chłopakami którzy sa juz na miejscu w Częstochowie.
Warunki dobre,dojazd prosty,rzut kamieniem do Jasnej Góry.

Mamy na wieczór uszykowane 8 kg PYSZNEJ kiełbaski,wyrób własny,rewelacja!!!
Sponsor-I.R.Cichowlas.

Pogoda będzie ok,deszczu nie będzie,chyba że ten wulkaniczny


co do kiełbaski potwierdzam - pyszna, pyszna... już mi ślinka leci

p.s.
Bandzior umyty i spakowany - do jutra, do 9.30
Szerokości chłopaki i dziewczyny. Ja może w przyszłym roku polecę , a narazie
Szkoda że nie jedziesz z nami Buba...
Ale co ma wisieć nie utonie..
Ja też żałuje że nie mogłem pojechać ale może jeszcze się tam wybiore
Ja z Elą, Karoliną i Zenkiem lecę jutro rano (na 99%), jak ktoś ma chęć dołączyć...
Pogodę mają chłopaki i dziewczyny wyborna a jutro ma być jeszcze cieplej
Jutro wyjazd z mojego parkingu o 7-ej 30
można sie podłączyć ?
No pewnie, wyjazd 7-ma 30-ci !
jak możesz podaj mi numer do siebie mam pytanko

[ Dodano: 2010-04-17, 21:40 ]
Było dobrze, David jak zwykle spisał się na medal w organizacji!!!
Jeszcze raz dziękuje jemu i całej ekipie za miły wyjazd i świetne towarzystwo:)
zdjęcia - opisy?! a no tak zmęczeni
juz powoli wszystko uzupełnimy - jak sie okazało podczas naszej nieobecnosci forum było niedostepne - przepraszamy za utrudnienia
Dawać foty, dawać foty !!!!!
No to ja zacznę
Rano jak zwykle czekamy za Zenkiem i Elą, ale lepiej później niż wcale ruszamy w składzie (wymienię tak w jakiej kolejności jechaliśmy) ja z Elą za mną w pierwszą prawdziwą wyprawę (500 km w jeden dzień!) Karolina potem Zenek z Elą i stawkę zamyka rudycbr na nowo zakupionym Bandicie 1200.
Pogoda znakomita wręcz idealna, ale mam włączone grzane manetki i siedzonka.
Równo po stu km. przystanek na kawkę i okazanie radości z pierwszych wspaniałych kilometrów. Karolina super daje radę prowadzę od 120 do 140 km/h i obserwuję ją w lusterkach, z uwagą przyjmuje moje wskazówki oraz porady i widzę takiego banana jakiego jeszcze nie widziałem.
Jedziemy dalej, przed Częstochową coraz więcej motocykli i robi się coraz niebezpieczniej, w pewnym momencie wyprzedzony przez nas wcześniej VW włącza niebieskie oświetlenie wewnątrz samochodu i jego pasażer macha do mnie lizakiem. O k...wa se myślę i macham ręką do reszty ekipy, żeby jechała dalej, ale Karolina jak to ma w zwyczaju (patrz ostatnie spotkanie czwartkowe) i chyba bardzo chce mieć pierwsze punkty karne, zatrzymuje się na siłę za mną.
Ja wkurzony na nią ściągam kask i słyszę od Policjanta, że mamy po 19 punktów... za wyprzedzanie na podwójnej ciągłej i przekroczenie prędkości...Dla Karoliny to "wyrok" na prawko bo ma je od niedawna i obowiązuje ją połowa punktów karnych. Mówię więc z góry, że nie przyjmuję mandatów i spotykamy się w sądzie i wyzywam Karoliną, że się zatrzymała.
Na to wychodzi drugi Policjant i łagodzi atmosferę wypominając mi przy tym czego uczę swoją własną córkę(przekroczenie prędkości o 80 km/h). Po chwili oddają nam dokumenty i rozstajemy się w zgodzie, ale martwię się o resztę ekipy która gdzieś dalej czeka za nami a Policja twierdzi, że nie zatrzymali się na wezwanie i rusza z impetem w ich stronę.
Pamiętajcie zawsze, żeby w takiej sytuacji nie czekać przy drodze za zatrzymanym, lecz schować się w jakiś krzakach i obserwować drogę kto się pierwszy pojawi; Policja czy zatrzymany.
Oczywiście jakiś kilometr dalej stoi Zenek i Rudy a jak podjeżdżam do nich to Policjanci już ich legitymują... Okazało się, że Zenek do tego wszystkiego nie ma ważnego przeglądu, ale chyba Policja tego dnia miała za zadanie tylko temperować zapędy motocyklistów, a nie karać ich bo puszczają nas wszystkich wolnych, uffff.
Kawałek dalej następna przygoda, doganiamy dwa motocykle i trzymamy się jakieś 50 m za nimi, w pewnym momencie widzę, że jadące przed nimi samochody hamują, bo jeden z nich skręca w lewo i widzę jak w zwolnionym tempie obydwa robią stoppie a jeden przelatuje przez kierownice.
Natychmiast stawiam moto na środku drogi, włączam awaryjne i lecę ratować chłopaka który w szoku idzie przez wysepkę na drugą stronę jezdni. Usadzam go na dupie w rowie i lecę po moto które o dziwo stoi do góry kołami na zbiorniku i zadupku, paliwo wylewa się na silnik (grozi wybuchem) i paruje od gorąca. Szybko z Rudym ustawiamy go do właściwej pozycji oceniamy straty i upewniając się, że kierowcy nic nie jest jedziemy dalej.
Szkoda, że Karolina nie ma żyłki papparacji i nie porobiła zdjęć, bo motocykl do góry kołami na środku jezdni robił wrażenie.
Potem mi z prawej jakiś palant Skodą wyjeżdża i nie mam gdzie uciec bo jakiś idiota wymyślił wysepki z 10-cio centymetrowym krawężnikiem !!! MORDERCA MOTOCYKLISTÓW !!!
Ledwo go omijam trąbiąc (a mam czym !) i pokazując środkowy palec, co więcej mogłem zrobić ?
Wreszcie wjeżdżamy do centrum Częstochowy które zapchane jest motocyklami - tysiące. Jakaś Pani chyba widząc z nami tyle dziewcząt w tym za kierownicą podchodzi do mnie mówiąc, że za chwile będzie wyjeżdżać samochodem z parkingu na chodniku i chętnie wpuści nas na swoje miejsce. Mamy więc gdzie stanąć, ale jeszcze musimy walczyć z innymi motocyklami które chcą też wjechać na nasze przecież miejsce.
Obok jest Hotel w którym zatrzymała się część naszej ekipy z Qbą i Mariką, ale ich nie zastajemy tylko skacowaną część, gadamy chwilę z Romanem Ireną i idziemy na Jasną Górę gdzie akurat zaczyna się msza i przedzieramy się przez tysiące motocykli.





Potem jeszcze pyszny obiadek w fajnej restauracji

I spacer w parku gdzie było pełno zakochanych :

Hihihihihih
Powoli zbieramy się w drogę powrotną i mówię do wiary, że trzeba uważać bo na pewno będą wypadki z udziałem motocyklistów.
Gonimy coraz szybciej, wyprzedzamy całe grupy motocykli, ąle nie wytrzymuje jak koleś na Intruderze 1800 mnie wyprzedza i instynkt mój musiał mu pokazać gdzie jest jego miejsce w szyku, ale tak się zapędziłem, że zgubiłem moją grupkę zwalniam więc koleś mnie wyprzedza (już widzę banan na jego twarzy) i wypatruję moich aż tu nagle wyskakuje z jakiegoś parkingu pod knajpą Kuba i macha do mnie. Akurat dogoniła mnie Karolinka z resztą ekipy zatrzymujemy się więc przy grupie Kuby a że, byli akurat po objedzie decydujemy się na dalszą podróż razem.
Wyjeżdżamy więc z parkingu, Karolinie kazałem jechać jako drugiej za prowadzącym chyba Skotim, a ja usadawiam się wreszcie na końcu stawki co najbardziej lubię.
Słyszę ryk silników, każdy rusza z impetem Qba oczywiście prze de mną na kole i nagle widzę kupę kurzu i Bandita w rowie do góry nogami. Myślałem, że to On, stawiam więc po raz drugi tego dnia Bandita na awaryjnych i lecę ratować.
Okazało się, że to nie Qba tylko Rudy który zahaczył o Bandita Biki i leży w rowie, wyglądało to makabrycznie, motocykl do góry nogami cieknące z niego paliwo i olej na silnik a Rudy w kupie ziemi leży w rowie z grymasem bólu na twarzy.
Nie wiedziałem co najpierw zrobić, czy stawiać na koło motocykl grożący wybuchem, czy ratować Rudego który leżał dwa metry obok.
Doleciałem do niego upewniłem się, że jest przytomny i zawołałem Zenka i Qbę żeby odwrócić motocykl. Podnieśliśmy go w ułamku sekundy chociaż leżał kierownicą w dół na pochyłej części rowu, potem Skoti dziwił się jak to zrobiliśmy bo Bandit waży ok.250 kg jest jedno wyjaśnienie - adrenalina.
Doleciałem z powrotem do Rudego położyłem głowę na kolanach i zaczęliśmy zajmować się nim.
Znalazł się nie wiem skąd jakiś "niby ratownik" podobno strażak, który tylko mnie wkurzał. Najpierw próbował zdjąć Rudemu but nie do końca go rozsznurowując, a potem jak Rudy próbował dowiedzieć się co z jego nogą a ja mówiłem mu, że nie jest żle jest siniec i może być pęknięta ten bałwan zobaczył duży ubytek skóry na głos powiedział "O K...WA" co do końca przeraziło i tak roztrzęsionego Rudego. Palant był w kominiarce i myślałem, że to ktoś z naszych, gdybym wiedział, że to przypadkowy motocyklista bym go odgonił.
Dziewczyny zadzwoniły po pogotowie, ale zatrzymał się lekarz też na motocyklu który miał w kufrach prawdziwy szpital razem z zastrzykami przeciwbólowymi i kroplówką, miał tylko jedną wadę - spodnie ze skóry.
Wąskie w kroku i jak zbiegał do rowy w którym był Rudy to chciał go przekroczyć, ale spodnie mu nie pozwoliły i nadepnął na rozwaloną nogę Rudego...
Myślałem, że odgonię następnego, potem jak wkuwał Rudemu welflon to ręce mu się trzęsły jak alkoholikowi, ale pomógł bardzo dużo bo nawet dyrygował pielęgniarzami z karetki, na koniec podziękowałem mu serdecznie.
Rudego zabrała karetka do Olesna, upewniając się czy na pewno przyjadę z jego dokumentami.
Policja jeszcze prowadziła z dwie godziny dochodzenie zanim oddała nam dokumenty.


Bika była zbyt roztrzęsiona aby jechać swoim moto, zamknęli go więc w garażu gdzie ja dzięki uprzejmości właściciela zajazdu schowałem Bandita Rudego, którym dojechałem o mało co się nie wywracając ponieważ nie miał obydwu dźwigni hamulca.
Porobiłem mu parę zdjęć bo Rudy martwił się więcej o moto niż o nogę, nie jest najgorzej, poszły sety tłumik i plastiki.





Qba z Mariką dołączyli do naszej grupy i pojechaliśmy do Olesna do szpitala, gdzie zostawiłem Rudemu rzeczy osobiste, dowiedzieliśmy się, że ma bardzo skomplikowane złamanie nogi związane z dużym ubytkiem ciała i pozostał mi przykry obowiązek powiadomienia rodziny.
Jak się okazało to był szósty motocyklista przywieziony tego dnia...

Ojciec Rudego bardzo nas prosił żebyśmy zajechali po drodze do jego domu w Sulęcinku co uczyniliśmy i przy okazji zostawiliśmy resztę rzeczy Rudego.
Potem jeszcze zatrzymaliśmy się w knajpce na kolację


I pięknie śmigaliśmy w 4 moto do domu, momentami prędkość dochodziła do 170 km/h (pierwszy poważny wyjazd Karoliny) duma mnie rozpierała jak w zakręcie widziałem przed sobą dwójkę moich dzieci złożonych na motocyklach
Dla takich chwil warto żyć !
Musiałem tylko w pewnym momencie pogrozić palcem Karolinie, ale przyjęła to kiwnięciem głowy w kasku i potem była aż nadto ostrożna.
W domu byliśmy ok 22-ej i zaraz wysłałem do Słomy który jest w Niemczech esemes z opisem naszych przygód i zrobiłem sobie drinka z zadowoleniem wspominając i roztrząsając z Elą i Karoliną cały dzień.
Bo jak mówi Słoma "przygoda musi być!"

Świetna relacja, ale mieliście przygód!! Tylko na nieszczęście samych niemiłych Na pewno jest na długi czas co wspominać.
Cichy opis klasa, szacun... ludzie pisać i dawać foty!!!
Cichy zaczął, więc ja opiszę z mojego punktu widzenia Pierwszy dalszy wyjazd, a już jest co pisać!

"Rano jak zwykle..." poranny zamęt przedwyjazdowy - "Ela! Gdzie są rękawice!?" -"Karolina wyłaź z tej łazięki! Ile tam można siedzieć !?" ... No, ale to już chyba taka tradycja, bez tego, nie ma wyjazdu! Rudy czekał za nami pod domem dobre 10 minut Po długich przygotowaniach, wyruszyliśmy.
Początek spokojnie. Prowadził Cichy z Elą, za nim ja, Zenek z Elą i Rudy. Nie zdążyłam nawet się rozgrzać i nacieszyć poranną trasą, a tu minęło pierwsze 100 km i Cichy zjeżdżał do przydrożnego baru na kawę. Mi było mało! Szczerze mówiąc stawałabym tylko na tankowanie





Jedziemy dalej, spokojnie mijamy kolejne kilometry. Im bliżej Częstochowy, tym więcej motocykli... wyprzedzaliśmy No, nas też pare wyprzedziło... Trasa była piękna! Słonko świeciło, cieplutki wiaterek dlikatnie chłodził, jednym słowem, pogoda idealna! Co pobudzało jeszcze bardziej, do chęci wyższego poziomu adrenaliny we krwi
Jedziemy, jedziemy i nagle obok mnie Passat. W pierwszej chwili, myślałam, że chcieli się ścigać, ale zobaczyłam niebieskie mundury, więc zwątpiłam Policjant skinął lizakiem, (nie wiedziałam, że kto prowadzi zostaje, a reszta ekipy ma uciekać ) grzecznie zjeżdżam na pobocze. Patrzę na Tatę, a on wściekły, że mnie też złapali... szczerze mówiąc nie dziwie mu się, w końcu to on musiałby płacić za dwa mandaty... Panowie policjanci postraszyli, poskromili i puścili wolno Emocje opadły. Doganiamy resztę i jak Cichy już opisywał, ich też dorwał VW. No nic, jedziemy dalej. Nie minęło dużo czasu i znów przygoda Dwa wyprzedzające nas wcześniej motocykle, i niefortunna sztuczka w wykonaniu jednego z nich Szybka pomoc naszych panów. Postawili moto na cztery łapy, spytaliśmy się czy wszystko ok, i ruszyliśmy dalej w poszukiwaniu kolejnych przygód
Do Częstochowy dojechaliśmy w miarę spokojnie. Znaleźliśmy miejsce parkingowe, spięliśmy maszyny i ruszyliśmy na podbój Jasnej Góry.





Na miejscu motocykli i ich miłośników- MASA!!








Rafał Sonik. W 2009 roku zadebiutował jako pierwszy Polak w kategorii Quadów w rajdzie Dakaru. Zajął 3 miejsce. Najwyższe w historii startów polaków w Dakarze.


Motocykl FETORSÓW




Zobaczyliśmy, co mieliśmy zobaczyć i spokojnie ruszyliśmy w drogę powrotną.
Po drodze Cichy, ścigał się z siedzącym mu na ogonie Intruderem, ale my zbastowaliśmy. Kiedy go dogoniliśmy, właśnie zjeżdżał do zajazdu, gdzie zauważył nas Qba z ekipą. Porozmawialiśmy kilka minut i dalej ruszyliśmy wszyscy razem. Kierunek- Środa Wlkp. Jednak nie pojechaliśmy za daleko... Dopiero, co wyjechaliśmy z zajazdu, a tu nagle BUM! Zauważyłam tylko motocykl lecący do rowu, a pod nim kierowce. Od razu w tłumie, przestraszona szukałam Qby i Mariki, bo chwilę wcześniej, on ruszył na koło. Podjechaliśmy bliżej i zobaczyłam Rudego i jego Bandita. Wszyscy szybko zareagowali. Cichy, Qba i Zenek, wyciągnęli Suzuki z rowu i odstawili na pobocze. Rudy był w szoku, z resztą jak większość z nas. Nigdy nie wiadomo, co może nas spotkać... Pamiętam jeszcze, jak przy obiedzie, rozmawialiśmy o tym, ile wypadków będzie, a tu proszę, my sami podnieśliśmy statystyki. Już ok. 30 km dalej, był kolejny wypadek, z udziałem dwóch motocyklistów.
Rudy, był bardzo zdezorientowany. Nawet wszystkich nie poznawał. Cały czas, wołał tylko Cichego. Przy wypadku zatrzymał się strażak- motocyklista. Pomógł nam, choć z Cichym mieli odmienne teorie na temat pierwszej pomocy. Rozciął spodnie Rudego, poprosił mnie o pomoc przy opatrunku. Rana nie wyglądała za ciekawie.. Pod wydartą skórą, było widać kość, mięso.. a przy kostce ruszającą się kość. Jednym słowem masakra! Przykryliśmy ranę gazą, związaliśmy lekko bandażem i czekaliśmy na pogotowie. Wezwań było dużo, więc trochę czasu minęło. Na szczęście znalazł się kolejny motocyklista, tym razem lekarz. Dotarła straż pożarna, policja, pogotowie. Zabrali Rudego do szpitala, a my kilka minut później ruszyliśmy za nimi, już tylko w trzy moto. Po drodze dołączył do nas Qba z Mariką. Można powiedzieć, że skończyło się szczęśliwie, bo przecież mogło być gorzej.

Tu trzech filozofów, pod szpitalem, planuje dalszą podróż do domu.


Oczywiście z przystankiem na "małe co nieco"




Trasa powrotna, była już spokojna. Pełno zakrętów, gładki asfalt. Dopóki było jasno, wykorzystywałam jezdnie na każdym zakręcie, maksymalnie
Jak już Cichy pisał, odwiedziliśmy też Sulęcinek, żeby oddać ciuchy Rudego. W podzięce, każda z kobiet, dostała po tulipanie:)
Do domu dotarliśmy dużo później, niż zakładaliśmy, ale Tata zadowolony i tak nie mógł zasnąć

Ogólnie wypad ZAJ**** (oczywiście wyłączając wypadki). Będę pamiętać Częstochowę do końca życia..!
Fajowo, no fajowo ale Ci Fetorsi ...mega syf nie??
Ja również uważam wyjazd za udany, oprócz tego incydentu, w którym straciłam moją Skotimurę (kto mnie zna wie ile dla mnie ten wydech znaczył). Droga do Częstochowy w grupie szybszej, a że tradycji musi stać się zadość to zabłądziliśmy i de facto przejechaliśmy o wiele więcej km niż grupa wolniejsza i spotkaliśmy się przed Częstochową na stacji )) Ale kilkoro osób wie, jak potrafimy zrobić 100km w drodze do Jarocina, więc wcale nie dziwiła ich różnica km przejechanych przez grupę szybszą (230?) a wolniejszą (180?) Hotelik fajny, jedzonko bardzo dobre. Po jedzonku wybraliśmy się ekipą na Jasną Górę - Qba i Marika, Ania i Piotrek, Madziewa i Szymon oraz Scoti i ja. Potem szybka decyzja o kawie i półgodzinne poszukiwanie kawiarni Przepędziłam grupę przez okolicę i dopiero Madziewa dojrzała kawiarnię, która z ulicy wyglądała na zamkniętą, ale po wejściu do środka okazała się nowocześnie i ekskluzywnie urządzoną kawiarnią z bardzo dobrymi zapiekanymi lodami i świetnym sokiem ze świeżych pomarańczy. Zmęczeni dotarliśmy do hotelu, wieczorem grill i biesiada. W nocy ktoś zrobił psikusa i odpalił swoje moto, budząc dużą część hotelu. Nad ranem w tej samej ekipie, która była z nami w kawiarni wybraliśmy się do wioski Olsztyn, gdzie są ruiny zamku wapiennego (jura krakowsko-częstochowska). Powolny objazd miasta i do domu. Madziewa i Szymon zostali dłużej, my pośmigaliśmy do domu. W Restauracji Złota Kaczka na próżno szukaliśmy pewnego specyficznego dania (;P), w końcu najedzeni zebraliśmy się na moto, dojechali Cisi z ekipą. Scoti miał prowadzić, więc tak jak zawsze ustawiłam się tuż za nim, podjechaliśmy na koniec parkingu by przyszykować się do wyjazdu, prawa wolna, lewa wolna, za nami jeszcze nikogo nie było więc mówię do Tomka, by ruszał, bo i tak nas dogonią. Tomek śmignął, ja śmignęłam, jedynka, dwójka, powolutku, czekając na grupę, trójka i nagle widzę w lewym lusterku zbliżającego się Qbę (nie na kole, już widocznie jechał normalnie) i poczułam uderzenie. Nie jestem nawet w stanie powiedzieć jak utrzymałam motocykl, może to dzięki temu, że miałam może z 50 km/h i jechałam już dobre 80m (po prostu stabilnie prowadziłam), świadek zdarzenia, Ania, mówiła, że strasznie mną zarzuciło, ale ja tylko pamiętam, że w prawym lusterku zobaczyłam ślizgającego się czarnego Bandita. Redukcja, hamulec, staję na poboczu, widzę, że gromada ludzi już przy Rudym, patrze na motocykl i mnie krew zalewa (na wtorek, czyli na dziś miałam konkretnego kupca). Co dalej to już wiecie. Zastanawia mnie tylko jak Qba, jadąc na jednym kole nawet, mógł mnie widzieć, ze jadę wolno, potrafił zwolnić i mnie bezpiecznie wyminąć, a Rudy, niby nie jadąc na laczku mnie nie widział, a jechał przecież za Kubą. Ale to już sprawa policji. Chłopak nieźle poturbowany, szczęście w nieszczęściu, że nie walnął o słupek murowany, który stał niedaleko miejsca, w którym wylądował.
Tej przygody Ci Bika nie zazdroszcze!!! Dobrze, że nic Ci się nie stało!
Wszyscy dookoła mi to powtarzają, że najważniejsze, że jestem cała i zdrowa. Mam tylko siniaki na plecach przy prawym ramieniu nie wiadomo skąd, które cholernie bolą. Co się stało to się nie odstanie, mam tylko nadzieję, że każdy wyciągnie właściwe wnioski z tej niemiłej przygody, a także, że Rudy szybko wróci do zdrowia.
Tak, byłe chłopak szybko wydobrzał.
ja swoje sprawozdanie zdam jak znajdę tylko troszkę czasu

ogólnie wypad super, boli tylko kolizja Biki z Rudym - ale jak było wcześniej napisane, dobrze że nie skończyło się to tragiczniej

Duże podziękowania dla Dawidowiaka za zorganizowanie wyjazdu, załatwienie zajebistego, teniego hotelu, w którym to jeszcze można było bezpiecznie schować sprzety, i za super spedzony czas

teraz z mniej przyjemnych ......

dostałem zdjęcie Rudego nogi





Duże podziękowania dla Dawidowiaka za zorganizowanie wyjazdu, załatwienie zajebistego, teniego hotelu, w którym to jeszcze można było bezpiecznie schować sprzety, i za super spedzony czas


Chyba powinieneś jeszcze Dawidowi podziękować za doborowe towarzystwo w "apartamencie"?!
Tak tak, zapomniałem

towarzystwo w pokoju, tzn Simon i Madziewa naprawde doborowe hehe

ale o tym już wiedziałem w tamtym roku w Kazimierzu Dolnym
To zdjęcie to jak Robocop.
Wyjazd świetny, najbardziej martwilem sie pogoda ale bylo pieknie i cieplo, Dzieki Dawidowi i Pani Irce dostalismy z Ania najlepszy pokoj 2-osobowy w hotelu za co bardzo mocno dziekujemy. Ze strony organizacyjnej, wyjazdu, zalatwienia hotelu, bezpiecznego parkingu i zapewnieniu sympatycznego towarzystwa szczerze dziekuje ci Dawid !! jak Basia pisała bylismy zwiedzic fajne ruiny, mam kilka fotek moze pozniej sie wstawi, oczywiscie na jasnej gorze nas tez nie zabraklo. Z ciekawostek moge napisac ze zona nie dostala rozgrzeszenia przy spowiedzi mimo ze miala na koszulce napis Aniołek .
sam pobyt bardzo udany ale niestety nie moge teraz przestac myslec o tym co sie stalo w drodze powrotnej. Brawura motocyklisty, brak wyobrazni i chwila nieuwagi i mamy nieszczescie, nie chce sie w tym miejscu rozpisywac ale ciesze sie ze nie wyjechalem z parkingu za Basia, że Ania do mnie gadala i postanowilem jej wysluchac i poczekac az wszyscy przejada zamiast za Basia sie puscic bo tak to mogloby cos sie stac mojej żonie i mojej 2 milosci hayce
Dostałem dzisiaj wiadomość od Rudego, że ma problemy z nogą - nie chce mu się skura przyjąć, rana nie chce się goić
Szkoda Chłopa!
Widze że wyjazd udany ale przygód to co nie miara. Thiller można by nakręcić na podstawie waszych sprawozdań
Ja pier ... niezły bajzel na tej nodze długie, długie leczenie go czeka.
No dokładnie też dzisiaj gadałem z Rudym i mówi że narazie srocz się zrbił z tą skórą
Czętochowa z mojej strony:

Więc ogólnie ja wypad na Czętochowę to przeżywałem już dzień wcześniej - tzn w piątek. nie mogłem zasnąć (taki byłem podniecony) myśląć o pierwszej dalszej wyprawie w tym roku, i musiałem uśpić swoje emocje paroma piwkami (chyba czterema ) - inaczej bym nie zasnął do samej zbiórki hehe. Ale nocka i tak nie była przespana - jak mi się nie śniło że już jedziemy i słońce grzeje w papę, to się przebudzałem to o 3, to o 5 w nocy i patrzałem która jest godzina, i dlaczego jeszcze tyle musimy spać Hehe swoją poranną toaletę musiałem zaczynać już o 6 rano (załączyła mi się "2" - z tym nie ma żartów ) ale jeszcze szybko do wyrka no i o 7 pobudka - TV włączone, śniadanko, moto odpalone, i czeka na jazde



Na CPN-ie byłem już 0 9.05 (a zbiórka 9.30) i na moje ździwienie nie byłem pierwszym moto które już czekało za Częstochową Tiger na przebudzenie, zjechała się cała elita, i o 10.08 START



Praktycznie już przed Jarocinem podzieliliśmy się na 2 grupy, i grupa "szybsza" leciała w ok 6 sprzętów : Skoti - XX, Bika- Bandzior 650, Mariusz - R6, Piotruch - Hayabusa, Patryk - ZX9R i Qba Bandzior 1200. Prowadził Skoti z małymi naprowadzaniami Biki. Traska była ciekawa, prędkośc 140-160 więc typowo turystyczna, lecieliśmy bokami, nie głownymi scieżkami, temu praktycznie na postojach spotykaliśmy się z grupa wolniejszą, która to leciałą ok 100km/h

Pogoda na prawde wymarzona - jak z moich piątkowych snów

Drugi postuj ok 70 km przed Częstochową i kolejne spotkanie z naszymi













Do Częstochowy dolecieliśmy chyba coś przed 15.00 (nie jestem pewien) i na liczniku pokazało się nie całe 300 km - heheh (druga grupa zrobiła ok 250 km ) No ale jestem takiego zdania, że czym więcej w siodle tym lepiej, tak więc te 50km nadrobionych przyjąłem z dumą, i z wielkim bananem na twarzy
Hotel znaleziony, moto wprowadzone i zaparkowane, i nadjeżdża reszta elity. Szybkie zakwaterowanie w pokojach i na pyszny obiad, który mieliśmy już przygotowany w hotelu - powtórzę jeszcze raz - organizacja pierwsza klasa Po obiedzie Ja z Mariką, Simonem i Madziewą poszliśmy na małe zwiedzanie Jasnej góry i znaleźliśmy się z Skotim i Biką, i Piotruchem i Anią Chłopacy dostali po lodziku.... - niestety były tylko włoskie parę fotek, nie udana spowiedź, kupa śmiechu i polecieliśmy na kawkę do restauracji





Ja podobnie jak Skoti, Piotruch i Simon z kawy wybraliśmy.... zimne piwko hehe , znowu po lodziku, tym razym na talerzyku i do hotelu. A tam impreza na całego - stoliki pozłączane, woda ognista się leje, gawęda się toczy na całego i w powietrzu słychać tylko żarty i śmiechy wszystkich zadowolonych Raiderów. Ciotka Irena przywiozła ze soba pyszne, na prawdę pyszne 8kg kiełbasy, więc szybko do sklepu po węgiel, zorganizowany grill i Madziewa przez najlbiższą godzinę szefowała za grilem smarząc te kiełby .My oczywiście towarzyszyliśmy Ewce przy grilu (z naszym kolegą Hainekenem), a talerze tylko kursowały w te i spowrotem. Po grillowaniu już lekko podchmieleni dołączyliśmy do wcześniej opisanej biesiady, i tak zostalismy chyba do ok 1 w nocy Rano pobódka przed 9, szybko na śniadanie, później Kubica tabletka na ból głowy i stękanie jak mi jest źle... heheh. Ale ok, kacyk minał nie spodziewanie, i ekipą wyleciliśmy na Zamek w Olsztynie, tam kawka ciacho, i z powrotem do Częstochowy.















Zadzwoniłem do Dawida i dowiedziałem się ze wracają za ok 40 min więc po namysłach stwierdziliśmy że jedziemy już w kierunki Środy sami. PO drodze postój na dobre żarcie w restauracji "Złota Kaczka" i tam przesiedzieliśmy chyba z godzine. Wydzieliśmy jak przejeżdżała druga grupa, i po chwili leci Cichy z Elą, Karolina, Rudy, i Zenek z Elą. Zatrzymaliśmy ich i stwierdziliśmy że lecimy razem...... Papieros, gawęda i lecimy na Środę... po chwili patrzę Rudy w rowie..... masakra, bandzior skasowany, Rudy leży przez chwilę nieprzytomny, Bika staje kawałek dalej.... szybko stajemy i pomagamy. Cichy doleciał, zaopiekował się Rudym, po chwili moto podniesione i dalej do Rudego... Po drodze zatrzymał się lekarz na sprzęcie, opatrzył Rudego i czekamy za karetką Rudego zwineli do szpitala, chyba do Olesna , i tam leży do dzisiaj Bika, Skoti Piotruch i Ania zostali, a Zenek, Cichy Karolina i Ja pojechaliśmy jeszcze zobaczyc co z Rudym w szpitalu. ODebraliśmy jego rzeczy, i trasa do domu, już w bardziej stonowanej atmosferze Po drodze kawa w zajebistej knajpie motocyklowej







odwiedziny taty Rudego w Sulęcinku i meldunek w Srodzie ok godź. 23.00


Mam tylko kilka na pendraczku, ale wstawiam, reszta później




widać Was:
http://www.motogen.pl/gal...010,art157.html

ale to zdjęcie też fakne:
http://www.motogen.pl/gal...010,art157.html
NO NO widziałem Qbe machał do nas
Ale klasa relacja kuba, fajowo!!!
Chcę poinformować wszystkich, że prawdopodobnie jutro Rudy wraca do domu (dzwonił tata)
I z tego powodu (tata) zaprasza całą ekipę która odwiedziła Go w domu po wypadku Rudego na grilla z piwkiem z kiełbaską (i tulipanami dla Pań) na jutro, w podziękowaniu (nie wiem co napisać - za co ?) Myślę, że na godzinkę, bez piwka możemy wpaść.
Wiem, że każdy ma jakieś plany na weekend, ale z szacunku dla ojca proszę o info na PW
Qba za duże zdjęcia powklejałeś w swój post, otwiera się potwornie
Dzisiaj rozmaiwałem z Rudym, i wraca do domu dopiero we WTOREK, bo ma jeszcze komplikacje z nogą Więc chyba grilla powitalnego przełożymy na inny dzień
Chciałabym poruszyć ostatni raz kwestię kolizji, która wiąże się z tym tematem. Niestety Środa jest małym miastem i bardzo szybko wszyscy o wszystkim wiedzą, do mnie też bardzo szybko doszły głosy, że wielu z motocyklistów (i nie tylko) obwinia za wszystko mnie. Otóż, to nie była moja wina i tak też orzekła policja. Jednakże, chciałabym aby osoby, które obwiniają mnie o tę kolizję raz na zawsze sobie zapamiętały, że bardzo brzydko z ich strony, że rozpowiadają plotki nie znając prawdy, oczerniają mnie tylko dla zasady. Jeśli ktoś mnie nie lubi i nie ma zamiaru ze mną jeździć, czy wręcz boi się jeździć z babą (od razu mi się kojarzy głupi komentarz, jaki nasza Madziewa usłyszała od pewnego imbecyla) z samego założenia, że jeżdzę gorzej niż mężczyźni to niech spojrzy w statystyki i porozmawia z policjantem i jasno z tego będzie wynikać, że kobiety jeżdżą lepiej, ostrożniej. W tym wypadku też tak było i krzywdzące dla mnie są opinie facetów, którym nie podoba się to, że jeżdzę. Od zeszłego roku jeżdżę w grupie przyjaciół, u nas podczas wspólnych wypadów panuje ład i porządek, szanujemy siebie i dbamy o bezpieczeństwo swoje i drugiej osoby jadącej przed czy za nami. Nie mam zamiaru do końca życia wygadywać Rudemu, że nie dość, że we mnie przywalił to jeszcze nie poczuwał się do odpowiedzialności, ponieważ jestem w stanie zrozumieć, że to, że dla mnie brawurowa jazda nie jest priorytetem, to nie znaczy, że ktoś nie chce tak jeździć. Każdy ma do tego prawo, by jeździć jak mu się podoba ale trzeba zwracać uwagę by swoim zachowaniem nie krzywdzić drugiego (fizycznie jak i psychicznie). Co się stało to się nie odstanie, mam nadzieję, że Łukasz wróci szybko do zdrowia i wyciągnie wnioski z tej przykrej przygody, a osoby, które za moimi plecami rozpowiadają pierdoły ośmielam się na tym forum nazwać zwykłymi tchórzami, bo mało, że rozgadują głupoty to nie potrafią powiedzieć mi w twarz co o mnie myślą.
Przedstawiam orzeczenie policji i mam nadzieję, że temat tych plotek został zakończony raz na zawsze i nikt już mnie nie będzie obczerniał tak tylko dla zasady. Pozdrawiam wszystkich prawdziwych i prawdomównych motocyklistów


jak to mówią, gdzie Polaków dwóch tam trzy zdania minimum!
Witam wszystkich dzisiaj wkońcu zostałem wypisany ze szpitala i pare minut temu dotarłem do domku. Co do całej reszty jak i komentarzy pod moim adresem ustosunkuje sie w odpowiednim czasie. teraz najwarzniejsze jest aby moja noga sie zagoiła a niestety jest nieciekawa martwica skury itd.... pominajac gwozdzie śruby i blache.... dziekuje z całego serca wszystkim za pomoc itd. jak dojde do siebie dostane decyzje z policji z Olesna kto winny itd to bede przepraszał lub nie. sie okaze. pozdrawiam wszystkich
Witamy w ,, domu "
Witamy rudy !!!
Dzięki za zaproszenie, ale wpadniemy do Ciebie w tygodniu, tylko muszę pozbierać wiarę bo każdemu dziś coś wypadło.

Cytat Biki :
"a osoby, które za moimi plecami rozpowiadają pierdoły ośmielam się na tym forum nazwać zwykłymi tchórzami, bo mało, że rozgadują głupoty to nie potrafią powiedzieć mi w twarz co o mnie myślą. "
Jeśli masz taką odwagę Bika nazywać osoby "na tym forum zwykłymi tchórzami" to miej proszę odwagę do końca i wymień z nazwiska, czy ksywki, bo tak wygląda jak byś tak nazywała wszystkich którzy tu piszą i czytają (czyli siebie też...)
Napisz otwarcie co i do kogo masz ("powiedz im to w twarz"), albo zamilknij i nie rób fermentu.
Cichy jak polecicie do Rudego daj znać
Ale Basia nic nie napisala ze osoby z forum sa tchorzami, tylko osoby ktore ja za plecami obgaduja, a ona sama osmielila sie to na forum napisac, a jesli chodzi o nazwiska to nie ma sensu wymieniac, chyba kazdy wie co mowil, i niech maja swiadomosc ze do Basi to dochodzi. Jesli chodzi o mnie to jako uzytkownik forum wiem że za jej plecami nic nie mowilem, nie bylem wobec niej dwulicowy takze ja nie musze czuc sie tchorzem jakto ona pisze.
Cichy, widocznie nie zrozumiałeś co napisałam, albo niedokładnie przeczytałeś - napisałam, że ośmielam się na forum napisać, że te osoby, które mnie za plecami obgadują są tchórzami. Nie rozumiem skąd w Tobie tyle agresji, przecież sam powiedziałeś, że Ty na mnie nikomu nic nie mówiłeś. Myślę, że mam prawo wyrazić swoją opinię ale nie zamierzam wskazywać palcem kto sieje plotki, bo te osoby i tak wiedzą, że o nie chodzi i myślę, że nie będę im dowalać tak jak oni mi i nie umieszczę ich danych. Ty Cichy w ogóle nie powinieneś zwracać mi uwagi, że sieję ferment, mam prawo przecież wyrazić swoją opinię na neutralnym forum skądinąd, czyż nie? Zauważ, że nikogo przy tym nie obraziłam.
mnie tam nie było, ale w każdej plotce jest trochę prawdy!
poza tym Bika to forum ponoć (bo tak mówią, a nie chcę siać plotek) nie jest neutralne!
poczekajmy co powie Rudy
poza tym każdy czasami zrobi coś bez zastanowienia i sytuacja wymusza taka przypadki! i nikt mi nie powie, że w życiu "kierowcy", ridera nie przekroczył pewnych barier tylko, z naszym szczęściem w większości przypadków się udawało i życzę wszystkim, aby udawało się zawsze!
W pupie mam kto zawinił ... Rudy witamy na pokładzie. A o noge się nie bój ... damy rade. Powitać w domu stary!!!
Tak jest RUDY

witamy w DOMU

w czwartek meldujemy się na grillu
Zdrowia chłopie!
Wszystkiego dobrego i szybkiego powrotu do zdrowia! Dla zdrowia nogi nie ma znaczenia kto jest winny a kto nie!
dajcie tylko znac kiedy dokładnie na tego grila wparujecie
Ja potrafię zrozumieć co czytam.
Bika usuń z mojego postu wszystkie cytaty i nie znajdziesz tam ani grama agresji
Rudy dzisiaj pogoda coś nie domaga, więc pewno przełożymy spotkanie u Ciebie - co ty na to
Spoko wodza nie ma problem jak tylko będziecie mieli natchnienie i czas zapraszam. Niestety przez dłuższy czas niegdzie z domu sie nie wybiore ... (po za szpitalem ) tak ze jak ktos ma ochote mnie odwiedzic serdecznie zapraszam .

ps. wiadomosc do Piotrucha jeżdze na motocyklach i ,, pizdzikach'' itd od 8 roku życia. pozdrawiam Cie Chłopie
No i gra
Sorry Rudy, nie pomyslalem ze doswiadczona osoba nie bedzie znala zasad jazdy w grupie, w kazdym razie poprawilem juz swoj poprzedni post
Witam słuchaj jak chcesz podyskutowac o zasadach i włanczaniu sie do jazdy (zwłaszcza z bocznych wyjazdów które najprawdopodobniej nawet nie należa do parkingu ,własnie zasadach jazdy w grupie z mniej wiecej tą sama prędościa) to ja ciebie serdecznie zapraszam mój adres Sulęcinek ul. Klonowa 18 lub 505-411-453 JA WIECEJ NA FORUM NIE MAM ZAMIARU SIE WYPOWIADAĆ NA TEN TEMAT DO CZASU ORZECZENIA PRZEZ SĄD !
pozdrawiam serdecznie.
Rudy bez urazy ale nie ma o czym gadac, ja tam bylem, orzeczenie mam gdzies, zreszta widzialem juz orzeczenie policji, jesli 100m za wyjazdem z parkingu ty uwazasz wlaczanie sie do ruchu to sory... a jesli chodzi o jazde w grupie s ta sama predkoscia to dlaczego wjechales w dupe dziewczynie przed toba? ty miales prowadzic grupe czy Scoti? gdybys jechal ta sama predkoscia co grupa to nic by sie nie stalo, nie wiem ile miales wtedy na liczniku ani gdzie patrzales ze nie widziales osob przed soba. Zreszta nie ma o czym gadac, juz jest po fakcie, stalo sie i na przyszlosc wiemy z kim mamy nie jezdzic
I vice versa szkoda nie masz odwagi porozmawiac. pozdrawiam
nie mam odwagi...ah przestan mam jechac do sulencinka zeby ci powiedziec to co teraz napisalem, z braku szacunku poprostu mi sie nie chce do ciebie jechac
prosze o zakończenie rozmowy na temat wypadku Rudy/Bika.
Temat zszedł na całkiwm inny tor . Co tu duzo gadać stało sie i nie da rady tego odwrócić Po co roztrząsać to po raz kolejny