ďťż
Strona początkowa UmińscyCeny za studia zaoczne/wieczorowePolsko-niemieckie studia prawniczeStudia zagraniczne- spotkanierownolegle studia na AEStudia prawnicze w Angliistudia doktoranckieStudia za granica??Studia niestacjonarne...Praca i studia26/05/2006- a jednak nie tylko dzień matki
 

Umińscy

http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=10077

I co wy na to studenci już niedługo bezpłatnego SSP?


o tyle nas to chyba nie interesuje az tak bardzo:
1. bo jak juz zaczelismy studiowac na studiach bezplatnych to tak te studia skonczymy
2. mysle ze to jednak w polsce nie przejdzie jeszcze

Minister nauki ma ambitne plany... ...z których zapewne nic nie wyjdzie.

Niemniej raczej dla "darmowych studiów" nie ma przyszłości. Prędzej czy później trzeba będzie bulić. Może lepiej to zrobić szybciej, rozsądnie wprowadzając, a nie czekać na ogólny krach naszego szkolnictwa wyższego?
Ja osobiście sądzę, że faktycznie będą, a także patrząc realnie powinny być płatne. Jednak mimo to nadal uważam, że studenci stacjonarni powinni mieć jakąś bardziej uprzywilejowaną pozycję, ot choćby mniejsze czesne. To by poprawiło warunki pracy uniwerków, bo jak wiadomo mają wieczne braki w kasie .
Co się nas zaś tyczy to zgodzę się, że nas to tak i tak ominie ;P, Ah te przepisy przejściowe


na pewno zastosują przepisy przejsciowe w merytorycznych przepisach ustawy, co pozwoli nam dokonczyc za free xD (o! prawoznawstwo
płatne studia na pewno są korzystne dla całej organizacji uniwersytetu. ale nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek z nas był szczęśliwy jakby kazali nam płacić nawet 1000 zl za rok / co jest chyba ułamkiem tego co bulą zaoczni /. mam sporo znajomych, którzy by nie studiowali, bo nie mieliby pieniędzy.
co do zapomóg dla najuboższych itp. - już teraz są, zmieniłoby sie tylko tyle, że ktoś kto i tak nie ma kasy zostałby dobity kredytem na koniec studiów.
dlaczego prędzej czy później trzeba będzie bulić? nie mogę powiedzieć, żeby uniwerek opływał we wszelkiego rodzaju dostatki, ale chyba nie jest źle, skoro wpia od kilku lat stara się o nową siedzibę, którą nawet udało się już częściowo uruchomić.

skoro wpia od kilku lat stara się o nową siedzibę, którą nawet udało się już częściowo uruchomić.
takie duże inwestycje nie idą z funduszy uniwerku, albo tylko w małej części, to jest zrzuta miasta + województwa + ministerstwa edukacji i oswiaty/kultury + zbiórki w Kościołach itp itd

A jaki dla nas wniosek z tego artykułu?
Trzeba KONIECZNIE zaliczyć pierwszy rok
Tez nie jestem przeciwna platnym studiom, chyba ze okaze sie, ze jakims tajemniczym sposobem nasz budzet panstwa udzwignie to obciazenie. Nie powiem, przyjemnie sie studiuje za darmo, faktycznie trzeba bylo sie troche uczyc w szkole, zeby sie na bezplatne studia dostac, a zaoczni maja to wszystko bezwarunkowo, ale pewnie cos w tym jest, ze jestesmy tu dlatego, ze naszym rodzicom zalezalo na naszej edukacji i inwestowali w nia. W innych krajach to funkcjonuje, moze zaczac i u nas. Tylko zeby rzeczywiscie te formy kredytow/zapomog staly sie dla najubozszych rodzin korzystniejsza opcja niz to, co mamy obecnie.
Mi się wydaje, że przy obecnej sytuacji politycznej i Konstytucji pomysł płatnych studiów nie ma racji bytu (na szczęście).
1. Nie wiadomo co o tej propozycji minister Kudryckiej sądzi samo PO, a zwłaszcza jej konserwatywnie skrzydło, które od lat sprzeciwiało się liberalnym projektom Donalda Tuska i jego świty.
2. Jeśli płatne studia zostały by zaakceptowane przez platformę, to jest mała szansa, by poparł je PSL (w końcu Waldemar Pawlak jest jednym z inicjatorów powołania Stowarzyszenia na Rzecz Bezpłatnej Edukacji, które domaga się nie tylko pozostawienia obecnego stanu rzeczy na studiach dziennych, ale także redukcji opłat na studiach zaocznych).
3. Nawet kiedy ustawa uzyska w Sejmie większość, to Prezydent z pewnością ją zawetuje, a raczej wątpliwe, że LiD strzeli sobie gola do własnej bramki, przyczyniając się do odrzucenia weta prezydenckiego w stosunku to tak niepopularnej ustawy(w końcu to lewica, przynajmniej z nazwy).
4. Gdyby jednak weto zostało odrzucone, to pozostaje jeszcze Trybunał Konstytucyjny. Konieczność płacenia za studia dzienne jest sprzeczna z art. 70 Konstytucji. Trybunał już się w tej sprawie wypowiadał, rozpatrując skargę nr 18/99. Orzekł wtedy między innymi, że "Beneficjentami prawa do nieodpłatnej nauki w publicznej szkole wyższej są jedynie te osoby, które spełniły dodatkowe, obiektywne i jednoznacznie określone wymagania przyjęte w procedurze rekrutacyjnej stosowanej przez poszczególne uczelnie".
Spoko,
pewnie, ze nie usmiechaloby mi sie placic za studia, ale spojrzcie na to z punktu widzenia studentow uczelni technicznych/medycznych czy w ogole takich podobnych kierunkow.
Pomijam fakt, ze im tez sie placenie pewnie nie usmiecha, tylko skad brac pieniadze na nowoczesna aparature, przyrzady, preparaty, zwloki, narzedzia itd na których studenci maja sie uczyc?
a budownictwo jedzie na 10 letnim teleodolicie ;D
brawo
wydaje mi sie ze polibuda troche pieniedzy czerpie z patentow (ale nie wiem teraz dokladnie). medyczna w tej chwili czerpie pieniadze od studentow zaocznych (a nie jest czasem tak w jakiejs ustawie/rozporzadzeniu ze oplata za studia platne nie powinna przekraczac kosztow? na uczelni publicznej oczywiscie. cos mi swita tak. moze sprawdze pozniej).
oczywiscie kwestia kasy dla uczelni jest tutaj najistotniejsza. wiadomo, ze pieniedzy byloby wiecej to wiecej bysmy na uczelni mieli. chociaz nie wiem jak to wyglada teraz z dotacjami budzetowymi na studenta (w sensie jaka jest ich wysokosc). zmienil bys sie po prostu podmiot placacy uczelni. kwestia tylko taka - czy panstwa az tak nie stac na oplacanie nauki (idac tym tropem wiele rzeczy mozna sprywatyzowac i kazac za nie placic) i czy wprowadzenie jakis sensownych rozwiazan w sprawie dotacji czy kredytow dla studentow mniej zamoznych i tych po prostu biednych jest realne.

a przy wprowadzeniu dotacji na studia dla najbiedniejszych znow placiloby za nich panstwo - z ta roznica ze teraz placi za kazdego studenta dziennego, nawet za tych bogatych czy bardzo bogatych

i kwestia ktora poruszyl jan. czy jest w tym parlamencie wiekszosc, ktora by takowy pomysl przeglosowala
Uważam, że państwo powinno nie tyle płacić na najbiedniejszych, co na najlepszych. Coś, co by motywowało do nauki. I nie 20 z najwyższą średnią, ale każdy powyżej jakiejś średniej. Czy jakoś tak.
We Włoszech się płaci ok 1000 euro za rok i to nie jest jakoś strasznie dużo. Ale sala komputerowa ma 120 miejsc ze sprzetem najwyższej klasy, darmowe drukowanie (500str rocznie/student), świetna stołówka (opłacana przez Uniwerek) z obiadem 3 daniowym za 4 euro, darmowe kino raz w tygodniu, marmury, rzutniki, automatyczne żaluzje, pachnace toalety i usmiechnieci profesorowie (te też kwestia kasy jak mniemam po części:D).

Uważam że to nie powinna być opłata za naukę tylko dokładnie taka sama opłata jak ta za złożenie papierów. Składasz papiery - 1000 zł. Dostajesz sie na uczelnie - pieniadze przepadaja, nie - uczelnia zwraca. I tak na poczatku płaciłoby sie np. za 1 rok a potem jakby sie ludzie przyzwyczaili to np. opłata za możliwość pisania pracy magisterskiej (1000 zł). Ale darmowa edukacja w starciu z płatna wygląda lepiej, ale jak spojrzec na przygotowanie, łatwość studiowania i zyski które sie czerpie z płacenia to myślę że korzystniej płacić i mieć świetne studia niż nie płacić i bać sie wysikać w toalecie (no może zbyt drastyczny przykład:D).
Warto skupić się na tym, co napisał Asfalt - uśmiechnięta kadra. To jest bardzo ważny czynnik.

Aktualnie nasza kadra jest raczej mizernie, oj mizernie, opłacana. Wystarczy popytać dra Bujnego jak to wygląda na studiach doktoranckich np.

Profesorzy muszą pracować w minimum 2 uczelniach, często mocno oddalonych od siebie. Nie mają czasu na solidną pracę naukową, nie mają czasu na rodzinę i rozrywkę, nie mają czasu... na studentów!

Na studiach zawsze akcentowano stosunek mistrz-uczeń. A tego prawie w ogóle nie czuć, bardzo rzadko ktoś z kadry ma siłę przebijać się do studentów i faktycznie im "mistrzować". Nie chce się, nie ma czasu, nie ma sensu...

To jest IMHO jeden z najistotniejszych aspektów finansowych naszego kierunku, który nie wymaga hi-tech sprzętu, specjalnych sal, laboratoriów...
ale płacenie za nauke na wyzszych uczelniach bedzie jak odpłatna słuzba zdrowia (~podatki).
Gdyby rozwiazac problem oplat za studia wprowadzajac podatek od edukacji na uczelniach wyższych?

Gdyby rozwiazac problem oplat za studia wprowadzajac podatek od edukacji na uczelniach wyższych?

lol.

Wyjdź !

ale płacenie za nauke na wyzszych uczelniach bedzie jak odpłatna słuzba zdrowia (~podatki).
Gdyby rozwiazac problem oplat za studia wprowadzajac podatek od edukacji na uczelniach wyższych?


~ oznacza w tym przypadku co? ze podatki sie zmniejsza, bo panstwo nie bedzie musialo tyle wkladac w nauke i szkolnictwo wyzsze? i tak sie nie zmniejsza bo pieniadze wyda sie na cos innego. wiec ostatecznie obywatel chcacy sie ksztalcic bedzie musial wiecej wydac (zaplaci podatek, a pozniej za studia jeszcze, co teraz zakladajac ze sie stosunkowo dobrze uczy ma za darmo).

a podatek od studiow wyzszych to rozumiem ze zart wiec nie komentuje
Asfalt ma rację. Może ta moja podparyska dziura nie ma rzutników, ale każdy profesor wie, o czym mówi! PMP na trzech ostatnich wykładach słuchałam z zapartym tchem. Wykłady są merytoryczne, spójne i jeszcze gdybym je rozumiała, to bym się w ogóle nie musiała uczyć. A najpiękniejsze jest to, że każdy rok ma swój osobny sekretariat. I nierzadko kilka pań w sekretariacie.

I jest wifi.
Candle, to akurat, że gdybyś rozumiała wykłady, to nie musiałabyś się wcale uczyć, nie świadczy chyba dobrze o uczelni

Ale zgadzam się, moim zdaniem, im więcej "mocy" jest w rękach prywatnych, tym lepiej - ludzie sprawniej zaspokoją swoje potrzeby (sądzę, że uczelnie podobnie) niż gdy zdecyduje o tym państwo. Wykładowcy zarabiający więcej, lepszy sprzęt, więcej miejsca (dyżury w CI!!! ), pieniądze na praktyki, warsztaty, wyjazdy... W edukację warto zainwestować, także z prywatnych kieszeni.
Akurat jeśli chodzi o UAM to dużo kasy wyciąga z zaocznych. Na I rok przyjęli 800 (!) osób, czesne prawie 4000zl za rok, przy czym stawka spada wraz z kolejnym rokiem studiów.

Dzisiaj za studia nie płacimy, ale trzeba zwrócić uwagę, że samo studiowanie i tak pochłania dużo kasy! Nie każdy jest w stanie pokryć faktyczne koszty studiowania (zwłaszcza przyjezdni), bo trzeba kupić (skserować) książki, wydać na komunikacje (mpk, pkp), utrzymanie, wyżywienia...itd, itp Dobra- są stypendia, ale z nich nie da się wyżyć! Dlatego nie zupełnie jest to bezpłatna nauka! Na studia idą ludzie, którzy mogą finanosowo sobie na to pozwolić. Jeżeli do tego wszystkiego miałabym płacić za studia to pewnie skończyłabym swoją edukacje na średnim wykształceniu (albo poszłabym na gorszą uczelnię).

Oczywiście, argumenty za odpłatnością są przekonujące, ale tylko w sytuacji, gdy automatycznie zwiększyłby się fundusz stypendialny i ewentualna inna pomoc dla studentów. A fakt jest taki, że kasa poszłaby na techniczne udogodnienia, kadrę... itd. a do rozdania studentom już niewiele by zostało
Jeśli chodzi o odpłatność za studia, to moim zdaniem cały problem należy potraktować szerzej. Dzisiaj w Polsce studia mają charakter masowy. To po prostu straszne, ale tak jest. Moim zdaniem należy to zmienić, by studia nieodpłatnie podejmowały jedynie jednostki do tego predysponowane, posiadające niezbędny potencjał intelektualny. Reszta niech sobie studiuje, jeśli ktoś chce ich uczyć. Tylko niech za to płaci. I nie wolno pozwolić na mieszanie się w czasie zajęć dydaktycznych na mieszanie elementu lepszego i gorszego, aby nie doprowadzić do obniżenia poziomu nauczania jednostek inteligentniejszych.
Jak tutaj?


:LOL:

Candle, to akurat, że gdybyś rozumiała wykłady, to nie musiałabyś się wcale uczyć, nie świadczy chyba dobrze o uczelni

Olu, chyba Cię nie rozumiem. IMHO to dobrze, jeśli wykładowca przekazuje wiedzę tak, że wynosi się z zajęć bardzo dużo i nie potrzeba nauki własnej w rozpaczliwych ilościach.

I nie wolno pozwolić na mieszanie się w czasie zajęć dydaktycznych na mieszanie elementu lepszego i gorszego, aby nie doprowadzić do obniżenia poziomu nauczania jednostek inteligentniejszych.

Tesknota za gettem lawkowym jest wciaz silna...
Choinka, ale coś w tym jest. Jestem bardzo daleka od poczucia wyższości nad kilmkolwiek. Ale naprawdę nie każdy musi być magistrem.
Tyle że jest różnica między zdaniem - nie każdy musi byc magistrem, a stwierdzeniem, że dobrze byłoby robić grupy administracyjne ludzi z najwyższą średnią, żeby się na ćwiczeniach z motlochem zadawac nie musieli... Element lepszy i gorszy? OMG... Dreha riposta idealnie sie tu nadaje.
Nie, nie chodzi i o takie grupy administracyjne. O czymś takim można dyskutować na poziomie szkoły podstawowej. Przy wyższych uczelniach bardziej mi chodzi o to, aby dostać się było naprawdę trudno. I wtedy dostawali by się najlepsi. I może wtedy bym się była więcej uczyła na LO.
OMG! Jakie podejście!

Fakt, na studia idzie co raz więcej ludzi. Kiedyś skończyłeś studia - byłeś kimś, a teraz nie idąc na studia nie masz szans na dobrą pracę... ale dzielenie ludzi na tych "predestynowanych" i tych "bez potencjału intelektualnego"?? A możesz mi powiedzieć, jakbyś to stwierdzał?? bo sorry, ale nowa matura (która IMO polegała na dopasowaniu się w klucz odpowiedzi) jest raczej śmiesznym kryterium! To właśnie studia weryfikują czy się nadajesz i jeśli jesteś dobry to się wybijesz, a jeśli nie- to odpadasz!

Jeśli chodzi o odpłatność za studia, to moim zdaniem cały problem należy potraktować szerzej. Dzisiaj w Polsce studia mają charakter masowy. To po prostu straszne, ale tak jest. Moim zdaniem należy to zmienić, by studia nieodpłatnie podejmowały jedynie jednostki do tego predysponowane, posiadające niezbędny potencjał intelektualny. Reszta niech sobie studiuje, jeśli ktoś chce ich uczyć. Tylko niech za to płaci. I nie wolno pozwolić na mieszanie się w czasie zajęć dydaktycznych na mieszanie elementu lepszego i gorszego, aby nie doprowadzić do obniżenia poziomu nauczania jednostek inteligentniejszych.

Hmm. To teraz trzeba jeszcze pomyśleć nad tym jak zmierzyć poziom "niezbędnego potencjału intelektualnego" i wg jakich kryteriów podzielić ludzi na element lepszy i gorszy co by się nie mieszali obniżając poziom nauczania "jednostek inteligentniejszych". Może dokończysz swoj "genialny" zamysł ? W ogóle to za "element" się nie uważam, a mieszać na jednych zajęciach nie chciałbym się co najwyżej z takimi bucami jak Ty.

Jeśli chodzi o odpłatność za studia, to moim zdaniem cały problem należy potraktować szerzej. Dzisiaj w Polsce studia mają charakter masowy. To po prostu straszne, ale tak jest. Moim zdaniem należy to zmienić, by studia nieodpłatnie podejmowały jedynie jednostki do tego predysponowane, posiadające niezbędny potencjał intelektualny. Reszta niech sobie studiuje, jeśli ktoś chce ich uczyć. Tylko niech za to płaci. I nie wolno pozwolić na mieszanie się w czasie zajęć dydaktycznych na mieszanie elementu lepszego i gorszego, aby nie doprowadzić do obniżenia poziomu nauczania jednostek inteligentniejszych.

Badales sie kiedys pod katem zaburzeń osobowosci? Jesli nie to chyba najwyzszy czas...
Słowa Legii o "elemencie" są oczywiście przejaskrawione i celowo kontrowersyjne, ale zwracają uwagę na już poruszany w ramach dyskusji o edukacji problem, którego też nie potrafiłabym rozstrzygnąć - to znaczy czy lepiej jest grupować ludzi wedle ich umiejętności, tym samym dając najlepszym możliwość konkurowania ze sobą i jeszcze bardziej podnoszenia poziomu, jednocześnie jednak tracąc tych słabszych, bo oni nie bedą mieli w swoich grupach do kogo się "podciągać" i od kogo uczyc, czy jednak mieszac uczniów niezależnie od poziomu dając tym średnim wzorzec i cel w ramach własnej grupy.

Poglądu, że to źle, że dużo osób studiuje, nie uważam raczej za trafny - im więcej osób będzie wykształconych, oczytanych, tym lepiej, a nie każdy musi przecież po studiach zostać profesorem uniwersytetu.

P.S. @Candle, to oczywiście offtop, ale nie do końca się z Tobą zgadzam - dzis na przykład słuchałam sobie wykładu o decyzjach w postępowaniu administracyjnym i mimo, że stwierdzenia profesora były w miarę zrozumiałe, to nie uznałabym, iż to, że byłam na zajęciach, wystarczy mi do zdania ewentualnego koła/egzaminu z tej tematyki. Wiemy, że wymaga się od nas czasem dość szczegółowych wiadomości, a żeby je wszystkie posiąść, trzeba posiedzieć sobie trochę z kodeksem w łapce. Dlatego możliwość zdawania egzaminów bez samodzielnej nauki wskazuje moim zdaniem na poziom egzaminacyjnych pytań, szczególnie że studiujemy tak teoretyczny przedmiot jak prawo, gdzie więcej jest do wykucia, niż zrozumienia.

Poglądu, że to źle, że dużo osób studiuje, nie uważam raczej za trafny - im więcej osób będzie wykształconych, oczytanych, tym lepiej, a nie każdy musi przecież po studiach zostać profesorem uniwersytetu.


Otóż to! Chyba lepiej jest żyć w społeczeństwie wykształconym, niż dzielić się na "ciemną masę" i tych "z potencjałem intelektualnym". A jeśli ktoś uważa, że reszta nie dorasta do jego poziomu, to ma problem, bo musi jednak żyć w tym społeczeństwie, z którego tak się (w jego mniemaniu) intelektualnie wybija.

Ciebie to chyba w liceum bardziej niż mnie w liceum nie lubili:D A Tobie w nos.

(BTW ja sie dorzucilem do transferu )


Ale za to na studiach to Ciebie bardziej nie lubią Niewiele bardziej. Ale bardziej

Słowa Legii o "elemencie" są oczywiście przejaskrawione i celowo kontrowersyjne, ale zwracają uwagę na już poruszany w ramach dyskusji o edukacji problem, którego też nie potrafiłabym rozstrzygnąć - to znaczy czy lepiej jest grupować ludzi wedle ich umiejętności, tym samym dając najlepszym możliwość konkurowania ze sobą i jeszcze bardziej podnoszenia poziomu, jednocześnie jednak tracąc tych słabszych, bo oni nie bedą mieli w swoich grupach do kogo się "podciągać" i od kogo uczyc, czy jednak mieszac uczniów niezależnie od poziomu dając tym średnim wzorzec i cel w ramach własnej grupy.
Człowiek ma większą chęć konkurować, kiedy ma szansę wygrać. Dlatego też należy zbiorowości dzielić na grupy jednostek o podobnych cechach.
Moim zdaniem korzystna dla gospodarki jest nieodpłatność za studia jednostek najwybitniejszych. Nie można blokować dostępu do wykształcenia dla pozostałych, zwłaszcza gdy ktoś będzie chciał ich kształcić. Przeciwny jestem jednak pokrywaniu kosztów ich studiów przez podatnika.

Ale za to na studiach to Ciebie bardziej nie lubią Niewiele bardziej. Ale bardziej

Na forum na pewno, ale czy na studiach?:D
Mówisz o jakości czy o ilości?:D

A odnośnie tematu to mysle ze nie jestesmy kompetentni zeby dyskutowac o takich sprawach - tak ktos wymyslił i nie sądze zeby zrobil to ad hoc. Pożytek dla społeczeństwa jest korzystniejszy niz taki sam efekt dla nielicznych. Chyba.:D
bez OT, na privie sobie pogadajcie kto kogo lubi
oczywiscie Legia jak czesto przesadza.

ale mi tez wydaje sie ze zby wielu ludzi studiuje. czy nie jest czasem tak, ze ciezko znalezc murarzy za 1500zl pensji (to tylko przyklad), a absolwenci zwlaszcza kierunkow humanistycznych nie maja pracy? a przynajmniej nie w zawodzie ktory odpowiadalby ich wyksztalceniu.

solidne wyksztalcenie zawodowe to nie tylko nie byloby nic zlego a dla ludzi - no nie oszukujmy sie, mniej zdolnych i gorzej chlonacych wiedze - byloby rozwiazaniem wrecz dobrym. to ze ktos nie ma studiow czy ze nie ma za duzej wiedzy wcale nie sprawia ze jest gorszy przeciez.

ale mi tez wydaje sie ze zby wielu ludzi studiuje. czy nie jest czasem tak, ze ciezko znalezc murarzy za 1500zl pensji (to tylko przyklad), a absolwenci zwlaszcza kierunkow humanistycznych nie maja pracy? a przynajmniej nie w zawodzie ktory odpowiadalby ich wyksztalceniu.

solidne wyksztalcenie zawodowe to nie tylko nie byloby nic zlego a dla ludzi - no nie oszukujmy sie, mniej zdolnych i gorzej chlonacych wiedze - byloby rozwiazaniem wrecz dobrym. to ze ktos nie ma studiow czy ze nie ma za duzej wiedzy wcale nie sprawia ze jest gorszy przeciez.


dokładnie i tak to działa na przykład w takich Niemczech - matura nie jest tam dla każdego, na studia idzie o wiele mniej naszych rówieśników, za to studia nie produkują masowo bezrobotnych. A szkoły zawodowe stoją na bardzo wysokim poziomie, db przygotowują do zawodu, zapewniają wymiany,płatne praktyki, ba nawet kieszonkowe czasami dostają uczniowie wybierający taką szkołę.
Co do segregacji "wybitni vs niewybitni" ... te wybitne cechy do czego się maja odnosić? Przecież studia przygotowuja nas do zawodu w sposób czysto teoretyczny - tak wynika z moich obserwacji, opowieści kolegów ze starszych roczników i tych co studia skończyli oraz wypowiedzi samych ćwiczeniowców. Wyłania mi się +/- taki obraz: skończ studia a potem naucz się byc prawnikiem. Znam osobiscie zywe dowody zarówno na to że osoba która na studiach radziła sobie ledwo ledwo może robic samodzielna karierę z olbrzymimi sukcesami jak i na to że osoba na studiach wybitna kończy w praktyce jako prawnik dość przeciętny. To nie reguła, ale nikt mi nie wmówi że to wyjatki od reguły odwrotnej.

I nic w tym dziwnego bo ten system to zakłada - po to w teorii jest ciasne (i płatne, całkiem sporo w mojej opinii) sito przez które musimy przejść juz po studiach - ma ono w założeniach zapewniać odpowiedni poziom naszych usług. Więc dlaczego mamy dzielić się na studaich na gorszych i lepszych skoro studia nie sprawdzaja naszych szans w praktyce na bycie dobrymi prawnikami a jedynie daja teoretyczną podstawę? Pewna selekcja przecież i tak jest - ilośc osób studiujacych prawo bezpłatnie to mniejszość i to zdecydowana.

Back to topick

Ale sala komputerowa ma 120 miejsc ze sprzetem najwyższej klasy, darmowe drukowanie (500str rocznie/student), świetna stołówka (opłacana przez Uniwerek) z obiadem 3 daniowym za 4 euro, darmowe kino raz w tygodniu, marmury, rzutniki, automatyczne żaluzje, pachnace toalety i usmiechnieci profesorowie (te też kwestia kasy jak mniemam po części:D).
Mam komputer - dobry i z Internetem, nawet wydrukować cos mogę (drukarka to teraz żadna kasa) w mieście bez problemu najem się za kilka złotych, czasem chodzę do kina - stac mnie na to między innymi dlatego że nie płacę nic za studia.

Marmury, żaluzje, rzutniki - mam nadzieję że bedzie to w nowej siedzibie. Włochów pewnie nie dogonimy ale na pachnące toalety zupełnie serio liczę. Wiele wydziałów się nowych całkiem schludnych siedzib dorobiło - pisalismy juz o tym kiedyś.

Kasa na drogi sprzęt jest z grantów naukowych. Wole zeby dobry sprzęt był tam gdzie używa się go do badań niż tam gdzie się uczą go obsługiwać. Fajnie jak by był tu i tu ale czasem się nie da.

Nie wiem ile zarabia u nas profesor. Ale jeśli ma badania naukowe to ma dodatek z grantu, jeśli jest "tylko" wykładowcą moze ciagnac na innej uczelnie. Bo czemu nie? Wykłady, nie czarujmy się, raz napisane potem podlegają kosmetycznej korekcie.

Doktorant zarabia grosze ale w sumie to jeszcze... student. Na stypendium moze ale w teorii... Ile zarabia doktor nie wiem. Osobiscie wolę żeby państwo zwiększyło nakłady na naukę (mamy je smiesznie niskie w porównaniu z reszta krajów rozwiniętych czy nawet rozwijających się) niz żeby drzeć ze studentów. Jakiegos bardzo mocnego argumentu za takimi opłatami nie widzę.

A co do zalewu nikomu nie potrzebnych absolwentów to sie zgadzam. Troche mozna przyciac kierunki produkujace bezrobotnych.. Będa pieniadze na kierunki kształcace tych rynkowo "cenniejszych". Mam nadzieję że rynek wyrówna to sam: popyt na studia spadnie jak absolwent porówna swoja pensję w macku do pensjii wykwalifikowanego machanika czy murarza.
Ja bym chciał tylko widzieć minę Legii, po tym, jak się dowiaduje, że nie znalazł się wśród tych wybitnych jednostek studiujących za darmo i jeśli chce studiować, to musi płacić [w życiu różnie bywa - można być inteligentnym, a np. nie trafić w klucz na maturze, napisać ją trochę gorzej i co za tym idzie nie dostać się na wymarzony kierunek].

Nie chcę tutaj powielać argumentów, które padły, więc napiszę tylko, że zgadzam się w większości z tym, co napisali Inez i Sirk.

Ja bym chciał tylko widzieć minę Legii, po tym, jak się dowiaduje, że nie znalazł się wśród tych wybitnych jednostek
Śnij dalej.