ďťż
Strona początkowa UmińscyPoważny Problem (spóźnione rekrytacja)- proszę o pomoc.Katolik i facet lubiący innych facetów - problemacjaProblemy techniczne moderatorów podczas moderowania ForumTymczasowe problemy techniczne z forum.wiara.plProblem wychowawczy (a dokładniej chodzi o kradzież)Masz problem z nieprzebaczeniem i obejrzyj video !!!Aktualizacja forum i mozliwe problemyProblem z odznaczeniem przeczytanych postówRe: Pytania i problemyProblem geja katolika
 

Umińscy

Słuchajcie dość często sięgam po alkochol, ale nie uważam sie za alkoholika pije jak to sie mówi od okazji do okazji, ale byle pretekst jest dobry nie rzutuje to na moje życie osobiste i zawodowe (pije raczej w weekendy święta) wiem, kiedy skończyć, lecz nie zawsze wiedziałem. Prawdę mówiąc pije od 12 roku życia (ze tak powiem okazjonalnie) kiedyś jak potrzebowałem na alkohol podbierałem mamie teraz sam zarabiam. Nie wiem czy w alkoholu szukam zrozumienia czy raczej zabawy. Dodam, że pisząc to też pije wódeczkę.

Moje pytanie czy ja jestem alkoholikiem i czy ja grzeszę nie wiem meczy mnie to od jakiegoś czasu. Ciekaw jestem, co wy o tym myślicie mile widziałbym wypowiedz jakiegoś księdza


ksiedzem niestety nie jestem, ale sie wypowiem... jestem daleka od oceniania cie, ale powiem ci tak... uwazam sie za alkoholika (moze po czesci) mialam okres w zyciu kiedy dosc czesto siegalam po alkohol, moze nawet przez jakis czas codziennie bylo piwko... mysle ze to byla swietna podstaa do polecenia dalej... zdecydowalam sie z tym skonczyc zanim bedzie za pozno... od ponad 4 lat jestem abstynentem, bo wiem jak duze spustoszenie moze uczynic alkohol w zyciu czlowieka i do jak wielu nieszczesc moze doprowadzic
Ja jestem w pełni świadomy konsekwencji, jakie mogą wyniknąć. Ale jak już pisałem nie widzie w tym zagrożenia dla siebie może to złudne wrażenia, ale tak jest naprawdę potrafię odmówić, nie pić jak inni pija siedzieć z nimi i sie świetnie bawić, ale czasem jest tak, że chce sie napić się tak dla rozluźnienia. Podkreślam czasem. Słuchaj „obracałem” się w różnym towarzystwie i wiem, że część z moich znajomych poszła na dno najpierw alkohol, później dragi.
Może mnie boli to że ja „potrafię” pić a moi znajomi nie to że ja NIE POTRAFIĘ im pomóc??

ale tak jest naprawdę potrafię odmówić, nie pić jak inni pija siedzieć z nimi i sie świetnie bawić
a próbowałeś chociaż

tak samo narkoman jak i alkoholik uważa, że zdaje sobie sprawę z konsekwencji picia, czy brania... I tak rzeczywiście po części jest... Ale z drugiej strony zwykle jest tak, że dana osoba nie dopuszcza do siebie myśli nawet o zgubnych konsekwencjach picia... Potem dochodzi do tego, że alkohol staje się najważniejszy w życiu. Nic nie liczy sie tak jak on... Podobnie rzecz się ma z dragami.

Wiem, na razie jeszcze jest w miarę ok i można nie zdawać sobie sprawy, że to ZAWSZE prowadzi do najgorszego. Chyba, że skończy się z tym zanim będzie za późno i pozostaną jedynie najbardziej radykalne środki...


a co miałem prubować ??????????
picie dla rozluznienia... a ja pilam zeby zapomniec... to nie jest rozwiazanie... zaznaczam, nie stwierdzam czy jestes alkoholikiem czy nie... daleko mi do osadzania ciebie w tej kwestii ale rzeczywiscie Harpoon ma racje, kazdy uzalezniony mowi, ze moze z tym skonczyc kiedy bedzie chcial ale na razie nie chce... twierdzi ze nad tym panuje... natomiast jesli chcesz pomoc swoim znajomym, moze dobrym swiadectwem mogloby byc pokazanie innym, ze mozna sie dobrze bawic nie pijac... moi znajomi sie juz przyzwyczaili do tego ze na imprekach pije soczek, poza tym naprawde mozna sie dobrze bawic bez alkoholu...
tez sie obracam w bardzo roznym towarzystwie.. sa to alkoholicy na odwyku, osoby uzaleznione ale juz nie pijace... i wsztscy mowia mi to samo... ze sami nie wiedzieli w ktorym momencie nie mogli juz sami przestac pisc... wbrew temu co wczesniej sami mowili ze w kazdej chwili moga przestac

a co miałem prubować ??????????
Spróbować odmówić jeśli inni piją. I dobrze się bawić bez alkoholu

Posłuchaj... Granica między uzależnieniem a piciem pod kontrolą jest bardzo płynna i cięzko zauważyć kiedy się ją przekroczy...

Ja dokładnie wiem jak ja się zachowywałam. Zawsze mówiłam, że wszystko mam pod kontrolą, ale tak naprawdę całkiem ją straciłam w pewnym momencie...
Mówisz, że jak nie miałeś pieniędzy to podkradałeś je rodzicom. no tak, skąś trzeba forsę brać... A myślisz, że ja sama zarabiałam Też najczęściej miałam kasę podkradzioną rodzicom...
Z każdą imprezką coraz bardziej zagłębia się w alkoholizm... Coraz bardziej sie do niego dąży chociaż jawnie się temu zaprzecza.
A pewnie, przecież alkoholizm to mnie nie dosięgnie... Kogo jak kogo, ale nie mnie
No ale wypicie piwa czy nawet 2 lub 3 od imprezki to nie jest alkoholizm
Ja lubie wypic piwko sobie. Ale nie imprezuje od poniedzialku do niedzieli. Ani tez co sobote czy co jakis dzien. Ale jak idziemy to czemu nie wypić Wszystko ma swój umiar. Ja choć lubie wypic piwko to alkoholikiem nie jestem. A bawic sie bez alkoholu uwielbiam ale to musi byc swoijski klimat. Tak jak robimi te bale bezalkoholowe to tak jak tam sie bawilem bez alkoholu to nigdzie sie nie bawilem z alkoholem
zgadza sie Dyduś... piwko od imprezki do imprezki to nie jest akoholizm pod warunkiem, ze te imprezki nie sa codzienne...
ja chodze na rozne imprezki i te alkoholowe i te bezalkoholowe i to jak sie bawie zalezy tylko od mojego ajktualnego nastroju... czasem mam fazy, ze wygladam i zachowuje sie jak bym byla po kilku glebszych, a jednak jestem "sucha" tylko soczek
naprawde latwo przy zbyt czestym piciu, albo piciu pod problemy poleciec na dno...
zycze wam (i sobie te)z) bysmy nie polecieli na dno jakiegokolwiek uzaleznienia no chyba ze bedziemy wszyscy pijani MIŁOSCIĄ BOGA
tak Daidoss, nie zaprzeczam, że piwko na imprezach, które nie odbywają się zbyt często to nie alkoholizm. bo nie popadajmy ze skrajności w skrajność...
Mówiłam tylko, że granica jest bardzo słabo widoczna... Trzeba bardzo uważać.
ponoc wszystko jest dla ludzi....nalezy jednak pamietac ze cienka i plynna jest granica i czasem jest za pozno kiedy spostzrezemy sie ze mamy problem...mimo wszystko czlowiek jest slaba istota...czasem jakies niepowodzenie, problem sie wydarzy i juz sie nie skontrolujesz...pilnuj sie poprostu i pomysl czy warto ryzykowac
nie badz skrajny gepardziku

wiesz, mi się wydaje, że twierdzenie, że "wszystko jest dla ludzi" jest już skrajnością
Dokładnie. Kiedyś byłem na stronie z duzym czerwonym napisem "Wszystko dla człowieka" a na stronie były anaboliki, sterdy.
To samo moge powiedzieć, że ćpanie nie jest dla człowieka. Gdybym był za hasłem wszytsko dla człowieka musiał byc za legalizacją narkotyków w małych dawakach a nie jestem.
ech....po pierwsze - "ponoc"...po drugie - nie w sensie brania narkotykow, sterydow czy innych takich....szerszego rozumowania pliss...
Jak masz mi napisac, że sterdydy bierze sie gdy jest sie chorym lub narkotyki (morfinę) dla usmierzenia bólu to nie chodziło mi o to. Chodzi mi o koksowanie i ćpanie.
nie rozumiemy sie...a ja nie mam sily na wytlumaczenie...sorka
No wiecie to stwierdzenie "Wszystko jest dla ludzi" to jakos nie kojazy mi sie dobrze... w sumie to mozna w rozny sposob odczytac a wracajac do alkoholizmu to wydaje mi sei ze to nie jest grzech ani nic takiego jesli nie zacznie sie za wczesnie i umie sie pis z umiarem ale co do picia z umiarem i rozwaga to granica jest bardzo cienka
Wszystko jest dla ludzi- to fakt nie skrajność- problem w tym, że trzeba z tego "wszystkiego" umiejętnie korzystać. Same np. narkotyki nie są zagrożeniem- mogą być problemem jak się je zarzyje a do tego trzeba konkretnego i ukierunkowanego działania człowieka .
Nie zgadzam się Narkotyki sa zagrożeniem. Nie mówimy tu o morfinie podawanej w szpitalach. W innych przypadkach narkotyk jest olbrzymim zagrożeniem.
Heroina nikomu nie wskakuje do krwiobiego sama z siebie!!! To samo tyczy się innych dragów!

Heroina nikomu nie wskakuje do krwiobiego sama z siebie!!! To samo tyczy się innych dragów!

Czyli co powiesz ludziom, że narkotyki są dobre tylko ich nie bierzcie, bo wtedy będzie źle? To albo przed czym przestrzegamy albo nie i mówimy OK.

Czyli co powiesz ludziom, że narkotyki są dobre

A cegła,młotek czy Big Mac jest rzeczą dobrą czy złą? Problem nie w tym że narkotyki (w tym alkohol)na świecie istnieją tylko w tym jak ludzie się z nimi obchodzą.

Problem nie w tym że narkotyki (w tym alkohol)na świecie istnieją tylko w tym jak ludzie się z nimi obchodzą.

to jest racja. tylko czemu narkotyki są zakazane, a alkohol nie? bo narkotyki zawierają 100 razy silniejsze substancje uzalezniające.
wszystko nierozsądnie użyte może być złe- i to jest setne powtórzenie tego frazesu, ale jak mocnego!

Znam człowieka, który zmarnował sobie życie właśnie przez nałogowy alkoholizm, jednak nie wiem jakim cudem po swoich 50 urodzinach facet zaczął się zmieniać( a obchodził je jakieś półtora roku temu, jak nie dwa). Teraz chodzi na spotkania AA, zaczął dbać o rodzinę, powrócił do życia katolickiego, po prostu odwrócił swoją sytuację o 180 stopni. Jest innym człowiekiem. Tylko pytam: Dlaczego dopiero teraz?
Kiedy trzy lata temu Go widziałem, jeździł na przemyt do Rosji, był zagorzałym kibolem Granicy Kętrzyn( na każde mecze z łańcuchem u nogi), szkielet człowieka. Wujek mówi o nim( bo to wujka sąsiad), że facet diametralnie się zmienił. Czy to nie znak od Boga? A poza tym zobaczcie, co alkohol może zrobić z człowieka.

A cegła,młotek czy Big Mac jest rzeczą dobrą czy złą? Problem nie w tym że narkotyki (w tym alkohol)na świecie istnieją tylko w tym jak ludzie się z nimi obchodzą.

Czyli można ich zażywać czy nie? Jak mniemam jeśli człowiek będzie się dobrze z nimi "obsługiwał" to będzie wszystko w porządku. A jesli cjanek będe dobrze używał to też mogę sobie go zażyć? W końcu każda rzecz ma obojętne działanie dla człowieka!

Oczywiście zgadzam się, że rzecz sama w sobie nie jest ani zła ani dobra. Nie ma świadomości jak człowiek, to my wartościujemy. W końcu sensem życia jest miłość aby ją osiągnąć musimy opierać sie na jakiś zasadach

tylko czemu narkotyki są zakazane, a alkohol nie? bo narkotyki zawierają 100 razy silniejsze substancje uzalezniające.

Nie do końca prawda.Są narkotyki i narkotyki. Niektóre są mniejszym zagrożeniem dla zdrowia niż alkohol. Niektóre posiadają właściwości lecznicze (np. maryśka na reumatyzm). Wrzucanie wszystkich narkotyków do jednego worka trąca o ignorancję. Bo zapalenie trawki to nie to samo co zarzucenie LSD.
Przy okazji alkohol spełnia wszelkie warunki by uznać go za narkotyk.

Jescze raz powtórzę, że wszystko zależy od tego czy ludzie potrafią obchodzić się z narkotykami. W naszej kulturze (i ogólnie w kulturze zachodu) przez wieki dominował alkohol, ale mimo iż choroba alkoholowa sieje spustoszenie w życiu człowieka to ludzie nan naszej szerokości geograficznej nauczyli się z nią żyć. Innymi słowy ćpanie jest nam kulturowo bardziej obce niż chlanie.

I mamy problem bo narkotyki z reguły przywieziono nam skądinąd- kokaina z And, heroina z bliskiego wschodu (nie wiem skąd jest maryśka , ale chyba z bl. wschodu).

Spowodowało to to że narkotyki zaczęły nas wyniszczać . W latach 70 heroina działała na europejczyków tak jak wcześnie wódaj nba indianach. Było coś nowego, odmieniającego świadomość z czym nikt nie umiał się obchodzić. Na bliskim iśrodkowym wschodzie opium ( z niego wyrabia się i heroinę i morfinę) jest często jedynym dostępnym lekarstwem (na wszystko od bólu ząbkowania po bóle porodowe), nie ma tam większego problemu narkomanii (jest za to problem z handlem dragami). W Andach w wielu miejscach wysoko położonych bez liści koki ( z których robi się zgadnijcie co) ludzie nie mogliby fkcjonować (pomaga dotrzeć z miejsca na miejsce)- i ludzie z tym żyją od wieków- oswoili się i wiedzą jak się z tym obchodzić.



Obawiam się iż bardzo duża część Polaków jest zawsze lub często wewnętrznie nieuporządkowana.


ja tez się tego obawiam. niestety.

[quote]
Stopień toksyczności Dawka śmiertelna dla dorosłego człowieka
Wyjątkowo toksyczne Szczypta, kilka kropel
Silnie toksyczne Łyżeczka do herbaty
Średnio toksyczne 30 g lub 30 cm3
Słabo toksyczne 250-500 g
Praktycznie nietoksyczne 1 dm3 lub 1 kg
Praktycznie nieszkodliwe Powyżej 1 kg lub 1 dm3

[quote]
żródło: www.kryminalistyka.fr.pl

Czy na tej podstawie widzisz różnicę między alkoholem i cyjankiem?

Dla porządku dodam iż wiele, wiele trucizm wchodzi w skład medykamentów i można się zabić za pomocą głupiej aspiryny.

Aha i należy jeszcze reglamentować zakup kolekjki elektrycznej - dobrze, że nie masz nic do moditw w kościele chociaż tam można np. złapać wilka.

Dziwne, że nie ustosukowałeś się do innych moich tez, które uzasadniają zasadność tz
w. umiejętności w posługiwaniu się narkotykami.
semper_maluskompletnie się z Tobą nie zgadzam

Zacznijmy po kolei:

Jednorazowa dawka śmiertelna HCN wynosi ok. 50 mg.
Dawka śmiertelna alkoholu etylowego (czyli etanolu) dla zdrowej osoby dorosłej wynosi 100 – 300 gramów w przeliczeniu na czysty alkohol (tzw. absolutny) w jednorazowym użyciu. Dla dzieci, a zwłaszcza dla niemowląt, jednorazowa dawka śmiertelna etanolu jest znacznie niższa.

0,05 g - 300 g. widzisz różnicę? nie? policzmy: śmiertelna dawka alkoholu etylowego jest 6000 razy większa niż cyjanku.

Chłopcy, czy aby się nie zapędzacie za bardzo z tymi narkotykami? O ile wiem, ten temat dotyczy alkoholu. Jeśli chcecie podysktuować o tym czy narkotyki są szkodliwe czy nie, proponuję założyć nowy temat
Kochana nasza pani moderator,
alkohol etylowy c2h5oh to także jest narkotyk, ale jeśli jakieś sprzeczności pani dostrzegasz, to estymeę wieliką czując, litości błagam i postuluję nowego wątku założenie, w którym to owym racji swoich przeciwstawne strony dwie dociekać będą, prawdy jedynej szukając.
Proponuję narazie w tym temacie kontynuowac jak wyjdzie mała kopakabana to sie temat odpowiednio podzieli.
O to wybacz, nie znam się nie chamii, nie przyznam się co z niej mam i nie wiedziałam, że alkohol etylowy jest naroktykiem. Myślałam, że alkoholem

Chyba nie wiesz co piszesz. Tu mnie nie przekonasz, że palenie trawy nie jest złe bo trawa nie uzależnia, bo nie powoduje trwałych skutków ubocznych Wykrzyknik

Nie powiem, że nie uzależnia. Nie powiem ,że (regularnie) zażywana nie powoduje trwałych skutków ubocznych.


sól kuchenna też zdaje się spełnia zdaje się wszystkie podpunkty. Widzę, że znasz się na rzeczy więc powiem tylko pompa sodowo-potasowa (odnośnie 3 i 4).


nie jest narkotykiem. pompa sodowo- potasowa? przyjacielu, to nie jest topic o przekaźnicwie neuronowym, wiec to trochę nie na miejscu, nie wiem, co to ma do punktów 3 i 4. poza tym 'wrażenia'- tak to nazwijmy- zmysłowe uwydatniające się po narkotykach i alkoholu nie są przekazywane przez neurony, ale przez układ dokrewny, przyjacielu.


błąd logiczny. każdy narkotyk zawiera substancje uzależniające. TO JEST JEGO DEFINICJA!

Uzależnić się można od wszystkiego od narkotyków , żłego i dobrego żarcia, kawy, herbaty, internetu, gier , pisania smsów, uprawienia seksu , masturbacji, zakupów, czerwonego koloru, robienia zakupów, latania samolotami , rysowania genitaliów w kiblach , paintballa i co tam jeszcze. A więc wszystko co powoduje uzależnienie jest złe? Trzeba tego zakazać?

Co do peruwiańczyka żującego kokę to myślę, że zdobycie przez niego kokainy nie jest problemem i to co o nim napisałeś pośrednio potwierdza moją tezę, że umie obchodzić się z substancjami szkodliwymii uzależniającymi, w przeciwieństwie do europejczyka.


Nie Ty jeden. Jednak nie wmówisz mi, że zajaranie trawkin wiąze się z takim samym samym niebezpieczeństwem co zapuszczenie kwasa, czy wstrzyknięcie hery.
Zajaranie dobrej trawy prowadzi do 3-4 godzin zamroczenia "bani". Palenie jej czesto prowadzi to dego, że ma skutki jak papieros, co prowadzi do tego, że sięgasz po co innego

Ja sie umie obsługiwać to niech się bawi, jak nie to niech idzie pomodlić się dop kościoła albo niech bawi się kolejką elektryczną.

Jeżeli użyteczność danej rzeczy zawsze jest względna, co juz podlega naszej ocenie /co jest uzyteczne, co jest dobre bądź złe dla nas/, to ja przepraszam. Już prowadziłem takie dyskusje i do niczego nie prowadziły... Pozostaje przy swoim.


Zajaranie dobrej trawy prowadzi do 3-4 godzin zamroczenia "bani". Palenie jej czesto prowadzi to dego, że ma skutki jak papieros, co prowadzi do tego, że sięgasz po co innego

No to co? Idąc tym tokiem rozumowania trawka->hasz->amfa->hera,jeżeli przyjmiemy, że ludzie raczej zaczynają przed trawką z papierosami i alkoholem to jesteśmy skazani na herę w momencie zapalenia papierosa, a na pewno w momencie skucia się alkoholem.

Próbowałem niemal wszystkiego (teraz poprzestaje na fajkach i alkoholu. i Zyję i funcjonuję.

[ Dodano: Sro 31 Sie, 2005 18:33 ]

No to co? Idąc tym tokiem rozumowania trawka->hasz->amfa->hera,jeżeli przyjmiemy, że ludzie raczej zaczynają przed trawką z papierosami i alkoholem to jesteśmy skazani na herę w momencie zapalenia papierosa, a na pewno w momencie skucia się alkoholem.
A co Ty Nie możesz porównać, że biorąc trawe sięgniesz po coś mocniejszego z tym, że jak zapalisz, wypijesz to zaczniesz brac trawę To nie to samo Serio tak myślisz Przecież to kompletnie nie trzyma sie kupy co napisałeś.

Moja ciotka pali papierosy od kąd pamietam. Zawsze wypije imieninowego toasta, ... i przez tyle lat co ja znam nie doprowadziło ja do tego aby sięgneła dalej

Mój tata palił przez długi czas, to doprowadziło do tego, że rzucił palenie. Po alkohol sięga po to aby sie upić. Nie jest alkoholikiem i narkotyków tymbardziej nie bierze.

Takich przykładów mozna podawac wilele.
Wiele? No to posłuchaj: jakieś 5 lat temu zrobiono badania dotyczące inicjacji związanej z narkotykami. Wyszło, że bardzo wielki odsetek gównażerii zaczął obcować z dragami. Lament, płacz, tragedia.

Zupełnie pominięto fakt , że odsetek eksperymentujących z narkotykami 40-latków wzrósł znacznie bardziej niż uczbiaków.

Jak zapytasz jakiegoś ćpuna od czego zaczynał zapewne powie,że nakpierw były fajki i gorzała i raczej nie zaczynał od np hery.

Gregoriano napisał/a:
dana substancja jest zła

jaka substancja może być zła? Chyba tylko siarka


Wybacz za opryskliwość, jeśli nie potrafisz odczytac kontekstu mojej wypowiedzi to przepraszam. Nie mam zamiaru bawić się w kotka i myszkę i łapać się za słówka

Wyjaśniam zła DLA Ciebie a nie sama w sobie! Przecież to wyraźnie wcześniej napisałem, że rzeczy są jakby ani dobre ani złe!
Jejku, ten temat zrobił się poważnie zakręcony, że aż ciężko się połapać

Wg. mnie kiedy ktoś uzależnia się od narkotyków, to wtedy można je wrzucić do jednego worka... Narkotyk to narkotyk, jeden pies. Jak ktoś jest uzależniony, to po prostu jest, nioe ma bardziej uzależnmionego i mniej... Tak samo niszczy się swój organizm.
A jeśli pominąć kwestię początkowego eksperymentowania z dragami, to można powiedzieć, że mają one duże powiązanie z alkoholem. Nie pod względem chemicznym jednak.
Alkohol jest też zamiennikiem dla narkomana, który postanawia zerwać z dragami. Zmienia świadomość, ale w trochę inny sposób...
Także narkoman (pomijam raczej kogoś, kto brał heroinę, bo to trochę inna bajka) nie jest uzależniony od samych narkotyków tak bardzo, jak od po prostu środków, które zmieniają świadomośc.
Wybaczcie teraz mi. że trochę zakręciłam

Także narkoman (pomijam raczej kogoś, kto brał heroinę, bo to trochę inna bajka) nie jest uzależniony od samych narkotyków tak bardzo, jak od po prostu środków, które zmieniają świadomośc.

nie rozumiem. przecież te 'srodki, ktore zmieniaja swiadomosc', sa zawarte w narkotykach! nie myslisz chyba, ze ktos uzalezniony od marihuany, chociaz jest faktycznie uzalezniony od tetrahydrocanabiolu, będzie sobie izolował z innych źroeł ten związek, aby sobie 'swiadomosc zmienic'. pewnie, ze cały czas będzie po nią sięgał.

do semper_malusa: nie wiem, jak pompa sodowo- potasowa może szkodzić, ale co tam

Z Bogiem

Jejku, ten temat zrobił się poważnie zakręcony, że aż ciężko się połapać Myśle

Mówiłam, żeby go podzielić...

do semper_malusa: nie wiem, jak pompa sodowo- potasowa może szkodzić, ale co tam

Chodziło mi o to ,że zbyt dużo soli w organiźmie może zakłocić dzianie pompy, i wywołać sporo innych sesnsacji dlatego sól może być substancją toksyczną-wpływa na ustrój, tak jak toksyczne są również substancje w zawiarierające się w narkotykach.
Ta, tylko że sól to substancja naturalnie potrzebna organizmowi i wchodząca w jego skład (mówię w tym momencie nie o "sztucznej" soli NaCl, ale o soli zwierającej naturalne minerały potrzebne organizmowi do życia), a substencje narkotykowe już nie. Zaszkodzić może Ci wszystko jeśli będziesz z czymś przesadzał, nawet zwykła woda.

tak jak toksyczne są również substancje w zawiarierające się w narkotykach.


właśnie. i tu jest całe meritum sprawy, od którego mocno odchodzimy- szkodliwość narkotyków. i nie mów, że narkotyki nie szkodzą, bo to nieprawda. i nie mów, ze narkotyki uzyte w miare tez nie szkodzą. zawsze zostawiają ślad w ogranizmie. poza tym dochodzi kwestia uzaleznienia. najważniejsza. zresztą, tak jak w wypadku alkoholu.
pewnie,ze od wszystkiego dobrego łatwo się uzależnic. ale z niektórch nałogów nie można wyjść. i tu jest 'przewaga' narkotyków nad innymi uzależnieniami.

Powiedzmy.

Twierdzę, że narkotyki nie szkodzą tylko zażywanie narkotyków jest szkodzi.

Wiesz w czym różnica? W tym iż jak określisz, że narkotyki szkodzą masz już winnego. To narkotyki są złe a człowiek jest tylko ofiarą. No i jest ofiarą , ale na własne życzenie. Bo sam kilo hery w plecaku w niczym ci nie zaszkodzi dopóki nie weźmiesz i nie wprowadzisz go do swego organizmu.

Twierdzę, że narkotyki nie szkodzą tylko zażywanie narkotyków jest szkodzi.

Po co ludzie wytwarzają narkotyki? Nie mówię tutaj o tych, które stosuje się w lecznictwie. Czy nie po to, żeby brać i zamiast za przeproszeniem nie chodzić normalnie po ziemi tylko "fruwać"? A biorąc nie uzależniają się?

Twierdzę, że narkotyki nie szkodzą tylko zażywanie narkotyków jest szkodzi.


a niby w jakim celu narkotyki są wytwarzane? narkotyki nie rosną ot, tak sobie, tylko są specjalnie wytwarzane, żeby szkodzić ludziom, a to już szkodzi. samo wytwarzanie narkotyków jest szkodliwe, bo kusi ludzi do spróbowania.


a niby w jakim celu narkotyki są wytwarzane? narkotyki nie rosną ot, tak sobie, tylko są specjalnie wytwarzane, żeby szkodzić ludziom, a to już szkodzi. samo wytwarzanie narkotyków jest szkodliwe, bo kusi ludzi do spróbowania.

jest popyt- musi być podaż.
Jakby nie było atmosfery na ziemii nie byłoby wichur i cyklonów czy tornad. Byłoby lepiej? Czy bylibyśmy szczęśliwsi?
Czy wypadki samochodowe i lotnicze spowodują zaprzestanie wytwarzania środków lokomocji?

Szkodliwe substasncje są wszędzie wokół nas kofeina zawarta w kawie, alkohol (wiadomo), nikotyna w szlugach. Ale są akceptowane. Inne nie .

Narkotyki są wytwarzane i puszczane w świat nie po to by szkodzić ludziom tylko w takim samym celu w jakim księzulo puszcza tacę na mszy: po to aby zarobić.

Skoro według Ciebie nie są takim złem, to czemu prawo ściga narkomanów i dealerów? Czemu w Ameryce Południowej za przemyt narkotyków skazany dostaje się do jednego z nacięższych więzień na świecie? I to nie za ćpanie - za sam przemyt! A przecież uważasz, że sam narkotyk nie jest zły. Może akurat przemytnik tworzy sobie prywatne muzeum narkotyków, więc czemu go ścigają?! Czemu dostaje za to tak surową karę?! Skoro dragi są cześcią cywilizacji TO DLACZEGO SIĘ Z NIMI WALCZY Weź i mi wytłumacz to jakimś sensownym argumentem (bo jak na razie takiego nie podałeś w ani jednym poście) bo NIE ROZUMIEM
Właśnie – ściga się dilerów, ćpunów , producentów, hurtowników i kogo tam jeszcze. Bo to ludzie są powaleni, a nie liście, czy proszki. To ludzie są porąbani- dragi to tylko kupa molekuł. Że się tak wyraże źródło zła jest w samym człowieku w jego zachciankach, problemach, ambicjach itp. W końcu Bóg stworzył dragi- tak jak wszystko inne. Tak jakby obwiniać za zło siekierę , którą dokonano morderstwa. (Że się ktoś tak wyraził)


A przecież uważasz, że sam narkotyk nie jest zły

Tak , tak uważam.Gdyby ludzie ich nie brali to by nie stanowiły problemu- problem w tym, że to [b]ludzie] je biorą, a nie na odwrót.

Tak , tak uważam.Gdyby ludzie ich nie brali to by nie stanowiły problemu- problem w tym, że to [b]ludzie] je biorą, a nie na odwrót.

Ale czy Ty tego nie rozumiesz, że gdyby ludzi do tego nie namawiano to by nie brali To ludzie innych ludzi do tego namawiają! Nie stanowiłyby problemu, gdyby ludzie ich nie produkowali i nie namawiali innych do ich brania!Narkotyków nie produkuje się ot tak sobie. Narkotyki produkowane są PO COŚ - właśnie po to, by kupowali je inni, uzależniali się i finansowali tych, co je produkują. Jeśli tego nie widzisz, to wybacz... Kup sobie jakieś silne okulary.
Do czego byłyby Ci potrzebne nieużywane narkotyki?! Żeby kusiły?! Albo ich nie ma i nie ma problemu, albo są i problem jest i będzie zawsze dopóki są!


I tu się mylisz. Bóg stworzył różne związki chemiczne, ale dragi, wybacz, nie są Jego dziełem. To dzieło człowieka, jego myśli i kombinowania. Bóg nie stworzył niczego, co mogłoby być złe i niszczyć człowieka. Sorry.

O ile wiem to Bóg stworzył człowieka na swe podobieństwo. A marycha, koka i mak to bezsprzecznie Jego dzieło!!! Co? nie przewidział zastosowań?


O ile wiem to Bóg stworzył człowieka na swe podobieństwo. A marycha, koka i mak to bezsprzecznie Jego dzieło!!! Co? nie przewidział zastosowań?

Najpierw proponowałabym Ci zapoznac się ze znaczeniem tych słów " na swój obraz i podobieństwo" w takim kontekście w jakim faktycznie to występuje i jaki na myśli miał autor Księgi Rodzaju.
Stworzył człowieka na swoje podobieństwo, ale tak się składa, że człowiek wybrał zło. W takim razie proponowałabym wyciąć wszystkie drzewa i rośliny, zabić wszystkie zwierzęta, bo w zasadzie każde z nich mogłoby się stać potencjalnie źle wykorzystane. Taka prawda niestety. Bóg stworzył wszystko, by DOBRZE służyło człowiekowi, a nie go niszczyło. To nie Bóg niszczy ludzi, ale ludzie niszczą siebie nawzajem!Równie dobrze Bóg mógł stworzyć jednego tylko człowieka, który sam by się rozmnażał, a po zrodzeniu potomka od razu by umierał. Człowiek też przecież niszczy i zabija drugiego człowieka. Czy Bóg tego nie przewidział???????


W takim razie proponowałabym wyciąć wszystkie drzewa i rośliny, zabić wszystkie zwierzęta, bo w zasadzie każde z nich mogłoby się stać potencjalnie źle wykorzystane. Taka prawda niestety.

Dobrze semper, ale mam wrażenie, że nie zdajesz sobie sprawy co to jest uzależnienie i co skłania ludzi do brania narkotyków i wpadania w nałogi. Po pierwsze wcale nie jest tak łatwo powiedzieć NIE. Taka nasza nautra, że jesteśmy czasem zbyt ciekawi i naiwni - tu dotknąć, tam spróbować... Tylko jeden raz i już z tym skończę, obiecuję! Wierzysz w takie gadanie? Bo ja już nie. Przychodzi następna pokusa i kolejne błędne myślenie: nie, teraz już naprawdę ostatni raz... Tak zaczynają się nałogi, kochany. Nie tylko narkotykowe. Wiem, bo dobrze obserwuję swoich przyjaciół, znajomych i wiem jak ten mechanizm działa. Zludnie, bardzo złudnie.
Po narkotyki młodzi ludzie sięgają z różnych powodów. Bo chcą zaimponować (nie wiem czym, chyba głupotą) swoim rówieśnikom, bo zbliża się egzamin, matura, wielka klasówka i chcą jak najszybciej się na nia nauczyć (niestety mam życiowy przykład takiego postępowania - moja koleżanka tak zaczynała, a później chodziła po szkole nawalona niemal do nieprzytomności i nie mogąc się podnieść z podłogi rzygała do własnego rękawa, żeby tylko jakiś nauczyciel nie zauważył!), bo mają problemy w domu, z ciekawości, bo uważają, że będą potrafili powiedzieć stop w pewnym momencie, bo chcą sobie raz zaszaleć i poczuć się "świetnie", bo są smutni itd. Mogłabym przykładów wymieniać a wymieniać. Nie mówią nie, bo najczęściej są zdesperowani czymś. I podchodzi do nich dealer i mówi - weź, ulży ci, zobaczysz jakie to fajne. Zdesperowany dzieciak, nie umie powiedzieć nie, bo jest zbyt zdesperowany i naiwny. A narkomani zaczynają najczęściej w bardzo młodym wieku, kiedy jeszcze siedzi im pstro w głowie, kiedy nie potrafią być rozsądni i odpowiedzialni, nie potrafią myśleć o konsekwencjach, tylko myślą chwilą.
Nie jest łatwo powiedzieć NIE. Kazdy ma prawo powiedzieć NIE, ale nie każdy ma do tego siłę i nie każdy potrafi myśleć w takiej chwili o konsekwencjach. I dealerzy wykorzystują tą słabość bardzo skutecznie. Taka prawda.

[ Dodano: Czw 01 Wrz, 2005 ]
Dilerzy, rodzice, ćpające dzieci słusznie obarczasz ich winą . Zgadzam się z Tobą. Ale jaki sens jest obarcznie winą samych przedniotów? Offca chyba nie ma takiej rzeczy na świecie, której nie dałoby się użyć w celu zaszkodzenia drugiemu człowiekowi. Niezależnie czy chodzi o dymiącą spluwę cz o grudkę błota. Jak ktoś Cię rzuci grudą błota i upaprze Ci ciuchy to powiesz, że grudka błota jest zła? Dla mnie dragi są właśnie taką grudką, żeby za jej pomocą uczynić coś złego niezbędny jest człowiek.
Powtarzam Ci jeszcze raz, że istnienie narkotyków byłoby bezsensowne, gdyby ludzie ich nie używali. Maki czy konopia mogłaby sobie służyć jako nieszkodliwa roślinka doniczkowa, to jeszcze bym zrozumiała, a co z chemicznymi narkotykami? Są na świecie rzeczy, które ku czemuś służą... Siekiera do rąbania drzewa, strzelba do polowania, nóż do krojenia jedzenia, strzykawka do aplikowania szczepionek, a które równocześnie moga stać się źle użytymi przedmiotami - siekiera do odrąbania komuś głowy, strzelba do zabicia kogoś, nóż do zadania komuś specjalnie bólu, strzykawka do wstrzyknięcia trucizny... Ok, wszystko się zgadza. Ale te przedmioty, jak i wiele innych mogą mieć zastosowanie zarówno dobre jak i złe. To logiczne. Jakby się chciało można zabić człowieka nawet łyżką kuchenną, ale również można nią wymieszać zupę. A dragi? Czy służą dobru ludzkiemu w jakiś sposób? Czy leczą na przykład (może poza bardzo nielicznymi wyjątkami)? Nie... Więc albo niech nie istnieją i nie będzie żadnego problemu, albo niech istnieją i będzie zawsze problem. Inaczej tego nie widze.

O ile wiem to Bóg stworzył człowieka na swe podobieństwo. A marycha, koka i mak to bezsprzecznie Jego dzieło!!! Co? nie przewidział zastosowań?

jedna sprawa: Bóg jest Ojcem.

Czy jako ojciec, pokazałbyś swemu dziecku co jest dobre, a co złe? Z PEWNOŚCIĄ.

Czy starałbyś się za wszelką cenę ingerować w jego dorosłe życie? NA PEWNO NIE.

Pozostawiłbyś mu wolną wolę, co zrobi ze swoim życiem. mialbys jednak ŚWIADOMOŚĆ, że postąpiłeś właściwie, POKAZUJĄC mu rzeczy złe i dobre.

I tak robi Bóg. pokazał nam (a po częsci sami chcieliśmy w Raju, gdy Adam wsunął owoc poznania dobrego i złego), co jest dobre, a co złe.

LUDZIE MOGLI ŻYĆ W RAJU, ale szatan, namawiając Ewę i Adama do zerwania z Bogiem, pokazał im, co jest złe.

i tak działa Bóg. pokazuje nam ciągle, co jest dobre. szatan pokazuje nam, co jest złe.
A WYBÓR NALEŻY DO NAS.

A dragi? Czy służą dobru ludzkiemu w jakiś sposób? Czy leczą na przykład (może poza bardzo nielicznymi wyjątkami)? Nie... Więc albo niech nie istnieją i nie będzie żadnego problemu, albo niech istnieją i będzie zawsze problem. Inaczej tego nie widzę.

A muchomory sromotnikowe? Pierwotniaki? Skały? Służą? Nie - są. I tyle.

Po za tym z 85% Twojej wypowiedzi się zgadzam. Nie ma na świecie złych rzeczy, tylko ludzie źle z nich korzystają. Obarczanie narkotyków winą za narkomanię ma taki sens jak obarczanie winą giwery za pomocą której dokonano zabójstwa.

A muchomory sromotnikowe? Pierwotniaki? Skały? Służą? Nie - są. I tyle

Ludziom nie, ale zwierzętom i przyrodzie TAK A co to wszystko musi służyć człowiekowi?! Zwierzęta też muszą z czegoś żyć W przyrodzie tak się składa nic nie jest niepotrzebne. Nie będę robić tutaj wykładu z biologii, ale służą i to wcale nie byle jak! Zresztą mówisz, że skały nie służą. Jak to nie? A po czym byś sobie robił piękne wycieczki? Hę?
Dlatego dalej stoję przy swoim co do narkotyków i ich użyteczności/nieużyteczności
Z użyteczność/nieużyteczność to jedna kwestia. Określenie czy rzecz jest dobra/zła to inna.

Określenie czy rzecz jest dobra/zła to i

O to mi chodziło. Odnoszę to do poprzednich moich postów.
Nie chce mi się śledzić całego wątku, więc wybaczcie, jeśli coś dubliję.

Dlaczego picie alkoholu (nie bezsensowne upijanie się i doprowadzanie do alkoholizmu) nie jest grzechem, skoro nawet małe ilości szkodzą zdrowiu?

[ Komentarz dodany przez: Rachel: Sob 24 Maj, 2008 20:49 ]
Ale jaja! Nawet nie wiedziałam, że jest taki wątek i pomyślałam, że Sivis ma problem z alkoholem i się zdziwiłam
Zacytuje słowa ks.Marka z innego wątku..

czyli umiarkowane używanie prezerwatyw zgodnie z ich przeznaczeniem (nie jest dmuchanie baloników) nie owocuje grzechem. Dzięki

czyli umiarkowane używanie prezerwatyw zgodnie z ich przeznaczeniem (nie jest dmuchanie baloników) nie owocuje grzechem. Dzięki
Wiesz jak w tej materii wygląda sprawa w KK.
Tamat jest o alkoholu. Na temat środków antykoncepcyjnych pisaliśmy gdzie indziej
PS, za inteligentny jesteś na takie debilne uwagi

czyli umiarkowane używanie prezerwatyw zgodnie z ich przeznaczeniem (nie jest dmuchanie baloników) nie owocuje grzechem. Dzięki
Polecam szczególnie wlanie wody podanie na talerz pomiędzy parówkami w primaapirilis
Poza tym - prezerwatywa do niczego innego się nie nadaje
OK. i wracamy do tematu alkoholu

. i wracamy do tematu alkoholu > więc niech PS czyta UWAŻNIE WSZYSTKIE POSTY a nie wyrywa z kontekstu pojedyńcze zdania..

.. powinieneś wiedzieć, że wszystko, co człowiek z umiarem używa i zgodnie z przeznaczeniem, to nie może to zaowocować grzechem, nie?
to powiedz jak tu odnieść kontekst do tej wypowiedzi? jest to wypowiedź ogólna. Czy może Ks.Marek miał na myśli wszelki alkohol?
Spytaj też ks.Marka. Ty wyrwałeś to z kontekstu i dałeś do ogółu - tyle ode mnie. > wróćmy do tematu.

Czy może Ks.Marek miał na myśli wszelki alkohol?

Jest wyraźnie napisane, że nie wszelki alkohol, lecz wszystko, co używa się z umiarem.

Ale - uwaga! teraz PS podciągnie to pod używanie prezerwatywy, że niby też można z umiarem (skoro wszystko). Otóż nie. Chodzi o to, co jest dozwolone do używania, ale co jednocześnie "przedawkowane" jest grzechem. A więc używanie środków antykoncepcyjnych jest w ogóle w Kościele zakazane i wniosek stąd taki, że jakiekolwiek używanie (nie tylko przesadzone) jest grzechem.
Podejrzewam, że PS doskonale zrozumiał kontekst, a była to jedynie prowokacja
aha

aha

Co? aha?
A czy to nie jest przypadkiem watek o problemach alkoholowych ? Czemu zatem offtopujemy ? To nie jest temat o prezerwatywach. Zatem wrocmy. Mowa o problemach alkoholowych, czyli odnosnie jednego z grzechow glownych tj. nieumiarkowania w jedzeniu i piciu. Wszystko w nadmiarze szkodzi. Alkohol jednak stanowi grupe substancji psychoaktywnych, wsrod ktorej sa takze narkotyki. Porownujac skutki w psychice i czas potrzebny na odwyk mozna z cala pewnoscia nazwac alkohol narkotykiem. Do alkoholu namawiane sa juz nawet dzieci w podstawowce, dlatego tak wazne jest, by szkoly byly zamykane na czas trwania lekcji, aby nie wszedl tam nikt niepowolany np.z piwem. Okolice szkol powinna patrolowac straz miejska, by nie dochodzilo do tzw.bojek klasowych czy do dystrybucji lub uzywania substancji psychoaktywnych.
(ciach!! - wycieczka osobista) OSTZREŻENIE

[ Komentarz dodany przez: Annnika: Wto 27 Maj, 2008 19:20 ]
Owszem. Mowie o problemie jaki istnieje w niektorych szkolach, a pojawia sie zwlaszcza liceach. W gimnazjach rowniez istnieje podobne niebezpieczenstwo. Jednak by nie kryc to powiem Tobie PS, ze w liceum do ktorego chodzilem wyczuwalem od niektorych kolegow z klasy odor alkoholu. Nie mowiac o ogniskach klasowych, gdzie brzdek butelek z piwem bylo slychac niestety czesto.Gdy przyjechalem z wycieczki klasowej (czasy liceum) grupka dwoch pijanych probowala mnie namowic, wiec te osoby najnormalniej w swiecie zignorowalem. Inny problem jaki istnial to przyjecia z udzialem alkoholu. Na takie przyjecie oczywiscie nie poszlem.Wycofalem sie, gdy namietnie zaczeto wypowiadac slowo "wodka". Lepiej unikac pijacego towarzystwa. A zbulwersowalo mnie to, co mialo miejsce podczas pielgrzymki maturzystow na Jasna Gore. Czesc poszla w strone sanktuarium, a reszta blakala sie po miescie. Szkoda, ze to wszystko to fakty.
Pamiętam jak w liceum przed lekcjami opiliśmy urodziny kumpla... na pierwszy ogień poszła biologia pani psor (jedna z groźniejszych w szkole) specjalnie oparła się na ławce w której akurat siedzieliśmy (to była 1-sza ławka ) i tak prowadziła całą lekcje... te 45 minut trwało jak 45 dni i dała nam większą nauczke, niżby to zgłosiła
jak tak teraz na to patrze to:
1) nie wiem skąd wziałem w sobie odwage, żeby wejść na tą lekcje
2) to nie było dobre - nic z tej lekcji nie pamiętam, a na maturze dostałem 48%