ďťż
Strona początkowa UmińscyEwangelizacja na scenie :)Wolna wola czy wola Boga?Moje świadectwo.Swiadectwo bylego okultysty uratowany przez Milosierdzie Pan[I rok] FrancuskiDziałalność Samorządu StudenckiegoChrześcijańskie radio TANPolak potrafiPropozycje co do forumDaniel Ange - rekolekcje
 

Umińscy


Teatr Kreatury w Gorzowie Wlkp.
_______________________________________________________________________________
BETANKI

reżyseria: Przemek Wiśniewski
premiera: 21,22 września 2007
_____________________________________________________________________________

Włożyć i zrzucić habit

Teatr Kreatury z Gorzowa Wielkopolskiego pokazał w Zgierzu najbardziej oczekiwaną offową premierę roku. "Betanki" zainspirowały dramatyczne wydarzenia w klasztorze w Kazimierzu Dolnym, w którym zabarykadowało się 65 zakonnic

Aktorki występują pod własnymi imionami i z własnym życiorysem. Siedzą wśród widzów. Przedstawiają się. Marta Andrzejczyk, lat 19, Katarzyna Pielużek, lat 23, Agnieszka Reimus-Zapadka, lat 28, Ewa Pawlak, lat 30. Nieco zażenowane zdejmują ubrania i w samej bieliźnie, ściskając cywilne ciuchy, przeciskają się na scenę. Na czterech krzesełkach czekają złożone w kostkę robocze drelichy i trampki.

Dlaczego wchodzą do klasztoru? Decyduje równocześnie duchowość i kompleksy dotyczące figury - habit maskuje zbyt duży biust. A poza tym, to jak wyjazd na dłuższe kolonie. Trochę tęskni się za domem, ale towarzystwo fajne, dużo się śpiewa...

Wiedzę o klasztornym życiu twórcy zaczerpnęli z reportażu z "Wysokich Obcasów", dodatku do "Gazety", ale też ze strony internetowej betanek. Przedstawienie nie jest jednak fabularyzowanym dokumentem o zgromadzeniu w Kazimierzu Dolnym, lecz opowieścią o czterech młodych zakonnicach. Nie tyle opisem codzienności za klauzurą, ile portretem ich świadomości, tej świeckiej i tej religijnej.

Zawiedli się ci z widzów, którzy śledząc doniesienia prasowe liczyli na pokaz sekciarskich obrzędów. Paradoksalnie, obrazoburczo brzmią tu słowa autoryzowane przez Kościół. Opis charyzmatu betanek: "Żyjąc duchem św. Franciszka kształtujemy w swoich sercach i wspólnotach ducha modlitwy, kontemplacji na wzór Marii i ofiarnej posługi na wzór Marty" budzi w młodych siostrach nie tyle pokorę, ile pychę. Prawda, jedna z betanek jest zakochana w Krzyżu. Ale to miłość z biblijnej "Pieśni nad Pieśniami".

W spektaklu Kreatur betanki są świadome medialnego zamieszania. Do klasztoru przychodzi list jednej z byłych podopiecznych, martwiących się, czy jej ukochana siostra nie targnie się na życie, jak sugerowali w telewizji. Dziewczyny kpią z dziennikarzy, lejąc się wodą i piszcząc, że popełniają zbiorowe samobójstwo. Ale równocześnie te same strumienie wody kierują w stronę publiczności. Walą w krzesła i szurają nimi, by w końcu cisnąć je w widzów. "Zostawcie nas! Odejdźcie stąd!" - wrzeszczą.

Ironicznie brzmi wykorzystana w spektaklu wypowiedź metropolity lubelskiego, abp. Józefa Życińskiego, który na antenie Radia eR sprzeciwiał się premierze: "Tego typu inscenizacja nagłośniona przez media będzie prowadzić do bólu w rodzinach tychże dziewcząt. Dlatego też nie wszystko, co interesuje konkretnego widza, należy natychmiast przedstawiać w adaptacji teatralnej". Wszak to arcybiskup przyczynił się do "nagłośnienia przez media".

Cały spektakl wypełnia ironia. S. Agnieszka ma "spoczynek w Panu", bezwładnie pada na ziemię. Obserwując ją kątem oka dwie inne siostry ćwiczą omdlenia, by odegrać je wiarygodnie na najbliższych rekolekcjach. Raz po raz wstają i osuwają się na ziemię, obijając kolana. Może po to, by zwrócić na siebie uwagę charyzmatycznego kapłana, kładącego im ręce na głowy.

S. Agnieszka od czasu do czasu odzyskuje przytomność, krzycząc, że właśnie z Betanii wyjdzie wiosna Kościoła i wzywając do modłów za współsiostrę. Bo klasztor wypełniają także całkiem świeckie animozje.

Nagle przedstawienie urywa się. Aktorki oznajmiają, że dalszy ciąg zależy od werdyktu publiczności, która zadecyduje, czy bohaterki mają opuścić klasztor, czy zostać w nim. Zgierska widownia głosuje - mają wyjść. Aktorki przebierają się w cywilne ubrania i opuszczają scenę. Okazuje się, że to nie sekta. Może czasem przełożona syknie, że "przez siostrę przemawia diabeł", ale nikt siłą nie trzyma.

Ta niefrasobliwość przejścia z cywila do życia konsekrowanego i na powrót najbardziej martwi. To najsmutniejsza obserwacja Teatru Kreatury.

Teatr Kreatury: "Betanki". Reżyseria Przemysław Wiśniewski. Premiera 22 września na XII Słodkobłękitach w Zgierzu

Leszek Karczewski
Gazeta Wyborcza Łódź
25 września 2007

http://www.teatry.art.pl/!recenzje/betanki_wis/wizh.htm



hm... sam nie wiem co o tym myśleć... właśnie wracam z przedstawienia i skomentowałbym je jednak inaczej niż autor powyższej recenzji...

zob. też:
http://www.gorzow24.pl/ne...ol-betanek.html
http://www.kazimierzdolny...atrze/1171.html
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/42457.html



skomentowałbym je jednak inaczej niż autor powyższej recenzji...
a jak ?
przede wszystkim zastanawiam się nad: "obrazoburczo brzmią tu słowa autoryzowane przez Kościół"... zastanawiam sie głównie nad ową "obrazoburczością"... (Życiński - z tego co czytałem - też nie zwracał uwagi na 'obrazoburczość' /choc nie wiadomo czy w ogole to oglądał/, ale na uczucia rodzin betanek...)

odebrałem to raczej jako studium psychologiczne nad osobami, które koncentrują się głównie na egzaltowanej pobożności, na własnych pragnieniach, traktują zakon jako rodzaj "anonimowej terapii", osłaniając to wszystko jakimś płaszczem z religijnych sloganów, momentami wręcz płaszczem dewocji...

to obraz pseudo-wspólnoty, w której każdy jest w rzeczywistosci zapatrzony w siebie; stopniowo grupa indywidualistek wypacza resztki normalnosci obecnej w ich relacjach i popada w fanatyzm

widzę to jako próbę odpowiedzi na pytanie: jak do tego doszło, jakie motywy psychiczne na tym zaważyły...

ale może sie mylę...?
Nie miałam sposobności obejrzeć.
Ale jeżeli poruszają tę sprawe aż tak mocno, znaczy, że wywarła ona duży wpłym na myślenie o zakonie , a raczej o złym kierowaniu w zakonie.
Z uszczerbkiem dla całego KK