UmiĹscy
Linki do filmu..nie patrzcie ze strona wp.pl ...film ciekawy i moze byc ostrzezeniem dl awielu osob.. a dla tych co juz sa w tym ..jedynym ratunkiem Milosierne Serce Pana
wiele rzeczy o ktorych koles mowi sama doswiadczylam... trwalo to pare miesiecy a wychodzilam z tego przez 3-4 lata.. Jedyne uwolnienie Serce Jezusa..Jego Milosierdzie!!!
3 czesci sa :
http://wp.tv/i,Swiadkowie...52079,klip.html ..beda po kolei sie po sobie otwierac
Robert tekieli sprzed paru lat chyba, albo jęździ z tym samym dookoła.
Ja polecam świadectwo Leszka Korzenieckiego, ostatnio miałem okazję słyszeć, naprawdę niepojęte są drogi Pana tu : http://www.slowoludu.com....02/XI/15/7.pdf. można przeczytać Jego świadectwo a tu posłuchać: http://www.kznh.org/nagrania_kazania_biuletyn.htm
jonasz 33, czytalam to swiadectwo - srogie jest...
Kyllyan, niedlugo we wrzesniu ma byc kolejne spotkanie z nim..wiec caly czas jezdzi z 'tym samym'..a raczej ze swiadectwem swego zycia:)
jak tam w prawym panelu stronki którą podała kredka198 klikniecie na odnośnik "okultyzm" to wam pokaże linki jeszcze do świadectwa drugiego gościa z tego spotkania - też ciekawe.
Tak oglądałem to rzekomo wzruszające "świadectwo byłego okultysty" i szczerze, to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Z czego się śmiać, lub czemu płakać? Powodów jest kilka...
To, co rzuciło mi się w oczy jako pierwsze, to to, jak bardzo wyreżyserowany jest to "występ", pełen gry aktorskiej - niezłej, przyznam, ale widać, że człowiek nie jest przygotowany na wydarzenia poza sceną. Widać to bardzo dobrze w momencie, gdy ktoś, po stwierdzeniu okultysty, że kontrolował poczynania kaczek krzyczy: "nie wierzę!" - podając w wątpliwość jego świadectwo. Zauważcie, że cały czas ów okultysta mówi jednym, monotonnym głosem, z przerwami, jakby trudno mu było przełknąć to, o czym mówi, jakby cierpiał. Ok, wygląda przekonująco. Ale nagle, gdy ktoś zaprzecza, jego głos się zmienia. Nie ma już w nim żadnego smutku, nic, tylko stanowczo, z wyższością, że na pytania czas będzie potem. Do tego momentu można by powiedzieć, że to normalne ludzkie zachowanie, ale... Własnie, "ale". Sekundę po tym rzekomy "okultysta" od razu powraca do swojego (takiego samego!) tonu głosu, skruszonego. Jakby wygłaszał zapamiętaną mowę, łącznie z dykcją, sposobem mowienia, potem ktoś mu przerwał, a teraz powrocił do odgrywania roli. Tak nie zachowuje się człowiek "naturalny". Zmiana nastawienia, faktyczne emocje, wpływają na pewien czas (czasem kilka sekund, czasem kilka minut) na jego dalszy sposób mówienia. A jednak w dalszej mowie rzekomego okultysty nie zachodzi żadna zmiana - powraca do odgrywania roli, którą mu przerwano.
Ale to jedynie drobiazg, choć już mocno poddaje w wątpliwość wiarygodność jego słów. Kolejna sprawa, to jego wiedza o okultyzmie. Możliwe, że dla katolika, ktory okultyzmu boi się jak ognia, jest to sensowne, ale dla pierwszego lepszego nowicjusza, który choćby uszczknął okultyzmu, gadka tego człowieka to brednia na bredni. Człowiek ten wymienia, ogólnie mówiąc, różne rodzaje działań "okultystów", tyle, że kompletnie miesza jedne z drugimi. Ciekawe, że pokazuje działania okultystyczne takimi, jakimi chce je widzieć kościół, a nie takimi, jakie są w rzeczywistości. Pociagnę ten wątek wieczorem, gdy obejrzę filmik ponownie - wtedy podam konkretne przykłady.
Kolejną sprawą, która bardzo mocno każe wątpić w wyznania tego człowieka jest jego opis zdarzenia na spotkaniu okultystycznym. Opisuje człowieka, który nagle, podczas przekazywania energii, poczuł ogromną panikę i strach i wybiegł z krzykiem. Doświadczony okultysta doskonale winien wiedzieć, co się stało. Otóż najprawdopodobniej inny okultysta w tej grupie zapragnął się nieco "zabawić" (czytaj - miał złe intencje) i zamiast przekazywać energię, posłał negatywną energię w połączeniu z wymuszeniem strachu i grozy tamtemu człowiekowi - wtedy, gdy tamten był na to kompletnie nieprzygotowany. Z perspektywy okultysty nie byłoby to nic nadzwyczajnego - to się zdarza, choć raczej chwalebne nie jest. Dziwne, że rzekomy "okultysta" nie wpadł na to oczywiste rozwiązanie i wyjaśnienie. To samo tyczy się tego, że poczuł nagle "jakąś aurę zła". Nic dziwnego - inni zapewne byli bystrzejsi i od razu zrozumieli, co jest grane. Nie pochwalając tego, wytworzyli negatywną energię wobec winowajcy (negatywne nastawienie) - tak więc nagłe pojawienie się zlej aury było tak samo naturalne. Rownież dziwne, że niby-okultysta o takich mocach, jakie postulował, nie zauważył tego od razu.
Gwoździem do trumny tego wyznania jest jego prośba do Boga, którą przedstawił w drodze do domu. Że jesli to nie od Niego, to niech mu to zabierze. Pierwszą rzeczą, jakiej uczy się okultysta, jest informacja, że to jego podświadomość odpowiada (czy też jest przekaźnikiem, jak kto tam woli rozumować) za działania okultystyczne. Podświadomość, by działać, musi być przekonana, że te działania są możliwe, i że świadomość (osobowość, wola) pragnie tych działań. Bez tego moce znikają - po prostu. Podświadomość tegoż okultysty doskonale zdawała sobie sprawę, że według Boga, o ktorym wiedział wcześniej, i do ktorego się zwrocił (Boga czczonego w KK) moce magiczne nie pochodzą od Boga. Mówiąc więc, że jeśli ta energia, siła, nie pochodzi od Boga, to jej nie chce, dał podświadomości jednoznaczny, prosty rozkaz - zahamować moce magiczne (gdyż podświadomość wiedziała już, ze warunek, ktory postawił, został spełniony). Więc moce zniknęły. Okultysty nie powinno to dziwić, powinno to dla niego być oczywiste - a dla naszego master-occulta jak widać nie było.
Potem podobno czuł Jezusa przytulającego go do siebie. Tu rownież, kolejny już raz, nie skojarzył faktów - gdy opuściły go moce, czuł się zagubiony, nie wiedział, co ma myśleć. A gdzie podświadomość wraca, gdy czuje się zagubiona? Do bezpieczeństwa, najcieplejszych, najmilszych momentów życia. Owy okultysta już na początku mowił kwieciście, jak to pamięta BEZPIECZNY, SPOKOJNY kościółek, do ktorego brała go babcia. Nic więc dziwnego, że to własnie w stronę tegoż kościoła i spraw z nim związanych zwrociła się jego podświadomość. Okultysta powinien to rozumieć (zresztą, nie tylko okultysta, ale i psychiatra, ale to inna bajka).
W związku z czym, podsumowująć, wyznania tego człowieka są z gruntu mało wiarygodne. Ale będą wiarygodne dla kogoś, kto się panicznie boi okultyzmu - dla katolików, na których ten przekaz ma wywrzeć wrażenie. I, jak widać, cel został osiągnięty - na katolikow wrażenie wywiera, choć okultyści jedynie się śmieją z naiwności tegoż przekazu.
A katolicy współczują biednym okultystą, którzy nie wiedzą skąd mają moc by robić to co robią.
Z punku widzenia katolika nie ma tak dobrze, że koleś powie "jeżeli to nie jest od Ciebie, to zabierz to" i te moce znikają. Wręcz przeciwnie - szatan tym bardziej chce się wkręcić w sytuacje, i działałby, by ten człowiek myślał że jednak te umiejętności są od Boga, chociaż inni używają w złym celu.
A katolicy współczują biednym okultystą, którzy nie wiedzą skąd mają moc by robić to co robią.
I tu jest właśnie błędne koło, czy raczej - wielogłos. Katolik będzie współczuł okultyście, a okultysta - katolikowi. Każdy wskaże te same fakty, te same działania, nawet te same cytaty z Biblii, jeśli będą konieczne - i każdy przedstawi swoją interpretację. A kto ma rację? Tego żaden z nich wiedzieć nie może na 100%, choć każdy zapewne będzie uznawał, że wie. Taki urok naszego świata - jego błogosławieństwo i przekleństwo zarazem.
Z punku widzenia katolika nie ma tak dobrze, że koleś powie "jeżeli to nie jest od Ciebie, to zabierz to" i te moce znikają. Wręcz przeciwnie - szatan tym bardziej chce się wkręcić w sytuacje, i działałby, by ten człowiek myślał że jednak te umiejętności są od Boga, chociaż inni używają w złym celu.
Wychodziłoby więc na to, że z któregokolwiek punktu widzenia nie spojrzeć, zwierzenia te są mocno wątpliwe.
Swoją drogą - mają robić wrażenie na katolikach, i robią (jak widać, skoro powstał ten wątek). Mają obrazować rzekomy cud i miłość Boską - i dla katolika obrazują. Cel więc przekazu spełniony.
Swoją drogą, spotkałem na swojej drodze również katolików, mocno wierzących, praktykujących i chcących zachowywać to, co mówił Jezus, i jednocześnie zajmujących się okultyzmem. Po prostu uważają oni, że Kościół nie we wszystkim ma rację, nie wszystko interpretuje tak, jak Jezus nauczał. Stąd okultyzm i chrześcijaństwo wcale nie muszą być sprzeczne.
Drizzt: nie jest tak. Nie można Panu Bogu świeczki, a diabłu ogarek.
Z punktu widzenia Kościoła okultyzm i jego działanie, to działanie szatana. Należy też zapytać się ich, ja ufają Bogu... jeżeli sądzą że Bóg nie jest w stanie czegoś im dać i uciekają się do innych rzeczy...
Nie oglądałem wywiadu, wiec nie wiem jak jest z jego pewnością w głosie itp.
Drizzt: nie jest tak. Nie można Panu Bogu świeczki, a diabłu ogarek.
Z punktu widzenia Kościoła okultyzm i jego działanie, to działanie szatana. Należy też zapytać się ich, ja ufają Bogu... jeżeli sądzą że Bóg nie jest w stanie czegoś im dać i uciekają się do innych rzeczy...
Sprawa jest w zasadzie banalnie prosta. Ludzie ci (katoliccy okultyści) nie uznają Kościoła za ostateczną wyrocznię. Owszem, szanują i cenią, uważają za potrzebny, jednak nie traktuja każdej kościelnej interpretacji na równi ze słowami Boga. W Biblii nigdzie wprost nie stoi, że wszystko co powie Kościol jest jednoznaczne z prawem (jedynie enigmatyczne stwierdzenie o "wiązaniu" i "rozwiązywaniu", które, przyznasz, można interpretować baaardzo różnie). Okultyści ci nie uznaja interpretacji kościelnej stwierdzenia Jezusa odnośnie magii.
Jezus potepia magie, gusła, itd. Problem polega na tym, CO rozumiano przez "magię" w czasach, gdy pisano Ewangelie. Jest to o tyle ważne, że obecnie slowo "magia" nie ma jednego, konkretnego znaczenia, można go używać bardzo szeroko, lub bardzo wąsko, lub pośrednio. Kościół uznał, że wszystko, co nieznane nauce jest magią, czego działania nie można potwierdzić naukowo. Jednak w pierwszych wiekach n.e. magia była czyms o wiele bardziej konkretnym, pojęcie to oznaczało kontaktowanie się z bożkami i ich wysłannikami, i zmuszenie ich do wykonywania naszej woli. Stąd nic dziwnego, że Jezus to potepil, gdyż było to ewidentnie sprzeczne z 1 przykazaniem.
Jednak dzisiaj większość praktyk, ktore wrzuca się do wora z napisem "magia", nie ma nic wspólnego ze zmuszaniem istot do służenia nam. Dlatego powstało pytanie - co jest magia, a co nie. Czy wykorzystywanie energii, którą (jak wierzą, nie wnikam, czy to prawda) wykorzystują okultyści, jest dalej magią, czy nie? W rozumieniu dzisiejszym, bardzo szerokim i niekonkretnym - możliwe, że tak. W rozumieniu z czasów Jezusa - absolutnie NIE.
Na tą wątpliwość stara się odpowiedzieć KK i wiekszość katolików mówiąc, że magia korzysta z sił nadprzyrodzonych, więc nie-boskich, więc złych. Ale okultyści ripostują, że nikt nie może udowodnić, że te siły sa nienaturalne - oni je poznali, sa one dla nich normą, i wiedzą, że każdy takie sily ma od urodzenia. Czemu więc mieliby je uznać za nienaturalne? KK odpowiada - bo nauka ich nie poznała. Ale czyż nauka jest dobrym wyznacznikiem? Przeciez nauka poznała prąd elektryczny, dzisiaj chyba podstawową energię na świecie, najważniejszą, raptem 200-300 lat temu (nie pamiętam dokładnie, ale nie wczesniej niż w XVIII wieku). Skąd więc pewność, że nie istnieje inna, nieodkryta energia, którą okultyści czują i spokojnie używają, a którą nauka pozna dopiero niebawem? Twierdzenie, że skoro nauka nie odkryła, to nie ma, jest po prostu naiwne.
KK jeszcze replikuje - gdyby taka energia była, to by o niej w Biblii było wspomniane. Ale czy w Biblii mowa jest o energii jądrowej lub elektrycznej? Nie, a taka istnieje, i nikt nie ma chyba co do tego wątpliwości.
Podsumowując ten nieco długi wywód, prawda wygląda tak, że magia z wiarą wcale nie musi się kłócić. Opierając się na Biblii mozna jedynie stwierdzić, że złe jest poleganie na innych istotach, niż Bóg, by zdobyć swe cele. Teza, że magia, w dzisiejszym, niejasnym i szerokim rozumieniu, jest sprzeczna z Biblia, jest nie do obronienia, biorąc pod uwagę znaczenie tego slowa w czasach Jezusa. Tylko by to wiedzieć, trzeba znać nie tylko Biblie, ale też wiedzieć coś o magii, np to, czym ona dla ludzi była na przestrzeni dziejów.
Drizzt-Bardzo ładny, ciekawy i logiczny wywód, tyle tylko że w moim odczuciu nie ma nic wspólnego z prawdą...
Moim zdaniem ludzie ci poprostu nie chcą przyjąć do wiadomości że to co robią jest złe i pochodzi od złego.
Fascynuje ich to co nieznane, tajemnicze, daje poczucie wyjątkowości i wyższości... i ja to doskonale rozumiem...
Piszesz że spotkałeś katolików mocno wierzących i praktykujacych a jednocze zjmujacych się okultyzmem, nie jestem pewna czy oni żeczywiście tak mocno wierzą, ponieważ w Piśmie świętym jest wsztstko to czego poszukują tyle tylko że to a tródniejsza droga...
a szatan kusi, bardzo kusi...
mnie w tych wywiadach/konferencjach (czy co to tam było) zadziwiło tylko jedno, jeden z tych panów mówił że nie kożystał z egzorcyzmów nie wspominał też o modlitwie wstaienniczej ... (czy jak to się tam nazywa)
Moim zdaniem ludzie ci poprostu nie chcą przyjąć do wiadomości że to co robią jest złe i pochodzi od złego.
Ciekawe. Mój kolega po fachu przytoczył ci całkiem spory i długi szereg argumentów a ty go ripostujesz mówiąc "To jest złe, bo tak".
Z czystej kultury i poszanowania jego wysiłku wypadałoby ci podać jakieś argumenty mówiące za tym, że to jest złe.
Co do samych wywiadów. Zgadzam się z kolegą i dorzucę jeszcze kilka faktów wskazujących na nieprofesjonalizm.
1. Łączenie magii ze spirytyzmem- tego typu śmieszne połączenia na forach ezoterycznych kwituje się żartobliwym określeniem "lokultyzm"
2. Samokontrola umysłu. Koleś stwierdza, że to taka magia w naukowym wydaniu . Super więc co będzie parapsychologicznym odpowiednikiem dokonania dywinacji poprzez ewokacje godformy? Bo ja nie mam zielonego pojęcia.
3. Od kiedy psychotronicy są sektą ze swoją hierarchią, guru itd? Bo zgodnie z moimi informacjami psychotronika, to gałąź paranauki.
4. Kolędy + Pornosy = Wizja UFO. lol, lol i jeszcze raz lol. Jak to nawijał W. Sokół "Nie trzeba palić, żeby mieć paranoje" O_o
W Biblii nigdzie wprost nie stoi, że wszystko co powie Kościol jest jednoznaczne z prawem (jedynie enigmatyczne stwierdzenie o "wiązaniu" i "rozwiązywaniu", które, przyznasz, można interpretować baaardzo różnie).
Więc podaj choć jedną, logiczną i popartą argumentami interpretację, która pozwalałaby na jednoczesne przynależenie do Kościoła i praktykowanie okultyzmu.
Związać, rozwiązać, Piotr, Kościół, cokolwiek. Nie może być jaśniej.
Okultyści ci nie uznaja interpretacji kościelnej stwierdzenia Jezusa odnośnie magii.
Co to znaczy: interpretacja?
Jeśli Pismo Święte mówi wprost, że magia jest dla Boga obrzydliwa, jeżeli wprost zakazuje wszelkich form magii, wróżbiarstwa, guślarstwa, itp., to gdzie jest miejsce na interpretację? O jaką interpretację ci chodzi? Pismo Święte nie jest do samowolnej interpretacji.
Jezus potepia magie, gusła, itd.
Skoro już jesteśmy przy Ewangeliach, podaj konkrety.
Kościół uznał, że wszystko, co nieznane nauce jest magią, czego działania nie można potwierdzić naukowo. Jednak w pierwszych wiekach n.e. magia była czyms o wiele bardziej konkretnym, pojęcie to oznaczało kontaktowanie się z bożkami i ich wysłannikami, i zmuszenie ich do wykonywania naszej woli. Stąd nic dziwnego, że Jezus to potepil, gdyż było to ewidentnie sprzeczne z 1 przykazaniem.
Trochę odwrócony ogonem, ale wciąż właściwy kot. A dziś jak jest? Magia - w każdej formie - to nic innego, jak wchodzenie w bezpośredni kontakt z demonami po to, żeby "zmusić ich do czegoś" (tak myśli naiwny człowiek), albo raczej by to one zawładnęły człowiekiem, dając na chwilę to, o co on prosi, a zabierając po chwili 100 razy więcej.
Uprawiając magię, okultyzm, itp. ZAWSZE popełniasz bałwochwalstwo. Uciekasz się od Jedynego, Wszechmocnego Boga do "własnych" (tak przynajmniej wielu początkującym okultystom się wydaje, dopiero potem orientują się "co jest grane") umiejętności, "mocy", "energii", czy jak byś nie nazwał, ganz egal. Nie ufasz Bogu, że to On wie najlepiej, że może wszystko, że chce dla ciebie dobra i będzie je realizował, choćby miało to się wiązać z krzyżem... Ufasz bardziej sobie, swojemu planowi na życie, i próbujesz wprowadzać go nawet kosztem uciekania się do mocy wrogich Bogu, przed którymi On sam przestrzega. Po prostu ubóstwiasz coś innego: siebie samego, "swoje" moce, albo swojego "guru", a jeśli nie jesteś początkujący, to często wprost złe duchy. 100% bałwochwalstwa.
Gdyby tak nie było, Bóg nie przestrzegałby przed tym. On naprawdę chce dla nas dobra. Od czasów pierwszych wieków n.e. niewiele się zmieniło, jak chodzi o te sprawy. Pomyśl logicznie: jeśli poganie, wzywający bożki dostawali odpowiedź (i przy okazji ponosili stukrotnie większe, złe konsekwencje), to... jaką mocą się to działo? Bożków? Czy bożek jest czymś? Czy nie raczej mocą demonów, które "podszywają się" pod bożki, zarówno w pierwszych wiekach, jak i dzisiaj? Kiedyś czczono Artemidę, więc demony korzystały z tego rodzaju bałwochwalstwa. Dziś czci się pieniądze, albo nierzadko wprost szatana, więc i z tego demony korzystają. Kuszą do grzechu, a gdy tylko on się pojawi, korzystają, żeby drążyć dalej - w różnych formach.
Piszesz o jakiejś nieznanej nauce "energii". Otóż fizyka zna różne rodzaje energii. Nie twierdzę, że wszystko, co jeszcze niewyjaśnione naukowo, jest złe - bo wiele jeszcze takich rzeczy. Ośmielam się jednak stwierdzić, że w fizyce teoria owej trzeciej "energii" po prostu się nie mieści. Ten puzzel tam nie pasuje. Za to doskonale mieści się w układance new age'u. Tu nie chodzi o to, czy nauka coś poznała, czy nie. Chodzi o to, czy coś w normie naukowej w ogóle się mieści. Przykładowo... Mendelejew po ułożeniu prototypu okresowego układu pierwiastków zobaczył, że są w nim luki, że w określonych miejscach brakuje pierwiastków. Przewidział to, jakie to będą pierwiastki, jakie będą miały właściwości, zresztą bardzo szczegółowo. Oczywiście jego przewidzenia sprawdziły się.
Gdzie miałaby się w fizyce "pomieścić" owa tajemnicza "energia"? Do czego by ją przypiąć?
Nie chodzi o to, że nauka jej nie zna. Chodzi o to, że jest po prostu nienaukowa. Chyba widzisz różnicę.
Przeciez nauka poznała prąd elektryczny, dzisiaj chyba podstawową energię na świecie, najważniejszą, raptem 200-300 lat temu (nie pamiętam dokładnie, ale nie wczesniej niż w XVIII wieku). Skąd więc pewność, że nie istnieje inna, nieodkryta energia
Zlituj się! Prąd elektryczny energią?
Skąd wziąłeś takie głupstwa?
Istnieje energia elektryczna, którą prąd elektryczny może przekazywać odbiornikowi, ale sam prąd jest uporządkowanym ruchem ładunków elektrycznych.
Skąd więc pewność, że nie istnieje inna, nieodkryta energia, którą okultyści czują i spokojnie używają, a którą nauka pozna dopiero niebawem? Twierdzenie, że skoro nauka nie odkryła, to nie ma, jest po prostu naiwne.
A skąd przypuszczenie, że ktokolwiek mógłby mieć zdolność "odczuwania energii"? I na jakich zasadach miałoby to działać? W jaki sposób chciałbyś tę "energię" zmierzyć?
Nie widzisz drugiej strony medalu?
Przypuśćmy, że mi odbiło i zamierzam uwierzyć w kolejny rodzaj energii, która zmaterializowała się w postaci różowego słonia (równie naukowe wnioski, co Twoje) i przechadza się po moim pokoju.
1) udowodnij mi, że go nie ma, kiedy ja upieram się, że go odczuwam, odbieram i widzę
2) nie próbuj mówić o tym, że plotę nienaukowe idiotyzmy, bo zgaszę cię świetnym argumentem o nauce, która wciąż robi postępy i wiele jeszcze przed nią
3) nie próbuj wyciągać ze mnie jakichkolwiek konkretnych danych, z których mógłbyś wyciągnąć wnioski i porównać je z odkryciami naukowców, bo tych danych po prostu nie ma: albo to "czujesz", albo jesteś niższej rangi, a wiedza ukryta nie ma do ciebie dostępu
4) bądź pewien, że jeśli naprawdę zwariuję i uwierzę w tego różowego słonia, czy cokolwiek, zacznę go czcić (w jakikolwiek sposób) i wpadnę w chorobiliwą pychę, wywyższając samą siebię (bo ja widzę to, co occultus, a Ty gorsza rasa), to zły prędzej, czy później to wykorzysta i naprawdę będą się działy różne dziwne rzeczy związane z różową słonioenergią, podobnie, jak z "energią" new age'owską.
KK jeszcze replikuje - gdyby taka energia była, to by o niej w Biblii było wspomniane.
Skąd to wziąłeś?
prawda wygląda tak, że magia z wiarą wcale nie musi się kłócić
No oczywiście. Pytanie tylko z wiarą w co. Z wiarą w krasnoludki, w UFO, w tajemnicze energie i moce... Jasne, nie musi. Wręcz przeciwnie.
Opierając się na Biblii mozna jedynie stwierdzić, że złe jest poleganie na innych istotach, niż Bóg, by zdobyć swe cele.
Noo... A więc skoro Pan nie daje mi wielkich energii i mocy, to nie będę ich zdobywać na drodze zdobywania wiedzy tajemnej. Btw. poczytaj o historii okultyzmu. Historii, a nie legendach.
Teza, że magia, w dzisiejszym, niejasnym i szerokim rozumieniu, jest sprzeczna z Biblia, jest nie do obronienia, biorąc pod uwagę znaczenie tego slowa w czasach Jezusa. Tylko by to wiedzieć, trzeba znać nie tylko Biblie, ale też wiedzieć coś o magii, np to, czym ona dla ludzi była na przestrzeni dziejów.
Mogłabym prosić o źródła historyczne, dowody?
Dobrze to jest złe bo tak czuje, bo tak wynika z mojego doświadczenia,
Absolutnie nie.
Nie "bo tak czuję".
Czuć mogę kiełbasę.
To jest złe, bo Bóg tak mówi. Bo On nie kłamie - zawsze mówi prawdę. Bo Jego Słowo nie ulega 'przedatowaniu': jest wieczne, i albo je przyjmujemy w całości i wierzymy mu, albo w całości je odrzucamy. Nie da się pół na pół. Nie można używać Słowa Bożego w celu wykazywania tego, co z nim sprzeczne. To nie zabawka. Biblia mówi, że wszelkie Pismo jest natchnione. To założenie. Albo je przyjmujesz, przyjmując całą Biblię, albo je odrzucasz, odrzucając de facto całość.
A doświadczenie egzorcystów i liczne świadectwa osób niegdyś w okultyzm wplątanych, jedynie potwierdzają to, o czym mówi Słowo Boże.
Z tematu wydzielilam posty dotyczące dyskusji o Magi , odbiegające od tematu swiadectwa , więc prosze by tutaj wyrażać opinie i dyskusje strikte dotyczące filmu i świadectwa nawrócenia