UmiĹscy
Ostatnio ze znajmomymi ze wspólnoty dużo rozmawialiśmy na temat przedmiotów symbolicznych przez które może działać Zły. Po jednej z rozmów koleżanka przyznała się, że wytłukła wszystkie porcelanowe słoniki, jakie miała w domu, bo to był symbol, z którego nic dobrego raczej nie mogło pochodzić.
W związku z tym mam pytanie - czy uważacie, że czterolistna koniczynka jako pewien stereotypowy symbol szczęścia może być uważana za taki kanał? Posiadam takie kolczyki i zastanawiam się czy w świetle tego wszystkiego nie powinnam ich wyrzucić.
Ja bym dla spokoju sumienia wywaliła. Nawet, jeśli dla Ciebie, jak i dla mnie, jest to tylko roślinka, to ktoś, kto Cię nie zna, może to odebrać jako rekwizyt "na szczęście", a po co robić pogaństwu reklamę...
Poza tym... Myślę Zaharo, że nie od parady pojawiają się w Twojej głowie te pytania... Tribal, koniczynki... To dobrze
Prawdą jest jednak, że aby stać się autentycznym chrześcijaninem musimy zdobyć się na trud rozstania się ze wszystkimi przesądami, nawet po ślubie kościelnym czy przed nim (chodzi o przenoszenie panny młodej przez próg czy pogański obyczaj obsypywania groszem "na szczęście").
Kto do tej pory stosował leki homeopatyczne niech je wycofa z użycia, kto wróżył sobie z tarota czy horoskopów niech się tego wyrzeknie. Do Nieba można wejść tylko pod warunkiem, że będzie się miało czystą i niesplamioną grzechem duszę. By być doskonałym trzeba wyzbyć się przywiązania do wszystkiego, ale tak tylko jest w zakonach kontemplacyjnych. Jako świeccy nie możemy wyzbyć się wszystkiego, niemniej jednak wyzbycie się przywiązania do okultyzmu, pewnych wygód, rzeczy czy popędów będzie mile widziane (w Niebie).
Wyzbycie się przywiązania do ludowych przesądów i moralnie szkodliwych tradycji (alkohol) choć będzie dla niektórych (przyzwyczajonych) dziwne, to jednak warto to znieść, bo takie wyrzeczenie to przecież duży plus w wymiarze eschatologicznym.
Jeśli ktoś trzyma te słoniki dla ozdoby, to niech trzyma. Nie musi przecież zaraz przypisywać im magicznych właściwości, to przesąd. Nie dajmy się zwariować.
Z tą koniczynką to jest lekka przesada. Nikt nie traktuje rośliny w sposób magiczny. Raczej z przymrużeniem oka uważa się ją jako symbol szczęścia. Symbol, który tak naprawdę nic nie znaczy.
By być doskonałym trzeba wyzbyć się przywiązania do wszystkiego Heh, ja bym powiedziała, że niestety najgorszym przywiązaniem jest nie okultyzm, nie przesądy, ale pieniądze
nawet po ślubie kościelnym czy przed nim (chodzi o przenoszenie panny młodej przez próg czy pogański obyczaj obsypywania groszem "na szczęście").
Rozróżniasz przesąd od obyczaju ?
Przede wszystkim nie dajmy się zwariować. Przeciąganie pod ołtarzem to głupiutka zabawa, równie dobrze powyrywajmy koniczynę z pastwisk, żeby nie kusiła...
"Wiemy i przekonany jestem w Panu Jezusie, że nie ma niczego, co by samo przez się było nieczyste, ale jest nieczyste tylko dla tego, kto je uważa za nieczyste" (Rz 14,14).
Kolorowe słoniki będą tylko ozdobami, kto je traktuje tylko jako ozdoby.
Gdy zacznie im przydawać jakiś tajemnych mocy, traktować jako talizmany - wtedy stają się zagrożeniem.
Zgadzam się z Anniką, nie ma co przesadzać i wpadać w paranoję. Słoniki od zawsze mają symbolikę "na szczęście" i nie ma w tym nic magicznego ani złego.
Tak samo jak jedni noszą krzyż na szczeście w ważnych dla nich chwilach,są one tylko dla najważniejszych spraw, trudnych itp. itd.
Zapeniam Cię, że bezapelacyjnie nie "tak samo".
Tak samo jak jedni noszą krzyż na szczeście w ważnych dla nich chwilach,są one tylko dla najważniejszych spraw, trudnych itp. itd.
Tylko jeśli ktoś mylnie traktuje krzyżyk jak amulet. To ma być świadectwo wiary i ma przypominać o Ofierze tego, który Zbawił. I o Jego opiece. Sam kawałek metalu nie przynosi "szczęścia".
Nie ma opcji, żeby chrześcijanin trzymał w domu słoniki z trąbami, podkowy, drzewka szczęścia i inne bałwany Sorry dziewczyny
U mnie słoniki stoją tylko jako dekoracja, a minerały służą wyłącznie w celach kolekcjonerskich. Podkowę umieszczono w marginalnym położeniu i nie jest już na pierwszym planie.
Chodziło mi o osoby nie wierzące, was nie wzięłam pod uwagę bo krzyż dla waszej religii jest istotnym symbolem. Ja nie widzę w tym nic złego, sama na maturze miałam w kieszenii srebrnego słonika "na szczęście" od mamy .
Dramatyzowanie.
Milky, to jaka z Ciebie niewierząca? Wierzysz w zabobony
Polonium - albo chrześcijanie, albo czciciele podków... Co za różnica, w jakim miejscu ją położysz? Właściwe dla niej będzie tylko pod końskim kopytem, albo w kuźni.
Hmm czy dla Was różne przedmioty "na szczęście" nie są obrzydliwe? Przecież to okropne, nawet, jeśli stoi tylko dla 'ozdoby'... jaka to ozdoba? raczej hańba dla osoby, która pokłada ufność w Panu, jedynym Bogu...
Mam na półce słonika z gór. Kupiłam go, bo uwielbiam słonie, zwłaszcza indyjskie. Na tablicy korkowej mam słoniątko wycięte z kalendarza, którego dostałam w poprzednim mieszaniu od byłej współlokatorki. Mam też misia, którego dostałam od mamy, kaczkę, która kwacze po naciśnięciu z Lidla i chusteczki chigieniczne z Tweety'm na opakowaniu.
omyk - rozumię, że nie posiadasz w domu żadnego bibelotu, maskotki czy pamiątki?
Jasne, że mam Ale nie takie, które są produkowane "na szczęście".
Produkowane są raczej dla pieniędzy, a nie na szczęście
Nie chciałam zrobić mamie przykrości,a że swoją drogą pomyślałam,że nie zaszkodzi,a pomoże to swoją drogą .
Lubię mieć takie bibeloty wokół siebie i blisko siebie w razie egzaminu czuję się pewniej,ale to nie jest wiara w zabobony.
Więc czujesz się pewniej, bo im ławka pełna 'bibelotów' cięższa, tym mniej się przesuwa, kiedy się o nią opierasz? Jeśli nie dlatego, to czemu?
"Ja w to nie wierzę, ale..."
Jeśli ktoś trzyma te słoniki dla ozdoby, to niech trzyma. Nie musi przecież zaraz przypisywać im magicznych właściwości, to przesąd. Nie dajmy się zwariować.
Chadkeren w tym zdaniu też ma rację. Nie możemy wyrzucić dekoracji jeśli służą nam za dekorację, Omyku. Rzecz nie jest ani dobra i zła, lecz wszystko zależy od naszego podejścia. I przesadą jest nazwanie wszystkiego co do joty okultystycznym.
Niedługo to nawet dzieciom zabroni się posiadania maskotek bo się powie, że mogą służyć grzechowi nieczystości, a dzieci małe nie wiedzą co to takiego i mogą nieświadomie zgrzeszyć. Mamy przezorne nie kupią dziecku misia, a te będzie całe we łzach, bo chciało się tylko pobawić, więc to tylko same szkody przyniesie.
Podkowa jako dekoracja jest dobra, jako coś "na szczęście" jest natomiast zła. Kwestia podejścia.
Nie Polonium Nie ma racji. Pan Bóg w proroctwach wielokrotnie upominał się o wyrzucanie podobnych przedmiotów.
Nie wiem tylko, co ma do tego biedny, dziecięcy miś
Zdam się na klauzulę sumienia - tak jak sumienie mi dyktuje. Wystarczy, że wyrzuciłem do kosza teksty promujące okultyzm, radiestezję and so on.
Na forum nikt nikogo nie nawraca na siłę, lecz w duchu łagodności każdy każdego winien ewangelizować. Nie nakładajmy na nikogo zbyt wiele za jednym razem, bo wywoła to u każdego wewnętrzny bunt i zaszkodzi dobru dusz obu stron.
Czemu więc zdjąłeś podkowę i umieściłeś ją w mniej widocznym miejscu? Chyba jednak sumienie ci coś podpowiadało w związku z nią
I czemu nie potrafisz, lub nie chcesz jej wyrzucić?
Nie ja umieściłem podkowę. Nawet nie wiem skąd ją przyniesiono do domu. Sam wspomniałem, że podkowa to wyraz przesądności, więc ucieszyłem się, że ją w końcu usunięto w cień. Przesądność jest problemem, ale eliminuje się ją stopniowo. W społeczeństwie przesądy są tak silnie ugruntowane, że potrzeba na eliminację ich pewnego okresu czasu, inaczej nas nie zrozumieją a nawet powiedzą, że wariujemy i nic się nie powiedzie.
Tak btw: Właśnie zauważyłem, że mam w pokoju słonika z opuszczoną trąbą
omyk Jeżeli ktoś ma słonika czy jakąś tam koniczynkę to nie oznacza, że wierzy w jej moc. Przecież takie doszukiwanie się we wszystkim symboli może doprowadzić człowieka do obłędu. Sprawdź czy w swoim komputerze masz jakiś komponent Pentagrama!
Ja tam słonika kojarzę z Partią Republikańską w USA i Sarah Palin.
Moja babcia każe mi przy sobie wozić różaniec. Przesądna kobieta.
A mój znajomy ma różaniec i św. Krzysztofa na lusterku. Chyba ma go to chronić. Znowu przesąd.
Wyrzucić różaniec?
Wszystko może stać się przesądem.
Wszystko może stać się przesądem.
I to najprawdziwsza prawda. A słonik może być ładnym bibelotem, niczym więcej
Różaniec zachować i obraz ze Świętym Krzysztofem też zachować. Tu chodzi raczej o kwestię wiary w Bożą Wszechmoc i wiary w Bożą pomoc. Różaniec i obraz Św.Krzysztofa mają być tylko pomocą.
Pomocą w czym?
Fils Jako ateista w ogóle nie musisz się tym wszystkim przejmować.
Ja chcę dbać o czystość mojej własnej wiary. Nikomu niczego nie narzucam, a jedynie radzę i wyrażam moje zdanie. Przekazuję też to, co Pan wielokrotnie powtarzał w proroctwach. Dla wierzących Słowo Boże jest wyznacznikiem życia.
Problem w tym, że różne figurki mające przynosić szczęście i inne bzdety nie są niebezpieczne tylko wtedy, kiedy się w nie wierzy
Nigdy nie wiadomo, co ktoś nad nimi odprawiał i jaka była intencja ich twórcy, a tak, czy siak, są elementami kultu "pogańskiego" (w sensie -> niechrześcijańskiego).
Jako ateista w ogóle nie musisz się tym wszystkim przejmować.
Wiem. W sumie to już nie wyobrażam sobie, jak by to mogło być jak bym wierzył w te wszystkie rzeczy. Jestem szczęśliwy z tego powodu .
Nie kupisz nic ze znaczkiem różowego jednorożca, który jest symbolem religii ateistycznej? Naprawdę? Jola Rutowicz propaguje jednorożca.
Nie omyk ,zazwyczaj mam jednego słonika,ale nie na ławce,a w kieszeni więc pudło . Fajnie się z Tobą pisze jak jesteś na luzie (bez obrazy).
Nom fakt wpadlam trochę, ale tylko jeżeli chodzi o egzaminy . No i nie uznaję,że 13 coś mi się stanie złego albo jak kot czarny przebiegnie mi ulicę .
Btw. W klasie gimnazjalnej któregós dnia pechowo,bo w piątek 13 o godzinie 13 w sali numer 13 miałam lekcję matematyki i "sprawdzianik",z którego dostałam 1 . Zawsze mnie to bawi.
Nie kupisz płyty Pentagrama bo jest na niej znaczek, który oznacza coś tam w okultyźmie? Nie kupisz nic ze znaczkiem różowego jednorożca, który jest symbolem religii ateistycznej? Itd...
Nie chodzi o sam znaczek, tylko o to, czemu on służy. Nie kupiłabym płyty zespołu okultystycznego, nie ze względu na znaczek, tylko na treści muzyczne (choć i znaczek w tym momencie wiele mówi). To jest chyba oczywiste.
Prawdą jest jednak, że aby stać się autentycznym chrześcijaninem musimy zdobyć się na trud rozstania się ze wszystkimi przesądami, nawet po ślubie kościelnym czy przed nim (chodzi o przenoszenie panny młodej przez próg czy pogański obyczaj obsypywania groszem "na szczęście").
Polonium, to prawda co piszesz, ale... na tej podstawie możemy stwierdzić, że oprócz księży i małego, naprawdę małego procenta ludzi świeckich to prawdziwych, autentycznych chrześcijan NIE MA. Bo przesądy w narodzie królują i mają się dobrze. I w niebie w takim wypadku będa "puchy" a w piekle kryzys mieszkaniowy
Kwestia jest tez taka, że część dawnych przesądów i zwyczajów zaadaptował KrK, część zostało i nie wiadomo co z tym począć. Bo weź teraz uświadom taka np. starszą panią, która jest osobą wierzącą a pluje przez lewe ramię widząc czarnego kota, nigdy nie przejdzie pod drabiną i niczego nie zacznie od piątku (bo 'piątek zły początek")... Powodzenia.
Tylko niech mi nikt nie powie, że z powodu czterolistnej koniczyny albo przesądów ktoś do piekła pójdzie. To by było trochę...śmieszne.
Tylko niech mi nikt nie powie, że z powodu czterolistnej koniczyny albo przesądów ktoś do piekła pójdzie. To by było trochę...śmieszne.
To nie jest kwestia tego czy ktoś pójdzie do piekła z tego powodu... Bo wielu ludzi tak naprawdę się nad takimi pierdołami nie zastanawia, a są naprawdę wspaniałymi chrześcijanami. Tutaj chodzi mi raczej o to czy taki przedmiot może być kanałem działania Złego.
Ludzie nie widzą zła tam, gdzie ono jest, a doszukują się tam, gdzie nie trzeba. To tak jak straż miejska
Jasne, że mam Ale nie takie, które są produkowane "na szczęście".
Przecież to człowiek określa co traktuje jako przedmiot "szczęścia".
Przecież ludzie opacznie rozumieją medalik św.Benedykta. Tutaj trzeba raczej zdystansowania aby nie zwariować. A jeśli się widzi, że traktuje jakikolwiek przedmiot jako taki który niby przynosi szczęście , to możemy zacząć się martwić o siebie.
Dobra, a takie koniczynki czterolistne ,które dostają maturzyści w szkołach? ( do przyczepienia do stroju galowego)maja nam ponoc przyjąć szczęście, ale jak ktoś nie nosi tego wcale w tym celu, tylko np żeby ... zindentyfikowac sięz tymi setkami maturzystów w mieście, to jest to złe(?)
taka koniczynka jest czymś niebezbiecznym gdy ktoś faktycznie nosi ją, aby przyniosła mu szczęście, ale gdy cel jest kompletnie inny to co wtedy?
Cóż, ja uważam, że trzeba unikać wpadania w skrajności. Owszem, rozumiem, że dla katolika noszenie czterolistnej koniczynki jako talizmanu szczęścia może być niestosowne. Ale żeby w takim wypadku wytłukiwać wszystkie "szklane słonie", powywalac koniczynki, itp itd? W dodatku kierując się strachem przed jakimś "działaniem Złego"? Dajcie spokój. To taki sam zabobon, jak noszenie tych talizmanów (z perspektywy katolickiej), tyle, że w drugą stronę.
Wniosek? Ok, przestać widzieć np w słonikach wartość talizmanu, ale to tyle. A wytłukiwanie ich w zabobonnym strachu przed "złym"? Ten sam zabobon, tylko w drugą stronę...
Ludzie, litości!!! Nie czepiajcie się biednej roślinki, bo to już jest popadanie w niezdrową skrajność.
Ludzie, litości!!! Nie czepiajcie się biednej roślinki, bo to już jest popadanie w niezdrową skrajność.
Mam dokładnie takie samo zdanie. Z zabobonu w zabobon, ze skrajności w skrajność.
Dokładnie jak Aga i Drizzt. To dziecku nie mogę kupić maskotki słonika bo zwykle jest trąba do góry Powycinać obrazki z książeczki
Kiedyś znalazłam taką fajną koszulkę chrześcijańską coś w rodzaju "Modlitwa skuteczniejsza niż koniczynka" (szkoda, że za mała ) i animowanym obrazkiem uśmiechniętej mordki ludzika i koniczynki - sam symbol jest w tym wypadku neutralny, przecież to nie pentagram czy pacyfka.
sam symbol jest w tym wypadku neutralny, przecież to nie pentagram czy pacyfka.
To w pełni oddaje moje zdanie na ten temat.
A mnie denerwowało, jak mi na maturze nadrukowali koniczynę na numerze ławki. Po co mi to? A jeśli ja sobie nie życzę? Nie każdy musi chcieć...
Sama w sobie obecność obrazka nic nie zmienia, ale jeśli celowo noszę jakieś koniczynki, itp., to po prostu daję bratu czy siostrze obok świadectwo: "jestem przesądna", "noszę krzyż, ale uważam, że koniczyna może pomóc", czyli w praktyce "służę dwom panom". A ja takiego świadectwa nie chcę dawać.
Kiedyś znalazłam czterolistną koniczynkę, może komuś przyniosła szczęście?
Ja wiem, że na takie doznania zwane SZCZESCIEM trzeba sobie nieźle zapracować !
A mnie denerwowało, jak mi na maturze nadrukowali koniczynę na numerze ławki.
nam też na tych kartkach wydrukowali koniczynki, tylko trzylistne wszyscy mieliśmy pompę z tego, ludzie zdjęcia robili rozumiem że w tym momencie to nic nie znaczy tak? no bo w końcu to nie czterolistana koniczynka. naszej dyrekcji coś nie wyszło
ja tam wolę trójlistną, bo to zaraz budzi skojarzenia z metaforą Trójcy, św. Patrykiem i Zieloną Wyspą, której przyrodę i nie tylko wspominam z ogromnym sentymentem.
E tam, żadna różnica, czy trójlistna, czy cztero- czy dziesięcio Tyle tylko, że czterolistna to jakiś mutant chyba Zresztą nie znam się, nigdy nie byłam dobra z botaniki. Tu może Magdzik coś więcej podpowie? (nie bij!)
Ech, Spioh, ty irlandzki Świrku
dziesięciolistna koniczyna? o jaa, to musiałoby nieźle wyglądać z tego co kojarzę w Polsce jest gdzieś 20 odmian ( albo na świecie?) ale chyba jednak w Polsce ale pewnie zatrzymały się na tych 3-4 listkach. choc nie wiem z botaniki tez nie jestem dobra, ale jakos trudno mi sobie wyobrazic większa koniczynę
Użytkowniczka Magdzik najpierw zasygnalizowała krótko: "Ubiję!", potem jednak zmiękła i za wikipedią zacytowała:
21:58:54 Pozostaje wciąż kwestią dyskusyjną, czy czterolistna koniczyna jest wynikiem czynników genetycznych, czy środowiskowych. Rzadkość jej występowania może sugerować gen recesywny jako przyczynę. Czterolistność koniczyny może być również spowodowana mutacją somatyczną lub błędem rozwojowym z przyczyn środowiskowych. Może być również wywołana przez interakcję kilku genów w konkretnej roślinie. Jest również prawdopodobne, że każde z tych wyjaśnień może być zgodne z prawdą, w zależności od indywidualnego przypadku.
Danke shon! (nie, nie mówię do Ciebie po niemiecku )
Ubiję podwójnie po prostu dwa dni przed egzaminem z botaniki nie nalezy zadawac mi takich pytań
Dodam tylko, ze największa znaleziona koniczynka miała 18 listków ;]
Istnieje coś takiego jak zwyczaj, obyczaj i przesąd ludowy traktowany raczej jako element folku, tradycji, a już na pewno nie - wróżbę.
Skoro koleżanka tłucze słoniki, to niech się weźmie za aniołki, albowiem (o zgrozo!), wystarczy przez chwilę przyjrzeć się programom ezoterycznym, by przekonać się, jak bardzo anioły (a wśród nich m.in. Gabriel, Michał) zostały "uwikłane w magiczne moce".
Kobiety noszą biżuterię. Jej historia jest głęboko zakorzeniona w amuletach pogańskich. Kolie z pereł, diamenty w wisiorkach, czy pierścionkach, to po prostu "ucywilizowana" wersja zawieszanych na rzemieniach worków skórzanych z drogocennymi kamieniami - amuletami. To znaczy, że biżuteria jest zła? Wszakże swoje początki ma w pogaństwie!
Przesąd ludowy jest przesądem, czyli czymś sprzecznym z wiarą chrześcijańską
I jest to zupełnie obojętne, czy te same przesądy praktykowały moja babka i prababka, czy nie.
Podobnie jak wszelkie zabobonne magiczne gesty, jak spluwanie przez lewe ramię, odczynianie uroków i inne bzdurki również były praktykowane przez babki i prababki. To nie znaczy, że są bezpieczne dla naszej wiary.
Moja babka to nawet kiedyś mi smarowała twarz posikaną pieluchą, jak jeszcze w wózku jeździłam. Oczywiście trzy razy w lewo, bo coś-tam. Fuuu. Nie dość, że niebezpieczne dla ducha, to jeszcze dla zdrowia też.
Wiecie co , ja 4 listną koniczynkę mam w identyfikatorze z zeszłorocznych rekolekcji bo znalazłam tak jak połowa uczestników a ze rzadkie to żeśmy sobie wsadzali do identyfikatorów bo fajnie wygląda
Mieliśmy ich pełno wokół punktu rekolekcyjnego. Ala nasza animatorka nam opowiadała jak gdzieś też była jako animator i było pełno 4 listnych koniczynek i chyba ktoś z diakoni luknoł ze wszyscy je zbierają czy konserwator budynku i wszyscy patrzą a następnego dnia cały ten trawnik był wykoszony
Przesąd ludowy jest przesądem, czyli czymś sprzecznym z wiarą chrześcijańską
Trzeba odróżniać przesąd od utartego, wyuczonego jako część dziedzictwa kulturowego automatycznego zachowania.
Jaka jest różnica? Jeśli odpukujemy w niemalowane, wierząc, że dzięki temu uchronimy się od złego, jest to przesąd. Jeśli natomiast odpukujemy, bo "tak się robi" - jest to odziedziczone kulturowo zachowanie.
A to różnica. Której, jak widzę, Omyk, starasz się nie zauważać, lub też udawać, że nie zauważasz, by poprzeć swą tezę.
Odziedziczona kulturowo głupota
Wiesz Drizzt, to Ty sobie pukaj. Ja wolę zachowywać się racjonalnie.
Odziedziczona kulturowo głupota
Nie głupota, a dawne wierzenie, które stopniowo przekształciło się w automatyzm, tracąc swoje "wierzeniowe" konotacje. Na podobnej zasadzie obecnie w Anglii panuje królowa - dawno straciło to już praktyczne znaczenie, ale tak zachowało się w tradycji.
Powściągnij więc swoje oceny, bo chcąc ośmieszyć jakieś zachowania, wykazujesz tylko niezrozumienie kształtowania się takiego dziedzictwa - ośmieszając tym samym samą siebie.
Wiesz Drizzt, to Ty sobie pukaj. Ja wolę zachowywać się racjonalnie.
Hmmm, racjonalnie, to znaczy wierząc, że jak nie dokonasz przemieszczenia swojego ciała w dzień zwany niedzielą w kierunku ławki w miejscu zwącym się kościołem, to będziesz musiała przemieścić swe ciało w miejsce zwące się konfesjonałem, mówiąc o tym człowiekowi widzianemu po raz pierwszy w życiu, i po magicznych słowach Twoja wina zniknie, pozwalając Ci po śmierci przemieścić swojego niematerialnego ducha (o, a to jakim wzorem opisać?!) w miejsce zwące się "Niebo"?
Cóż, po prostu szczyt racjonalności ;]
Sorry za przytyk, miał na celu coś Ci uświadomić. To, co dla Ciebie jest nieracjonalne i głupie, dla wielu przed Tobą było równie racjonalne, co Twoje drałowanie co niedziela do kościoła. Więc racjonalność w tym wydaniu jest czysto subiektywna, i ocenianie jej tak kategorycznie jest świadectwem braku zrozumienia sytuacji.
Bo patrząc z boku, bez uprzedzeń, to odpukiwanie w niemalowane i chodzenie co niedzielę do kościoła jest tak samo racjonalne/nieracjonalne.
Dlatego znowu, powstrzymaj swój osąd, bo ma on dwa ostrza, i ośmieszając innych, ośmieszasz siebie.
Przesąd ludowy jest przesądem, czyli czymś sprzecznym z wiarą chrześcijańską
I jest to zupełnie obojętne, czy te same przesądy praktykowały moja babka i prababka, czy nie.
Podobnie jak wszelkie zabobonne magiczne gesty, jak spluwanie przez lewe ramię, odczynianie uroków i inne bzdurki również były praktykowane przez babki i prababki. To nie znaczy, że są bezpieczne dla naszej wiary.
Moja babka to nawet kiedyś mi smarowała twarz posikaną pieluchą, jak jeszcze w wózku jeździłam. Oczywiście trzy razy w lewo, bo coś-tam. Fuuu. Nie dość, że niebezpieczne dla ducha, to jeszcze dla zdrowia też.
Mówiłem o "przesądach", które straciły swój wymiar zabobonny i stały się po prostu elementem folku.
Dawne wierzenia pozostały jako symbole, relikt kulturowy...
I tłuczenie szkła na weselu, czy różne obrzędy oczepinowe, są po prostu dobrą zabawą.
Ale wyrzucanie słoników, czy wisiorków lub kolczyków z 4-listną konieczynką, jest usilnym szukaniem diabła we wszystkim. Takim sposobem dojdziemy do tego, że aniołki też są złe.
Kupowałem sobie ostatnio kanapę do pokoju. Gustowna, prosta - skromna... W nazwie miała frazę ZEN... Miałem zrezygnować, bo jakiś projektant tak nazwał swój szkic?
Trzeba odróżniać przesąd od utartego, wyuczonego jako część dziedzictwa kulturowego automatycznego zachowania.
Jaka jest różnica? Jeśli odpukujemy w niemalowane, wierząc, że dzięki temu uchronimy się od złego, jest to przesąd. Jeśli natomiast odpukujemy, bo "tak się robi" - jest to odziedziczone kulturowo zachowanie.
To jest jeden z najstarszych rytuałów banishingu i Drizzt powinieneś o tym wiedzieć! Archetyp tego zachowania w Zbiorowej Świadomości nadaje mu potężną moc. Nie wciskaj tu czarostwa :P
I proszę was, subiektywnie, bez racjonalności... Matka logika patrzy nie róbcie jej przykrości.
To jest jeden z najstarszych rytuałów banishingu i Drizzt powinieneś o tym wiedzieć! Archetyp tego zachowania w Zbiorowej Świadomości nadaje mu potężną moc. Nie wciskaj tu czarostwa
Wiesz, obaj o tym dobrze wiemy. Ale rozmawiam z katolikami, którzy traktują to inaczej. A skoro tak, to przyjmuję ich punkt widzenia - że to zabobon. Ale w tej sferze jest to tylko i wyłącznie pozostałość dziedzictwa kulturowego, nic więcej, i szukanie wszędzie zła, jak to czyni Omyk, jest... no cóż, nie określę, bo się jeszcze ktoś obrazi.
Hehehehe dobrze Drizzt, dobrze przytykaj tak częściej, obnażaj, o co chodzi
Hehehehe dobrze Drizzt, dobrze przytykaj tak częściej, obnażaj, o co chodzi
A komu ja przytykam? Po prostu wpadacie z jednego "zabobonu" w drugi. Z oddania okultyzmowi w oddanie paranoi.
Tak na prawdę każde działanie ludzkie można opisać na bazie okultyzmu (tak, Twoją coniedzielną modlitwę i wszelkie jej konsekwencje również).
ALE. Jeżeli już decydujemy się na opis w kategoriach okultyzmu, wtedy argumenty katolickie nie mają mocy (gdyż negują stanowisko okultystyczne).
Innymi słowy, żeby jakąkolwiek rozmowę prowadzić, musimy pierwej przyjąć jeden, konkretny punkt widzenia. Skoro przyjęliśmy punk katolicki, to WYKLUCZAMY jakiekolwiek praktyczne zastosowanie, działanie okultyzmu. A skoro tak, to mówienie o ewentualnych EFEKTACH pozytywnych tych działań nie może mieć miejsca.
Czysta logika Omyk, logika dyskusji.
No, fakt moglibyśmy. Np. taki "krzyż kabalistyczny" - taka staaaara żydowska magia. Jest bardzo, ale to bardzo podobny do tego katolickiego co tydzień na mszy świętej. Oczywiście symbolika jest do tego inna, ale... Banishing to banishing
A tak, uważam że "ZEN" w nazwie kanapy sprowadzi nieszczęścia do 7mego pokolenia w przód Sam pomysł jest genialny.
Temat jest o 4rolistnej, a szkoda, bo chętnie bym się dowiedział co z zabobonami ludowymi wcielonymi pod zmienioną formę do rel. katolickiej. Ale, powiedzmy, że koniec OT, potwierdzam że Drizzt dobrze i logicznie rzecze w poście powyżej i tyle. Bawcie się dobrze .
Komu przytykasz, Drizzt, każdy widzi
Co do zasady działania - kto powiedział, że katolicki punkt widzenia = zaprzeczenie, że okultyzm "działa"? Przeciwnie. Sam okultyzm to podpucha, nie miałby żadnej mocy i żadnego działania sam w sobie. Ponieważ jednak wiąże się z odejściem od Boga i zaufaniem samemu sobie bądź jakimś innym, niebożym "mocom" czy "zasadom", to szatan właśnie z takiego działania korzysta. Mówiąc krótko: skutek działania magicznego nie jest spowodowany skutecznością jego samego, ale oszustwem szatana, który "podstawia" swoją moc w miejsce braku efektu mocy ludzkiej. Na tej zasadzie okultyzm jak najbardziej "działa".
kto powiedział, że katolicki punkt widzenia = zaprzeczenie, że okultyzm "działa"? Przeciwnie. Sam okultyzm to podpucha, nie miałby żadnej mocy i żadnego działania sam w sobie.
Nie ma to jak zaprzeczanie samej sobie, i to w dwóch kolejnych zdaniach
Owszem, skoro mówisz, że to Szatan, a nie okultyzm działa, to nie kto inny, a TY zaprzeczasz, że OKULTYZM działa. A o tym mowa.
Tak czy owak, jeżeli przyjmiemy katolicki punkt widzenia (nawet z tym Szatanem), to automatycznie odrzucamy założenie, że taka wiara w koniczynki może powodować zmiany poprzez Zbiorową Nieświadomość.
A skoro tak, to w naszej dyskusji to, co powiedział o owej Nieświadomości MSA, nie może być użyte jako prawda (choć okultyści doskonale zdają sobie sprawę, że jest to prawdą).
Innymi słowy, w nic nie uderzam, tylko dostosowuję się do pola dyskusji. Jeśli określamy pole dyskusji jako katolickie, to wyjaśnienie okultystyczne nie ma tu racji bytu.
To tak dla jasności, bo już w wielu dyskusjach pokazałaś, że jesteś mistrzynią w zmienianiu pola i punktu widzenia, w zależności od aktualnego zapotrzebowania na argumenty
Działa, niestety działa, tylko nie bezpośrednio, nie sam z siebie. Chyba jasno się wyraziłam?
[ Dodano: Sro 02 Cze, 2010 16:26 ]
Omyk - piszę z wielkiej litery, ponieważ to nazwa własna, używana do określenia sieci powiązań energetycznych między ludźmi (bardzo ogólnikowo i upraszczając). Stąd wielka litera. Gdyby chodziło o to, że czegoś wszyscy nie są świadomi - wtedy napisałbym z małej.
A co do działania - czyli wedle poglądu katolickiego magia nie działa - działa Szatan. A skoro tak, skoro odrzucamy tutaj wyjasnienie okultystyczne (bezpośrednie działanie magii samej w sobie), to w takim razie to, o czym pisał MSA - działanie przesądów na bazie Zbiorowej Nieświadomości - nie jest rozpatrywane, stąd o tym nie wspomniałem.
Wracając jednak do tematu - uważam, że jeżeli ktoś po prostu uzna, że spoko, będzie sobie nosił czterolistną koniczynkę, bo wszyscy noszą, to nie ma sensu się wyłamywać, to jest ok. Rozumie on, że to nie działa, nie nosi więc z pobudek "przesądowych". Gorzej, gdy ktoś demonstracyjnie czy tak ot, niszczy takie rzeczy, by "czasami Szatan przez to nie działał" - wtedy wpada w religijną paranoję.
Ja nie mogę Drizzt, naprawdę wymiękam Niedługo chyba zrobię sobie dłuższy urlop od forum.
Możesz powiedzieć, że magia nie działa, tylko działa zły duch pod przykrywką, a możesz powiedzieć, że magia działa mocą diabelską i naprawdę, oba wyjaśnienia nie będą sprzeczne.
Kompletnie nie rozumiem, o co chodzi ci z tą zbiorową nieświadomością.
A wracając do koniczynek - cóż, zgodnie z nauczaniem św. Pawła unikam tego typu rzeczy nie dlatego, że boję się, że zły duch będzie przez to działał, tylko dlatego, że nie chcę gorszyć mojego brata. Co innego z symbolami czysto okultystycznymi, natomiast koniczynka nie jest takim symbolem.
Ech, paranoja po prostu... Co za szczęście, że nie jestem katolikiem, i nie mam takich sztucznych problemów Wolę unikać faktycznego zła, które przynosi ludziom cierpienie, niż ganiać za iluzjami, doszukując się wszędzie jakiegoś "Szatana", czy innego licha -bo takim tokiem rozumowania mógłbym znaleźć zło dosłownie WSZĘDZIE. Totalny bezsens.
A jeżeli powiem, że "magia działa sama z siebie, bo DZIAŁA"? Jeszcze jest taka opcja, że to działa bez Szatana, demonów itp. I Drizzt uważa to za 'magia działa', natomiast 'magia przywołuje Szatana, który działa' Drizzt uznaje za stwierdzenie 'magia nie działa'=tylko Szatan działa.
Skomplikowane nieporozumienie znaczeniowe .
A tak 'a propos' Nieświadomości itp. Może i nie na temat, ale zacząłem, to czuję się zobowiązany.
Chodzi o to, że do czarowania wykorzystuje się jakiś system, np. 'wierzenia że 4-rolistna konicznka przenosi szczęście'. I wierzy w to dajmy na to 10 000 ludzi. Teraz do wykonania samej Czarnej Magii za każdym razem można użyć tych 10 000 ludzi, a dokładniej ich 'mocy', bez ich wiedzy Pozwolili na to wierząc, że "4-rolistna konicznka przenosi szczęście".
I o ile jedna, dwie, trzy osoby muszą zużyć całkiem sporo swojej mocy/energii/czi/czakry/budyniu czekoladowego, to przy użyciu 10 000 to się rozkłada i zużycie na osobę jest pomijalne.
Ilu jest katolików na świecie? Coś chyba dużo, a czasem jeszcze można użyć chrześcijan.
"Cuda" są dla (hmm, mnie + pewnej części "magów") niczym innym jak działaniem magii w ramach systemu "wierzę w jednego Boga..."
Fajnie co?
Symbole okultystyczne zaś są o tyle "niebezpieczne", że powiązanie ich z pewnymi działaniami/zachowaniami jest u ludzi silniejsze. Dużo więcej osób uważa np. pentagram za "Zło" i to uważa bardzo silnie - emocje które budzi znak są zazwyczaj większe niż te od obrazka koniczynki. I są to zazwyczaj emocje negatywne.
Ergo - przy ich użyciu jest więcej mocy
Na tej samej zasadzie "13tka przynosi pecha".
Ale to stanowisko czysto "magiczne", więc mam nadzieję że wyjaśniłem co trzeba - tylko nie pytaj proszę "ale jak to działa", bo... Na ten temat można pracę magisterską napisać .
Wolę unikać faktycznego zła, które przynosi ludziom cierpienie, niż ganiać za iluzjami, doszukując się wszędzie jakiegoś "Szatana", czy innego licha
A tu masz akurat rację, jest wiele spraw, przy których omawiana kwestia jest bardzo błaha. Tyle, że to nie zmienia faktu, że też jest i jakieś stanowisko wobec niej każdy zajmuje - świadomie lub nieświadomie.
[ Dodano: Czw 03 Cze, 2010 15:21 ]
Owszem, jest taka opcja jeśli rozważać ten temat. Nie ma na to jednak żadnych dowodów
Tak samo, jak dowodów, na działanie przez jakiegoś Szatana. Bądźmy konsekwentni.
(a raczej przeciwnie, doświadczenie wielu osób prowadzi do wniosku, że moc magii nie wypływa z niej samej, tylko pochodzi od złego ducha).
Jest to iluzoryczne potwierdzenie, gdyż przy takiej analizie badasz JEDYNIE osoby, które miały z magią złe doświadczenia, pomijając zupełnie osoby o doświadczeniach przeciwnych (czyli potencjalnie falsyfikujące Twoją teorię). To tak, jakbym badał, jak ryzykowne jest jeżdżenie samochodem, i doszedł do wniosku, że bardzo, bazując JEDYNIE na doświadczeniach osób, które miały w życiu poważny wypadek, bagatelizując natomiast te, które nigdy wypadku nie miały.
Stronniczość takiej analizy i, w konsekwencji, stronniczość i nierzetelność wyciągniętych na jej podstawie wniosków, jest chyba oczywista.
p.s. przepraszam Cię, ale nadużyję mojej władzy junior admina: jak będziesz pisać "czarna magia" z wielkich liter, to naprawdę będę ciachać Twoje posty na kolorowo. To nie ma żadnego uzasadnienia.
Hmm, chodzi o to by język giętki powiedział wszystko co pomyśli głowa. Tylko nie bardzo mogę zapisać sposób w jaki wymawiam "Czarna Magia" (buahahahah), a jakoś chciałem to zaakcentować . Ale nie ma sprawy, większość moich wypowiedzi sporo traci po zapisaniu - chociaż może to dobrze :D.
Dobra, możecie dojść do jakiego sensownego wniosku w sprawie koniczynki?
Ja mogę powiedzieć, że nie jest to "aż tak" silny symbol, raczej kojarzony pozytywnie, więc sam w sobie nie powinien zaszkodzić. Jeśli ktoś popadnie w paranoję i będzie się trzymał tego kurczowo, to owszem - ale bardziej mu zaszkodzi sama paranoja.
Osobiście uważam, że nie ma co popadać w skrajność. Jeśli sami nie przywiązujemy wagi do przedmiotów typu porcelanowy słonik, koniczynka czterolistna, to nie ma sensu dramatyzować. To tak, jakbym ja widząc czarnego kota, zakonnicę, czy kominiarza, chciała ich zabić, albo uciekała od nich. Co innego, gdy mówimy o konkretnych przedmiotach, np. Biblii Szatana, która jakimś tam trafem została przez nas znaleziona czy coś... nie wiemy w czyich rękach ona wcześniej była, więc nie mamy pewności, czy jest tylko książką, martwym wydrukiem, czy jest jakoś "omodlona".
No martwy wydruk to to nie jest tak czy siak, bardzo groźne nawet i bez dodatkowych rytuałów.
bardzo groźne?? ee.. jakos nie mam przekonania. moim zdaniem bardzo groźne byłoby gdybyśmy takiej koniczynce czy słoniowi oddawali cześć , modlili się, traktowali jako bóstwo. ale gdy ktoś nosi kolczyki z przykładową czterolistną koniczynką tylko dlatego że mi sie podobają.(przykładowo sa duże- lubie duże kolczyki) I wie dobrze w Kim tak naprawdę pokłada nadzieję.. to wtedy nie ma takiego zagrożenia. moim zdaniem nie ma żadnego zagrożenia jeśli nosząc taka koniczynke nie traktujemy jej jako amuletu szczęścia.
No to zdanie się odnosiło do stwierdzenia:
Co innego, gdy mówimy o konkretnych przedmiotach, np. Biblii Szatana, która jakimś tam trafem została przez nas znaleziona czy coś... nie wiemy w czyich rękach ona wcześniej była, więc nie mamy pewności, czy jest tylko książką, martwym wydrukiem, czy jest jakoś "omodlona".
znalazłam właśnie opis Kościoła Narodzenia Najświętszej Marii Panny (Matki Boskiej Siewnej) w Grodźcu
(...)
Prezbiterium zamknięte jest trójboczną ściana z trzema rozetowymi okienkami, które mają profilowane półwałkami ościeża a jedno dodatkow maswerk w postaci czterolistnej koniczyny(...)
Jak wówczas do tego się odniesiecie? jako występowanie bardzo groźnego znaku w architekturze sakralnej Kościoła?
No martwy wydruk to to nie jest tak czy siak, bardzo groźne nawet i bez dodatkowych rytuałów.
Groźne? Raczej śmieszne...
Jeszcze Polska nie zginęła, póki Drizzt się omyka czepia
Jeszcze Polska nie zginęła, póki Drizzt się omyka czepia
I nie zginie, póki Omyk nie zacznie sensownie argumentować swojego uprzedzenia wobec wszystkeigo, co nie-katolickie
I nie zginie
Ufff
O ja mam pytanie:
Mam zasuszoną i oprawioną w ramkę nie tylko czterolistną koniczynkę, ale i... pięciolistną ! Z racji tego, że pentagram też ma 5 ramion, czy jest to groźne?
I jaki ma związek z moim ogromnym fartem ?
I jaki ma związek z moim ogromnym fartem ?
Żadnego.
Mam zasuszoną i oprawioną w ramkę nie tylko czterolistną koniczynkę, ale i... pięciolistną ! Z racji tego, że pentagram też ma 5 ramion, czy jest to groźne?
Jak znajdziesz 6-listną to będzie jak Gwiazda Dawida. Może jak ją zasuszysz, to wydadzą Ci obywatelstwo izraelskie.
Omyk, wygrałaś :rotfl:
No nie powiedziałbym.
Hmm. Wypowiedzenie wojny przyjdzie pocztą