UmiĹscy
Czy zamieszczone poniżej punkty można odnieść do swpólnot chrzescijanskich i czym wogóle sa wspólnoty ??
Kontakt z grupą otworzył całkowicie nowe widzenie świata
W grupie znajdziesz wszystko, czego do tej pory na próżno szukałeś.
Grupa ocenia siebie, jako prawdziwą rodzinę lub wspólnotę.
Jeżeli obiecany przez grupę sukces, bądź uzdrowienie nie nastąpią, grupa uzna, że Ty sam jesteś za to odpowiedzialny, ponieważ nie zaangażowałeś się dostatecznie, lub nie wierzyłeś wystarczająco silnie.
Członkiem grupy powinieneś zostać natychmiast, już dzisiaj.
Nie istnieje możliwość uzyskania obiektywnego obrazu grupy, gdyż ważniejsze od refleksji jest przeżycie, zgodne z zasadą: Tego nie da się po prostu wyjaśnić. Proszę przyjść do nas i wziąć udział w spotkaniu. Kiedy przeżyjecie, zrozumiecie.
Te punkty pasują do jakiejś sekty, a nie do wspólnoty katolickiej (ani nawet chrześcijańskiej)!!
Skąd to wziąłeś Lewiatan
To jak ulał mi pasuje do punktów opisujących werbowanie ludzi przez sekty...
Raczej nie mam co do tego wątpliwości...
A jeśli to jest ze wspólnoty chrześcijańskiej (w co jak najbardziej wątpie), to chyba ta grupa musi się porządnie nad sobą zastanowić.
Więc sprostuję, co to jest wspólnota w naszym mniemaniu:
CO TO JEST WSPÓLNOTA?
A. Czym wspólnota nie jest?
- Nie jest środkiem do osiągnięcia jedynie swojej osobistej doskonałości, świętości
- To nie grupa ludzi, którzy żyją obok siebie i mają wszystko wspólne, z wyjątkiem życia
- To nie grupa modlitewna bazująca na sentymentalizmie czy pobożności
- To nie grupa wzajemnej adoracji, w której nam dobrze
- To nie miejsce odstresowania się po ciężkiej pracy
- To nie miejsce ucieczki od obowiązków rodzinnych
B. Skrajności
Wspólnocie grożą dwie skrajności:
Kwietyzm - sama modlitwa i oczekiwanie, że Bóg zajmie się resztą
Pelagianizm - Budowanie jedynie ludzkim wysiłkiem
C. Istota wspólnoty
Wspólnotą życia chrześcijańskiego nazywamy taką grupę, w której faktycznie w centrum jest Jezus, a wszyscy - pozostając jakby w okręgu - stawiają sobie jako cel wzrastanie ku Chrystusowi. Dążenie ku Chrystusowi przybliża ludzi. Ktoś powiedział, że do nieba nie idzie się samotnie.
Pamiętajmy, że jest to idealny obraz wspólnoty, lecz taka sytuacja nie istnieje, gdyż różne jest tempo zbliżania się i oddalania od Chrystusa. Drugą rzeczą jest przywiązywanie do osób, którym zawdzięcza się pomoc, nawrócenie, prowadzenie itp. Wspólnota chrześcijan jest grupą ludzi, którzy chcą być znakiem Królestwa Bożego na ziemi.
"Budowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić miszkanie Boga przez Ducha" / Ef 2,20-22/. To my jesteśmy żywymi kamieniami tej budowli. A niełatwo jest dopasować jeden kamień do drugiego, gdyż każdy jest zupełnie inny. Co robi wówczas budowniczy? Bierze młot i pozbawia je niepotrzebnych kantów i zbyt ostrych krawędzi. Podobnie jest we wspólnocie. Musimy się jeden do drugiego dopasować - nie obędzie się bez zadawania sobie bólu, bez obtłukiwania kantów naszego egoizmu.
ZŁOTE MYŚLI WSPÓLNOTY:
- Wspólnocie szkodzą obmowy i plotki
- Postawa osądzania, narzekania prowadzi do rozłamu wspólnoty
- Zdrowiu wspólnoty sprzyja szczera, otwarta komunikacja
- Czasem potrzeba braterskiego napomnienia
- Wspólnotę niszczy brak szczerości, a miłe słówka, komplementy z czasem wprowadzają zaduch, a nawet smród
- Nie można udawać, że nie ma problemu, gdy on istnieje, ale też nie twórzmy ich sobie sami ( np. zbyt krótka spódniczka Kowalskiej niech nie będzie problemem całej wspólnoty!)
- Wspólnota potrafi się modlić, potrafi i świętować
- Uczestnicy bez lęku mówią o sobie i wspólnocie
- Twoją troskę o dobro wspólnoty zaczynaj od modlitwy i pracy nad sobą
To, co teraz napisałeś już jest do rzeczy. Ale rzeczywiście: ciężko jest stanowić taką "doskonałą" agresję, bo przecież człowiek jest słaby.
Futerku, a do czego to się odnosi co tu napisałeś?
Kurde, Offca sory. Polamiło mi się. Myślałem, że to Lewiatan napisał, a to Ty napisałaś. Wkradł się błąd, hehe.
Zaczerpnęłam to z mojego diecezjalnego biuletynu odnowowego Jest w tym chyba wiele prawdy.
Wspólnotę niszczy brak szczerości, a miłe słówka, komplementy z czasem wprowadzają zaduch, a nawet smród
Nie, o wszelkich brudach trzeba rozmawiać. To dokładnie jak w życiu. Jeśli masz problem, wątpliwości, pretensje do danej osoby, mówisz jej najczęściej o tym. Tak przynajmniej powinno być, bo bezsensowne jest skrywanie i duszenie w sobie jakichś nazwijmy to 'brudów'. Duszenie tego w sobie, coraz bardziej potęguje rozdrażnienie, powoduje dalsze spięcia i niepotrzebne kłótnie.
W Odnowie mówimy o wszelkich problemach czasem na spotkaniach, ale też w mniejszych grupach. Są to grupy dzielenia, bądź też grupa rozeznajacych czy odpowiedzialnych za Wspólnotę. Jeśli problem jest drażliwy i delikatny, dotyczy osoby bądź kilku, a po prostu nie wypada napominać jej/ich na forum całej Wspólnoty, to takie sprawy się załatwia poprzez rozmowę czy to z duszpasterzem, czy liderami lub innymi członkami Wspólnoty.
Wspólnota po to jest, by się sobą wzajemnie interesować i troszczyć o siebie nawzajem. Jak są zgrzyty, trzeba je również wspólnymi siłami rozwiązać a nie każdy na własną rękę.
to zupelnei jak u nas w neokatechumenacie
wlasnie ciekawa bylam, czy to jakies nasze przewrazliwienie, czy w innych wspolnotach tez to jest.. bo widze, ze czasem lata muszą minąć, zeby ludzie zobaczyli, ze to działa, ze tak trzeba...
Pozdrówki!
Problemy i zgrzyty były, są i zawsze będą Wspólnoty to grupy tak różnych między sobą ludzi, że byłoby coś nie tak, gdyby wszystko było OK
To my jesteśmy żywymi kamieniami tej budowli. A niełatwo jest dopasować jeden kamień do drugiego, gdyż każdy jest zupełnie inny.
czyli stego wnoskuje ze wspólnotach tylko sa jakieś zgrzyty i zatargi ??
Nie uogólniaj...
Akurat mówiono teraz o zatargach... Ale to przecież nie jest tak... Po prostu tego też się nie da uniknąć...
kryzysy budują.
przez śmierć - zmartwychwstanie.
ja mam doswiadczenie, ze jednak takie sytuacje budują jednosc. tą...niezwykła, niezastapioną, Prawdziwą... Moze, bo pokazują naszą słabosc, ze jestesmy tak samo słabi wszyscy? I ucza pokory? Kiedy naprawde DOSWIADCZASZ, ze nie jestes nikim wiecej od tego obok, ktory jest @&*%#%^ .... (beznadziejny, raniący etc), stawia Cie na rowni z nim jakby.. I uczy byc obok, nie zabijać ponizaniem (chocby w myslach). No dobra, bo czuje, ze sie rozpisze..
czyli stego wnoskuje ze wspólnotach tylko sa jakieś zgrzyty i zatargi ??
NIe ma co ukrywać. Oczywiście, że są
tylko i wyłącznie kłótnie i spory..
Lewiatan napisz w której to wspólnocie są same kłótnie i spory, bo u nas tak nie jest. Zaprezentuj swoje doświadczenie w tym aspekcie, z chęcią wysłucham.... Może jakoś zaradzimy tej sytuacji!
Nie podam ci przykładów bo nie biore udziału w żadnych formach sekciarskich czy to katolickich czy innych. Wnioskuje to z tego co piszecie i z tego co mi probujecie wytłumaczyć
nie biore udziału w żadnych formach sekciarskich czy to katolickich czy innych
Sorry,ale straznie prowokujesz. Co chcesz osiagnac? o co naprawde pytasz? co naprawde chcesz uslyszec? czy w ogole chcesz cos u-słyszec?
Nie podam ci przykładów bo nie biore udziału w żadnych formach sekciarskich czy to katolickich czy innych. Wnioskuje to z tego co piszecie i z tego co mi probujecie wytłumaczyć
Nie podam ci przykładów bo nie biore udziału w żadnych formach sekciarskich czy to katolickich czy innych. Wnioskuje to z tego co piszecie i z tego co mi probujecie wytłumaczyć
Hmm to skąd twoje tak daleko idące wnioski. Jeśli nie bierzesz udziału to skąd wiesz, że tak jest. Wyraźnie zostało powiedziane, iż pewne niesnaski to część życia "wspólnoty". Ty twierdzisz, że całe funkcjonowanie opiera się na kłótniach. Wniosek prosty: twoje aksjomaty są przesadzone
Nie rozumiem tylko jednego, skąd wszystko dla Ciebie jest sekciarstwem. Kompletnie nie znasz życia wspólnotowego a już od razu oskarżenie - sekta. Kolejny zarzut bez poparcia!
Nie podam ci przykładów bo nie biore udziału w żadnych formach sekciarskich czy to katolickich czy innych.
Witajcie! jestem od niedawna na tym forum, bo chcialam sie rowniez podzielic tym, czego doswiadczylam we wspolnotach katolickich.
Bylam najpierw 13 lat w Ruchu światło-życie-czyli Oaza.
Potem krotki okres spedzilam w odnowie, a gdy podjelam prace w parafii, gdziesa wspolnoty neokatechumenalne nalezalam do dwoch takich wspolnot.
Rok bylam najpierw w jednej, a po roku weszlam do mlodszej i w tej drugiej trwalam az 6 lat.
Doceniam formacje tych ruchow katolickich, ale tam gdzie sa ludzie objawiaja sie rowniez słabosci i wady ludzkie.
Nie przekreslam wiec znaczenia tych wspolnot w zyciu Kościoła, ale kazdy czlowiek jest inny i czasem nie może sie w tym wszystkim odnaleźć...
Ja pelnilam poslugę w tych wspolnotach i wiem, że wcale nie jest to proste, bo kazdy z nas ma wolna wole i nie mozna go zmuszać do czegokolwiek.
Ważne jest jednak, aby umiec z milościa patrzeć na czlonkow wspolnoty mimo ich uchybien i słabości.NIKT Z NAS NIE JEST DOSKONAŁY!!!
Naszym Panem jest Chrystus i bez Niego nic uczynic nie możemy.
Pisze to z wlasnego doswiadczenia, choc nie jestem już w zadnej wspolnocie z racji nadmiernych obowiazkow w parafii.
Nadmiar liturgii też nie był dla mnie korzystny i dlatego teraz szukam takiej grupy, która spotykalaby sie raczej na dzieleniu sie Słowem Bożym i wlasnymi przezyciami.
Potrzebuje przyjaciól ktorzy by mnie wsparli w mojej pracy w parafii, bo trudno mi znaleźc wspolny jezyk z moimi przyjaciółmi, którzy maja zupelnie inne problemy życia codziennego.
Hej Lewiatanmyślałeś że w pierwotnych gminach w Kościele nie było niesnasek?.
Dz 15: 2 BT
"Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich uda się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów i starszych."
jak byś nie wiedział - to Izraelczycy odznaczali się wyjątkowym temperamentem, więc termin"niemałych sporów i zatargów" można by było śmialó zinterpretować na"poważną kłótnię, może nawet przeychankę.
Coz nie widze jednosci w wypowiedziach tu w tym topicu.Ciekawi mnie czy we wspolnocie chodzi jak w grze w pilke nozna o gre zespolowa czy tylko tak kazdy ma ztargi jeden na drugiego, w sumie sam w zadnej nie bylem jak pomysle sobie ze milabym wstapic to jakos tak i mnie pociaga bo pozanie ciekawych odwaznych ludzi napewno ale zas z drugiej strony jak znam sie to boje sie tego zeby byc ww jakiejs to nie rob tego tamtego nie pij nie pal rob tak lub tak smiej sie gdy Ci pozwola. Od was brdziej oczekiwalem odpowiedzi na czym polegaja co wam daja w zyciu do czego was zobowiazuje czy jest wam z tym dobrze,czy jestscie akceptowani. Dziekuje komus za odpowiedz.
to boje sie tego zeby byc ww jakiejs to nie rob tego tamtego nie pij nie pal rob tak lub tak smiej sie gdy Ci pozwola.
We wspólnotach czegoś takiego nie ma (przynajmniej tych otwartych, a więc do której może przyjść każdy), chyba, że są to wspólnoty zakonne A konflikty są i niestety bardzo niszczą wspólnotę od środka Moja wspólnota coś takiego właśnie przeżywa, dwie osoby są ze sobą bardzo skłócone... Niestety są to zawzięte typy charakteru, nie bardzo wiemy co mamy z tym zrobić... Po chrześcijańsku na pewno nie postępują robiąc w ten sposób, no ale nie mamy prawa na siłę godzić czy wywalić ze wspólnoty. To trochę złożona sprawa
To ja może pozwolę sobie na małą herezję
Otóż uważam, że jeśli we wspólnocie przez dłuuuuuugi czas jest spokój, to znak, że coś się niedobrego dzieje, że się wszyscy przyzwyczaili do swoich zalet, ale tez i do wad.
Nie ma fluktuacji, nie ma życia ani ducha
Nie herezja to ale prawda. Zastój zawsze jest zły. Świadczy albo o zamiataniu problemów pod dywanik, albo o totalnym bezruchu = braku rozwoju.
Dokładnie. Jak się wszyscy tak chcą zagłaskać i udają, że jest wspaniale, idealnie (prawdę mówiąc nie jest przecież ta doskonałość możliwa), to robi się po prostu nieprzyjemny zaduch (stojąca woda w zbiorniczku przemienia się powoli w bagienko ). Konflikty były, są i będą zawsze. Sztuką jest umieć je dobrze rozwiązać. Albo chociaż rozwiązać, bo nie można oczekiwać, że każdy konflikt będzie zaraz dobrze rozwiązany i wszyscy będą znów happy.
Poza tym każdy konflikt pokazuje , że coś trzeba naprawić, poprawić.
O, to fajnie! Wiem że nie jestem herezjarchą
[ Komentarz dodany przez: Annnika: Sob 17 Lut, 2007 22:36 ]
Nawet św. Piotr z św. Pawłem miewali ostre wymiany zdań...
Coz nie widze jednosci w wypowiedziach tu w tym topicu.Ciekawi mnie czy we wspolnocie chodzi jak w grze w pilke nozna o gre zespolowa czy tylko tak kazdy ma ztargi jeden na drugiego, w sumie sam w zadnej nie bylem jak pomysle sobie ze milabym wstapic to jakos tak i mnie pociaga bo pozanie ciekawych odwaznych ludzi napewno ale zas z drugiej strony jak znam sie to boje sie tego zeby byc ww jakiejs to nie rob tego tamtego nie pij nie pal rob tak lub tak smiej sie gdy Ci pozwola. Od was brdziej oczekiwalem odpowiedzi na czym polegaja co wam daja w zyciu do czego was zobowiazuje czy jest wam z tym dobrze,czy jestscie akceptowani. Dziekuje komus za odpowiedz.
Moje zdanie jest takie:
wspólnota- ludzie,którzy są zebrani w określonym celu. Wspólnie mają coś robić. Uczestnictwo nie jest obowiązkowe. Nie trzeba być na kazdym spotkaniu wspólnoty, zeby do niej należeć.
wspólnoty katolickie są różnorodne. Można sobie wybrać coś, co najbardziej nam pasuje. Bo w każej wspólnocie są konkretne sposoby na chwalenie Boga i jeden robi to w taki, a drugi - w inny sposób.
spotkania w zależności od grupy odbywają się raz w tygodniu ( choć to zależy od wspólnoty).
Wspólnota nie jest sektą - nikt nie ma prawa narzucić ci,że masz nie palić, nie pić itp. Jesteś wolny, jeśli zechcesz, to sam zdecydujesz. Jednak musisz przestrzegać pewnych ustaleń grupy, np. nie palić na spotkaniu.
We wspólnocie niekoniecznie spotkasz odważnych ludzi. Spotkasz raczej takich przeciętnych.
Coś jeszcze???
Nawet św. Piotr z św. Pawłem miewali ostre wymiany zdań...
Właśnie, mieli ten sam cel, ale różne pomysly na dojście do niego.
wspólnota- ludzie,którzy są zebrani w określonym celu. Wspólnie mają coś robić.
Wydaje mi się, że jedyną rzeczą jaką mają robić wspólnie to nawracać się...
Wydaje mi się, że jedyną rzeczą jaką mają robić wspólnie to nawracać się..
nawracać to sie nawracamy całe życie czy we wspólnocie czy nie, a różne wspólnoty, różne więc cele, idee szczegółowe
nawracać to sie nawracamy całe życie czy we wspólnocie czy nie, a różne wspólnoty, różne więc cele, idee szczegółowe
O wlaśnie, o to chodziło