UmiĹscy
Ostatnio doszły mnie słuchy że księża z Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej, porzucają sutannę i kościół. A przechodzą do kościoła protestanckiego. A dla tego to poruszam bo mój były Pasterz wspólnoty właśnie tak zrobił, i z tego co się dowiedziałem zamierza zostać pastorem.
Ostatnio doszły mnie słuchy że księża z Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej, porzucają sutannę i kościół. A przechodzą do kościoła protestanckiego. A dla tego to poruszam bo mój były Pasterz wspólnoty właśnie tak zrobił, i z tego co się dowiedziałem zamierza zostać pastorem.
Tak to prawda! Tylko nie rozszerzaj tego tak mocno z twojego tekstu można wywnioskować, że tych księży jest bardzo wielu... Dokładnie 3 /słownie: trzech/. I nie do kościoła protestanckiego /choć to prawda/ tylko konkretnie do zielonoświątkowego. Jeśli jesteś z Gorzowa to wiem o kogo nawet chodzi....
Jest nam bardzo przykro z tego powodu co zrobili bo nie małe zamieszanie narobili w tych duszach, które wcześniej formowali. Jestem jednym z nich.... Takie zachowanie mozna tylko nazwać jako naganne i tyle. Może jestem ostry ale tak mówi Pismo /dokonali rozłamu/ -> Ga 5, 19-21 tak rozłam to grzech! Jednocześnie widzę, co się dzieje z tymi, którzy wcześniej im ufali no i pozostali w Kościele Katolickim /niestety nie których pociągnęli za sobą/.... Proponuje modlić się za nich! I poprostu kochać...
To są zupełnie odosobnione przypadki, w których nie należy doptarywać się żadnej reguły czy tendencji. Zresztą tego typu ruchy występują w obu kierunkach, chociaż nie są nagłaśniane przez żadną ze stron. Fakt, że ktoś jest księdzem nie stoi na przeszkodzie, aby został pastorem.
To są zupełnie odosobnione przypadki, w których nie należy doptarywać się żadnej reguły czy tendencji. Zresztą tego typu ruchy występują w obu kierunkach, chociaż nie są nagłaśniane przez żadną ze stron. Fakt, że ktoś jest księdzem nie stoi na przeszkodzie, aby został pastorem.
Chyba się z tobą nie zgadzam..... Wybacz! To nie jest dobre gdy ksiądź sobie odchodzi bądź gdy ktoś np.: odchodzi od zboru zielonoświątkowego żeby załozyć własne zgromadzenie....
Widocznie dla Ciebie nie ma problemu, żeby ksiądź został pastorem /bo nie ma jego sprawa/ ale nie mąćmy ludziom w głowach. To jest rozłam i to się nazywa rwanie Ciała Chrystusa. Św. Paweł o takich, którzy dokonują rozłamów mówił wyraźnie: Królestwa Bozego nie odziedziczą... /por. Ga 5, 19-21/ Tak, tak jak napisałem rozłam to grzech i to ciężki...
wiesz i w sumie juz troszke moich znajomych przechodzi do kosciolow protestanckich a wszczegolnosci zielonych i innych odlamow tego kosciola
Chyba się z tobą nie zgadzam..... Wybacz! To nie jest dobre gdy ksiądź sobie odchodzi bądź gdy ktoś np.: odchodzi od zboru zielonoświątkowego żeby załozyć własne zgromadzenie...
Wybaczam... awansem, bo na razie nie mam nic do wybaczenia. Nie oceniłem i nie zamierzam tu oceniać tego rodzaju postępowania, a więc nie napisałem czy jest to dobre, czy złe. Pisząc Fakt, że ktoś jest księdzem nie stoi na przeszkodzie, aby został pastorem napisałem tylko o stanie faktycznym (który każdy może sobie ocenić sam).
Dlaczego przy swoim logo, że tak to nazwę dałeś brat czy odłączony? Tak pytam, bo różne rzeczy można przez to rozumieć.
Zauważyłem, że niektórzy kładą nacisk na brat, a inni na odłączony. Czasami wręcz jedni traktują mnie jak brata, a inni jak odłączonego. Określenie brat odłączony zawiera dwa raczej przeciwstawne elementy i z tego powodu bywa stosowane na skrajne sposoby. To powoduje u mnie pewnego rodzaju rozdwojenie jaźni, które znalazło odzwierciedlenie w moim pytaniu.
P.S.
Jest to pytanie retoryczne i nie oczekuję odpowiedzi na nie.
wiesz i w sumie juz troszke moich znajomych przechodzi do kosciolow protestanckich a wszczegolnosci zielonych i innych odlamow tego kosciola
Ciekawe, jest tak nie od dzisiaj...
Możnaby wręcz spodziewać się, że tych zielonych i ich odłamów jest już nie wiadomo ilu...
Tymczasem jest ich od 20 lat tyle samo (kilkanaście tysięcy), a niektórzy twierdza wręcz, że "zielona populacja" spada...
Może więc patrząc na to warto zastanowić się (jeśli w ogóle dochodzi do takiego skrajnego patrzenia!), czy warto dołączać do "zielonych", bo , rzec by można, "cuś tam nie gra". I po co potem boleśnie przekonywać się o tym na własnej skórze?
Pozdrawiam
[ Dodano: Sro 30 Mar 2005 17:45 ]
Myśle, że odejście księdza to nie jest takie sobie od. Ksiadz ma większa wiedze co robic aby przyciagnąć do kościoła. Ale odchodząc z niegi wie co zrobic aby przeciągnac. czasem to się robi juz chore. Ale tak niestety jest.
Z drugiej strony zastanawia mnie czego księżom brakuje, ze odchodza z kościola. co jest nie tak....
Z drugiej strony zastanawia mnie czego księżom brakuje, ze odchodza z kościola. co jest nie tak....
Czasem chyba wiary
No a ile Ci księża mają w seminarich siedzieć? No chyba nie tak długo, że wychodziliby z nich jako dziadki Ja myślę, że 6 lat intensywnej nauki, pracy to sporo. Wydaje mi się, że prawdziwy xionc z powołaniem, poważnie podchodzący do spraw wiery, powołania nie dopuścił by się czegoś takiego.
w sumie to nie nam za bardzo oceniać motywy odejść...mogą być skrajnie różne...i to oni wiedzą najlepiej....
w każdym razie patrząc nie tylko na księży ale i na zwykłych ludzi to dla co poniektórych to, że w kościele wymagane jest posłuszeństwo im np. przeszkadzało, to że nie mogą się rozwijać, działać wg własnego widzimisie....
Otóż właśnie to. To może takie wybiórcze wybieranie sobie co mi pasuje, a co nie w danym Kościele. W KK nie podoba mi się to i to. W KZ jest to dozwolone, więc przenoszę się tam. Ja nie wiem... Innych sensownych powodów nie widzę. A niektórym księżom może się po kilu latach np. przestać "podobać" celibat.
Chyba jednak tak dobrze nie wiedzieli. Zapewne ich wiedza w momencie pójścia do seminarium była bardziej powierzchowna niż w trakcie nauki oraz po jej zakończeniu. Tak więc dopiero po święceniach dobrze wiedzili jak jest w KK.
Tak czy inaczej, w momencie odejścia już na pewno dobrze wiedzieli.
Myślę, że nie moza tak pisać, że 6 lat to zamała dla osoby, która idzie do seminarium. Osoba w seminarium pozatym, że się uczy to jest pod ciagłą obserwacją innych księży. Często jest tak, że mimo powołania osoba nie dostanie święceń, bo... no właśnie bo stwierdzono, że bycie ksiedzem nie jest dla niego.
Myślę, że to takie spostrzeganie nasze księży jako osoby świętej. A tak nie jest. Ksiądz to człowiek o tak samo grzesznej nautrze jak inna osoba. Ksiądz podlega wielkiemu posłuszeństwu Kościołowi. Czyli tym, którzy w kościele sprawują swą władzę. Problem rodzi się wtedy, kiedy ksiądz nie chce się słuchać.
Innym problemem jest celibat. Celibat to nie tylko życie w czystości. Nie chodzi o to, że ksiadz ma takie żadzę, że trzeba biegać z tyłkiem przy ścianie. Celibat to głównie życie w rodzinie. Decydując sie na ksiedza jestes skazanym na samotnośc. Ludzie będą Cie odwiedzać, bedziesz miał przyjaciół, pracowac bedziesz wsród tłumów. Ale czy to zastąpi Ci rodzinę
Czy nie wiedzieli w seminarium czy wiedzieli, to ewentualnie może być jeden z wielu powodów. Jednak bym zwrócił uwage na jeden szczegół: wszycy trzej byli mocno zaangażowani w ruch charyzmatyczny. Wbrew pozorom to jest ważny powód, oprócz tych co zostały wymienione. Nie jest to ksiądź związany np.: Rodziną Radia Maryja!
To może wpływać później na formację czy poglądy danego księdza. Mianowicie nie od dziś wiadomo, że Odnowa ma zdecydowanie większe kontakty z protestantami niż inni katolicy. Bardzo często korzysta się z książek właśnie tamtych wspólnot. Nie chodzi mi o to, że kontakt z zielonoświątkowcem czy przeczytanie jakieś ich książki jest złe ale w Odnowie bardzo często korzysta się tylko z bogatszego dziedzictwa innych kościołów. Nie ma się co oszukiwać jesli się będzie głównie na tym bazowało z czasem mozę to doprowadzić do większych wątpliwości, z czasem do odejścia...
Ostatnio doszły mnie słuchy że księża z Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej, porzucają sutannę i kościół. A przechodzą do kościoła protestanckiego. A dla tego to poruszam bo mój były Pasterz wspólnoty właśnie tak zrobił, i z tego co się dowiedziałem zamierza zostać pastorem.
Widocznie mial powod , zeby wyjsc z KK. A ja bym sie tylko cieszyla, ze dalej trwa przy Panu Jezusie i chce podązac za Nim.
Widocznie mial powod , zeby wyjsc z KK. A ja bym sie tylko cieszyla, ze dalej trwa przy Panu Jezusie i chce podązac za Nim.
No tylko, że tu nie ma sie z czego cieszyć.
A słyszeliście o czymś takim jak oczyszczanie Kościoła?.
Widocznie mial powod , zeby wyjsc z KK. A ja bym sie tylko cieszyla, ze dalej trwa przy Panu Jezusie i chce podązac za Nim.
Nie wiem z czego tu się cieszyć.... Rozłam czyli odejście od Kościoła Chrystusa jest grzechem i to nie byle jakim. /por. Ga 5, 19-21: zauważ, że spór to coś innego niż rozłam/ Jeśli Pismo w Apokalipsie i nie tylko określa Jezusa Oblubiencem a Kościół Oblubienicą, to w takim razie odejście/wyłączenie od Oblubienicy jest wielką tragedią.
Chyba rozwód nie jest czymś dobrym, tym bardziej, że Jezus tego zakazał. Takim rozwodem jest właśnie rozłam.
Jednocześnie nadmienię, że rozłam nie dotyczy wszystkich, którzy są poza Kościołem katolickim. Zresztą ten temat był dyskutowany.
Widocznie mial powod , zeby wyjsc z KK. A ja bym sie tylko cieszyla, ze dalej trwa przy Panu Jezusie i chce podązac za Nim
Hmmmm.... Ja tutaj niewidze powodu do zadowolenia Jak by Tobie mąż powiedział po( np.6 latach) małżeństwa "...wiesz ide do innej, ale dalej bede w małżeństwie..." to też byś napisała, ŻE SIE CIESZYSZ, bo od Ciebie odszedł, jest gdzie indziej i żyje w grzech??.
Dla mnie złamanie sakramentu kapłaństwa jest jak rozwód. Nie znaczy to jednak, że ksiądz nie człowiek i nie ma prawa na chwile słabości!!
Jednak stwierdzenie:
No cóż, Samotny Misiu, teraz jestem już pewna, kim jesteś
A do tematu. Znam tego ex-ksiedza tak już z ... 8 lat. Od momentu jego święceń. Utrzymuję z nim kontakt mailowy. Początkowo odszedł "z klasą" ; to, że nie czuł się dobrze w KrK nie wiązało się z wyciaganiem innych osób. I to ceniłam. Nie wiem, jak jest teraz, jeśli inaczej, to bardzo bym się na tej osobie zawiodła.
Trzeba się modlić za tych, którzy nie wytrzymali, którzy nie dali rady i potrzebują wsparcia i siły Boga.
Dzieje się tylko to, co Bóg już przewidział. I wierzę, że mamy do czynienia dopiero z "wiosną Kościoła".
Z tego co się orientuję, to najbardziej problematyczna jest droga posłuszeństwa wobec hierarchii Koscioła. A przecież każdy wyświęcany kapłan przed Bogiem przysięga posłuszeństwo.
Pamiętam jak problem bezwzględnego posłuszeństwa skomentował jeden z zaprzyjaźnionych ksieży: "Może mi się nie podobać, czego mój biskup ode mnie wymaga, Ale nawet, jeśli on zawiedzie, i przestanie słuchać Ducha Święego, to wiem, że Bóg w swojej mądrości i tak poprowadzi mnie po swojemu i w tej decyzji, która dla mnie jest zła; i tak dobro wyciągnie. Bóg jest mądrzejszy niż ja. Skoro dał mi takiego biskupa, chciał, abym był mu posłuszny. A ja zamierzam tak postąpić. CHoćbym się nie zgadzał z hierarchią, bo Bóg wie lepiej niż ja. A działa nawet przez idiotów, bez urazy dla nikogo "
To oczywiscie parafraza, takiego cytatu nie orzytoczę, ale sens jest - obeicuję - dokłądnie ten sam. To rozumowanie do mnie trafia: Bóg wie, dlaczego każe mi słuchać właśnie tej osoby.
Aha, i teżuważam, że wysteowanei księży z KrK jest marginalnym problemem, a nie epidemią. Chociaż odchodzą ci "najgłośniejsi"
Pozdrawiam
Początkowo odszedł "z klasą" ; to, że nie czuł się dobrze w KrK nie wiązało się z wyciaganiem innych osób.
Nie wiem czy odejście od Kościoła można nazwać z klasą czy nie
Ostatnio w internetowym radio słyszałam wypowiedź jednego z księży o których mowa. Zresztą nie tylko ja z tego forum słuchałam tej audycji. A była to audycja ze świadectwami. Nie sluchałam jej od początku, więc nie wiem jakie były motywy jego odejścia od Kościoła Katolickiego i nie będę oceniać jego zachowania. Najgorsze było jednak to, że w swoim świadectwie mówił jak to mu źle był kiedy był Katolikiem, jak go irytował kult Maryi, jak był ograniczany przez władze diecezji... Negatywnie wypowiadał się też o wspólnocie Odnowy w Duchu Św. Tak się teraz zastanawiam... Skoro go to irytywało to po co w ogóle poszedł do seminarium?!
Powiem Ci, że mało tego. W seminarium co jakis czas składa się śluby. Mniej wiuęcej wyznanie wiary, myslę, że tak to moge nazwać. Tylko nie wyznanie zwane u nas "Wierze...".
Druga sprawa to 6 lat formacji. Co sie łaczy z Twoim pytaniem:
Ja do takich ludzi nie mam zaufania. Nie moge mieć. Nie wiem jak ludzie potrafia zaufac takiemu ex księdzu.
Może ufają mu dlatego, że w pewien sposób udowodnił im, że ich Kościół jest "lepszy"?
W tym świadectwie pokazywał pewne różnice między Kościołami, jednocześnie udowadniając zebranym tam ludziom, że np. "Katolicy mają kult Maryi, potrafią w Zielonej Górze robić Apele Jasnogórskie dłuższe niż w samej Częstochowie, my tego nie mamy, możemy skupić się tylko na Bogu."
Kandydaci na kapłanów idą do seminarium pełni ochoty i zapału do służenia kociołowi mają kolegów którzy myślą podobnie jak oni, ojca duchownego który jest zawsze do dyspozycji rekolekcje dni skupinia teoretyczne przygotowanie itd.Dostają święcenia i idą na parafię tam jest inaczej.Tam nie ma ojca duchownego jest proboszcz który nie zawsze akceptuje pomysły księdza jest codzienność nie ma dni skupienia o to trzeba zadbać samemu.Jest ciężka praca z młodziżą na katechezie.Wcześnie czy póżniej kapłam ma kryzys ciężkie chwile najczęściej związane z samotnością.Zastanawia się czy powody dla których szedł do seminarium są dalej aktualne.Znałam kilku księży którzy odeszli z kapłaństwa najczęściej dla kobiety. Są kapłani którzy uciekają w alkochol hazard itd.Myślę sobie że za kapłanów trzeba się modlić. Ja mam margarytkę za czterech kapłanów polega to na tym że 7 osób modli się za wybranego księdza każdego dnia jedna w poniedziałek druga we wtorek itd.Jest to zobowiązanie na całe życie do chwili swojej śmierci a nie śmierći kapłna.Margarytka powstała w Mediugore (nie wiem czy dobrze napisałam)wiem że u mnie w parafi wierni podarowali kapłanom około 15 margarytek.Trzeba się modlić i jeszcze raz modlić.Modlitwa ma wielką moc.
[ Dodano: Wto 02 Sie, 2005 22:41 ]
Kochani bardzo mnie poruszył ta informacja o odejściu tych kapłanów z Kościoła.Mam propozycję dla zainteresowanych od tego czwartku 7 sierpnia do przyszłego czwartku możemy razem podjąć modlitwę za nich.Dziesiątka różańca przez 7 dni i jeśli to możliwe jakieś wyrzeczenie się np. cukierków.
pisze ten post bo wielu moze nie zauwazyc propozycji Kasi
ja jestem jak najbardziej za nad terminem mozna jeszcze pomyslec
i proponuje przeprowadzic to od przyszlego tygodnia jak wielu z naszych przyjaciol wroci z Przystanku Jezus
ps. cos mi sie daty do dni nie zgadzaja w twojej propozycji Kasiu
7 sierpnia to niedziela
Sory PatrzyLam na lipiec. Zaczynamy od czwartku 11 sierpnia. Modlitwa ma wielką moc.Słyszeliście napewno o dwóch nastolaktach króre nawróciły swoją szkołe. To było liceum.Takich przykładów jest mnóstwo.Chętnych proszę o deklarację.Warto wiedzieć ile nas będzie.
Tak sobie zacznę dyskusję od środka trochę
Czy zdarzyło ci się skłamać ? Bo mnie tak .. I czy uważasz, że ktoś powinien tobie zaufać ? Przecież już kiedyś skłamałeś, więc znowu możesz kłamać !
Czy Jezus nie wybaczył nierządnicy ?
Tak ale kazał jej nie grzeszyć więcej, a odejście to grzech, to w czym problem?!
Można więc śmiało powoiedzieć, że wielu księżom "wydawało się", ze mają powołanie, że sprostają wszystkim (IMHO wydumanym i nienaturalnym) wymogom tego stanu.
Argument wzięty żywcem z "Apologii konfesji augsburskiej" [1532] Filipa Melanchtona.
Bierze się on z tego, że protestanci nie uważają, że Nowy Człowiek, który jest nam dany na chrzcie i powoli wzrasta w nas gdy idzemy drogą wiary w Kościele, jest znacznie doskonalszej natury niż nasi Prarodzice w stanie sprzed grzechu.
Nawet w przypadku Adama i Ewy wymóg celibatu byłby wbrew ich naturze - i Bóg tego oczywiście od żadnego potomka Adama nie żąda.
Natomiast nasza nowa natura jest inna: naszymi Nowymi Prarodzicami są Jezus i Maryja - ewidentni celibatariusze. To jest na zdrowy rozsądek niepojete i trudne do przyjęcia, ale jak najbardziej realne. Jest to trudne, bo "stary człowiek" wciąż domaga się swych praw, ale nie niemozliwe, z pomocą łaski Bożej.
Natomiast protestanci w takic dokumentach jak "Formuła Zgody" [1572] wyraźnie stwierdzają, że nawet w przyszłym świecie zaledwie odzyskamy dawną naturę Prarodziców sprzed grzechu. Dlatego dla nich celibat zawsze będzie "pysznym uczynkiem", gdzie człowiek o własnych siłach chce zasłużyć na zbawienie przed Bogiem.
ad ziobro adama
Posłuszeństwo przysiegaja biskupowi, posłuszeństwa Bogu chyba nie trzeba przysięgać ? To zrozumiałe samo przez się. To jasne jak słońce i zimne jak bałwan
Na tym, że w Odnowie są obrzędy i formy modlitwy różne od tych, które są w "typowym" KRK. Nie jesteście w tym momencie "jednością" z pozostałymi, "zwykłymi" katolikami
Tylko tak to skomentuję. Nie wiem na czym Ty się opierasz, ale chyba nie na tym co trzeba. Jakie obrzędy?! Jakie formy modlitwy?! Czy jest coś złego w uwielbianiu Boga?! W dziękowaniu MU?! Normalny katolik tak się właśnie modli! Modlitwa polega na dialogu z Bogiem a nie na samym klepaniu "formułek" modlitw. To nie my odstajemy, bo my się modlimy dobrze! Charyzmaty?! A może Apostołowie i dawni chrześcijanie nimi nie posługiwali?!
Modlitwa nie jest czymś skostniałym, ale żywym i przybiera różne formy, więc zarzucanie nam, że odstajemy pod tym względem od innych jest błędne.
Możesz spróbować zagłuszyć prawdę głośnym śmiechem, ale to nieczego nie zmieni.
W Odnowie macie, a właściwie Wam się wydaje, że macie, "charyzmaty" w postaci jakichś dziwnych "modlitw językami", które tak na prawdę żadnymi językami nie są. Prorokujecie sobie nawzajem, choć nie macie takiego upoważnienia. itp itd ... Dlaczego nie ma tego na "zwykłej" mszy w niedzielę, gdzie wasi bracia chodzą ? Jesteście jakimiś Wybrańcami ?
Co do kultu stanu duchownego, to tak to właśnie wyglada, jak widać na przykładzie księży którzy odeszli i zaraz czyjaś tam wiara sie załamała .. jeśli nie widzisz w tym zapatrzenia w osobę księdza, to znaczy, że nie potrafisz spojrzeć obiektywnie na to .. o kulcie papieża JP II, tez pewnie nie słyszałaś ... no, najciemniej pod latarnią, jak powiadają ...
choć nie macie takiego upoważnienia.
A jak się takie upoważnienie dostaje? Musze wysłać wniosek do Nieba czy jak? Oświeć prosze ciemnego czlowieka!
dlaczego wszyscy mężczyźni-katolicy nie nazywaja sie Jezus, a kobiety Maryja ?
Tak samo jak nie wszyscy synowie i córki Adama i Ewy nosili imiona "Adam" i "Ewa"
portret ks. dr Marcina Lutra
A za co dostał tego doktora? Może za to, że osoby z zespołem Downa nazywał "massa carnis"???
kult księży, kult Jana Pawła II..hm... dla mnie to po prostu autorytety, każdy z nas ich szuka, a to że są potrzebne nie trzeba udowadniać chyba nikomu
a gdy kogoś obdarzamy zaufaniem zawodzi itp. to logiczne, że cierpimy my, w tym wypadku nasza wiara, gdy dana osoba czynić coś zupełnie niezgodnego z tym co głosiła wcześniej
fakt, nasza wiara nie powinna się załamywać, bo mamy budować na Chrystusie, no ale zawiedzione zaufanie, emocje mogą prowadzić do jakiegoś kryzysu, nieu paytrywałabym w tym natomiast zaraz jakiegoś kultu
Gregoriano napisał/a:
ziobro Adama napisał/a:
Czy zdarzyło ci się skłamać ? Bo mnie tak .. I czy uważasz, że ktoś powinien tobie zaufać ? Przecież już kiedyś skłamałeś, więc znowu możesz kłamać !
Czy Jezus nie wybaczył nierządnicy ?
Tak ale kazał jej nie grzeszyć więcej, a odejście to grzech, to w czym problem?!
Chyba nie załapałeś o co biega .... skoro Jezus wybaczył nierządnicy i zaufał jej, to Daidos chyba tez powinien temu księdzu wybaczyć i ufać. Chyba że nie ufa żadnym innowiercom.
Spokojnie! Wybaczył jej ale jednocześnie powiedział idź i nie grzesz więcej!!!!!!!! Skoro ktoś grzeszy dalej to znaczy, że robi sobie jaja z owego przebaczenia. Obowiązuje nas interpretacja Biblii, ta którą podaje Kościół. Rozłąm jest grzechem cięzkim. Jeżeli ktoś mówi eucharystia "Tak" a nagle mówi, że to tylko jakiś symbol to jak można ufać? Pewnie, że wybaczam ale nie akceptuje takiego zachowania i nie wsłuchuję się w te głosy. Krytykować Kościół mogą ale to w jaki spsosób to robią jest ponizej normy... Wiem, bo słyszałem co jeden eks ksiądź teraz głosi!
Nie mam pojęcia o czym i o kim ten człowiek pisze ? To jakiś Wasz przepowiadacz pogody i wróżący z fusów ?
Może bez takich dziwacznych spekulacji... Nie jesteśmy tu po to aby się obrażać
Czy odpowiesz na to proste pytanie ? Jeszcze raz je powtórzę:
czy żałujesz, że twoi rodzice nie żyli w celibacie ?
Owszem odpowiem, jeśli Ty najpierw odpowiesz na pytanie:
Gdyby Twoja babcia wąsy miała, to byłaby twoim dziadkiem i czy czy żałowałaby tego ?
Moi rodzice byli rodzicami, a zatem wybrali uprzednio nim stali się rodzicami życie w małzeństwie, a nie w celibacie, nieprawdaż ?
Podobnie bzdurne pytania zadają niektórzy ateisci w stylu:
Czy Bóg może stworzyć kamień, którego nie potrafiłby podnieść ?
Taka jest momentami logika Twoich zarzutów co do KRzK, drogie ziobro...
[ Dodano: Czw 04 Sie, 2005 15:11 ]
[Nawet w przypadku Adama i Ewy wymóg celibatu byłby wbrew ich naturze - i Bóg tego oczywiście od żadnego potomka Adama nie żąda.
Natomiast nasza nowa natura jest inna: naszymi Nowymi Prarodzicami są Jezus i Maryja - ewidentni celibatariusze.
Zaraz... czyli jako żona jestem dalej Nowego CZłowieka niz siostra zakonna??
...I Matka Boża płakała z powodu kapłanów.Płakała nie dlatego, że jesteśmy gorsi od innych.Nie! Matka Boża płakała, gdyż zapomieliśmy wpatrywać się w Tajemnicę Kapłaństwa. Maryja pragnie abyśmy szukali kapłanów. Ponad 70 tyś. kapłanów odeszło, gdyż Kościół zapomniał o nich i nie modlił się za nich. Upadli z powodu braku modlitewnej pomocy Kościoła! Byli zdolni, studiowali, ale brakowało pomocy Kościoła, jego łaski. Matka Boża pragnie, aby Kościół kochał swych kapłanów, gdyż kapłan jest jak Mojżesz prowadzący swój lud. Bez kapłana Kościół nie wiedziałby dokąd iść. Bez nich nie ma chrześcijańskiego-sakramentalnego życia i Eucharystii. Bez nich bylibyśmy jak latorośle oddzielone od winnego krzewu.Matka Boża pragnie, aby kapłani wrócili do twojego serca, do twojej modlitwy, do twojej rodziny abyśmy ich ochraniali. Medziugoria
Może bez takich dziwacznych spekulacji... Nie jesteśmy tu po to aby się obrażać
Po prostu nie wiem z kim i o czym ten osobnik rozmawia
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie: czy żałujesz ich wyboru ?
Nie można żałować żadnego wyboru, który polegał na wybieraniu między kilkoma rodzajami dobra. Ponadto w przypadku małżeństwa była to odpowiedź na powołanie. Nie mozna nigdy żałować, że odpowiedziało się Bogu pozytywnie. I nie wszystkich Bóg woła w taki sam sposób.
Odpowiadam: samo wieszanie czyjegokolwiek portretu nie jest kultem.
I sam sobie odpowiedziałeś na stawiane nam zarzuty.
Samo stawianie czyjegokolwiek pomniku czy wydanie o kimś albumu nie jest kultem.
Stawianie pomników (l. baaaardzo mn.) za życia, jest przejawem kultu. Do tego tysiące ulic imienia JP II, szkół, przedszkoli, itp. itd
Jakbyś nie wiedziął "Ojcze nasz", to początek modlitwy Jezusa do Boga Ojca. Czyżby wydający album o tym nie wiedzieli ? Niemożliwe ...
[ Dodano: Pią 05 Sie 2005 15:06 ]
[Jakbyś nie wiedziął "Ojcze nasz", to początek modlitwy Jezusa do Boga Ojca. Czyżby wydający album o tym nie wiedzieli ? Niemożliwe ...
możliwe ze ten tytuł rzeczywiscie nie jest do konca odpowiedni... Ale czy wydający album mieli złe intencje? Wątpię
Czy żałujesz, że twoi rodzice nie wybrali innego rodzaju dobra, a które polegałoby w tym przypadku na celibacie ?
Czekam nadal na odpowiedź.
Nie żałuję tego, że odpowiedzieli Bogu pozytywnie na swoje powołanie do małżeństwa.
Gdybym tego żałował, to znaczy, że żałowałbym, że Bóg ich wezwał do tego, a nie do innego stanu - co jak przyznasz - byłoby co nieco niezdrowe...
Żałować, że powołujący Bóg ma taką, a nie inną wolę - to początek buntu, drogie ziobro... Tak samo Adam żałował, że Bóg zrobił z jego ziobra kusicielkę, a już zapomniał, że była to najpierw upragniona pomoc.
Jeśli to Ci nie wystarcza - zamykam przekomarzanie się z tobą na ten temat. Jak nie rozumiesz co to jest powołanie, to po co czytasz Biblię ? Czy po to, aby usłyszeć Jego Głos, czy też po to by przytłumić go w sobie ?
Jeszcze jeden drobny przykład - album o papieżu JP II, wydany po jego śmierci - tytuł: "Ojcze nasz" ... Przypadek ? Zbieg okoliczności ? Nie wmówisz mi ...
Zdecydowanie niewiedza. Wierzacy człowiek raczej tego nie napisał.
Stawianie pomników (l. baaaardzo mn.) za życia, jest przejawem kultu. Do tego tysiące ulic imienia JP II, szkół, przedszkoli, itp. itd
nie, to jest przejaw szacunku dla osoby, dla tego co robi, co mówi
zresztą co ty rozumiesz pod pojęciem kult
na marginesie chyba moją ulicę mają zamiar przemianować na Jana Pawła II z czego się naturalnie cieszę
a odnośnie Ojcze nasz to już sie z tego co pamiętam dyskusja na forum toczyła
Po prostu nie wiem z kim i o czym ten osobnik rozmawia
Nie jestem osobnikiem tylko człowiekiem. Jeśli masz zamiar dalej w ten sposób rozmawiać to poszukaj sobie innego forum... Bez urazy ale kultura musi być.
Reszta twojej wypowiedzi - jak dla mnie - to znów powtarzanie tego samego... Kult... w twoim wydaniu pomnik Piłsudzkiego w Warszawie to kult. Nie zgadzam się na takie rozumowanie. Jeśli rzeczywiście to było by takie niebezpieczne to dawno bym odszedł od Boga ale jakoś dalej trwam
Nie jestem osobnikiem tylko człowiekiem. Jeśli masz zamiar dalej w ten sposób rozmawiać to poszukaj sobie innego forum... Bez urazy ale kultura musi być.
No cóż, noszę się z takim zamiarem ...
p.s. co jest "niekulturalnego" w określeniu "osobnik" ?
Jest nam bardzo przykro z tego powodu co zrobili bo nie małe zamieszanie narobili w tych duszach, które wcześniej formowali. Jestem jednym z nich.... Takie zachowanie mozna tylko nazwać jako naganne i tyle. Może jestem ostry ale tak mówi Pismo /dokonali rozłamu/ -> Ga 5, 19-21 tak rozłam to grzech! Jednocześnie widzę, co się dzieje z tymi, którzy wcześniej im ufali no i pozostali w Kościele Katolickim /niestety nie których pociągnęli za sobą/.... Proponuje modlić się za nich! I poprostu kochać...
Skoro tak bardzo oceniasz ich postępowanie to może by tak poznać motywacje od samych pozwanych :
pozwole sobie wkleić linki ze świadectwami w/w
ftp://slowo@195.205.4.7/2004.03.28_-_SWIADECTWO_KSIEDZA_SLAWKA.wma
ftp://slowo@195.205.4.7/2004.08.11_-_SWIADECTWA_WSZYSTKIE_+_KSIEDZA_JARKA.wma
ftp://slowo@195.205.4.7/2004.08.11_-_SWIADECTWO_KSIEDZA_JARKA.wma
ftp://slowo@195.205.4.7/2005.05.08_-_KSIADZ_JAREK.wma
Skoro tak bardzo oceniasz ich postępowanie to może by tak poznać motywacje od samych pozwanych
Znam ich motywacje. Wiem dlaczego odeszli. Jednego z nich znam osobiście, o innych dowiaduję się co rusz nowych informacji. Przyjmuje to ale ich zachowania nie pochwalam.
pozwole sobie wkleić linki ze świadectwami w/w
ftp://slowo@195.205.4.7/2004.03.28_-_SWIADECTWO_KSIEDZA_SLAWKA.wma
ftp://slowo@195.205.4.7/2004.08.11_-_SWIADECTWA_WSZYSTKIE_+_KSIEDZA_JARKA.wma
ftp://slowo@195.205.4.7/2004.08.11_-_SWIADECTWO_KSIEDZA_JARKA.wma
ftp://slowo@195.205.4.7/2005.05.08_-_KSIADZ_JAREK.wma
Cos mi te linki nie działają - sa gdzieś może działające?
no faktycznie spróbuję zdobyć nowe namiary cierpliwości
[ Dodano: Pon 12 Wrz, 2005 19:13 ]
Nie trudno zauważyć, że katolicy są tutaj pod szczególną "ochroną".
Nie trudno zauważyć że jest to katolickie forum
Oczywiście otwarte dla wszyszystkich i ich poglądy (patrz pkt 4 regulaminu).
Każdy ma równe prawa, jeśli nie obraża innych i stosuje się do regulaminu. Niekatolicy takze mają prawo się wypowiadać i ich posty są ważne dla nas, każdy ma prawo się wypowiadać i miec swoje zdanie.
Pozdrawiam
Moze dlatego, że niektórzy "innowiercy" chcą krzykiem i ubliżaniem nas przekonać:?:
Moze dlatego, że niektórzy "innowiercy" chcą krzykiem i ubliżaniem nas przekonać:?:
no tak .. najlepszą obroną jest atak cygan zawinił, a chłopa powiesili ....
No dobra prosze już na temat...
no faktycznie spróbuję zdobyć nowe namiary cierpliwości
znalazłem przez przypadek nowy link ze swiadectwem księdza Jarka http://www.alberto.pl/download/yarek.mp3
polecam przesłuchać choćby z czystej ciekawości
znalazłem przez przypadek nowy link ze swiadectwem księdza J
Podajesz link do strony prowadzonej przez odstępców od Chrystusa, podszywających się pod chrześcijan ("Należymy do wspólnoty ewangelikalnej o orientacji charyzmatycznej" - cytat z ich strony); warto o tym wiedzieć, karmiąc się ich materiałami.
Drogi przyjacielu podałem link do swiadectwa nic więcej (nie można przez ten link wejść na stronę)
Podajesz link do strony prowadzonej przez odstępców od Chrystusa, podszywających się pod chrześcijan Czy wiesz, że na Sądzie przed Chrystusem będziesz musiał uzasadnic te słowa?
no faktycznie spróbuję zdobyć nowe namiary cierpliwości
znalazłem przez przypadek nowy link ze swiadectwem księdza Jarka http://www.alberto.pl/download/yarek.mp3
polecam przesłuchać choćby z czystej ciekawości
No własnie słucham i mam wrażenie jakbym słuchał jakiegoś przepraszam za wyrażenie: "idiotę" Omijam nawet to co mówi ale w sposób w jaki mówi.
Pozatym tym co mówi obraża mnie, tam gdzie mówi o Seminarium
Daj spokój, Daidoss, to człowiek głęboko poraniony przez nie-wiemy-co, rozżalony i rozgoruyczony, więc w jakimś sensie rozumiem jego żal i bagaż emocjonalny. Odruchowo kala gniazdo, z którego pochodzi.
Szkoda tu Twoich negatywnych emocji, lepiej się za niego pomodlić
Przesłuchaj to co on tam mówi i w jaki sposób. Gada jak szaleniec.
Wszyscy go zmuszali do kultu Maryjnego. Biedactwo tyle lat był do tego zmuszany.
Te jego kalkulacje, było 13 osób dokonałem przebudzenia i było 500 osób.
Fajjjjjjjjjjnieeeee ...
KŁAMCA
Cynizm przez niego przemawia. I tyle. Wytyka błędy polskiego katolicyzmu, ale w ogóle nie stara się ich zrozumieć. Dla mnie to po prostu świadectwo człowieka, który gdzieś po drodze się pogubił.
Exactly. Problem w tym, że to naturalna reakcja, tzw. gorzkie winogrona: jak coś nie dla mnie, to be. Chyba.
Ale swoją drogą to mi go bardzo żal. Musi być naprawdę pogubiony i tak naprawdę nieszczęśliwy, taka niechęć może nawet nienawiść musi ranić i przeszkadzać.
Fajjjjjjjjjjnieeeee ...
KŁAMCA Wykrzyknik
mocne słowa Daidoss skoro tak mówisz to pewnie masz dowody tego kłamstwa jesli nie to
Nie mówię o masce, jaką zakłada, ale o niechęci, żalu jakim zieje do KrK, nikt z takim bagażem na dłuzszą metę nie będzie szczęśliwy... Nie mówie konkretnie, że to z powodu niechęci do KrK, ale jakiejkolwiek niechęci o tak dużym nasileniu szczególnie ,że on stamtąd jakby nie było pochodzi ...
Nie mówię o masce, jaką zakłada, ale o niechęci, żalu jakim zieje do KrK, nikt z takim bagażem na dłuzszą metę nie będzie szczęśliwy... Nie mówie konkretnie, że to z powodu niechęci do KrK, ale jakiejkolwiek niechęci o tak dużym nasileniu Smutny szczególnie ,że on stamtąd jakby nie było pochodzi Zmieszany / Zdziwiony ...
Nie pojmuje skąd to przypuszczenie ,że ktoś zakłada maskę szczęśliwego -wolnego człowieka ,a tak wgłębi jest smutny i nieszczęśliwy bo opóścił KrK .Po czy to wnioskujesz po jakich jego wypowiedziach - wydaje mi sie że to są tylko twoje gdybania , a ty troszeczkę konfabulujesz
Wysłuchałem polecanych zwierzeń - i przyznam, że są dla mnie żenujące. Nie z powodu typowo spichlerzowego, ocierającego się o niekontrolowany upust emocji stylu - ale z powodu ekshibicjonistycznej pewności siebie u człowieka, który zbłądził i nie stać go na uczciwe przyznanie sie do tego. Bardzo ciekawe, że facet na III roku w seminarium ... zaczął słuchać Jezusa!
To skąd mu się wzięło to seminarium? Kto go tam posłał? Mama? Tata? Chęć "kariery", ustawienia się? Pewnie wszystko po trochu, zwłaszcza że - jak mówi - "bez koloratki jesteś nikim".
Tylko niech nie mówi o sobie "byłem katolikiem". Był księdzem - katolikiem na pewno nie.
A chrześcijaninem? No cóż, chrześcijanin to ktoś, kto sądzenie innych oddał w ręce Chrystusa. Ktoś, kto nie polega na własnych emocjach tak rozpaczliwie, jak autor zwierzeń. Nie każdy kto woła "Panie, Panie", szukając ekstatycznych objawów "bożego poweru", wejdzie do Królestwa.
A kłamstwa? Jest ich w tych zwierzeniach wiele, choćby wtedy, gdy mówi o ludziach z Watykanu nieznających Jezusa lub w niewybredny sposób szydzi z małej ilości uzdrowień na Jasnej Górze, zestawiając je z rzekomym ogromem uzdrowień na spotkaniach charyzmatycznych (pewnie w "spichlerzu", heh...).
Smutne są te zwierzenia, pokazujące smutną część prawdy o człowieku. O człowieku, którego kult maryjny skłania do nieczystości, dla którego msza jest nudna ("zwłaszcza dla księdza"...), a prawdziwa "duchowość" wiąże się z hałaśliwymi demonstracjami...
Cynizm przez niego przemawia. I tyle. Wytyka błędy polskiego katolicyzmu, ale w ogóle nie stara się ich zrozumieć.
No to chętnie poczytam wyjaśnienia, co do błędów polskiego katolicyzmu ... Co powinienem zrozumieć ?
[ Dodano: Czw 03 Lis 2005 10:40 ]
Bardzo ciekawe, że facet na III roku w seminarium ... zaczął słuchać Jezusa!
To skąd mu się wzięło to seminarium? Kto go tam posłał? Mama? Tata? Chęć "kariery", ustawienia się? Pewnie wszystko po trochu, zwłaszcza że - jak mówi - "bez koloratki jesteś nikim".
Drogi YAB'ie dziwi mnie to ,że masz przekonanie o 100% powołaniu w seminariach ,że każdy seminarzysta jest oddanym Chrystusowi napełnionym Duchem Świętym klerykiem.
Słyszałem wiele świadectw (nie od tych przebrzydłych neoprotestantów)ale od katolików i to tych ewangelkialnych, o potrzebie ewangelizacji również w w zakonach bo nie wszędzie wygląda to tak różowo jak by ci się wydawało.
Ponadto wydaje mi się ,że nie jest czymś marginalnym wstępowanie do seminariów właśnie z tych powodów jakie wymieniłeś, co ma odzwierciedlenie w postawie niektórych księży (podkreślam niektórych aby znowu nie być posądzonym o uogólnianie)
chętnie poczytam wyjaśnienia, co do błędów polskiego katolicyzmu
A na co ci potrzebne badanie błędów innych?
Siebie samych badajcie, czy trwacie w wierze, siebie samych doświadczajcie. (2 Kor 13:5)
Niech każdy bada własne postępowanie; jeśli znajdzie jakiś powód do chluby, to tylko wobec siebie samego, a nie wobec drugich. Każdy bowiem poniesie kiedyś własny ciężar. (Ga 6:4-5)
Tak więc każdy z nas za siebie samego będzie odpowiadał przed Bogiem. Przestańmy przeto osądzać jedni drugich. Postanówcie sobie raczej nie czynić niczego takiego, co by braciom waszym dawało sposobność do upadku lub zgorszenia. (Rz 14:12-13)
osądziłeś
Nie.
To on osądził i wydał wyrok skazujący mnie i mój Kościół na potępienie.
Mam się usmiechać kiedy ktoś bluźni przeciw Bogu?
osądziłeś
Nie.
Ależ tak. I zaprzeczanie niczego tu nie zmieni.
...On i jemu podobni są w gruncie rzeczy tacy sami jak wszyscy inni nietolerancyjni fundamentaliści, którzy uważają się za oświeconych przez Ducha Świętego i nieomylnych.
Możnaby pociągnąć tu jeszcze wątek nietolerancyjności radykalnych fundamentalistów i przyjrzeć się historii Europy z czasów wojen religijnych, ale po co? Nie zmieni to Bożego planu, w który wpisane jest przyzwolenie dla wolności człowieka - czasem manifestującej się sianiem zamętu przez odstępców od prawdziwej wiary.
napisał nietolerancyjny fundamentalista, który nawet nie dostrzega swojej nietolerancji (tzw. zwalczanie sekt) i fundamentalizmu (powyższe zdania)
YAB taki już jest że odbiera wszystko "jednokierunkowo" i stoi tylko i wyłącznie na fundamencie - swoim fundamencie tego co sam powie.
Albo ma krótką pamięć albo bardzo wybiórczą pamięć :
to taki rodzynek dla przypomnienia i ścisłości
Jednak daleko gorzej jest w KZ - dziś można sobie podziwiać morale pastorów KZ na forum zielonoswiatkowcy.pl, gdzie owi przywódcy nie wahają się pluć publicznie na wybraną przez siebie (sic!) starszyznę. Żenada i popis totalnej pychy! Nie ma to nic wspólnego z chrześcijaństwem.
Nie on się nie miesza
Oj jaki wrzask się podnosi, gdy ktoś skrytykuje Kościół Katolicki.
Widzicie Drodzy Katolicy - tak się składa, że wiekszość z nas ewangelicznych była kiedyś w KRK i na własne oczy i uszy mogła doświadczyć tego wszystkiego o czym mówi m.in. yarek. Możecie nie wiem jak długo sobie krzyczeć, zaprzeczać, wykpiwać i wyśmiewać nas, szydzić a przecież i tak wszyscy na własne oczy widzielismy i dalej widzimy to, co się dzieje.
Stańcie na chwilę z boku, popatrzcie na nasz punkt widzenia i okażcie minimum dobrej woli w zrozumieniu nas.
No cóż, w temacie mówienia czy pisania złych rzeczy o własnym Kościele dodam tylko, że biblijni chrześcijanie powinni wiedzieć, że szacunek dla Kościoła jest szacunkiem dla Ciała Chrystusowego.
Upominanie tych, którzy takiego szacunku nie żywią, a pozorują się na "chrześcijan", jest obowiązkiem wierzącego. To w temacie cytatu z forum, przywołanego wyżej, a prowadzonego przez osoby rzucające publiczne oskarżenia bez pokrycia na swoich starszych - osoby osądzone we właściwy IMHO sposób przez władze swojej denominacji...
Natomiast dostrzeżenie jakościowej różnicy między chrześcijanami a sekciarzami jest nietrudne. Dziwi mnie trudność w zrozumieniu tego. Wydaje mi się dość jasno wyłożony pogląd na istotę zła czynionego przez odstępców od wiary
spotykam zdumiewających mnie ludzi, określających siebie jako "chrześcijanie", którzy zamiast zachęcać mnie do pełnego zaangażowania w budowanie duchowego "dobrobytu" mojego Kościoła i nieustannego jego odnawiania - gorąco namawiają mnie ... do jego opuszczenia! Uzasadniają to zwykle tym, jakoby Kościół Katolicki był tworem niebiblijnym, głoszącym bluźniercze nauki i szerzącym bałwochwalczy kult - kościołem "odstępczym", w którym nie ma miejsca dla prawdziwie wierzącego chrześcijanina.
[...]
tych wszystkich, którzy Kościół opluwają i mnie z niego wyciągają, zgodnie z najlepszą biblijną tradycją uważam za wilki w owczych skórach, rozszarpujące Ciało Chrystusowe (jakim jest Kościół!) i niegodne miana "braci".
Więc jeśli jacyś moi przyjaciele z kręgów neoprotestanckich w realu nie chcą bym ich uznał za sekciarzy (Tt 3:10), to starają się pamiętać o tym, że Panem Kościoła (ich grup, mojej parafii itd.) jest Jezus, a jedyną drogą do budowania Kościoła jest troska o duchowy "dobrobyt", o pobożność i miłość - we własnej denominacji.
Przepraszam za używanie języka Biblii, pisze w niej wprost o sekciarzach i odstępcach i jest podana ich definicja; żadna z osób karmionych nienawiścią do katolicyzmu w broszurkach zborowych czy na stronach typu alberto.pl nie powinna pomijać tych fragmentów Biblii.
Ex-ksiądz o xywce yarek jest odstępcą nie dlatego, że pomylił sobie powołanie z profesją a potem na sczęście uwierzył w Jezusa - tylko dlatego, że żyje nienawiścią do ludzi, przez których czuje się oszukany i rozpowszechnia kłamstwa na temat Kościoła Katolickiego.
To niegodne, kiedy ktoś zmiast powiedzieć "pomyliłem się, byłem niedojrzały, czuję się zraniony i oszukany" szerzy fałszywe, demoniczne wizje, wydając owoc świadczący najlepiej o tym, jaki duch prowadzi jego i jemu podobnych.
[ Dodano: Czw 03 Lis 2005 17:17 ]
No cóż, w temacie mówienia czy pisania złych rzeczy o własnym Kościele dodam tylko, że biblijni chrześcijanie powinni wiedzieć, że szacunek dla Kościoła jest szacunkiem dla Ciała Chrystusowego.
Co to są "złe rzeczy" ? Dla mnie istnieje tylko prawda, bąź fałsz. Jeśli piszę (mówię) prawdę na temat spraw ogólnych, nie dotyczących konkretnych osób, to nie widzę w tym nic złego.
Jeśli natomiast na tę prawdę się zamykam, to jest to "złe".
Widzę, że rozmowa na temat odejścia księży z kapłaństwa przerodziła się w dystusję na temat, który kościół jest lepszy. Dramat odejści księdza zawsze pozostawia wielką rysę na Kościele. Proponuję spotrzejrzeć na ten problem w świetle Biblii.
Jezus modląc się Ogrójcu wiedział, że tych których wybrał szatan w sposób szczególny będzie kusił. I tak się stało. Przy Jezusie nie pozostał żaden Apostoł, a Judasz go zdradził za pieniądze i wydał pocałunkiem. Św. Piotr filar rodzącego się Kościoła wyparł się Jezusa na Jego oczach, ale on potrafił przyznać się do błędu w odróżnieniu od Judasza.
Myślę, że podstawowym poroblemem w odejściu kapłanów jest brak wiary. Ten brak niestety musi zostać wypełniony i tu pojawia się kobieta, bądź odejście do innego kościoła. Dla nich jest zawsze miejsce w Kościele, jeżeli tylko będą chcieli wrócić. Komu więcej ofiarowano od tego więcej wymagać będą - dlatego odejścia kapłanów są bardzo bolesne dla Kościoła, innych kapłanów (zwłaszcza dla tych, z którymi razem szli do kapłaństwa w seminarium) i dla ich rodzin i dla ludzi, dla których byli wzorami. Trzeba się za nich modlić.
Widzę, że rozmowa na temat odejścia księży z kapłaństwa przerodziła się w dystusję na temat, który kościół jest lepszy.
Raczej w próbę udowodnienia przez niektórych, że "wszyscy sa równi, ale niektórzy są równiejsi".
ks. Darek napisał/a:
Dramat odejści księdza zawsze pozostawia wielką rysę na Kościele.
Nie wątpię, że jest to problem, jednak tylko z punktu widzenia KRK, problem organizacyjny, finansowy.
Myślę, że za bardzo upraszczasz sprawę, bp to nie jest dla Kościoła ani problem organizacyjny i finansowy. Twoja wypowiedź świadczy, że masz nikłe pojęcie na temat Kościoła rzymskokatolickiego.
A jaka jest ewentualna procedura takiego powrotu Jeśli wolno wiedzieć... Interesuje mnie to o tyle, że dość blisko znam jednego z księży, o którym była na początku tematu mowa
Cytat
A jaka jest ewentualna procedura takiego powrotu Papież ma władze udzielić dyspensy. Za panowania Pawła VI w samej Francji wydano około 6 tysięcy takich pozwoleń księża mogli zachować zony i być nadal kapłanami… W zasadzie wszystko można…
No, no, a skąd masz takie szczegółowe informacje? Tak bardzo jesteś ich pewien? Paweł VI Ci zdradził?
Papież ma władze udzielić dyspensy. Za panowania Pawła VI w samej Francji wydano około 6 tysięcy takich pozwoleń księża mogli zachować zony i być nadal kapłanami… W zasadzie wszystko można…
no to ciekawe co piszesz... z tego co wiem, to faktycznie papież ma władze udzielenia dyspensy, ale od celibatu, z tym ze równeż wiąże się to z redukcją do stanu świeckiego. Jednka taka zgoda jest wydawana tylko w bardzo szczególnych wypadkach, nie jest to regułą, że każdy kapłan który wystąpi o taką zgodę ją otrzymuje. Poza tym z tego co słyszałam to podobno faktycznie za Pawła VI były wydawane takie zgody, ale tu chyba własnie chodziło o dyspense od celibatu i redukcji do stanu świeckiego, co nie oznacza, że księża byli nadal "czynnymi" księżmi i mogli miec żony. Fakt, że święceń nie da się "wydrapać" z osoby, ale po redukcji do stanu świeckiego mężczyzna, który przyjął święcenia diakonatu czy prezbiteratu nie może korzystać z uprawnień wynikających z tych święceń...
Zresztą sądzę, że ks. Darek to dokładniej wyjaśni
No szczerze mówiac, to miałam nadzieję na odpowiedź któregokolwiek, ale jednak kapłana - oni wiedzą najlepiej
Anniko, z tego co wiem, to raczej nie dyspensuje sie od świeceń, jedynie w bardzo szczególnych wypadkach, ale generalnie to nie jest to praktykowane... tyle wiem z wykładów z prawa małżeńskiego
Wiem o możliwości stwierdzenia nieważności święceń, jeśli o to chodzi, ale nie takie było moje pytanie , chodziło mi raczej o to :
A jaka jest ewentualna procedura takiego powrotu Pytanie Jeśli wolno wiedzieć... Interesuje mnie to o tyle, że dość blisko znam jednego z księży, o którym była na początku tematu mowa
Każdy ksiądz ma prawo powrotu do pełnienia funkcji kapłańskich. Warunkiem pierwszorzednym jest nawrócenie i oczywiście podjęcie pokuty, którą wskarze biskup. Każdy człowiek ma prawo do maprawienia swojego błędu nawet po latach. Ze świadectw byłych księży wynika jasno, że po latach odzywa się w nich pragnienie powrotu (czasami jest to nie możliwe w wyniku zawiłości spraw życiowych). Charaktreru sakramentu nie da się usunąć, wchodzi on głęboko w świadomość każdego kapłana. A jeżeli chodzi o dyspense, to jest ona udzielana od celibatu, a nie od święceń.
ups! widze ze napisalam glupote, ale nie mialam na mysli dyspensy od święceń, tylko właśnie raczej dyspense od celibatu, a te szczegolne wypadki no to chodziło mi właśnie o szczególne przypadki dyspensy od celibatu u kapłanów
Ale sie zakręciłam, bo wiem o co mi chodzi ale nie bardzo potrafie to ubrac w słowa
Nie martw się, kto pyta nie błądzi. Tylko ci, co nic nie robią, nie popełniają błędów.
Czyli właściwie pozza przeszkodą wynikajacą z samego kapłana, że się nie po polsku trochę wyrażę to innych przeszkód w powrocie nie ma
Myślę, że za bardzo upraszczasz sprawę, bp to nie jest dla Kościoła ani problem organizacyjny i finansowy.
Jeśli KRK ma tak dużo księży i tak dużo pieniędzy na wykształcenie nowych, no to jakiż to problem, o którym piszesz, z odejściem księży ?
Jeśli KRK ma tak dużo księży i tak dużo pieniędzy na wykształcenie nowych, no to jakiż to problem, o którym piszesz, z odejściem księży ?
Kleryk sam siebie finansuje w seminarium, reszta pieniedzy, która jest potrzebna bo nie moglibysmy sie sami utrzymać to pieniadze ofiarodawców.
I najwazniejsze zwracaj się do osób duchownych na FORUM per ksiadz.
Jesli sie do tego nie dostosujesz zostaniesz zbanowany
Czy mógłbyś jasno i konkretnie ustosunkować się do mojego stwierdzenia, że dla księży, którzy odeszli od KRK, nie ma już powrotu do czynnego kapłaństwa ? To co napisałem to prawda, czy fałsz ? Z góry dziękuję za merytoryczną odpowiedź.
Odpowiedziałem Ci konkretnie - mogą wrócić do służby kapłańskiej. Czytaj uważnie moje posty.
I najwazniejsze zwracaj się do osób duchownych na FORUM per ksiadz.
Jesli sie do tego nie dostosujesz zostaniesz zbanowany
tak z ciekawości zapytam: o co chodzi z tym brakiem szacunku przy pomijaniu tytułu KSIĄDZ? Czy faktycznie to dla was takie ważne?
o co chodzi z tym brakiem szacunku
A ty do swojego pastora - walisz per "józek" (czy jak mu tam) czy "pastorze"?
Szanuj proszę zdanie ludzi, wśród których próbujesz sie poruszać.
A jeśli uważasz się za biblijnego chrześcijanina - weź sobie do serca słowa, jakimi Pismo poucza w temacie stosunku do Starszych w zborach, kościołach, wspólnotach...!!!
Pozdrawiam.
Kleryk sam siebie finansuje w seminarium, reszta pieniedzy, która jest potrzebna bo nie moglibysmy sie sami utrzymać to pieniadze ofiarodawców.
nie wiem po co o tym wspominasz, bo ja się wcale o to nie pytam w tej chwili. Ale skoro już wspomniałeś, to może napisz ile kleryk płaci za naukę w seminarium i na co idą ogromne dotacje państwowe na KRK ?
Ja z zasady zwracam sie do kaplanów per "Księże", tudzież "proszę Księdza"
Wyjątkami jedynie są:
a) przyjaciel z kursu "Pawel"
b) jeden z księży poznanych na forum, bo jak go poznalam to przeszliśmy na "ty" i tak juz zostalo
Ale za odpowiednie uważam jednak zwracanie się do księży z odpowiednią tytulaturą
Ja z zasady zwracam sie do kaplanów per "Księże", tudzież "proszę Księdza"
I bardzo słusznie, skoro jesteś katoliczką, to obowiązują cię zasady przyjęte w twojej wspólnocie.
Jeżeli chodzi o zwracanie się do księży, to sprawa jest bardzo prosta. Tutaj chodzi o zwykłą kulturę. Jest u nas przyjęte, że do księży zwracamy się "per ksiądz" i jest to wyraz kultury i szacunku, a nie czołobitność, czy dowartościowanie duchownych. Zwróćcie uwagę w jaki sposób zwracają się do papieża przywódcy państw. Żaden z nich nie nazwał Jana Pawła II - Karolem Wojtyłą, tylko używają terminologii która funkcjonuje w całym świecie katolickim. Dostosowują się do tego nawet głowy państw, które nie wiele mają wspólnego z katolicyzmem, bądź są członkami innych denominacji chrześcijaństwa, bądź prezentują inną religię. Ja zwracam się do przełożonych wspólnot protestanckich, czy prawosławnych "per ksiądz" jeżeli takie nazewnictwo w nich funkcjonuje. Jest to wyraz zwykłej kultury, szacunku wobec drugiego człowieka i funkcji jaką sprawuje.
Jeżeli chodzi o zwracanie się do księży, to sprawa jest bardzo prosta. Tutaj chodzi o zwykłą kulturę. Jest u nas przyjęte, że do księży zwracamy się "per ksiądz" i jest to wyraz kultury i szacunku, a nie czołobitność, czy dowartościowanie duchownych.
Tak już ten świat jest stworzony, że kultura się zmienia. Dawniej księdza całowano w rękę i zwracano się do niego per "ojcze". Dzisiaj to już przeszłość; było, minęło i raczej nie wróci.
Nie jest Pan ani moim nauczycielem, ani moim duszpasterzem. Takim tytułem/zwrotem mogą się do Pana zwracać Pana wierni, lub inni członkowie KRK. Mnie to nie dotyczy.
Ja też jestem przeciwnikiem stosowania w zyciu codziennym (a takim jest rozmowa na forum)przesadnego tytułowania. Oczywiście są dziedziny życia w których etykieta nas do tego zmusza i nie będę z tym polemizował .
Do mojego pastora bardzo częsta zwracam się "per ty" kiedy spotykamy się na codzień zwłaszcza kiedy chcę porozmawiać z moim bratem a nie pastorem jako tako . Szacunek można wyrazić bez zbędnych "ceregieli" to tylko kwestia kultury osobistej.
Z drugiej strony Ziobro jesteśmy gośćmi na tym forum więc było nie było musimy się dostosowąć do gospodarza skoro dla niego to takie ważne.
Dla mnie jest trochę głupio do jednych rówieśników mówić per ty a do drugich per proszę pana ,więc się przemogłem i zwracam się per ksiądz. (nie czepiając się pochodzenia tego słowa i adekwatności mianowania nim sługi bożego) Aczkolwiek są granice których pewnie protestant nie przekroczy mówię tu o np. tytule ojciec święty dla papieża .
Cytat
Jeżeli chodzi o zwracanie się do księży, to sprawa jest bardzo prosta. Tutaj chodzi o zwykłą kulturę. Jest u nas przyjęte, że do księży zwracamy się "per ksiądz" i jest to wyraz kultury i szacunku, a nie czołobitność, czy dowartościowanie duchownych.
Lat temu z 30 brałem czynny udział w ruchu oazowym miałem okazję wielokrotnie rozmawiać bezpośrednio przy ogniskach i spotkaniach w górach z takim jednym księdzem .
Którego bezpośredniość była niesamowita.. Który zapewne po przeczytaniu Twojego wpisu powiedział by . Popraw się synu..!!
Mnie się zawsze wydaje że na każdym forum jesteśmy równi . Każdy zapewne ma jakiś tytuł . A to masarza a to malarza a może jaki lekarz lub inżynier się trafi !!!Różne profesje i tytuły przewijają przez fora.. Czyż mamy sie tak zwracać..????
PS.
Tym księdzem był ówczesny Metropolita Krakowski..
Pozdrawiam
I tu się różnimy - ja szanuję ludzi, Pan szanujesz funkcje i stanowiska.
Wiesz co? Dziwnie się czyta twoje wnioski, nie znasz kogoś a walisz taki zarzut. Mimo wszystko przeczytaj post Cichociemnego, bo chociaż stara się nas szanować a to się liczy. Tobie tego najwyraźniej brakuje....
Gregoriano pisze
Jeśli o tego chodzi, to dlaczego później pozwilił mówić do siebie ojcze święty? I koniec końców na jedno wychodzi. Upatrujesz w tym coś, czego ja wogólę nie widzę. Tu nie chodzi o funkcje, stołki, kto jest lepszy itd.
Skoro nawet do byłych prezydentów mówi się per panie prezydencie. Skoro oficjalna nazwa papieża jest Ojciec Święty . W końcu papież to władca państwa Watykan .
Nikt do Królowej nie zwraca się per ty… To nie wiem dlaczego Wojtyła maiłby robić wyjątek.. . Czy ten tytuł jest słuszny czy nie to bym zostawił w tym temacie…
Gregoriance jeżeli ja bym nawet miał tytuł profesora. i zaprosiłbym Ciebie jako gospodarz. To takt wobec Ciebie by nakazywał że nie będę od Ciebie wymagał zwrotu per profesor.. Chociaż tytuł profesora występuje ileś razy rzadziej niż tytuł ksiądz (księży w Polsce jest ze 100 tysięcy lub coś koło tego.. a profesorów przy tej liczbie garstka)… A i gość jeżeli ma tak to tez odpowiedni do gospodarzy się zwróci.. Domaganie się wobec siebie jakiegoś tytułu jest wyrazem braku dobrego wychowania i nie dobrze się to odbiera..
Cytat
Tutaj chodzi o zwykłą kulturę. Zwykła kultura nakazuje gospodarzowi nie zwracanie uwagi nawet gdy gość popełnia nietakt. Tego mnie uczyła nauczycielka w liceum w Limanowej , która pamiętała II RP no ale teraz mamy inne czasy i inne obyczaje…
Gregoriance jeżeli ja bym nawet miał tytuł profesora. i zaprosiłbym Ciebie jako gospodarz. To takt wobec Ciebie by nakazywał że nie będę od Ciebie wymagał zwrotu per profesor.. Chociaż tytuł profesora występuje ileś razy rzadziej niż tytuł ksiądz (księży w Polsce jest ze 100 tysięcy lub coś koło tego.. a profesorów przy tej liczbie garstka)… A i gość jeżeli ma tak to tez odpowiedni do gospodarzy się zwróci.. Domaganie się wobec siebie jakiegoś tytułu jest wyrazem braku dobrego wychowania i nie dobrze się to odbiera..
Nie będe tego szeroko komentował, zwrócę uwagę tylko na jedną kwestię. Dla Ciebie nasze obyczje się nie liczą, bo są nie zgodne z twoją prespektywą. Może tak być. Tylko zauważ, że są obok Ciebie inni. Cichociemny stwierdził, że raczej to jest dla niego dziwne ale stara się akurat w tym przystosować do nas. Wmoim biurze też jest dziwny zwyczaj /w niektórych przypadkach/ mówienia sobie per pan. Starsi ode mnie mogli by se dać na luz z tym... Jest inaczej, jakoś to akceptuję i nie robię z tego tragedii.
Jeśli komuś brakuje szacunku, zaczyna się tego domagać. To sie chyba nazywa "poczucie niedowartosciowania". A rozwiązanie tego problemu, jak i wielu innych, znajduje sie w Słowie Bożym:
7. Początek mądrości jest taki: Nabywaj mądrości, i za wszystko, co masz, nabywaj rozumu!
8. Ceń ją sobie wysoko, a ona zapewni ci szacunek, obdarzy cię czcią, gdy ją otoczysz miłością.
(Przyp. 4:7-8 BW)
Abstrahując od tego sporu, czesto sie zdarza, ze ludzie na najwyzszych stanowiskach okazują się złodziejami, bandytami, czy choćby "świntuchami". Gdzie jest wtedy ich szacunek ? Jak się on ma do ich tytułów i stanowisk ?
Ja nie oczekuję zwracni się do mnie "per ksiądz" bo to jest nie dla mnie bardzo istotne. W szkole, w której ucze część nauczycieli mówi do mnie "per ksiądz" inni po imieniu i wcale mi to nie przeszkadza, ponieważ jesteśmy kolegami z pracy. Muszę powiedzieć, że pogdoba mi się postawa w tej kwestii Cichociemnego, warto sobie przeczytać jego post.
Myślę, że do tej kwesti nie ma, co wracać, bo zeszliśmy z tematu.
Ja nie oczekuję zwracni się do mnie "per ksiądz" ....
Wychodzi na to, że sam sobie wszystko wymyśliłem ...
Gregorian pisze
Nie będe tego szeroko komentował, zwrócę uwagę tylko na jedną kwestię. Dla Ciebie nasze obyczje się nie liczą, bo są nie zgodne z twoją prespektywą. Może tak być. Gerogorianie dobre wychowanie wynosi się z domu.. [b]Wychowany i kulturalny gospodarz nigdy a to powtarzam nigdy od swoich gości nie będzie wymagał zwracanie się per tytuł naukowy rodowy etc… . Gregoriance to są podstawy savoir wiwru który każdy kulturalny człowiek znać powinien. Tym bardziej ksiądz który według mojej wiedzy podstawowy kurs z podstaw zachowania przechodzi w seminarium..
I nie jest to moja perspektywa tylko podstawy dobrego wychowania i stosownego obyczaju.. którego brakuje wielu młodym.. A ksiądz jako człowiek inteligentny po studiach winien dać przykład dobrego obyczaju .. Zwłaszcza młodym ludziom ..
Pozdrawiam Pana Panei Darku...
Ksiądz Darek napisał
Muszę powiedzieć, że pogdoba mi się postawa w tej kwestii Cichociemnego, warto sobie przeczytać jego post. Ja osobiście uważam za wymaganie zwracania się per ksiądz jest nietaktem Brakiem znajomości zasad ..dobrego wychowania.. Mnie nie przeszkadza forma zwracania się do księdza per Pan .. Jeżeli tak Panu na tym zależy.. A dlaczego akurat tytuł ksiądz . Księdzem jest Pan dla Katolików dla niewierzących i nie katolików takim samym obywatelem jak każdy inny człowiek .. Czy do lekarza na ulicy zwracamy się per panie doktorze ?? Wiedząv nawet że nim jest.. Zazwyczaj zwracamy się per Pan
PS
Wiesz Pan znam kilku wspanuiałych ludzi którzy są ksiezmi ba nawet misjonarzami... I ngdy nie domagali by sie by ich tytułować jakoiś specjalnie..
Niemniej jednak wielu ksiezom poprzewracało się w głowach odeszli od mas . Poszli w dostojeństwa i tytuły.. Czy pan zamiersz isc podobną drogą..??
Niemniej jednak wielu ksiezom poprzewracało się w głowach odeszli od mas . Poszli w dostojeństwa i tytuły.. Czy pan zamiersz isc podobną drogą..??
Znam ks. Darka i nie zależy mu na żadnych tytułach. Proszę abyśmy powoi kończyi ten wątek, bo znamy swoje stanowisko, więc wszystko jest jasne
Wracając do tematu, polecam do przeczytania ciekawy artykuł z Przekroju:
Judasze Kościoła
Wynika z niego, że możliwe jest przeniesienie ze stanu duchownego do świeckiego, a stanowisko Kościoła Katolickiego, w wielu sprawach, zmienia się wraz ze zmianą papieża.
Wynika z niego, że możliwe jest przeniesienie ze stanu duchownego do świeckiego, a stanowisko Kościoła Katolickiego, w wielu sprawach, zmienia się wraz ze zmianą papieża.
Czy powołujesz się na owe dwa zdania odnośnie stanowiska Jana Pawła II i Pawła VI??? Z tego to nic nie wynika, bo wyraźnie jest to jakaś opinia kogoś nie poparta niczym tylko "ponoć sie mówi, że za Pawła VI wystarczył jakiś podpis". To tak parafrazując. Niekiedy warto zadać sobie trud poszukania prawdy a nie opiera się na jakimś jednym zdaniu.
Czy powołujesz się na owe dwa zdania odnośnie stanowiska Jana Pawła II i Pawła VI??? Z tego to nic nie wynika, bo wyraźnie jest to jakaś opinia kogoś nie poparta niczym tylko "ponoć sie mówi, że za Pawła VI wystarczył jakiś podpis". To tak parafrazując. Niekiedy warto zadać sobie trud poszukania prawdy a nie opiera się na jakimś jednym zdaniu.
Ja nie komentowałem żadnego zdania, a odniosłem się tylko do informacji zawartych w artykule i wyciągnąłem dość jasny i raczej nie podlegający dyskusji wniosek, ze stanowisko KRK zmienia się wraz ze zmianą papieża. Nie pisałem nic o Pawle VI. Nie widzisz, że sam strzelasz gola swojemu Kościołowi ?
Ja nie komentowałem żadnego zdania, a odniosłem się tylko do informacji zawartych w artykule i wyciągnąłem dość jasny i raczej nie podlegający dyskusji wniosek, ze stanowisko KRK zmienia się wraz ze zmianą papieża.
Właśnie o to mi chodzi!!!! No i owo zdanie jest zawarte w owym artykule. Jeśli wyciągasz takie wnisoki na podstawie czyjejś nie popartej niczym opinii to twój wniosek ma raczej liche podstawy.
A dlaczego niby to nie podlega dyskusji???
Właśnie jestem po lekturze artykułu o ex księżach "Judasze Kościoła". Ciekawy artykuł, chociaż tylko jednostronnie ukazuje problem odejścia księży. Zupełnie został pominięty problem kapłanów, którzy odeszli z kapłaństwa dla wielkiej miłości do kobiety (jest to najczęstszy powód odejść) i żałują swojej decyzji, chcieli by powrotu ale konsekwencje ich wyboru na to im nie pozwalają (np. dzieci, związek cywilny). Ta kwestia została pominięta. A to pragnienie nawet po wielu latach powraca i jest powodem ich bólu, nawet jeżeli mogli zawrzeć małżeństwo sakramentalne i posiadają wspaniałe dzieci. Znam takiego człowieka, który dla kobiety zrezygnował z kapłaństwa, przed samymi święceniami i posiada wspaniałą rodzinę, to jednak jest w nim tęsknota za kapłaństwem.
Kurczę chłopie, czy ty w każdym wątku musisz swoje kilka śmieci nie na temat wcisnąć:?:
-----
Nie chodzi mi o celibat księży, tylko o "zwolnienie do cywila" księży, którzy tego pragną. Rzeczona anegdota nie wzięła się z powietrza. Może jest przesadzona, ale wiadomo, że "w każdej bajce jest ziarno prawdy".
Niestety nie mam raczej dostępu do kościelnych danych na ten temat, więc nie mogę przytoczyć liczb.
Nie. Przytacza się Pawła VI, ponieważ za jego pontyfikatu miała miejsce szczególna sytuacja, kiedy 6 tyś. duchownych przeszło do Kościoła katolickiego i to byli chyba anglikanie bądź coś podobnego. Nie pamiętam sprawy stąd to co napisałem powyżej musi być zweryfikowane, jednak istota sprawy pozostaje taka sama: była to sytuacja wyjątkowa a nie dowlona zmiana tego papieża. Może natrafię na to wydarzenie to konkretnie się to wyjaśni na fakcie historycznym. Bynajmniej jak napisałem był to wyjątek a wyjątek potwierdza regułę.
Nie wiem dlaczego nie możemy się porozumieć.... Ja nie krytykuję tutaj celibatu, tylko piszę o odejściu z kapłaństwa, które jak wynika z tekstu "Judasze Kościoła", jest możliwe. JP II był temu bardzo niechętny, ale nie znaczy to że Paweł VI nie mół na to patrzeć z innej perspektywy.
Ks. to człowiek, który ma skłonności do słabosci.,,Jest dużo powołąnych ale mniej wybranych".
Dlatego myśle,ze nie nalezy absolutnie potepiać takich ks. którzy zrzucili sutannę.Ale tak naprawde przed Bogiem NA ZAWSZE ZOSTANieA KAPŁANEM.Tak samo przysięga małżeńska zostanie niezatarta:)No to tyle co wy o tym myślicie????
Ja znałem kiedyś księdza, który miał syna - i to LEGALNIE.
Jakim cudem?
Pewien facet ożenił się, miał dziecko. Po krótkim czasie jego żona zmarła. Gość, jak to sie mówi, "otrzymał powołanie" i wstąpił do seminarium (już dobrze po 30-tce) - nie było ku temu przeciwwskazań (należy wspomnieć, że po śmierci żony nie miał kontaktów z żadną kobietą). Obecnie jest księdzem, jego syn się usamodzielnił.
Jest to fakt autentyczny, jakby ktoś nie dowierzał odstępcy...
Owszem, jest to chyba możliwe. Istnieją pewne zakony do których mężczyźni mogą wstąpić w określonym wieku (np po 30-tce) w przeciwieństwie np. do zwykłych seminariów duchownych ( tam jest chyba granica do 25 czy 26 lat). Tylko nie jestem pewna, czy taki mężczyzna spełnia te same posługi co przeciętny kapłan.
Ks. to człowiek, który ma skłonności do słabosci.,,Jest dużo powołąnych ale mniej wybranych".
Dlatego myśle,ze nie nalezy absolutnie potepiać takich ks. którzy zrzucili sutannę.Ale tak naprawde przed Bogiem NA ZAWSZE ZOSTANieA KAPŁANEM.Tak samo przysięga małżeńska zostanie niezatarta:)No to tyle co wy o tym myślicie????
Ja 100 razy bardziej będę szanował księdza, który jak to się mówi "zrzucił sutannę" z powodów ideologicznych lub "miłosnych" niż pazernego na pieniądze, nurzającego się w rozpuście, przepraszam za wyrażenie, "wiejskiego klechę" któy ma wszytskich i wszystko daleko a przed ołtarzem udaje świątobliwego.
Ad Offa i Helmuth:
Znam dwie opcje legalnego potomstwa Księży - raz, jeśli wdowiec i dziecko ma zapewnioną opiekę i/lub jest samodzielne.
Druga opcja - przejscie z innego wyznania np. prawosławia - gdzie ważne są święcenia kapłańskie - do KrK
Helmuth, pewnie, że masz racje Chyab - ja po prostu prywatnie sie z tobą zgadzam
Ja 100 razy bardziej będę szanował księdza, który jak to się mówi "zrzucił sutannę" z powodów ideologicznych lub "miłosnych" niż pazernego na pieniądze, nurzającego się w rozpuście, przepraszam za wyrażenie, "wiejskiego klechę" któy ma wszytskich i wszystko daleko a przed ołtarzem udaje świątobliwego.
A ja chyba ani jednego, ani drugiego...
Bo popatrz: ten pierwszy złamał przysięgę którą składał. To też jest istotne przecież... nie dotrzymuje słowa.
ten drugi też zresztą...
Monisiu, mazsz rację - tylko ten pierwszy zachował przynajmniej odrobinę uczciwości - w przeciwieństwie do tego drugiego, który tkwi w zakłamaniu i ewidentnym zepsuciu.
Kto nie ma grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem…………
No a jeszcze lepiej taki, który modli się za księży
albo taki, który poszedł do takiego księdza porozmawiać......
może zawczasu - do proboszcza, albo wyżej....
meta rozwin swoja wypawiec bo twoje skruty nic mi nie mowia
Kto nie ma grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem…………
No a jeszcze lepiej taki, który modli się za księży
albo taki, który poszedł do takiego księdza porozmawiać......
może zawczasu - do proboszcza, albo wyżej....
No to rzucaj, metko...;)
A tak w ogóle to mogłabyś się jasniej wyrażać. Ja na przykład jestem tępy (iq=64)i nie rozumiem o czym do mnie rozmawiasz w tej chwili....
rzucam.............. "koło ratunkowe"
"15 Gdy brat twój zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. 16 Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa7. 17 Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!"
Ponawiam pytanie. Spójrz 2 posty wyżej....
Albo napisz "swoymy słowamy", "co poeta miał na myśli"
czego nie rozumiesz?
Już jaśniej chyba nie można: masz jakieś "ale" do bliźniego, to idź i mu to powiedz, a nie opowiadaj naokoło.
Przecież nie mówię o kimś konkretnym. A skąd wiesz, że nie zrobiłem tego co mówisz?
Tak myślę , ale nie myślę zdradzać sekretów "kuchni" .
Zapytam tylko:jeśli nie jesteś katolikiem, to co? - boli Cię jak się ksiądz prowadzi?
Zaraz tam "boli"........
Nie "boli". To co jak nie jestem katolikiem to nie moge napisać swojego zdania o sprawach związanych z kościołem? Czy ja napisałem, że mnie coś "boli" w tej kwestii? (ogólnie mówiąc to mi to zwisa i powiewa jak się dany kapłan "prowdzai" ale z drugiej strony, gdy sami "zgrywają" przed gawiedzią takich cnotliwych i prawych...)
Meta, weź przeczytaj dobrze mój post, możesz sobie przeczytac kilka razy, głośno, literka po literce jak w czytaniu nie jesteś zbyt biegła - a potem się wypowiadaj.
A jak już to robisz to, proszę, wypowiadaj się sensownie a nie przepiszesz z książki parę wersów i myślisz, że to załatwia sprawę. Ja jestem głupim człowiekiem i nie rozumiem się na tych Twoich religijnych "uczonościach".
ogólnie mówiąc to mi to zwisa i powiewa jak się dany kapłan "prowdzai" ale z drugiej strony, gdy sami "zgrywają" przed gawiedzią takich cnotliwych i prawych...)
Tym bardziej nie rozumiem po co w ogóle się nimi zajmujesz
jakie z drugiej strony?
co Tobie do księżowskiego zachowania? dzieci Twoje gorszy ,czy jak?
Moze darth po prostu nie lubi hipokryzji i obłudy? Bo nie sa to raczej cechy pozytywne, co?
Ty w ogóle wiesz co znaczą te słówka?
Kilka postow wyzej:
Ty, Offca, w ogole pamietasz przeczytany tekst dluzej niz 5 sekund?
Przykro mi, szwankuje mi pamięć krótkotrwała Spoko.
[jakie z drugiej strony?
co Tobie do księżowskiego zachowania? dzieci Twoje gorszy ,czy jak?
Meta... przecież Darth sobie tego nie wymyślił i pisze o sytuacjach jakie się zdarzają, więc czemu z tego kpisz...
Mnie np. gorszy takie zachowanie księzy o jakim pisze Darth, bardzo gorszy,
To jakaś volta psychologiczna, w której wilk dyskutuje z rodzicami Czerwonego Kapturka o tym którą drogą dziewczynka powinna chodzić do babci, i obydwie strony traktują siebie na poważnie.
Pozdrawiam.
To jakaś volta psychologiczna, w której wilk dyskutuje z rodzicami Czerwonego Kapturka o tym którą drogą dziewczynka powinna chodzić do babci, i obydwie strony traktują siebie na poważnie.
Pozdrawiam.
Meta, nic nie rozumiem... możesz jaśniej...?
To jakaś volta psychologiczna, w której wilk dyskutuje z rodzicami Czerwonego Kapturka o tym którą drogą dziewczynka powinna chodzić do babci, i obydwie strony traktują siebie na poważnie.
Pozdrawiam.
???..........yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy........???
Z powyższej wypowiedzi dobrze za zrozumieniem odebrałem tylko słowo "pozdrawiam" a i co do tego mam wątpliwości...
meta wypowiadaj się jaśniej - jak widze nie tylko ja Cie nie rozumiem....
[ Dodano: Pon 06 Mar, 2006 06:32 ]
szczególnie pośród ludzi, którzy powinni
Każdy powinien
a to, że ktoś (ksiądz)wyznaje wiarę w Boga,i że chce żyć dla Niego, nie czyni go automatycznie doskonałym, nie uodparnia przeciw pokusom, a nawet szatan szczególnie się stara dobrać silniejsze, żeby go złamać.
"Płaczcie nad sobą i waszymi dziećmi", a nie gorzcie się innymi, którzy ulegli słabości, chyba że jesteście powołani na urząd nauczycieli moralności i dbacie o dobro powierzonego sobie ludu.
Tylko kto was powołał? i w czyje imię?
Skoro SAMI DUCHOWNI (nie tylko chrześcijańscy - ogólnie duchowni) czują się w powołaniu nauczać szerokie rzesze wiernych o moralności - sami MUSZĄ dawać tej moralności przykład. Po prostu MUSZĄ. Inaczej cała ta nauka będzie guzik warta.
A postawienie sprawy taka jak Twy to robisz droga meto - jest niczym innym jak przyzwoleniem na niemoralność - nie tylko pośró duchowieństwa - ogólnie.
I bardzo mnie dziwi Twoja postawa.....
MUSZĄ. Inaczej cała ta nauka będzie guzik warta.
rozumiem, że jako niewierzący dbasz o to, aby nauka katolicka zwyciężyła
no skoro jesteś z nami - to najpierw idziesz do spowiedzi - pojednasz się z Bogiem i Kosciolem, potem do komunii, a potem pogadasz w cztery oczy w swoim już gronie katolików co można zrobić, aby księża nie gorszyli wiernych. No i pamiętaj - przede szystkim sam MUSISZ dawać świadectwo, przy czym bądź pewinen, że niewierzący będą punktowali każde potknięcie.
Pozdrawiam
Ech..... normalnie ręce opadają i cała reszta.
Dziewczyno, czy ty jesteś taka tępa czy tępą udajesz??? Więcej takich "myślących" katolików a kościół zejdzie na psy...
Koniec moich postów w tym temacie...
/ DUCHOWNI /sami MUSZĄ dawać tej moralności przykład. Po prostu MUSZĄ. Inaczej cała ta nauka będzie guzik warta.
sam się prosiłeś
troska o naukę katolicką to jedyny argument jaki podałeś w związku ze swoim " zgorszeniem"
Pozdrawiam
Skoro SAMI DUCHOWNI (nie tylko chrześcijańscy - ogólnie duchowni) czują się w powołaniu nauczać szerokie rzesze wiernych o moralności - sami MUSZĄ dawać tej moralności przykład. Po prostu MUSZĄ. Inaczej cała ta nauka będzie guzik warta.
na pewno POWINNI - ale czy będzie guzik warta?
Jeśli postąpi źle ale powie: "upadłem, sprzeniewierzyłem się temu, czego was uczyłem, wybaczcie mi, chciałbym to naprawić" - to myślę, że będzie to potwierdzeniem tej nauki.
Dokładnie. NIE ma ludzi idealnych, a do upadku każdy ma prawo o ile się godnie z niego podniesie.
W ciągu 2 tygodni w mojej diecezji 2 kolegów odeszło. Ale jeszcze nie zamknęli sobie drogi powrotu do Eklezji... Oby tak zostało...
Chyba każda diecezja przechodzi takie "fale". Pocieszające jest to, że one jak gwałtownie się zaczynają, tak gwałtownie sie kończą
Chyba każda diecezja przechodzi takie "fale". Pocieszające jest to, że one jak gwałtownie się zaczynają, tak gwałtownie sie kończą
No nie wiem ...
Zależy z kim jakie kontakty się ma - zresztą mniejsza z tym. Widać nie nam oceniać, dlaczego niektórzy muszą przejść przez taki "czyściec".
U nas w parafii jeden mlody ksiadz odszel jak to niektorzy mowia do "cywila".
Szkoda bardzo, bo mial bardzo fajne podejscie do mlodziezy...
Powiem wam szczerze, że nie raz mam chęć poszukać sobie pracy. Kapłaństwo nie jest monopolem na zbawienie...
Z jakiegoś powodu jednak do noszenia koloratki Cię doprowadzono - hę
Powiem wam szczerze, że nie raz mam chęć poszukać sobie pracy. Kapłaństwo nie jest monopolem na zbawienie... Wielu księży pracuje w innych zawodach i jest duchownymi zarazem. Kapłan i lekarz [Meissner], kapłan - inżynier - filozof - wykładowca [Jacques Verlinde] tak by można jeszcze długooo
U nas w parafii jeden mlody ksiadz odszel jak to niektorzy mowia do "cywila".
Szkoda bardzo, bo mial bardzo fajne podejscie do mlodziezy...
Księża potrzebują modlitwy, nie potrzebują obmowy. Ale zarówno Ci, którzy trwają jak i Ci którzy odeszli potrzebują nieustannie być omadlanymi...
Podoba mi się to, co mówią Policjanci: otóż ksiądz i policjant to nie zawód, lecz charakter...
Mam pytanie do księdza, czy kleryków... Bo Wy siedzicie najbardziej w "temacie". Czy ksiądz, który przestaje być księdzem jest od razu ekskomunikowany, czy coś? Łamie śluby wieczyste... A jeśli nie, to co mu grozi i czy można to jakoś złagodzić, ominąć?
Mam pytanie do księdza, czy kleryków... Bo Wy siedzicie najbardziej w "temacie". Czy ksiądz, który przestaje być księdzem jest od razu ekskomunikowany, czy coś? Łamie śluby wieczyste... A jeśli nie, to co mu grozi i czy można to jakoś złagodzić, ominąć?
To zależy. Jak idzie z powodów grzechu, to tak.
Aha, czyli są rozmowy jakieś głębsze na ten temat z biskupem, czy kimś tam, tak? Dziękuję za tak szybką odpowiedź
Aha, czyli są rozmowy jakieś głębsze na ten temat z biskupem, czy kimś tam, tak? Dziękuję za tak szybką odpowiedź
Powinny bynajmniej być. Ksiądz musi się określić, coby nie popełniac grzechów świętokradztwa.
U nas w parafii jeden mlody ksiadz odszel jak to niektorzy mowia do "cywila".
Szkoda bardzo, bo mial bardzo fajne podejscie do mlodziezy...
Strata takich księży to wielka szkoda ...
No coż, ksiądz z przymusu to żaden ksiądz. Więc niech sobie lepiej idzie.
Ela napisał/a:
U nas w parafii jeden mlody ksiadz odszel jak to niektorzy mowia do "cywila".
Szkoda bardzo, bo mial bardzo fajne podejscie do mlodziezy...
Księża potrzebują modlitwy, nie potrzebują obmowy. Ale zarówno Ci, którzy trwają jak i Ci którzy odeszli potrzebują nieustannie być omadlanymi...
Wow, wow, nikt tu nikogo nie obmawia.
Strata dla kosciola to duza, ze odszedl. Przyjelismy jego odejscie, jako parafia, z pokora i lzami w oczach.
co do porzucanego kapłaństwa - polecam ten tekst:
http://sivisamariama.priv...p_B3anstwo.html
hmmm no ale ten człowiek odszedł z zakonu przed święceniami, jeszcze w czasie formacji, więc nie porzucił kaplaństwa..
dokladnie tak, on byl jak bylo napisane klerykiem zakonnym. Ze mna na roku zaacynalo chyba z 26 klerykow, do diakonatu i prezbiteratu doszlo 10. Prosty rachunek, odeszlo przez 5 kolajnych lat 16, ale nikt nie mowi ze odeszli z kaplanstwa, tylko poprostu odeszli z seminarium, tak jak sie odchodzi ze studiow i tyle.
Poza tym w swieckim zciu nie ma chyba takiego odnosnika analogicnego, ale osoba ktora odchodzi z zakonu przed slubami wieczystymi, czy z seminarium przed swieceniami, to 9moze to nie jest zbyt adekwatne porownanie, ale...) to tak jak by nie, wiem ludzie byli z jakims zwiazku ale sie rozeszli czy tez zerwali zareczyny przed slubem. A jak sie cos takiego stanie to nikt nie robi z tego afery, a jak kleryk odejdzie z seminarium czy kandydat z zakonu to juz sie robi afere i naznacza czlowieka, ktory przeciez dozywotnio jescze sie z ta droga nie zwiazal.
tak w oderwaniu troszkę od poprzednich postów, widzę coraz wyraźniej przez zaistniałe sytuacje, że na mnie jako kobiecie także spoczywa w jakimś stopniu odpowiedzialność za to bym swoją postawą nie przyczyniła sie do odejścia jakiegoś kapłana od Boga. W końcu święcenia kapłańskie nie nakładają kapłanowi płaszcza ochronnego przed pożądaniem, pragnieniami itp. A zanim kapłan nauczy sie dojrzale kochać także musi przejść jakiś etap dorastania do miłości i zakochania - dobrze jak trafi wtedy na "mądrą" kobietę, która , zakladając że będzie wiedziała o owym zakochaniu przerwie to co może być ( o ile nie zrobi to ten ksiądz) i wesprze modlitwą, bo tylko Bóg w takiej sytuacji może tego kapłana "uratować" od pochopnej decyzji.
dobrze jak trafi wtedy na "mądrą" kobietę,
A co jeśli nie trafi na taką właśnie?
jak nie trafi, to moze miec powazny problem. Ale wierze, ze zostanie temu kaplanowi chociaz resztka rozumu i jakos sobie z tym poradzi. I do tej kobiety tez cos w koncu dotrze...
jak nie trafi, to moze miec powazny problem.
Więc najlepiej niech nie szuka, co nie?
dokladnie tak, najlepiej by bylo zeby nie szukał, ale czasem jest tak, ze nie szuka a ona sie sama przyczepi. Czasem jest tez tak ze to ksiądz się "przyczepi", ale czlowiek z natury jest ulomny i ma słabości. Nie chce oceniac tu żadnej ze stron.
Łatwo jest teoretyzować, kiedy problem nas bezpośrenido nie dotyczy, mozna wygłaszać mądre referaty itp, jednak czestom jest tak (nie tylko w tej sprawie), ze jesli kogos temat zaczyna bezposrednio dotyczyc... heh wtedy ta osoba pomimo wczesniej deklarowanych innych pogladow, robi dokladnie przeciwnie do tego, o czym mowila wczesniej.
jesli nie trafi na "mądrą" a już coś się zaczyna to chyba zostaje miec nadzieję, że Miłość do Jezus wygra z uczuciami. Co do kobiety, mogą jej przemówić do zdrowego rozsądku przyjaciele.
Co do kobiety, mogą jej przemówić do zdrowego rozsądku przyjaciele.
czasem nawet przyjaciele moga niewiele zrobic. jedyne co moga to wyrazic swoja opinie, ale nie wypiora czlowieka z uczuc. jedynie rozum moze uratowac takich ludzi przed niewlasciw decyzja, po ktorej wszyscy (nie tylko oni sami) beda cierpiec.
Byli kapłani szukają usprawiedliwienia swoich decyzji poza sobą
http://czytelnia.onet.pl/...o_czytania.html
Najpierw Obirek, teraz Bartoś
Najpierw Obirek, teraz Bartoś
Bartoś już jakiś czas temu. teraz Więcławski. Następny w kolejce Hryniewicz.
Byli kapłani szukają usprawiedliwienia swoich decyzji poza sobą
usprawiedliwiać trzeba z WINY
tu nie ma żadnej winy - pójście za głosem sumienia to nakaz Katechizmu (okrągłe 1800 )
a czy KRz-K upatruje powodów ich decyzji W SOBIE?
tu nie ma żadnej winy - pójście za głosem sumienia to nakaz Katechizmu (okrągłe 1800 )
ALe jest też mniej okrągłe
Super ,że kapłani odchodzą mogą byc potem wspaniałymi pastorami mężami Bożymi
mężami Bożymi
A wcześniej byli żonami
"Pójście za głosem sumienia" nigdy nie oznacza deprecjonowania, szkalowania, innych.
Sumienie winno nakazywać w takich sytuacjach milczenie...nigdy nie potępiałam kapłanów, którzy odchodzili od kapłaństwa - cóż życie.
Jeśli ma być złym kapłanem, gorszycielem, zdecydowanie lepiej niech odejdzie....ale nie opluwa własnego gniazda.
Kulturalni, inteligentni ludzie umieją sie rozstać bez nagłasniania i wzajemnego obwiniania.
Super ,że kapłani odchodzą mogą byc potem wspaniałymi pastorami mężami Bożymi
wszystko ma niestety dwie strony ... pastor posiadając rodzinę, posiada tez przyziemne "ludzkie" problemy - dlatego jest bliższy wspólnocie i może z nią nawiązać dialog na takim poziomie - jaki dla księdza jest z założenia niedostępny, z drugiej strony w szerszym kontekście społecznym (w polskich realiach) nigdy nie będzie posiadał takiego autorytetu jak ksiądz katolicki ... jeśli mamy mówić o wpływie (np w rozumieniu ewangelizacji) to ksiądz ma znacznie większe audytorium chętnych słuchaczy ...
dobrze jest odejść jeśli sumienie kategorycznie sie tego domaga ale jeśli tak nie jest, dobrze jest zostać i starać sie dotrzeć do tych którzy jeszcze nie słyszeli (a może nie przyjmą Ewangelii z ust nikogo innego, oprócz księdza) ...
A wcześniej byli żonami
Nie, Annika. Wcześniej byli urzednikami
pastor posiadając rodzinę, posiada tez przyziemne "ludzkie" problemy - dlatego jest bliższy wspólnocie
a kapłan jest tak odizolowany,że nie zrozumie ?
Negatywm odnośnie pastora, może nie mieć czasu dla wspólnoty, gdyż ma rodzine.
Negatywm odnośnie pastora, może nie mieć czasu dla wspólnoty, gdyż ma rodzine.
Ksiądz ma też dużo obowiązków i zazwyczaj bardzo mało czasu np. różańce, adoracje itp.
Ksiądz ma też dużo obowiązków i zazwyczaj bardzo mało czasu np. różańce, adoracje itp.
Ale czas znajdzie.
Wiem jak mój brat czyni, dla ludzi zawsze ma czas. A zarazem nie zaniedbuje modlitwy itd.
tak czy inaczej ksiądz moim zdaniem nigdy nie będzie autorytetem w sprawach małżeństwa czy wychowywania dzieci. i nie mam tu na myśli że jest odizolowany, bardziej, że nie ma pewnych istotnych doswiadczeń, które z kolei są dla reszty społeczeństwa podstawowe...
A doświadczenie które wyniósł z rodziny ?
Poznał poprzez rozmowy z ludzmi ?
Literaturę ?
A doświadczenie które wyniósł z rodziny ?
Poznał poprzez rozmowy z ludzmi ?
Literaturę ?
jeśli tak naprawdę uważasz Rachel to przepraszam że burze twój spokój ale ... nikt kto nie ma własnej rodziny tak naprawdę nie zrozumie kogoś kto ją ma (i posiadacze własnych rodzin doskonale o tym wiedzą).
jesli nie masz wlasnych dzieci nie znasz uczucia troski gdy cos sie dzieje z malcem w srodku nocy, nie znasz rodosci jakie wiążą sie z jego rozwojem ani uczucia żalu gdy dzicko lub wspolmalzonek cie zawodzi lub rozczarowuje.
jak mezczyzna ktory nie ma żony moze doradzac innemu, skoro nie ma pojecia jak to jest żyć z kobietą na co dzień?
rozumieć życie z problemami, frustracjami, wyzwaniami czy szczęściem jakie niesie małżeństwo każdego dnia tygodnia?
tego nie wyczytasz w nawet najmądrzejszych podręcznikach ani nie wyniesiesz z najbardziej nawet wartościowych rozmów ...
a fakt, że ma sie rodzinę jest nieocenioną pomocą jeśli mówimy o byciu dzieckiem dla swojego rodzica ale nie dostarczy ci informacji jak to jest być rodzicem ... itd. itp.
ja znam zarówno ludzi z rodzinami jak i singli którzy są dla mnie autorytetem ale w sprawach o jakich pisze E.T. nie poradziłbym sie kogoś kto nie ma swojej rodziny... to, że ktoś skończył teologię nie czyni go od razu autorytetem w każdej dziedzinie życia!
Ale czas znajdzie.
Wiem jak mój brat czyni, dla ludzi zawsze ma czas. A zarazem nie zaniedbuje modlitwy itd.
Wiesz różni są kapłani, to zależy od człowieka. Jednak mają dużo innych spraw na głowie, ciągle zabiegani, nie zazdroszcze im takiego życia. Ja osobiście znam, tylko jednego kapłana, dla którego bardziej niż obowiązki liczy się człowiek i modlitwa a wszystko inne to jak mówi dodatek hihi
Rozeznanie nikiedy jest bardzo trudne. Znałam kapłana, który nie rozstawał się z Biblią, był człowiekiem bardzo głębokim, a jednocześnie chodzącym mocno po ziemi, aż do czasu ... Jedno przysłowie mówi: "Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle!" Coś w tym jest Modlę się za niego często i Was proszę o modlitwę, aby ks. K... wrócił - ma jeszcze drzwi otwarte; jeszce nie jest za późno.
Znam też innego, który przez wiele lat był poza kapłństwem. Na początku wszystko było jak w bajce. Ma piękną córkę. Lecz kiedy dziewczyna dla której przekreślił wszystkie swe wcześniejsze przekonania wyznała, że wyciągnięcie go z kapłaństwa, było konsekwencją zakładu z koleżankami, jego życie stało się dla niego piekłem. Obecnie wrócił, może odprawiać Mszę Świętą, bardzo się cieszy, tylko gdy wypowiada wezwanie: "Przeprośmy Boga za nasze grzechy..." głos mu się łamie i łza kręci się w oku .
E.T., nie zgadzam się z tobą. Nie burzysz mego spokoju...
gdyż znam kapłanów , osoby konsekrowane i wolne , którę dobre mają obeznanie i można je uznac za utorytety.
to, że ktoś skończył teologię nie czyni go od razu autorytetem w każdej dziedzinie życia! Ale czyni go autorytetem w sprawach wiary, a przecież o to się głównie rozbija, prawda? Ma ci kapłan pokazać, czy raczej dopomóc, w odnalezieniu twej osobistej drogi do Pana Boga. Wiadomo, że nie pójdziesz do księdza radzić się w kwestiach seksualności, czy domowych finansów. Choć i tu nie wykluczone, że kapłan da ci teologiczny trop, wiodący do tego, jak pewne sprawy ustawić, by odnaleźć w nich działanie Boże.
E.T., znam kapłanów , osoby konsekrowane i wolne , którę dobre mają obeznanie
nie wiem jakie osoba samotna może mieć obeznanie w kwestii żony/męża i dzieci ale niewątpliwie nie będzie ono z autopsji i o to mi chodziło w całej tej wymianie zdań... ale zgadzać sie przecież nie musimy ...
a czy ty Lapsi po poradę w sprawie wychowania dzieci udał byś sie prędzej do faceta bez dzieci czy do ojca? (zakładając, że obaj by mieli porównywalną wiedzę teologiczną)
Słoneczko, ja jestem na etapie przyjmowaniaDuchowej Viagry , więc ty mnie o tego typu porównania nie pytaj
A tak na poważnie: do księdza poszedł bym (ba! chodzę!) ażeby mi wskazał na istotne elementy Bożej Pedagogiki. Nie zawszę bowiem potrafię dostrzec Jezusa jako Wychowawcę. A ksiądz poprzez wpierw łaskę sakramentalną świeceń jest dla mnie Oknem, przez które gdy wyglądam, widzę Pana Jezusa stojącego na boisku, bądź w klasie czy tez na wycieczce, jak słowem i gestami pełnymi miłości zdaje się mówić: Pójdź za mną. Bo tam, dokąd zmierzam, nie będzie lipy. Dalej: ksiądz jako teolog podsuwa mi pod nos Słowo Boże, które sam nie zawsze potrafię do siebie zastosować. A on mi tłumaczy w czym rzecz.
Fakt, że to drugie, to może mi dać także jakiś inny ojciec, który może być jakimś moim superwizorem. Jednak nie ma takiego obowiązku, albowiem to, co zdało egzamin w jego wypadku, w moim może być zupełnie nie skuteczne. Zaś najważniejsze są dla mnie sakramenty, ktore są widocznymi znakami Bożej łaskawości i miłości dla mnie.
nie wiem jakie osoba samotna może mieć obeznanie w kwestii żony/męża i dzieci ale niewątpliwie nie będzie ono z autopsji i
Tak samo jak kardiolog może leczyć nie będąc chorym na srerce
Poprzez życie w świecie, muszą również umieć żyć we wspólnocie. Więc nauka dogadywania się, pójścia na kompromis, cierpliwego podejścia do bliźniego którego może i trudniej przyjąć itd. umożliwia , zrozumienie małżonków, którzy też tworzą takową wspólnotę
Jedyna kwetią która raczej nie jest z autopsji, to akt współzycia seksualnego.
Ale jak napisałam wcześniej, nie trzeba być chorym na serce, aby być kardiologiem i to stwierdzenie odnosni się do tejże sfery.
Więc nie należy oddsówać w szary bok takich osób.
Carminelle napisała:
Super, że kapłani odchodzą, mogą byc potem wspaniałymi pastorami, mężami Bożymi.
Wcale nie tak super. Odejście z kapłaństwa to dezercja i Chrystusowi nie podoba się taka postawa o czym sam wiele mówił. Lepiej bowiem jak znajdzie się w Kościele kilkunastu kapłanów, którzy będą autentycznymi świadkami wiary niż wielu traktujących swoją posługę jak sprawowanie urzędu. Wierni pójdą zawsze za przykładem autentycznych świadków wiary zaangażowanych w kapłaństwo całym sobą, a ateiści widząc ich świadectwo odkryją, że bycie wierzącym ma sens.
Dla mnie mężem Bożym nie jest ten, kto dezerteruje lecz ten, kto potrafi być autentycznym świadkiem wiary. Byłbym więc ostrożny z szafowaniem tytułem "mąż Boży". Na przykład o papieżu Janie Pawle II z całą pewnością powiem "mąż Boży", bo był autentycznym świadkiem wiary i wybaczył nawet zamachowcy.
nikt kto nie ma własnej rodziny tak naprawdę nie zrozumie kogoś kto ją ma Dokładnie! Malżeństwo, a potem narodziny dziecka to dwie potężne rewolucje w życiu mężczyzny. Jeśli miałbym dziś o swoich problemach dotyczących relacji z moją żoną mówić z kimś, kto zwyczajnie nigdy tego nie doświadczył, to nie traktowałbym mojego rozmówcy zbyt poważnie. Ja sam naczytałem się dużo przed ślubem a życie pokazało i tak, że nie ma zbyt wielu ludzi zachowujących się w 100% książkowo. Oczywiście wiedza ta przydaje się ale dopiero gdy przeżyje się samemu takie sprawy jak: choroba dziecka, problemy dotyczące współżycia seksulanego, problemy z zabezpieczeniem sytuacji materialnej, zwyczajne kłótnie małżeńskie itd itp dopiero wtedy można doradzać innym.
Powiem więcej - w bliskim memu sercu zborze jeden z pastorów, choć posiada czwórkę prawie dorosłych dzieci, to ogłosił, że nie będzie wypowiadał się na temat wychowania dzieci dopóki któreś z nich nie stanie się pełnoletnie i wytrwa przy tym w wierze.
Księża no cóż... mówi się, że są samotni, żeby inni nie byli samotni. No, ale jeżeli ksiądz odczuwa w końcu potrzebę założenia rodziny i nie może się powstrzymać, to lepiej jak zakończy jawnie swój celibat a nie robi coś na boku, bo często to staje się od niego silniejsze. A potem gadają o księdzu, a ateiści robią kolejne powody do plotek... A gdyby tak ksiądz mógł zachować swój sakrament to może by to było dosyć dobrym rozwiązaniem. Na pewno musiałby poświęcać teraz dużo czasu rodzinie, więc nie powinien obejmować wysokich stanowisk wymagających czasu i nie będzie miał go tyle dla parafian. Ale rzadko się to zdarza, więc może takie rozwiązanie dla zachowania reputacji Kościoła byłoby najwłaściwsze. Bo nieraz normalną rzecz można zamienić i obrócić przeciw Kościołowi (szczególnie z punktu widzenia ateistycznego "ego"). A przecież apostołowie byli żonaci
Kimi napisał:
Na pewno musiałby poświęcać teraz dużo czasu rodzinie, więc nie powinien obejmować wysokich stanowisk wymagających czasu i nie będzie miał go tyle dla parafian. Ale rzadko się to zdarza, więc może takie rozwiązanie dla zachowania reputacji Kościoła byłoby najwłaściwsze.
Proponujesz coś na wzór protestancki i prawosławny,ale to przez długi czas nie przejdzie. W Kościele Katolickim jako zasadę przyjęto celibat i zmian dokonać może jedynie sam papież.
Rozpatrujemy tu złożony problem samotności w stanie kapłańskim. Jak wiadomo z psychologii to człowiek samotny na ogół myśli o obecności drugiej osoby tj.kobiety. Nie przystosowany do samotności nowo wyświęcony ksiądz po paru latach popada we frustrację. Nie może skupić się na kapłaństwie, myśli o założeniu rodziny oraz cierpi w duszy i tu zaczyna się poważny problem prowadzący nieraz do odejść. Z zewnątrz widziane to jest jako dezercja,ale dusza tej osoby cierpi nadal po odejściu. Te odejścia na ogół nie są odejściami takimi po prostu z lęku,bo nie o lęk tu chodzi,lecz o problem ze znoszeniem długiej samotnosci.
Podobnie będzie w małżeństwie,gdy jeden z małżonków długo będzie za granicą. Żona po długoletniej samotności zacznie w końcu na serio myśleć o zmianie partnera. Jej psychika bowiem będzie już na skraju wyczerpania z powodu zbyt długiej rozłąki z mężem i w akcie desperacji uczyni to, czego normalnie by nie mogła,czyli opuści męża. Jej dusza wpadnie z jednej udręki - psychicznej w drugą dotyczącą samego sumienia.
Jak zapobiec odejściom ? Potrzebna jest niezwłocznie pomoc psychologa i spowiednika. Problemem jest kwestia nieprzystosowania do długotrwałej samotności. Jeśli się nie zapewni wsparcia spowiednika ewentualnie kierownika duchowego (inny ksiądz) oraz psychologa to do odejścia dojdzie prędzej czy później.
http://duchowy.pl/content/view/1672/100/
Prośba do autora tematu. Proszę dać Rachel "pomogła". Klika się na "pomógł". Dzięki.
Jeżeli jednak ksiądz już miał stosunek (mówmy w prost) z kobietą, możliwe, że urodziła ona dziecko. To wydaje mi się, że nie powinno się go wyrzucać z posługi.
Ale zastanawiam się też na księżmi - gejami. Miałem styczność z 10 i ich akurat powinno się zawieszać w posłudze, albo całkowicie odjąć służbę dla Kościoła. Bo jednak to jest zachowanie niestosowne, a ksiądz ma być duchowym przewodnikiem.
Na dłuższą metę celibat powinien zostać, ale jeżeli zajdzie już taka potrzeba, że naprawdę człowiek - ksiądz nie może już dać sobie rady z barkiem partnerki to powinno się po prostu pozwolić mu zawrzeć małżeństwo i dalej funkcjonować w zakresie, np: proboszcza. Ale dać też pomocnika, bo jednak ks. będzie musiał poświęcić czas na rodzinę. Słyszałem, że o wykorzystaniu takiej metody myślał JP2, ale nie było co do tego pełnej zgodności władz kościelnych. Więc logicznie JP2 zostawił tę sprawę tak, aby nie budziła sporów.
Dokładnie! Malżeństwo, a potem narodziny dziecka to dwie potężne rewolucje w życiu mężczyzny. Jeśli miałbym dziś o swoich problemach dotyczących relacji z moją żoną mówić z kimś, kto zwyczajnie nigdy tego nie doświadczył, to nie traktowałbym mojego rozmówcy zbyt poważnie. Zgadzam się, lepiej zasięgac rady w sprawie rodziny od doświadczonego ojca np. pastora czy "zielonego" ksiedza? To chyba oczywiste...
Carminelle, to ja już wolę iśc do "zielonego" księdza... moze nawet być "niebieski"
Najlepiej pytać zapewne w duszpasterstwie rodzin bądź małżeństw. Jednak najwłaściwszą opcją jest zapoznanie się z Nauką Kościoła na ten temat. Odsyłam na stronę watykańską. ---> www.vatican.va Encykliki Jana Pawła II i inne dokumenty jakie wydał są tam dostępne także w języku polskim.
Proszę tu zajrzeć i poszukać: http://www.vatican.va/hol...icals/index.htm
Najlepiej pytać zapewne w duszpasterstwie rodzin bądź małżeństw. Jednak najwłaściwszą opcją jest zapoznanie się z Nauką Kościoła na ten temat. Odsyłam na stronę watykańską. ---> www.vatican.va Encykliki Jana Pawła II i inne dokumenty jakie wydał są tam dostępne także w języku polskim.
Proszę tu zajrzeć i poszukać: http://www.vatican.va/hol...icals/index.htm
Z całym szacunkiem do tych instytucji , ale wydaje mi się, że lepiej dowiedzieć się o rodzinie i małżeństwie od ludzi którzy maja rodziny i żyją w związkach małżeńskich , czyli na przykład od pastorów protestanckich . Mój pastor ma czwórkę dzieci , szczęśliwą rodzinę pokaźny zbór po opieką i jeszcze na dodatek pracuje zawodowo. Więc najlepiej iść po radę do takich ludzi , bo oni z autopsji wiedzą jak wygląda nauka kościoła na ten temat.
Z całym szacunkiem, ale nie sądzę, żeby pastor wiedział cokolwiek więcej o rodzinie od księdza. Ksiądz wbrew pozorom też jest czyimś synem. Każdy ksiądz miał albo ma rodziców, dziadków. Niektórzy z nich mają lub mieli braci, siostry, większość kiedyś była w jakimś związku mniej, lub bardziej poważnym. Nie twierdzę, że to to samo, co mieć żonę i gromadkę, ale zdecydowanie wystarczy, żeby wiedzieć, jaka jest nauka Kościoła na ten temat, zarówno od strony teoretycznej, jak i praktycznej [bynajmniej nie mam na myśli nauk KZ].
Pamiętaj też, że ksiądz jest prawdziwym duszpasterzem. On nie jest od wypełniania papierków. Przy różnych posługach, m.in. na spowiedzi pomaga tylu małżeństwom i rodzinom, że powinien być (to znaczy: ma możliwość bycia) prawdziwym specjalistą w tej dziedzinie.
O tym, że 'księża nic nie wiedzą' zazwyczaj trąbią ci, dla których nauki Kościoła są niewygodne.
Wiesz mi się jednak wydaję,że pastor wie jednak coś więcej o rodzinie niż ksiądz, z racji tego np. ,że pastor ma swoja rodzinę tzn. żonę i dzieci . A jak wiadomo to chyba najlepszy "poligon doświadczalny" . Wiesz najlepiej żeby w tej kwestii wypowiedział się jakiś ksiądz lub pastor
Nie twierdzę, że to to samo, co mieć żonę i gromadkę, ale zdecydowanie wystarczy Niestety - uwierz mi - nie wystarczy.
Zapytam na marginesie - masz męża i dzieci?
I tak w kółko Macieju
To poprostu już wygląda na pink pong.
Nie Krzysku, nie mam. Czy to znaczy, że ja również nie mam prawa wypowiadać się o rodzinie?
głos o rodzinie tylko dla pastorów!
___
I dlaczego mam ci wierzyć? W końcu to nie ty jesteś w KrK, tylko ja. W końcu to nie ty zwracasz się ze swoimi problemami do księży, tylko ja. W końcu to nie od nich oczekujesz porad duszpasterskich. Na jakiej więc podstawie się wypowiadasz? Własnego 'widzimisie'?
omyk, również nie jestem żoną i matką, a nie raz wypowiadam się odnośnie rodziny,np. korzystając z doświadczeń mych rodziców.
Oczywiście, że tak. A do tego pastor, mający czwóreczkę na głowie szybciej zaakceptuje antykoncepcję, niż trzeźwo myślący o tym ksiądz.
Jakim prawem Jezus Chrystus wypowiadał się o grzechu? Nie grzeszył, więc co Mu do tego? Nie cudzołożył, więc czemu wtrącał się w grzech innych? Nie powinien nic na ten temat mówić. W końcu to nie to samo grzeszyć i o grzechu wiedzieć...
A już zwracanie innym uwagi, czy pouczanie walczących z upadkami szlachetnych faryzeuszy... Bezczelność.
OK - to było tylko moje zdanie w temacie. Nikt nie karze wam się ze mną zgadzać
[ Dodano: Pią 22 Lut, 2008 16:10 ]
OK - to było tylko moje zdanie w temacie. Nikt nie karze wam się ze mną zgadzać
Dziękuję, za to że nie narzucasz swego zdania. Jestem ci szczerze za to wdzięczna.
Oczywiście, że tak. A do tego pastor, mający czwóreczkę na głowie szybciej zaakceptuje antykoncepcję, niż trzeźwo myślący o tym ksiądz.
Zaakceptuje ją nawet nieżonaty pastor z prostego powodu, że protestanci w ogóle zaakceptowali antykoncepcję (mniej więcej dwie dekady wcześniej, niż katolicy zaakceptowali naturalne planowanie rodziny)
A tak na marginesie, to pastor otoczony gromadką dzieci to widok dość częsty, co stoi w jawnej sprzeczności z opowieściami o "mentalności antykoncepcyjnej", która miałaby się rzekomo objawiać strachem przed dziećmi, niechęcią do nich i niezdolnością do powstrzymania sie od aborcji.
Exactly what I said.
Nie oświecasz mnie, miasto, wbrew swojemu głębokiemu poczuciu misji.
Ja wbrew pozorom nie prorokuję, ale stwierdzam fakty i badam przyczyny.
Kościół protestancki tak naprawdę dziś ma już tylko garstkę rdzennych wyznawców. Wielu ze względu na Integrację europejską po II WS porobiło mnóstwo odłamów:
-tolerujące homoseksualizm
-tolerujące antykoncepcję czy aborcję
-tolerujące wszystko
I dlatego jak już jakiś ks. Rzymski ma zamiar odejść bo chce, pragnie założyć rodzinę to można by mu ograniczyć wykonywane obowiązki i zadania. Zresztą złóżmy tę sprawę w ręce hierarchii kościelnej, bo Watykan już od kadencji JP2 zajmuje się tą sprawą.
Exactly what I said.
Nie oświecasz mnie, miasto, wbrew swojemu głębokiemu poczuciu misji.
Ja wbrew pozorom nie prorokuję, ale stwierdzam fakty i badam przyczyny.
acha
Czyli Twoim zdaniem mentalnośc antykoncepcyjna bierze się z wielodzietności?
To frapujące, bo większośc Twoich współwyznawców buduje swoją propagandę na załozeniu, że mentalność antykoncepcyjna jest przyczyną bezdzietności.
[ Dodano: Sro 27 Lut, 2008 15:26 ]
Czyli Twoim zdaniem mentalnośc antykoncepcyjna bierze się z wielodzietności?
Czytasz to, co piszę, czy dopowiadasz swoje?
Kimi napisal:
Kościół protestancki tak naprawdę dziś ma już tylko garstkę rdzennych wyznawców. Wielu ze względu na Integrację europejską po II WS porobiło mnóstwo odłamów:
-tolerujące homoseksualizm
-tolerujące antykoncepcję czy aborcję
-tolerujące wszystko
Zapewne zalezy od od kwesti podejscia do wolnej woli. Jednak nie mozna zapominac, ze oprocz wolnej woli mamy rozum i sumienie. Homoseksualizm, antykoncepcja, aborcja i tzw. free love jest zgorszeniem i podwaza cala istote chrzescijanstwa.
Na forum z tego, co wiadomo to mamy protestantow reprezentujacych nastepujace Koscioly: KChWE, KChB i KZ. Trudno jednak zapytac wszystkich jak do pewnych spraw podchodza ich Koscioly. Trzeba by bylo sie wiecej o tym dowiedziec.
Wrocmy do odejsc. Czemu najwiecej jest odejsc wlasnie w Kosciele Katolickim a nie w innych. Skad to sie bierze.
Offtopic: Odnosnie prawoslawnych na razie nie mam informacji w tym wzgledzie.
podwaza cala istote chrzescijanstwa.
Chyba za mocno podkreślone, bo istotą chrześcijaństwa jest nie tylko podejście do życia i do ciała.
Czyli Twoim zdaniem mentalnośc antykoncepcyjna bierze się z wielodzietności?
Czytasz to, co piszę, czy dopowiadasz swoje?
czytam dokładnie, co napisałeś, a konkretnie to:
Miasto moje drogie, czy ty wiesz, czym różni się związek przyczynowo-skutkowy od pewnych okoliczności, które mogą wpływać na podjętą decyzję? Otóż wielodzietność nie jest przyczyną, a aprobata antykoncepcji - skutkiem, ale pastor, którego pewna trudność dotyczy (chyba nie twierdzisz, że wychowanie gromadki nie sprawia żadnych trudności?), łatwiej nagnie zasady moralne dla własnej wygody, niż ksiądz, który myśli trzeźwo i ocenia chłodno. Księdzu gromadka w pracy duszpasterskiej nie przeszkadza, pastorowi może. Nie ma tu związku przyczynowo-skutkowego między wielodzietnością, a mentalnością antykoncepcyjną, ale wykorzystana jest ludzka słabość do wygody, czy jest to dla ciebie jasne?
Zresztą potwierdzają to fakty - KRK pozostaje wierny Prawdzie, protestanci (niektórzy) idą na łatwiznę.
Miasto moje drogie, czy ty wiesz, czym różni się związek przyczynowo-skutkowy od pewnych okoliczności, które mogą wpływać na podjętą decyzję? Otóż wielodzietność nie jest przyczyną, a aprobata antykoncepcji - skutkiem, ale pastor, którego pewna trudność dotyczy (chyba nie twierdzisz, że wychowanie gromadki nie sprawia żadnych trudności?), łatwiej nagnie zasady moralne dla własnej wygody, niż ksiądz, który myśli trzeźwo i ocenia chłodno.
trzeźwo i chłodno?
"biskupom i księżom łatwiej przychodzi zakazać antykoncepcję, bo skoro oni sami nie mogą zażywac radości seksu z żoną, to niech inni również mają w tym pewne ograniczenia. A co?!"
jak widzisz celibatariuszom też można bez trudu wmawiać emocjonalne motywacje do naginania zasad moralnych.
Sam chyba widzisz, że twoje wywody ani rąk, ani nóg nie mają.
Ja ci o antykoncepcji, ty mi o Soborze Jerozolimskim... taak, bo kontrargument nie musi mieć niczego wspólnego z argumentem, byle zapyskować...
_______
co do ostatniego cytatu - hulaj duszo, piekła nie ma, co? zero zakazów, niech żyje anarchia. zabijmy nasze dziecko, wszak Prawo nie obowiązuje. gratuluję.