UmiĹscy
mam problem i nie rozumiem go. będe pisał niezrozumiale bo jestem zmęczony i mam zbyt już poprzewracane w głowie... nie rozumie dlaczego moje życie jest tak okropne, widze wszystko co złe, wszystko co dobre, wszystko jest dla mnie inne, dostrzegam świat i mógłbym płakać i pytać sie dlaczego tak a nie inaczej, codziennie myśle o samobójstwie, zrywam sie do płaczu nie wiem co zrobić, dreszcze po mnie przechodzą i myśle gdybym miał siłe coś zrobići coś zmienić, stworzyć coś doskonałego, strasznie cierpie, nie śpie przez to po nocach, to nagle przechodzi czuje jakby coś, ktoś ściągał ten żal nad światem to całe cierpienie i ubolewanie, nagle świat staje sie idelany piękny wspaniały, mógłbym stworzyć wszystko, mógłbym zrobić to co niemożliwe, jednak pozostaje nadal skrawek cierpienia że nie mam żadnej siły, jestem rozczarowany, ja chce ja pragne, musze!! dlaczego musze tak cierpieć?? dlaczego nie moge normalnie żyć, wchodząc do autobusu czuje tą przestarałą jakby technologie toą starą epokę, ja chce coś nowego i lepszego, nowej epoki, jakiegoś przełomu, nie mam siły już ja nic nie rozumie i cierpie jakby z niczego, nie zniose tegow więcej..... sory ale musiałem gdzieś to napisać, ja już nie moge dłużej tak to okropne
incognito, nie jesteś dla Jezusa nikim anonimowym. On Cię kocha i pomoże Ci zrobić coś wyjątkowego, jeśli tylko tego zapragniesz. jedno słowo- klucz do miłości: JEZUS.
Z Bogiem.
---------------------------------
do moderatorów: mozna z tego jakis watek zrobic czy cos
Proszem bardzo
Ty nie rozumiesz, ja już ie moge tak dłużej to jest jakby brzemię, ja już nie chce ja chce normalnie żyć ja chce, ja pragne musze. ja naprawde nie moge chce już odpocząć, to jest jak trans zjada mi z 5 godzin a ja tego nawet nie odczuje musi to sie skończyć, musi!! ja głęboko wierze w Boga ale jestem na skraju wyczerpania
Jeśli chcesz, pomodlimy się za Ciebie. Tylko właśnie nie potrafię zrozumieć w czym dokładnie leży problem. Czay jest to problem natury czysto duchowej czy może fizycznej. Sam sobie z problemem raczej nie poradzisz. Sama często miewałam nieco podobne stany, że dosłownie świrowałam z bezradności i wyczerpania tą walką.
Przyjacielu, chciałbym Ci pomóc, ale napisz, co dokładnie Cię gnębi...
i pamiętaj, że Jezus jest przy Tobie. I wzywaj Go, aby wziął to, jakim teraz jesteś, aby wziął Twoje uczucia, lęki, wzywaj go głośno!
z Bogiem
Ja też się kiedyś tak czułam jak Ty i wydaję mi się że wiem o czym piszesz.Choć nie jestem w 100% pewna.Ja wtedy na siłę bo inaczej nie dało rady wychodziłam do ludzi zmuszałam się i dzwoniłam do znajomych przede wszystkim tych nie związanych z Kościołem i rozmawiałam głównie o głupotach.Po pewnym czasie zaczełam zauważać że inni też mają problemy. troski i kłopoty.Zaczełam wychodzić z klatki i składać rozbite kawałki mojego życia.To mi pomogło i to bardzo.
Ty nie rozumiesz, ja już ie moge tak dłużej to jest jakby brzemię, ja już nie chce ja chce normalnie żyć ja chce, ja pragne musze. ja naprawde nie moge chce już odpocząć, to jest jak trans zjada mi z 5 godzin a ja tego nawet nie odczuje musi to sie skończyć, musi!! ja głęboko wierze w Boga ale jestem na skraju wyczerpania
No właśnie, dobrze by było, gdybyś napisał co konkretnie cię meczy, z czym masz tak naprawdę problem. My nie jesteśmy tutaj by ci zaszkodzić, ale po to by ewentualnie ci pomóc, ale musimy wiedzieć na czym twój problem polega. Więc moze gdy dojdziesz do siebie choć na chwile to napisz co jest za problem, a my bedziemy myślec jak ci pomóc. Narazie pozostaje nam modlitwa za ciebie.
Ale nie martw się, Chrystus cię kocha i jeśli go poprosisz o pomoc, to napewno ci pomoże. Za ciebie także ofiarował swoje życie, ponieważ cie kocha. Więc mu zaufaj i nie martw się nie jesteś sam, jest Chrystus przy tobie i czeka na twoja rozmowę.
Jesteśmy także i my, także pragniemy ci pomóc, więc nie martw się.
ODWAGI
A ja też obiecuję modlitwę, i zachęcam do powiedzenia, na czym tak "główniej" problem polega, bo na razie to ogólniki, wtedy będziemy mogli pomóc, bo uwierz, bardzo chcemy
Przede wszystki mogę Ci obiecać, że jedeny problem, w którym Bóg nie może Ci pomóc, to ten, w którym mu nie zaufasz, w którym nie dasz Mu szansy.
On już czeka z planem pełnym radości dla Ciebie, ale w smutku jeszcze tego nie widzisz.
I to naturalne, bo ja reaguję tak samo, tyle że teraz mam wsparcie Boga i przyjaciół, którzy także z Bogiem są przy mnie. Ale musiałam zaufać i otworzyć sie, oddać moje zranienia Bogu, a On także przy pomocy innych osób je zaleczył i uleczył.To możliwe, chociażw rozpczy wydaje się, że taki moment nigdy nie nastąpi
Na razie możemy pomóc jedynie modlitwą, jak powiedziała Offca, ale jak powiesz coś więcej, to pewnie będą i inne możliwości
To jak, dajesz nam szansę No i Bogu, oczywiście
Incognito - jeśli sądzisz, ze Twoje życie jest okropne i masz już dość, to zapoznaj siez moim. Ja każdego dnia musze walczyć z sobą o swą włąsną normalnosć. Mozna powiedzieć, zę życie upodobało sobie dawać mi w dupsko.
Kiedyś, gdy byłem w totalnym dole, na samym dnie - zapytałem Jezusa dlaczego tak jest - gdzie jest i czemu nic nie robi. Chciałbym, abyć mi uwierzył, ze On naprawdęmi odpowiedział.
Powiedział mi jednąważna dla mmnie rzecz- ja byłem tam wówczas z Tobą. cały czas szedłęm z Tobą. Pomagałem ci przez to przejsć. Nie mogłem ci jednak tego zabrać. Musiałeś przez to przejsć. Aby dać o Mnie świadectwo.
Dla mnie pojęcie "życie normalne" jest abstrakcją. Śwait jest dla mnei zagadką i gdyby nie Bóg, dawno bym sięz tymświatem rozstał. Bóg jednak pomaga. Prowadzi. A najczęściej po prostu niesie mnie na rękach. Bo ja nie mam siły iść dalej. Czasami wlaczę po prostu o to aby nei stracić kontaktu ze światem. Jestem nikim i jestem słaby. Bogu jednak nei przeszkadza to w tym, by mnie kochać. Kochać do szaleństwa.
Gdyby nie Bóg, nigdy bym nie umiałkochać. Nigdy bym miłosci nie doświadczył.
Setki razy dane mi było opowiadać o tym, jak wielkąmiłosćią obdarzał mnie Bó, a przecież wcale moje życie nie stało sięwolne od cierpienia. To jest moja droga. Droga poprzez mękę, poprzez krzyż. Jeśli niąidę to tylko dlatego, ze On idzie wraz ze mną. Że mnie prowadzi. Że mnie kocha.
Chciałbym mieć inne życie. Chciałbym iść inną drogą. Za diużo jednak bym stracił. Bóg nie dałby mi aż tak wiele miłosći. I niespełniłbym swego powołania. Nie dałbym śwaidectwa o Bogu, który ukochał mnie ponad wszystko. Tysiące osób by sięnie rozpłakało, a Bóg nie mógłby dotrzeć do ich serc.
Jestem grzesznikiem. Wielkim grzesznikiem. I potrzebujęwiele miłosći. Dostaję ją od Boga, bo Jego miłosć jest większa od mojego grzechu. Jeśli Bóg daje cierpienie - daje też siłę aby rpzez nie przejść. Czasem pyta sieczy chcęiść tędy czy inną drogą. Czasem siepyta czy zechcę swoje cierpienie komuś ofiarować. Czasem sie pyta czy chcę uczestniczyc w Jego krzyżu.
Czasami mija wiele tgodni a nawet miesiecy, nim rozumiem - dlaczego. Nic nie jest bez sensu. Wszystko ma swój cel. Bóg ciepoprowadzi. Bóg ci wszystko wynagrodzi. Wierz mi - warto. Wiem o tym.
[ Dodano: Pią 09 Wrz, 2005 07:56 ]
Incognito ...
Moze ciut niedyskretne pytanie ...
Nie próbowałeś "bawić się" w jakieś wróżby, magię, "radiestezję" czy coś takiego ?
Jeżeli tak - to radze jak najszybciej zerwać z tymi praktykami (choćby z "głupimi" horoskopami) i zacząć się modlić w trudnej sytuacji - zamiast próbować znajdować rozwiazanie w takich "dziwnych praktykach" ...
Wierz mi - modlitwa pomaga.
Trzeba tylko otworzyć się na moc Bożą
Znajdziesz rozwiązanie ...
Własnie o to samo chciałam zapytac..
Problem moze lezec takze w sferze fizycznej, moze to jest depresja..moze brakuje Ci jakiegos hormonu. Byłes u lekarza??
Ostry niedobór magnezu, chroniczny, moze wywoływać objawy podobne do zaburzeń emocjonalnych, do depresji...
Wiem z autopsji...
Uważam , że jak najszybciej powinieneś skontaktować sie z lekarzem. Z Twoich relacji wynika,że jest to depresja-choroba nie tylko ducha, ale również ciała.Może prowadzić do bardzo zgubnych skutków, ale jest uleczalna, chociaż leczenie może być dlugotrwałe. Każdy ma prawo do normalnego życia i o to należy walczyć.Są ludzie , którzy udzielą Ci pomocy, tylko musisz im o tym powiedzieć. Nauczmy sie mówić o swoich problemach otwarcie, nie bojąc się, że zostaniemy za to potępieni- bo tu chodzi o życie.Głowa do góry!
To, że ktoś potrzebuje pomocy, nie zmniejsza jego wartości. Każdy człowiek ma jakieś słabości i prawo do nich, Incognito. Walcz, ale pozwól sobie pomóc. Warto powalczyć o siebie, naprawdę
Powodzenia
Incognito ...
Osobiście uważam Ciebie za bardzo wartościowego człowieka - pomimo tego, ze bywało, ze się posprzeczaliśmy kiedyś na "Katoliku"
Naprawdę - uwierz, że nawet podczas tych naszych "sprzeczek" bardzo Cię szanowałem bowiem jest w Tobie "coś" - takiego nieuchwytnego, co pozwala mniemać, ze w Tobie jest cała masa Dobra.
Wołasz o pomoc - Daj sobie pomóc ...
Pozdrawiam serdecznie - i łączę się w modlitwie za Ciebie
Incognito
Masz rzeczywiscie problem i szczerze ci wspolczuje.Pomodle sie za ciebie i goraco zachecam cie aby czesciej chodzil do Kosciola i zal swoj wylal przed Panem Jezusem w Najswietszym Sakramencie.Wierz mi...Pan cie pocieszy.Nie ty pierwszy i ostatni.
Pozdrawiam serdecznie
Zygmunt
Znam to uczucie, też tak miałam kiedyś, przeszło mi kiedy zaczęłam bardziej ufać Bogu. Wtedy mija strach, lęk... Pojawia się pokój. Owszem, czasem to wraca... a to znak że moje zaufanie do Boga wtedy słabnie.
Myślę że potrzebna Ci rozmowa z kimś w realu. Przyjaciel? spowiednik? Psycholog?
Myślę, że ten wątek powinno się zamknąć. Incognito już więcej tu nie zawitał. Kiedyś rozmawiałam z nim na PW na innym forum, to rzeczywiscie człowiek z kłopotami, zagubiony, ale zazwyczaj znika bezpowrotnie
Myślę, że ten wątek powinno się zamknąć. Incognito już więcej tu nie zawitał. Kiedyś rozmawiałam z nim na PW na innym forum, to rzeczywiscie człowiek z kłopotami, zagubiony, ale zazwyczaj znika bezpowrotnie
Mialem z nim utarczki na katoliku.Naprawde trudno mi bylo go zrozumiec w swietle nauki Chrystusa.
Pozdrawiam
Obecnie jest dość widoczny na "forum.wiara".
No cóż - ja mam wrażenie, że to człowiek "szukający" prawdy ...
Też odnoszę takie wrażenie, ddv
Pozdrów go ode mnie
Jakby nie było dalsze trzymanie tego wątku otwartego chyba nie ma sensu ...
Obecnie jest dość widoczny na "forum.wiara".
No cóż - ja mam wrażenie, że to człowiek "szukający" prawdy ...
Dobrze jezeli szuka prawdy lecz zle jesli swoim zdaniem obraza Boga.Przyznam, ze do dzis niemile go wspominam.Niech mu Pan Bog wybaczy jako i ja mu ochoczym sercem wybaczylem.
Pozdr.
Ja uważam ,że Bóg o wiele bardziej miłosierny od bliźnich dobrze wie, co czuje i myśli serce w bólu... W cierpieniu nietrudno o złe słowo
Ja uważam ,że Bóg o wiele bardziej miłosierny od bliźnich dobrze wie, co czuje i myśli serce w bólu... W cierpieniu nietrudno o złe słowo
Masz racje Anniko