UmiĹscy
Dzisiaj byłam na Eucharystii i ksiądz mówił całkiem ciekawe kazanie, m.in.o Matce Bożej. Mój problem, chyba od zawsze polega na tym, że ja Jej w ogóle nie znam. Raczej nie chcę poznać. Matka naszego Pana nigdy nie była dla mnie Kimś bliskim, wprost przeciwnie. Nie wiem, może to wizerunek mojej własnej, zaborczej matki psuje mi ten obraz.
A dzisiaj jeszcze ksiądz mi kazał odmówić jako pokutę litanię, a ja tych modlitw no nie cierpię, i zwracać się do Maryi właśnie o pomoc. Tylko że ja z Nią wcale nie rozmawiam! Co zrobić, by zbudować tę relację? Mam nadzieję, że może coś się zmieni na/po mojej pielgrzymce do Medziugorje, w miejscu, gdzie Maryja jest tak blisko nas.
Pana Boga też chyba trochę się boję, nie wiem czemu. Wcale nie odczuwam Jego ojcowskiej dobroci, raczej odczuwam lęk przed Nim. Tylko z Panem Jezusem się przyjaźnię i mogę powiedzieć, że Go naprawdę "lubię".
Z czego to wszystko się bierze? I jak to zmienić?
Zobczysz to przyjdze z czasem. lecz próbuj moja droga bdze dobrze tylko próbuj da do celu i wszystko sie uda.
może to wizerunek mojej własnej, zaborczej matki psuje mi ten obraz.
Zgadza się.
Wizerunek naszych rodziców, kontakt z nimi wykrzywia nasze relacje z Bogiem i Maryją, zniekształca ich wizerunek. Masz rację pisząc, że wizerunek twojej matki psuje ci wizerunek Maryi.
Co zrobić, żeby to zmienić? Na początku zdać sobie sprawę z tego, że Maryja jest inną mamą niż twoja ziemska matka. Nie cierpisz modlitw do Maryi... ale popatrz na tę litanię. W niej są cechy Maryi. W tych wszystkich nazwach, określeniach kryje się jej rola w naszym życiu, w dziele zbawienia, jej charakter, usposobienie... Jeśli chcesz zmienić swój stosunek do Maryi to myślę, że warto by zacząć od modlitwy właśnie. Od rozmowy z nią. Odkrycie tego, jaka jest naprawdę, a nie jaka jest w twoich wyobrażeniach może zbliżyć cię do niej.
Ja również miałam wypaczony wizerunek Boga - Ojca. Wypaczony wizerunkiem mojego ziemskiego ojca, do którego raz tylko w życiu powiedziałam tato, któremu nigdy nie powiedziałam, że go kocham. Do którego miałam wieczny żal. Dopiero gdy zrozumiałam, że Bóg jest innym Ojcem, gdy zaczęłam mówić do niego "Tatusiu", poznawać Go i coraz częściej rozmawiać zmieniał się ten wizerunek i tera często mówię Mu, że Go kocham.
A wiesz, że ja też zawsze "Jezusowa" byłam bardziej, niż "Maryjna"? Z Bogiem Ojcem raczej problemów w relacji nie mieliśmy Ale jakoś zawsze patrze na Niego przez pryzmat Syna Przez długi czas za to nie potrafiłam "złapać kontaktu" z Duchem Świętym Mimo, że On był i działał...
A w duchowości Maryjnej nadal jestem upośledzona Czasem łatwiej mi pogadać ze św. Franciszkiem, czy św. o. Pio, niż z Matką... Już by mi oboje panowie w brązie niezły łomot spuścili za takie podejście Oboje byli bardziej 'maryjni', niż wielu dziś...
oboje panowie w brązie niezły łomot spuścili za takie podejście Oboje byli bardziej 'maryjni', niż wielu dziś...
Ja mogę się przyłączyć do nich co chodzi o łomot żart oczywiscie.
A mi coraz bardziej "maryjność" jest bliska. Przeto to moja patronka Ogólnie jestem z Nią związana od zawsze.Ale obecnie coraz wyraziściej przedstawia. Więc ta kwestia podjeścia do Maryji jest u mnie widoczna
Ale niegdy Jej nie stawiam na pierwszym planie, oczywiście najpierw Trójca Święta
A dzis jeszcze przyjełam szkaplerz aby być jeszcze bliżej. Jednak przyjęcie do czegoś mnie tez zobowiązuje.
Mój przyjaciel za to jest bardzo Maryjny... jest z nią tak bardzo zżyty, że czasem zazdroszczę mu tej bliskości... ale to dobra zazdrość bo mobilizuje do tego aby samemu się zbliżyć.
Aga Ty to mnie normalnie rozwalasz!
Skąd w Tobie to jakieś dziwne i nieuzasadnione poczucie, że musisz zawsze dążyć do jakiegoś ideału???
Dlaczego nie powiesz sobie jestem ok życie jest piękne, tylko wiecznie się zadręczasz jakimiś chorymi zarzutami
Kurczę mam jakiś sentyment do Ciebie czy cóś
Belzebub, to miło z Twojej strony (bo mnie się dzisiaj płakać chce). Dziecko kochane, ja też mam do Ciebie sentyment. A ja jestem perfekcjonistką i nic na to nie mogę poradzić. Już chyba muszę się zadręczać.
A ja jestem perfekcjonistką
a to nie jest za dobrze, w kwestii wiary. Raczej chęc bycia doskonałym dla doskonałosci i aby wszystko było cacy moze przeszkadzać.
Ja sie przyznam, że też mam problem z Maryją. Choć coraz mniejszy.
Wzięło się to z tego, że kiedy się nawracałem byłem dość blisko ludzi, którzy niedługo potem m.in. z powodu Maryji opuścili KK.
No i tak jakoś nie potrafiłem, a wsumie nadal nie do końca potrafie określić jej roli w wierze...
Bardzo pomaga tu pełne zaufanie Naszej Matce - Kościołowi! Mówie Bogu: "Ty wiesz jakie wątpliwości są w moim sercu, ale ufam, że Kościół który mi dałeś prowadzi mnie drogą Prawdy ku Prawdzie. Przemieniaj moje serce i pomóż mi zrozumieć..."
I Bóg w miare upływania czasu pokazuje mi Maryję taką, jaką jest.
Poza tym musze powiedzieć, że jeszcze nigdy nie zawiodłem się na Jej orędownictwie...:)
W Łodzi jest zespół Mocni w Duchu.... Są ludźmi, którzy ze znajomych mi osób są najbliżej Maryi. Potrafią wszystko jej zawierzyć. Mnie do Maryi zbliżyły świadectwa jakie dawali na tegorocznym spotkaniu charyzmatycznym. A to co wzbudza mój podziw, to to, że potrafią świadczyć nie tylko słowami ale i czynami, że są synami, córkami Maryi. O Remigiusz opowiedział historię związaną z portalem dobrej muzyki skupiającym zespoły chrześcijańskie. Chciał aby zespół Mocnych też się tam znalazł. Wypełnił zgłoszenie, wysłał pieniądze... po jakimś czasie dostał zwrot pieniędzy z informacją. "Wasz zespół ma w repertuarze zbyt wiele piosenek maryjnych." Gdy informację przekazał zespołowi, najpierw było oburzenie, szczególnie wśród mężczyzn. Po pewnym czasie jednak ktoś wstał i powiedział: "Jesteśmy dziećmi Maryi, nie będziemy się tego wypierać i wstydzić, nie zrezygnujemy z tego co robimy ze względu na jakiś portal."
A ja byłam w ostatnich dniach w Częstochowie i w Licheniu i muszę powiedzieć, że trochę pogadałam sobie z Mamą i nawet Ją "polubiłam" . Żeby kogoś poznać to trzeba z tym kimś rozmawiać, więc postanowiłam zacząć od dzisiaj
Moi Rodzice na przykład "zakochali" się w Matce Bożej i mogę powiedzieć, że to Ona odmieniła całkowiecie ich życie (to duchowe), już po pierwszym pobycie w Medziugorje, a było to jakoś osiem lat temu Ja jeszcze nie rozumiem szczególnego kultu maryjnego, ale sądzę, że zrozumiem niedługo
Polecam gorąco Frondę wiosenną z tego roku. Jest super wywiad z ksiedzem Dziewieckim.
Tak wywiad, jak i całe pismo są poświęcone męskości i kobiecości.
Ja myślę że część "problemów z Maryją" nie tyle jest "winą" (cudzysłów niezbędny !) osób mających problemy co tego że się Maryję w niewłaściwy sposób przedstawia.
Kto słucha ks.Napiórkowskiego , kto czyta Marialis cultus ?
Łatwiej jest pójść w kierunku "ludowego" obrazu niż (zgodnie z Dyrektorium papieskim) "ewangelizować pobożność ludową" (samą w sobie przecież niezwykle pożyteczną, ale wymagającą uważnej opieki przez duszpasterzy).