UmiĹscy
Dyskryminowanie ze względu na wiek to w Wielkiej Brytanii o wiele większy problem niż rasizm czy seksizm. Zjawisko to wbrew pozorom dotyka zarówno ludzi starszych, jak i młodych. Według wyników niedawno przeprowadzonego sondażu tzw. ageism występuje o wiele częściej niż rasizm, seksizm czy przypadki dyskryminacji ludzi niepełnosprawnych.
Artykul: http://wiadomosci.onet.pl...8,kioskart.html
Co o tym sadzicie?
Żyjemy w coraz bardziej zmaterializowanym świecie. Dzisiaj łatwiej przekonać o tym, że w trakcie badań cierpi szczur, niż że eutanazja to zło.
Jak moja babcia już była ciężko chora i nie chodziła, to opiekowałem się nią kilka razy w tygodniu i było mi z tym trudno.
Ale teraz mentalność się niestety zmienia, ludzie starsi są problematyczni, bo trzeba się nimi zajmować, a chce się robić tyle innych rzeczy, to "najlepiej" pozbyć się problemu. Świat jest coraz bardziej przewrotny, kultywuje egoizmy wszelakie, a zatracac siebie dla innego czlowieka jest coraz bardziej niezrozumiale.
Cóż można napisać, człowiek wymaga szacunku niezależnie od wieku, tylko tyle i aż tyle.
Ludzie patrzą na wiele rzeczy pod ką tem ewentualnego zysku, bilans zysków i strat. I starszego człowieka traktują jak tą stronę przynoszącą straty: finansowe, czasowe. A zapomina się, że po pierwsze w dalszym ciągu można wiele zysakć dzięki kontaktowi z osobą starszą, a po drugie, chyba po tym całym zysku z załego życia należy się opieka i wytchnienie
Jakby jakieś 2,5 tysiąca lat temu potraktowano starszą osobę tak, jak traktuje się starszych teraz, to za takie coś chyba by takiego człeka conajmniej wywalili za miasto, pobili i zakazali do niego wracać. Szacunek do starszych był na porządku dziennym i traktowano ich jako najważniejsze źródło mądrości, wiedzy i życiowego doświadczenia. Na osobach starszych się wzorowano, ludzie starsi pełnili główną rolę w kierowaniu państwem, od nich uczyła się młodzież. A teraz?! Najlepiej byłoby się takich pozbyć, bo zawadzają...
Niestety w dzisiejszych czasach panuje przeświadczenie, że starszy to gorszy. Na szczęście są jeszcze starsi, którzy potrafia pokazać, że wcale tak nie musi być
Niestety , nie tylko starszy, ale i niekoniecznie posunięty w altach , lecz chory - jest stawiany po za margines. Ja musze poruszać się z kólami, i sprawia mi to naprawdę ból, jak myślicie ily katolików w autobusie potrafi ustąpić miejsca, pomimo moich tylko czterdziestu lat?. Mnie nie tak uczono. A ponoś mamy 95 % katolików w kraju?. Takie są statystyki KRzK. [/fade]
A ponoś mamy 95 % katolików w kraju?
Nie wierz w te bzdurne statystyki, bo prawda co do tych katolików jest zuepłnie inna i już o tym rozmawialiśmy.
Dobre obyczaje teraz niestety nie w modzie...
mnie bardzo interesuje jak poczuja sie wszyscy ci oredownicy eutanazji, kultu mlodosc etc. jak sami beda starzy i byc moze ich dzieci powiedza im prosto w twarz, ze sa dla nich ciezarem i dobrze by bylo gdyby ich zycie juz sie skonczylo...
Wiesz, wydaje mi się, że ci co tak propagują ten kult młodości i robią wszystko by się do niego zaliczać, starości mogą nie dożyć z prostej przyczyny. Bo zrobią wszystko, by nie być "starymi", nawet za cenę swojego życia. Ludzie boja się niedołęstwa, chorób, stracenia na atrakcyjności... No tak, najlepiej by było, gdybyśmy nigdy się nie starzeli, ale zawsze byli piękni i młodzi, zawsze zdrowi i sprawni...
Gorliwi piewcy młodości będą woleli umrzeć za młodu niż stać się starcem. Niestety wiele ludzi w taki sposób myśli
Nie będę przekonywać do eutanazji bo to nie ma sensu. Powiem tylko tyle, jeżeli byłbym ciężko chory i cierpiał a szanse na wyleczenie miałbym niewielkie to chciałbym żeby mi oszczędzono cierpień psychicznych i fizycznych, choćby za pomocą eutanazji.
W zasadie życie jest wartością nadrzędną ale to jest zasada, a od każdej zasady są wyjątki.
to się jeszcze pokaże, czy mogą dożyć, czy nie mogą.... w zasadzie ten cały kult młodości jest wynalazkiem na tyle młdodym, że negatywnych skutków tego ambarasu jeszcze nie widać. i oby nie było widać, ale coś mi się wydaje, że ci piewcy młodości, ambasadorzy ludzkiej próżności, nie będą mogli się pogodzić ze swoją starością...
...jeżeli wcześniej nie będą musieli tego zrobic, gdy im wypłynie silikon z różnych części ciała, nowysuperkrem do twarzy wywoła permanentną alergię, a nowe nosy, podbródki i czoła zapadną się w pustą głowę.
mi się wydaje, że ci piewcy młodości, ambasadorzy ludzkiej próżności, nie będą mogli się pogodzić ze swoją starością..
Kiedys widzialem w tv taki program o ludziach mieszkajacych w hollywood. To byl strasznie depresyjny dokument, bo z tych umalowanych i pieknie opalnych kobiet, przystojnych mezczyzn z piekna opalenizna i snieznobialymi zebami i wszyscy z tym amerykanskim usmieszkiem, wiec bil z nich niesamowity smutek. Ludzie ktorzy wszystko maja, na wszystko ich stac, kazdy po operacji plastycznej praktycznie kazdego fragmentu ciala, a mimo wszystko wciaz z siebie niezadowolony.
I co najsmutniejsze oni wcale nie widzieli tego, ze zapedzili sie w kozi rog, zadnej głębszej refleksji nad swoim zyciem, tylko money, money & money, które zapewnic maja szczesliwa starosc...
od kilku dni mam możliwość chodzić do domu opieki, w którym są starsze panie i niesamowicie się cieszę z tej możliwości, z tego że mogę z nimi być, rozmawiać, pomóc,
starzy ludzie zawsze napełniali mnie czułością i choć wiem, widzę że starość może być smutna, i być postrzegana jako upokarzająca dla tego człowieka, to nigdy nie powiem, że stary znaczy gorszy, to od nas zdrowych zależy jaką będą mieli starość, czy wypełnioną miłością, bliskością czy poczuciem że są balastem....
Słyszeliscie to? czarny humor
Dwóch młodych Polaków jedzie sobie autobusem przez jakieś zagraniczne miasto.Jeden mówi do drugiego(myśląc , że nikt go nie rozumie, poza kolegą):
-Popatrz na te staruchy. Chciałbym, żeby ktoś w końcu wymyslił taki proszek, który zaraz wypleniłby te wszystkie staruchy.
Na to staruszka siedząca obok(po polsku):
-Nie martw sie chłopcze, gdy ty bedziesz w naszym wieku na pewno taki proszek bedzie już istniał.
Także , pamiętajcie co , gdzie i o kim mówicie-szacunek przede wszystkim-bez wzgledu na wiek
Ja naparawdę nie rozumiem tego co się teraz dzieje z ludźmi. Jak sobie pomyślę, że ktoś chciałby uśmierać moich dziadków, to mam bardzo niechrześcijańskie myśli
A do tego jeszcze jak widzę, jak się moja córeczka wyśmienicie bawi z moimi dziadkami, czyli jej pradziadkami, jak widze ile radości oni mają z kontaktu ze swoją prawnuczką, to tym bardziej tego nie rozumiem, jak można tak rozwalać rodzinę, czyli pokolenia.
No chyba, że tak niewiele jest osób, które tak czują wspólne spotkania z dziadkami, pradziadkami czy rodzicami...
podobnie nie śmiem twierdzić że "starszy znaczy gorszy" - BEZDURA ! wręcz odwrotnie ! Biorąc jako przykład moich Dziadków to od nich można nauczyć się życia ! przeżyli WIELE ... i chyba znają recepturę na piękną starość ! mimo swoich dolegliwości rzadko narzekają ... ! to dla nich należy sie długowieczność ... ! a jeszcze inna sprawa to to że zabija się swoich przodków bez których jakby nie patrzeć NAS NIE BYŁO NA TYM ŚWIECIE !!!!!!! przerażają mnie coraz to nowe ustawy w Holandii - były(i pewno są!) przypadki nadużyć w sprawie eutanzji i aborcji - mimo stanowczego sprzeciwu rodziny i samego chorego .. usmiercano Go chcąc się pozbyć niewygodnego , potrzebującego specjalnej opieki pacjenta ! NIESTETY moda z zachodu ciągnie w stronę Polski ... ! STRACH SIĘ BAĆ ...
PS. polecam książkę "Eutanazja" - Ryszard Feningsen ! naprawdę można się przerazić .
[ Dodano: Pon 19 Wrz 2005 15:23 ]
Taka postawa świadczy tylko o egoiźmie człowieka, a nie o mądrości. Skoro człowiek przeżył już swoje lata to ma się go wyłać na cmentarz, bo nie nadaje się już do życia?, bo wymaga opieki drugiej osoby?, bo lepiej nie miec z taką osobą problemów, by nam było wygodniej?
Naprawdę w dzisiejszym świecie panuje jakaś głupota, by tak oceniać drugiego człowieka, ale niestety tak jest bardzo często.
Z tego co się dowiedziałem, to np. w Szwecji, takich ludzi nie zdolnych do życia, czesto starych lub chorych się uśmierca właśnie po przez eutanazję. To jest koszmar, jakaś psychoza, która ogarnia coraz to więcej ludzi, ale co z tym robić to nie mam pojęcia, Wypada się modlić za tych wszystkich ludzi, bo skoro dopuszczają sie takiego traktowania człowieka starszego, który ma za sobą ogromne doświadczenia życiowe, to widać, że naprawdę tacy ludzie nie mają Boga w sercu, w swoim zyciu i trzeba się za nich modlić.
Pozdrawiam
Z tego co się dowiedziałem, to np. w Szwecji, takich ludzi nie zdolnych do życia, czesto starych lub chorych się uśmierca właśnie po przez eutanazję.
Prawdę mówiąc, to nie znam innego sposobu uśmiercania ludzi niż przez eutanazję. Chociaz miałbym duże podejrzenia czy to naprawdę była eutanazja, a nie zwykłe zabójstwo. Bo eutanazja zakłada, że jednak taki człowiek wyraża zgodę na odebranie mu życia.
Eutanazji swoją droga tez nie rozumiem, czemu ludzie czują się aż tak niepotrzebni...
Skoro to Bóg daje życie to on powinien je odebrać (tutaj nie dokońca jest to dobre określenie,bo on w zamian daje nam życie wieczne, zaprasza nas do siebie, dlatego nie traktuję tego jako odbieranie życia).
No to w czym problem? Nie mordujemy tylko wysyłamy do Boga!
Nie mordujemy tylko wysyłamy do Boga!
Z Twojego postu wynika, że chyba nie potrafisz dostrzec związków między morderstwem a eutanazją W obu przypadkach jest to zabicie człowieka przez drugiego człowieka. Nie ma czegoś takiego, jak "my tylko wysyłamy go do Boga". Bóg sam zabiera kogoś do siebie, a my nie mamy prawa maczać w tym palców, nawet jeśli ktoś cierpi.
fakt offca nie potrafię. Może to dlatego, że mord to mord ,
a eutanazja to eutanazja.
Może to dlatego, że mord to mord ,
a eutanazja to eutanazja.
Dla mnie zabicie człowieka to zabicie człowieka. Nie ma różnicy w jaki sposób się go zabija. Zawsze jest to morderstwo. Nie wiem dlaczego wielu ludzi ma tendencję do usprawiedliwiania czegoś, a nie potrafi nazawać rzeczy po imieniu
Czyli nic szczególnego i dzisiaj i wcześniej.
Och tak, naprawdę nic szczególnego! Masz rację. Ja sobie codziennie kogoś zabijam dla przyjemności, bo taki mam czasami kaprys. Przecież to nic szczególnego! Dużo ludzi tak robi!
Inaczej byś zaczął mówić, gdyby ktoś zabił kogoś z Twojej bliskiej rodziny. A może nie? Przecież to takie normalne że ludzie się nawzajem zabijają
Nie normalne, ale na tyle powszechne , że ludzie w ogóle nie zwracają na to uwagi-chyba, że dotyczy ich osobiście.
I jesli nie potrafisz odróżnić mordu, od zabójstwa , czy mordu od eutanazji. To o czym w ogóle mowa???
Zabicie człowieka to zabicie człoweika, ale myślę że inaczej wygląda jak zabiję kogoś kto usiłuje mnie napaść (obrona własna) a inaczej jeżeli zabiję powiedzmy 5-letniego bachora za to że krzyczał- no ale dla ciebie zabójstwo to zabójstwo- usprawiedliwiuenia nie ma!
Po za tym jeżli uważasz, że eutanazjo jest zła nie mas obowiązku jej się poddawać, ale są ludzie którzy tak cierpią , że wydaje sie ona dla nich wybawieniem. Oni cierpią i to oni winni decydować o swoim życiu a nie ty
Nie normalne, ale na tyle powszechne , że ludzie w ogóle nie zwracają na to uwagi-chyba, że dotyczy ich osobiście.
I jesli nie potrafisz odróżnić mordu, od zabójstwa , czy mordu od eutanazji. To o czym w ogóle mowa???
Zabicie człowieka to zabicie człoweika, ale myślę że inaczej wygląda jak zabiję kogoś kto usiłuje mnie napaść (obrona własna) a inaczej jeżeli zabiję powiedzmy 5-letniego bachora za to że krzyczał- no ale dla ciebie zabójstwo to zabójstwo- usprawiedliwiuenia nie ma!
Po za tym jeżli uważasz, że eutanazjo jest zła nie mas obowiązku jej się poddawać, ale są ludzie którzy tak cierpią , że wydaje sie ona dla nich wybawieniem. Oni cierpią i to oni winni decydować o swoim życiu a nie ty
semper malusie
Napewno jakaś różnica jest w zabiciu człowieka a dokładniej w sposobie w jaki się to czyni i tu ci przyznaje rację.
Co innego jest zabić człowieka w obronie własnej a co innego zabić człowieka bez żdnego powodu, lub dla pieniędzy, co innego jest zabić człowieka na jego prośbę. Są tutaj różne przyczyny takiego zachowania. Jednak niestety, ale skutek jest ten sam: zabicie człowieka.
W przypadku zabicia bez powodu lub dla innego powodu niż obrona własnego życia w obliczu jego zagrożenia jest to morderstwo lub mord.
W przypadku eutanazji - także jest to zabicie człowieka i to nie ulega wątpliwości, bo to jest tak samo, gdybyśmy chcieli pomóc samobójcy w jego zamiarze wyręczając go w tym. Nie nam dane jest odbieranie komuś życia.. Skoro w przypadku kary śmierci dla przestępców ludzie są jej przeciwni, bo mają świadomość tego, że nie do nas to należy, ale do Boga.
W przypadku obrony własnego życia i naszych bliskich, to możemy tylko uniknąć odpowiedzialności karnej, ale świadomość, że się zabiło człowieka pozostaje na bardzo długi czas a nawet do końca życia.
Teraz by to wszystko objąć w jedną całość: zabicie człowieka to jest zabicie człowieka, on umiera i to jest fakt, bez względu na sposób jaki zginął. Sam sposób to już kwestia odpowiedzialności za ten czyn, a tutaj jest jak napisałem.
Pozdrawiam
Zabicie człowieka w obronie własnej to jeden jedyny wyjątek, reszta nie podlega dla mnie żadnej dyskusji. Nawet eutanazja. Tylko zwróć uwagę na to, że bardzo wielu ludzi poddaje się teraz eutanazji NIE Z POWODU WIELKIEGO CIERPIENIA!!! Eutanazji poddają się ludzie, którym znudziło się życie, którzy nie chcą staro umierać, którzy popadli w głęboką depresję czy smutek, którzy sobie coś po prostu ubzdurali - że bogactwo już im przestało dawać szczęście to kończą ze sobą w taki sposób!!! I nie wmówisz mi, że to suche fakty, bo na studiach miałam z tego wykłady i wiem o organizacjach m.in. w Szwajcarii, które wykonują wyroki na zmęczonych życiem ludziach, wcale nie śmiertelnie chorych i cierpiących! Powiesz, że człowiek ma prawo decydować o swojej śmierci. G*w*o prawda za przeproszeniem! Bo nie on siebie począł, nie on siebie stworzył i nie on siebie zaplanował! Twierdzisz, że ludzie są panami swojego życia, że Bóg im nie potrzebny do niczego... Własnie widać, jak sobie świetnie sami sobie radzą, zwłaszcza gdy zgłaszają się do organizacji "Dignitas" i wspaniałomyślnego doktora L. Minelli - wielkiego piewcę cywilizacji śmierci!
Człowiek najlepiej szedł by na łatwiznę. Nie radzę sobie, to pójdę i się powieszę w salonie. Nie na tym życie polega! Warto trochę powalczyć i się postarać. Warto też najpierw poznać sens i wartość cierpienia, a później dopiero myśleć, a nie rozumować od końca.
Gładko powiedziane przez kogoś kto nie m,uisi wegetować w wielkim bólu i który cieszy się z życia.
Kwestia tego kiedy człowiek chce umrzeć zasadniczo człowieka dotyczy i nie masz żadnego prawa sankcjonować tego czy to jest dobre albo czy złe- rozstrzygnie to się miedzy człowiekim a Bogiem.
Eutanazja jak każda forma działalności człowika może być polem do nadużyć, i z tymi nadużyciami trzeba walczyć- nie każdy uważa cierpienie za rzecz pożądaną i chwalebną. Rozumiem jeśli cierpienie ma jakiś cel- np matka cierpi głód po to by uchronić przed nim dzieci, ale cierpienie dla samego cierpienia to zło, a nie żadem powód do chwały, czy podziwu.
a czym innym jest morderstwo i czym innym jest zabójstwo- nie myl pojęć.
I powiem Ci że wolę ową cywilizację śmierci od zakłamanej chrześjańskiej cywilizacji (pseudo)miłości.
Jeśli eutanazja jest dla Ciebie złem to się na nią nie decyduj- dla innych jest ona wybawieniem od bólu- jeśli chcesz to ich przekonaj, że się mylą, jak nie dadzą się przekonać zostaw ich w spokoju.
Człwoik winien rozporządzać swoim życiem tak jak uważa pos warunkiem, że nie krzywdzi innych- w przypadku eutanazji może i krzywdzi siebie- jeśli rtak to wolno mu bo jest wolny, a nie na smyczy chrześjańskich dogmatów ideologicznych.
Nie namawiam do zabijania starych ludzi- tylko każdy z nich ma prawo odejść w taki sposób w jaki uzna za godny. W jaki on uzna za godny a nie Ty.
I powiem Ci że wolę ową cywilizację śmierci od zakłamanej chrześjańskiej cywilizacji (pseudo)miłości.
A ja wolę tą "zakłamaną chrześcijańską cywilizację (pseudo)miłości", niż zczeznąć na tym pseudo uszczęśliwiającym wszystkich dookoła świecie, gdzie każdy człowiek człowiekowi tylko wilkiem. Fe!
cierpienie dla samego cierpienia to zło, a nie żadem powód do chwały, czy podziwu
Cierpienie dla cierpienia to pycha. Jak cierpię i mówię sobie, niech inni widzą jak cierpię i jaki jestem dzielny - to jest właśnie pycha. Chrześcijanie nie cierpią dla cierpienia, tylko cierpienie przyjmują samo w sobie jako coś dane od Boga, tak samo jak zdrowie i brak cierpienia.
mord a zabójstwo:
jeżeli (świadomie) odbiorę komuś życie to bedzie zabójstwo
jeżeli odbiorę komuś zycie i zanim to nastąpi go solidnie pomęczę to będzie morderstwo .
Dla człowieka żyjącego wiarą
nie każdy człowiek żyje wiarą. Przecież nie mam nic do tych, którzy świadomie odrzycają eutanzję- robią co chcą- tylko niech ci ludzie odczepią się od tych co eutanzję akceptują bo to nie ich sprawa.
mord a zabójstwo:
jeżeli (świadomie) odbiorę komuś życie to bedzie zabójstwo
jeżeli odbiorę komuś zycie i zanim to nastąpi go solidnie pomęczę to będzie morderstwo .
Wybacz, ale z tego co mi wiadomo w obu przypadkach mogę to zrobić całkowicie świadomie i w obu przypadkach może być to wykonane z premedytacją i solidnym męczeniem. Więc nie rozumiem skąd Twoje przekonanie, że między tymi pojęciami istnieje tak głęboka różnica, że wskazałeś bym nie myliła pojęć!
«przestępstwo polegające na pozbawieniu życia człowieka; mord, zabójstwo»
Bestialskie, potworne morderstwo.
Morderstwo rabunkowe, skrytobójcze.
Masowe morderstwo.
Morderstwo w stanie afektu.
Morderstwo z premedytacją.
Dokonać, dopuścić się morderstwa.
Popełnić morderstwo.
«zabicie kogoś, przestępstwo polegające na umyślnym pozbawieniu człowieka życia; morderstwo»
Skryte, rozmyślne zabójstwo.
Zabójstwo w afekcie, z premedytacją.
Odpowiadać za usiłowanie zabójstwa.
Popełnić zabójstwo.
Dokonać zabójstwa brata.
Dla mnie obu tych określeń można doskonale używać zamiennie, co chociażby po części wskazuje powyższy fragment słownika. Więc NIE MA różnicy i nie mam czego mylić.
Jak tak to trudno. Tym niemniej temida rozróżnia te dwa terminy.
Ale częściowo Cię rozumiem- bo dla mnie np. ewangelizacja i indoktrynacja to też chodzi za jedno.
Jak tak to trudno. Tym niemniej temida rozróżnia te dwa terminy.
Nie, nie jest trudno. Poprosiłam byś wytłumaczył mi dokładnie te różnice, nie uczyniłeś tego, więc sądzę, że sam nie masz o tym bladego pojęcia i Twoje założenia są nieszczere.
Ale częściowo Cię rozumiem- bo dla mnie np. ewangelizacja i indoktrynacja to też chodzi za jedno.
Możesz tak to nazywać, tylko pojęcie indoktrynacji jest pojęciem ogólnym i obejmuje szerzenie ideologii zarówno religijnych, jak i politycznych i innych, które tylko dają się nauczać. Natomiast ewangelizacja jest ściśle związana z szerzeniem nauki chrześcijańskiej i w przeciwieństwie do wielu innych propagand (na przykład politycznych ), rozpowszechnianie ideologii chrześcijańskiej nie opiera się na jednostronnych i całkowicie fałszywych informacjach. Różnica jest? Jest i to bardzo jasna. Indoktrynacja=> ogólne określenie szerzenie poglądów i idei NIE TYLKO z zakresu religii, ewangelizacja=> związana tylko z głoszeniem i szerzeniem nauk chrześcijańskich. I nie jest to przez to tak do końca jedno
Tak mówiono i uzasadniano socjalizm na zjazdach PZPR i ZMS- tylko innymi terminami się wówczas posługiwano.
No wybacz, nie porównywałabym szerzenia komunizmu z szerzeniem nauki o Bogu, bo to trochę bardzo co innego Chyba, ze dla Ciebie komunizm to to samo co chrześcijaństwo. Jeśli tak, to przepraszam, nie mamy o czym w ogóle rozmawiać.
Na temat starości, długości życia, biotechnologii itd. świetnie zastanawia się F. Fukuyama w swojej przedostatniej książce "Koniec człowieka" - lektura może nie łatwa, ale bardzo interesująca, gorąco polecam. Wydał to ZNAK.
msg, już dawno planowałem seans z Futurologiem Fukuyamą. z tego co wiem, to ten człowiek jest doradcą prezydenta USA... o tym już nie wspomnę.
ale ciekaw jestem jego teorii, i jego poglądów n/t biotechnologii i jej wpływu na człowieka.
mozesz jakos strescic to, co zawarl on w tej ksiazce i co odnosi sie do tego wątku?
Chciałem pójść na łatwiznę i jakiegoś linka do księgarni dać, ale widzę, że nigdzie nic nie piszą więcej poza trzema zdaniami. Książka ma tytuł "Koniec człowieka. Konsekwencje rewolucji biotechnologicznej". Fukuyama zastanawia się w niej nad skutkami wydłużania życia, ingerencji nauki w egzystencję ludzi. Na szczęście dla książki nie stawia konkretnych tez, tylko przedstawia dwie strony danego problemu. I tak np. rozdział zatytułowany "Dlaczego powinniśmy być zaniepokojeni" składa się z takich części:
1. Zastrzeżenia natury religijnej
2. Obawy utylitarystyczne
3. Poprawnośc polityczna
4. Pokora wobec natury
5. Ograniczenie utylitaryzmu.
Jest cała część książki (bo w ogóle książa jest podzielona na trzy części), więc jest część II zatytułowana "Człowieczeństwo", gdzie Fukuyama zastanawia sie nad takimi kwestiami jak natura ludzka, prawa człowieka, godność człowieka, świadomość.
Cała książka jest interesującym studium nad człowiekiem, Fukuyama generalnie przestrzega przed zbytnim huraoptymizmem związanym z możliwościami nauki - obecnymi i przyszłymi. Książki nie czyta się łatwo, ponieważ jest to specyficzny język biologiczno-chemiczny, nanotechnologie etc., ale za to jest świetnie opracowana bibliograficznie.
Masło maślane
No to powtórzę raz jeszcze, że temida rozróżnia rzeczownik od przymiotnika.
Nie prowokuj
Założę się, że sfałszowałbyś ankietę, żeby mi zrobić na złość.
Chęć życia w człowieku jest niestety bardzo silna.
Zgadzam się, ale nie wtedy, gdy życie sprowadza sie do cierpienia.
Offca napisała:
Moje i zapewnie nie tylko moje. Żaden człowiek nie chce tak po prostu umrzeć. Jeśli jest bardzo cierpiący, na pewno nie raz myśli o ukróceniu sobie w ten sposób cierpień, ale myślisz, że bez pewnego żalu to robi? Chęć życia w człowieku jest niestety bardzo silna.
Tak, na przykład ja nie chę umierać, pragnę żyć jak najdłużej i nie pragnę też cierpieć, ale jeśli to cierpienie przyjdzie, to pragnę je przyjąć i ofiarować je Bogu za nawrócenie innych.
Często myślałem, o skróceniu sobie tych wszystkich cierpień, które mnie spotykały, ale od chwili, kiedy wróciłem do Kościoła, a przede wszystkim do Boga, to uważam, że warto przyjmować to co Bóg nam daje, bo on wie co jest dla nas dobre i co da nam zbawienie.
Pozdrawiam
Tak, na przykład ja nie chę umierać, pragnę żyć jak najdłużej i nie pragnę też cierpieć, ale jeśli to cierpienie przyjdzie, to pragnę je przyjąć i ofiarować je Bogu za nawrócenie innych.
Często myślałem, o skróceniu sobie tych wszystkich cierpień, które mnie spotykały, ale od chwili, kiedy wróciłem do Kościoła, a przede wszystkim do Boga, to uważam, że warto przyjmować to co Bóg nam daje, bo on wie co jest dla nas dobre i co da nam zbawienie.
semper malus napisał:
Rozmowa ze ślepym o kolorach. Ja moje to jest to co się u was liczy- jeślichceta ofiarować cierpienie Bogu to nikt wanm nie broni, ale są ludzie , którzy nie chcą cierpieć, nie chcą żyć bo ich życie sprowadza się do cierpienia. W przypadku w którym opisałem to raczej żal dotyczy tego , że człowiek ten w ogóle nie żyje on cierpi , a ma prawo ulżyć sobie 2w tych cierpienisach. Skoro Bóg jakoś nie zamnierza.
Podobnie jak z tobą semper malusie.
I co taki człowiek ma zamiar uczynić? Odebrać sobie życie lub poprosić o to kogoś innego, by nie cierpiał? To jeszcze większa głupota i grzech, ponieważ jeśli przyjmie cierpienie jako dar od Boga to Bóg napewno będzie z nim w tym cierpieniu, a nawet może taką osobę z tego cierpienia wyprowadzić. A jesli samemu się decyduje by skrócić sobie cierpienie lub zachęcać do takiego czynu inna osobe to wchodzi się w grzech, bo życie jest darem od Boga i to on powinien decydować, kiedy mamy odejść a nie my sami.
Natomiast jeśli ktoś będzie chciał odebrac sobie życie by nie cierpieć to i tak to zrobi, ale obowiązkiem każdego człowieka,a tym bardziej katolika jest zadbanie o to by taka osoba nie targnęła się na swoje życie, a także owiązkiem jest pomóc takiemu człowiekowi, by mu uświadomić, że naprawde warto jest żyć dalej, że życie ma sens.
Pozdrawiam
I co taki człowiek ma zamiar uczynić? Odebrać sobie życie lub poprosić o to kogoś innego, by nie cierpiał? To jeszcze większa głupota i grzech, ponieważ jeśli przyjmie cierpienie jako dar od Boga to Bóg napewno będzie z nim w tym cierpieniu, a nawet może taką osobę z tego cierpienia wyprowadzić. A jesli samemu się decyduje by skrócić sobie cierpienie lub zachęcać do takiego czynu inna osobe to wchodzi się w grzech, bo życie jest darem od Boga i to on powinien decydować, kiedy mamy odejść a nie my sami.
Natomiast jeśli ktoś będzie chciał odebrac sobie życie by nie cierpieć to i tak to zrobi, ale obowiązkiem każdego człowieka,a tym bardziej katolika jest zadbanie o to by taka osoba nie targnęła się na swoje życie, a także owiązkiem jest pomóc takiemu człowiekowi, by mu uświadomić, że naprawde warto jest żyć dalej, że życie ma sens.
Są sytuacje kiedy całe to bajdurzenie o dobrej bozi i miłosiernej nauce blednie wobec cierpień psychicznych i fizycznych, kiedy człowiek pragnie tylko przestać cierpieć za każdą cenę-nawet za cenę życia. Jeśli chcesz cierpieć to cierp, ale są tacy, którzy uznają taką postawę za masochizm, głupotę czy inaczej. Człowiek ma prawo decydować o swoim życiu. Wycie z bólu czy gapienie się w ścianę , gdy jest się naszprycowanym morfiną to nie dla wszystkich jest cudem i dowodem na miłsierdzie boskie. Po prostu dajcie ludziom dokonać wyboru. I nie chodzi o to żebyście cokolwiek zrobili- chodzi tylko o to żebyście się po prostu odczepili, bo mówienie o świętości życia człowiekowi który dniami zwija się z bólu, albo wegetuje zakrawa na kpinę.
To moje pytanie: czy ty cierpisz ból fizyczny jakiego nie mozna znieść, tak dość często że wypowiadasz sie za takie osoby
To ci powiem,że ja tak, jestem chora nieuleczalnie, po ludzku i medycznemu mówiąc, ale można sobie z tym poradzić ,bez uciekania sie do ucieczki od życia... ( o rany, tak nie po polsku )
To, czy potrafimy walczyć z bólem i cierpieniem zależy w głownej mierze od tego, jak je traktujemy:jak odopust Boży, karęczy częśćdośwaidczenia, któa ma nas odpowieni uformować na przyszlość. Ja je traktuję jako bardzo trudne ale wyjątkowe dośwaczenie , z którego też mogę wyciągnąć naukę, które mnie kształtuje ,dzieki któremu lepiej mogę pomóc innym . Staram sie wyciagnać z tego tyle dobrego, ile sie da.
Wiem, że jest mnóstwo osób, cierpiących nieporównywalnie wiecej ode mnie , nie jestem aż taką egocentryczką. Ale to mój kawałek życia, moje dośwoadczenie, i satram sieinnym dawać śwaidwectwo.
"Skoro z ręki Boga dobro przyjmuję dlaczego nie mam przyjmować i złego " ( parafraza)
To moje pytanie: czy ty cierpisz ból fizyczny jakiego nie mozna znieść, tak dość często Pytanie że wypowiadasz sie za takie osoby Pytanie
Nie, ale opiekowałem sie takimi osobami. I nie wypowiadam się za nich tylko uważam, że oni sami powinni podjąć decyzję dotyczącą swego życia. I że jakakalwiek decyzje podejmą dotyczy ona ich osobiście i (względnie) Boga. Nie Twoja i nie moja sprawa. Jakąkolwiek decyje podejmą- ja ją uszanuję- wy chcecie przekonywać o "wartości życia", egzystencji wegetacji czy w co się to życie czasem zamienia.
Ja mam tylko nadzieję, ze ty nie namawiasz innych do odrzucania cierpienia To czy ktoś to swoje cierpienie przyjmie czy odrzuci to może i jego wola, ale jeśli byś nakłaniał te osoby do odrzucania cierpienia, to wszystko co złego uczynią ze swoim życiem (mam na myśli samobójstwo lub eutanazję) dzięki twojej radzie, spocznie na twoim sumieniu. Dlatego naprawdę zastanów się bardzo dobrze nad tym, jeśli by ci cos takiego przyszło do głowy kiedykowlwiek.
Pozdrawiam
Ja mam tylko nadzieję, ze ty nie namawiasz innych do odrzucania cierpienia Pytanie To czy ktoś to swoje cierpienie przyjmie czy odrzuci to może i jego wola, ale jeśli byś nakłaniał te osoby do odrzucania cierpienia, to wszystko co złego uczynią ze swoim życiem (mam na myśli samobójstwo lub eutanazję) dzięki twojej radzie, spocznie na twoim sumieniu. Dlatego naprawdę zastanów się bardzo dobrze nad tym, jeśli by ci cos takiego przyszło do głowy kiedykowlwiek.
Pozdrawiam
Oczywiście,że nie .Wiesz uwielbiam patrzeć na ludzi, którzy kwiczą jak świnie z bólu uważam wtedy, że życie cudem jest, a Bóg jest wielki i miłosierny i jak patrzę jak oczy wyłażą z orbit (z bólu) to pocieszam się, że pewnie na to zasłuzył.
Tylko na miejscu takiego człowieka chciałbym podjąc decyzję o swoim życiu- że nie dziękuję. Jeżeli chce żyć to dobrze- jeżeli nie to drugie dobrze. Jego decyzja, jgo sprawa,
Co ty semper malusie, jakimś sadystą jesteś? Żaden człowiek nie zasługuje na cierpienie, a to, że go doświadcza to już jest wola Boża, napewno cierpienie wiele może nauczyc człowieka,także szacunku dla innych ludzi, którzy cierpią, pokory, cierpliwości i jeszcze innych wartości. Ty jak nie doświadczałeś nigdy cierpienia to trudno jest ci to zrozumieć. Jak tego doświadczysz, to wtedy zrobisz co będziesz uważał za stosowne. Może jednak Bóg cię jeszcze wyprowadzi z takiego myślenia czego ci życzę i o co będę się modlił.
Pozdrawiam
Co ty semper malusie, jakimś sadystą jesteś? Żaden człowiek nie zasługuje na cierpienie, a to, że go doświadcza to już jest wola Boża, napewno cierpienie wiele może nauczyc człowieka,także szacunku dla innych ludzi, którzy cierpią, pokory, cierpliwości i jeszcze innych wartości. Ty jak nie doświadczałeś nigdy cierpienia to trudno jest ci to zrozumieć. Jak tego doświadczysz, to wtedy zrobisz co będziesz uważał za stosowne. Może jednak Bóg cię jeszcze wyprowadzi z takiego myślenia czego ci życzę i o co będę się modlił.
mogłem walnąć jakiś emotilon. Nie wyczułeś ironii?
Zresztą nieważne- Ja odnośnie eutanazji nie mówię o żadnym upierdliwym bólu głowy, mówię o przypadkach gdy na istnienie, egzystencje składa się jedynie bół. I każdy powinien mieć prawo w skrajnych przypadkach decydować o swoim życiu.
Dla Was ideologicznie uwarunkowane jest życie jako świętość i w imię tej ideologii ludzie cierpią. Amen.
Zasadniczo dopóki człowiek nie zetknie się z cierpieniem drugiego człowieka to to mu malownivczo zwisa. Ale widziałem co widziałem i na stwierdzenie , że życie zawsze i wszędzie jest dobrem i świętością można odrzec w mam głęboko w płucach taką świętość. Kwestia wyboru cierpiącego człowieka to jest sprawa jego i ewentualnie Boga- ani Wy ani ja nie mamy najmniejszego prawa ingerować w tę cdecyzję. Nie każdy rodzi się męczennikiem/masochistą. I nie każdy chce tak umierać jak męczennik.
człowiekowi który choruje na raka krtani w ostatnim stadium , kiedy jego egzystencja polega na tym, że kiedy nie jest nawalony morfiną przez cały czas wyje z bólu. Przepraszam nie wyje , a skowycze.
to na przykład.
I co ma zakończyć swoje życie z tego powodu? Tak byś mu proponował,by się dalej nie męczył?
Pozdrawiam
I co ma zakończyć swoje życie z tego powodu? Tak byś mu proponował,by się dalej nie męczył?
" Z tego" powodu? Z tego powodu? Czy ty w ogóle masz drobne, blade , mgliste, pojęcię o czym ty mówisz???? "Ten powód" to nie jakaś pieprzona migrena. To jest zdychanie z bólu, ni umieranie nie życie, nie pogodne odejście to jest skowyt, wizg, krzyk! To są tortury! I jak ktoś nie chce przez to przechpdzić to ja to jestem w stanie zrozumieć a przybajmniej przyjąć do wiadomości. Bo jak człowiek jest w takim stanie to takie rzeczy jak Bóg miłość, przyjaźn, rodzina , praca, kaczka, wenflon, żarcie, wybory , skarpetki, widok za oknem, gwiazdy, patriotyzm, modlitwa, wiara, kurz wszystkie te rzeczy: ważne, bardzo ważne , nieważne i dupereralne są absoltnie bez znaczenia!!! Jest tylko ból cierpienie i pragnienie uniknięcia cierpienia. Tylko to .
Po co miałbym proponować mu cokolwiek? Sam dojdzie do tego czego chce, czy uszanować świętość życia i męczyć się czy nie. Nie ja ani nie ty podejmujemy decyzję tylko ten człowiek. I ma prawo ją podjąć.
[ Dodano: Nie 25 Wrz, 2005 00:51 ]
Mylisz się semper malusie. Ja nie gardzę nimi i naprawdę rozumiem takie cierpienie, ale wierzę, ze to nie jest jeszcze powód, by odbierać sobie życie. Bóg je daje i Bóg je odbiera. Ja nie decyduje o tym, kto kiedy ma umrzeć. Samobójstwo jest grzechem, eutanazja jest grzechem. Chodzi o to by człowiek mimo tego cierpienia nie wchodził w grzech. Ale taki człowiek i tak sam decyduje o swoim życiu, tylko ja osobiście ręki bym nie przyłożył do tego, by mu skrócić cierpienie. Modliłbym się za taką osobę, by Bóg dał mu ulgę w bólu lub powołał go do siebie, by się już nie męczył, ale napewno odradzałbym mu takie rozwiązania.
Zauważ, że Chrystus także cierpiał i nie sądzę, by jego cierpienia były mniejsze od cierpienia takiego człowieka.
Pomyśl sobie,, jak by cie ktoś do krzyża przybijał, co byś robił?
A Jezus przyjął ten ból, to ogromne cierpienie i to za niewinność, bo nic złego nie uczynił, zrobił to dla zbawienia wszystkich ludzi, takze i ciebie. I wiedz, ze teraz gdy grzeszymy, to tak jakbyśmy ponownie go krzyżowali.
Dlatego czesto zachęcał to przyjmowania cierpienia, bo cierpi ciało, ale dusza zazna rozkoszy łącząc się z Bogiem.
Dlatego nie traktuj mojej wypowiedzi jako pogardę dla takiego człowieka bo tak nie jest, nigdy nie pragnę by ktoś cierpiał i nie znoszę takiego widoku, ale jeśli przyszło by cierpienie, to zamiast myśleć o samobójstwie, to modliłbym się do Boga by mi to cierpienie skrócił, by mnie zabrał do siebie, bym nie uległ pokusie samobójstwa lub innej.
Pozdrawiam
Zauważ, że Chrystus także cierpiał i nie sądzę, by jego cierpienia były mniejsze od cierpienia takiego człowieka.
Pomyśl sobie,, jak by cie ktoś do krzyża przybijał, co byś robił?
A Jezus przyjął ten ból, to ogromne cierpienie i to za niewinność, bo nic złego nie uczynił, zrobił to dla zbawienia wszystkich ludzi, takze i ciebie. I wiedz, ze teraz gdy grzeszymy, to tak jakbyśmy ponownie go krzyżowali.
Dlatego czesto zachęcał to przyjmowania cierpienia, bo cierpi ciało, ale dusza zazna rozkoszy łącząc się z Bogiem.
Dlatego nie traktuj mojej wypowiedzi jako pogardę dla takiego człowieka bo tak nie jest, nigdy nie pragnę by ktoś cierpiał i nie znoszę takiego widoku, ale jeśli przyszło by cierpienie, to zamiast myśleć o samobójstwie, to modliłbym się do Boga by mi to cierpienie skrócił, by mnie zabrał do siebie, bym nie uległ pokusie samobójstwa lub innej.
Pozdrawiam
No i co z tego? Nie każdy ma pragnienie zdychać w cierpieniach i jeszcze się z tego cieszyć. Nie każdy ma zyczenie naśsladować Jezusa. Nie mówimy tu o Synach Bożych tylko o zwykłych ludziach, których życie sprowadza się do cierpienia, a jedyną ich przyjemnością jest "gdy nie boli" I jescze pytanie ile czasu Jezus cierpiał na krzyżu ? Ile dni? a co by powiedział na tygodnie , miesiące, czy lata.
Semper malusie, na moich oczach kobieta naćpana środkami przeciwbólowymi do granic możliwości, w teminalnym stadium raka mózgu została całkowicie uzdrowiona. NIgcy nie wiemy ,dlaczgo ktośicierpi, al eja wierzę, że z każdego cierpienia moze wyniknąć coś dobrego. Ona już nie cierpi, żyje, a przecież mogła wcześniej zdecydować, że nic dobrgo już ją nie spotka i dać sobie spokój, wziąć troszkę więcej morfiny i po sprawie...
Znam też wiele osóób, które służąc osobom chorym przeżywały swoje nawrócenie.
Poza tym w cywilizowanym kraju nie powinno się dopuszczać do sytuacji, kiedy chory - jak sam piszesz - skowycze z bólu. Coraz głośniej mówi się, też i w Kościele, że chory zasługuje na pomoc medyczną i leki do końca, aby umarł godnie.
Zgadzam sie z Toba, że w warunkach, o któych piszesz, o godności nie ma co mówić. Ale to ludzie są za to odpowiedzialni, lekarze, służba zdrowia ( ani to słuzba ani zdrowia, ale o to mniejsza )
To jest właśnie jedno z tych miejsc, kiedy wolna wola podejmujących decyzję ingeruje w gonośćczłowieka. Człowiek źle decyduje, korzystając z wolnej woli, odbierając chorym należne mu środki przeciwbólowe i opiekę w godnych warunkach.
Annika ja nie mówię żeby ludzi zabijać tylko żeby uszanować ich decyzję. Jęsli potrafiłabyś uczynić życie znośne dla pacjenta termalnego to by chyba o śmierć nie prosił nie?
no teraz pojąłem. Bo napisałeś prosto, a nie odnosząc się do świętości życia i podpierając się przypadkiem Jezusa, który to przypadek jak mniemam jest szczególny i raczej w niereprezenatywny.
Dobrze, że do ciebie to dotarło, bo juz myślałem,że nie będę mógł ci tego bardziej sensownie wytłumaczyć.
Pozdrawiam
Człowiek jest istotą bardzo słabą, dlatego trzeba szukać dla takich słabych ludzi, w szczególności starych, którzy czują się nie potrzebni pomocy, trzeba się takimi ludźmi opiekować i pocieszać, by widzieli sens dalszego życia.
Przede wszystkim chyba nie chodzi o pocieszanie, co raczje o wyszukanie faktycznego, rzeczywistego powodu do życia... młodsze pokolenie bardzo może skorzystać z doświadczneia strszego, świadectwo cierpiącego daje innemu zdrowemu prawdziwą, obiektywną perspektywę na wszystko ...