ďťż
Strona początkowa Umińscy10 Czerwiec 2007 - 10 Niedziela Zwykłanabożeństwo na zywo w internecie niedziela godz. 10:00Niedziela 06.05.2010 - "orszak pogrzebowy"10 września 2006 - XXIII Niedziela Zwykła16 lipca 2006 - XV NIEDZIELA ZWYKŁA18 czerwca 2006 - XI NIEDZIELA ZWYKŁA19 luty 2006 - VII NIEDZIELA ZWYKŁA20 sierpnia 2006 - XX Niedziela Zwykła25 czerwca 2006 - XII NIEDZIELA ZWYKŁA15 Lipiec 2007 XV Niedziela Zwykła
 

Umińscy

(J 4,5-42)

Jezus przybył do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które /niegdyś/ dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła /tam/ kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić! Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić? Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: O, gdybyś znała dar Boży i /wiedziała/, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej. Powiedziała do Niego kobieta: Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło? W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu. Rzekła do Niego kobieta: Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać. A On jej odpowiedział: Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj. A kobieta odrzekła Mu na to: Nie mam męża. Rzekł do niej Jezus: Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą. Rzekła do Niego kobieta: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga. Odpowiedział jej Jezus: Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie. Rzekła do Niego kobieta: Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko. Powiedział do niej Jezus: Jestem Nim Ja, który z tobą mówię. Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: Czego od niej chcesz? - lub: - Czemu z nią rozmawiasz? Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem? Wyszli z miasta i szli do Niego. Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: Rabbi, jedz! On im rzekł: Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie. Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia? Powiedział im Jezus: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa? Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli. Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: Powiedział mi wszystko, co uczyniłam. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata.


Taki mały komentarz techniczny: Czy mógłbyś, Daidossie, zmienić kolor czcionki? Bo czerwony kolor drażni oczy. Jakiś łagodny kolor byłby mile widziany (dosłownie!).
Szkda, że tak mało osób chce czytać Pismo Świete na tym forum
Tak wartościowy temat a tak mało kto coś tu pisze. I tym razem Gregoriano nawet nic nie napisał a czekałem na Twoja interpretacje tego

Ta ewangelia jest niesamowita. To co Jezus powiedzial ze ma dla nas wodę zycia. Po niej juz nie bedziemy łaknąc.
Tak jak sie modlilem przy tym slowie. Przyszlo mi do glowy to, ze czesto siegam po zwykla wode, ktora sa pieniadze, oraz inne zeczy tego swiata. I ciagle tej wody mi malo. Pije ale mało.
Jezus przychodzi i mowi. Pij wid, która ja Ci daje a nie bedziesz juz łaknał. I kiedy tak patrze na ludzi, ktorzy naprawde przychodza pod studnie z wodą Jezusa, oni nie łakna tego co zniewala ten swiat. Nie musze patrzec na innych ludzi. Kiedy kosztsyje wody tej co mi oferuje Jezus nie jestem spragniony juz niczego.

Wiele ludzi szuka cudów, cudowności gdzie inbdziej. Bladzi w magi i innych zlych praktykach. A Jezus On Ci sie djae caly i mowi ze jest odpowiedzia na wszystko. Noe mówi wypij a skoncza sie twoje problemy. Nie mowi zanies mnie rodzica a im tez sie poprawi. Ale wypij a bedziesz wstanie walczyc ztym co zniwala nam isc przez siwat.
Masz rację Rasta. Świetny temat, a tak niewielu się tu wypowiada. Szkoda

Chciałbym się wstrzymywać od komentarzy na tym Forum, bo będą one "skażone" moim teologicznym przygotowaniem. Chciałbym "białego" spojrzenia.

Już jest po fakcie. Teologiczne spojrzenie na temat (kilka luźnych myśli):

Szerszy kontekst: Pan Jezus wędruje do Jerozolimy. Tam umrze. Wie o tym. Przygotowuje na to wydarzenie uczniów. My także przygotowujemy się do przeżywania tych dni. Wielki Post to swego rodzaju 40-o dniowe rekolekcje. Tydzień temu Góra Przemienienia – Góra Tabor. Jezus objawia swą chwałę, bo niedługo ujrzą Go na innej górze – Golgocie, splugawionego i sponiewieranego. By wierzyli.

Dziś dolina w Samarii. Kraju pogańskim. Jezus wyraża prostą prośbę: „Daj mi pić” i od tej prośby rozpoczyna się dialog, który otwiera serce kobiety na wiarę. Proszący staje się dawcą. Kobieta przyprowadza do Jezusa innych. Wiara się rozprzestrzenia.

Z historii Ziemi Świętej:

Kilka wieków wcześniej Izrael został podzielony na Królestwo Judy i Królestwo Izraela. Pomiędzy państwami dochodziło do utarczek, wojen. Podczas jednej z nich król Judy sprzymierzył się z królem Asyryjskim i doprowadził do wysiedlenia Izraelitów. Izraelitów ich miejsce zostali sprowadzeni Asyryjczycy, którzy zmieszali się z tubylcami. Tak narodził się lud Samarytan. Mieszańców. Tak wyginęło 10 pokoleń izraelskich.
Samarytanie przynieśli na ziemie izraelskie wiarę w czterech bogów. Pech chciał, że wkrótce wybuchła straszna epidemia. Mędrcy samarytańscy orzekli, że to z powodu nieuszanowania Boga tych ziem. Sprowadzono więc z Jerozolimy kapłanów JHWH, którzy nauczyli ich swojej wiary. Samarytanie, więc wierzyli w pięciu bogów. Stąd uwaga Pana Jezusa: Miałaś pięciu mężów, ale żaden nie był twoim mężem – Miałaś pięciu bogów, ale żaden nie był twoim Bogiem. To znów pytanie o wiarę.

Co mnie uprawnia do takiej interpretacji? Wcześniejsza perykopa: J 3,1 – 21. Rozmowa z Nikodemem. Jest on przedstawicielem, figurą wszystkich Izraelitów. Samarytanka – pogan. Święty Jan nie pisał Ewangelii faktograficznej, ale pełną symboliki.

To tyle.


Dziękuję ksiedzu, że ksiądz się wypowiedział
Ja mogę powiedzieć to, co Gepardzik. I chcę podziękować księdzu, bo taka interpretacja, to mnie prawie na kolana powaliła. Ja ze swoim skromnym, ścisłym umysłem chyba nie prędko bym zauważył taką interpretację.
Tylko, że tu nie miało byc tylko opini księdza. Ten dział powstał z myślą o tzw "małych grupkach dzielenia". Mamy Biblie i czytamy ja nie musimy pisac co znaczy ten fragment z teologicznego punktu widzenia. Możemy pisac np to co nas dotkneło podczas tej lektury, albo czego nie rozumiemy.
Rasta jak to mówią – dobre rzeczy „rodzą” się w bólach. Zapewne i tak będzie w tym wypadku. Dlatego zachowajmy spokój i pozwólmy się temu rozwinąć. Będę o to dbał /teraz to już w ogóle mnie zdopingowałeś/ Powoli i nasi pasterze się odzywają /jak miło/

Póki co zapraszam do odczytania kazania ks. Andrzeja Sapiehy z Niedzieli właśnie na ten temat. Warto! Nasza strona startowa i już jest!

Jednak nie omieszkam wcisnąć coś od siebie /no może z mądrych książek/.

Rasta ciekawe miałeś przemyślenia na modlitwie, niewątpliwe pomogły mi. Tylko warto sobie zadać pytanie o jaką wodę chodzi? Odpowiedź chyba jest oczywista i sama się nasuwa. Jednak po kolei.

Ciekawy jest kontekst, ponieważ rozmowa zaczyna się przy studni, która jest darem Jakuba. Podarował on ją swojemu umiłowanemu synowi Józefowi. Natomiast tu jest większy dar. Ojciec też ofiarowuje swojego Syna, którym jest Jezus. Jest to Boży dar dla ludzkości, dar pośrednika ofiarującym Boży dar „wody żywej”. Dar Ducha Świętego /por J 7, 37-39/, bo o Nim mowa jest Tym, który zostanie nam dany by nas tak samo jak woda oczyścić i obmywając upodobnić do Jezusa.

Tyle może wstępu, skupie się tylko na kilku kwestiach, które jakoś uzupełnią to co zostało powiedziane przez ks. Arka czy ks. Andrzeja.

1. Treść misyjna.

Ta ewangelia oprócz ważniejszych kwestii, również stanowi klucz do zrozumienia metody misyjnej Jana. Wszyscy misjonarze jakimi i my mamy być mają tutaj niezastąpiony wzór. Jezus jest tym, który łamie wszelkie konwenanse, różnice rasowe i utarte zwyczaje.

Rozmowa Jezusa z Samarytanką to coś nie bywałego w tamtych czasach. Nie dość, że był to naród znienawidzony przez Żydów to jeszcze kobiety miały szczególny status. W tamtej kulturze dłuższa rozmowa z kobietą była nietaktem i to wielkim. Rozmowa w miejscu publicznym nie była mile widziana. /stąd zdziwienie apostołów, któzy powrócili z zakupów/ Nie którzy rabini uważali, że nie należy nawet z własną żoną wdawać się w dłuższe pogawędki(!). Jak można zauważyć kobiety były "jakby" ludźmi drugiej kategorii. Jednocześnie Żydzi uważali, że Samarytanki od urodzenia mają menstruację czyli, że z natury są nieczyste. Stąd partner rozmowy Jezus w tamtych warunkach wydaje się najbardziej nieprawdopodobnym z możliwych! Dla Jezusa człowiek jest ważniejszy niż nasze konwenanse i zwyczaje. On idzie tam gdzie inni by nie pomyśleli, że można tam pójść. Całą zresztą rozmowa jest przykładem wielkiego wyczucia Mistrza i dopasowania się do kultury z kim rozmawia. Tak jak On powinniśmy łamać wszelkie bariery rasy, płci czy różnic społecznych.

Jezus gdy ta – Samarytanka wyznała w Nim Mesjasza stała się „nośnikiem” Jego Słowa! Tu znów można się chwytać za głowę. Nie dość, że kobieta /chodzi mi oczywiście o ówczesny status kobiet/ i to „lekkich obyczajów” /żyje z mężczyzną, który nie jest jej mężem/ staje się ewangelizatorem?! Często sobie mówimy „ja się nie nadaję”, „ja nie umiem dobrze mówić”….. To wszystko wymówki. Masz przykład – Samarytanie się nawrócili. My też możemy być „zwiastunami Dobrej Nowiny”. Dla Jezusa ważniejszy jest człowiek. A z Nim może dokonać wszystkiego!

Na jej przykładzie mamy jeszcze jedną ważną lekcję. Po wykonaniu swojego dzieła znikneła z widowni, podobnie zresztą jak Jan Chrzciciel. Najważniejszy jest Jezus, bo to On ma się stać wszystkim we wszystkich a nie my! Mamy wskazywać na Niego. Wtedy rzeczywiście będziemy Go głosić. Dobry przykład bierzmy z Maryi. Zawsze gdzieś w cieniu ale jednocześnie zawsze wskazując na Niego. Biorę do ręki różaniec niby się modlę do Boga przez Maryje a odkrywam Jego – Jezusa!

Dobra kończę, miało być więcej ale kto to będzie czytał?! Trochę z tego kazanie wyszło ale co tam….