ďťż
Strona początkowa Umińscy10 Czerwiec 2007 - 10 Niedziela Zwykłanabożeństwo na zywo w internecie niedziela godz. 10:00Niedziela 06.05.2010 - "orszak pogrzebowy"10 września 2006 - XXIII Niedziela Zwykła16 lipca 2006 - XV NIEDZIELA ZWYKŁA18 czerwca 2006 - XI NIEDZIELA ZWYKŁA19 luty 2006 - VII NIEDZIELA ZWYKŁA20 sierpnia 2006 - XX Niedziela Zwykła22 stycznia 2006 - III NIEDZIELA ZWYKŁA25 czerwca 2006 - XII NIEDZIELA ZWYKŁA
 

Umińscy

(J 9,1-41)

Jezus przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice? Jezus odpowiedział: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale /stało się tak/, aby się na nim objawiły sprawy Boże. Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata. To powiedziawszy splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: Idź, obmyj się w sadzawce Siloam - co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił widząc. A sąsiedzi i ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: Czyż to nie jest ten, który siedzi i żebrze? Jedni twierdzili: Tak, to jest ten, a inni przeczyli: Nie, jest tylko do tamtego podobny. On zaś mówił: To ja jestem. Mówili więc do niego: Jakżeż oczy ci się otwarły? On odpowiedział: Człowiek zwany Jezusem uczynił błoto, pomazał moje oczy i rzekł do mnie: Idź do sadzawki Siloam i obmyj się. Poszedłem więc, obmyłem się i przejrzałem. Rzekli do niego: Gdzież On jest? On odrzekł: Nie wiem. Zaprowadzili więc tego człowieka, niedawno jeszcze niewidomego, do faryzeuszów. A tego dnia, w którym Jezus uczynił błoto i otworzył mu oczy, był szabat. I znów faryzeusze pytali go o to, w jaki sposób przejrzał. Powiedział do nich: Położył mi błoto na oczy, obmyłem się i widzę. Niektórzy więc spośród faryzeuszów rzekli: Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu. Inni powiedzieli: Ale w jaki sposób człowiek grzeszny może czynić takie znaki? I powstało wśród nich rozdwojenie. Ponownie więc zwrócili się do niewidomego: A ty, co o Nim myślisz w związku z tym, że ci otworzył oczy? Odpowiedział: To prorok. Jednakże Żydzi nie wierzyli, że był niewidomy i że przejrzał, tak że aż przywołali rodziców tego, który przejrzał, i wypytywali się ich w słowach: Czy waszym synem jest ten, o którym twierdzicie, że się niewidomym urodził? W jaki to sposób teraz widzi? Rodzice zaś jego tak odpowiedzieli: Wiemy, że to jest nasz syn i że się urodził niewidomym. Nie wiemy, jak się to stało, że teraz widzi, nie wiemy także, kto mu otworzył oczy. Zapytajcie jego samego, ma swoje lata, niech mówi za siebie. Tak powiedzieli jego rodzice, gdyż bali się Żydów. Żydzi bowiem już postanowili, że gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza, zostanie wyłączony z synagogi. Oto dlaczego powiedzieli jego rodzice: Ma swoje lata, jego samego zapytajcie! Znowu więc przywołali tego człowieka, który był niewidomy, i rzekli do niego: Daj chwałę Bogu. My wiemy, że człowiek ten jest grzesznikiem. Na to odpowiedział: Czy On jest grzesznikiem, tego nie wiem. Jedno wiem: byłem niewidomy, a teraz widzę. Rzekli więc do niego: Cóż ci uczynił? W jaki sposób otworzył ci oczy? Odpowiedział im: Już wam powiedziałem, a wyście mnie nie wysłuchali. Po co znowu chcecie słuchać? Czy i wy chcecie zostać Jego uczniami? Wówczas go zelżyli i rzekli: Bądź ty sobie Jego uczniem, my jesteśmy uczniami Mojżesza. My wiemy, że Bóg przemówił do Mojżesza. Co do Niego zaś nie wiemy, skąd pochodzi. Na to odpowiedział im ów człowiek: W tym wszystkim to jest dziwne, że wy nie wiecie, skąd pochodzi, a mnie oczy otworzył. Wiemy, że Bóg grzeszników nie wysłuchuje, natomiast Bóg wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę. Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od urodzenia. Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić. Na to dali mu taką odpowiedź: Cały urodziłeś się w grzechach, a śmiesz nas pouczać? I precz go wyrzucili. Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go rzekł do niego: Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego? On odpowiedział: A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył? Rzekł do niego Jezus: Jest Nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie. On zaś odpowiedział: Wierzę, Panie! i oddał Mu pokłon. Jezus rzekł: Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci , którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą stali się niewidomymi. Usłyszeli to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli i rzekli do Niego: Czyż i my jesteśmy niewidomi? Jezus powiedział do nich: Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: "Widzimy", grzech wasz trwa nadal.


Niezwykle mądre jest prowadzenie św. Jana. W powyższej Ewangelii widzimy niby „tylko” uzdrowienie fizyczne i jednocześnie zdecydowanie coś więcej!

Ogólnie ten fragment możemy nazwać sądem Jezusa in absentia /nieobecnego/. Pojawia się tylko na początku i na końcu. Jednak najpierw przywołamy najbliższy kontekst.

We wcześniejszym rozdziale Jezus mówi o sobie samym:

A oto znów przemówił do nich Jezus tymi słowami: «Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia». /J 8, 12/

Pięknie ten fragment tłumaczy o. Cholewiński, który zastanawiając się pyta: „Co Jezus ma na myśli mówiąc On jest światłością?” Odpowiada klarownie: „Jezus mówi, że jest Miłością, która zawsze kocha, która zawsze pochyla się nad naszą słabością, która kocha nawet swych wrogów. Oto istota tej miłości – Miłość wrogów! Czyż my nie jesteśmy wrogami Boga, gdy grzeszymy?! On kocha dalej!!!!

Jezus mówiąc, że jest światłością, chce nam przekazać, iż taka światłość – ON i taka miłość, szczególnie swoich wrogów jest zasadą poznania Boga! Tylko Miłość do końca i zawsze – jako Osoba i styl życia może nas dowieść do Boga. Zauważmy, że Jezus w 8 rozdziale Jana to mówi. W 9 rozdziale – czyli tej Ewangelii, która będzie odczytana w Niedzielę to czyni! Nie rzuca słów na wiatr, jak często to nam się zdarza!

[Jezus] przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. /J 9, 1/

Szczególna sytuacja! Jezus go zobaczył. Jego ślepota nie jest tylko brakiem wzroku jak to może się wydawać. To jest ślepota znacznie głębsza! Znamienne, że ślepiec jest niewidomy od urodzenia! Czyż nie my jesteśmy ślepi od urodzenia?

Oto zrodzony jestem w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka. /PS 51, 7/

To nasze grzechy są ślepotą. Jan to obrazuje na podstawie rzeczywistego wydarzenia uzdrowienia, ale to uzdrowienie dotyczy naszej duszy! Co ciekawe to Jezus go dojrzał. Jezus jako Światłość pochyla się nad naszą ciemnością sam z własnej inicjatywy. Jak napisał św. Paweł – łaską jesteście zbawieni /por. Ef 2, 5/. Nie nasze uczynki, nie nasze rozwiązania tylko Miłość nasz wyzwala!

Później Jezus znika na chwilę ze sceny wydarzeń, zaczyna się sąd na Nim! Kto Go sądzi? Niby faryzeusze. Pojawia się także uzdrowiony, jego rodzice. Osobiście bym to przeniósł w nasze życie! To nasze ludzkie myślenie Go osądza. „Jezu to niemożliwe, twoje rozwiązania są do kitu – kochać wrogów: pomóc rodzicom, którzy mnie nie kochają, to absurd! Nie będę frajerem….”

O co poszło?

A tego dnia, w którym Jezus uczynił błoto i otworzył mu oczy, był szabat. /J 9, 14/

Faryzeusze oskarżyli Jezusa, że jest grzesznikiem! /por. J 9, 16/ Dlaczego? Naruszył szabat bo, ugniatanie ciasta a przez analogię ugniatanie błota /które Jezus użył aby uzdrowić niewidomego/ było jednym z 39 rodzajów prac zakazanych w szabat! Nie człowiek jest tutaj ważniejszy ale szabat. Tak jakby człowiek był dla szabatu. Podobnie może być kiedy nasze rozwiązania są ważniejsze. Bóg wchodzi w naszą codzienność ją korygując pokazując właściwe priorytety a my….

Uzdrowiony się nie ugiął, pozostał wierny Światłości jak go olśniła. Zapłacił wysoką cenę za to!

Na to dali mu taką odpowiedź: «Cały urodziłeś się w grzechach, a śmiesz nas pouczać?» I precz go wyrzucili. /J 9, 34; wyrzucili go z Synagogi/

To była bardzo surowa kara jak na owe czasy. To tak jakby kogoś wyrzucić poza obręb społeczności, w której żył. To można porównać do takiej sytuacji, kiedy nasze poglądy stają się powodem naszego odtrącenia. Kiedy nasza pomoc znienawidzonej osobie spotyka się z kpiną i pogardą. „Frajer ktoś nim pomiata a on się daje”!

Ale czy niewidomy przegrał?

Jezus rzekł: «Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą stali się niewidomymi». /J 9, 41/

To Jezus tak naprawdę okazuje się sędzią, nie faryzeusze, nie my! Jednak to nie sędzia w ludzkim wydaniu. Nie potępia! On chce wydobyć nas ze ślepoty, ślepoty ducha! On osądza naszą obłudę po to aby nas z niej wydobyć!

Jezus powiedział do nich: «Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: "Widzimy", grzech wasz trwa nadal. /J 9, 41/

Niewidomy odzyskał wzrok, wzrok duszy. Nie wyparł się Jezusa, Jego rozwiązań. Oddał mu pokłon. Uznał, że taka Miłość rzeczywiście wyzwala! On jest tego świadkiem.

Nie przypadkowo w tej Ewangelii dopatruje się wyzwolenia chrzcielnego – naszego wyzwolenia z grzechu do życia.

Ta Ewangelia jest dla mnie pokazaniem, że tylko Miłość ma sens. Nawet za cenę wykluczenia ale ta Miłość to wolność.

/hmmmm… znów mi wyszło kazanie. Muszę się opanować….. /
Czytając ten fragment przypomniał mi się kurs "Paweł". Tam w niedziele podczas mszy świetej także było czytane, że Jezus uzdrowił w szabat.
Bardzo mi to zostało w pamięci, że dla Jezusa nie jest ważne w jaki dzien On do mnie przychodzi. Czy to jest piatek, sobota czy niedziela. On nie patrzy na to, że jest szabat, to musi poczekać i uzdrowi mnie kiedy indziej. Przychodzi własnie teraz.
Piszę o tym kuresie bo tak jak wtedy Bóg uzdrawiał tak i na tym kursie nie patrzał jaki to dzień tylko przyszedl i pamietam dokonywał uzdrowień pośród tych ludzi, którzy byli na kursie.
Liczy się dla Boga człowiek a nie jakies nakazy. Liczę się ja o nie prawo.
Mam nadzieję, że ks. Arek się tu takze wypowie. A swoją droga Gregoriano mógłbys pisać jako ostatni hehe tak wogólte to dla Ciebie, że dbasz o poziom w tym temacie Inni niestety nie potrafia się podzielić z nami swoimi refleksjami.
Gregoriano pisze tak troche teologicznie. A ja chce napisać tak poprostu co mnie dotyka czytając ten tekst.

Zastanawia mnie to dlaczego Jezus tym razem uzdrowił niewidomego plujac na ziemie i robiąc z tego błoto. Dlaczego akurat tym razem nie wystarczyło dotknięcie tylko lub rozkaz ale właśnie błoto.

Także zdziwiła mnie ślepota ludzi, dla których człowiek się nie liczył ale włąsnie prawo.
Dla Jezusa jest wazny czlowiek. To prawo pewnie mylnie ale przyrównuje mi sie do zatwardzialosci w grzechu. Czlowiek zatwardzialy w prawie a czlowiek zatwardzialy w grzechu.

A ten Kolo Co go Jezus uzdrowil. Bał sie pewnie. Ale co świadczył o tym, że Jezus jest Panem.

No wieć narazie tyle.


Kiedy dziś poraz kolejny rozważałem ten fragnent Ewangelii uderzyła mnie nazwa sadzawki - "Posłany". Wczoraj to ja zostałem uzdrowiony z mojej "ślepoty" z mojego byća faryzeuszem (to tak apropo wczorajszej Ewangelii) I podobnie jak jak ten śliepiec został posłany aby dać świadectwo swojego uzrowienia dziś czuję się tak samo, że Pan posyła mnie poraz kolejny w świat abym głosił Ewangelię, abym dzielił się Dobrą Nowiną, że On żyje i działa....
Zadziwiajaca jest wiara tego niewidomego, ktory zaufal obcemu czlowiekowi. Staralam sie postawic w jego sytuacji, jak ja bym sie zachowala, gdyby obcy facet zrobil mi papke z blota i sliny i kazal jeszcze isc z tym na oczach do sadzawki. On zaufal na maxa.

Mnie tez poruszyla nazwa tej sadzawki- Poslany. Niwidomy stal sie swiadkiem. Jego swiadectwo jest piekne, a zarazem tak proste. On nie potzrebuje wyjasnien, tlumaczen, nawet nie widzial Jezusa, ale wie ze to ktos, za kim warto isc. Nie daje sie wciagnac w matnie faryzeuszów, jasno okresla swoje stanowisko do tej sytuacji nie liczac sie z konsekwencjami. A ja? Czasami brakuje mi takiej odwagi...

Ja to rozumiem w ten sposób: Chrystus zrobił tak dlatego, żeby pokazać, że ze ślepoty naszej duszy, z grzechu on może nas uleczyć, ale tylko, jeśli sami podejmiemy jakiś wysiłek, połdziemy do konfesjonału do spowiedzi a nie tylko poprosimy o dotyk uzdrownienia.

Tak właśnie chyba można to odczytać. Choć przenoszę to na wyższy poziom - co zresztą pasuje do tego co napisałeś - ogólnej współpracy z łaską Bożą! Chrzest - bo niewątpliwe ta Ewangelia o tym jest - to nie magia: dochodzi do przyjęcia łąski sakramentu i teraz mogę sobie leżeć na laurach, jestem przemieniony! To nawet z Pismem jest nie zgodne a nawet i z rzeczywistością naszego życia!
A mnie w tej Ewangelii zaciekawiło jedno: że rodzice niewidomego wyparli się powiedzenia tego co myślą na temat Jezusa, sugerując niby że ów niewidomy powinien sam mówić za siebie. My także często wypieramy się aby powiedzieć wprost co myślimy niekoniecznie na tamty wiary.
A nazwa sadzawki także jest niezwykła. Kiedy czytałam ten tekst w domu przed mszą nie bardzo do mnie dotarła ta nazwa. Dopiero po jakims czasie to odkryłam. I wiem że ta nazwa tyczy sie każdego z nas.
A ten niewidomy też jest pewnym odbiciem mnie. Tylko tego do końca jeszcze nie odkryłam.

Pozdrawiam
A jednak potraficie....
Wasze komentarze są fantastyczne. Proszę tak dalej... i nieco wcześniej.
Może wasze pytania i refleksje znajdą oodźwięk w niedzielnej homilii...