UmiĹscy
W ostatnich czasach namnożyło się wielu wszelkiego rodzaju "propagatorów ateizmu" próbujących przedstawiać "ateizm" nieomal jako źródło wszelkiego "dobra" (w ich argumentacji) - przedstawiac przy tym Wiare i religię jako symbol niemalże wszelkiego "zła i przmocy".
Jak jest naprawdę ?
Co tak naprawdę udało się dokonać ateizmowi ?
a co jest tylko zwykłym przypisuywaniem sobie nieswoich zasług dla świata - wypracowanych przez kogo innego ?
Zapraszam do dyskusji ...
Co tak naprawdę udało się dokonać ateizmowi ?
Chodzi Ci o osiągnięcia samego ateizmu jako yyyy "filozofii" czy ściślej osiągnięcia sławnych ateuszy ?
Ateizm wniósł przede wszystkim wolność myśli, nieograniczoną dogmatami. Ateizm opiera się na wykorzystaniu rozumu, co zapewne przyczyniło się do rozwoju nauki. Idea ateizmu znosi podziały religijne pomiędzy ludźmi, nakazuje szanować każdego człowieka niezależnie od jego światopoglądu.
Bóg jest ateistą
Faktycznie dopiero teraz skumałem o co chodzi tym powiedzeniu
Idea ateizmu znosi podziały religijne pomiędzy ludźmi, nakazuje szanować każdego człowieka niezależnie od jego światopoglądu.
A przypadkiem raczej nie humanizm ? Bo ateizm wcale nie musi oznaczać poszanowania wolności światopoglądowej innego człowieka.
"Bóg jest ateistą."
dlaczego Bóg miałby być przeciwny Bogu?
Co tak naprawdę udało się dokonać ateizmowi ?
ateizmowi gratulujemy Feuerbacha
Feuerbachowi gratulujemy Marksa i Engelsa
a Marksowi i Engelsowi gratulujemy komunizmu
Chodzi mi o to, że ateizm jako niewiara w bóstwo, wyklucza mniemanie o sobie jako istocie wybranej, które może prowadzić do postrzegania siebie jako kogos lepszego, majacego monopol na prawdę, co może z kolei prowadzić do narzucania swojej wiary czy poglądów innym.
[ Dodano: Sro 25 Kwi, 2007 19:25 ]
większość ateistów jakich spotkałem narzuca swoje przekonania wierzącym
często dość brutalnie [tzw. przemoc psychiczna]
[ Dodano: Sro 25 Kwi, 2007 19:26 ]
Większość wierzących traktuje ateistów, ba nawet agnostyków, jak ludzi chorych, niespełna rozumu. No bo jak można nie wierzyć, czy mieć wątpliwości co do istnienia? W Polsce jest to raczej nie do przyjęcia.
ja nic nie pisałem o rzeziach, ale możemy sie policytować
ale po komunizmie napisałbyś łagry. Mówię że nie chodzi mi o licytację.
Bóg jest ateistą bo nie wierzy w istnienie innych bogów a o swoim istnieniu wie.
A czy Bóg ma nad sobą jakiegoś innego Boga ?
gdyby miał nie byłby Bogiem
tylko co to ma wspólnego z Jego rzekomym ateizmem?
zakładam, że z greki a-theos (nie + Bóg) to po prostu negacja Boga
Ale zaraz skoro Bóg jest ateistą, i jest największym dobrem to właśnie udowodniliśmy wyższość ateizmu nad całą resztą. To ateizm był pierwszy, Najwyższe Dobro wyznaje ateizm czyli ateizm jest wyżej od chrześcijaństwa.
[ Dodano: Sro 25 Kwi, 2007 19:44 ]
:lol:
ładna galeria emotek...
ale czas zejść na ziemię
Narbukil !
Sam "ateizm" jest też formą wiary w coś, co nie udąło się nikomu udowodnić - że Boga nie ma, zaś "szerzenie ateizmu" jest (szczególne w polskim wydaniu) czynnością o wiele bardziej "religijną" niż dla osób wierzących ...
Ponadto - zauważ kolejną rzecz:
Sama "wolność myśli" jest tylko narzędziem.
"Wolną" myślą można zarówno pomóc sobie jak i innym - jak również zaszkodzić ...
Jeżeli każdy głosi swoją "wolność" to powstaje chaos z którego wyłania sie najsilnieszy ...
Sam "ateizm" jest też formą wiary w coś, co nie udąło się nikomu udowodnić - że Boga nie ma
To zależy w jakim kontekście używasz słów "wierzę", "wiara". Ateizm jest niewiarą w Boga. Ateizm tutaj jednoznacznie okresla, że Bóg nie istnieje. To o czym Ty piszesz to agnostycyzm, czyli brak pewności co do istnienia lub nie istnienia siły wyższej.
"szerzenie ateizmu" jest (szczególne w polskim wydaniu) czynnością o wiele bardziej "religijną" niż dla osób wierzących ...
Naturalnie istnieją wojujący ateiści.
Wiara chcrześcijańska opiera sie przede wszystkim na wykorzystaniu rozumu i przemieniania świata - jednak tak ukierunkowanego by rozwijać cczłowieka zgodnie z Bożymi nakazami.
Wiara, nie tylko chrześcjiańska, odwołuje się do dość niskich uczuć człowieka: do strachu, w tym przypadku przed potepieniem, i do, nie wiem jak to nazwać, ale do tego aby osiągnąć tą nagrodę po śmierci i mieć śięty spokój. W tym przypadku nauki Chrystusa schodzą na dalszy plan. Mianowicie postępuję w okreslony, poządany sposób, np. pomoc innemu człowiekowi, ale nie z empatii, ale ze strachu bądź ze względu na nagrodę.
Ateizm też sam w sobie nie posiada żadnych zasad na których mogła by się oprzeć moralność, zaś "humanizm" jest tylko lustrzanym odbiciem zasad chrześcijańskich ...
Ateizm nie musi posiadac wartości, gdyż wypływają one z człowieka, nie musi być on wierzący. Humanizm nie jest odbiciem wartości chrześcijańskich, gdyż w większości są to wartości uniwersalne, wystepujące także w innych religiach.
Sama "wolność myśli" jest tylko...
według mnie owa "wolność myśli" to tylko dogmat ateistów
nie dostrzegam różnic w wolności myślenia między wierzącym, a niewierzącym...
Ateizm tutaj jednoznacznie okresla, że Bóg nie istnieje.
Tyle tylko że nie masz na to dowodów - zatem WIERZYSZ w to, że Boga nie ma ...
To, co opisujesz byłoby może i prawdziwe gdybyś nie wykluczył istnienia Boga po racjonalnym sprawdzeniu faktów.
odwołuje się do dość niskich uczuć człowieka: do strachu, w tym przypadku przed potepieniem
vide B. Russell
moja wiara prędzej pochodziła ze znudzenia światem niż ze strachu, ale tak naprawdę pochodziła z zachwytu nad prostotą i jednoczesną głębią Ewangelii
wiara pochodzi więc z zachwytu
[ Dodano: Sro 25 Kwi, 2007 20:30 ]
czy różnice w myśleniu są tożsame z różnicami w wolności?
Jesteś w stanie przewidzieć i zapobiec wielu niepotrzebnym sprawom.
Sama "wolność" może się przejawiać na wiele różnych sposobów.
Osoba wierząca jest w stanie o wiele łatwiej uniknąć sytiuacji w ktorych jej zachowanie godzi w wolność innych osób
Sama "wolność" może się przejawiać na wiele różnych sposobów.
Osoba wierząca jest w stanie o wiele łatwiej uniknąć sytiuacji w ktorych jej zachowanie godzi w wolność innych osób
dla mnie wolność to po prostu możliwość wyboru między różnymi opcjami
możliwość wyboru, lub zrezygnowania z wyboru - gdy żadna z opcji mi nie odpowiada
nie można brać czegoś fragmentarycznie
wybierasz pomiędzy "całokształtem" tego co oferuje bądź Wiara (bądź np. "ateizm" ).
W żadnym wypadku nie bierzesz "po kawałku" czegoś.
Po to by dokonać wyboru musisz miec po prostu realna wiedzę ...
A czy Bóg ma nad sobą jakiegoś innego Boga ?
Bóg jest dialogiczny i eklezjalny. Poza tym, jest pełnią, niczym nie ograniczoną. Zatem nie jest zasadne pytanie o to, czy ma nad sobą kogoś, bądź nie.
nie można brać czegoś fragmentarycznie
wybierasz pomiędzy "całokształtem" tego co oferuje bądź Wiara (bądź np. "ateizm" ).
W żadnym wypadku nie bierzesz "po kawałku" czegoś
uważam, że nie istnieje coś takiego jak "całokształt wiary" i "całokształt niewiary", zbyt wiele elementów wspólnych dostrzegam w sobie i w osobach niewierzących; nie twierdzę, że jesteśmy tacy sami i różni nas tylko kwestia przyjęcia/odrzucenia Boga; no nie - osoby niewierzące inaczej konstruują swój system etyczny
a jednak - mimo to - ciągle dostrzegam liczne podobieństwa
ciężko mi więc mówić o jakichś "całokształtach", ponieważ przypomina mi to jakąś separację: "wybieram wiarę i wszystko co się z nią łączy, czyli pielgrzymki, procesje i całowanie biskupa w pierścionek; a wszystko co poza Kościołem neguję";
jeśli takie rzeczywiście miałoby być moje "całokształtne wybranie wiary", to dziękuję; nie tego mnie uczyli na teologii; mam oczywiście nadzieję, że to zanegujesz i poniekąd Cię do tego prowokuję, ale ostatecznie chodzi mi o to, żebyś opisał swoją wizję "całokształtu wyboru"
W ostatnich czasach namnożyło się wielu wszelkiego rodzaju "propagatorów ateizmu" próbujących przedstawiać "ateizm" nieomal jako źródło wszelkiego "dobra" (w ich argumentacji) - przedstawiac przy tym Wiare i religię jako symbol niemalże wszelkiego "zła i przmocy".
Popadasz tutaj w nader częstą "pułapkę" - określania ateistów jak ludzi walczących z wiarą i kościołem. Niestety, jak długo istnieje nasz typowo polski swego rodzaju "fanatyzm" religijny - tak długo takie stereotypy będą pokutować.
Moim zdaniem z ateizmem nie wiąże się żadna konkretna ideologia. No, może humanizm, ale są także chrześcijańscy humaniści, więc nie jest to takie oczywiste.
Ateista jest neutralny. Jako strony "konfliktu" należałoby uznać raczej chrześcijan i satanistów.
Ateista szanuje szanuje inne religie pod warunkiem, że nie krzywdzą one w swoich założeniach człowieka, który dla ateisty jest wartością najwyższą.
Co tak naprawdę udało się dokonać ateizmowi ?
a co jest tylko zwykłym przypisuywaniem sobie nieswoich zasług dla świata - wypracowanych przez kogo innego ?
Zapraszam do dyskusji ...
Czego dokonał ateizm? Jako "ateizm" pod postacią "idei" myślę, że niczego - po prostu nie było mu kiedy tego dokonać, ateiści mieli nieciekawą sytuację w dawnych wiekach. Faktem jest, że wielu ludzi, którzy dokonali czegoś dla świata było ateistami bądź agnistykami - jak to wpłynęło na ich dokonania? Nie wiem, i pewnie się nigdy nie dowiemy.
Ateista jest neutralny.
Może acz nie musi być neutralny.
Sorki - mam mało czasu - może "wpadnę" w nocy.
Heysel- szukam rozwiązania swojego dylematu.
Masz racje "ateusze" dopracowali się "humanizmu" (jako "lustrzanego odbicia"zasad chrześcijańskich co prawda).
Masz za to moje "pomógł".
Helmutt - Tobie również należy się to samo za szczerość:
MInki !
Widzisz - mnie z kolei razi jak może ktoś udawać ze wierzy jak nie wypełnia zasad Wiary ..
Dla mnie Wiara jest moteorem do zmiany postępowania - na lepsze - i to bardzo silnym motorem ...
czekam na więcej
tymczasem pytanie: czy razi Cię również, gdy wierzący udaje, że nie wierzy, by pozyskać niewierzących?
Co ateizm wniósł dla świata?
Odpowiedź jest oczywista: wyartykułował maksymalnie istnienie Boga.
Jeśli ktoś czemuś przeczy, to najlepszy dowód, że ma z tym jakiś kłopot. Jeśli zaś jest kłopot, to już to jest argument za istnieniem Tego, który jest dla ateisty kłopotliwy.
czy razi Cię również, gdy wierzący udaje, że nie wierzy, by pozyskać niewierzących?
A cóż to za socjotechniczne zagrywki ? Brzmi jak jakieś sekciarstwo, zdobądź zaufanie i je wykorzystaj ... Rozumiem "świadectwo wiary", ale takie cuś to już ...
[ Dodano: Czw 26 Kwi, 2007 22:19 ]
A cóż to za socjotechniczne zagrywki ? Brzmi jak jakieś sekciarstwo, zdobądź zaufanie i je wykorzystaj ... Rozumiem "świadectwo wiary", ale takie cuś to już ...
widzę, że ten wątek będę musiał przedyskutować z ddv raczej na PW
Na tej samej zasadzie jeśli przeczę istnieniu krasnoludków to jest to argument za ich istnieniem.
nigdy nie spotkałem się z tak gorliwym zaprzeczaniem istnienia krasnoludków, żeby można było je porównać do działalności "wojujących ateistów"
widzę, że ten wątek będę musiał przedyskutować z ddv raczej na PW
A rób co chcesz. Bynajmniej w żadnym wypadku nie mam zamiaru przeszkadzać ani Tobie ani ddv w jakiejkolwiek dyskusji jaką nawiążecie, a to było tylko moje spostrzeżenie skierowane stricte do Ciebie, na które jak widzę nie umiesz normalnie odpowiedzieć.
To, że Ty nie widziałeś Heysel krasnali, wcale nie oznacza, że ona istnieją
To, że Ty nie widziałeś Heysel krasnali, wcale nie oznacza, że ona istnieją
Ta odpowiedź nawet potraktowana jako żart jest dla mnie BEZSENSOWNA.
Uzasadnij, że to, że jeśli np. ja będę zaprzeczał istnieniu Boga jest to argument za jego istnieniem.
dla mnie wolność to po prostu możliwość wyboru między różnymi opcjami
Dla mnie wolność to panowanie nad sobą, nad własnymi przywarami, własną słabością - nad grzechem.
Mam być ponad tym.
Dla przykładu - owszem mogę zapalić czy napić się alkoholu - jeżeli jednak nie chcę to przez rok tego nie zrobię o ile nie zechcę.
Jeżeli chęć zapalenia czy napicia się alkoholu jest silniejsza od mojego "ja" - to wtedy ja jestem niewolnikiem nałogu.
Uzasadnij, że to, że jeśli np. ja będę zaprzeczał istnieniu Boga jest to argument za jego istnieniem.
Negacja odnosi się do jakiegoś podmiotu/przedmiotu. Jeśli negujesz krasnale, Boga, miłość, akharahitura, lintodatura i inne rzeczy, istiejące choćby w sferze pojęc, to jednak one istnieją. Mogą tworzyć zbiór bez desygnatów, ale jednak zbiór ten (jego zakres) istnieje.
Dochodzimy zatem do pojęcia istnienia, abstracji co prawda, ale nie to jest ważne, lecz istnienie, esse, ehjeh aszer ehjeh.
A rób co chcesz
zawsze tak robię
Jeśli ktoś czemuś przeczy, to najlepszy dowód, że ma z tym jakiś kłopot. Jeśli zaś jest kłopot, to już to jest argument za istnieniem Tego, który jest dla ateisty kłopotliwy.
Pozostaje mi tylko ciężko westchnąć i opuścić ten wątek.
Nie, po prostu nie chce mi się czytać po raz kolejny o tym, że ateiści "tępią" boga i mają z nim kłopot, a do tego się ta dyskusja nieuchronnie zbliża...
Nie, po prostu nie chce mi się czytać po raz kolejny o tym, że ateiści "tępią" boga i mają z nim kłopot, a do tego się ta dyskusja nieuchronnie zbliża.
E tam, ubarwiasz i dramatyzujesz. Tak, jak pewien filozof, z którym prowadziłem do wczoraj polemike na pewnym forum. Udowadniał ów filozof, iż są argumenty za nieistnieniem Nieskończenie Dobrego Boga. Dostał ode mnie szybko "po mordzie" Zapytałem bowiem go o pewien szczegół: czy zastanawiał się wpierw, jako nad bazą pozytywną, czy są dowody ZA istnieniem Nieskończenie Dobrego Boga. Unikał odpowiedzi jak ognia. I zamilkł w ogóle.
Pomijając żarty i cynizm: ateizm z całą pewnością przyczynił się do rozwoju apologetyki i teologii w ogóle. To jest najlepszy dowód na istnienie Nieskończenie Dobrego Boga, który pozwala się poznawać, szukać i znajdować, dając przy tym wzrost w wierze, nadziei oraz miłości tym, którzy Go miłują.
Może idąc dalej powiem,że zjawisko ateizmu pozwala spojrzeć na ekumenizm i ewangelizację z zupełnie innej i głębszej perspektywy.Nie musimy "na przymus" nawracać,lecz wystarczy,że zaprosimy ateistów do włączenia się w akcję pomocy bezdomnym,umierającym i więźniom.Przy okazji osoby niewierzące spotkają się ze świadectwami tych osób o tym,jak dokonała się ich przemiana.Być może pod wpływem tych świadectw wielu niewierzących powróciłoby do wiary.
Nie musimy "na przymus" nawracać,lecz wystarczy,że zaprosimy ateistów do włączenia się w akcję pomocy bezdomnym,umierającym i więźniom.Przy okazji osoby niewierzące spotkają się ze świadectwami tych osób o tym,jak dokonała się ich przemiana.Być może pod wpływem tych świadectw wielu niewierzących powróciłoby do wiary.
Znakomite ujęcie problemu!
Co ciekawe, chyba zdecydowana większość Encyklik papieskich, listów apostolskich, etc adresowana jest niemal zawsze nie tylko do duchowieństwa, wiernych, ale tez do ludzi dobrej woli. Niewątpliwie sa nimi ci wszyscy, którzy dostrzegają biedę człowieka, i chcą działać, by jej zaradzić. Nie ważne jaki światopogląd stanowi o ich odniesieniu się do wartości transcendetalnych.
lecz wystarczy,że zaprosimy ateistów do włączenia się w akcję pomocy bezdomnym,umierającym i
ateiści też mogą być dobrymi ludźmi...choc tak nie wielu wierzacych zdaje sobie z tego sprawę
lecz wystarczy,że zaprosimy ateistów do włączenia się w akcję pomocy bezdomnym,umierającym i
ateiści też mogą być dobrymi ludźmi...choc tak nie wielu wierzacych zdaje sobie z tego sprawę
Czemu rzucasz bezpodstawne oskarżenia. To jest bardzo brzydka tendencja, która wystawia takież samo świadectwo jej autorowi.
To nie sa bezpodstawne oskarżenia. Tak poprostu jest
To jest bardzo brzydka tendencja, która wystawia takież samo świadectwo jej autorowi.
(Ciach!!) Niski poziom intelektualny wypowiedzi.
Tak, jak pewien filozof, z którym prowadziłem do wczoraj polemike na pewnym forum. Udowadniał ów filozof, iż są argumenty za nieistnieniem Nieskończenie Dobrego Boga. Dostał ode mnie szybko "po mordzie" Zapytałem bowiem go o pewien szczegół: czy zastanawiał się wpierw, jako nad bazą pozytywną, czy są dowody ZA istnieniem Nieskończenie Dobrego Boga. Unikał odpowiedzi jak ognia. I zamilkł w ogóle.
Niech zgadnę : ŚFiNiA Wuja Zbója, a ten filozof ma nicka Bruce Willis ?
Dowód na nieistnienie nieskończenie dobrego Boga II
Hmmm, ten cytat może stać się zarzewiem nowej dyskusji o wolności. Wchodzisz w to ?
Dawaj
Coś ze ŚFiNi Wuja Zbója:
Wyobraźmy sobie. Jest sąd ostateczny, stoją w rzędach wyznawcy róznych religii: katolicy, protestanci, muzułmanie, wyznawcy różnych bóstw, bożków itd. no i oczywiście ateiści.
Bóg odsiewa plewy od ziarna.
Złoczyńców, morderców, egoistów, złodziei, kłamców itp. ustawia z jednej strony na potępienie, a tych, którzy żyli uczciwie, mieli współczucie dla bliźnich po drugiej.
Ale nie koniec na tym.
Mówi tak. Stańcie osobno ci, którzy wierzyliście we mnie, postępowaliście sprawiedliwie z lęku przed karą i w nadziei nagrody. Niewielka to zasługa, bo cóż to poświecić kilkadziesiąt lat w stosunku do wieczności. Macie tu nagrodę, ten swój raj i nie zawracajcie już mi głowy waszymi modlitwami.
Ale ci z was, którzy byli dobrzy i sprawiedliwi, nie wierząc we mnie ani w życie wieczne i nie oczekując niczego w zamian budzą mój największy szacunek. Ten typ człowieka udał mi się najbardziej, bo są dobrzy bezinteresownie i sami z siebie a nie w zamian za coś.
No i co z tym fragmentem? W czym rzecz? Jaki problem chcesz w nim wyeksponować?
Co ma chciejstwo Jarka D. do dyskusji n/t wolności?
To akurat nie on napisał. Poprostu chodzi o to czy wiara jest bezinteresowna czy też wiara w nadzei na coś tam na tamtym świecie?
To akurat nie on napisał. Poprostu chodzi o to czy wiara jest bezinteresowna czy też wiara w nadzei na coś tam na tamtym świecie?
Treścią wiary katolickiej jest życie wieczne w jedności z Bogiem. Stąd wiara nie jest bezinteresowna, slepa i zdeterminowana.