UmiĹscy
Dlaczego Bóg stworzył kosmos i człowieka?
Jako teolog chcę na to pytanie udzielić teologicznej odpowiedzi. Na samym początku musze postawić założenie, że dla teisty większość poruszanych tu kwestii będzie w miarę jasna i zrozumiała. Dla agnostyka, racjonalisty, czy w reszcie, tak zwanego ateisty, niniejszy tekst może być jedynie zachętą do podjęcia własnej refleksji na ten temat. Istnieje jeszcze jedna ewentualność: nie – teista może potraktować to opracowanie jako informację o poglądach teistów na temat kreacji świata.
1. Układ Partnerski.
Zacznę od razu od konkretnej i krótkiej odpowiedzi na kwestię poruszoną w tytule: Bóg stworzył świat i człowieka z miłości. Mając wszechmoc i wszystkie inne „wszech” stworzył świat i człowieka, by podzielić się Sobą /Katechizm Kościoła Katolickiego (dalej KKK) nr 295. To, co jawi się z tekstów natchnionych, to fakt wielkiego uporządkowania: najpierw ogóły a potem szczegóły. Myślę, że wszyscy w tej mądrości jesteśmy zanurzeni. My, ludzie również rozpoczynamy nasze życie ogólnie (rozwijamy się, zdobywamy wiedze, doświadczenia, tworzymy tzw. Mikrokosmos) po to, by zacząć koncentrować się w pewnym momencie na szczegółach, typu: dom, praca, żona(mąż) dzieci – krótko mówiąc – dajemy miejsce na „totalizację” szczęścia w wymiarze doczesności. Czyż w tej optyce rzeczywiście nie promieniuje porządek przyjęty przez Boga Stwórcę, z którym spotykamy się w pierwszych rozdziałach Księgi Genesis?. Podkreślmy raz jeszcze: Bóg przygotowuje z namaszczeniem miejsce dla człowieka, dzieli się również z nim na pewien sposób swa mocą. Bóg czyni to, co najmniej na płaszczyźnie 2 wymiarów. Po pierwsze: pozwala człowiekowi nazywać stworzenia. To, co nie ma imienia, nazwy, definicji to po prostu nie istnieje. Zgodnie z ta logika człowiek niejako „czyni” konia, rybę psa, etc. Bóg nazywa człowieka człowiekiem właśnie, bo takim chciał go stworzyć – ale cały świat, jako mający służyć ludzkiemu rodzajowi YHWH pozostawia w ręku człowieka./Katolicki Komentarz Biblijny, Warszawa 2001, s.18/
Po drugie „Czyńcie sobie ziemie poddaną” (Rdz 1,28) to podprowadzenie do współudziału w panowaniu samego Boga.
Kolejna sprawa, to pojmowanie kosmosu jako procesu i to w dodatku w triadzie: Stworzenie, odkupienie i dopełnienie „eschatologiczna pleromizacja”. /por. Alexander Ganoczy, Podręcznik Teologii dogmatycznej, Nauka o stworzeniu, Kraków 1999, s. 76/. Nie chodzi tu oczywiście o to, izby Bóg nie dokończył dzieła, czy co gorsza, porzucił je. Przeciwnie. Owa triada ma na celu uwypuklenie działania Bożej Opatrzności, a więc podtrzymywanie kosmosu w istnieniu.
/Wszystko zaś, co Bóg stworzył, zachowuje swoją Opatrznością i wszystkim rządzi, "sięgając potężnie od krańca do krańca i władając wszystkim z dobrocią" (Mdr 8,1)/.
Całość kosmosu nakierowana jest na człowieka. Jak powiedzieliśmy wcześniej – ma jemu służyć. Lecz uczciwie trzeba też zaznaczyć, iż pełnię człowieczeństwa oglądamy w osobie Jezusa Chrystusa, który jest „(…) jest Głową Ciała - Kościoła. On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. Zechciał, bowiem /Bóg/, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia. /Kol 1,18-19/
Tu mówimy o rekapitulacji stworzenia w Chrystusie. Rekapitulacja, zjednoczenie niejako, dokonuje się dwustopniowo. Po raz pierwszy w dziele odkupienia, które trwa po dziś dzień; po raz drugi dokonana się we wspomnianej wyżej eschatologicznej pleromizacji – w momencie paruzji, czyli ponownego przyjścia Mesjasza na ziemię.
(Rekapitulacja: gr. ANAKEPHALAIOSIS = łac. Recapitulatio) /A. Ganoczy, jw./.
Reasumując ten passus: pomyślmy, czy po „ludzku” do przyjęcia byłaby postawa totalnego egoizmu? Czy godzi się być zachłannym, chciwym, etc? Uważam, ze w tym miejscu, jak i w wielu innych, gdy zaczynamy refleksje na dziełami Bożymi, nad historią zbawienia – ciągle, niczym bumerang – wraca kwestia: pytanie o Boga jest pytaniem o człowieka, i vice versa, pytając o człowieka, pytam o Boga…
2. Gdzie szukać tu miłości?
Po pierwsze jak wykazano w punkcie 1 – w powołaniu do istnienia kosmosu (odrzucenie egoizmu). Można by zatem powiedzieć za neoplatonikami, iż istnienie kosmosu to wyraz nadobfitości Bytu Absolutnego /BF IV, (1)/. Tę myśl kontynuuje Tomasz z Akwinu, mówiąc o istocie dobra, iż z natury się udziela (bonum diffusivum est).
Po drugie w Chrystusie – Głowie i Pełni. Przypomnijmy, iż „Tak Bóg umiłował świat, że swego Syna Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne /1J2,17/ (w obfitości w pleromie – pełni=> tak jak w Edenie, przy początku stworzenia”.
Po trzecie, miłość, jaką Bóg objawia ku człowiekowi, ma również się realizować w rodzinie ludzkiej. Miłość ludzka, jako miernik wolności w Bogu Jezusa Chrystusa ma być substratem człowieczego szczęścia doczesnego, które będzie prowadzić ku eschatologicznej pełni. Oczywiście na tyle, na ile człowiek stworzy (czy raczej pozwoli stworzyć w sobie) środowisko, ekosystem dla łaski (gratia) Bożej. Tu uwidacznia się nadmieniana dwuetpaowośc pleromizacji w Chrystusie. Przez odkupienie ku zbawieniu: W Chrystusie nauczającym, uzdrawiającym, przechodzącym przez Palestynę i dobrze czyniącym, wreszcie w umęczonym i zabitym – odkupiony człowiek może się wydoskonalać w absorpcji Bożej wolności, która w istocie jest niczym innym (ba! Nikim innym) jak samoudzielającym się Bogu, tym, który obdarza Zmartwychwstaniem duszy i ciała do życia wiecznego.
Ktoś może postawić pytanie:, po co świat? Z punktu widzenia chrześcijańskiego, zdaje się jawić jedyna sensowna odpowiedź, ta, której udzielił Św. Ignacy z Loyoli: By człowiek darzył czcią Boga, by lepiej go chwalił i wierniej Jemu samemu służył. Osobiście nie znajduje innej, prostszej odpowiedzi na to pytanie.
To tylko malutki szkic stworzenia kosmosu z miłości. Być może coś będzie jaśniejszym dla potencjalnego czytelnika.
po co świat? (...) By człowiek darzył czcią Boga, by lepiej go chwalił i wierniej Jemu samemu służył.
To przeciez straszne banalny i prozny cel!
Po za tym wrzechświat jest na tyle wielki i skomplikowany, że takie rzeczy jak powstanie naszej Galaktyczki, czy układziku słonkowego, mogłyby spokojnie nie powstać i nic złego by się nie wydarzyło, ani nikogoby to nie obeszło, a ludzie ze swoimi nazwaniami i dokonaniami nic nie znaczą, bo wzak z pktu widzenia ogromu i złozoności wrzechświata np lądowanie człowieka na księżycu ma taką samą wagę jak przejście wszy z jednej głowy na drugą.
Skala wrzechświata jest na tyle duża, że Katedrą Mariacką można spokojnie porównażć z okazałym kopcem termitów.
Tylko człowiek świadom swej żałośności względem Świata- Wrzechświata wymyślił sobie Boga na swoje podobieństwo i tyle.
Po za tym wrzechświat jest na tyle wielki i skomplikowany, że takie rzeczy jak powstanie naszej Galaktyczki, czy układziku słonkowego, mogłyby spokojnie nie powstać i nic złego by się nie wydarzyło, ani nikogoby to nie obeszło, a ludzie ze swoimi nazwaniami i dokonaniami nic nie znaczą, bo wzak z pktu widzenia ogromu i złozoności wrzechświata np lądowanie człowieka na księżycu ma taką samą wagę jak przejście wszy z jednej głowy na drugą.
Ale powstał "wszechświacik" zbędną więc zdaje się byc "gdybylogia stosowana"
Ale powstał "wszechświacik" zbędną więc zdaje się byc "gdybylogia stosowana"
Faktycznie!!!. W takim razie po co ten temat?
@Marek
Tylko, ze w tym momencie uzusadnienie celu istnienia wszechswiata, jakie przedstawiles, juz nie jest takie rozsadne. Lepiej jest gdybac niz przyjmowac za pewnik naciagane teorie.
Tylko, ze w tym momencie uzusadnienie celu istnienia wszechswiata, jakie przedstawiles, juz nie jest takie rozsadne. Lepiej jest gdybac niz przyjmowac za pewnik naciagane teorie.
Czy wszędzie musi być rozsądek? Nigdy nikt za życia nie pozna twjemnicy świata. Zas moje gdybanie nie uprasza sie o meta-gdybanie, bo to nie merytoryczne, mysle.
Ale powstał "wszechświacik" zbędną więc zdaje się byc "gdybylogia stosowana"
Nie rozumiem?
A czego konretnie? Gdybania, meta-gdybania, mnie? Prosze o doprecyzowanie, bo nie wiem do czego mam sie odnieść.
Pozdrawiam
To co napisał semper nazwał ksiądz "gdybologią stosowaną", a swoje gdybanie poprawne , bo nie jest meta-gdybaniem!Nie rozumiem!I ksiądz gdyba i semper gdyba...
In principio: Ja nie gdybam lecz przedstawiam Nauczanie Kościoła. A nawet jeśłi gdzieś, w końcowych wnioskach byłoby jakies gdybanie, to nie potzreba meta-gdybania, lecz jeśli juz, to ewentualnie jest przewidziane:
1. uciecie czyli merytoryczne odrzucenie mojego gdybania.
2. poszerzenie go
3.zgodzenie sie z nim.
Jedno z trzech 1; 2;3 lub: 1; 2+3.
Pozdrawiam
.
Faktycznie!!!. W takim razie po co ten temat?
No to semper uciał:)
Jako podsumowanie, lub zacheta do kontynuacji wątku:
KKK 279 "Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię" (Rdz 1,1). Tymi uroczystymi słowami zaczyna się Pismo święte. Symbol wiary podejmuje te słowa, wyznając Boga Ojca wszechmogącego jako "Stwórcę nieba i ziemi", "wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych". Powiemy więc najpierw o Stwórcy, następnie o Jego stworzeniu, a w końcu o upadku na skutek grzechu; by podnieść nas z tego grzechu, przyszedł Jezus Chrystus, Syn Boży.
KKK 280 Stworzenie jest podstawą "wszystkich zbawczych zamysłów Bożych", "początkiem historii zbawienia",101Kongregacja do Spraw Duchowieństwa, Ogólne dyrektorium katechetyczne, 51. osiągającej punkt kulminacyjny w Chrystusie. I odwrotnie, misterium Chrystusa jest decydującym światłem oświecającym tajemnicę stworzenia; ono objawia cel, dla którego "na początku Bóg stworzył niebo i ziemię" (Rdz 1,1). Od początku Bóg miał na względzie chwałę nowego stworzenia w Chrystusie (Por. Rz 8, 18-23).
KKK 281 Dlatego właśnie czytania Wigilii Paschalnej, celebracja nowego stworzenia w Chrystusie, zaczynają się od opisu stworzenia. W liturgii bizantyjskiej opis stworzenia stanowi zawsze pierwsze czytanie wigilii wielkich świąt Pana. Według świadectw pierwszych wieków w taki sam sposób przygotowywano katechumenów do chrztu (Por. Eteria, Peregrinatio ad loca sancta, 46: PLS 1, 1047; św. Augustyn, De catechizandis rudibus, 3, 5).
KKK 282 Katecheza o stworzeniu ma pierwszorzędne znaczenie. Odnosi się do samych podstaw życia ludzkiego i chrześcijańskiego, ponieważ precyzuje odpowiedź wiary chrześcijańskiej na podstawowe pytania, jakie stawiali sobie ludzie wszystkich czasów: "Skąd pochodzimy?", "Dokąd idziemy?", "Jaki jest nasz początek?", "Jaki jest nasz cel?", "Skąd pochodzi i dokąd zmierza wszystko, co istnieje?" Dwa pytania: pytanie o początek i pytanie o cel, są nierozdzielne. Obydwa decydują o sensie i ukierunkowaniu naszego życia i naszego działania.
KKK 283 Zagadnienie początków świata i człowieka jest przedmiotem licznych poszukiwań naukowych, które wspaniale wzbogaciły naszą wiedzę o wieku i wymiarach wszechświata, o powstawaniu form żywych, o pojawieniu się człowieka. Odkrycia te skłaniają nas do coraz głębszego podziwu dla wielkości Stwórcy, do dziękczynienia za wszystkie Jego dzieła oraz za rozum i mądrość, jakich udziela On uczonym i badaczom. Mogą oni powiedzieć za Salomonem: "On mi dał bezbłędną znajomość rzeczy: poznać budowę świata i siły żywiołów... pouczyła mnie bowiem Mądrość – sprawczyni wszystkiego" (Mdr 7, 17-21).
KKK 284 Na wielkie zainteresowanie tymi poszukiwaniami szczególnie silny wpływ wywierają zagadnienia dotyczące innego porządku, który przekracza zakres nauk przyrodniczych. Ważne jest nie tyle poznanie, kiedy i w jaki sposób wyłonił się kosmos, kiedy pojawił się w nim człowiek, co raczej odkrycie, jaki jest sens tego początku: czy rządzi nim przypadek, ślepe przeznaczenie, anonimowa konieczność czy też transcendentny, rozumny i dobry Byt, nazywany Bogiem. A jeżeli świat wywodzi się z mądrości i dobroci Bożej, to dlaczego istnieje zło? Skąd pochodzi? Kto jest za nie odpowiedzialny? Czy można się od niego wyzwolić?
KKK 285 Od początku wiara chrześcijańska została poddana konfrontacji z odpowiedziami na pytanie o pochodzenie świata, różniącymi się od jej odpowiedzi. W starożytnych religiach i kulturach znajdują się liczne mity dotyczące tego zagadnienia. Niektórzy filozofowie utrzymywali, że wszystko jest Bogiem, że świat jest Bogiem lub że stawanie się świata jest stawaniem się Boga (panteizm). Inni stwierdzali, że świat jest konieczną emanacją Boga, wypływa z tego źródła i powraca do niego. Inni jeszcze przyjmowali istnienie dwóch wiecznych zasad, Dobra i Zła, Światła i Ciemności, nieustannie walczących ze sobą (dualizm, manicheizm). Według niektórych z tych koncepcji świat (a przynajmniej świat materialny) jest zły, powstał w wyniku upadku, a zatem należałoby go odrzucić lub oderwać się od niego (gnoza); inni przyjmują, że świat został uczyniony przez Boga, ale w taki sposób, jak zegar przez zegarmistrza, który uczyniwszy go, pozostawił go samemu sobie (deizm). Są wreszcie tacy, którzy nie przyjmują żadnego transcendentnego początku świata, ale widzą w nim czystą grę materii, która istniała wiecznie (materializm). Wszystkie te próby interpretacji świadczą, 28 jak trwałe i powszechne są pytania dotyczące początków świata. Poszukiwania te są właściwe człowiekowi.
KKK 286 Z pewnością rozum ludzki jest zdolny do znalezienia odpowiedzi na 32 pytanie o początki świata. Istnienie Boga Stwórcy można bowiem poznać w sposób pewny z Jego dzieł, dzięki światłu rozumu ludzkiego (Por. Sobór Watykański I: DS 3026). chociaż to poznanie często jest zaciemnione i zniekształcone przez błąd. Dlatego wiara przychodzi, by umocnić i oświecić rozum w poprawnym poznaniu tej prawdy: "Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga światy zostały tak stworzone, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych" (Hbr 11, 3).
KKK 287 Prawda o stworzeniu jest tak ważna dla całego życia ludzkiego, że Bóg w swojej łaskawości zechciał objawić swojemu ludowi to wszystko, co należy koniecznie wiedzieć na ten temat. Niezależnie od naturalnego poznania Stwórcy przez człowieka (Por. Dz 17, 24-29; Rz 1,19-20. Bóg stopniowo objawiał Izraelowi tajemnicę stworzenia. Ten, który wybrał patriarchów, który wyprowadził Izraela z Egiptu, a wybierając Izrael, stworzył go i uformował (Por. Iz 43, 1). objawia się jako Ten, do którego należą wszystkie ludy ziemi i cała ziemia, jako Ten, który sam "stworzył niebo i ziemię" (Ps 115,15;124, 8; 134, 3).
KKK 288 Objawienie prawdy o stworzeniu jest więc nieodłączne od Objawienia i urzeczywistnienia Przymierza Boga, Jedynego, z Jego ludem. Prawda o stworzeniu została objawiona jako początek tego Przymierza, jako pierwsze i powszechne świadectwo miłości wszechmogącego Boga (Por. Rdz 15, 5; Jr 33,19-26). Prawda o stworzeniu wyraża się więc z coraz większą mocą w orędziu proroków (Por. Iz 44, 24). w modlitwie psalmów (Por. Ps 104. i w liturgii, w refleksji mądrościowej (Por. Prz 8, 22-31. narodu wybranego.
KKK 289 Wśród wszystkich wypowiedzi Pisma świętego o stworzeniu trzy pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju zajmują wyjątkowe miejsce. Z literackiego punktu widzenia teksty te mogą mieć różne źródła. Autorzy natchnieni umieścili je na początku Pisma świętego, tak żeby swoim uroczystym charakterem wyrażały prawdy o stworzeniu, jego początku i jego celu w Bogu, jego uporządkowaniu i jego dobroci, o powołaniu człowieka, a w końcu prawdy o dramacie grzechu i nadziei zbawienia. Czytane w świetle Chrystusa, w jedności Pisma świętego i w żywej Tradycji Kościoła, wypowiedzi te pozostają pierwszorzędnym źródłem katechezy o tajemnicach "początku": stworzeniu, upadku i obietnicy zbawienia.
No i ;|
[ Komentarz dodany przez: Ks.Marek: Wto 24 Paź, 2006 23:19 ]
A mi się niepodoba, to stworzenie świata w takiej konwencji. Wszystko ginie i się rodzi. Czas przemija i raz jest więcej zła, a raz dobra. Człowiek przychodzi na ten świat i nic nie wie tak naprawdę o swoim pochodeniu. Czy to nie jest frustrujące.
I jeszcze, że rodzisz się jako niedoskonała, marna, grzeszna istota, przez wsiamanie symbolicznego jabłaka przez naszych prarodziców. Nie, tego nie można znieść. Ja nie chcę być grzesznikiem. Rodzisz się i nie masz wyboru - świetnie Nie, no co prawda, masz wybór później czy będziesz świętym, czy minimalistą, czy złym człowiekiem ale przedtem musisz zaliczyć większą lub mniejszą ilość grzechów - nikt się świętym nie rodzi
Czemu nie możemy być doskonalsi?
Czemu jesteśmy wystawiani w dalszym ciągu na pokusy szatana?
Podsumowując:
Można tylko tak mówić czemu i czemu ...... bo nie ma dżemu
Ja nie chcę być grzesznikiem. Rodzisz się i nie masz wyboru - świetnie
Pomyśl nad takim czymś:
Garncarz zrobił garnek i ... schrzanił go! Już taki będzie gar - krzywy, byle jaki, etc.
A ty, ja i my: ciągle się uszlachetniamy, ciągle poprawiamy nasz rys łaski, stając w ten sposób bliżej Boga
Ks Marek:
Biomen napisał:
Ja nie chcę być grzesznikiem. Rodzisz się i nie masz wyboru - świetnie
Pomyśl nad takim czymś:
Garncarz zrobił garnek i ... schrzanił go! Już taki będzie gar - krzywy, byle jaki, etc.
A ty, ja i my: ciągle się uszlachetniamy, ciągle poprawiamy nasz rys łaski, stając w ten sposób bliżej Boga
I to mnie wlaśnie wkurza, że jeseśmy tacy podatni na grzech. Żeby dojść do Boga, to każdy musi się na początku, nieźle poobijać o mniejszą lub większą ilością grzechów. Albo jeszcze można tak pobładzić, że już nic nie wiesz. Wszystko zależy w jakim środowisku się urodzisz. Może trafisz do Jechowców, może trafisz do ateistów, a może jeszcze gdzieś gorzej, do jakiegoś patologicznego środowiska - i stajesz się zły. A potem Bóg ma do nas prestensje, że źli jesteśmy, że ulegamy grzechom (tak myślę - nie wiem skąd).
I taki ktoś u Boga, po śmierci przy "podliczaniu punktów" ma - game over - go to hell - nie ma resocjalizaci.
A przecież ks. sam stwierdził, że: "Garncarz zrobił garnek i ... schrzanił go".
A potem Bóg ma do nas prestensje, że źli jesteśmy, że ulegamy grzechom (tak myślę - nie wiem skąd).
To ludzkie myślenie. Boskie jest nieco inne Jezus nie przyszedł do świętych i prawych, ale właśnie do tych nędznych grzeszników, którzy wyprawiali Mu różne numery za życia: a to się zapierali, a to wątpili, sprzeczali się o miejsce w niebie, odchodzili od Niego... Tacy sami jesteśmy dzisiaj. W tej materii nic się nie zmieniło i Jezus też się nie zmienił, bo wciąż przychodzi do tych grzeszników i ich nigdy nie odtrąca.
A przecież ks. sam stwierdził, że: "Garncarz zrobił garnek i ... schrzanił go".
Ten garncarz, to ty..., Ja i każda inna duszyczka
Offca napisała:
Biomen napisał/a:
A potem Bóg ma do nas prestensje, że źli jesteśmy, że ulegamy grzechom (tak myślę - nie wiem skąd).
To ludzkie myślenie. Boskie jest nieco inne Jezus nie przyszedł do świętych i prawych, ale właśnie do tych nędznych grzeszników, którzy wyprawiali Mu różne numery za życia: a to się zapierali, a to wątpili, sprzeczali się o miejsce w niebie, odchodzili od Niego... Tacy sami jesteśmy dzisiaj. W tej materii nic się nie zmieniło i Jezus też się nie zmienił, bo wciąż przychodzi do tych grzeszników i ich nigdy nie odtrąca.
Oki, to już wiedziałem. Dzięki za odświeżenie
Chodzi mi raczej o to, że jeśli jakiś człowiek urodził się w patologicznym środowisku i przez całe życie nie natrafił na kogoś, kto pomógłby mu się zmienić, i nagle kopnie w kalendarz, to gdzie pójdzie jego dusza? Bo mi się wydaje, że na pewno nie do czyśca, a już na pewno nie do nieba. I jaki ta biedna dusza ma wybór, jeśli nasiąknęła za życia złymi worcami, i nikt jej nie pomógł na czas tego zmienić.
Po śmierci niestety pójdzie w ↓
Ks. Marek napisał:
Biomen napisał/a:
A przecież ks. sam stwierdził, że: "Garncarz zrobił garnek i ... schrzanił go".
Ten garncarz, to ty..., Ja i każda inna duszyczka
Oki Źle zrozumiałem Lepiej, żeby ksiądz nie wiedział, co sobie myślałem hehe
Mój błąd, mój błąd, mój bardzo wielki błąd.
No comment
Chodzi mi raczej o to, że jeśli jakiś człowiek urodził się w patologicznym środowisku i przez całe życie nie natrafił na kogoś, kto pomógłby mu się zmienić, i nagle kopnie w kalendarz, to gdzie pójdzie jego dusza?
Mi się wydaje, że o takich ludziach Bóg również nie zapomina i robi wszystko, by i takiemu człowiekowi przybliżyć Siebie i stawia mu odpowiednie osoby w życiu. Bóg nie zapomina o nikim i o każdego się upomni. Ma swoje sposoby. Wcześniej czy później.
A sądzenie czy taka osoba nadaje się na niebo, piekło albo czyściec, nie należy do nas ludzi, ale do Boga. On widzi dużo więcej niż my.
Chodzi mi raczej o to, że jeśli jakiś człowiek urodził się w patologicznym środowisku i przez całe życie nie natrafił na kogoś, kto pomógłby mu się zmienić,
I tu "schody" ...
Bowiem - pytanie tylko czy rzeczywiście nie natrafił czy też po prostu nie widział tego, ze ktoś mu che pomóc ?
Łaskę nawrócenia może otrzymać każdy.
a tak naprawdę - nie do końca wiadomo co z osobami którym nie dane było poznać Boga (np. Indianom czy osobom wychowywanym w "zateizowanym" społeczeństwie).
Czy piekło ?
raczej na pewno nie ...
Obawiam się, ze o wiele gorzej zostanie "potraktowana" przez Boga osoba, która świadomie przyczyniła się do cudzego zgorszenia niż osoba grzesząca nie z własnej winy (np. taka, która dala się otumanić "antyklerykalnej" propagandzie) ...
Obawiam się, ze o wiele gorzej zostanie "potraktowana" przez Boga osoba, która świadomie przyczyniła się do cudzego zgorszenia niż osoba grzesząca nie z własnej winy (np. taka, która dala się otumanić "antyklerykalnej" propagandzie) ...
Dla niej kamień młyński i Wisła
Ale tak poza żartami: chyba jest tak, że zbyt często pewni siebie jesteśmy. A w istocie walimy zgorszenie za zgorszeniem. Moze nie zawsze świadomie, ale jednak.
Tu trzeba wielkiej wrażliwości i wyczucia. I po raz kolejny wychodzi na pierwszy plan potrzeba dobrego kierownictwa duchowego.
Znalazłem ciekawą myśl u Benedykta 16, z czasów, gdy był Prefektem KNiW:
OKI. Mam pytanie.
Adam i Ewa umarli przez grzech.
Skoro grzech pierworodny jest zmazywany przez chrzest, to czemu ochrzczeni i tak umierają? Dziwne to jest
Słowo Boga to nie tekst w stylu, "jesteś teraz spoko ziom, więc wracaj do domu, będzie git." To na razie tyle. Ide spac.
Słowo Boga to nie tekst w stylu, "jesteś teraz spoko ziom, więc wracaj do domu, będzie git." To na razie tyle. Ide spac.
Czyli nie ma tak lekko . Każdy człowiek musi się przekonać sam do czego prowadzi grzech, żeby go więcej nie kusiło.
Ale skąd to twierdzenie, że chrzest zmazuje grzech pierworodny? - gdyby tak było, to ochrzczeni by nie umierali.
Ale skąd to twierdzenie, że chrzest zmazuje grzech pierworodny? Ale nie zmazuje jego skutków. Do nich należy m.in śmierć.
To nie fair, ja się tak nie bawię
Zgłaszam... reklamację
Bez sensu. Raczej masz dzialać by przywrócić maksymalnie dawne, rajskie status quo - czyli odczytać swą śmierć jako to, co zgodne z wolą Boża i najlepsze dla ciebie jako Biodziecka Bożego.