UmiĹscy
"Wprawdzie jesteśmy gejami, ale także, dobrymi sługami Kościoła" zwrócili Watykanowi uwagę włoscy katoliccy kapłani. Grupa homoseksualnych księży we Włoszech napisała list otwarty, w którym zareagowała na ostatni dokument Watykanu dotyczący wyświęcania homoseksualistów.
"Czujemy się jak niechciane dzieci" dodali w tym samym liście. Według agencji Adista pod tekstem podpisało się kilkudziesięciu kapłanów jednakże publikując tekst na swoich stronach nie podała ich nazwisk.
Sygnotariusze listu napisali także, że nie mają większych od problemów z godnym życiem w celibacie od ich hetereseksualnych braci w kapłaństwie. "Homoseksualizm nie jest synonimem niekontrolowanej chuci".
Autorzy odpowiedzi na watykański dokument twierdzą także, że ich służba Kościołowi może być dodatkowo pożyteczna gdyż doskonale znają odtrącenie na skraj społeczeństwa i związane z tym cierpienia.
Watykański dokument wywołał bardzo szerokie spory. Znany i bardzo popularny dominikanin Timothy Radclife, były generał zakon, stwierdził, że w swoim życiu spotkał wielu księży o tej orientacji i nigdy nie miał wątpliwości, że oni także otrzymali łaskę powołanie. Co więcej często to "oni należą do najbardziej oddanych Kościołowi".
http://www.kosciol.pl/art...051215192644697
Sam dokładnie nie wiem, co o tym sądzić.
http://fakty.interia.pl/f...o-siebie,696276
Czy taki homoseksualista też może otrzymać powołanie do kapłaństwa?
http://www.pascha.pl/tomek.php - widzę, że tak.
Czy powinien nim zostać? Czy mógłby być dobrym kapłanem?
Chciałbym poznać wasze opinie w tej sprawie.
Jeśli homoseksualista wie, że nim jest, to nie powinien się wybierać do WSD, póki się nie przekonfiguruje na hetero.
To homoseksualista może zostać księdzem? No, jeśli ukryje ten fakt... Nie sądzę, by tak poważne nieuporządkowanie nie stało w sprzeczności z posługą kapłańską.
To homoseksualista może zostać księdzem?
Podobnie jak złodziej ochronarzem mienia
to ze jest homoseksualista to jest jego grzech moim zdaniem może taki ksiądz byc dobrym kapłanem gdyż to co on robi to wyłącznie sprawa jego i Boga i nie możemy takiego ksiedza traktować odmiennie bo my tez grzeszymy
to ze jest homoseksualista to jest jego grzech moim zdaniem może taki ksiądz byc dobrym kapłanem gdyż to co on robi to wyłącznie sprawa jego i Boga i nie możemy takiego ksiedza traktować odmiennie bo my tez grzeszymy
Jednak wiedząc o swej orientacji nie powinnien wstępować do seminarium. Kolega wstąpił do zakonu, myśląc że się wyleczy okazało się, że bardziej go kusiło i zrezygnował.
to ze jest homoseksualista to jest jego grzech moim zdaniem może taki ksiądz byc dobrym kapłanem gdyż to co on robi to wyłącznie sprawa jego i Boga i nie możemy takiego ksiedza traktować odmiennie bo my tez grzeszymy
- "Żaden grzech, nawet ten najbardziej intymny i sekretny, nie dotyczy wyłącznie osoby, która go popełniła", Jan Paweł II.
Nie wchodząc w szegóły, homoseksualista nie grzeszy samodzielnie....a nieczyste sumienie kazdemu człowiekowi utrudnia życie.
Nadto co z ważnością Sakramentu pokuty, którą warunkuje "postanowienie poprawy"?.
no tez prawda ale nawet jeśli są tacy księża to nie można ich eliminować ze społeczeństwa
bo naprawdę mogą być dobrymi kapłanami .a to ze sa jacy sa jest darem od Boga który dając im ten dar(tzn to nie dar) chce ich nauczyć czegoś ja nie wiem czego bo to tylko On wue
to ze jest homoseksualista to jest jego grzech moim zdaniem może taki ksiądz byc dobrym kapłanem gdyż to co on robi to wyłącznie sprawa jego i Boga i nie możemy takiego ksiedza traktować odmiennie bo my tez grzeszymy
Należy jednak rozróżnić skłonność do grzechu a uleganie grzechowi. Sama skłonność nie jest jeszcze grzechem.
A taki ksiądz powinien "wyleczyć" się przed wstąpieniem do seminarium. Jeśli nie - może nie powinien wcale księdzem zostawać?
Jeśli homoseksualista wie, że nim jest, to nie powinien się wybierać do WSD, póki się nie przekonfiguruje na hetero.
Według tej strony: http://www.okiem.pl/cnota...zm.htm#leczenie (- którą otrzymałem tu na forum)
1/3 wyleczonych Psycholodzy pracujący zosobami o skłonnościach homoseksualnych przedstawiają wyniki 30% całkowicie wyleczonych i dalsze 30% odczuwających znaczną poprawę.
Jeśli jednak taki homoseksualista nie da rady zmienić swej orientacji, ale sama terapia pomoże mu w jakiś sposób poukładać się wewnętrznie, to czemu nie miałby zostać księdzem?
kurkiewiczowna, przepraszam, ale zastanów się, co piszesz...
Jak homoseksualista ma być dobrym kapłanem? Kapłan to nie tylko człowiek mówiący kazania, to duszpasterz, to ojciec wspólnoty. Musi być zdolnym do ojcostwa, musi być bardzo, ale to bardzo dobrym, cierpliwym, wyrozumiałym ojcem. Który homoseksualista nadaje się na ojca? Skłonności homoseksualne to jeszcze nie grzech. Grzechem są dopiero czyny homoseksualne. Jednak to, że homoseksualista nie "praktykuje", nie sprawia, że może być dobrym kapłanem... To osoby zazwyczaj (zawsze) bardzo poranione, nie powinny przewodzić innym. Mają problemy z własną osobowością, z samoakceptacją, z właściwymi relacjami. Emocje, które się w nich rodzą nie zawsze są zdrowe. Czy osobie, która ledwo trzyma się o własnych siłach na nogach, możemy kazać przewodzić wycieczce? A co dopiero Kościołowi?
Napisałaś, że to ich grzech, więc powinniśmy nie zwracać na to uwagi, bo my też grzeszymy. Jak już wspomniałam, same uwarunkowania grzechem jeszcze nie są, ale... gdyby były, czy mamy przymykać oczy na kapłański grzech? Czy mamy go akceptować? Oczywiście, że wszyscy jesteśmy grzeszni. Grzech jednak nie jest normą! Nie możemy wobec grzechu przechodzić obojętnie, nie możemy się usprawiedliwiać, nie możemy od siebie nie wymagać! Mamy dążyć do świętości, to jest podstawowe powołanie każdego z nas. Homoseksualista może być osobą świętą!!! Nie znaczy to jednak, że ma być kapłanem. Nie - ma być osobą żyjącą w czystości [czyli w tym przypadku w całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej], najlepiej pod stałym kierownictwem duchowym, oraz opieką dobrej (katolickiej) poradni psychologicznej. To jest jego krzyż, jego cierpienie.
A gdyby jakiś kapłan grzeszył, na pewno najgorszym możliwym rozwiązaniem jest przyjacielskie poklepanie po ramieniu i "dodanie otuchy" słowami: "jest okej księże, wszyscy jesteśmy grzeszni". NIE! Mamy być doskonali, jak doskonały jest Ojciec nasz, BÓG! I nie ma tolerancji dla grzechu.
Jeśli jednak taki homoseksualista nie da rady zmienić swej orientacji, ale sama terapia pomoże mu w jakiś sposób poukładać się wewnętrznie, to czemu nie miałby zostać księdzem?
Człowiek mając świadomość jaki jest nie powinnien iść w miejsca gdzie nie odnajdzie się w pełni, nie spełnia standartów.
To co mają zrobić osoby niepełnosprawne, które okrywli powołanie do WSD a nie zostną przyjęci.
Służą Bogu dalej ale nie pchają się tam gdzie wiedzą, że nie pasują.
Sorry, za mocne stwierdzenia.
zgadzam powinien sie z tego wyleczyc zanim wstapi do seminarium ale jego grzech jestt tylko i wylacznie jego sprawa i Boga
Jak homoseksualista wie o swych skłonnościach, a ich nie obiektywizuje, to pół biedy. Jednak jak mawia przysłowie: Ciągnie wilka do lasu. Lepsza dlań pokuta niespełnionego powołania, aniżeli zrujnowanie życia sobie i komuś.
to ze jest homoseksualista to jest jego grzech moim zdaniem może taki ksiądz byc dobrym kapłanem gdyż to co on robi to wyłącznie sprawa jego i Boga i nie możemy takiego ksiedza traktować odmiennie bo my tez grzeszymy
JAKA SIŁA WYŻSZA, litości...
Czyli co, od dzisiaj wszyscy grzeszymy ile wlezie, bo poprawić się trudno?
A ile razy heteroseksualne osoby niewłaściwie korzystają ze swojej seksualności? Podejrzewam, że w większości par ten problem ma miejsce...
Myślisz, że im nie jest trudno się poprawić?
Nikomu poprawa nie przychodzi z łatwością.
Tu w ogóle ciężko mówić o poprawie, tu jest kwestia walki z własnym popędem, znalezienia najlepszych sposobów na wyciszenie go, uporządkowania swoich emocji, relacji, no i oczywiście duchowości...
To ciężka praca. Jeśli się jej nie podejmie, to skończy się naprawdę bardzo, bardzo, bardzo źle. Każdy. Obojętne, czy hetero-, czy homoseksualista.
jak bedzie mial powolanie to Bog sprawi ze pozwoli mu poradzic sobie z tym
[ Dodano: Nie 19 Paź, 2008 11:23 ]
jak bedzie mial powolanie to Bog sprawi ze pozwoli mu poradzic sobie z tym
Bóg może wszystko. Ale też Bóg dal nam rozsądek dlatego osoby z tego typu skłonnosciami nie są przyjmowane.
Znam kilka osób które odkryły swoje powołanie do WSD, zakonnu a nie przeskoczą reguł i dlatego żyją jak Bóg przykazał w życiu świeckim.
Prawda jest taka, że człowiek z owymi skłonnościami wyjdzie z tego i może mieć jeszcze szanse na wstąpienie do seminarium, jeśli taka będzie wola Stwórcy względem niego. Tylko, że ten człowiek musi podjąć wysiłek otworzenia swego serca na Bożą miłość i dać się poprowadzić nie tylko łasce, ale także swemu terapeucie, dopiero wtedy możliwa będzie rzeczywista metanoja.
Jeśli zaś osoba ze skłonnościami homoseksualnymi będzie się upierać przy swoim i będzie twierdzić, że to normalność, to wtedy nic nie pomoże i efekt będzie marny.
Jeśli zaś osoba ze skłonnościami homoseksualnymi będzie się upierać przy swoim i będzie twierdzić, że to normalność, to wtedy nic nie pomoże i efekt będzie marny.
Odpuść sobie uogólnienia. Mówimy o konkretnym przypadku osoby, która na mój gust za normalność tego nie uważa.
Ja bym powiedziała,zeby taka osoba spróbowała. Okaże się w seminarium, czy bedzie miała szansę funkcjonować w stanie duchownym mimo swych zapędów...
Mam kolegę,który poszedł do zakonu, a w trakcie odbywania postulatu stwierdził,ze pociągają go mężczyźni. Uważał,ze sobie z tym nie poradzi i zrezygnował z zakonu( nikt się nie domyślił powodów). Uważam,ze dobrze zrobił, próbując i że dobrze zrobił, rezygnując. Wg mnie obie decyzje były mądre...
Omyk, uważasz, że osoby homoseksualne są słabe przez swoje złe doświadczenia w życiu - są poranieni, więc nie mogą przewodzić innym. Ale ja sądzę, że to cierpienie może dać im siłę (mi też ), tak jak złoto w piecu się hartuje. Ja sam czasem jestem przygnębiony z powodu mej orientacji, ale głównie dlatego, że nie znajduję szczęścia w myśleniu o przyszłości (małżeństwo - nie, kapłaństwo - nie, jak się nie wyleczę=porażka na tym polu). Pomijając moje wrodzone tchórzostwo, czuję się w jakimś stopniu silnym, ostatnio dostaję coraz bardziej od życia po głowie i jakoś się trzymam.
Myślę, że taki homoseksualista, który poczuł powołanie do kapłaństwa, był na terapii i nie przyniosło to pożądanego rezultatu, ale dzięki niej poczuł się silnym, uporządkowanym człowiekiem, to powinien dostać tę szanse zostania księdzem czy zakonnikiem.
Bóg zdaje się z tego co wiem nie daje zadań niewykonalnych. Skoro działając w Kościele, udzielając mu natchnienia Ducha "nakazuje" tego typu obostrzenia, to jakoś nie chce mi się wierzyć, że potem złośliwie daje powołanie sprzeczne z tym, co nakierował w Kościele Tak samo, jak nie zgadza mi się postawa/pogląd, że Bóg zsyła miłość do osoby będącej w związku małżeńskim czy konsekrowanej (kapłana).
Bóg nie sadysta i porządek swój własny zna i hipokrytą nie jest.
Obserwuję czasami u ludzi z problemami m.in. seksualnymi zwrot ku życiu w odosobnieniu (ofiary gwałtu, osoby z problemami z identyfikacją płci, homoseksualne itp.). Jakby życie, kiedy za nich podejmuje się decyzje niejako miało dać poczucie bezpieczeństwa. Kiedy uda im się odnaleźć w sobie ład, "parcie" na życie konsekrowane/kapłaństwo maleje zadziwiająco...
Nie robię zarzutu. Może - taka moja hipoteza - życie celibatariusza wydaje się być wyjściem z sytuacji...
Nie wiem. Takie moje obserwacje.
I to wydaje się być nie w porządku wobec tych powołań.
Czemu? Przecież można złożyć np. śluby czystość nie wchodząc do zakonu. Tylko należy skontaktować sie z Biskupem danej diecezji. Powołanie można rozwijać ale w inny sposób.
Jeśli ktoś wyjdzie z homoseksualizmu i wyzbędzie się skłonności to też może być przyjęty. Tu potrzebne jest tylko nawrócenie. Nawróconemu i wyleczonemu ze skłonności homoseksualnych powinno się umożliwić wstąpienie do seminarium i to uważam za słuszne we wspomnianym przypadku nawrócenia i wyleczenia. Po co kogoś definitywnie zaraz przekreślać. Jeśli się nawróci i wyleczy to czemu zabraniać.
Oglądał ktoś może stary film "The Priest" (ksiądz)?
Jest ciekawą ilustracją do wątku
:>
Bóg zdaje się z tego co wiem nie daje zadań niewykonalnych. Skoro działając w Kościele, udzielając mu natchnienia Ducha "nakazuje" tego typu obostrzenia, to jakoś nie chce mi się wierzyć, że potem złośliwie daje powołanie sprzeczne z tym, co nakierował w Kościele
Czyli można wnioskować, że któreś z tych natchnień nie pochodzi od Ducha Świętego. Zatem obstaje przy tym, że powołania u homoseksualistów pochodzą od Niego.
Skłaniałbym się ku temu, iż Magisterium Kościoła może być jednak omylne. Dlaczego dopiero teraz, po tylu wiekach wprowadziła zakaz wyświęcania homoseksualistów? Duch Święty za późno zadziałał, czy co? Nie wiem sam, co o tym sądzić. Sorka.
Very Worthy - a co powiesz o osobach heteroseksualnych, powołanych do samotności? Nie jest to typowe powołanie, ale istnieje w Kościele. Czy oni są w twoich oczach przegrani? Czy odnieśli porażkę?
Może być - znam jednego takiego.
Szczerze, to mi wygląda jak nagroda pocieszenia. Też sorka, za mocne stwierdzenie, nie zamierzone.
Dla mnie to nie jest mocne stwierdzenie I może tak wyglądać a nie musi tak być
Very Worthy
Jak ktoś ma powołanie do kapłaństwa, czuje się na siłach by iść tą drogą, a mu się tego zabrania, to uważam to za nie w porządku.
Gdy czuje się na siłach, a jest świadomy własnych problemów z seksualnością, to najpierw niech podejmie skuteczną terapię.
Kościół nie może konsekrować "ślepych przewodników" (Mt 15,14)
- "Tak więc kapłan obcujący nieustannie z ta świętościa Boga wezwany jest, aby stać się świętym. Również jego posługa skłania go do wyboru zycia inspirowanego ewangelicznym radykalizmem. Tym tłumaczy się koniecznośc ducha rad ewangelicznych w jego życiu: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Chrystus potrzebuje kapałanów świętych!" Jan Paweł II "Dar i Tajemnica".
Gdy czuje się na siłach, a jest świadomy własnych problemów z seksualnością, to najpierw niech podejmie skuteczną terapię.
OK, podejmie on terapię, orientacji nie uda mu się zmienić, ale uporządkuje się psychicznie.
Ten ktoś nadal czuje powołanie do kapłaństwa, czy nie mógłby wobec powyższego, je zrealizować?
OK, podejmie on terapię, orientacji nie uda mu się zmienić, ale uporządkuje się psychicznie.
Ten ktoś nadal czuje powołanie do kapłaństwa, czy nie mógłby wobec powyższego, je zrealizować?
Ja myślę, że tak.
I z tego co się orientuję, dokument watykański też tego nie wyklucza.
I z tego co się orientuję, dokument watykański też tego nie wyklucza.
http://ekai.pl/kna-niemcy/?MID=10579
Czynny homoseksualista ani osoba o głęboko zakorzenionych tendencjach homoseksualnych, bądź wspierająca tzw. kulturę gejowską, nie może być dopuszczona do święceń kapłańskich oraz przyjęta do seminarium duchownego
Po terapii nie będzie ani pierwszym ani drugim :>
Po terapii nie będzie ani pierwszym ani drugim :>
"co najmnie 3 lata" po terapii, może nastąpić święcenie diakonatu.
Czynny homoseksualista ani osoba o głęboko zakorzenionych tendencjach homoseksualnych, bądź wspierająca tzw. kulturę gejowską, nie może być dopuszczona do święceń kapłańskich oraz przyjęta do seminarium duchownego
Ale wyjątki są możliwe. Bo nie wyobrażam sobie, by zupełnie człowieka wykluczyć i uniemożliwić mu zostanie księdzem. Gdyby tak było to ani terapia ani nawrócenie nie miałyby sensu, bo człowiek by się postarał a tu znowu wbrew jego woli przypomina się jemu poprzednie życie. Skoro się nawrócił i przeszedł terapię pomyślnie to przeszłość jest już zamkniętą księgą i rozpoczyna życie na nowo. Nam bowiem nie wolno nikogo przekreślać, bo to obce chrześcijaństwu.
Aluś napisała przecież:
"co najmnie 3 lata" po terapii, może nastąpić święcenie diakonatu.
A zatem nikt nikogo nie przekreśla definitywnie. A po diakonacie jest prezbiterat.
OK, podejmie on terapię, orientacji nie uda mu się zmienić, ale uporządkuje się psychicznie.
Widzisz, ktoś, kto nie wierzy prawdziwie nie powinien być kapłanem. A wierzący w Boga nieznającego przeszkód wierzy, że jego problem orientacji może być uzdrowiony. Szalenie trudne, ale prawdziwe.
Czynny homoseksualista ani osoba o głęboko zakorzenionych tendencjach homoseksualnych, bądź wspierająca tzw. kulturę gejowską, nie może być dopuszczona do święceń kapłańskich oraz przyjęta do seminarium duchownego
Po terapii nie będzie ani pierwszym ani drugim :>
Nie rozumiem tego dokładnie, co to znaczy: "głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne"? Mógłby to ktoś dogłębnie wytłumaczyć? Rozumiem, że ja jestem osobą z tendencją homoseksualną, a te słowa "głęboko zakorzenione", to co to za bajer?
Sivis, po terapii to może być różnie. :> Wiem, że na pewno można wyjść po niej podbudowanym i ukierunkowanym do wprowadzania dalszych pozytywnych zmian. Orientacja homoseksualna może pozostać albo zniknąć kiedyś w przyszłości... Chyba, że od razu cudem. Jak pójdę na terapię, to nie będę liczył na niesamowite rezultaty, żeby nie przeżyć rozczarowania kiedy się zakończy.
Sivis, po terapii to może być różnie
Kwestia terapeuty i osobistego podejścia do terapii.
Na pewno jeśli się do niej podejdzie bez wiary, nie przyniesie ona owoców.
Terapia wg Aardwega trwa od 6-9lat w górę.
Jak się nie zmieni na hetero to papa, panu już podziękujemy.
Fundamentalne zaprzeczenie prawdy objawionej, jeśli miałby ujawniony homo być wyświęcony na kapłana.
Ks.Marku, dla mnie jest to dziwne... Na tym świecie byli i są księża geje - to fakt, i teraz po tylu wiekach został wydany dokument watykański zakazujący wyświęcania homoseksualistów. Czyżby Bóg nie chce mieć już takich księży? Dlatego nie chce mi się wierzyć w nieomylność Kongregacji Wychowania Katolickiego Stolicy Apostolskiej, której dziełem jest ten zakaz.
[ Dodano: Wto 21 Paź, 2008 14:13 ]
W związku z powyższym, nie wydaje mi się, że jest to takie fundamentalne zaprzeczenie prawdy objawionej...
Poczytaj Pismo Święte, to się wyjaśni ci sprawa.
Dlatego nie chce mi się wierzyć w nieomylność Kongregacji Wychowania Katolickiego Stolicy Apostolskiej, której dziełem jest ten zakaz.
I nie ma powodu byś wierzył. To nie jest nieomylne nauczanie. a tylko orzeczenie porządkowe. Nie zawsze Kościól w tym co robi ma asystencje Ducha Św.
[ Dodano: Wto 21 Paź, 2008 14:53 ]
Nie śądzę, Grzesznik zawsze może sie nawrócic. to po pierwsze. A po drugie, to w tym zarządzeniu nie ma mowy o praktykujących gejach, a osobach o orientacji homoseksualnej, nawet tych, które żyją w czystości.
1. Ma prawo się nawrócić, a jakże! Jednak jeśli ujawnił się jako homo, to wpierw musi się przeorientować trwale, by potem móc dalej doskonalić się w powołaniu. Tu zauważyć pragnę, że nie tyle mi chodzi o czynnych homo, ile bardziej o tych, którzy jako tacy - homoseksualni - się identyfikują.
2. A propos wytycznych KNW o homoseksualizmie:
Osoby takie [homoseksualne], w istocie, znajdują się w sytuacji, która poważnie uniemożliwia im poprawną relację do mężczyzn i kobiet. Nie można w żaden sposób zignorować negatywnych konsekwencji mogących zrodzić się na skutek święceń osób o głęboko zakorzenionych tendencjach homoseksualnych
http://www.opoka.org.pl/b...s_04112005.html
Czyżby Bóg nie chce mieć już takich księży?
A kiedy chciał???
- "Czyż nie wiecie, że niesprawiedli nie posiądą królestwo Boże. Nie łudżcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołoznicy, ani rozwięźli, ANI MĘŻCZYŹNI WSPÓŁZYJĄCY Z SOBĄ...(1 Kor 6,9).
Alus, zanim napiszesz to czytaj o co chodzi
Mówimy w tym wątkach o osobach o orientacji homoseksualnej, a nie o czynnych gejach
Ks.Marku, dla mnie jest to dziwne... Na tym świecie byli i są księża geje - to fakt, i teraz po tylu wiekach został wydany dokument watykański zakazujący wyświęcania homoseksualistów. Czyżby Bóg nie chce mieć już takich księży? Dlatego nie chce mi się wierzyć w nieomylność Kongregacji Wychowania Katolickiego Stolicy Apostolskiej, której dziełem jest ten zakaz.
[ Dodano: Wto 21 Paź, 2008 14:13 ]
W historii byli księża hetero, którzy łamali celibat, także homoseksualni, którzy nie żyli w czystości. Alus, na pewno nie miałem na myśli tych "czynnych".
To, że nie było dla nich terapii, nie znaczy, że mieli od razu tak ciężko grzeszyć. Jak ktoś jest homoś, to nie sprawia to, że nie panuje się nad popędem.
Osoby takie, w istocie, znajdują się w sytuacji, która poważnie uniemożliwia im poprawną relację do mężczyzn i kobiet.
W takiej samej sytuacji znajdują sie osoby, ktore wychowywały się w rodzinach dysfunkcyjnych.
ergo: w seminariach każdy alunm przymusowo musi być poddany terapii
[ Dodano: Wto 21 Paź, 2008 17:10 ]
Tak powinno być. trening umiejetności interpersonalnych i intrapersonalnych najzdrowszemu sie przyda.
2. A propos wytycznych KNW o homoseksualizmie:
Osoby takie [homoseksualne], w istocie, znajdują się w sytuacji, która poważnie uniemożliwia im poprawną relację do mężczyzn i kobiet. Nie można w żaden sposób zignorować negatywnych konsekwencji mogących zrodzić się na skutek święceń osób o głęboko zakorzenionych tendencjach homoseksualnych
Wracając do słów: "głęboko zakorzenionych...", których nie do końca rozumiem - nie wydaje mi się, że mam jakieś złe, utrudnione relacje z kobietami i mężczyznami, to może nie jestem ten głęboko zakorzeniony.
nie wydaje mi się, że mam jakieś złe, utrudnione relacje z kobietami i mężczyznami, to może nie jestem ten głęboko zakorzeniony.
To chyba powinienes się cieszyć, bo to raczej nie jest powód do dumy, aby bez żadnego skrępowania czy z uśmiechem na twarzy chwalić się taką orientacją Bóg natomiast pomaga tym, którzy z tym walczą, WALCZĄ SZCZERZE. Przed ludźmi można wiele spraw ukryć, ale przed Bogiem nie ukryje się niczego.
Kapłaństwo jest sakramentem a z sakramentu nie robi się żartów a świadome ukrywanie takiej orientacji jest robieniem sobie z Boga żartów.
To chyba powinienes się cieszyć, bo to raczej nie jest powód do dumy, aby bez żadnego skrępowania czy z uśmiechem na twarzy chwalić się taką orientacją Bóg natomiast pomaga tym, którzy z tym walczą, WALCZĄ SZCZERZE. Przed ludźmi można wiele spraw ukryć, ale przed Bogiem nie ukryje się niczego.
Kapłaństwo jest sakramentem a z sakramentu nie robi się żartów a świadome ukrywanie takiej orientacji jest robieniem sobie z Boga żartów.
a jak bog pomaga homikom?
jak mozna wyleczyc orientacje wiara?
odmowisz zdrowaski i co?
[ Komentarz dodany przez: Rachel: Pią 15 Maj, 2009 14:07 ]
piecia, jesteś homikiem próbującym pogodzić to kim jesteś z wiarą, bez terapii względem orientacji?
piecia, jesteś homikiem próbującym pogodzić to kim jesteś z wiarą, bez terapii względem orientacji?
ja nic nie probuje pogodzic
natomiast zastanawia mnie fakt leczenia z orientacji poprzez paciorek
a drugi fakt ze ci szamani zawsze w jakis sposob zwiazani sa z kk albo sa z kk
powiedz mi gdyby mozna bylo wyleczyc homikow czy nie zrobiliby juz tego ze swoimi kaplanami?
piecia, skąd w tobie tyle agresji i wrogości w sposobie jaki używasz do układania zdań?
i czemu tak cię dręczy temat leczenia homików? (ciekawe, że używasz określenia "branżowego" a nie piszesz, jak reszta)
natomiast zastanawia mnie fakt leczenia z orientacji poprzez paciorek
a to akurat był twój pomysł
piecia, skąd w tobie tyle agresji i wrogości w sposobie jaki używasz do układania zdań?
i czemu tak cię dręczy temat leczenia homików? (ciekawe, że używasz określenia "branżowego" a nie piszesz, jak reszta)
natomiast zastanawia mnie fakt leczenia z orientacji poprzez paciorek
a to akurat był twój pomysł
spiohu a gdzie dokladnie widzisz agresje w moich zdaniach, zadaje pytania
nie dreczy tylko ciekawi, a raczej jego wyniki
jesli ty znasz slowo "branzowe" ja moge znac "homik"
paciorek to bylo uogólnienie
chyba ze znasz jakies tajniki takiej terapii
a ja ci nie odmawiam znajomości słów, po prostu pytam skąd twoje dość charakterystyczne zachowania. nie chcesz to się nie ujawniaj
paciorek to było uogólnienie? a możesz przedstawić w takim razie uszczegółowienie tej teorii/terapii?
spiohu a gdzie dokladnie widzisz agresje w moich zdaniach, zadaje pytania
w tym jak formułujesz zdania, jakich słów dobierasz...
a ja ci nie odmawiam znajomości słów, po prostu pytam skąd twoje dość charakterystyczne zachowania. nie chcesz to się nie ujawniaj
paciorek to było uogólnienie? a możesz przedstawić w takim razie uszczegółowienie tej teorii/terapii?
a jakie to sa te charakterystyczne zachowania?
i charakterystyczne dla kogo?
stawiam na teorie inicjacji i indywiduacji tyko za grosz nie umiem sobie wyobrazic jak przyjecie jezusa robi z kogos heteryka
spiohu a gdzie dokladnie widzisz agresje w moich zdaniach, zadaje pytania
a jakie to sa te charakterystyczne zachowania? Kpiarsko-cyniczne utrzymywanie tonu rozmowy.
Najczęsciej próbuje się za takim zachowaniem ukrywać rację tego, którego wykpiwamy.
Pytanie czy homoseksualista może być dobrym kapłanem jest samo irracjonalne jak pytanie czy heteroseksualista może być dobrym kapłanem.
Jedyna kwestia co do której miałbym wątpliwości to fakt, że środowisko księży jest męskim środowiskiem, a jak wiadomo mężczyźni z samej natury częściej myślą o seksie, w związku z tym taki kapłan gej byłby narażony w większym stopniu na pokusy niż kapłan heteryk.
Poza tym, to nie widzę związku między orientacją seksualną a wywiązywaniem się z obowiązków kapłańskich.
Poza tym, to nie widzę związku między orientacją seksualną a wywiązywaniem się z obowiązków kapłańskich.
Homoseksualizm jako podłoże ma pewne nieprawidłowości. Zranienie na tle seksualnym - nie pozwoli (nieleczone) funkcjonować normalnie jako osoba płciowa (nie chodzi o seks ale o przyjmowanie świata z konkretnej perspektywy). Jeśli to skrzywiony wzorca ojca/ brak wzorca rodziny - taka osoba nigdy nie będzie dobrym duszpasterzem (ojcem duchowym). Itd, itd.
To ochrona zarówno przyszłych podopiecznych, jak i samego ewentualnego kapłana
Homoseksualizm jako podłoże ma pewne nieprawidłowości. Zranienie na tle seksualnym - nie pozwoli (nieleczone) funkcjonować normalnie jako osoba płciowa (nie chodzi o seks ale o przyjmowanie świata z konkretnej perspektywy). Jeśli to skrzywiony wzorca ojca/ brak wzorca rodziny - taka osoba nigdy nie będzie dobrym duszpasterzem (ojcem duchowym). Itd, itd.
kaplan ktory sie wychowywal w niepelnej rodzinie tez bedzie zlym kaplanem?
bo nie mial wzorca ojca/rodziny
Jest takie zagrożenie. Zależy, czy jako dorosły człowiek "przepracował" sprawę wewnętrznie. Tu ma się sprawa identycznie jak w małżeństwie. Ktoś bez wzorca prawidłowych postaw może mieć problemy z wypełnianiem ról społecznych. bycie duszpasterzem to duża odpowiedzialność.
Tylko jeśli doszło do skrzywienia aż tak głębokiego to trudno mówić o przepracowanym problemie...
Są zakony żeńskie, do których nie przyjmują kandydatek z niepełnych rodzin.
jeszcze większy wałek mają te co są w pełni zdrowe, przekonane o powołaniu a nie dostaną się do pewnych zgromadzeń ze względu na to, że są jedynaczkami
jeszcze większy wałek mają te co są w pełni zdrowe, przekonane o powołaniu a nie dostaną się do pewnych zgromadzeń ze względu na to, że są jedynaczkami
Kiedyś to były klimaty - moja ciotka zakonnica, aby pójść do zakonu musiała prysnąć z domu, bo rodzice jej nie pozwalali (lata 50-te). A jak już ją znaleźli w tym zakonie to jej matka zrobiła biednym siostrzyczkom taką karczemną awanturę wyzywając je od "czarnych kruków", "cyganów" i "porywaczy dzieci", że aż na końcu matkę przełożoną zrzuciła ze schodów - serio, ciocia sama opowiadała nam o tym. No ale już potem było OK.
Dalej się różne rzeczy dzielą. Wesoło wspominane dopiero po latach ;]
Ktoś bez wzorca prawidłowych postaw może mieć problemy z wypełnianiem ról społecznych. .
czasami sa wzorce a "prawidlowych "postaw nie ma
Taka osoba także nie powinna zostawać duszpasterzem, to jasne.
Dla kapłana to chyba wszystko jedno jaką ma orientację, no nie? Celibat oznacza zycie bez seksu, więc czy ksiądz będzue homo czy hetero to na jedno wyjdzie.
tak mi przychodzi do głowy: jak gość idzie do seminarium, robią z nim wywiad czy gość jest homo czy nie. jeśli przeszedł sito i podał się za hetero, choć nim nie jest, to już samo to o czymś świadczy...
tak mi przychodzi do głowy: jak gość idzie do seminarium, robią z nim wywiad czy gość jest homo czy nie. jeśli przeszedł sito i podał się za hetero, choć nim nie jest, to już samo to o czymś świadczy...
Ciagle uważam to za absurd - przecież księża nie uprawiają seksu, więc czy go NIE UPRAWIAJĄ z kobietami czy go NIE UPRAWIAJĄ z mężczyznami to chyba jest nieistotne?
Osobiście znam.... no znałem paru homoseksualistów-księży. Bardzo dobrych księży, nawiasem mówiąc.
mówiąc, że "to samo o czymś świadczy" mam na myśli okłamywanie przełożonych, to, że ktoś budowanie/wypełnianie swojego rzekomego powołania zaczyna od kłamstwa.
a czy stawianie takiego wymogu przyszłym kapłanom, że nie ma być gejem, że nie ma być bezpłodny itd. też ma swój sens przy badaniu faktycznych korzeni motywacji wyboru danego stylu życia tudzież dopatrywania się w sobie powołania.
a czy stawianie takiego wymogu przyszłym kapłanom, że nie ma być gejem, że nie ma być bezpłodny itd. też ma swój sens przy badaniu faktycznych korzeni motywacji wyboru danego stylu życia tudzież dopatrywania się w sobie powołania.
Jak to? To ksiądz NIE MOŻE być bezpłodny???? Why?
Padłem......
szczerze mówiąc nie zgłębiałam. tak powierzchownie mogę tylko zacytować księdza, który to mówił, ale to nie jest imho żadne konkretne wyjaśnienie: "bo ksiądz musi być prawdziwym mężczyzną".
To jest hiper-idiotyzm, że tak powiem
masz na myśli odpowiedź? zgadzam się. natomiast co do wymogów na pewno ma to swoje uzasadnienie i jest logiczną konsekwencją czegoś.
mówiąc, że "to samo o czymś świadczy" mam na myśli okłamywanie przełożonych, to, że ktoś budowanie/wypełnianie swojego rzekomego powołania zaczyna od kłamstwa..
ktos go do tego klamstwa zmusil, jego przelozeni milosierni
Ksiądz może być bezpłodny. Przynajmniej mi płodności nikt nie sprawdzał i z tego co wiem nie będzie
Za to nie może być impotentem
Dokładnie tak jak z kandydatem na męża
piecia, nikt tu nikogo do kłamstwa nie zmusza, a ci co prowadzą wywiad czy przyjąć do seminarium czy nie, to nie są jeszcze jego przełożeni. natomiast jeśli ktoś szczerze szuka Boga i chce mu służyć jednocześnie jest/musi być osobą, która szuka prawdy i do prawdy dąży - to jest nierozerwalne.
Helmutt, chodzi o to, żeby kandydat na kapłana był jak najbardziej "normalny" = nie obciążony dewiacjami, z rozsądnym poglądem i obrazem rodziny, nie "uciekający" w kapłaństwo z powodu jakiegoś "defektu", czy fizycznego czy mentalnego.
Helmutt, chodzi o to, żeby kandydat na kapłana był jak najbardziej "normalny" = nie obciążony dewiacjami, z rozsądnym poglądem i obrazem rodziny, nie "uciekający" w kapłaństwo z powodu jakiegoś "defektu", czy fizycznego czy mentalnego.
No ale, czy ksiądz jest płodny, czy bezpłodny, czy jest impotentem, czy nie - to w jego "fachu" akurat nic nie znaczy.
tylko z fizycznego punktu widzenia. a to chyba trochę za mało...
piecia, nikt tu nikogo do kłamstwa nie zmusza, a ci co prowadzą wywiad czy przyjąć do seminarium czy nie, to nie są jeszcze jego przełożeni. natomiast jeśli ktoś szczerze szuka Boga i chce mu służyć jednocześnie jest/musi być osobą, która szuka prawdy i do prawdy dąży - to jest nierozerwalne.
wychodzicie z zalozenia ze homoseskualista nie szuka boga? skoro chce zostac ksiedzem i wyrzeka sie swoich grzesznych praktyk, nie dazy do prawdy?
tylko z fizycznego punktu widzenia. a to chyba trochę za mało...
Sugerujesz, że to ma być "furtka" do tego by kapłan z "celibatariusza" przedzierzgnął się w męża i ojca - wgdyby kiedyś w przyszłości celibat w KK przestał obowiązywac kapłanów? Mozliwe.
Nie Helmutcie, chodzi o to, że przeżywanie swoje ułomności niejako może skrzywić i zaburzyć normalne pojmowanie świata, ról społecznych... brzmi szumnie ale takie fakty. Pojmujemy świat i ludzi prze pryzmat własnych doświadczeń, poglądów, chorób nawet. I to determinuje pojmowanie całości.
Bardzo ciekawy tekst:
http://www.thetablet.co.uk/article/662
[ Dodano: Sro 27 Maj, 2009 05:18 ]