ďťż
Strona początkowa UmińscyGN: "Była szefowa kliniki aborcyjnej broni życia"Lewica broni biednych?RSS - szybki dostęp do ForumpoĹźegnalne urodziny PidĹźamy PornoKTO JEDZIE NA WOODSTOK???Kto czyta to forum?Plakat- ktĂłry wybrać??Języki narodoweNowa strona, nowa domena!Badania singli i osob w zwiazkach
 

Umińscy

Zostałem trochę podpuszczony dyskusja w innym temacie do założenia tego.

Co jakiś czas słychać głosy że broni jest za dużo, ostatnio przebijają się inicjatywy ułatwienia dostępu choć ostatni pomysł Czumy został szybko i ostro spacyfikowany. Temat może nie jest pierwszoplanowy ale jest "żywy" od jakiegoś czasu.

Co myślicie o obecnej regulacji? Jakie skutki przyniosą Waszym zdaniem zmiany w jedna czy drugą stronę? Czy czulibyście się bezpieczni/zagrożeni gdybyście mieli w domu broń, Wasz sąsiad miał, ktoś z przechodniów na mieści itd.?

TUTAJ jest link do analizy z Biura Analiz Sejmowych dotyczącej sytuacji w kraju w tym temacie - najobiektywniejszy tekst jaki znalazłem. Jeśli ktoś ma ochotę wdawać się w polemikę polecam przeczytanie.




najobiektywniejszy tekst jaki znalazłem

Cóż, wydaje mi się, że potrafię dostrzec za czym opowiada się autor analizy

Natomiast najbardziej szokuje zdanie zwolenników powszechnego dostępu do broni


Prawo to, w opinii promotorów
owych postulatów, w demokratycznym społeczeństwie
powinno być prawem każdego zdrowego psychicznie,
praworządnego obywatela


Wszak trzymanie się tych kryteriów drastycznie zmniejszyłoby wydawanie pozwoleń na broń w naszym kraju...
Im więcej pozwoleń na broń tym większa szansa na to, że trafi ona w niepowołane ręce. Może ja jestem egoistą i nie szanuję wolności obywatelskich, ale jestem przeciwny zwiększaniu prawdopodobieństwa tego, że zostanę postrzelony na ulicy albo, że moje dziecko dostanie kulkę w szkole od jakiegoś psychola...
Z drugiej strony jednak jeśli jakiś gangster czy pomniejszy bandyta potrzebuje broni to z pozwoleniem, czy bez na pewno dostęp do niej uda mu się znaleźć. Podobno w Nowym Yorku jest całkowity zakaz posiadania broni a liczba zabójstw przy jej użyciu jest w przeliczeniu na liczbę mieszkańców większa niż w innych miastach.

Bardzo wiele zależy od społeczeństwa i jego mentalności (o ile istnieje coś takiego jak mentalność zbiorowa). Jest taki film: "Bowling for Columbine", w którym został przedstawiony problem strzelanin w amerykańskich szkołach. Z tego co się orientuję, to miał być materiał propagandowy za ograniczeniem dostępu do broni, ale akurat mnie nie przekonał, bo na końcu postanowili sprawdzić jak wygląda sprawa w Kanadzie... a tu niespodzianka, są miejsca gdzie ludzie wręcz kolekcjonują różne shotguny i nic z tego nie wynika... a liczba sztuk broni na osobę jest bardzo wysoka (chyba że od 2002 roku się nagle rozbroili).

Są zatem społeczeństwa które mają dużo broni w rękach prywatnych i nie mordują się na potęgę. Pytanie tylko, czy Polacy byliby jednym z nich? I czy warto ryzykować sprawdzanie? No bo skoro zdarzają się podpalenia znienawidzonego sąsiada (które też może spowodować śmierć), to jak można stwierdzić że ci sami ludzie nie wpadną na "genialny" pomysł aby sąsiada zwyczajnie zastrzelić?

Z tego co mi wiadomo, broń na CO2 po odpowiednim przerobieniu pocisków także może być śmiercionośna (zresztą bez przerabiania amunicji chyba też?). Oczywiście nie z odległości 100 czy 200 metrów, ale poważnie - z takiej odległości strzelają tylko snajperzy, których więcej jest w holywoodzkich produkcjach niż nawet w amerykańskiej rzeczywistości). Przykładowe zabójstwo -np. kłótnia w domu, mąż uderza żonę, żona wyciąga wynalazek na CO2 i z odległości 3-5 metrów strzela kilka razy w okolice serca/głowę. Na pewno przeżyje? A to tylko wiatrówka, dostępna dla każdego bez żadnych ograniczeń.

Z czego wniosek, że skoro ludzie w naszym kraju nie mordują się masowo za pomocą wiatrówek (czy np. kusz własnej roboty - a są zapewne entuzjaści polowań z tą bronią, jak wszędzie), to może nie jest z Polakami jeszcze tak źle? Tylko czy warto ryzykować i jak ryzykować to w imię czego?


Hipotetycznie, to posiadanie broni powinno być normalnym uprawnieniem. Teoretycznie, w normalnym kraju, jak Szwajcaria. Ale chyba mimo wszystko jestem za.

Podobno w Nowym Yorku jest całkowity zakaz posiadania broni a liczba zabójstw przy jej użyciu jest w przeliczeniu na liczbę mieszkańców większa niż w innych miastach.

No tak, ale trudno brać to pod uwagę - spora liczba zabójstw wynika z tego, że przecież broń można sobie kupić w stanie obok. Kiedy jest tak szeroki dostęp do broni to nawet wprowadzanie teraz zakazu, ktory obejmuje tylko jeden stan niewiele da, bo ludzie tą bron i tak maja.

Co do Kanady - to rzeczywiscie z jednej strony mozemy mowic o uwarunkowaniach spoleczenstwa, a z drugiej nalezy zwrocic uwage na fakt, ze Kanada to drugi najwiekszy kraj na swiecie po Rosji, gdzie mieszka zaledwie 33 mln ludzi! Mozesz miec nawet stodole shotgunow, ale trudno kogos zamordowac, kiedy średnia gęstość zaludnienia wynosi całe 3,3 osoby na kilometr kwadratowy...

Co do Kanady - to rzeczywiscie z jednej strony mozemy mowic o uwarunkowaniach spoleczenstwa, a z drugiej nalezy zwrocic uwage na fakt, ze Kanada to drugi najwiekszy kraj na swiecie po Rosji, gdzie mieszka zaledwie 33 mln ludzi! Mozesz miec nawet stodole shotgunow, ale trudno kogos zamordowac, kiedy średnia gęstość zaludnienia wynosi całe 3,3 osoby na kilometr kwadratowy...

Z tego co się orientuję, to Kanadyjczycy mieszkają trochę gęściej niż 3.3 osoby na kilometr kwadratowy. To jest średnie zaludnienie w kraju, ale z tego nie wynika że w Kanadzie np. nie ma miast. Jakby tego było mało: około 75% Kanadyjczyków mieszka w odległości do 150 km od granicy z USA!

Największe miasta w Kanadzie to Toronto, Montreal i Calgary, w których mieszka łącznie 5 milionów ludzi. Czyli jakby nie było - dosyć spore skupiska. Przepraszam tutaj za tę powtórkę z geografii, ale wydaje mi się że wyciąganie wniosków w oparciu o dane uśrednione jest niewłaściwe. To nie jest tak, że ludzie do siebie nie strzelają bo mają "za daleko" do innych ludzi, Kanadyjczycy nie są narodem pustelników, którzy innego człowieka widzą od święta.

Kanadyjczycy nie są narodem pustelników, którzy innego człowieka widzą od święta. No nie są. Za to Polacy uzyskując dostęp do broni zamienili by widły i kosy na beretty. Oczywiście to duże uproszczenie, bo przyzwoity pistolet kosztuje kilka tysięcy złotych. A nawet wiatrówki specjalnego wzięcia nie mają, a kosztują 200-300 zł. Napady na banki robią z pistoletami na wodę. Nie obawiam się nagłego wzrostu sprzedaży ostrej broni, aczkolwiek uważam, że obecna regulacja jest wystarczająca.
a czemu mialobny sluzyc uproszczenie dostepu do broni? bo nie bardzo moge wymyslic kto bylby tym jakos zywotnie zainteresowany.

aktualnie czuje sie w polsce bezpieczny. wiadomo, ze ktos mnie moze przypadkiem napasc i pobic, ale raczej rzadko zdarza sie pobic na smierc. duzo latwiej zastrzelic kogos na smierc. ulatwienie dostepnu do broni na pewno nie zwiekszyloby mojego poczucia bezpieczenstwa a raczej mogloby spowodowac jego spadek.


Największe miasta w Kanadzie to Toronto, Montreal i Calgary, w których mieszka łącznie 5 milionów ludzi. Czyli jakby nie było - dosyć spore skupiska. Przepraszam tutaj za tę powtórkę z geografii, ale wydaje mi się że wyciąganie wniosków w oparciu o dane uśrednione jest niewłaściwe. To nie jest tak, że ludzie do siebie nie strzelają bo mają "za daleko" do innych ludzi, Kanadyjczycy nie są narodem pustelników, którzy innego człowieka widzą od święta.


Ale chodzi o to, że najczęściej to nie miastowi, a właśnie Kanadyjczycy z niemiejskich ośrodkow dysponuja duza liczba broni i są to głównie strzelby i shotguny właśnie. Nie Uzi i Glocki
http://technologie.gazeta...laystation.html


Wtedy cała trójka udała się do sklepu Wal-Mart, gdzie Kyle miał kupić swoim oprawcom kolejną dubeltówkę. Dział broni był jednak zamknięty, więc porywacze zażyczyli sobie w zamian konsolę Playstation 3 Slim. Po zakupie wyszli ze sklepu, a Yarkosky mógł spokojnie odejść.

Hehe. . . dział z bronią w każdym Tesco, a nawet Biedronce Brzmi nieźle

A te nastolatki dostaną pewnie z 200 lat za rozbój z bronią w ręku i porwanie

http://moto.allegro.pl/it...lg_t_34_85.html

Jak ktoś nie czuje się bezpiecznie
Oczywiście że broń powinna być normalnie dostępna dla osób pełnoletnich. Przestępcy i tak mają w nosie przepisy zakazujące posiadanie broni i tak ją kupią a zakaz ten uniemożliwia nabycie środka obrony przez normalnych obywateli.
Przestępcy mają to do siebie, że zazwyczaj nie strzelają do zwykłych szarych obywateli, bo w inny sposób robią "biznes". A jak już chcą strzelić, to zwykły szary obywatel i tak nic nie poradzi - jak będzie miał pistolet, to oni przyjdą z kałachem, jak będzie miał kałacha to oni przyjdą z granatnikiem... itp.

Natomiast szczyle spod bramy lub spod budki z piwem mają to do siebie, że takimi rzeczami się nie przejmują i gdyby dać im swobodny dostęp do broni, to rzeczywiście trudno byłoby przejść przez Wildę nocą...

Sporo ludzi myśli, że byłoby bezpieczniej mieć broń w domu, zapominając przy okazji, że nagle zaroiłoby się od broni na ulicach czy w domach innych ludzi. Dominuje raczej myślenie - fajnie byłoby mieć broń, ale tak, żeby inni jej nie mieli...

A broń palna to coś, czego można użyć zastraszająco łatwo. Nic dziwnego, że przy powszechnym dostępie do broni wzrasta liczba samobójstw - naprawdę niewiele trzeba dla osoby z depresją, aby sięgnąć po broń i nacisnąć spust. Cięcie sobie żył, łykanie tabletek, skakanie z mostów łączy się z większym bólem, z bardziej stanowczą decyzją, z planowaniem. Pistoletu można użyć zanim zdąży się pomyśleć. Dlatego też pistolet może stać się niebezpieczny przy kłótniach, przy krewkich blokersach, którzy chcą się zemścić, tyle że teraz zamiast kogoś pobić zwyczajnie mogą go zastrzelić.

p.s. Sirk wypowiedział byś się wreszcie, jestem ciekawy Twoich argumentów.
1) Konieczna jest zmiana sytuacji w której policja wydaje pozwolenia na zasadzie tak bo tak, nie bo nie. paradoksalnie na najbardziej "ofensywną" broń łowiecką najłatwiej dostać pozwolenie. Za to aby trenować któraś z kilkunastu strzeleckich dyscyplin sportowych (także olimpijskich!) trzeba udowadniać że nie jest się wielbłądem - za słabo strzela na pozwolenie, niech potrenuje/ma świetne wyniki widać broń klubowa mu starcza. Podanie jako celu "ochrony osobistej" to ogólnie ruletka, chyba ze dla "zasłużonych" albo, nie czarujmy się, wysoko postawionych. Można dostawać listy z pogróżkami i nie być w sytuacji uzasadniającej wydanie pozwolenia wg. policji a można napisać cokolwiek i trafić na dobry humor - taka jest niestety teraz rzeczywistość. Prawdę mówiąc wole znacznie ostrzejszą selekcję, trudne do spełnienia wymagania itp. niz sytuację gdy NIKT nie ma bladego pojęcia na jakiej podstawie naprawdę można otrzymać pozwolenie na broń. Czy ktoś potrafi podać choć argument za tym by policja miała wyłączną i w praktyce niczym nie ograniczona kompetencje w tym względzie? Wole prawo ostrzejsze ale pewne.
Tyle od strony czysto technicznej.

(EDIT - stopniowy bo w tym małym okienku kiepsko sie pisze a mam co pisac)

Jak widzę regulacje dostępu do broni:
1) zdrowy psychicznie - nie chcemy paranoików z bronią nie?
2) niekarany - rozumie sie samo prze się
3) brak innych przeciwwskazań - np. udokumentowany zaświadczeniem z policji ale ciężar dowodu przeniesiony za ubiegającego się na organy, tak by zastrzeżenia jeśli są to były konkretne.

Dlaczego nie widzę problemu w większej ilości broni w społeczeństwie -

bo nie widze powodu dla którego ludzie którzy nie chca zrobic mi krzywdy teraz nabrali ochoty jak dostana broń. Do zabójstw legalna bron krótka słabo się nadaje. Choćby z tego względu że jest najłatwiej chyba identyfikowalnym narzędziem! Porównanie pocisku z miejsca zdarzenia z pociskiem wystrzelonym na strzelnicy daje pewność że z oba pochodzą z tej KONKRETNEJ broni - dla odmiany znacznie trudniej udowodnić że rana została zadana tym konkretnym nożem - bo z x set tysiecy sprzedanych nozy danego modelu wszystkie tna prawie identycznie. Dlatego nawet w Stanach legalna broń jest używana do przestępstw stosunkowo rzadko. jak przy Stanach jesteśmy - słynny argument statystyki jest ciekawy - może i do NY zwożą broń z innych stanów ale dlaczego w takim razie to w NY popełni się z nią tyle przestępstw a nie tam gdzie ja sprzedają?

Obecnie mamy wzrost ilości broni w cywilnych rekach i spadek przestępczości. Z analizy do której dałem linka:
średni wskaźnik liczby zabójstw w Polsce na 100 000 mieszkańców w latach 2004–2006 wynosił 1,47, podczas gdy w Czechach – 1,21 i w Niemczech – 0,95. Jednocześnie, liczba pozwoleń na broń w Czechach i w Niemczech była o rząd wielkości wyższa niż w Polsce.

Nie robi mi różnicy czy bedę zadźgany, zatłuczony czy zastrzelony. Prawda taka że jestem ponikąd zdany na "łaske" każdych 2 wiekszych cięższych i bardziej w bojach zaprawionych ode mnie gostków i szybkośc moich nóg na każdym późniejszym wyjściu. Nie boje sie specjalnie bo jakos bardzo niebezpiecznie to terez nie jest ale nie sądze też żeby te 3.757 ofiar (oficjalnych, w 2008r.) przestepstw z użyciem niebezpiecznego narzędzia (nie broni!) czuło sie niebezpiecznie wychodząc z domu.

Dlaczego uważam że będę czuł się bezpieczniej jeśli dostęp do broni będzie szerszy -
bo będzie jakakolwiek możliwość reakcji realnej i natychmiastowej reakcji. Będąc śwaidkiem np. napaści na osobę bezbronną np. starszą wiele osób chciałby pewnie pomóc. Tylko jak? Postać i złozyc zeznanie jak juz przyjedzie policja? Gorzej jak to do mnie albo dokogos mi bliskiego dopieprzy sie banda gówniarzy. Czy maja bron czy nie - wystarczy zwykły nóż, zupełnie legalna gazrurka, młotek, kastet cokolwiek. Wcale sie nie dziwie staruszkowi co przechodzi na drugę strone ulicy czy dziwczynie która nagle patrzy w inna strone i szybko skręca za róg. Bo niby co mają zrobic? Gdyby napastnicy mieli broń i ja byłbym w znacznie lepszej sytuacji - stanowiłbym realną przeszkodę. Gdyby ktokolwiek z postronnych był uzbrojony - może by dla mnie zaryzykował może nie - teraz może tylko uciec daleko i zadzwonić na policje. Może dożyję.

Wiecej broni bedzie wiecej osób zostanie postrzelonych - nie ucieknie sie przed tym w zaden sposób. Pytanie jakie mnie mocno nurtuje jest takie: Ile z tych postrzelonych i tak zostałoby skopanych/zatłuczonych/zadźganych/przejechanych/otrutych itd. a ile osób które byłyby bez szans uda sie obronić?

Na ile przeciętny kowalski będzie większym zagrożeniem dla przestępcy? Chyba sie zgodzicie że sporo - w tej chwili mozna zatłuc człowieka w biały dzień przy monitoringu o odejść w sina dal (całkiem niedawno był taki przypadek, kilka tego typu zdarzeń swego czasu uruchomiło dyskusje o sensie monitiringu - tak btw.) a w każdym razie być przekonanym o tym że zaatakowany i postronni nie zrobią absolutnie nic - bo co maja zrobić?

Na ile bandyta bardziej zagrozi kowalskiemu? A niby czym? tym ze do niego strzeli z 5 metrow zamiast po nim poskakać? Ze narobi huku zamiast do grzmotnac w potylice i "dokończyć" spokojnie w bramie? Pewnie że broń palna od białej jest niebezpieczniejsza ale nie o tyle o ile uzbrojona w broń białą grupa jest niebezpieczniejsza od pojedynczej nieuzbrojonej przeciętnej osoby. Bo niestety przestępca bardzo rzadko jest sam, a ofiara jak i świadkowie to przeważnie jednostki.

A na zakończenie mała refleksja - jak to jest że ludzie optują często za małym dostepem do broni bo "wariaci beda do siebie strzelac na ulicach" ale gdy ktos chce broni by czuć sie bezpiecznie mówią mu że jest paranoikiem.?

Aha - argument który juz tu padł - baron w rekach bandytów sie znajdzie taką czy inna drogą (np. z magazynów policji jak na Śląsku) za to w rękach przestrzegających prawa obywateli tylko gdy bedzie do niej normalny legalny dostęp, ergo im trudniejszy dostęp tym większa dysproporcja.
Yyyy a wiesz, ze zeby dostac bron trzeba przejsc konkretne testy psychologiczne? Ktore sa mniej wiecej tej samej trudnosci, co te do policji, czyli teoretycznie zdrowa psychicznie osoba moze sie dowiedziec, ze sie zwyczajnie do tego nie nadaje, bo cos tam.

Zgadzam sie ze Zbyszkiem i innymi. Riczi, robimy zrzute? Fajnie by bylo podjechac czyms takim na uczelnie

a wiesz, ze zeby dostac bron trzeba przejsc konkretne testy psychologiczne? wiem i bardzo mnie to cieszy. właśnie dlatego ;) :
Ty naprawde czujesz sie tak zagrozony? to wspolczuje. zdazalo mi sie chodzic po 22 Wilda i nie umieralem ze strachu. spacerowalem pare razy kolo 22 przez Jezyce i minalem moze jednego czy dwoch dresow, ktorzy zagrozenia nie stanowili. na Ratajach mieszkalem 3 lata i ani razu nie czulem sie zagrozony (chodzac w koszulce Unii Leszno pare razy co moznaby uznac przeciez za prowokacyjne wrecz zachowanie).

podsumowujesz tym, ze chcialbys miec wiecej mistrzow olimpijskich w strzelectwie, a wszystkie argumenty wskazuja na to jak boisz sie grupki dresow. co ma jedno z drugim wspolnego?

nie zyjesz troche stereotypami?
Jak boisz sie grupki dresow to zacznij trenowac bieganie i uciekniesz 90% z nich.
Poza tym wez pod uwage to, ze skoro ty mialbys bron, oni tez moga miec. Kolege kiedys straszyli bronia, nie zapomni tego do konca zycia.

A to ze sie nie obronisz nozem 1v3 to sciema, ja tam znam takich mordercow
Tak restrykcyjna polityka dot. broni palnej w Polsce to dziedzictwo komunizmu - bo kto daje do ręki broń niewolnikom ? Ludzie nie mieli prawa do buntu przeciwko władzy, a prawo do rozwiązywania sporów między nimi samymi rezerwowała sobie władza, milicja (stąd np. tradycja bardzo wąskiego interpretowania obrony koniecznej w prawie karnym).

W feudalnej Japonii chłop (ashigaru), u którego znaleziono broń, mógł zostać rozsiekany przez samurajów. Łatwo się domyśleć czemu. . .

Za to w "Księciu" Machiavelli radzi władcy aby wybrał sobie żołnierzy i dał im broń na stałe bo w ten sposób wyrazi do nich swoje zaufanie i zjedna sobie ich wierność.

W Rzymskiej Republice wszyscy obywatele byli żołnierzami, byli uzbrojeni w czasach pokoju. . . a mordodzierżawie jak wiadomo nie było wśród nich popularne. A trudno było je narzucić uzbrojonym obywatelom takiego Rzymu. . . czy nawet Aten.

A słynne "Stadtluft macht frei" ? Prawo wynikało z czystej praktyki. . . król nie miał łatwo z miastami, z którymi często musiał pertraktować (o zgrozo) jak równy z równym. No, ale to mieszczanie mieli potężne mury, działa, arsenały i wyszkolonych obywateli, pieniądze na najemników. . . a nie wieśniacy. Dlatego wieśniacy gięli karki, a mieszczaństwo bogaciło się we wzgędnym bezpieczeństwie i niezależności dopóki dopóty samo nie zdobyło władzy w burżuazyjnych rewolucjach.

Z wysokich blanek miast, patryckjusze mogli negocjować z królami, a nawet cesarzami, jak równy z równym.

Prawo do posiadania broni to w praktyce wolność. Lud, który jest nieuzbrojony można zniewalać przez dziesiątki lat tak jak miało to miejsce w ZSRR, w PRLu czy obecnie w Korei Północnej, Chinach czy Iranie. Uzbrojony lud może po prostu w razie powszechnej i skrajnej niechęci do władzy wyjść na ulicę i obalić swoich tyranów bo żadne wojsko i żadna policja nie przeciwstawi się takiej sile wewnętrznej.

Tak powstały USA. . . farmerzy i traperzy gdy się już powszechnie wkurzyli na Brytyjczyków, chwycili za swoje karabiny, stworzyli milicję i wykurzyli swoich tyranów. Z taką tradycją trudno im się dziwić, że nie mogą się rozstać ze swoimi spluwami. Broń w domu to dla nich gwarancja wolności we własnym kraju i domu.

My, Polacy gdybyśmy poszli w latach 90' drogą Białorusi, bylibyśmy w praktyce bezbronni przed takim np. potencjalnym Łukaszenką. Władza ogranicza nam dostęp do broni bo nam nie ufa. . . my popieramy to z zapałem bo nie ufamy samym sobie. Kapitał społeczny w Polsce należy do najniższych na świecie. . .

Dla przeciętnego Polaka każdy obcy chce go okraść, wspólnych interesów nie należy robić nawet z przyjaciółmi bo przecież i tak prędzej czy później dojdzie do kłótni o pieniądze, a broni nie należy nikomu dawać bo zastrzelą mnie albo moje dziecko, w nocy na Wildzie strzelaniny będą. Dresy będą walić do bezbronnych emerytek itd. itp.

No, ale mimo aspiracji szlacheckich wciaż jesteśmy narodem chłopów i niewolników, którzy nieufni w stosunku do siebie muszą mieć nad sobą Pana (Państwo), które w razie czego przywoła ich do porządku kijem, a stalowym orężem obroni przed wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi. Budujemy sobie pseudodworki z kolumienkami, które podpierają chyba tylko powietrze, ale szlachecka krew w nas nie płynie bo żaden szanujący się sarmata nie rozstałby się ze swoją karabelą. Wolny szlachcic musi być uzbrojony. . . jeśli nie w szable to pistolet, a jeśli jest pacyfistą jak bracia arianie czy memonnici to niech będzie to drewniany miecz !

I tak od czasów Mieszka I, a właściwie od czasów awarskiej niewoli. . . najpierw ustawiali i niewolili nas awarscy koczownicy ze stepów, a następnie mafia Mieszka I złożona z uzbrojonych rębajłów, zapewne po częsci słowiańskiego, po części normańskiego pochodzenia. Ci uzbrojeni bandyci tworzyli nasze państwo. Lud to byli w praktyce niewolnicy, którym czasem można było wydać broń aby wspomogli obronę, porobili przesieki, innym razem sprzedawano ich w niewolę do Bizancjum albo Niemiec, a innym razem sprowadzano jako niewolników z Łużyc. . . a potem wiadomo. Przyszła szlachta, potem zaborcy, potem naziści, a na końcu komuniści I wszyscy nas rozbrajali.

Taki jest ten świat, że tylko uzbrojone państwo czy uzbrojona jednostka może być wolna i może się cieszyć spokojem od rabunku (także fiskalnego! - to pchnęło kolonistów do wystąpienia przeciwko królowi Jerzemu !) , gwałtu i przemocy. Nie jest przypadkiem, że państwa neutrealne mają jedne z najlepiej uzbrojonych armii na świecie. . . słabi są tyranizowani, płacą trybuty, są brani w niewolę, zdani na łaskę uzbrojonych.

To już tak abstrahując od tego jak posiadanie broni może wpłynąć na poziom przestępczości itd. itp.

Ty naprawde czujesz sie tak zagrozony?
Jakoś w USA to działa a przecież i tam są dresy i psychole (w czarnych czy innych gettach).
I nie ma co mówić że w USA jest inaczej etc. Tam są tacy sami ludzie jak w Polsce i nie można powiedzieć że nagle po pojawieniu się broni polskie ulice będą polem bitwy.

Jak ktoś wspomniał wyżej brak dostępu do broni jest reliktem komunizmu gdzie obywatel jest niewolnikiem.

A co do samobójstw to jeżeli ktoś chce odebrać sobie życie to i tak to zrobi.
W USA sportem narodowym jest wkladanie nozyczek do kontaktu

Nie powiedzialem ze sie nie boje, ale mozna w jakis sposob zmniejszyc ten strach poprzez swiadomosc tego, ze ma sie jakies wyjscie, mniej lub bardziej pokojowe

Poza tym, bedziesz mial guna, wyjdzie 10 dresow, kazdego zastrzelisz? Ja sie boje o ludzka glupote.
My jako naród jeszcze nie dojrzeliśmy do tego, by mieć broń. Zresztą jak już wcześniej wspomniałem pistolet kosztuje tyle co samochód (przechodzony, czasem bardzo, ale jednak). Do tego testy i biurokracja wielu potencjalnych nabywców zniechęcą. A w ogóle jak ktoś już stwierdził - jeśli ktoś będzie chciał kupić broń, to i tak to zrobi.
Przy obecnych przepisach to jeśli zastrzelisz dresa bo Cię spróbuje pobić, a on umrze - zostaniesz nazwany mordercą i pójdziesz do więzienia za przekroczenie obrony koniecznej, więc tym bardziej nie ma to sensu.