ďťż
Strona początkowa UmińscyGN: "Była szefowa kliniki aborcyjnej broni życia"Dostęp do broniIzrael jako LUD BIEDNYCH Boga<<< Lewica >>>Tyskie Wieczory UwielbieniaDzień rektorskiAkademicka Gala JazzowaPrzepis na swiateczny piernikPrzypadki przy pracy i w domu8 sierpień
 

Umińscy

W polityce lewa strona ma w programie bronić interesów biednych, tych, którzy stanowią większość w danej społeczności.
Prawica z kolei interesuje się bytem i działaniem klasy średniej, oraz intelektualistów.

Lewica przygląda się z boku Kościołowi
Prawica to raczej ludzie Kościoła (przynajmniej z definicji)

Biedni raczej nie wyrażają aprobaty dla homoseksualizmu. Prawica również....
Czy zatem rzeczywiście lewica stoi po stronie biednych?


Za ciężkie to jak na mój mały rozumek
Gdyby całym programem lewicy była obrona interesów biednych, to chyba rzeczywiście tylko UPR byłaby partią prawicową
Na początek warto się zapoznać z hasłem "Lewica" na Wikipedii. Do podstawowych założeń nie należy tylko ochrona biednych, choć niewątpliwie przyczyną powstania ruchu socjalistycznego był wyzysk robotników w XIX wieku.

Za ciężkie to jak na mój mały rozumek

Polecam coś na temat korporacjonizmu oraz chrześcijańskiego personalizmu.

Quadragesimo Anno
oraz:

lLaborem Exercens (1981)
lSollicitudo Rei Socialis (1987)
lCentesimus Annus (1991)

[ Dodano: Pon 19 Lut, 2007 20:16 ]



Rewolucja Francuska jaka była każdy widzi, ostatecznie jednak monarchia francuska nie była niewiniątkiem. Ostatecznie, zanim spustoszono Wandeę, spustoszono Sewenny.

Rewolucja Francuska jaka była każdy widzi, ostatecznie jednak monarchia francuska nie była niewiniątkiem. Ostatecznie, zanim spustoszono Wandeę, spustoszono Sewenny.



Czy zatem rzeczywiście lewica stoi po stronie biednych?

Marek, spójrz sobie z perspektywy czasu na te 10 lat rządów lewicy w Polsce i zobacz jak dbała o biednych. Aż mi się normalnie oczy zaszkliły ze wzruszenia
Można powiedzieć, że nasza lewica dbała o biednych tak, aby .... dalej byli biedni. Teraz przed wyborami znowu te cwele uderzały w ten sam dzwon co zwykle - ale już mało kto dał się nabrać. I dobrze. Ich miejsce jest głównie za kratkami.

Z drugiej strony - prawica "pierwszego rzutu" (po 1990 r.) okazała się być stadem wyniesionych na wysokie stołki jełopów co to padają do stóp każdemu byle biskupinie, i są totalnie bezgrzeszni. Nie grzeszyli też rozumem.

Prawica "drugiego rzutu" (obecnie) - gros społeczeństwa (w tym i ja) bardzo na nich liczyło - okazali się gromadą rozwrzeszczanych kundelków szczekajacych nie tylko na innych ale i na siebie nawzajem. Jak obecnie patrzę na to co się dzieje - strach mnie ogarnia. Na ministerialne stołki wynosi się psychopatów takich jak pan Macierewicz, który to raczej winien się leczyć w zakładzie zamknietym niż CZYMKOLWIEK zarządzać. W jakim innym "demokratycznym" kraju przestępcy zasiadają w ławach sejmowych (Beger, Chojarska, Lepper etc)?
Szczycimy się być "demokracją" - mi to raczej przypomina bardzo ustrój rodem z "Folwarku Zwierzęcego" gdzie to wszyscy byli równi ale niektórzy - czyli świnie - równiejsi.
U nas też mamy takie "równiejsze" od wszystkich świnie, któym wolno wszystko.

Gdzie indziej skazuje się szpitale na finansowy niebyt równocześnie dając kupę pieniędzy z budżetu na kościelno-jarmarczną fanaberię kolejnego naszego kretyna?
Gdzie indziej w majestacie prawa skazuje się nieuleczalnie chorego chłopca na smierć bo NFZ miał lepszych (lepiej opłaconych) adwokatów?
Gdzie indziej wypuszcza się na wolność skrajnie niebezpiecznych przestępców, bo "nie było podstaw do zatrzymania", podczas gdy robi się pokazowe procesy jakimś wystraszonych nastolatkom co ściągali z sieci empetrójki czy podrobili datę w legitymacji szkolnej?
Kuźwa, to jest jakaś "dupokracja"! Do czego nas doprowadzili postkomuniści a teraz dokańczają to te fieje i głupki z PiS-u.
U nas rzeczywiście większość ma rację. Ale "większość kasy"...

Ja już na wybory nie chodzę, moja świadomość polityczna się załamała. W tej chwili już mnie nie obchodzi czy w Polsce ma rządzić lewica, prawica, czy ma być komunizm, faszyzm czy anarchizm. Chcę żeby było normalnie.

Biedni raczej nie wyrażają aprobaty dla homoseksualizmu. Prawica również....
Czy zatem rzeczywiście lewica stoi po stronie biednych?

To stwierdzenie przypomina mi kawal bez sensu z dawnych lat: "jedzie babcia tramwajem, dziadek tez ma sandaly". Te dwie kwestie po prostu nie maja ze soba zadnego zwiazku i dopatrywanie sie go jest dzialaniem na sile, zeby dyskredytowac lewice (co jest nawiasem mowiac zupelnie niepotrzebne, bo lewica dostarcza mnostwo argumentow dostepnych wprost, bez takich kombinacji). Aprobata dla homoseksualizmu w zadnym wypadku nie przeszkadza we wspieraniu biednych, niezaleznie od pogladow tych ostatnich. No bo dlaczego mialoby tak byc? Mimo poprawy sytuacji materialnej czlowiek nadal bedzie biedny, poniewaz ludzie, ktorzy mu pomogli aprobuja cos, do czego on odnosi sie obojetnie?

Z ta pomoca to oczywiscie (niestety!) tylko teoretycznie, w tym temacie Darth napisal wszystko co trzeba, nie bede powtarzac jego slow.

Ja już na wybory nie chodzę, moja świadomość polityczna się załamała. W tej chwili już mnie nie obchodzi czy w Polsce ma rządzić lewica, prawica, czy ma być komunizm, faszyzm czy anarchizm. Chcę żeby było normalnie.
Smutne to, bolesne....
... ale prawdziwe.
Ja też mam dość tej Du*******cji

Bardzo bym chciał napisać, że polski rząd wreszcie zmienił kurs i zajął się tym co powinien. Bardzo bym chciał.
Ale nie mogę.
"Kartofle" Kaczyńscy i ich przydupasy zajęli się dorzynaniem tego, czego nie zdążyła rozpieprzyć postkomuna i wszytsko jest tak jak było - wciąż złodziejstwo, chamstwo, butę, nieuczciwość zasłania się pieknymi hasłami, wciąż panowie w pieknych garniturach wyrywają sobie stołki spod swych tłustych dup, wciąż prosty, zwykły człowiek ma milczeć, żreć i umierać, pracować musi tylko jak jest praca, aha i krzyżyk co cztery lata musi postawić. Obojetnie gdzie - jaśnie panowie sami się wybiorą. Potem poklepią się poplecach, pokłóca się dla zasady w jakimś "talk-show" (niech ciemny ludek ma przynajmniej igrzyska, skoro chleba nie starcza)i pójda razem na piwo.
Myślałem, że jak upadną wreszcie ostatnie zręby socjalizmu, wreszcie będzie normalnie. Jednak czerwony duch ma się dobrze i śmieje się do rozpuku z nas wszytskich. Bo tak naprawdę ustrój sie nie zmienił. To wciąż stary, dobry (?) socjalizm. Tylko nazwali to "demokracja". Chyba dla spokoju swych sumień...
Moim zdaniem nie jest w interesie lewicy (ani prawicy), generalnie w interesie polityków skutecznie bronić kogokolwiek, ponieważ w dłuższej perspektywie - zaryzykuję taką tezę - groziłaby im utrata elektoratu. Przynajmniej w naszej, młodej (jak długo jeszcze??) demokracji. Najłatwiej elektorat zdobywa i utrzymuje się na podtrzymywanych ciągle nadziejach i rozdrapywaniu starych ran.

A co do obecnej sceny politycznej - czytam z coraz szerzej otwartymi oczami ksiązkę Ziemkiewicza "Michnikowszczyzna. Zapis choroby" no i z wieloma diagnozami nie mogę się po prostu nie zgodzić, chociaż z pozoru wydają mi się mocno absurdalne. Zresztą jak patrzę na chociażby klasę rządzącą w moim mieście i województwie, czyli sporo dwudziestoparolatków, trzydziestoparolatków i trochę starszych, to naprawdę wydaje mi się, że ich postępowanie i przekonania mają się bliżej do zacnego socjalizmu niż hasła głoszone przez ich macierzyste partie.

Ale kiedyś w końcu zrobi się normalnie, musi zrobić się normalnie... zrobi się normalnie, prawda??



Ale kiedyś w końcu zrobi się normalnie, musi zrobić się normalnie... zrobi się normalnie, prawda??

Jak wszyscy może kiedyś wyjdziemy z marazmu. Niestety, akurat to nasi "jaśnie panowie" dobrze wymyślili - zawalić ludzi pracą, a tych co nie mają pracy - upijać (obniżając ceny alkoholu). Wtedy nie myśli się za bardzo i nie ma strachu, że społeczeństwo może nagle żądać jakichś absurdalnych "rozliczeń" stosując tzw 'kryterium uliczne"... Tylko w filmach to pięknie wygląda, gdy nieprzeliczona rzesza ludu powoli podchodzi pod pałac prezydencki a pan prezydent właśnie robi kupę ze strachu.

Wcześniej jeszcze można było sobie ulżyc czasami mówiąc "<tu wstaw nazwisko prezydenta, premiera itp.> to stary ch** j****y w d*** itp.". Teraz to juz i to się staje niebezpieczne, gdyż mówiąc podobne słowa stajemy się przestępcą chcącym obalić ustrój. Coś mi to przypomina...

Ale masz rację - kiedyś te stare pryki w rodzaju Milerów, Kaczyńskich, Rokit, Tusków, Lepperów - co się najchętniej przykuliby do stołków - w końcu wymrą i może nowi ludzie zaprowadzą ład w tym kraju.
Mysle, ze jednak nie chodzi o utrzymania panstwa w biedzie dla zachowania elektoratu. Rzad, ktory systematycznie poprawialby sytuacje w kraju z pewoscia mialby ciagle popracie. Warto dodac, ze zawsze jest cos do poprawienia i nigdy nie jest juz tak dobrze, zeby nie moglo byc lepiej. Tak wiec skutecznie dzialajacy rzad zawsze mialby co robic i czym kusic wyborcow. Dlaczego natomiast jest zle? Bo ludzie zasiadajacy w rzadzie po prostu pracuja w starym polskim stylu - czyli nie robiac nic lub pozorujac prace. Ich stan posiadania nie zalezy tego, czy swoja prace wykonaja dobrze czy zle - za ich dzialania placa miliony Polakow, ale nie sami rzadzacy. Oni maja swoje posady, gigantyczne odprawy, zawsze tez znajomi przygotuja im ciepla posade na wypadek politycznej kompromitacji.

Pyta prezydent Polski Boga:
- kiedy u nas w kraju bedzie w koncu lepiej?
- to juz nie za mojej kadencji

O Chylińskiej i chrzcie bojowym wydzielono
http://forum.ewangelizacj...opic.php?t=2388
Nie, nie chodzi mi o utrzymanie społeczeństwa w biedzie, ale wszędzie tam zaczyna być dobrze, gdzie politycy (w tym i lewica) trzyma się od ludzi jak najdalej, jak najdalej od państwa. W tym sensie nasza klasa polityczna nie jest wcale rozwinięta, ponieważ wciąż rości sobie prawa do wpływania na możliwie największy obszar życia społeczeństwa.

A że rządzący mają się całkiem dobrze i problemy większości nie są im tak naprawdę znane to przecież już jest truizmem.

Chodziło mi po prostu o zwrócenie uwagi na sam fakt, jakie cele przyświecają danej opcji - jeżeli większość społeczeństwa jest biedna, a utrzymanie i spokój zapewnia znalezienie się w klasie politycznej, to nie może w państwie być dobrze, bo gdyby było, to każdy zajmował by się własną działalnością, czy też pracą, a nie kombinowaniem, jak się dostać "do nich".

Gdyby całym programem lewicy była obrona interesów biednych, to chyba rzeczywiście tylko UPR byłaby partią prawicową
Na początek warto się zapoznać z hasłem "Lewica" na Wikipedii. Do podstawowych założeń nie należy tylko ochrona biednych, choć niewątpliwie przyczyną powstania ruchu socjalistycznego był wyzysk robotników w XIX wieku.


Lewica, lewicowość to moim zdaniem to wykoślawienie naturalnego porządku (zarówno sfery gospodarki, jak i wartości). Nawet konotacje tego określenia można znaleźć w Pismie św. Mówi się np. "zasiądzie po prawicy Ojca" itp. Natomiast w opisie Sądu ostatecznego jest opis podziału grzeszników (zasiądą po lewej stronie) i sprawiedliwych (ci po prawej). Widać tu wyraźnie, że prawicowość, prawica to naturalny porządek, symbol wierności naturalnemu porządkowi. To samo w okresie rewolucji francuskiej - obóz rewolucji to lewica, prawica - to obóz konserwatywny, zachowawczy.

Ja nie uważam lewicy za postępowy, pozytywny nurt myśli polityczno-gospodarczej - za jaki chcieliby być oni uważani. Dla mnie lewicowość to zaraza tocząca społeczeństwa. Lewicowość jest demoralizująca, bo ubezwłasnowalnia ludzi. Ubezwłasnowalnia - bo oducza odpowiedzialności za siebie i uczy bierności. Opiekuńczość państwa, obowiązkowe ubezpieczenia, wysoki socjal tłumią przedsiębiorczość, uniemożliwia ludziom decydowanie o swojej aktywności zawodowej - niemożność dorabiania do emerytury (dobrowolna możliwośc). Zresztą dodam jeszcze, że cały ten system ubezpieczeń, emerytur to jedno wielkie bagno. Gdyby ludzie mogli decydować sami za siebie, to chyba nikt normalny by się nie ubezpieczał np. w kulturze chińskiej od zawsze funkcjonował i funkcjonuje zwyczaj, że dzieci utrzymuja starszych, gdy Ci są już zniedołężniali. Nigdzie nie ma tego usankcjonowanego, to dla nich normalność. Gdybu nie socjal i podatki, to ludzie mileliby wystarczajaco kasy na dostatnie życie na emeryturze.

Inna sprawa, że lewicowość nie ma nic wspólnego z wolnością. Choćby kwestia decyzji rodziców o nauczaniu dzieci we własnym zakresie, standaryzacja programów nauczania, obowiązkowe zapinanie pasów w samochodach (jak ktoś chce sie zabić - to jego suwerenna wola), ograniczanie dostępu do broni palnej i możliwości swobodnego z niej korzystania (np. na terenie swojej posesji), dostęp do używek (każdy dojrzały obywatel powinien móc mieć do dostęp, informacje o ich działaniu, bez gwarancji finansowania leczenia późniejszego uzależnienia) itp. Lewicowość neguje wolność, wszystko chce regulować, uśredniać i standaryzować np. krzywiznę banana (UE).

Prawica - to niskie podatki (rozwój gospodarczy, bogactwo obywteli), wolność (decydujesz sam za siebie i ponosisz za to odpowiedzialność), sprawiedliwość (mądre, proste, dobrze stosowane prawo), konserwarywne wartości (nie muszą to być oczywiście wartości chrześćjańskie - choć te za takie można uznać). Reszta to utopia.

Lewicowość jest demoralizująca Tak, jeśli zdominuje cały naród. Przecież człowiek potrzebuje tak lewej jak i prawej ręki...
Ale jest jeszcze inne kryterium.Lewica (np.SLD) nie chce bronić życia ludzkiego a nawet myśli o aborcji,eutanazji i związkach partnerskich.Prawica (np.LPR) broni życia ludzkiego od poczęcia aż do naturalnej śmierci i broni tradycyjnego małżeństwa.Może porównajmy USA z Polską.USA - prawica (republikanie i liberałowie),Polska - podobnie i też prawica:LPR,PiS oraz liberałowie z PO.W obu krajach rola lewicy jest marginalna.Ale w USA mamy dzielnice nędzy i w Polsce mamy dzielnice nędzy.Nie znaczy to jakobym bronił lewicy,bo bardziej jestem prawicowy i pro-polonijny.
W Polsce nie ma lewicy i prawicy, z każdej strony tylko populiści.

Nie ma wyboru, trzeba głosować na PSL - tylko oni obiecują prawdę, czyli że jak zawsze nic nie będą robić.

Tak przy okazji:
http://www.joemonster.org...a-Mordo-Ty-Moja
Prawica - broni jak lew życia poczętego, a zycie "narodzone" jest już jej obojętne
Lewica - oba warianty ma w pogardzie

I tyle różnic....
To już wybierzmy LPR,oni przynajmniej byli aktywni i coś robili.

To już wybierzmy LPR,oni przynajmniej byli aktywni i coś robili.
Tyle, że LPR ma jedną zasadniczą wadę - z każdą bzdurą latają do Rydzyka po radę. No i stanowczo za bardzo mieszają sprawy kościelne z państwowymi. Uważałbnym też, bo z LPR-u wywodza się przecież takie "potworki" jak Anna "Seks-jest-zły-nie-rozwija" Sobecka czy Marek Jurek, ludzie zaślepieni jakąś obłędną misją godną krucjaty.
Ale fakt, LPR jest jak na razie najmniej "umoczona".
Ja się przekonałem do Romusia po tym jak zmieszał Kurskiego z błotem z mównicy sejmowej zaraz przed rozwiązaniem sejmu poprzedniej kadencji... to było coś!

A tak w ogóle LPR to teraz już nie tylko LPR, ale UPR i PR. Trzeba o tym pamiętać.

Ja jak zwykle głosuję na UPR, może głos stracony, ale tylko im wierzę.


Ja jak zwykle głosuję na UPR, może głos stracony, ale tylko im wierzę.



To już wybierzmy LPR,oni przynajmniej byli aktywni i coś robili.
Rzeczywiście!Aktywni to byli Coś zrobili Mhm..W działce edukacji
Niech zrobią porządne "warsztaty edukacyjne" dla nauczycieli o homoseksualizmie

[ Dodano: Czw 18 Paź, 2007 22:16 ]

. Będziemy pamiętać, że kultura nasza jest katolicka, a cywilizacja chrześcijańska. Zachowanie tych fundamentów moralnych uważamy za sprawę podstawową. Będziemy popierać rolę Kościołów w tej dziedzinie - natomiast zdecydowanie sprzeciwiać się będziemy bezpośredniemu wpływowi instytucji kościelnych na politykę. Zasada wolności sumienia powinna być zagwarantowana.

Tego nie neguję, tylko zaznaczam że w UPR jest sporo ateistów. Dodatkowo głosuję na nich bardziej ze względu na ekonomiczno-gospodarczy charakter ich programu.
Problem jest taki, że bez co najmniej renegocjacji konkordatu z Watykanem nie ma co w ogóle mówić o prawdziwym państwie świeckim (ale nie ateistycznym) . LiD ujęło w swoich "100 konkretach" "rodział kościoła od państwa" i jadą na tym chcąc uzyskać głosy ateistów i antyklerykałów, podobnie jak SLD to zwykle robiło. A dopóki się nie powie głośno "Trzeba zrewidować konkordat" - o prawdziwej wolności światopoglądowej państwa nie ma co marzyć. A który polityk-"samobójca" powie takie coś publicznie? Chyba nikt się nie odważy.

W ogóle podoba mi się jak do tego podeszli Czesi - nasi południowi sąsiedzi stwerdzili, że do działania państwa taki dokument nie jest niezbędny. Konkordatu nie ma. Słyszał ktoś o prześladowanich chrześcijan w Czechach? Natomiast w Polsce, kraju JP2, z Maryją na tronie, z Matką Boską Sejmową w Sejmie, z Konkordatem, Rydzykiem, Dziwiszem i Gempem - wciąż niektórzy wierzący krzyczą, że są prześladowani. Ja już nic nie rozumiem.
Myślę że to stopniowa utrata pozycji tak boli.