UmiĹscy
Jak należy porządnie czytać Biblię, a konkretnie Stary Testament ? Bo ja kiedyś przeczytałem, że prezydent Bush w Ameryce podzielił sobie Biblię na 365 fragmentów ( w wersji protestanckiej którą i ja dysponuję jest to jakieś 4 strony na dzień ). No i ja też sobie postanowiłem tak robić. Ale jakoś powiem, że ostatnio wydawać mi się to zaczęło trochę mało efektowne. Kończę już szczęśliwie księgi historyczne ( zacząłem czytać jeszcze gdzieś w listopadzie ), ale jakoś zaciemnia mi ta metoda sprawę. Bo w tych księgach właściwie o to samo chodzi. Na pierwszy rzut oka przynajmniej. Ciągle Żydzi pod wodzą jakiegoś charyzmatycznego przywódcy prowadzą wojny, grzeszą, cierpią kary, nawracają się i tak w kółko. Gdy czytałem Pięcioksiąg nawet nie gorszyły mnie te fragmenty, które i wujaszka Osamę wpędziłyby w kompleksy. Po prostu za rodą o. Salija OP zinterpretowałem to sobie jako walkę Kościoła z szatanem czy grzechem, ewentualnie samego człowieka, gdzie ludy wyrzynane przez Żydów to spersonifikowane grzechy, pokusy. Ale czytając kolejne księgi, mówiące w zasadzie o tym samym jakoś nie zauważyłem, żeby to przynosiło jakąś specjalną korzyść duchową.
Dlatego pytam - jak Wy czytacie Stary Testament, żeby przyniosło Wam to maksimum korzyści duchowych i intelektualnych ??
A jeśli o Nowy Testament idzie. Tu wypracowałem sobie kiedyś dawno metodę, żeby czytać wedle określonej kolejności, zaczynając od ksiąg wg mnie najłatwiejszych i dochodząc do coraz trudniejszych :
-Ewangelia wg. św. Mateusza
- Dzieje Apostolskie
-Ewangelia wg św. Marka
-Listy Ap. ( ale nie św. Pawła )
- pozostałem Ewangelie
-Listy św. Pawła
-Apokalipsa.
Ja nie mam metody. Kiedyś też próbowałam czytać systematycznie. Zasypiałam. Nie tędy droga. Mam problem, to szukam go w Biblii, jeśli nie znajduję odpowiedzi, to lecę wzrokiem po indeksie, aż trafię. Czytam szczegółowo z komentarzem. Jeśli komentarz, tylko "rozjątrzy" moją dociekliwość, szukam po podręcznikach do histroii, w necie, gdzie się da, aż daną kwestię jakoś sobie uzmysłowię i ułożę w głowie.
Bardzo chętnie czytam o Biblii w ujęciach przekrojowych. W Tygodniku Powszechnym jest przepiękny cykl - "Kobiety w Biblii". Tego się nie czyta, to się je. W innym czasopiśmie jest wspaniały cykl "Seks w Biblii". Te cykle tak mnie zainspirowały do poszukiwań w Biblii kontekstów, że gdybym chciała to przeczytać normalnie, to nie wiem, czy przeczytałabym to przez miesiąc, a tak siądę i czytam jak opetana, a tu gary nie pomyte, coś tam zawalone, a ja "muszę" czytać.
Polecam Słownik teologii biblijnej - kosztuje to raptem ok 20 zł, a ma mnóstwo haseł świetnie opisanych i do tego z odnośnikami do odpowiednich fragmentów w Biblii - naprawdę świetna sprawa na początek poznawania Biblii
Słowo Boże powinno się przede wszystkim medytować Tzn. wgłębiać się w nie jak najbardziej, "smakować", rozmyślać nad nim, przyrównywać do własnego życia, własnej sytuacji, rozważać.
Tak mnie więcej być powinno, żeby czytanie Słowa Bożego przynosiło jakieś owoce. Ja z kolei skupiam się niestety tylko na czytaniu codziennie wieczorem, bo za te wgłębianie się, jakoś nie mogę się zabrać. Przede wszystkim źle wyznaczam sobie na to czas, bo jest to moment tuż przed snem, a należałoby znaleźć w ciągu dnia optymalny i niczym nie zakłócony czas na to. Wiele osób poleca też krótką modlitwę do Ducha Świętego przed czytaniem czy rozważaniem Słowa.
Ja w ostatnim roku kalendarzowym postanowiłam usystematyzować swoją znajomość Biblii - czyli po prostu ją całą na pewno przeczytać. Zrobiłam to według planu rocznego ściągniętego stąd:
http://biblijna.strona.pl/teksty/plan.htm
Plan przewiduje średnio 2 rozdziały ze ST, jeden psalm [szybko się kończą ] i jeden rozdział z NT [też się kończą przed upływem roku]. Rozdziały bardziej "wyliczankowe" [genealogie czy dokładne opisy np Arki] pominięto; ja je jednak włączyłam.
Plan nie leci po kolei - i dobrze.
Ale czy to w ogóle dobra metoda? Na takie usystematyzowanie czegoś, co się znało fragmentami i tak średnio było wiadomo co do czego, jest niezła. Ale po pierwsze i tak nie mogę powiedzieć, żebym świetnie poznała Biblię, po drugie jest to zwykłe, informacyjne, czytanie.
Widziałam gdzieś na Mateuszu chyba ten plan ulepszony; jak znajdę, mogę Ci dać linka.
A jak ja bym teraz czytała? Księgami. To znaczy księgę w całości "na szybko" [ile Ci się rozdziałów chce; jak najbardziej może być według tego planu], a jak już wiadomo, o czym jest i o co ogólnie chodzi, to bym wracała do konkretnych fragmentów [w przypadku ST jest o tyle łatwiej, że w niektórych księgach nie muszą być wszystkie]. I je już na spokojnie, najlepiej z jakimś dobrym komentarzem. Ale właśnie tak, żeby najpierw poznać ogólny kontekst, a dopiero później się wgłębiać.
Jasne, zajmie to więcej czasu niż rok, ale według mnie warto. W końcu po co się spieszyć, prawda?
Polecam Słownik teologii biblijnej
ja póki co to walcze z teologią biblijną, by nie powtarzać roku.
Jeśli zaś chodzi o czytanie Biblii to najlepszy przekład ST (najbliższy oryginału) jest przekład protestancki
Nie polecam czytać samego starego testamentu.
Proponuję rozdział Starego, rozdział Nowego. A potem jakąś lektórke duchową. na wszystko nie poświecać na poczatek wiecej jak 30 min
Proponuję rozdział Starego, rozdział Nowego.
Można sobie czytać tak wg. kalendarza liturgicznego (tzn. czytania na każdy dzień wg liturgii Kościoła)
Daidosku, chodzilo mi poprostu o to, że przekład protestancki ST jest bliższy oryginałowi, że jest dokładniejszy... ale zgadzam sie, ze nie można sie skupiać jedynie na ST czy jedynie na NT
Można sobie czytać tak wg. kalendarza liturgicznego (tzn. czytania na każdy dzień wg liturgii Kościoła)
No, w ten sposób na pewno nie przeczyta się całego ST. A do tego przy takim czytaniu brak ogólnego spojrzenia na całość. Za to dobre do medytacji
A jeśli chodzi o to, czy sam ST, czy z Nowym. Według mnie najpierw koniecznie Nowy. I dopiero później Stary - może być tak, jak napisał Daidoss, ale wcale nie musi Bo jeśli komuś chodzi po prostu o poznanie Biblii, to NT poznał wcześniej, więc teraz może go czytać już inaczej. Na przykład przemedytować sobie mniejszy niż rozdział fragment.
Ja w ostatnim roku kalendarzowym postanowiłam usystematyzować swoją znajomość Biblii - czyli po prostu ją całą na pewno przeczytać. Zrobiłam to według planu rocznego ściągniętego stąd:
http://biblijna.strona.pl/teksty/plan.htm
Plan przewiduje średnio 2 rozdziały ze ST, jeden psalm [szybko się kończą ] i jeden rozdział z NT [też się kończą przed upływem roku].
Ten pomysł wygląda całkiem sensownie. Co prawda w moim przypadku wymaga pewnego ,,cofnięcia" się, ale jeśli mam z niego wyciągnąć większe korzyści, to czemu nie .
Cieszę się
Znalazłam ten link, o którym pisałam wcześniej:
http://www.mateusz.pl/duchowosc/wobi/plan/
Tu też jest jakiś plan, chyba nieco inny - możesz się temu przyjrzeć, ja się prawdę mówiąc nie wgłębiałam, bo jak go znalazłam, to już nie byłam tą metodą zainteresowana.
Pozdrawiam
Jeśli zaś chodzi o czytanie Biblii to najlepszy przekład ST (najbliższy oryginału) jest przekład protestancki Wesoły
Julia a ty znasz orginał, że tak mówisz i po pierwsze o jaki przekład chodzi - dokładnie? A tak z ciekawości....
Greg... na zajeciach ze ST porównywaliśmy przekłady... łącznie z tym, że czytaliśmy biblie hebrajską z przekładem interlinearnym czy jak sie to tam zwie.
Jeśli chodzi o przekład ST najbliższy oryginałowi bazuję na opinii mojego profesora od biblistyki (prof. M. Wojciechowskiego, który jeśli chodzi akurat o NT jest współautorem przekładu "Grecko-polski NT")
A przekład protestancki, który miałam na myśli to ptzekład Brytyjskiego Towarzyswa Biblijnego, czy jakoś tak sie to nazywało, znany głównie pod tytułem Biblia święta
A przekład protestancki, który miałam na myśli to ptzekład Brytyjskiego Towarzyswa Biblijnego, czy jakoś tak sie to nazywało, znany głównie pod tytułem Biblia święta
Z bliskościa do orginału nie dyskutuję bo nie wiem ale jedno wiem ten przekład jak dla mnie operuje językiem poslkim trochę z innej epoki. Taki strasznie chropowaty język, to nie jest za bardzo słwonictwo, którym teraz się posługujemy. Zaznaczam wyrażam tylko własną opinię i nie chodzi mi o dyskwalifikację danego przekładu....
A ja postanowiłam w tym roku przeczytać całą Biblię - tak prawdziwie od deski do deski!
Oby mi się udało...
Dostałam taką rozpiskę, gdzie przewidziane są 2 czytania Biblii na dzień (rano i wieczorem) - rano Stary Testament, a wieczorem Nowy.
A dokładniej to jest właśnie ten plan: http://www.wieczernik.oaz...anie_biblii.pdf
Często po przeczytaniu fragmentów brakuje mi chęci na ich analizę, rozważanie, ale cóż... uparłam się, że przeczytam w ciągu roku i koniec! Trzeba ćwiczyć silną wolę!
Greg... zgadza się, jest troche chropowaty, to zależy czego kto oczekuje po przekładzie. To jest zdanie biblistów, którzy porównują przekłady, a takze zajmują się tłumaczeniem Biblii z oryginału. Niestety współczesny język jest uboższy treściowo czy jakos tak i ciężko jest przetłumaczyć dokładnie, by zachować pierwotne bogactwo treści tekstu. Dosłowne tłumaczenie niestety nie jest takie gładkie jak znane nam.
Tylko że jest pewien problem. Bo te systemy mają podobną wadę jak ten ,,bushowski". Opierają się bowiem na czytaniu np ksiąg historycznych bez przerwy przez kilka miesięcy. A ja właśnie pisałem, że w tym tkwi problem, że to właśnie po pewnym czasie zaciemnia obraz.
Nie uważacie, że lepiej byłoby to rozbić ? Czytać np dwa tygodnie księgi historyczne, potem dwa tygodnie mądrościowe albo prorockie, potem wrócić do historycznych ? Albo dwie strony historyczen, dwie mądrościowe, strona z NT ?
Jako dobre omowienie ksiag historycznych polecam książkę Ks Jelonka "Biblijna hstoria zbawienia"
Tylko że jest pewien problem. Bo te systemy mają podobną wadę jak ten ,,bushowski". Opierają się bowiem na czytaniu np ksiąg historycznych bez przerwy przez kilka miesięcy. A ja właśnie pisałem, że w tym tkwi problem, że to właśnie po pewnym czasie zaciemnia obraz.
Wg. mnie jeśli czytamy ST w świetle NT czyli znając historie zbawienia to nic nam się nie zaciemni. Jednocześnie jeśli trzeba poznać daną historię to raczej lepiej ją czytac ciągle, bo wówczas to sie może zaciemnić
A ja postanowiłam w tym roku przeczytać całą Biblię - tak prawdziwie od deski do deski!
Oby mi się udało...
Dostałam taką rozpiskę, gdzie przewidziane są 2 czytania Biblii na dzień (rano i wieczorem) - rano Stary Testament, a wieczorem Nowy.
A dokładniej to jest właśnie ten plan: http://www.wieczernik.oaz...anie_biblii.pdf
Często po przeczytaniu fragmentów brakuje mi chęci na ich analizę, rozważanie, ale cóż... uparłam się, że przeczytam w ciągu roku i koniec! Trzeba ćwiczyć silną wolę!
Tak inis, trzeba ćwiczyć silna wole, tylko warto tez pomyśleć,aby to czytanie Biblii mogło tez nam pomóc zrozumieć, co Bibli chce nam przekazać. Słowo Boże jest słowem żywym, czyli potrafi odmieniać nasze życie, zmieniać je na lepsze, ale warto czytać to słowo w skupieniu, tak aby ono mogło przenikać nasze życie i nasze serce i aby mogło działać. Wtedy obok silnej woli pojawią sie także owoce czytania Słowa Bożego, czego ci oczywiście życzę.
Pozdrawiam
Tak inis, trzeba ćwiczyć silna wole, tylko warto tez pomyśleć,aby to czytanie Biblii mogło tez nam pomóc zrozumieć, co Bibli chce nam przekazać. Słowo Boże jest słowem żywym, czyli potrafi odmieniać nasze życie, zmieniać je na lepsze, ale warto czytać to słowo w skupieniu, tak aby ono mogło przenikać nasze życie i nasze serce i aby mogło działać. Wtedy obok silnej woli pojawią sie także owoce czytania Słowa Bożego, czego ci oczywiście życzę.
oj wiem, wiem...
Oprócz tego, że ostatnio ćwiczę w taki sposób silną wolę, to znajduję też czas na rozważanie tego Słowa - a przynajmniej się staram.
I owoce są - a jakże!
Bo te systemy mają podobną wadę jak ten ,,bushowski". Opierają się bowiem na czytaniu np ksiąg historycznych bez przerwy przez kilka miesięcy. A ja właśnie pisałem, że w tym tkwi problem, że to właśnie po pewnym czasie zaciemnia obraz.
Jeśli chodzi o mój plan, to staram się w nim ograniczyć tę niedogodność do minimum. Owszem, IMHO trzeba przeczytać "jednym ciągiem" księgę Sędziów, Samuela i Królewskie, bo to daje dopiero pełny obraz sytuacji - ale zaraz potem czytamy Proroków z okresu królewskiego, wtedy rozumiejąc lepiej kontekst ich przepowiadania. A także Przysłowia zawierające najstarsze teksty mądrościowe z tejże epoki.
Jeśli chodzi np. o pięcioksiąg + ks Jozuego - to starałem się bardzo precyzyjnie rozdzielić narrację historyczną od samych przepisów Prawa, ponieważ to dopiero, nam ludziom wychowanym w kulturze europejskiej, pozwala na dogłębne zrozumienie treści.
Jest też sporo tzw. rekonstrukcji, które oddają biblijną narrację w sposób zrozumiały dla współczesnego czytelnika [ale to jest tylko "opcja" lektury].
W sumie kompozycja tego planu kosztowała mnie 5 lat pracy, w trakcie których przeczytałem całą Biblię trzykrotnie.
Plan jest 2-letni, ale jeśli czyta się 2 fragmenty dziennie (1 rano, a 1 wieczorem) wtedy staje się tylko roczny. A jeśli ktoś czyta ten plan tak, że jednego dnia czyta tekt, a drugiego się z nim modli - wtedy jest on 4-letni.
Równocześnie jeśli ktoś chce księgi biblijne czytać w innej kolejności - to może to oczywiście zrobić, zachowując jednak plan lektury dla poszczególnych ksiąg.
Dla wielu lepiej będzie przeczytać najpierw cały NT wg planu [w dokładnie 30 tygodni, czyli ok. 7miu miesięcy], a potem dopiero zmierzyć się ze ST.
W każdym razie bardzo przestrzegam przed czytaniem Biblii po kolei w jej dotychczasowym układzie "jak leci". Bilia= książeczki [lp. "biblion=książeczka] to przecież księgozbiór, a nie Księga, to Święta Biblioteka. Nierozsądne jest cztać księgi z biblioteki wg kolejności w jakiej położono je na półce.
Gwarantuję, że jak np. zaczniecie czytać listy św. Pawła od Rzymian [bo od tego zaczynają się Listy w NT] - zniechęcicie się, bo akurat jest to najtrudniejszy tekst pawłowy.
Albo przeczytacie sobie Ewangelię św. Łukasza (I tomm łukaszowego dzieła], a potem zamiast od razu przeczytać II tom [czyli Dzieje Apostolskie], no to czytamy Ewangelię janową zawierające teologię odległą o lata świetlne od teologii łukaszowej [są to może najbardziej kontrastujące ze sobą ujęcia Dobrej Nowiny, choć wspaniale się skądinąd dopełniające!]. Po takiej lekturze w Biblii wielu z nas ma zamęt w głowach. Dlatego trzeba mieć najpierw jakiś dobry przewodnik po niej a nie zwiedzać wszystko chaotycznie wg jakiegokolwiek pomysłu.
Jeśli Wam nie odpowiada mój pomysł - to można np. wziąć "Spotania z Biblią" prof. Świderkówny i czytać księgi biblijne zgodnie z jej komentarzami. To na pewno lepszy pomysł niż liczne plany lektury wywieszane bez żadnego uzasadnienia kolejności lektury...
Kiedsyę się zawzięłam żeby przeczytać całe Pismo, wtedy czytałam codziennie jeden rozdział ST i jeden NT. I tak dwa obroty
A teraz przerzuciłam sie na Liturgię godzin
Polecam różne opracowania bibllijne, żeby neiktóre fragmenty rozpatrywać w konkretnym kontekście kulturowym itp. , bo własna interpretacja moze na manowce sprowadzic
wtedy czytałam codziennie jeden rozdział ST i jeden NT. I tak dwa obroty
No i co, nie zakręciło Ci się w głowie ???
Tylko na życiorysach i spisach ludności
Ale już trzeci raz od deski do deski nie chciałam czytać Wolę jak teraz
Jako poszukiwacz książek w internecie - zgłaszam sie i przedstawiam co znalazłem w tym temacie. Moze coś wybierzecie:
Ks. Tomasz Jelonek
BIBLIJNA HISTORIA ZBAWIENIA
http://www.opoka.org.pl/b...storiaz_00.html
Lectio divina
Przemadlanie Słowa
Jan Krawczyk OCD i Karmelitański Ruch Ewangelizacyjno - Modlitewny
http://www.karmel.pl/modlitwa/lectio/index.html
Karmelitańska metoda modlitwy biblijnej
Jan Krawczyk OCD i Karmelitański Ruch Ewangelizacyjno - Modlitewny
http://www.karmel.pl/modlitwa/biblia/index.html
Studnia Jakuba
Jan Krawczyk OCD i Karmelitański Ruch Ewangelizacyjno - Modlitewny
http://www.karmel.pl/modlitwa/studnia/index.html
Jak czytać Biblię?
bp Kazimierz Romaniuk
http://www.kuria.gliwice....ex.php?numer=12
George Martin
CZYTANIE PISMA ŚWIĘTEGO
JAKO SŁOWA BOŻEGO
http://www.mateusz.pl/ksiazki/gmcps/
Pozdrowienia
Jak czytać Biblię?
Najlepiej regularnie – czyli choćby mały fragment, ale codziennie! I najlepiej zacząć od „najłatwiejszych” ksiąg, czyli:
Ewangelia wg św. Łukasza, Dzieje Apostolskie, List do Rzymian, a potem inne księgi.
Jeśli chcesz chciałbyś poczytać trochę wielkich mów Jezusa, to sięgnij do np. Mt 5-7, Mt 10, Mt 21-23, J 13-16, Łk 15
Ale jak to odnaleźć? Np. co to znaczy Mt 5-7??
Na początku Biblii są skróty i tam zobaczysz, że MT to skrót od Ewangelii wg św. Mateusza, a 5-7 oznacza od piątego do siódmego rozdziału.
Inny fragment, np. 1 P 5,7? Na początku biblii znajdziesz, że 1P oznacza Pierwszy List św. Piotra. 5 oznacza 5 rozdział, czyli „dużą” piątkę. 7 to siódmy wiersz tego piątego rozdziału. Czyli 1 P 5,7 to „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was!”
Biblia, czyli Pismo święte to najlepszy modlitewnik na świecie!!!
Możesz modlić się Psalmami, np. Ps 23, Ps 27, Ps 34, PS 51, Ps 91, Ps 121, Ps Ps 127, Ps 129, Ps 139.
Pamiętaj, że czytając Biblię zaczynasz się modlić, a modlitwa da Ci moc!
Biblia to list miłości napisany przez Boga do Ciebie. Tak ją czytaj. Jeśli czegoś nie rozumiesz, nie bój się zapytać księdza albo kogoś, kto się zna.
Nie zrażaj się, bądź cierpliwy. Jeśli dziś czegoś nie zrozumiesz, może zrozumiesz to jutro.
Jeśli czegoś nie rozumiesz, nie bój się zapytać księdza albo kogoś, kto się zna.
Nie zrażaj się, bądź cierpliwy. Jeśli dziś czegoś nie zrozumiesz, może zrozumiesz to jutro.
Tak, tylko najpierw znajdź takiego, który zechce ci poświęcić czas i wytłumaczyć. Księdza trzeba sobie "ukraść", tak, jak ja to ostatnio zrobiłam na pielgrzymce. Jechaliśmy autokarem, mieliśmy wrócić do Lublina, gdzieś ok. 1.00 w nocy w niedzielę. Zażartowałam, że po co do domu wracać, od razu do kościoła, ksiądz odprawi mszę i nie będziemy musieli drugi raz gonić na mszę niedzielną. Wszyscy gruchnęli śmiechem, ale ksiądz wyjaśnił, że jako proboszcz ma prawo udzielić dyspensy od niedzielnej mszy i nawet dyspensy od postu - czym mnie zaszokował, dalej powiedział, że obserwuje ostatnio pocieszające zjawisko, że coraz częściej ludzie dzwonią po dyspensę na piątek, bo imieniny itp., co świadczy o powadze i odpowiedzialności parafian. No, ale jak ktoś ma problemy to niech zgłasza. Oczywiście zapowiedziałam proboszczowi, że go "naciągnę do oporu", bo to jedyna okazja, no i ucięliśmy sobie bardzo fajną pogawędkę na temat Biblii, ale niestety, nikt inny się nie włączył, bo mało kto czyta Biblię. Owszem, jest nawet u nas "Krąg biblijny", ale na czym on polega? Ksiądz-lektor mówi, parafianie słuchają. Nie ma żadnej dyskusji, pytań, probnlemów. Ja dziękuję. Mam homilię i tak samo słucham, przecież to nie o to chodzi. Normalnie w parafiach księża są tak zagonieni, że nie mają czasu na to, aby się umówić z człowiekiem i dyskutować z nim coś tam. Próbowałam zachęcić naszych księży , żeby odpowiadali na pytania na parafialnym forum z zakresu problemów wiary. Mamy przecież 3 teologów z doktoratami. Żaden się nie wychylił, żaden słowem się nie odezwał.
Jednak ta pielgrzymkowa pogawędka dała mi wiele do myślenia - jak czytać Biblię, bo akurat ks. proboszcz powiedział o różnych metodach rozumienia Biblii, o zasadzie niesprzeczności, o zgodności formy itp. podając przy tym przykłady. I to jest to - czytać każdy umie, ale te informacje o rafach i mieliznach są bezcenne. Właśnie te metodologie powinny być propagowane przy każdej okazji.
W tym wątku zabrało głos kilkanaście osób i tak naprawdę każdy z nas proponuje inny system - wynikający najczęściej z jego własnej percepcji wiedzy. Jak już napisałam w swoim poście - czytam, jak mam bieżący problem, i to dogłębnie, nie ograniczając się do wybranego fragmentu, tylko wrzucam zagadnienie na index i wyłapuję cytaty z całości Pisma, a potem czytam całe rozdziały, z których te cytaty pochodzą, dopiero wtedy mam jakiś spójny obraz problemu ujętego przez Biblię.
Systematycznie - tylko słucham lub oglądam na video, bo tak najszybciej zapamiętuję - zresztą pierwsi chrześcijanie tylko słyszeli Słowo Boże. Biblia była spisana w 150 lat po Chrystusie. Natomist pisanego słowa używam do medytacji. Niestety, modlić się z Biblii nie umiem - może dlatego, że te psalnmy przetłumaczyli fachowcy, a nie poeci. Jak czytam "Psałterz Dawidów" Kochanowskiego, to czuję tekst do szpiku kości, a z Biblii jakoś na zimno mi to idzie.
Julio, czy znasz gramatykę hebrajską? Czy znasz zasady hebrajskiej retoryki biblijnej?
nie mialam języka hebrajskiego jako przedmiotu, wiec dogłębmnie gramatyki nie poznałam.
Zosiu co do dyspensy, to jest taka możliwośc, nic w tym dziwnego.
nie wiem czy przy takiej ilości obowiązków jakie aja księża ty byś miała na to czas.
Ja to zauważam Julio, ale już łatwiej znaleźć czas, żeby przynajmniej raz w miesiącu odpowiedzieć hurtem na 3-4 pytania z zakresu Biblii czy wiary (niechby każdy z księży rozpracował po jednym), niż usiąść w kancelarii z delikwentem i rozmawiać z nim godzinę czy dwie. U nas jest ks. proboszcz i 4 "wio karych" - nie licząc księdza - rezydenta, który bywa rzadko, ze względu na swój urząd i rozliczne obowiązki. A szkoda, bo nasz proboszcz jest w tych sprawach wybitny, ma niezwykły dar przekonywania, choć od razu się zastrzegł, że nie jest biblistą, ale jest świetnym metodykiem. Przecież zauważyłaś jaka jestem sceptyczna i jak trudno mnie przekonać, gdy mam jakąś ugruntowaną koncepcję. A on mnie przekonał w kilku zdaniach - podał bardzo mocno uzasadnione argumenty i przedstawił je jasno, czytelnie - i od razu sprawa jasna. Nie toleruję, jak ktoś kluczy wokół zagadnienia i naciąga fakty, a jeszcze bardziej - nadinterpretuje. To mnie wkurza do białości. A proboszcz mówi logicznie, uzasadnia wiarygodnie i rzetelnie i to do mnie trafia.
Jak czytać Biblię?
Najlepiej regularnie – czyli choćby mały fragment, ale codziennie! I najlepiej zacząć od „najłatwiejszych” ksiąg, czyli:
Ewangelia wg św. Łukasza, Dzieje Apostolskie, List do Rzymian, a potem inne księgi.
Jeśli chcesz chciałbyś poczytać trochę wielkich mów Jezusa, to sięgnij do np. Mt 5-7, Mt 10, Mt 21-23, J 13-16, Łk 15
Ale jak to odnaleźć? Np. co to znaczy Mt 5-7??
Na początku Biblii są skróty i tam zobaczysz, że MT to skrót od Ewangelii wg św. Mateusza, a 5-7 oznacza od piątego do siódmego rozdziału.
Inny fragment, np. 1 P 5,7? Na początku biblii znajdziesz, że 1P oznacza Pierwszy List św. Piotra. 5 oznacza 5 rozdział, czyli „dużą” piątkę. 7 to siódmy wiersz tego piątego rozdziału. Czyli 1 P 5,7 to „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was!”
Biblia, czyli Pismo święte to najlepszy modlitewnik na świecie!!!
Możesz modlić się Psalmami, np. Ps 23, Ps 27, Ps 34, PS 51, Ps 91, Ps 121, Ps Ps 127, Ps 129, Ps 139.
Pamiętaj, że czytając Biblię zaczynasz się modlić, a modlitwa da Ci moc!
Biblia to list miłości napisany przez Boga do Ciebie. Tak ją czytaj. Jeśli czegoś nie rozumiesz, nie bój się zapytać księdza albo kogoś, kto się zna.
Nie zrażaj się, bądź cierpliwy. Jeśli dziś czegoś nie zrozumiesz, może zrozumiesz to jutro.
Bardzo jasno to ujałes Daidosie. Napewno wiele osób wie jak korzystać z Biblii, inni mam nadzieje skorzystaja z twojego wyjasnienia. Ja będąc kilka lat we wspólnocie zauważam,że ludzie mimo kontaktu ze słowem Bozym, nawet czestego, maja jeszcze problemy z uzywaniem Biblii. Dlatego warto próbować czytac Biblie i korzystać z rady Daidossa, to chyba bardzo proste wyjasnienie i rada, szczególnie dla tych, którzy maja jeszcze problemy z czytaniem oraz ze zrozumieniem słowa.
Pozdrawiam
I najlepiej zacząć od „najłatwiejszych” ksiąg, czyli:
Ewangelia wg św. Łukasza, Dzieje Apostolskie, List do Rzymian, a potem inne księgi.
Daidossie, czy rzeczywiście uważasz list do Rzymian za łatwy ! Dla mnie [i wielu innych] to zdecydowanie najtrudniejszy tekst św. Pawła, w dodatku wokół niego właśnie narosło mnóstwo sprzecznych interpretacji [od czasów Lutra].
Za stosunkowo proste teksty św. Pawła uznałbym raczej Listy do Tesaloniczan, do Tymoteusza, do Tytusa, do Filipian, do Filemona. Oba do Koryntian i do Kolosan są średnio trudne. Pozostałe są jednak bardzo trudne, wymagają ogromnego skupienia przy lekturze i dobrych komentarzy - chodzi o listy do Efezjan, do Galatów, do Rzymian, do Hebrajczyków [list przypisywany często Pawłowi, choć nwiadomo iemal na pewno, że nie jest on jego autorem].
Jeśli chodzi o ST, proponuję zacząć od Syracydesa [inne nazwy: Mądrość Syracha, Ekklezjastyk, Jezus-Syra]. Z proroków w miarę dobrze czyta się Habakuka, Sofoniasza, Malachiasza. Izajasza też można czytać z pożytkiem, jeśli ktoś nie jest czuły na totalne przemieszanie wielu wątków w tej ogromnej księdze i wie, że Izajaszy było aż trzech [każdy działał w innej epoce].
Z innych ksiąg ST nieźle czyta się takie opowieści [midrasze] jak Rut, Estera, Tobiasz, Judyta, Jonasz...
Daidossie, czy rzeczywiście uważasz list do Rzymian za łatwy !
Nie jestem specjalistą od tego to fakt jakoś powoli staram sie czytać pokolei wszytsko. Ewangelie przeczytałem całą. I czytam Stary iak i Nowy Testament jednoczesnie codziennie po rozdziale. Po Ewangelii narazie najtrudniejsze były dla mnie Dzieje Apostolskie szczególnie dlasze perykopy, poczatków Kościoła.
Najlepiej czyta mi sie listy do Koryntian.
[ Dodano: Pon 13 Mar, 2006 ]
Po Ewangelii narazie najtrudniejsze były dla mnie Dzieje Apostolskie szczególnie dlasze perykopy, poczatków Kościoła.
Wydaje mi się to symptomatyczne: to co my głosimy w naszych kerygmatach jako Dobrą Nowinę nie musi pokrywać się z tym, co w DZ głoszą Apostołowie ! Dokładna lektura mów kerygmatycznych z Dz 2,3, 13, 17 i paru innych bywa sporym zaskoczeniem.
Dobrą Nowiną jest tam zawsze zmartwychwstanie, a śmieć krzyżowa ma nas przekonać o naszym własnym grzechu [dopiero po jakimś czasie, jakby wtórnie, staje się u Pawła Dobrą Nowiną, bo świadczy o tym jak Bóg nas umiłował, do czego się dla nas posunął - ale tego jeszcze nie ma w Dziejach]. Neoni znakomicie to zrozumieli, a Odnowa niestety nie za bardzo [a przynajmniej nie wszędzie i nie zawsze]....
Jak czytać Biblie?
Ja zaczęłam z ciekawości ,jak to było ,jak się zaczeło.
Zaczęłam od początku ,czyli od stworzenia świata .Nowy Testtament nijak nie wchodził
w rchube ,poprostu nie mogłam go strawic.
Spis imion , a do czego mi to?
Irytowało mnie ,zachowanie Jezusa ,który lekceważył matke i nie chciał do niej wyjść.
Irytowało mnie ,delikatnie mówiąc--stwierdzenie " temu co nie ma ,zabiorę to co ma i dam temu co ma
Jak ,to ? To ,on juz ma i jeszcze dodać jemu ,zabierając temu ,co nie ma
Nie ,Nowy odpada ,Stary i owszem ,Jeremiasz ,Izajasz ,Psalmy
nie wszystko nadawało się do czytania ,bo zadużo krwi sie tam leje.
Ale ,ciekawość jest ,tym początkiem ,ku czytaniu.
Kilka możliwości czytania Pisma Św.:
1. wg SNE - jeden rozdział dziennie i jeden psalm (od ST poczynając. Psalmy, gdy się kończą to od nowa). W ten sposób przeczyta sie całe Pismo, jeśli się jest systematycznym.
2. od łatwiejszego- mówią,że NTjest łatwiejszy w odbiorze. Fragment dotyczący wydarzenia określonego - raz krótki, innym razem długi.
3. czytania na dany dzień
4. modlitwa i "droga losowa" - na które miejsce trafi - to czytać ( wraz z odnośnikami na dole).
5. w brewiarzu.
Mozna też tematycznie - interesuje mnie jakiś temat - i prosze Pana by pokazał mi wszystko w tym temacie.
a ja mam własny sposób
... i się chwalę
Cóż, mogę sobie pozwolić na kilka refleksji po roku.
W ubiegłym roku przeczytałem cała Biblię ( chociaż w skróconej protestanckiej wersji ). Wychodziło jakieś 4 strony na dzień. Przyznam jednak, że ten system ( podobno praktykowany przez prezydenta Busha ) ma wiele wad. Przede wszystkim, robi się go trochę na siłę, przez wiele tygodni czyta w gruncie rzeczy jedno i to samo, co usypia czujność i zanudza. Próbwa tego wyczyny ma sens tylko o tyle, aby nabrać jako takiego pojęcia o Biblii. Prawdę mówiąc między bajki można włożyć wspomnianą przez Offcę ideę medytacji.
Teraz czytam Pismo systemem codziennych czytań. Fragmenty są krótkie, więc lektura staje się łatwiejsza i bardziej nastrajająca do głębszych refleksji. Ponadto pozwala na równoczesną lekturę Starego i Nowego Testamentu,. Można też mniej więcej równocześnie zapoznawać się z różnymy typami ksiąg.
Oczywiście, złośliwi zawszę będą doszukiwać się niebezpieczeństwa manipulacji przez tych, którzy ustalają kolejność i plan czytań.
A mam jedno pytanie techniczne.
Czy w ten sposób można przeczytać całą Biblię ? Choćby w ciągu trzech lat ?
Przede wszystkim, robi się go trochę na siłę, przez wiele tygodni czyta w gruncie rzeczy jedno i to samo, co usypia czujność i zanudza. Próbwa tego wyczyny ma sens tylko o tyle, aby nabrać jako takiego pojęcia o Biblii. Prawdę mówiąc między bajki można włożyć wspomnianą przez Offcę ideę medytacji.
Ja czytałam według innego planu [gdzieś na początku tego wątku o tym było], ale też skończyłam z takimi wnioskami... Mimo tego, że ten "mój" plan, chyba w przeciwieństwie do Twojego [takie odnoszę wrażenie z dalszej części postu], zakładał równoległe czytanie ST i NT.
Rzeczywiście, wydaje mi się, że bez czytania tego samego dnia Pisma Świętego przynajmniej z z NT i ST, a najlepiej także Psalmów się nie obejdzie, jeśli nie chcemy utraty motywacji. Gdy pierwszy raz czytałem całą Biblię korzystałem z planu, który przewidywał czytanie tylko jednego miejsca i niektóre fragmenty Starego Testamentu bardzo się dłużyły i czytałem je pobieżnie, co niekrzystnie przełożyło się na lekturę Nowego. Dopiero później zauważyłem, jak wiele głębokich treści ominełem.
Z drugiej strony lektura według dobrego planu może przynosić duże korzyści. Jeśli człowiek ma nawyk do tworzenia planów, metodyczności itp., to nic dziwnego, że wykorzystuje go do pogłębienia relacji z Bogiem poprzez poznanie jego słowa.
Ps. Poza wymienioną wyżej korzyścią z jednoczesnego czytania NT i ST jest jeszcze jedna - bardzo dobrze można dzięki temu dostrzec, jak silne jest powiązanie tyhc dwóch części Pisma Świętego oraz to, że Chrystus jest bohaterem całego Pisma Świętego, nie tylko NT.
Nie wyobrażam sobie życia bez Biblii.Czytam ją w każdej wolnej chwili i w każdym miejscu.
Żyję nieustannie Słowem Bożym.Takie obcowanie z Biblią daje owoce.Nie trzeba się przejmować, jak się czegoś nie rozumie.Duch Święty pomoże zrozumieć, jak będziemy zgłębiać wytrwale.
Pozdrawiam.
Umnie to się opiera na czytaniach dnia, gdyż korzystam z wydawnictwa Loretanek "Lectio Divina", więc w taki sposób jest u mnie skonstruwane rozważanie Biblii.
Oraz brewiarzowe czytania
wydaje mi się,że ten układ czytań jest na tyle dobry,że dla wielu wystarczy,natomiast ja jestem tak zżyty z Biblia,że muszę ją czytać całą i mieć całą-to taka mania...
benjehowa, ale przecież każdego dnia stykając się z Pismem Swiętym , to raczej coś normalnego,że człowiek bez tego Słowa nie może żyć.
Jeżeli jest czas, sięgam po większą gamę , w celu tylko przeczytania i przestudiowania.
A czytanie i rozważanie to dwie różne bajki. Jak co są dobre komentarze do Pisma Święta. co może ułatwić studiowanie Pisma Świetego.
I to jest piękne. Ale znam bardzo wielu ludzi-może większość-którzy w ogóle nie czytają Biblii.Nawet sie śmieją, że ja i żona czytamy razem.Kolega z pracy żony śmiał się,że odprawiamy mszę, ponieważ u nas Biblia leży na stole i jest otwarta.A format jest zbliżony do Mszału.
Natomiast co do medytacji to są rózne szkoły i sposoby.
Pozdrawiam.
Umnie w akademiku jest Pismo Święte i jakoś ludzi to nie dziwi wielce. Nawet okazuje się,że komuś jest ono potrzene i ode mnie pożyczą.
A ci co się śmieją , nie rozumieją wagi tego , dlaczego to Pismo Święte jest.
Dla nich może to być kolejna książka, lub boją się tego Słowa i wolą je wyśmiać aniżeli uznać za święte.
Pozdrawiam wszystkich dzielących się świadectwem swego doświadczenaia z czytania Słowa Bożego .
Obecnie - to znaczy w tym roku - mam możliwość uczestnictwa w Szkole Modlitwy Słowem Bożym, prowadzonej w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, którą prowadzą księża Salwatorianie.
Każda sesja jest dla mnie bardzo cennym czasem, zgłębiania Słowa Bożego.
Oczywiście nie można mylić zgłębiania Słowa - czyli medytacji przeżywanej w klimacie pustyni - z samym poznawaniem treści przekazu Biblijnego. Na ogół ludzie znają w większym lub miejszym stopniu treści zawarte w Piśmie Świętym, przecież o tym się ciągle słyszy - w telewizji, radio, piosenkach itp. Natomiast odnieść przeczytany, czy usłyszany fragment Słowa do własnego życia to bardzo trudna sztuka - przynajmniej dla mnie. Lecz warto podjąć to wezwanie, by odkryć samego siebie.
polecam wszystkim zakosztowanie tego rodzaju poznawania Słowa Bożego jaki proponują Salwatorianie - już za dwa tygodnie następna sesja - "Poznawanie siebie w świetle Słowa Bożego", może są jeszcze wolne miejsca
Szkole Modlitwy Słowem Bożym,
wczoraj proponował mi to kanonik Regularny z Lateranu
Szkoła Modlitwy Słowem Bozym
oraz
Rekolekcje Lectio Divina
Tak Rachelo, ale ja nie jestem rzymskimkatolikiem i nie czytam Biblii w kontekście dogmatów i doktryn rzymskiego katolicyzmu.Dla mnie obraźliwym jest stwierdzenie,że odprawiam mszę z którą ja nie mam nic wspólnego.Dla mnie Biblia jest Żywym Słowm Boga i tak ją traktuję.Katolickie podejście do tego Świetego Słowa nie zawsze jest właściwe.A często naciąga się to Słowo do własnych doktrynalnych potrzeb.Nie pisz tutaj tego co nie jest prawdą.Żyję na tym świecie już troche i wiem jakie mają podejście do wiary i Słowa Bożego zawartego w Biblii katolicy.Wiem co jest dla nich ważne.Pewnie,że nie zamykam wszystkich w jednej beczce, ale spośród moich znajomych-a wszyscy to katolicy-nie znalazłem takich,którzy naprawdę przejmują się tym ,co ma do powiedzenia Bóg.Odwalają swoje poprzez 'łaskawe' uczestniczenie we mszy niedzielnej.Na tym kończy sie ich religijność-bo z pobożnoiścią to nie ma nic wspólnego.
To,że gdzieś leży Biblia na widoku o niczym nie świadczy.Czytanie Biblii dla samego czytania też nic nie znaczy.Iluż to 'pobożnych' z pierwszych ławek kościoła codziennie przyjmujących Eucharystię , to ludzie małostkowi, zgorzkniali i agresywni.Wystarczy zobaczyć reportaże z udziałem słuchaczy Radia Maryja...To kwiat katolicyzmu?
I co z tej codziennej 'pobożności' i przyjmowania Eucharystii, skoro owoców nie widać.
Słowo Boże zmienia, umacnia ,kształtuje i doprowadza do świętości. Ale trzeba tym Słowem żyć, a nie tylko Je czytać.
Pozdrawiam.
Rachelko, Szkoła Modlitwy Słowem Bożym jest swego rodzaju podprowadzeniem - przygotowaniem do Rekolekcji Ignacjańskich lub Rekolekcji Lectio Divina - te są przeznaczone dla ludzi, którzy zdobyli już pewien "poziom" - to nie zbyt fortunne określenie, życia Słowem Bożym na co dzień.
Co prawda ja zaczęłam od rekolekcji, lecz dostrzegam w tym całym splocie wydarzeń życia, że Pan Bóg w sposób przedziwny prowadzi człowieka i ukazuje csłą głębię swej Ojcowskiej miłości w najbardziej odpowiednim momencie naszego życia, ani za wcześnie, ani za późno
Benjehowa - zmień znajomych.
Katoliczka.
benjehowa, troche ugodziło to we mnie, co napisałeś.
Naciąganie, naginanie sensu Słowa Bożego, wiesz jedynie ci niedojrzali, którzy chcą na siłe wymusić na Bogu, tego co chcą usłyszeć a nie co powinni usłyszeć.
Znam wspaniałych ludzi w KK , na tym forum też takich znajdziesz. Widocznie trafiłeś na katolików co tak na serio mają z wiarą współnego co ja z matematyką dyskretną.
Pisząc o przegięciach , dotyczy to całej wspólnoty KK a z tym nie mogę się zgodzić.
Rozumiem, że ciebie zabolało, to że porównano te praktyki do tego z czym nie mam wspólnego. Zdarza się.
Ale proszę dostrzesz tych którzy tym Słowem Żyją na codzienn, również w KK.
nie czytam Biblii w kontekście dogmatów i doktryn rzymskiego katolicyzmu OOoo.. popatrz ja też nie. A jestem katoliczką.
Po pierwsze Biblia to objawienie spisane przez autora natchnionego,to Słowo Boże. W przypadku Starego Testamentu chodzi o objawienia,których dostąpili prorocy i o Prawo objawione Mojżeszowi.Mówimy potocznie: Prawo i Prorocy. Ewangelie zawierają słowa Chrystusa,Listy Apostolskie to nauczanie pierwotnego Kościoła czyli Apostołów.Dzieje Apostolskie dotyczą losów Kościoła,a Apokalipsa jest objawieniem przyszłych losów ludzkości w czasach ostatecznych i podczas Paruzji.
W trakcie pogłębiania znajomości Biblii staram się wyłapywać fragmenty istotne dla życia chrześcijańskiego i odkrywam niedoskonałości wymagające ode mnie dalszego doskonalenia w wierze. Mogę powiedzieć,że zanim sięgnąłem po Pismo Święte to moja wiara nie była w pełni ukształtowana,bo łatwo i często ulegałem gniewowi i złości,nie wiedziałem za wiele na temat cierpienia,niektórych grzechów oraz obcy był mi temat fałszywych proroków i zagrożeń z ich strony.Wiele oprócz Pisma Świętego dały mi wspólnoty katolickie,działające u mnie w parafii, dlatego tak mnie rani,gdy obserwuję negowanie roli wspólnot czy kojarzenie przynależności do takowych z dewocją.
I powiem,że wiara nie doskonalila się do obecnego momentu tak natychmiastowo,bo to wymagało lat. Teraz nadal dostrzegam ważną rolę Pisma Świętego jako przewodnika w mocno zsekularyzowanym świecie i wskazówki na drodze do dalszego postępu w wierze. Dzięki.
Aktualnie czytam Słowo Boże i różne wnioski mi się nasuwają odnośnie lektury. Przede wszystkim Słowo Boga jest żywe. A dlaczego jest żywe? Bo jest to list miłosny Boga do człowieka. To nie jest zwyczajna książka, ale drogowskaz dla nas. Zobaczcie, że niekiedy czytając Pismo Święte, nic nie rozumiemy. Czasem czytamy Pismo Święte jak książkę, a czasem jak Pismo Święte! Niektóre fragmenty są nam dobrze znane, oczywiste, wydawałoby się, że nie ma się nad czym zastanawiać i nagle Pan Bóg nas zaskakuje. Nagle daje zrozumienie tego, co czytamy, zupełnie nowe odczytanie dobrze znanych słów. I kiedy przeczytamy kilka razy ten sam fragment, może się zdarzyć, że za każdym razem będzie on inny!
Dlaczego mówię, że Słowo Boże jest żywe, jest listem miłosnym do człowieka i jest dla nas drogowskazem? Bo rzeczywiście prowadzi nas, mówi, jak mamy żyć. Odwołuje się do naszej aktualnej sytuacji życiowej. Jeśli Bóg będzie chciał człowieka upomnieć, coś pokazać, co w jego życiu jest na przykład nieuporządkowane, może posłużyć się Pismem Świętym. Otwiera niejako serce człowieka na rozumienie danego Słowa pod kątem jego aktualnej sytuacji życiowej, jego potrzeb, dążeń, wskazuje kierunek jego działań, całego życia.