UmiĹscy
Czy bedac osoba swiecka mozna przejsc przez noc ducha? Jest to wielka łaska, bardzo malo osob ja otrzymuje. Pozdrawiam.
Noc ducha, a dokładnie "ciemna noc duszy" to jeden z etapów dążenia do pełnego zjednoczenia z Bogiem. to mogą być nawet różne próby czy pokusy. To taki okres wzmożonej wewnętrznej walki.
U mnie po okresie ożywionej modlitwy i medytacji nad Pismem Świętym przyszedł etap, gdy były trudności z modlitwą i wtedy musiałem słabość przełamywać i mimo przeszkód wracać do modlitwy. To była taka próba dla wiary. Dodam, że to nie był ani wpływ Złego, a sytuacji przygnębiających też nie było, a jednak była taka próba.
Ciemna noc duszy jest nieodłącznym elementem rozwoju naszej wiary. Te próby mają wprowadzić nas w jeszcze bliższą więź z Bogiem, aż do pełnego zjednoczenia z Nim. Słowem : "co nas nie zabije, to nas wzmocni...". To nie są doświadczenia tylko dla wybranych. W zasadzie Pan wybrał wszystkich nas byśmy owoc przynosili, jednak noc ciemna duszy jest zawsze łaską daną od Pana. Nocy ciemnej nie możemy wybłagać słowami.
Dziekuje za odpowiedz. Myslisz, ze osoby swieckie tez moga dostapic tej łaski? Wedlug mnie przez noc zmyslow moze przejsc wiele ludzi, ale noc duszy jest tylko dla osob konsekrowanych. Zreszta nie wiem jak to jest, tak tylko pytam z ciekawosci. Pozdrawiam raz jeszcze. Wdzieczna jestem.
Noc ducha jest jak najbardziej "dostępna" dla osób świeckich. Sama przeżywałam ten trudny czas, a pojawia się on w momencie nawracania, zbliżania się do Boga. Sądzę, że jest on potrzebny (niekoniecznie niezbędny), by bardziej zrozumieć Boga i doświadczyć wszelkich stanów, których sam Jezus doświadczył - w Ogrójcu. Doświadczenie "nocy ducha" sprawia, że człowiek bardziej lgnie do Boga.
Wiecie co... nie obraźcie się, ale wydaje mi się, że nikt, kto o tym pisze na forum, takich stanów nie przeżywał. Jasne, że są trudne chwile, chwile, w których się nic nie czuje, albo ma się same negatywne odczucia, czasem wpędzające w różne dziwne stany... Ale to nie zawsze jest stan nocy ducha.
Skąd osoba, która w sposób subiektywny coś przeżywa może wiedzieć, że jest to akurat ten sam stan, który przeżywały inne osoby na drodze rozwoju duchowego?
Nie może tego wiedzieć. To wie jedynie Bóg i bardzo mądry i doświadczony kierownik duchowy, jeśli Bóg da mu łaskę takiej wiedzy.
Czy jest to coś dla każdego? Na pewno dla niewielu, ale czy tylko dla duchownych? Nie sądzę. Warto spojrzeć tu:
http://www.objawienia.pl/valtorta/jk/jk-04-no.html
o zgrozo - znowy Valtorta.... (bez jakiegokolwiek imprimatur)
A kliknął ojciec w link?
kiedys....
nie ma obowiazku wierzyc w prywatne objawienia p. Valtorty...
ja polecam TEN link... http://karmel.pl/klasyka/index.php
konkrety....
Mnie zastanawia to co przytoczyła Omyk. Mianowicie mowa o oschłości oczyszczającej. Czyli może być tak, że najpierw nasze przywiązanie do modlitwy opiera się na przelotnych uczuciach np. uniesienia, a po przejściu ciemnej nocy ducha przywiązanie do modlitwy zakorzenione jest w wierze.
Warto czasem zadać sobie trud i sprawdzić, co się komentuje (oczywiście przed skomentowaniem, a nie po nim...). Mimo mylącej nazwy link zawierał cytaty z dzieł św. Jana od Krzyża. Myślę, że nie ma powodów, aby posądzać go o brak imprimatur, nie sądzi ojciec?
Polonium: tak, jest to możliwe, a nawet chyba naturalne na początku drogi duchowej...
kiedys....
ja polecam TEN link... http://karmel.pl/klasyka/index.php
konkrety....
Coś pięknego. Też popieram, i tam święci też opisują Noc Ciemną itd więc warto sięgnąć. Obecnie rozważam kolejny raz Noc Ciemną św.Jana od Krzyża.
Myslisz, ze osoby swieckie tez moga dostapic tej łaski?
Marta Robin, z tego co mi wiadomo była osobą świecką...
A poza tym: http://mateusz.pl/ksiazki/ja-cd/ja-cd-324.htm
aby posądzać go o brak imprimatur, nie sądzi ojciec?
STRONE nie sw. Jana od krzyza...
ale tylko ja czepiam sie slowek....
Wyeliminujcie drogie Panie pęd do uczuć i ekstaz, wzlotów i emocji w zyciu duchowym..
Zobaczycie co zacznie sie dziac...
Wiecie co... nie obraźcie się, ale wydaje mi się, że nikt, kto o tym pisze na forum, takich stanów nie przeżywał. Jasne, że są trudne chwile, chwile, w których się nic nie czuje, albo ma się same negatywne odczucia, czasem wpędzające w różne dziwne stany... Ale to nie zawsze jest stan nocy ducha.
Skąd osoba, która w sposób subiektywny coś przeżywa może wiedzieć, że jest to akurat ten sam stan, który przeżywały inne osoby na drodze rozwoju duchowego?
Wybacz, ale to się akurat wie. Miewałam różne stany duchowe i psychiczne, ale coś, co można określić nocą ducha, wiem także z autopsji, nie mogłabym pomylić tego z niczym innym i wiem, że nigdy więcej nie będzie mi to dane. Omyk, zdaje mi się, że Ty w ogóle nie wiesz, o czym my tutaj rozmawiamy, dlatego nie możesz twierdzić, że nikt tutaj nie doświadczył "nocy". Może niepotrzebnie zdradziłam część tego, co w sferze ducha najbardziej intymne, ale na potrzeby wątku i pytania w nim zawartego. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że owszem - noc ducha dopuszcza Bóg także u osób świeckich. Zresztą nie wiem, czy jest jakaś różnica, jeśli osoba nie-duchowna jest bardzo blisko Boga.
Powiem nawet, że zdawało mi się, iż wszyscy dojrzewający w wierze tego doświadczają i było to dla mnie jakby oczywiste. Teraz już nie wiem...
"Ciemną noc ducha" i ową "oschłość oczyszczającą" poznaje się po owocach. Jeśli to dobre owoce w postaci wzrostu duchowego to mamy pewność, że to owa "oschłość oczyszczająca", a nie "oschłość z lenistwa". Ale takich szczegółów nie ujawni nikt na forum, by nie robić zamieszania i jak Rachel wspomniała - przez pokorę.
Ale takich szczegółów nie ujawni nikt na forum, by nie robić zamieszania i jak Rachel wspomniała - przez pokorę.
Hi, no właśnie. Ja też nie chcę robić zamieszania i nic więcej nie wyjawię Mój udział w dyskusji w tym wątku uważam za zakończony
Polonium powinien dostać "pomógł" za pierwszą wypowiedź w tym wątku.
Wiedzieć tego nie możesz i nie będziesz wiedzieć. To tylko twoje domysły i nic więcej.
Tak, napisałam "wydaje mi się".
Osoba taka raczej się nie obrazi, z powodu pokory
Ano Więc mamy już dość jasny obraz sytuacji.
Trzeba stwierdzić jedno: Depresja nie jest jeszcze nocą ducha.
ale tylko ja czepiam sie slowek....
Ok
Trzeba stwierdzić jedno: Depresja nie jest jeszcze nocą ducha.
A kto tak twierdzi
Skąd więc czerpać rozróżnienie?
Czy jeśli "nie czuję Boga" emocjonalnie, to znaczy, że już jestem w stanie nocy ducha? Oczywiście nie.
Czy można 'nocą ducha' usprawiedliwiać wahania humoru, kryzysy emocjonalne i inne takie?
Oczywiście nie...
Czy nawet trwała choroba, jaką jest depresja ma cokolwiek wspólnego z nocą ducha?
odpowiedź taka sama...
Jak więc odróżnić?
Skąd wiedzieć, że osoba, która twierdzi, że przechodzi 'noc ducha' ma rację, a nie myli się?
Skąd więc czerpać rozróżnienie?
Jak więc odróżnić?
Albo otrzymać "charyzmat" rozeznawanie duchów, albo sie tego nauczyć.
Skąd wiedzieć, że osoba, która twierdzi, że przechodzi 'noc ducha' ma rację, a nie myli się?
A poco wiedzieć? To jej sprawa.
Zaburzenia psychiczne, w tym depresje, wahania nastroju itp. nie mają nic wspólnego z nocą ducha. Jest to coś zupełnie innego, niezależnego od tego, bo to nawet nie jest tak, że człowiek cierpi w sensie psychicznym. Dusza wie, kiedy doznaje z bożej łaski ciemności.
Najlepiej poczytać o doświadczeniach tego rodzaju np. u świętych. Ja miałam pod ręką "Dzienniczek" św.Faustyny, która opisywała różne swoje stany duchowe i to pozwoliło mi wiele rzeczy bardziej zrozumieć.
Ostatnio odgrzebałam Dzienniczek, akurat wczoraj trafiłam na fragment o nocy ciemnej.
Nie znalazłam jednak w nim żadnych kryteriów rozeznawania prawdziwości doświadczeń.
Stwierdzenie "dusza wie" wcale mnie nie przekonuje. Moja dusza niczego sama nie wie, jeśli już, to JA wiem, dusza, jako moje 'ego'.
Wciąż jednak nie rozumiem, skąd miałabym wiedzieć, że to jest akurat to, a nie nic innego. Różne stany przeżywałam, gdybym miała każdy stan ducha rozeznawać jako coś konkretnego ("to na pewno to, co miał św. X"), to szybko popadłabym w paranoję... Myślę, że jeśli po trudnym czasie zobaczę, że Pan mnie zmienił, że zabrał pychę i trudności, wtedy, patrząc wstecz będę mogła z całą pewnością powiedzieć: "tak, Pan dopuścił w danym czasie na mnie takie cierpienie, aby mnie oczyściło". W trakcie przeżywania jednak jakiegokolwiek stanu człowiekowi trudno jest obiektywnie cokolwiek określić.
Uważam, że mówienie: "przechodzę stan nocy ducha" jest zwykłą pychą i świadczy właśnie o tym, że niczego takiego człowiek nie przeszedł, ani jeszcze nie przechodzi.
A jednak upieram sie ze "noc ducha" ma wymiar psychiczny - takze jesli czlowiek jest chory...
polecam :
http://gloria24.pl/ksiazk...1&iProdId=84920
tam o tym napisano
A jednak upieram sie ze "noc ducha" ma wymiar psychiczny - takze jesli czlowiek jest chory...
polecam :
http://gloria24.pl/ksiazk...1&iProdId=84920
tam o tym napisano
Właśnie, w pewnym sensie ma wymiar psychiczny, ale jednocześnie nie jest to stan chorobliwy i do odróżnienia od tegoż.
Omyk, to nie jest tak, że każdy stan można nazwać "nocą ducha", a nawet nie wiem, czy zdarza się to np. kilka razy w życiu.
Może właśnie tego nie rozumiemy i nie można tego wytłumaczyć słowami dlatego, że Bóg sam chce chronić duszę przed pychą właśnie.
Nie wiem w ogóle, po co ta dyskusja, bo czy ktoś przeżył czy przeżywa ów stan, który nazywamy nocą ducha nie ma większego wpływu na nasze życie i nie świadczy zupełnie o niczym.
JEDNAK wymiar ten nie jest CELEM ani ŚRODKIEM zycia duchowego....
Jest jakby tłem...
Jest jakby tłem...
Przecież wymiar nocy jest zależny od Woli Boga a nie od naszego widziemisie.
Ostatnio odgrzebałam Dzienniczek, akurat wczoraj trafiłam na fragment o nocy ciemnej.
Nie znalazłam jednak w nim żadnych kryteriów rozeznawania prawdziwości doświadczeń.
Bo też nie ma wskazanych żadnych kryteriów, ale kiedy człowiek przeżywa coś podobnego to jest mu łatwiej zrozumieć samego siebie i zachować spokój w czasie burzy, bo dostrzega, że to, co sam przeżywa, doświadczało wiele innych osób i jest to etap przejściowy, po którym nastąpi spokój serca
[ Dodano: Sro 15 Paź, 2008 15:27 ]
Omyk napisała :
Uważam, że mówienie: "przechodzę stan nocy ducha" jest zwykłą pychą i świadczy właśnie o tym, że niczego takiego człowiek nie przeszedł, ani jeszcze nie przechodzi.
To poprostu taka zasada, że osoba z autentycznym darem proroctwa czy uzdrawiania nie będzie robiła z tego sensacji i będzie tymi darami służyć bezinteresownie. Każdy, kto obnosi się publicznie z darem uzdrawiania bądź proroctwa jest kłamcą i fałszywym prorokiem. Mistycy nie mówili o "nocy ciemnej" : "Ja tego doświadczyłem", lecz pisali z dystansem o tym, czym jest owa "noc".
Warto jednak poszukiwać rozeznania u kapłanów, żeby nie wziąść wszystkiego za "ciemną noc duszy". Osoba duchowna zawsze pomoże nam to rozpoznać lub wykluczyć.
Omyk mówi o pokorze, ponieważ faktem jest, że nawrócony nie powie, że się nawrócił i już jest O.K. Nawracanie się trwa całe życie i nie chodzi tylko o nawracanie z poważnych grzechów, ale nawet ze zwykłych wad. Rozwój duchowy trwa też całe życie i "nocy ciemnych" może być wiele.
Bóg kocha nas zawsze, nawet gdy nie da nam doświadczenia "nocy ciemnej" czy daru bilokacji, co nie wyklucza wcale głębszej zażyłości zależnej od tego, jak bardzo pozwolimy Bogu działać w naszym życiu. Duch wieje, kędy chce i jak chce. My nie mamy prawa w to ingerować. Bóg wie, czego nam potrzeba i co dla nas dobre.
Mistycy nie mówili o "nocy ciemnej" : "Ja tego doświadczyłem", lecz pisali z dystansem o tym, czym jest owa "noc".
Oni nie mówili o nocy ciemnej, bo nawet nie wiedzieli, jak to nazwać, po prostu opisywali swoje stany duszy.
Aga napisała :
Jest to rzecz bardzo istotna, ponieważ człowiek, który przeżywa okres cierpienia duchowego tak naprawdę nie rozumie, co się z nim dzieje, a jeśli nie rozumie to - zamiast zachować względny pokój (o ile to w ogóle jest możliwe w tym momencie) - może pogrążyć się w rozpaczy.
Dzięki za to zdanie. Teraz myśl mnie naszła, że "ciemna noc duszy" to jakieś dotkliwe cierpienie dla duszy lub ciała, a nie trudności z wejściem w modlitwę. Czyli na przykład sytuacja Anneliese Michel, która przeżywała dotkliwe cierpienie niezawinionego opętania a mimo to odmawiała różaniec i trwała w pełnym zjednoczeniu w Bogiem. A czy "ciemna noc zmysłów" poprzedzająca "ciemną noc duszy" to różnego rodzaju pokusy czy też świadomość własnej znikomości ?
Przecież wymiar nocy jest zależny od Woli Boga a nie od naszego widziemisie.
no wlasnie
Bog maluje swoimi farbami - na plotnie zwanym czlowieczenstwem...
nie zawsze to plotno jest idealnej jakosci....
Dodam jeszcze, że noc ducha ma za zadanie oczyszczenie nas abyśmy potrafili lepiej służyć Bogu i bliźnim. Polecam lekturę Noc ciemna św.Jana od Krzyża.
Chodziło mi mniej więcej o to, co ujął w swoim poście z 15.50 Polonium.
A czy mamy prawo dyskutować na ten temat, czy jest sens... Nie wiem, ale skoro ktoś założył dyskusję, to znaczy, że jest potrzeba. Jeśli moderacja uzna, że temat nie ma sensu - po prostu go zamknie.
Co do psychiki... Myślę, że człowiek jest całością, nie można rozdzielić: w duszy rozgrywa się noc, psychika budzi się w skowronkach. Duchowość angażuje również psychikę i Bogu dzięki, że tak jest
Natomiast stan nocy ciemnej na pewno nie jest tylko i wyłącznie stanem opisywalnym, jako przypadek kliniczny (bardziej po ludzku mówiąc: nie rozgrywa się tylko na płaszczyźnie biologii, czy nawet psychologii).
Jakoś tak mi się wydaje,że skoro taki temat powstał, to ktoś, kto chciałby opisać swoje doświadczenia w tym temacie, może to zrobic i to będzie wyrazem pokory.( nawet ja chętnie poczytam). jeśli ktoś czuje taką potrzebę, niech pisze. A inni niech czytają...
Ktoś na początku zadał pytanie, czy swieccy mogą przychodzić "noc ciemną". Jasne, czemu ograniczać Boga???
Ile trwa noc? Może trwać dłuuugooo... Albo króciutko.
U mnie po okresie ożywionej modlitwy i medytacji nad Pismem Świętym przyszedł etap, gdy były trudności z modlitwą i wtedy musiałem słabość przełamywać i mimo przeszkód wracać do modlitwy. To była taka próba dla wiary.
Dziekuje za odpowiedz. Pewnie bedziesz swiety skoro przeszedles przez ,,noc duszy"
Zycze Ci, by nurty bozej dobroci i milosci przelewaly sie w Twoim sercu!!!
Pozdrawiam
U mnie po okresie ożywionej modlitwy i medytacji nad Pismem Świętym przyszedł etap, gdy były trudności z modlitwą i wtedy musiałem słabość przełamywać i mimo przeszkód wracać do modlitwy. To była taka próba dla wiary.
Miłe świadectwo. dziękuję. miło się czytało.
Jestem ciekawa, czy człowiek, który przeszedł "noc ducha", na pewno będzie świety???Nie wiem czy na pewno, tak mi sie napisalo. Niekoniecznie musi zostac swietym, no ale zapewne dazy do swietosci.
antygona napisał/a:
Dziekuje za odpowiedz. Pewnie bedziesz swiety skoro przeszedles przez ,,noc duszy"
Jestem ciekawa, czy człowiek, który przeszedł "noc ducha", na pewno będzie świety???
Uważam, że jeżeli zaprzestanie pielęgnacji kontaktu z Bogiem, to może zagubić się. Noc ducha ma pomóc w zbliżeniu się do Boga i bliźnich a nie daje nam odrazu aureolki nad głową i nie zwalnia z pracy.
Noc ducha ma pomóc w zbliżeniu się do Boga i bliźnich a nie daje nam odrazu aureolki nad głową i nie zwalnia z pracy.
Ale Ty jesteś pokorny(a).
Ale Ty jesteś pokorny(a).
Na to pytanie jest zdolny odpowiedzieć człowiek, który stoi w prawdzie przed Bogiem.
Nie będzie upiększał swej postawy.
To nie jest pytanie, tylko stwierdzenie.
Nie wiem tylko, czy naiwne, czy prowokacyjne. Nie, żebym Tobie, Rachel cokolwiek ujmowała, bo znam Ciebie i Twoją pokorę, ale żeby to stwierdzać po kilku słowach... Ciut szybko
Nie wiem tylko, czy naiwne, czy prowokacyjne. Nie, żebym Tobie, Rachel cokolwiek ujmowała, bo znam Ciebie i Twoją pokorę, ale żeby to stwierdzać po kilku słowach... Ciut szybko
Raczej prowokacyjne, aby każdy na to próbował odpowiedzieć w prawdzie. Więc lepiej byłoby aby był znak zapytania wcześniej.
Omyku, osobiście nie uważam się za osobę pokorną tak dla jasności
Ale skąd wiesz? Czemu dorabiasz do zdania sens pytania? Przecież nie ma znaku zapytania, a przeciwnie, jest kropka ;>
A co do 2-go zdania... osoba pokorna nie będzie się uważała za pokorną
Ale skąd wiesz? Czemu dorabiasz do zdania sens pytania? Przecież nie ma znaku zapytania, a przeciwnie, jest kropka ;>
A co do 2-go zdania... osoba pokorna nie będzie się uważała za pokorną
Więc zakończmy temat, gdyż to nie jest wątek o pokorze
No to myślę,ze miałaś rację Rachel, kiedy napisałaś
osoba pokorna nie będzie się uważała za pokorną
Słuszna uwaga.
A ja się dowiedziałam, że każdy nawracający się człowiek przechodzi przez noc ducha.... więcej na razie nie napisze. Musze to przestudiować
A ja się dowiedziałam, że każdy nawracający się człowiek przechodzi przez noc ducha.... więcej na razie nie napisze. Musze to przestudiować
Jak rozważam ponownie Noc ciemną, to tam są pewne wskazówki jakie rzeczy sprawiają, że ci nowi w wierze mają pewne trudności i wyjasnia dokładnie je. I nie jest powiedziane, że to będzie noc ducha.
Dobrze, Rachel, skoro się na tym znasz, jakbyś wypisała kilka elementów, świadczących o tym,że ktoś przechodzi "noc ducha".
A ja się dowiedziałam, że każdy nawracający się człowiek przechodzi przez noc ducha....
Jestem skłonna się z Tobą zgodzić.
Dobrze, Rachel, skoro się na tym znasz, jakbyś wypisała kilka elementów, świadczących o tym,że ktoś przechodzi "noc ducha".
Korzystam z doświadczeń świętych,np. św.Jana od Krzyża, św.Teresy z Avila itd
Duże bogactwo mamy w skarbcu i powinniśmy z niego czerpać.
kilka elementów, świadczących o tym,że ktoś przechodzi "noc ducha".
Noc ciemna św. Jan od Krzyża, księga II , od rozdz. I
http://www.karmel.pl/klasyka/noc/baza.php?id=16
Rachel ale czy noc ciemna nie jest nocą ducha? Jeśli nie, to nocą czego jest? Nad czym panuje ta noc?
Rachel ale czy noc ciemna nie jest nocą ducha? Jeśli nie, to nocą czego jest? Nad czym panuje ta noc?
To jest jedno i to samo. Noc nie panuje nad niczym, tylko to jest proces oczyszczenia. Tak został nazwany przez mistyków, bo jednak człowiek wtedy czuję się tak jak pośród nocy, nie dostrzegając np.Boga, tylo czuje ból danego procesu.
Bardzo prosto o tym pisze św.Jan.
No więc dobrze napisałam... tylko teraz muszę się więcej na ten temat dowiedzieć... po cichu liczę też na wykład na ten temat na studiach...
Nie jestem znawcą mistyki karmelitańskiej, to zupełnie nie "moja" duchowość, więc mogę sie mylić.
kiedyś "zmęczyłem" "Drogę na górę Karmel" i do dzisiaj mam dość. Zdecydowanie wolę bardziej współczesną "Małą Drogę" św Tereski tym bardziej, że odkryłem zadziwiające podobieństwo programu Dwunastu Kroków Anonimowych Alkoholików do tejże Drogi. Ale wracając do nocy ciemnej jawi mi się ona raczej jako przykry dopust Boży niz coś czego należałoby pragnąć. ja wiem. Cierpienie wprawdzie uszlachetnia, ale jednak wolałbym by mnie to doświadczenie ominęło
Ale: Niech sie dzieje Twoja, a nie moja wola Panie.
[ Dodano: Nie 02 Lis, 2008 06:17 ]
Masz rację,że św. jan od Krzyża jest bardzo trudny.
Ja teżś bym NIGDY nie chciała, bo to dla mnie by była kolejna droga do piekla duchowego, a nie do raju.
Duch tchnie gdzie chce i kiedy chce. Mi odpowiada duchowość karmeilitańska i dlatego uważam,że św.Jan jest prosty w zrozumieniu.
Można tak uważać Myszkunia, ale jednak to Bóg wskazuje drogę, my raczej zgadzamy się albo odrzucamy propozycję.
Bóg niczego nie daje ponad miarę.
Masz rację,że św. Jan od Krzyża jest bardzo trudny.
Ja teżś bym NIGDY nie chciała, bo to dla mnie by była kolejna droga do piekla duchowego, a nie do raju.
Nie możemy tak postrzegać w kwestii : trudne - proste. To nie kwestia treści, lecz charyzmatu. Każdy z nas ma innych przewodników duchowych. Mi w kwestii duchowości odpowiada Święty Patryk i Święty Paweł, Rachel opiera się na duchowości Św. Jana od Krzyża, Franciszkanie mają Św.Franciszka z Asyżu, Jezuici Św.Ignacego Loyolę, a Dominikanie Świętego Dominika itd. Każdemu odpowiada inny charyzmat.
Polonium, nie tylko od tego zależy to. Nie tylko czytam dzieła św.Jana od Krzyża, ale również mam ksiązki gdzie jest od św.Franciszka, lub św.Ignacego lub jeszce jakiś inny człek ale to nie ma znaczenia.
Każdy z nich mówi o Jezusie i wszelka duchowość też kieruje do Niego, tylko coś mocniej akcentuje od innych. I tyle
Dzięki.
Polonium, ja rozumiem,że każdy ma swoje charyzmaty. Ale mimo to uważam,że ktoś, kto znajduje się na początku drogi wiary i chwyci Jana od Krzyza, to mu będzie trudno... a jeśli poczyta chociażby św. Franciszka, to łatwiej opanuje treści...
O nocy ciemnej też św. jan pisze w specyficzny sposób, inaczej niż np. św. Tereska od dzieciątka Jezus.