ďťż
Strona początkowa UmińscyKiedy pierwszy raz, Bog ujawnil sie ludziom i komu?Do kiedy chodzimy na zajecia przed swietami ?do kiedy nalezy odniesc index do dziekanatu?Kiedy będą nowe wybory parlamentarne????Prośba o księdza na misję - jak/do kogo/kiedy?Kiedy ferie i przerwa świąteczna?Seminarium u prof. T. Sokołowskiego - kiedy jest?Kiedy nastało Królestwo Izraela?Spowiedź generalna - jak, kiedy, gdzie?Kiedy religia staje się magią
 

Umińscy

Na początku nie było to wcale proste. Miałam żal do Boga,. Przecież ja chodziłam do szkoły muzycznej. grałam na wiolonczeli, pianinie, ja tak kochałam śpiewać. Miałam wiele marzeń, dąrzeń,celów.Zawsze chciałam iść na Akademie Muzyczną.
W gimnazjum zauważyłam że mam problemy z intonacją ,nie wszystko zawsze słyszałam jednak myślałam że to kwestia wyćwiczenia,
7 lutego 2007 poszłam do laryngologa. Jak przyszłam do domu cały czas ryczałam, okazało się że mam niedosłuch, na jedno ucho nie słyszę 60 decybeli, z drugim tez jest kiepsko...
Tego niedosłuchu nie jest w stanie się w żaden sposób wyleczyć i on będzie postępował....

Wyszłam z domu, nie chciałam już w nic wierzyć, wszystko mi zwisało,miałam w sercu wielki żal do Boga Jednak coś mną wstrząsnęło. Przed blokiem siedział młody chłopak, na wózku inwalidzkim ,miał amputowane obie nogi.
Stanęłam jak wryta .Nie mogłam temu człowiekowi spojrzeć w oczy Ja ryczę bo tracę słuch ?!? A ile by dał ten człowiek żeby nie słyszeć a mieć obie nogi ?!?
Skończona egoistka ze mnie
Uciekłam stamtąd. Pobiegłam do kościoła.
Patrzyłam na Niego a w oczach miałam łzy. Ciężko mi było ,jednak dziękowałam Bogu za to że postawił tego człowieka właśnie teraz na mojej drodze
Wszystko we mnie powoli dojrzewało
Teraz nosze aparat słuchowy, jednak to nie jest tak jak kiedyś. Kiedy dużo osób rozmawia mam problemy ze zrozumieniem W szkole, na przerwach nie jestem w stanie rozmawiać normalnie z ludźmi, zazwyczaj siedzę gdzieś z boku Wokół jest gwar,Śmieją się z czegoś głośno - nie wiem o co poszło. Niewiele rozumiem. Stoję tak i patrzę nie bardzo wiedząc jak się zachować. Widzę nieraz jak ktoś mówi do mnie, w moją stronę odwracają się poszczególne osoby i patrzą na mnie. A ja?
Chcę włączyć się w rozmowę, pośmiać razem. Rozglądam się dookoła, próbuję wychwytywać strzępki rozmów. Staram się cokolwiek zrozumieć patrząc na wargi, nie zawsze daję radę. Czuje się cholernie głupio, siedząc jak ciołek, czasami nieznacznie uśmiechając się.

Kiedy właśnie mam takie momenty buntu wewnętrznego, modlę się cichutko. Z całej siły!Mimo, że w moim sercu jest smutek, Bóg pomaga mi iść dalej do przodu. I dziękować

I wiecie za co Bogu dziękuję? Właśnie za ten niedosłuch, dzięki niemu zaczęłam więcej rozumieć.
Bóg jest wielki!! 9 lat mogłam chodzić do szkoły muzycznej, grałam na wiolonczeli ,pianinie gitarze. mam obie nogi, szczęśliwą rodzinę! Tak rzadko dziękowałam Bogu za to wszystko.
Wcześniej nie widziałam tego, bo patrzyłam egoistycznie. Jednak Bóg dał mi tą sytuacje abym Mu dziękowała za każdą chwilę mojego życia, abym zobaczyła iloma cudami mnie obdarza.
Tak często narzekamy jak nas boli ząb, a nigdy nie cieszymy się, kiedy nas nie boli.
Dopiero gdy doświadczymy bólu wiemy jak dużo dostawaliśmy od Boga na co dzień. I chociaż jest mi nieraz trudno, to zrozumiałam po co Bóg dał mi ten niedosłuch. Żebym przejrzała, ile łask dostaję na co dzień.

To jest piękne, jak Bóg działa w życiu. Wtedy kiedy przychodzi cierpienie także jest przy nas. On naprawdę daje siłę aby stawić czoła przeciwnościom..


Dziękuję.
Dzięki Basiu za to świadectwo

Niech Cię PAn błogosławi i strzeże + <><
Chwała Panu za to, co w Tobie czyni.
niech Jego Imię będzie błogosławione
Niech Cię Jego Mama przytula w każdej chwili oraz Jego Serce, otwarte na krzyzu rozpala w Tobie niezliczone Boże Dary.
Dziękuję za Twoje świadectwo



Udało sie zatrzymać postepowanie niedosłuchu Ogólnie byłam w grudniu u laryngologa i ku jemu zdziwieniu stwierdził że jest o wiele lepiej, od jakiegos czasu bez aparatu chodze iii.. nie jest tak źle
To może dla jeszcze wiekszego podbudowania poczytaj sobie to świadectwo oraz obejrzyj sobie filmik - w tym drugim linku. To naprawde jest wspaniały materiał, który przynajmniej mnie bardzo podbudowuje i bardzo mi pomaga. Sa to zapewne materiały bardzo znane, ale jeśli nie miałaś okazji czytac lub oglądać to warto.

http://www.dobreprzeslanie.pl/?section=onim

Filmik :

http://swjozef.com/dzial/...a/strona_5.html

Tam masz jeszcze inne filmy. Polecam też filmy z naukami ks. Pawlukiewicza.
Tak nawiązując do końcówki twojego posta to zawarłaś tam bardzo mądrą myśl filozoficzną. Ludzie często nie widzą ile maja wokół siebie dobra i nie doceniają tego, co posiadają.


Tak często narzekamy jak nas boli ząb, a nigdy nie cieszymy się, kiedy nas nie boli.

To jest, według mnie, esencja natury ludzi nieszczęśliwych. Naprawdę szczęśliwy człowiek cieszy się z tego, co posiada i potrafi odnaleźć radość w każdym drobiazgu.

Bóg dał nam wszystko, co jest potrzebne do szczęścia. My musimy tylko odnaleźć jego dary i się nimi cieszyć.
Tak w odpowiedzi na posta Bremesa :

"Wszystko mogę z Tym, który mnie umacnia "

Dobrze wiem że takie spojrzenie na moją niepełnosprawnośc nie wypłynęło z czego innego jak z wiary..
Jasne,można mówić że to zależy od człowieka jak zmierzy się z cierpieniem, ale ja doświadczyłam w moim przypadku ewidentna interwencje Boga... i widzę to w konkretnych wydarzeniach, które Bóg zesłał mi przez te lata.

Nic nie jest bez przypadku, wszystko ma swój sens, to demon nas oszukuje że Bóg nas nie kocha zsyłając cierpienie.Tak naprawdę On nas bezgranicznie kocha-każdego.
jak człowiek jest blisko Boga odkrywa że niepełnosprawność(cierpienie) jest rzeczą która chociażby otwiera oczy na wiele rzeczy których wcześniej nie dostrzegał.
Staje się wrażliwszy na cierpienie innych ludzi itp
Te wszystkie nasze słabości, cierpienia, choroby pomagają nam w życiu, abyśmy mogli bardziej dostrzegać działanie Boga a także abyśmy mogli dostrzegać drugiego człowieka, rozumiec jego cierpienie, kochać go takim jakim jest, widząc w nim Chrystusa a nie kogoś, kto jest tylko taką szarą masa nikomu do niczego niepotrzebną. Bez cierpienia nie rozumielibyśmy drugiego człowieka, nie wchodzilibyśmy w to cierpienie, którego doświadcza, bo jak możemy zrozumieć coś czego nie doświadczyliśmy, coś czego kompletnie nie znamy. Taki człowiek staje się wtedy mało istotny dla nas. Bardzo często zauważam, że najbardziej człowiekowi w cierpieniu, w problemach pomagają ci, którzy sami cierpenia doświadczyli, doświadczają, gdyż doskonale wiedzą czym ono jest.
Zauważam także ogromny dar jaki Bóg daje człowiekowi po przez różnego rodzaju doświadczenia związane z cierpieniem, chorobami, biedą. Otóż tacy ludzie potrafią się cieszyć z tego co mają, mają w sobie życie, mimo, że nie zawsze są zadowoleni z tego cierpienia, że nie mogą sobie z nim poradzić, to jednak starają się je akceptować, przyjmować to wszystko co Bóg im daje.
I to nie dzieje sie bez działania Boga, On to pomaga przechodzić człowiekowi przez te trudne sytuacje. Uzdalnia nas w ten sposób do miłości drugiego człowieka. Ci, którzy tutaj doświadczają luskusu, wygodnego życia bardzo często nie mogą sie tym wszystkim nasycić, cały czas czegoś im brakuje. A czego im brakuje? Obecności i działania Boga, gdyż mając wiele bardzo szybko zapominają o Bogu, Bóg im do niczego nie jest potrzebny.

Jak się patrzę na tych wszystkich chorych ludzi, upośledzonych to jestem pełen podziwu dla nich.
Oni, niby tacy upośledzeni, nie myślący, zależni od innych potrafią się cieszyć, potrafią wyrażać swoje uczucia, potrafia kochać za zwykły uśmiech względem nich, za jakiekolwiek zainteresowanie się takimi ludźmi. Tego nie zobaczy człowiek, który nie widzi Boga w swoim życiu, któremu Bóg nie jest potrzebny.

Dlatego tak ważn jest aby doceniac to cierpienie które otrzymujemy, gdyż jest ono darem dla nas, jest ono uzdalnianiem nas do miłości Boga i drugiego człowieka. Odrzucając cierpienie odrzucamy Boga, Jego działanie, Jego miłość. Owszem, cierpienie jest bardzo trudnym doświadczeniem i nie każdy może je od tak przyjmować, ale jeśli to czyni to Bóg napewno będzie w tym cierpieniu, napewno będzie działał i przeprowadzał przez nie. I myślę, że wiele osób tego doświadcza, ten kto akceptuje te wszystkie fakty w swoim życiu widząc w nich działanie Boga, Jego miłość i troskę.

Biblijny Hiob wiele wycierpiał, ale otrzymał soowitą zapłatę za to, że przyjął cierpienie, że podczas tej próby wiary nie poddał się, lecz zaufał do końca Bogu. Miał wątpliwości, był załamany, ale sercem nadal pozostał wierny Bogu. Oby tak było też z nami, abyśmy nie tracili wiary w to, że Bóg nas nie opuszcza w cierpieniu, abyśmy nie poddawali się pokusom złego, który podsyca nasze wątpliwości w miłość Boga do nas. Każde cierpienie to próba naszej wiary, naszego zaufania Bogu. Jeśli przez nią przejdziemy wraz z Bogiem - wygramy i otrzymamy nagrodę.