UmiĹscy
To magiczne podejście do religii może się objawiać także w sposób bardziej wyrafinowany. Dzieje się tak często podczas modlitwy błagalnej: kiedy Bóg nie spełni naszych próśb, gniewamy się na Niego bądź świętych, słabnie nasza wiara. Przykład: „Tak się modliłam, żeby dostać się na studia, ale się nie dostałam — i jak tu Bóg jest miłosierny i sprawiedliwy”. Nie wiem, czy jest to już magia, ale na pewno rodzaj magicznego myślenia. Czym innym jest wiara, z którą się modlę, a czym innym pewność, że modlitwa, którą zanoszę, musi spowodować taką reakcję, jaką zaplanowałem.
Źródło
Podobny problem z traktowaniem np, medalików magicznie jak amuletów
Takich jak ten :
http://www.cudownymedalik...CFVATzAod9RapFQ
Podobny problem z traktowaniem np, medalików magicznie jak amuletów
Co jest POWSZECHNE u naszego społeczeństwa, i nie tylko medlaiki są tu na rzeczy ale także obrazy i tym podobne dewocjonalia.
jak wtedy odróżnić prawdziwą wiarę w Boga i modlitwę do Boga, od wiary w moc medalika, figurki czy obrazka?
http://www.cudownymedalik...CFVATzAod9RapFQ
No właśnie. baner tej strony często sie pojawia na stronach internetowych. Na takich jak pomponik, to chyba przesada....
No tak....."Instytut im. ks. P. Skargi" i wszystko jasne. Był czas, że dostawałem od nich mnóstwo pocztowego spamu - gotowe do wypełnienia przekazy, prośby o zamówienie jakichś obrazików, medalików, książek ("Popatrz na tą matczyną twarz!").
W końcu odesłałem jedno zamówienie z listem objaśnieniowo-instruktażowym gdzie sobie mają to wszystko wsadzić i co ja o tym sądzę. I się skończyło. Zastanawia mnie skąd takie firmy biorą adresy ludzi, w końcu jakaś ustawa w tym temacie obowiązuje....
jak wtedy odróżnić prawdziwą wiarę w Boga i modlitwę do Boga, od wiary w moc medalika, figurki czy obrazka? Nie spotkałem się z tym, by ktoś wierzył "w obrazek" nie wierząc w Boga.
Na czym więc miałaby polegać owa "nieprawdziwość" wiary ?
Np. na tym, że Bóg może i gdzieś jest, ale daleko i nic nie robi, nie wysłuchuje sam z Siebie próśb, ale za to medaaalik, to jest coś, ten kawałek metalu na pewno ma moc ochronić cały dom przed złem wszelakim.
Niestety, bardzo łatwo wypaczyć katolicką, zdrową wiarę i przejść w zabobon. Szczególnie, jeśli nie dba się o to, by być blisko Pana Boga.
Zastanawia mnie skąd takie firmy biorą adresy ludzi, w końcu jakaś ustawa w tym temacie obowiązuje....
Chyba sobie przekazują. Też u mnie kiedyś ktoś z rodziny wysłał coś, zamówił jakąś ksiazkę. No i od tamtego czasu różne firmy przesyłają swoje reklamy... co jakiś czas dzwonią firmy i zapraszają na prezentacje swoich produktów. te dzwoniące nie są jeszcze takie złe, bo przynajmniej pytają, czy przesłać zaproszenie...
[ Dodano: Pią 24 Kwi, 2009 10:34 ]
Będzie on nosil ten medalik jako amulet, ale moze w potrzebie zacznie się modlić???
Do Boga czy do medalika?
A ja myślę że się wymądrzacie po faryzejsku.
Noszenie medalika jest formą wyznania wiary - tak jak kładzenie wiernych w cieniu przechodzącego Piotra (Dz 5,15), kładzenie chust z ciała Pawła na chorych i opętanych (Dz 19,12), wchodzenie o sadzawki Betezda aby ozdrowieć (J 5,2).
Niepotrzebnie, "jaśnie oświeceni" bierzecie ludzi prosto wierzących za " ten tłum, który nie zna Prawa" (J 7,49). W czym wasze "jaśnie oświecone" praktyki religijne są lepsze od prostej wiary człowieka który rano po modlitwie całuje obraz Jezusa na medaliku ?
Jak mowa o rzekomych "nowych charyzmatach" to jesteście super-wyrozumiali - przecież "Bóg może działać przez różne rzeczy, nie ograniczaj Jego Wszechmocy".
A może raczej wasze "blablanie" imitujące dar języków to zabobon ?
Niestety, bardzo łatwo wypaczyć katolicką, zdrową wiarę i przejść w zabobon.
jeśli jest zdrowa, to chyba nie tak łatwo...
Niestety, M. Ink. *, łatwiej, niż byśmy chcieli.
Założę się, że w Polsce więcej osób nosi święte medaliki jako amulety, niż magiczne amulety jako takie.
W mojej rodzinie spotkałam się ze stwierdzeniem, że krzyżyka się na prezent nie daje, bo "nie daje się krzyża, nie daje się nieszczęścia drugiemu". Po prostu taka to była "wiara", że jeśli siostra podaruje siostrze krzyżyk, to na pewno spadnie na tę drugą choroba i nieszczęście.
Oczywiście nie kładzie się też grzebienia na stole, nie rozsypuje się soli, nie siedzi się na krawędzi stołu, nie śpiewa przy jedzeniu, nie wita się przez próg, nie przechodzi pod drabiną i koniecznie obwiesza się dom oprócz świętych obrazków jeszcze podkowami, tak na wszelki wypadek. Oczywiście powieszonymi odwrotnie, tfu, tfu. "Odpukać w niemalowane".
Ale oczywiście to modlitwa językami jest zabobonna, nie?
A wszystkie wiary w magiczne moce metalu i inne cudownie uzdrawiające bransoletki to nic złego, tylko prosta, niedouczona pobożność.
Nie mam NIC przeciwko prostej pobożności, o ile wypływa z czystej wiary.
Każda natomiast pobożność, jeśli jest pełna zabobonu i traktuje Boga przedmiotowo, jest wypaczona, niezależnie od swej prostoty, czy potwornej wyniosłości.
Czym innym, Marku, jest uznawanie Piotra za bożka, a czym innym chęć uzyskania uzdrowienia przez łaskę, jaką dla Piotra ma Bóg. To jest uznanie, że Pan go wybrał jako Pasterza Owiec i chce przez niego działać.
Na tej samej zasadzie ja sama noszę medaliki i całkiem często je całuję. Nie jako metal, mający moc, tylko jako przedmiot poświęcony Bogu, symbol Jego obecności, działania, Jego Mocy.
No właśnie - jak Omyk nosić medaliki to na pewno dobrze rozumieć, a jak kto inny - to na pewno nosić dlatego że jest zabobonny i z pewnością całuje metal jako metal.
Mentalność niestety charakterystyczna nie tylko dla sympatycznego skądinąd Kalego, ale właśnie bardzo charakterystyczna dla uczestników różnych "niezwykle chrześcijańskich" ruchów z charyzmatycznymi na czele.
A to że w ogóle są zabobony nie ma nic do rzeczy - podobnie jak nie mają nic do rzeczy przesądy tych co nie dają medalików.
Marku, mam wrażenie, że albo żyjesz wśród świętych, albo nie masz rodziny i znajomych.
Po prostu widzę, słyszę. Jeżeli ktoś ma na jednej półce figurkę Maryi, bo jest katolikiem, a na drugiej Buddy, tak "na wszelki wypadek", to chyba nie jest dobrze, prawda?
Ale pewnie, możesz bronić. Byle zbluzgać Omyka, nie?
Moim zdaniem za ostro podszedłeś do wypowiedzi, Marku.
I to o wiele za ostro.
Nie wiesz, kto nosi medalik jako amulet, a kto jako znak wiary.
Mnie tam to nie przeszkadza, byleby szanował ten medalik. A z takiego noszenia moze i dobro wyjść.
Omyku, nie wierzę Ci że ma buddę "na wszelki wypadek" - za to znakomicie mogę sobie wyobrazić że ma figurkę buddy jako orientalną ozdobę. To po co ma to już Twoja ocena.
To raz.
Całkiem zwyczajnie patrząc nieprzychylnie łatwo się przyczepić, jak pokazuje poniższy wywód:
1.Katolicy nazywają papieża "ojcem"
2. Papież lata samolotem
3.Katolicy żegnając papieża odlatującego samolotem z pielgrzymki patrzą w górę w kierunku Nieba
Wniosek:
Kiedy katolicy mówią "Ojcze nasz, któryś jest w Niebie" - modlą się do papieża
Tak samo wyglądają Wasze wywody na temat "jak to polscy katolicy są mało uświadomieni i kierują się przesądami nie odróżniając medalika od amuletu".
Tymczasem ci prości katolicy bliżej trzymają się wiary niż rzekomo "oświeceni" (co rusz któryś z rodzimych bartosiopodobnych "oświeconych katolików" z wielkim hałasem odchodzi z Kościoła a "oświeceni protestanci" dopuszczają się takich wypaczeń że wstyd wspominać).
Pewnie że jest zawsze jakiś promil który może potraktować medalik tak jak piszecie. ALe sprawianie wrażenia że jest to zjawisko powszechne jest niemądre i raczej więcej mówi o podejrzewających niż o podejrzewanych.
Byle zbluzgać Omyka, nie? Nawet nie wiesz jak mocno się mylisz. Jesteś moją ulubioną uczestniczką tego forum.
No, ale miły Plato, ale milsza Prawda:)
Nawet niech ją ma jako ciężarek do papieru, przecież to jest obrzydliwa facjata obrzydliwego bożka
Marku, zrozum, że źle oceniasz moje intencje i mniemanie o sobie. Nie twierdzę, że prości, zwykli katolicy muszą być zabobonni. Twierdzę, że propagowanie czystej tylko "medalikowej pobożności" bez zwracania uwagi na Boga, jako Źródło wszelkiego dobra, może grozić jej wypaczeniem. Pochodzę ze "zwykłej, katolickiej rodziny". Na niej się opieram, pisząc posty w tym temacie. Widziałam święcenie jajek i czytanie "wróżki", widziałam Maryję i Buddę w jednym pokoju, widziałam stawianie tarota i chodzenie na pasterkę.
Prosta - czysta - pobożność kończy się tam, gdzie kończą się sakramenty, a rozpoczynają zabobony. Sorry Marku, nie musisz w to wierzyć, ani nawet tego zauważać.
Masz widocznie szczęście, że trafiłeś między pobożnych ludzi o czystych sercach.
Tymczasem ci prości katolicy bliżej trzymają się wiary niż rzekomo "oświeceni" (co rusz któryś z rodzimych bartosiopodobnych "oświeconych katolików" z wielkim hałasem odchodzi z Kościoła a "oświeceni protestanci" dopuszczają się takich wypaczeń że wstyd wspominać).
Widzę tu po prostu najzwyklejszą awersję do Odnowy i podobnych ruchów w Twoim mniemaniu "oświeceńczych" (Neokatechumenat, itd.). Nie oceniaj mnie przez pryzmat jakichkolwiek wspólnot. Na tyle jestem oświecona, na ile Duch Święty daje mi Swojego Światła, natomiast absolutnie nie zgadzam się na żadne ironiczne pseudo-"oświecenia", o jakich myślisz. W chwili obecnej nie uczestniczę aktywnie w żadnej wspólnocie, za to codziennie jestem w parafialnym kościele na Mszy św., więc możesz mnie traktować jako babcię w chustce na głowie. Do nich masz więcej sympatii Może to nam pomoże w dyskusji.
(błagam, niech to nie będzie przyczyną do kolejnego sporu o "postrzeganie babć w chustkach w ruchach charyzmatycznych". mam nadzieję, że docenisz humor)
Nawet niech ją ma jako ciężarek do papieru, przecież to jest obrzydliwa facjata obrzydliwego bożka Gratuluję.
W takim razie pomogłabyś talibom w Afganistanie burzyć ogniem czołgowym owe olbrzymie, zabytkowe, wpisane na listę dziedzictwa światowego posągi Buddy ?
Nie mówiąc już o Akropolu, a także posągach antycznych w Rymie...
Marku, zrozum, że źle oceniasz moje intencje i mniemanie o sobie. Nie twierdzę, że prości, zwykli katolicy muszą być zabobonni. Twierdzę, że propagowanie czystej tylko "medalikowej pobożności" bez zwracania uwagi na Boga, jako Źródło wszelkiego dobra, może grozić jej wypaczeniem. Może. Tylko kto tak robi i gdzie ?
Pochodzę ze "zwykłej, katolickiej rodziny". Na niej się opieram, pisząc posty w tym temacie. Widziałam święcenie jajek i czytanie "wróżki", widziałam Maryję i Buddę w jednym pokoju, widziałam stawianie tarota i chodzenie na pasterkę.
(...) Ale co to ma wspólnego z negacją medalików ?
Widzę tu po prostu najzwyklejszą awersję do Odnowy i podobnych ruchów w Twoim mniemaniu "oświeceńczych" (Neokatechumenat, itd.).
Nie. Sam byłem uczestnikiem kilku ruchów (i to nie "z kwiatka na kwiatek" po ładnych parę lat.
Natomiast mam awersję do poczucia wyższości w stosunku do - jak to mówią - "niedzielnych katolików" tak popularnego w ruchach pobożnościowych - od Odnowy po Rodzinę Radia Maryja.
Nie oceniaj mnie przez pryzmat jakichkolwiek wspólnot. Na tyle jestem oświecona, na ile Duch Święty daje mi Swojego Światła, natomiast absolutnie nie zgadzam się na żadne ironiczne pseudo-"oświecenia", o jakich myślisz. W chwili obecnej nie uczestniczę aktywnie w żadnej wspólnocie, za to codziennie jestem w parafialnym kościele na Mszy św., więc możesz mnie traktować jako babcię w chustce na głowie. Do nich masz więcej sympatii Może to nam pomoże w dyskusji. Omyku, na liście zawsze dyskutuje się z kimś, wyrażającym jakiś pogląd. Ale mnie interesuje pogląd, a nie dyskutant i jego postępowanie.
Piszesz że nie jesteś w żadnej wspólnocie - a ja na to CI wyznam że nie noszę medalików
CHodzi o zasadę i podejście.
W takim razie pomogłabyś talibom w Afganistanie burzyć ogniem czołgowym owe olbrzymie, zabytkowe, wpisane na listę dziedzictwa światowego posągi Buddy ?
Nie mówiąc już o Akropolu, a także posągach antycznych w Rymie...
Dziękuję za gratulacje.
Talibom - nie sądzę.
Jeśli natomiast w moim państwie, na mojej ziemi stałby posąg (lub w moim domu posążek) bożka, własnymi ręcami bym go wywaliła.
Nie podobają mi się posążki bożków, podobnie jak nie podobają się one mojemu Bogu. Nawet te "nieczczone".
Tylko kto tak robi i gdzie ?
Pamiętaj, Marku, że mówimy o ludziach. Mam teraz napisać konkretny adres? No proszę Cię... Po prostu takie zjawisko może wystąpić i - jak wynika z moich obserwacji - niestety występuje. Może w Trójmieście nie na taką skalę jak na Śląsku, to też należy wziąć pod uwagę.
Ale co to ma wspólnego z negacją medalików ?
Znam też osobę, która na jednym "sznurku" nosiła z 5 lub 6 "medalików". Był krzyż i chińska moneta szczęścia i jeszcze kilka pogańskich wisiorków/amuletów. Pewnie to też nie ma niczego wspólnego z medalikami
...chciałabym po prostu pokazać, że jeśli obwieszam się "świętymi medalami", a jednocześnie mam gdzieś Boże przykazania, to Boga nie mogę traktować zbyt serio.
Poza tym, Marku, znowu manipulujesz słowami Nie chcę wcale "negować medalików"
Natomiast mam awersję do poczucia wyższości w stosunku do - jak to mówią - "niedzielnych katolików" tak popularnego w ruchach pobożnościowych - od Odnowy po Rodzinę Radia Maryja.
Wiesz, sprawą zupełnie drugorzędną jest to, czy ktoś jest tylko na Mszy św. w niedzielę, czy angażuje się w nie-wiadomo-co. Najważniejsze jest przestrzeganie Bożych przykazań, bo to jest wyznacznikiem szacunku człowieka wobec Boga. To jest miernik tego, jakie miejsce Bóg zajmuje w życiu człowieka.
Zdarza się, że pobożne rodziny, będące w kościele tylko w niedzielę żyją o wiele lepiej, niż członkowie ruchów nie-wiadomo-jakich. Zresztą wcale nie chciałabym gloryfikować członków ruchów, bo doskonale wiem, jak jest.
Prawdą jednak jest, że "niedzielni katolicy" to nie jest określenie pobożnych rodzin, żyjących w zgodzie z Bożym Prawem, ale tych osób, które katolikami są tylko w niedzielę. Nie znasz takich? Znowu - gratuluję dobrych kontaktów. Ja niestety znam. I nie chodzi tu o żadne głupie oceny, tylko o spojrzenie prawdzie w oczy: katolikiem nie da się być od święta.
W takim razie pomogłabyś talibom w Afganistanie burzyć ogniem czołgowym owe olbrzymie, zabytkowe, wpisane na listę dziedzictwa światowego posągi Buddy ?
Nie mówiąc już o Akropolu, a także posągach antycznych w Rymie...
Dziękuję za gratulacje.
Talibom - nie sądzę.
Jeśli natomiast w moim państwie, na mojej ziemi stałby posąg (lub w moim domu posążek) bożka, własnymi ręcami bym go wywaliła.
Nie podobają mi się posążki bożków, podobnie jak nie podobają się one mojemu Bogu. Nawet te "nieczczone". Talibowie SĄ w swoim państwie.
No cóż - zapraszam CIę na Długi Targ w Gdańśku. Stoi tam posąg króla mórz, Neptuna.
Chyba też trzeba dać znać do Watykanu żeby CIę nie wpuszczali, zwłąszcza do muzeum w Pałacu Watykańskimgdzie można podziwiać antyczne posągi zaliczane do najlepszych w całym Watykanie. Są wśród nich dwa, które miały na artystów renesansu większy wpływ niż jakiekolwiek inne prace: pogodny Apollo Belwederski, rzymska kopia oryginału z IV w. p.n.e., oraz najsłynniejsza chyba rzeźba klasyczna - Grupa Laokoona z I w. p.n.e. odkryta w 1506 r.
Pamiętaj, Marku, że mówimy o ludziach. Mam teraz napisać konkretny adres? No proszę Cię... Po prostu takie zjawisko może wystąpić i - jak wynika z moich obserwacji - niestety występuje. Może w Trójmieście nie na taką skalę jak na Śląsku, to też należy wziąć pod uwagę.
Omyku, nie wątpię że to może się zdarzać (w końcu mieszka tu 40 000 000 ludzi)- ale tu zostało to tak napisane jakby to było zjawisko co najmniej powszechne a nawet przeważające. I przeciw takiemu podejściu protestuję.
Ale co to ma wspólnego z negacją medalików ?
Znam też osobę, która na jednym "sznurku" nosiła z 5 lub 6 "medalików". Był krzyż i chińska moneta szczęścia i jeszcze kilka pogańskich wisiorków/amuletów. Pewnie to też nie ma niczego wspólnego z medalikami A nie ma.
Po ta osoba bierze co jej się nawinie - i nie ma to nic wspólnego z kultem medalików jako takim.
Natomiast mam awersję do poczucia wyższości w stosunku do - jak to mówią - "niedzielnych katolików" tak popularnego w ruchach pobożnościowych - od Odnowy po Rodzinę Radia Maryja.
Wiesz, sprawą zupełnie drugorzędną jest to, czy ktoś jest tylko na Mszy św. w niedzielę, czy angażuje się w nie-wiadomo-co. Najważniejsze jest przestrzeganie Bożych przykazań, bo to jest wyznacznikiem szacunku człowieka wobec Boga. To jest miernik tego, jakie miejsce Bóg zajmuje w życiu człowieka.
Zdarza się, że pobożne rodziny, będące w kościele tylko w niedzielę żyją o wiele lepiej, niż członkowie ruchów nie-wiadomo-jakich. Zresztą wcale nie chciałabym gloryfikować członków ruchów, bo doskonale wiem, jak jest. Właśnie to mówię.
Prawdą jednak jest, że "niedzielni katolicy" to nie jest określenie pobożnych rodzin, żyjących w zgodzie z Bożym Prawem, ale tych osób, które katolikami są tylko w niedzielę. Zgoda. Ale jesli mówi to ktoś kto uważa że jest "lepszy" bo akurat chodzi na jakieś spotkania charyzmatyczne czy inne, to znaczy że to chodzenie mu raczej zaszkodziło niż pomogło w chrześcijaństwie.
[ Dodano: Sob 25 Kwi, 2009 14:32 ]
Talibowie SĄ w swoim państwie.
No cóż - zapraszam CIę na Długi Targ w Gdańśku. Stoi tam posąg króla mórz, Neptuna.
1) Napisałam, że Talibom niekoniecznie. Bynajmniej nie ze względu na ich brak.
2) Pisząc o "moim" państwie miałam na myśli - na mojej własnej ziemi, lub w państwie rządzonym przeze mnie. Gdybym żyła w Polsce sama i gdyby była ona moją własnością, nie byłoby w niej pogańskich posągów
Marku, wybudowałbyś sobie przed domem posąg Neptuna, czy Buddy, żeby "ładnie wyglądał"?
I przeciw takiemu podejściu protestuję.
Masz do tego prawo.
Z mojego punktu widzenia zjawisko wygląda podobnie do tego, co napisałeś: na pewno nie są to pojedyncze przypadki, zjawisko jest na średnio-szeroką skalę. Chyba jeszcze nie jest powszechne, a na pewno nie przeważające, ale JEST i należy to zauważać i przeciwdziałać mu.
I ja też mam do takiego stanowiska prawo.
A nie ma.
Po ta osoba bierze co jej się nawinie - i nie ma to nic wspólnego z kultem medalików jako takim.
Chyba już zaczynam rozumieć, o co Ci chodzi.
Jeśli postawię sobie figurkę Buddy dla ozdoby - jest wg Ciebie w porządku... A jeśli powieszę sobie pentagram na szyi, bo mi się podoba? Jako biżuterię?
Jeśli odwrócę krzyże i wywieszę je odwrócone jako "dzieła sztuki", to będzie to w porządku?
Jeśli ktoś nosi sam amulet, to jest źle, ale jeśli nosi amulet, krzyż i gwiazdę Dawida, to jest dobrze, bo "wzięła co się nawinęło"?
Zgoda. Ale jesli mówi to ktoś kto uważa że jest "lepszy" bo akurat chodzi na jakieś spotkania charyzmatyczne czy inne, to znaczy że to chodzenie mu raczej zaszkodziło niż pomogło w chrześcijaństwie. Racja, ale czy to ma coś wspólnego z tematem dyskusji, czy raczej z Twoim sposobem postrzegania dyskutantów?
Pisząc o "moim" państwie miałam na myśli - na mojej własnej ziemi, lub w państwie rządzonym przeze mnie. Gdybym żyła w Polsce sama i gdyby była ona moją własnością, nie byłoby w niej pogańskich posągów No cóż, wgląda na to że uważasz się za świętszą od papieża...
Marku, wybudowałbyś sobie przed domem posąg Neptuna, czy Buddy, żeby "ładnie wyglądał"? Neptuna - nigdy. Ale dobrą kopię Wenus z Milo - czemu nie ?
Chyba już zaczynam rozumieć, o co Ci chodzi.
Jeśli postawię sobie figurkę Buddy dla ozdoby - jest wg Ciebie w porządku... A jeśli powieszę sobie pentagram na szyi, bo mi się podoba? Jako biżuterię?
Jeśli odwrócę krzyże i wywieszę je odwrócone jako "dzieła sztuki", to będzie to w porządku? Porównanie nieadekwatne.
Jeśli ktoś nosi sam amulet, to jest źle, ale jeśli nosi amulet, krzyż i gwiazdę Dawida, to jest dobrze, bo "wzięła co się nawinęło"? Nie powiedziałem że to "jest dobrze" tylko że to "źle które jest" nie ma nic wspólnego z kultem medalików. Medalik w tym wypadku jest jednym z przedmiotów które ktoś głupio wykorzystuje.
Zgoda. Ale jesli mówi to ktoś kto uważa że jest "lepszy" bo akurat chodzi na jakieś spotkania charyzmatyczne czy inne, to znaczy że to chodzenie mu raczej zaszkodziło niż pomogło w chrześcijaństwie. Racja, ale czy to ma coś wspólnego z tematem dyskusji, czy raczej z Twoim sposobem postrzegania dyskutantów? Bo dokładnie tak postrzegam Wasze narzekania na "przesądnych nosicieli medalików".
No cóż, wgląda na to że uważasz się za świętszą od papieża...
No cóż, wygląda na to, że jednak nie przestałeś mnie oceniać
Nie wiem, co robi i co uważa papież na temat pogańskich rzeźb. Wiem jednak, że postępowanie wbrew własnemu sumieniu jest grzechem. Mnie osobiście pogańskie figury brzydzą i tyle.
Porównanie nieadekwatne.
Argument?
Medalik w tym wypadku jest jednym z przedmiotów które ktoś głupio wykorzystuje.
I właśnie o to chodzi. Nie o to, żeby zwalczać wszelaki "kult medalików", bo 1 na 100 osób może źle go interpretować. Nie, nie należy wylewać dziecka z kąpielą. Chodzi o zwalczanie "głupiego wykorzystywania" przedmiotów, które w założeniu mają być poświęcone Bogu i służyć dobru człowieka.
Bo dokładnie tak postrzegam Wasze narzekania na "przesądnych nosicieli medalików".
1) znów manipulacja słowna:
a) nie narzekania, a dyskusję
b) ironia nie na miejscu, poza tym wyolbrzymiasz i dobrze o tym wiesz.
Myszkunia napisał/a:
Moim zdaniem za ostro podszedłeś do wypowiedzi, Marku.
I to o wiele za ostro.
Nie wiesz, kto nosi medalik jako amulet, a kto jako znak wiary.
Zadziwiasz mnie.
A więc jeśli się "nie wie kto nosi medalik jako amulat , a kto jako znak wiary" to za ostro" jest przyjąć że nosi jako znak wiary, a "w porządku" jest oskarżać że nosi jako amultet (jak zrobili to "oświeceni" uczestnicy wątku) ?
Cytat:
Mnie tam to nie przeszkadza, byleby szanował ten medalik. A z takiego noszenia moze i dobro wyjść.
No proszę, jaka łaskawa jesteś...
_________________
A ty zgryźliwy.
[ Dodano: Sob 25 Kwi, 2009 16:54 ]
Religia staje się magią, kiedy ktoś do kogoś mówi tak: Chrystus nie mógł uczynić cudu, ponieważ w niego nie wierzyli.
Religia staje się magią, kiedy ktoś do kogoś mówi tak: Chrystus nie mógł uczynić cudu, ponieważ w niego nie wierzyli.
Ale w Ewangelii chyba pojawia się słowo " i Jezus nie mógł uczynić więcej cudów bo ich wiara była mała" czy cos w tym guście , chyba że ksiądz chce zaznaczyć
podejście ludzi do Chrystusa ( no nie wiem czy ta mała litera jest celowo??)
To jest ciekawy temat
Oczywiście, że to nie my jesteśmy 'bogami' i nie nasza wiara jest wszechmocna, tylko Pan jest Bogiem i Jego moc jest obiektywna, niezależna od wiary. Prawda jednak jest taka, że Bóg upodobał sobie działanie na podstawie ludzkiej wiary
Do tego stopnia uzależnia Swoje działanie od ludzkiej wiary, że jest napisane:
I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.
Polecam przeczytać, Wiedzy krzyżą, św.Edyty Stein. Ta kwestia jest tam jasno i konkretnie przedstawiona.
Dla osób biegający za cudownościami, może to być kubeł zimnej wody. Tak dla otrzeźwienia.
„Tak się modliłam, żeby dostać się na studia, ale się nie dostałam — i jak tu Bóg jest miłosierny i sprawiedliwy”. Nie wiem, czy jest to już magia, ale na pewno rodzaj magicznego myślenia.
To jest chyba myślenie mało wierzącego katolika . Mag nie zwala winy na Boga tylko na siebie, że się źle modlił
Magią z definicji Crowley'a jest każde intencjonalne działanie.
Dobrze, że okultysta i satanista Crowley nie ma monopolu na prawidłowe definicje.
Myślenie: "jak ja się pomodlę, to Bóg zadziała zawsze tak, jak ja chcę" jest myśleniem magicznym. To myślenie: "moim odklepanym Różańcem zmuszę Boga do tego i tamtego", jakbym wrzucała 2 złote do automatu z colą.
Dobrze, że okultysta i satanista Crowley nie ma monopolu na prawidłowe definicje.
Myślenie: "jak ja się pomodlę, to Bóg zadziała zawsze tak, jak ja chcę" jest myśleniem magicznym. To myślenie: "moim odklepanym Różańcem zmuszę Boga do tego i tamtego", jakbym wrzucała 2 złote do automatu z colą.
ja widzę w tym właśnie przymuszanie Boga do swojej woli.
A niech ktoś poda definicję magii,żeby można było porównać, czy przymuszanie Boga jet działaniem magicznym.
Magia, Czarostwo - praktyki wpływania na ludzi, przedmioty, zdarzenia czy zjawiska fizyczne za pomocą środków paranormalnych lub okultystycznych, a więc zasadniczo nie poddających się weryfikacji za pomocą metody naukowej, kolidujących z podejściem racjonalistycznym.
Powyższe określenia mogą również odnosić się do praktyk stosowanych przez kogoś w celu posłużenia się wspomnianym wpływem, oraz do wierzeń, które wyjaśniają rozliczne zdarzenia i zjawiska w obrębie magii.
Magia – to zespół praktyk wpływania na ludzi, przedmioty, zdarzenia czy zjawiska fizyczne za pomocą środków okultystycznych i paranormalnych, a więc zasadniczo nie poddających się weryfikacji za pomocą metody naukowej, kolidujących z podejściem racjonalistycznym. Rozróżnienie na białą i czarną magię jest czymś błędnym – magia jako ogół szkodzi. Praktykowanie magii, choćby przez odczytywanie zaklęć w książkach z serii o Harry Potterze, wiąże się ze związaniem demonicznym, a nawet z opętaniem. Kościół na temat magii wypowiada się w sposób jednoznacznie rygorystyczny: „Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim – nawet w celu zapewnienia mu zdrowia – są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów” (KKK 2117) oraz „Drugie przykazanie zabrania także magicznego używania imienia Bożego” (2149).
i jeszcze ze Słownika Języka Polskiego:
1. «ogół wierzeń i praktyk opartych na przekonaniu o istnieniu mocy nadprzyrodzonych, które można opanować i wywoływać za pomocą zaklęć, obrzędów i czarów»
2. «niezwykła siła oddziaływania»
3. «zniewalający urok jakichś miejsc lub osób»
Modlitwa to proszenie bóstwa by uczynił coś według Jego woli z założeniem podporządkowania się jej modlącego się człowieka.
Czynność magiczna to próba wpłynięcia na bóstwo, by podporządkowało się mojej woli.
Hmmm, co najmniej skomplikowane ale coś w tym jest.
Mam jednak wątpliwości.
Jak można bóstwo do czegoś zmusić? Rozumiem, że magia to próba ale czasami skuteczna wiec...Jakieś dziwne i głupiutkie te bóstwa
Ja rozumiem to troszkę inaczej.
Modlitwę traktuję jako wyrażenie swoje woli i głośne i oficjalne oznajmienie tego Wszechświatu (Bogu) w nadziei, że wraz z jego większa wiedza zrealizowane zostanie to, co było z mojej strony rozsądne. Zakładam, że istoty wyższe mają lepsze rozeznanie w sytuacji i mogą uchronić mnie przed kretyńskimi decyzjami z mojej strony
Magię traktuje jak narzędzie wykorzystujące dane nam przez Stworzyciela prawa natury do kierowaniem otaczającego nas otoczenia, często wiąże się to z manipulowaniem energiami i łamaniem woli innych. Tu mamy w głębokim poważaniu co na to nasz aniołek stróż ale jesteśmy gotowi na konsekwencje naszych decyzji.
Magię traktuje jak narzędzie wykorzystujące dane nam przez Stworzyciela prawa natury do kierowaniem otaczającego nas otoczenia, często wiąże się to z manipulowaniem energiami i łamaniem woli innych.
Ktoś z tego forum pokazał mi ten cytat. Ciekawy. Czyli rozpalanie ogniska jest magią...
Annika - widzę, że dobrze kombinujesz BO czym różni się rozpalenie ogniska za pomocą zapałek od rozpalenia tegoż samego ogniska np siłą umysłu? W obu przypadkach używamy danych nam możliwości, różnica jest taka, że zapałki znają wszyscy, bo się to rozpowszechniło, a sił umysłu - nie, bo interesują się tym nieliczni. Stąd nazywa się to "magią" - bo jest nizezrozumiałe dla ogółu, co nie znaczy od razu, ze nienaturalne.
Zupełnie nie o to mi chodziło. Ale chwilowo nie mam czasu wyjaśniać . Jeśli Heysel będzie miał ochotę to dopowie bo z nim się wnioskami wymienialiśmy.
Zupełnie nie o to mi chodziło. Ale chwilowo nie mam czasu wyjaśniać . Jeśli Heysel będzie miał ochotę to dopowie bo z nim się wnioskami wymienialiśmy.
Echhh, a już myślałem, że coś się rozjaśnia... no nic, trudno.
BO czym różni się rozpalenie ogniska za pomocą zapałek od rozpalenia tegoż samego ogniska np siłą umysłu? Bo jedno ma podstawy naukowe a drugie nie. W jednym przypadku przyśpieszony ruch cząsteczek przechodzi z zapałki do drewienek, a w drugim oddziałujemy siłą której nie znamy. Zasanicza różnica. Druga sprawa że przyśpieszony ruch cząsteczek jest przekazywany ZAWSZE, a okultyzm działa swoimi prawami. Nie wiesz kim jest ta siła, czego chce, dlaczego to robi. Nie działasz umysłem, wykorzystujesz coś, przedmiotowo. To co opisujesz ma miejsce w prymitywnych kulturach afryki, ameryki...I ludzkość babrze się w tym całe wieki. Z tym że nie zawszew kulturach wysoko rozwiniętych ten temat był tak propagowany, że pierwszy człowiek z ulicy może sobie kupić ksiązke na ten temat i zupełnie bezpodstawnie czuć się wyjątkowo.
Scott - dałem już w innym wątku przykład odnośnie Twojego posta. To, że nie rozumiesz, dlaczego Magia działa, nie znaczy, że nie ma ona podstaw naukowych. Weźmy Twoje zapałki. Czy gdybyś te zapałki pokazał ludziom 1000 lat temu, wiedzieliby, jak działają? Nie. Czy to znaczyłoby, że nagle stałyby się Magią? Nie. A przecież podpadałyby pod te same kategorie, którymi określasz Magię - byłyby nieznane, nieopisane przez naukę.
Tak więc rozumowanie, że wszystko, czego człowiek nie potrafi na razie ogarnąć rozumem, należy uznać za "złą" Magię, jest chybione.
EDIT: Dla Ciebie może jest to "czucie się wyjątkowo". Dla ludzi, którzy się tym zajmują, jest to pełne wykorzystanie swojego potencjału. Nie wiem, czemu na siłę chcesz oceniać, jak czują się ludzie, którzy Magii używają, co myślą etc.
A Magia jest coraz powszechniejsza, bo po prostu działa. Bo człowiek odchodzi od ostatnio tak chołubionego materializmu, i zauważa, że ma w sobie potencjał, którego ludzie zapomnieli rozwijać. Tak ukochali technikę i wyjaśnienia naukowe, że zapomnieli o tym, co sami potrafią.
No wiesz, Scott... Ale obecnie siła umysłu również zalicza się do rzeczy nad którą prowadzone sa badania naukowe. Naukowo jest stwierdzone, że nie wykorzystujemy wszystkich możliwości swojego umysłu, ba, nie ykorzystujemy nawet 50%, być może takie zapalenie ognia za pomocą myśli jest normalnym zjawiskiem fizycznym, my tego nie wiemy jeszcze, nie znamy - ale żeby zaraz podczepiać "diabołka"?
Nie zachowujmy się jak średniowieczny plebs.....
Zgodzę się z Helmuttem. Mogą istnieć podstawy naukowe, na podstawie których wyjaśnią kiedyś, jak używać swego prawdziwego potencjału ( nie na darmo Bóg uczynil nas na swoje podobieństwo).
Jednak, szczerze mówiąc, nie potrafie przeprowadzić granicy pomiedzy działaniem magii jako takiej ( zjawiska niezbadanego, w którym moga brać udział złe moce) a działaniem ludzkiego umysłu ...
Zgodzę się z Helmuttem. Mogą istnieć podstawy naukowe, na podstawie których wyjaśnią kiedyś, jak używać swego prawdziwego potencjału ( nie na darmo Bóg uczynil nas na swoje podobieństwo).
Jednak, szczerze mówiąc, nie potrafie przeprowadzić granicy pomiedzy działaniem magii jako takiej ( zjawiska niezbadanego, w którym moga brać udział złe moce) a działaniem ludzkiego umysłu ...
Sęk w tym, że to co obecnie uważamy za "magię" - może być po prostu "wyższą fizyką, techniką", której jeszcze nie odkryliśmy... Przecież gdybym przeniósł się w średniowiecze i pokazał ówczesnym ludziom np. odtwarzacz mp3, zegarek, komórkę - to na pewno oskarżonoby mnie o "czary". Więc może nie wkładajmy w szufladkę "magia" wszystkiego czego nie rozumiemy, bo kiedyś możemy wyjść na zwyczajnych idiotów...
Nie uważam ludzi ze średniowiecza za idiotów, tylko mniej zaawansowanych technologicznie. To czy ktoś jest mądry czy nie nie zależy od tego czy zna odtwarzacz mp3, czy telefon kom. Nie jest to dla mnie żaden wyznacznik mądrości człowieka. Nauka się rozwija, ogromnie, ale inna sprawa. Czym jest magia, bo magia z nauką nic wspólnego nie ma. Nie jest wykładana na żadnym z Uniwersytetów czy Politechnik. Dlaczego? Bo sama w sobie jest nie naukowa. Co nie zmiania faktu że działa. Inna sprawa. Jeśli byłyby to jakiekolwiek z fal znanych nauce[ a jest ich b. dużo] już coś byśmy zarejestrowali. A tu nic, kompletnie nic. Pytanie więc co za nieznana siła działa w ten sposób...
[ Dodano: Wto 09 Cze, 2009 18:31 ]
Scott - nadnaturalnych tylko dlatego, że ich NIE ZNAMY. Mówisz, że gdyby Magia była naturalna, to na pewno byśmy już coś o niej wiedzieli. A czy ludzie w średniowieczu wiedzieli cokolwiek o prądzie elektrycznym? Ni krztyny. Czy znaczy to, że prąd jest magią? Nie. Więc wyobraź sobie, że ludzie w poznawaniu Magii są mniej więcej na poziomie takim, na jakim był poziom rozwoju techniki w...bo ja wiem... V wieku? VII? Albo i wcześniej.
I jeszcze jedno ważne pytanie - czy Magia jest zła, bo jest nienaukowa? Czy to może technika jest ułomna, bo nie potrafi określić wszystkiego swoimi ramami?
Swoją drogą, gdyby brać pod uwagę Twoje rozumowanie, należałoby stwierdzić, że "Szatan" odpuszcza pola im bardziej rozwijamy się technologicznie. W starożytności za Magię (złą, szatańska i inne takie) należałoby uznać o wiele więcej rzeczy (bo nauka absolutnie nie miała o nich pojęcia) niż dzisiaj. Więc co, natura rzeczy się zmienia? Szatan robi sobie wolne wtedy, gdy nauka poznaje dany temat?
Wybacz, ale mało przekonujące rozumowanie.
EDIT: "Napewno nie czyniąc rzeczy nadnaturalne w swoje imię. Coś tu nie tak."
Czyżbyś znał Boga na wylot, by dokładnie wiedzieć, co stworzył i jak? Czyżbyś postulował, że znasz całe stworzenie, wiedząc, co Bóg stwarzał, co jest naturalne, a co nadnaturalne? Bo mi tu pychą cuchnie...
Magia jest zła bo tak naucza Pismo Święte i KKK.
Ps. Najważniejsze jest dostąpić zbawienia, przy obecnym stanie techniki można zapalić ognisko zapalniczką, zapałkami jak już napisano w temacie. Nie wiem do czego i w jaki sposób takie coś miało by być potrzebne. Chyba że do budowania większej pychy. Poznawanie "po owocach " to jak się okazuje właściwy sposób.
Scott- wybacz, ale tradycyjny scenariusz: gdy brak argumentów, to "Magia jest zła, bo tak naucza Biblia i KKK!"
Zauważ jednak, że rozmawiamy o tym, CO jest Magią w rozumieniu biblijnym, a co nią nie jest. Niestety, Twoje argumenty zostały odparte, bo teoria, że wszystko, czego (jak na razie) nie rozumiemy jest Magią, nie trzyma się kupy.
Podaj więc inne, lub przyznaj, ze nie posiadasz racji, jak to robi uczciwy człowiek.
[ Dodano: Wto 09 Cze, 2009 20:30 ]
Moje zdanie na temat New Age i wszelkich praktyk związanych z tym ruchem jest takie samo jak Watykanu.
Pantheism: (Greek pan = everything and theos = God) the belief that everything is God or, sometimes, that everything is in God and God is in everything (panentheism). Every element of the universe is divine, and the divinity is equally present in everything. There is no space in this view for God as a distinct being in the sense of classical theism.
Parapsychology: treats of such things as extrasensory perception, mental telepathy, telekinesis, psychic healing and communication with spirits via mediums or channeling. Despite fierce criticism from scientists, parapsychology has gone from strength to strength, and fits neatly into the view popular in some areas of the New Age that human beings have extraordinary psychic abilities, but often only in an undeveloped state. http://www.vatican.va/roman_curia/pontifical_councils/interelg/documents/rc_pc_interelg_doc_20030203_new-age_en.html
Więcej pod tym linkiem. Nie mam nic do dodania.
Scott - widać więc, że zamiast samodzielnie myśleć, wierzysz i powtarzasz coś, czego, niestety, nie rozumiesz.
Po pierwsze, New Age jest pewną życiową filozofią, pewnym wizerunkiem świata. Jest więc rodzajem ideologii. To, że wielu New Age'owców para się Magią, to po prostu korelacja, a nie wynikanie. A jeśli już wynikanie, to na zasadzie twierdzenia o prostokącie i kwadracie:
Każdy New Age'owiec wierzy w Magię, ale NIE KAŻDY, kto wierzy w Magię, jest New Age'owcem.
Tak więc łączenie tych terminów jest zasadniczym błędem laików.
Po drugie, druga część, definicja parapsychiki, jest również błędna. Zawiera twierdzenie, że kontakty z duszami zmarłych są parapsychologią. Otóż nie są - jest to SPIRYTYZM, który jest zasadniczo odrębną dziedziną.
Pomijam fakt, że definicje te są absolutnie powierzchowne - widać, ze ktoś nie zadał sobie trudu głębszego poznania tematu, a "odklepał" formułkę, posługując się stereotypami.
Tak więc, radzę naprawdę poznać temat, zanim się oceni sprawę.
Choć nie dziwię się takiej postawie. Jak w innym wątku Pafini napisał, panuje tu zasada (w większości) nie myślenia, a podążania za tym, co jest Wam podawane. A każde myślenie logiczne, argumentacja, samodzielne czytanie Biblii i, o zgrozo, rozumienie jej i wyciąganie wniosków, jest niedopuszczalne. Chyba, ze wnioski te są w 100% zgodne z KKK.
Przykre, ale prawdziwe.
EDIT: Dla unaocznienia tego, co napisałem wyżej, napiszę Ci kilka drobnostek o sobie:
1. NIE jestem New Age'owcem - uważam ten ruch za mocno naciągany, rozmyty i naiwny.
2. Interesuję i zajmuję się Magią
3. NIE zajmuję się spirytyzmem, gdyż uważam to za wysoce niebezpieczne.
4. Traktuję takie rzeczy, jak telekineza, telepatia etc jako wrodzone zdolności dane nam ze Źródła Kreacji (którego nie określam, bo nie mam odpowiednich danych)
Widzisz więc, że Magia, New Age, Spirytyzm, Parapsychologia etc to NIE TO SAMO, i wrzucanie tego do jednego worka jest naiwnością, czy raczej brakiem rozeznania w temacie.
Mi jest osobiście bardzo przykro, że większość katolików tak szykanuje ludzi, którzy zajmują się parapsychologią/Magią, choć nie znają oni (katolicy) tego zjawiska, nie zadają sobie trudu zrozumienia go, wgłębienia się w temat, a jedynie bazują na tym, co podawane jest im na tacy. Na tezach, wysuwanych również przez laików, nie mających uzasadnienia w rzeczywistości, a powodujący jedynie dyskryminację i niesprawiedliwe sądy o ludziach.
Czym jest magia, bo magia z nauką nic wspólnego nie ma. Nie jest wykładana na żadnym z Uniwersytetów czy Politechnik. Dlaczego? Bo sama w sobie jest nie naukowa. Co nie zmiania faktu że działa. Inna sprawa. Jeśli byłyby to jakiekolwiek z fal znanych nauce[ a jest ich b. dużo] już coś byśmy zarejestrowali. A tu nic, kompletnie nic. Pytanie więc co za nieznana siła działa w ten sposób...
Scottt, sam się w tym momencie motasz... idąc za twymi argumentami to magią będzie także fizyka, biologia, matematyka wyższa itp. - dlaczego - bo dawniej nie wykładano tego na uniwersytetach, nie znano tego. Fale radiowe "wynaleziono"? Nie, "odkryto" je bo zjawisko istniało od zawsze, tyle, że wcześniej nie dało się go zarejestrować i zmierzyć bo nie znano odpowiednich urządzeń.
Pytasz co za "nieznana siła" działa? Być może to co nazywamy dziś "magią" jest jakims zwykłym zjawiskiem fizycznym, jakąś nieznaną "falą", tyle, że na dzisiejszy dzień nie znamy urządzeń mogących to badać ani wytwarzać.
Musimy sobie uzmysłowić, że nauka nie zatrzymała się w rozwoju na czasach obecnych. Przed nami ciagle wielkie odkrycia i wynalazki.
A "obrzędy magiczne" to nieświadome "generowanie" tychże "fal" - np. pobudzanie ich przez odpowiednią modulację głosu ("zaklęcia") czy koncentrację odpowiednich składników chemicznych ("eliksiry"). Coś podobnie jak dawniej ludzie na chorobe lub poranienie jedli chleb z pajęczyną. Nie zastanawiając się dlaczego. Dopiero kilkaset lat później odkryto, że ów posiłek zawiera antybiotyki pomagające np. zaleczyć się ranom lub osłabic gorączkę.
Czy wiesz, że UDANE doświadczenia z np. grami komputerowymi sterowanymi ludzkim umysłem przeprowadzano już w latach 80-tych? My nie umiemy wykorzystywac nawet 50% mozliwości mózgu. Byc może "magicy" to tacy co to potrafią?
Wiesz dlaczego mamy rozwój techniki od niepamiętnych czasów? Bo pośród ogółu przypsującego wszystko co nieznane "diabołu" - zawsze znaleźli się ludzie którzy podchodzili do tego inaczej, analitycznie.
Czy jak np. za 20 lat nauka definitywnie dowiedzie, że "magia" to np. poszukiwane od lat "czwarte oddziaływanie" - to nadal będziesz twierdził, że jest to złe i "szatanistyczne"? Pomyśl...
Pomyśl...
Nie bluźnij! W KK samodzielne myślenie jest surowo zakazane! Prowadzi do grzechu ciężkiego, śmiertelnego zapalenia mózgu i grzybicy stóp (a co, nie wiedziałeś? Przecież każdy katolik z prawdziwego zdarzenia wie to od lat!). Jedyna prawda to ta, którą mówi KK - że nielogiczna? Że naciągana? Pamiętaj, Ty nie masz myśleć, tylko im wierzyć!
A mi o podejście, w którym człowiek właśnie, zamiast samodzielnie MYŚLEĆ, idzie jak ślepiec za tym, co wpajają mu inni (oczywiście nie o Tobie tu mówię, a o tych, którzy widząc nawet, że wszystko wskazuje przeciw, jak mantrę powtarzają to, co mówi Watykan)
Myszkunia napisał/a:
( nie na darmo Bóg uczynil nas na swoje podobieństwo).
Napewno nie czyniąc rzeczy nadnaturalne w swoje imię. Coś tu nie tak.
W swoje Imię nadnaturalnie uzdrawia ludzi. Oraz pozwala na bilokację, pokazuje swoje rany na rękach innych osób....
Stąd, że nikt nigdy nie powiedział, ze człowiek, jako stworzony NA OBRAZ BOGA, takich zdolności naturalnie nie ma. I nie zaprzeczysz temu - chyba, że chcesz zaprzeczać Biblii.
Spor można prowadzić jedynie o nomenklaturę (co jest tą "złą" Magią, a co naturalnym działaniem), a nie o to, czy coś, co jest niepoznane (a co niektore osoby umieją) jest złe, czy dobre.
Chyba, że posiadasz boską wiedzę i wiesz dokładnie o wszystkim, co Bóg stworzył, jak itd. Ale to życzę szybkiego zejścia na ziemię i wyzbycia się pychy, jeśli tak jest.
Mówisz o bilokacji, też działanie Boga. Z tym że sylwetka Ojca Pio i jego świętość są ci jak już poruszasz ten temat zapewnie znane. Więc jeśli na przykład pan jakiś tam dysponuje jakimiś "mocami" a nie praktykuje nawet.. Skąd u niego możliwośći telekinezy?
No właśnie miałam na myśli ten grunt grząski....
Możemy przypuszczać,że Ojciec Pio miał ten dar od Boga, ale możemy też przypuszczać,ze kommuś innemu Bóg również udzielił tego daru...nawet osobie, która w Niego nie uwierzyła...
A mozemy przypuszczać,z eto nasz umysł ( jedna z niewykorzystywanych przez nas cząsteczek) powoduje bilokację .
A mozemy przypuszczać,z eto nasz umysł ( jedna z niewykorzystywanych przez nas cząsteczek) powoduje bilokację . Prakatykować w rzekomo ten sposób tak jak telekinezę przez którą Watykan ostrzega? I którą wg. wikipedii praktykują min media?
Pozostanę przy tym iż bilokacja jest to działanie Boga. Nie człowieka.
Twój wybór. Przypomina mi się moja stryjenka, która do swoich ostatnich dni twardo twierdziła, że loty w kosmos są niemożliwe, bo kiedyś jakiś ksiądz średniowieczny powiedział, że "za chmurami zaczyna się już Boskie Niebo".
Istnieje też do dziś Flat Earth's Society czyli Stowarzyszenie Płaskiej Ziemi. Legalny związek, do któregio należy mnóstwo ludzi, którzy niezbicie twierdzą, że ziemia jest płaska a wszystko co przeciwko temu świadczy (m.in zdjęcia z kosmosu) jest sfabrykowane.
Profesor Giertych do dziś twardo twierdzi, że Smok Wawelski to nie legenda a najprawdziwsza prawda i nawet chłopina zrobił z siebie idiotę na forum publicznym. I tak dalej.
Można uparcie bronić swoich nawet najbardziej absurdalnych tez. Tyle, że nie ma się co dziwic gdy zostaniemy po prostu wyśmiani.
To nawet imponujące, że nie chcesz iśc za "instynktem stadnym" i zabawiać się w "niuejdżowca". Ja również podchodzę chłodno do naukowych prób wyjaśniania "magii" - bo na obecnym poziomie wiedzy jest to niemozliwe, nie ma nic dziwnego, że Bławatska g**** zdziałała w tej kwestii. Na razie jesteśmy ślepi i głusi. Kluczem jest "zobaczenie" czwartego wymiaru przestrzennego - o którym nawet nie wiadomo czy istnieje, ale którego istnienie jest wysoce prawdopodobne.
Jednak wiem, że kiedyś takie wyjaśnienia nastąpią, bo postęp naukowo-techniczny to w zasadzie droga bez końca. Nigdy nie będzie można powiedzieć - wynaleźliśmy i odkryliśmy już WSZYTSKO.
Jestem tez przekonany, że i Watykan (jesli jeszcze będzie istniał) będzie MUSIAŁ w takim wypadku kolejny raz zrewidować troszkę swoje nauczanie, bo wyjdzie na bandę głupków.
[ Dodano: Pią 12 Cze, 2009 10:19 ]
Pozostanę przy tym iż bilokacja jest to działanie Boga. Nie człowieka.
I się nie pomylisz, biorąc pod uwagę fakt,że Bóg jest Stwórca wszystkiego...
Ale na jakich zasadach Bóg tego daru udziela, mamy sznsę dowiedzieć się właśnie dzięki nauce ( o ile On zechce).
[ Dodano: Pią 12 Cze, 2009 10:42 ]
Zresztą..... Towarzystwo Teozoficzne nie miało nigdy nic wspólnego z nauką. To była z grubsza rzecz ujmując - banda szrlatanów, zboczeńców i narkomanów...
Co nie zmienia faktu że Bławacka zajmowała się magią ale
wiele bardziej interesowało ją ich wyjaśnienie niż popisywanie się nimi. [Za wikipedia]
Założenia miała identyczne jak ty. Że coś kiedyś odkryje.
Myszkunia napisał/a:
Scott napisał/a:
Pozostanę przy tym iż bilokacja jest to działanie Boga. Nie człowieka.
I się nie pomylisz, biorąc pod uwagę fakt,że Bóg jest Stwórca wszystkiego...
Ale na jakich zasadach Bóg tego daru udziela, mamy sznsę dowiedzieć się właśnie dzięki nauce ( o ile On zechce)
Cud ma w sobie to że nie można opisać jego działania za pomocą nauki. To jego podstawowa cecha[wskrzeszenie, uzdrowienie, uwolnienie, zamiana wody w wino...]. Można zbadać jego wynik.
_________________
Tak. Zgadzam się z Twoimi słowami.
Jedank bilokacja niekoniecznie musi być cudem no i o tym usiłuję pisać...