UmiĹscy
Wyglada na to, że od lutego 2009 w nasze parafii (w Norwegii) będziemy mieć księdza norwesko-angielsko-języcznego. Dotychczasowy ksiądz (który znał też nasz język) został oficjalnie odwołany przez biskupa.
Większość z Polaków, chodzących do kościoła (kilkaset dusz), nie zna tych języków w stopniu umożliwiającym właściwą katechezę, także na mszy św., a o spowiedzi można całkiem zapomnieć.
Dlatego mam pytanie do osób duchownych, dokąd, kiedy i w jaki sposób należy zwrócić swoje kroki, aby parafianie polskojęzyczni nie zostali bez właściwej opieki duchowej za granicą?
Wiem, że napewno należy zwrócić się z tą sprawą do tutejszego biskupa, ale czytałam, że również Kościół w Polsce podejmuje starania, w sprawie opieki duchowej nad emigrantami za granicą - np. ktoś wysłał Ojców Franciszkanów na misje do Norwegii, Szwecji czy Niemiec (ale nie tam, gdzie ja jestem ). I wlaśnie chodzi mi o informacje, jak/przez kogo to załatwiono, kto ma możliwość nadania biegu sprawie.
nordlys, skieruj pismo do Sekretariatu Episkopatu w Polsce, i może ktoś się zgłosi, kogoś wyznaczą.
A gdzie dokładnie przebywasz w Norwegii?
Dlatego mam pytanie do osób duchownych, dokąd, kiedy i w jaki sposób należy zwrócić swoje kroki, aby parafianie polskojęzyczni nie zostali bez właściwej opieki duchowej za granicą?
Pierwsza podstawowa zasada, to podejmowanie rozwiązań zgodnie z zasadą pomocniczości: zaczyna się formalności od pasterza diecezji, do której należysz. Powinien zatroszczyć się o mniejszość językową. Sprawę powinno się załatwiać wg mnie osobiście, ewentualnie korespondencyjnie. Jednak fizyczna obecność ma chyba większe rażenie, aniżeli pisma.
Pięknie dziękuję za podpowiedzi