ďťż
Strona początkowa UmińscyUwikłani w ciało. Człowieka współczesnego kłopoty z seksem"Kłopotliwe" charyzmaty?Mam ogromna milosc w sobie dla ludzi ale...Pasja (przeniesiony ze starego forum)Raz Dwa Trzy i Czerwony Tulipan w Teatrze WielkimKs. Eugeniusz BurzykOtwarcie sezonu w Kościanie-10 kwietnia 2010Najciekawsze - najzabawniejsze wypowiedzi z forum :)Ludzie uciekajcie - ja mam pomysł !!!!Atak na samorząd
 

Umińscy

Mam straszny problem.. Otóż wczoraj byłam na Mszy św. o uzdrowienie w Częstochowie. Zamierzam jechać następny raz i następny... Jednak problem stanowi mój chłopak. On nie jest zbyt wierzący... Postanowiłam mu opowiedzieć jak było, co tam się działo. Spodziewałam się, że mnie wyśmieje i potraktuje w sposób "rób co chcesz". Ale nie... jego reakcja mnie bardzo zaskoczyła. Stwierdził, że to podchodzi pod fanatyzm, że to nienormalne i że on nie chce żebym jeździła na te msze. Właściwie postawił mi ultimatum... mogę jechać, ale wtedy koniec z nami.
Wracając wczoraj z mszy rozmawiałam z pewnym człowiekiem, który powiedział mi, że teraz szatan będzie szukał wszelkiego sposobu, żeby mnie zniechęcić. I dokładnie tak się stało... Jestem ze swoim chłopakiem od 2 lat i wiem, że nigdy by się tak nie zachował (sam z siebie).
Zamierzałam go namawiać, żeby też zaczął jeździć, ale teraz nie wiem co robić. Nie zrezygnuję ani z mszy, ani z niego. Żeby pojechać na następną (tj. 20.10.07 w Zawierciu) musiałabym skłamać, powiedzieć mu ze jadę gdzie indziej.
Czy pozostało mi coś prócz modlitwy...?


namawianie tu nic nie da, bo na siłe jeszcze nikt niczego nie zwojował. Absolutnie nie mam nic przeciwko mszom o uzdrowienie, ale czy jesteś pewna że są Ci one potrzebne?? a co do ultimatum twój chłopak nie powinien i nie może w ten sposób postępować, ty jesteś wolna i on nie ma prawa żądać od Ciebie żebyś rezygnowała z czegoś czego potrzebujesz, bo on tak chce. Jak Cię naprawdę kocha zrozumie i będzie z Tobą mimo tego, że jeździsz na te msze - kochać to chcieć dobra drugiej osoby. Tak, modlitwa nie zaszkodzi
módl sie przede wszystkim o to zeby Bóg pkazal ci czego chce od ciebie jezeli w twoim sercu pragnienie uczestniczenia w tej Mszy bedzie wzrastac to juz teraz zacznij sie modlic o to zeby Bóg przemieniał serce twojego chlopaka , dla Boga nie ma nic nie możliwego. kiedyś przezywalam to samo z moją mama tez nie pozwalała mi chodzic ale Bóg przemienił jej serce i jest ok. jezeli bedziesz miala tam byc to Bóg pomoże ci tam dotrzec. patrz i słuchaj uważnie.
Nie wiem czemu tak zareagował... nigdy tak nie postępował, nigdy mnie nie ograniczał. Próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale przez to tylko się kłócimy. Jest po prostu nieugięty... Modle się gorąco, żeby zmienił zdanie...
A co do mszy - tak, uważam, że ich potrzebuję. Przeżywałam naprawdę poważny kryzys wiary, a na tej mszy pierwszy raz poczułam bezpośrednie działanie Boga, poczułam, że jest ktoś kto zawsze ze mną będzie...



musiałabym skłamać, powiedzieć mu ze jadę gdzie indziej. Nie wolno złem posługiwac się, by zdążac ku dobru.
myślę, że ks.Marek ma rację...chociaż przyznam się, że ja tak miałam z rodzicami, którzy nie pozwalali mi uczęszczać na spotkania Odnowy w Duchy Św. czy msze z modlitwą o uzdrowienie...i zawsze kombinowałam..teraz wiem, że to nie było dobre

Nie wiem czemu tak zareagował... nigdy tak nie postępował, nigdy mnie nie ograniczał. Próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale przez to tylko się kłócimy. Jest po prostu nieugięty... Modle się gorąco, żeby zmienił zdanie... gdy człowiek zbliża się do Boga pojawiają się też kłody pod nogi złego...
Nie zapomne pierwszych dni po tym, jak postanowiłem codziennie odmawiać różaniec. Zawsze a to telefon, a to dzwonek do drzwi i jakaś niespodziewana wizyta, a to inne przeszkody mające odciągnąć i zniechęcić mnie do wypełniania tego postanowienia - na przykład silne poczucie wstydu przed rodziną i znajomymi, że ja odmawiam różaniec. Lecz w miarę upływu czasu, mijających kolejnych dni przeszkody mijały, rosło we mnie poczucie może nie dumy ale pewności i miłości do modlitwy bez której teraz nie wyobrażam sobie życia. Nie tylko zresztą modlitwy rózańcowej. Wie o tym cała moja rodzina i znajomi. Niekiedy gdy wszystko wokół wskazuje, że nie mam i nie znajdę czasu na modlitwę, to gdy klękam i zaczynam się modlić, to czas jakby staje, albo się rozciąga i po zakończeniu modlitwy okazuje się, że tego czasu wystarcza na wszystko, na pracę i na odpoczynek. Pamiętaj Aniś, że z Bogiem przezwyciężysz wszystkie przeszkody i ufaj Bogu. Bądź szczera wobec swoich bliskich i nie ukrywaj swej nadziei i miłości do Boga i jego sakramentów. Może na to potrzeba trochę więcej czasu, ale bądź wierna i wytrwała. I módl się o to.

Pozdrawiam,
Marek

myślę, że ks.Marek ma rację. A ja nie tylko myśle, ale wiem, że to prawda, poniewaz tak uczy Pismo Święte i taką nauke kontynuuje Kościół Święty.

A co do chłopaka: większym dobrem jest troska o dar wiary, niżeli zaspokajanie neurotycznej afektywności.
Poza tym, czyż nie jest to dowód, iż on nie akceptuje Ciebie Aniś, jaką jesteś? Gdzie tu miłość?

Gdzie tu miłość?
no włacha...gdzie tu miłość? a Aniś piszesz, że nie chcesz zrezygnować ani z niego ani z mszy... a tak się chyba nie bardzo da
a moze spróbuj od innej strony - nie naciskaj ale można spróbować pogadać z jego mamą i spytać czy wie dlaczego on tak reaguje - tak między wami kobietami, mozesz mu powiedzieć że się o niego martwisz i jest ci przykro bo przez jego postępowanie ty możesz stracić nadzieję na pomoc a problem jest tak duży że nie radzisz sobie z nim sama i potrzebujesz modlitwy..
spróbuj skłonić go spojrzenia od twojej strony, pomimo jego uprzedzeń i wątpliwości...
a to wszystko na spokojnie
Mądrze to ujęłaś sasankjo. Tylko co wówczas, gdy mama okaże się obojetną na te sprawy...?
to będzie wskazywać też na jakiś problem wewnątrz rodziny a z punktu widzenia ew. przyszłego członka tej rodziny powinno dać Aniś co nieco do myślenia...
Myślę że każdy problem można rozwiązać w różny sposób - kwestia tylko determinacji oraz otwartości na rozmaite rozwiązania.. A tak naprawdę też rachunku kosztów i strat, bo jeśli okaże się że następne dwadzieścia lat życia będzie trzeba spędzać na przekonywaniu drugiej połowy do podstawowych spraw to trzeba spytać: czy warto?
O tym samym myślałem przed chwila, a le widzę, że czytasz w moich myślach, czy raczej robisz użytek z sensu fidei. I tak trzymac.
a ja myślę ze będzie trzeba dokonać wyboru Bóg albo chłopak to jest próba kto jest twoim Bogiem chłopak czy Jezus .... ..
Ja też kiedyś stanąłem przed takim wyborem i wybrałem dziewczynę i po 1,5 roku wszystko sie zawaliło więc warto wybrać dobrze ...
a i jeszcze jedno ponoć uczymy sie na błędach ... proponuje ci żebyś pouczyła sie na mym błędzie niż na swym bo to nic przyjemnego Pozdrawiam
daj mu szansę! daj mu szansę!

Nie zrezygnuję ani z mszy, ani z niego
Piękne i "nieco"dealistyczne,ale nie wiem czy "pociągniesz" tak długo Przyjdzie czas,a może już przyszedł,gdy trzeba będzie wybrać Decyzja będzie należeć do Ciebie...I nie będzie łatwa...Dobrze będzie przyglądnąć się swoim motywom, uczuciom,pragnieniom i oczekiwaniom wobec chłopaka...I zadać sobie pytanie:"Czego ja tak naprawdę chcę?!"
Nie zmienisz go na "siłę"...

[ Dodano: Wto 16 Paź, 2007 14:49 ]
ja ze swojej strony mogę powiedzieć tyle:
jetem ze swoim chłopakiem od 1,5 roku i gdy musiałam wybrać powiedziałam mu krótko: jeśli staniesz między mna a Bogiem to z nami koniec,
tą decyzję podejmowałam przez miesiąc, ale już nie bylo innego wyjścia, albo on albo Bóg, teraz nie żałuję choć na początku nie bylo łatwo....

musisz wybrać i lepiej nie oszukuj, kłamstwo ma krótkie nogi, a gdy wyjdzie na jaw jest jeszce gorzej
W sumie ja też musiałam kiedyż wybrać: albo być z chłopakiem, którego kocham i żyć w grzechu, albo żyć bez grzechu i być blisko Boga i wybrałam to 2 chociaż bardzo długo cierpiałam ale Bóg mi pomógł... naprawdę!

W sumie ja też musiałam kiedyż wybrać: albo być z chłopakiem, którego kocham i żyć w grzechu, albo żyć bez grzechu i być blisko Boga i wybrałam to 2 chociaż bardzo długo cierpiałam ale Bóg mi pomógł... naprawdę!
ja wybrałam odwrotnie...

ja wybrałam odwrotnie...
I jest Ci z tym dobrze?

Nie wiem co mam zrobić... Nigdy jeszcze nie musiałam podjąć tak ważnej decyzji... Ja nie wyobrażam sobie życia bez tego chłopaka

Ja nie wyobrażam sobie życia bez tego chłopaka to, ze sobie nie wyobrazasz na dzień dzisiejszy to normalne, ale pomysl też o przyszłości jak ulegniesz w tym miejscu to ten chłopak może zacząc Cię prosić być w ogóle wybierała Jego a Boga zepchnęła na dalszy plan. Będzie wtedy podawał tą twoją rezygnację jako argument: "a bo wtedy nie pojechałaś dla mnie, to i teraz chyba nic się nie stanie" Z Bogiem wygrywasz, bez Boga wygrywasz na krótko.

Nigdy jeszcze nie musiałam podjąć tak ważnej decyzji
Widocznie nadszedł już czas...

Ja też nie wyobraziłam sobie jak mogę żyć bez niego... mówiłam, że nie zakocham się już nigdy i tak było przez rok i nawet dłużej... ale ciągle się modliłam do Boga i on mi pomógł... Nikt nigdy nie powiedział, że łatwo zostawić kogoś kogo bardzo się kocha i jest się gotowym zrobić dla tej osoby wszystko bo u mnie tak było. Ale teraz wiem, że dobrze zrobiłam tylko długo to do mnie dochodziło...
Ach, a co ja mam powiedziec...

szczerze mówiąc? tak jest mi z tym dobrze

do póki sie tobą nie znudzi i nie znajdzie sobie innej masz 18 lat i mało wiesz .... pogadamy za rok może dwa

nie pogadamy bo nie mamy o czym mi jest tak dobrze i tyle i nikomu nic do tego

Zapraszam na filmik
Poznaj prawde
o ile mogę coś powiedzieć - sądzę, że nie powinniśmy przenosić bezpośrednio nazych doświadczeń jako najlepszych rozwiązań dla kogoś innego, bo każda sytuacja jest inna i nawet jeśli Aniś chciała przedstawić ją jak najpełniej to mogła umknąć coś jej uwadze albo z czegoś nie zdaje sobie jeszcze sprawy.
Jeśli nie podejmie decyzji suwerennie będzie potem was obciążać za to co się dalej stanie.
A to musi być jej decyzja z pełną swiadomością wszelkich konsekwencji.
Pozdrawiam

sądzę, że nie powinniśmy przenosić bezpośrednio nazych doświadczeń jako najlepszych rozwiązań dla kogoś innego
tutaj nikt nie mówi Aniś, żeby zrobiła tak jak ja np. bo ona zrobi jak zechce...ja tylko napisałam jak ja postąpiłam w takiej sytuacji
Dokładnie! Wybór należy do niej...

Dokładnie! Wybór należy do niej...
Aniś ja Cię do niczego nie namawiam zrobisz jak będziesz uważała...i co byś nie wybrała to jesteśmy z Tobą
Aniś:
Jest takie mądre zdanie, które już tutaj ktoś przytoczył: „Jeśli w naszym życiu Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na właściwym miejscu”. Tak. Nawet w intymnym i pięknym związku dwojga ludzi Pan Bóg musi być na pierwszym miejscu, inaczej prędzej czy później wszystko się zawali. Człowiek, chociaż bliski i kochany, to tylko człowiek, może się zmienić, może nas zawieść, w każdej chwili może nas opuścić. To Pan Bóg jest tym Kimś, na kim powinniśmy budować swoje życie, to budowanie na skale jaką jest Chrystus daje nam gwarancje wytrwania do końca i szczęśliwego życia już tu na ziemi.
ja kiedyś można by rzec „stawiałem” na człowieka, no i doprowadziło mnie to do ruiny. Jednak Pan Jezus w Swym miłosierdziu uratował mnie i wyciągnął z bagna. Teraz jestem innym człowiekiem, i chociaż cierpienia i doświadczenia jak każdy z nas mam różnorakie, to jednak wierzę i ufam że będąc z Panem Jezusem nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo. Mogę bez lęku patrzeć w przyszłość i cieszyć się każdą chwilą życia.
Pan Bóg zawsze chce tylko naszego dobra i naszego zbawienia, On wie lepiej od nas co dla nas jest lepsze, On wie wszystko, dlatego to On musi być Tym Najważniejszym w naszym życiu.
Zachęcam do przeczytania mojego osobistego świadectwa wiary i nawrócenia, które umieściłem także na tym forum. Może na coś się to przyda…
Oto jak wyglądała moja droga "od beznadziejności do radości życia":
http://forum.ewangelizacja.pl/viewtopic.php?t=2652

Aniś! nie gódź się na mniej, Pan Bóg chce Ci dać więcej; możesz być szczęśliwa naprawdę, jeśli wytrwasz przy Panu Jezusie, odwagi! chrześcijaństwo nie jest religią "o własnych siłach", dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie, a Aniś życzę odwagi w opowiedzeniu się za Chrystusem
A ja dodam tylko tyle: Ignacy z Loyoli jest niewątpliwym autorytetem w dziedzinie duchowości. Odnośnie sytuacji, w jakiej stoi Aniś, Ignacy pisze, iż jeśli pojawiają się 2 myśli w umyśle człowieka, z czego jedna dotyczy rzeczy i spraw doczesnych, druga zaś odnosi się do sfery ducha, to tę właśnie drugą, do ducha się odnoszącą nalezy powziąć.

A ja dodam tylko tyle: Ignacy z Loyoli jest niewątpliwym autorytetem w dziedzinie duchowości. Odnośnie sytuacji, w jakiej stoi Aniś, Ignacy pisze, iż jeśli pojawiają się 2 myśli w umyśle człowieka, z czego jedna dotyczy rzeczy i spraw doczesnych, druga zaś odnosi się do sfery ducha, to tę właśnie drugą, do ducha się odnoszącą nalezy powziąć.

Piękne i prawdziwe słowa. Tylko obawiam się drogi księże, że młoda, zakochana dziewczyna nie jest jeszcze w stanie i nie potrafi zauważyć tej "drobnej" różnicy.

Pozdrawiam,
Marek

Tylko obawiam się drogi księże, że młoda, zakochana dziewczyna nie jest jeszcze w stanie i nie potrafi zauważyć tej "drobnej" różnicy. Nie tylko ona.Całe rzesze ludzi...
Ale mnie chodziło o rzucenie tylko pewnego tropu, zwłaszcza, że dziewczyna wygląda na zaangażowaną religijnie osobę, sądząc po pierwszej jej wypowiedzi w tym temacie.