UmiĹscy
Podczas jednej z adoracji tegorocznych rekolekcyjnych (nie Odnowy), kilka osób dostało charyzmaty(dar jezyków, radośc-co u nich objawia się śmiechem). Nie zdziwiło mnie to ponieważ wiedziałam ze te osoby Je mają, było to dla mnie czymś "normlanym", wiec nie zwraciłam na to większej uwagi. Problem w tym że 50 innych osób które były z nami pierwszy raz z takim czynms się zetknęły i były wprost przerażone. Ksiądz, i siostra także. Po tej adoracji powstało mnóstwo spekulacji. Próbowąłyśmy tłumaczyć(było nas kilka osób) że to nie jest nic złego, ze to jest łaska. Ksiądz nie wypowiadał sie na ten temat, w końcu po paru rozmowach podczas jednego z kazań powiedział co o tym sądzi. Bał się, ze skoro tyle osób się bało, powstało takie przerażenie wśró ludzi, że to może nie być Duch Św. Na koniec zacytował Galatów o owocach Ducha Św. Po tym można powiedzieć że sprawa była przesądzona- to nie był Duch Św. Kupe osób tak własnie uwarzało. Jednak co było sprzeczne...osoby które wiedziały co sie dzieje nie czuły strachu czy czegos złego, a dziewczyny-charyzmatyczki czuły w tedy w sobie pokój i radość(potem były załamane -ale mniejsza o to...).
Po pewnym czasi czułam że i mnie ogarnia pewnego rodzaju nie pewność. MOze rzeczywiście to nie był Duch Św. ale złe Duchy które poprostu chciały wprowadzić zamęt? (np. Św. Faustyna jej objawiał się JeEzus, ale pewnego razu to zły duch podszył się pod Niego.)
Ksiadz na nasze prośby sprowadził pewną panią z Odnowy. No coż musze to powiedzieć bardzo się zawiodłam. Liczyła ze to bedzie naprawde obeznana osoba w takich sprawach, jednak co z tego ze pani była ileś tam lat w Odnowie i miała styczność z wieloma róznymi rzeczami keidy na to podstawowe pytanie "czy to mógłby być szatan" tylko inaczej sformułowane, na pięc razy odpowiedziała za każdym razem inaczej.
MOze zeby w jakis bardziej dobitny sposób pokazać jej obeznanie:
Uwazała że nie ma czegoś takiego jak śmianie się w Duchu Św.(że tak to nazwę). Dla niej dar radości odbija się jedynie w naszym wnętrzu, ewentualnie z radosnym jakimś zachowanie, usposobieniem. Miała styczność z Duchem Sw. ale była całkowicie zamknięta na doświadczenia innych. Nie którzy otrzymując dar radości, nie mogą wytrzynmac i poprostu się smieją!( było to już opisywane na forum) Dla tej pani śmianie się w kościele, od tak jest grzechem ciężkim( nie zrozumiałam żeby mówiła o sfałszowaniu charyzmatów)
Koleżanka która dopiero "raczkuje" w Odnowie wiedizała wiecej od niej. Po rozmowie z panią miałam jeszcze większy zamęt i natłok mysli.
Ogólnie po wielu rozmowach uspokoiłam się. Zły Duch -tak ale nie w nich, tylko w nas, w tym zmaieszaniu strauchu a przedewszystkim w nie wiedzy!
Przyjechałam do domu, zaczełam dużo czytać na ten temat i moje wątpliwości wróciły.
Prosiłabym was o jakieś skomentowanie tej sytuacji.
Jesli czegoś barkuje mojej historii(głupio to brzmi...) to pytajcie chętnie odpowiem. Chce w końcu wiedziec co i jak bo zaczyna mnie to naprawede męczyć.
Pozdrawiam!
p.s Moze warto byłoby również wspomnieć o dwóch rzeczach.
1. Siostra miała hobby demonologie.(mam wrażenie ze napędzała ludzi, moz mimowolnie ale jednak.)
2. dziewczyny-charyzmatcyzki- gdy pierwszy raz się z tym zetknęłyśmy( bo własciwie nbyłyśmy wtedy razem- to było rok temu) byli przy nas ludzie z Odnowy, i masy ludzi modliło się za nas-nie było mowy o czymś złym.
Niestety takie historie jak ta, którą przytaczasz sie zdarzaja - ludzie nie znają charyzmatów, one są im obce, dlatego traktowane jako anomalie smutne, ale zawsze mozemu świadczyć sami
W Dziejach Apostolskich napisane jest, że Apostołowie gdy przyszedł Duch Święty zachowywali się jakby byli napici młodym winem. To nam podaje Pismo Święte, ze tak właśnie się zachowywali.
Może to wyglądać jak jakaś histeria. I dlatego jest tak bardzo negowana przez innych. Wielu księżą nie podoba się sposób modlitwa Odnowowej. Ale tu chodzi o pewną specyficzna Duchowość. Nie musi im to odpowiadać ale powinni mieć wiedzę, doświadczenie charyzmatyczne i wiedzieć co mówią jeśli chodzi o charyzmaty, aby nie wprowadzać zamieszania.
Dlatego jest czymś ważnym aby modlić się o takich kapłanów. O tych, którzy już są w Seminariach aby już tam doświadczali przebudzenia charyzmatycznego.
Właśnie, niektórzy księża "nie dowierzają charyzmatom", są bardzo ostrozni w tym względzie. ( kiedyś pewien ksiądz nazwał ludzi z odnowy " gołębiarzami" i byłoby to "pieszczotliwym" określeniem, gdyby nie jego niezbyt pozytywny stosunek do wspólnoty). Ale myślę,że to dobrze. (Wspomniana Faustyna też " nie dowierzała" i dobrze na tym wyszła ( bardzo ogólnie mówiąc ). Co nie tłumaczy braku jakiejkolwiek wiedzy na ten temat.
Mam niestety inne zdanie niż wszyscy inni...
Czy do charyzmatów nie powinniśmy podchodzić ostrożnie? Ktoś PRAWDOPODOBNIE otrzymał jakiś dar. Ale skąd wiecie na pewno, czy tak było? Skąd pewność, że to byl Duch Święty? Od razu krytykujecie tych którzy do tego ostrożnie podchodzą - a może to lepsze niż nieostrożność?
Zauważcie że charyzmaty od początku były pdoporządkowane autorytetowi pasterzy Kościoła. jak czytamy w 1Kor:
(22) Tak więc dar języków jest znakiem nie dla wierzących, lecz dla pogan, proroctwo zaś nie dla pogan, lecz dla wierzących. (23) Kiedy się przeto zgromadzi cały Kościół i wszyscy poczną korzystać z daru języków, a wejdą podczas tego ludzie prości oraz poganie, czyż nie powiedzą, że szalejecie? (24) Gdy zaś wszyscy prorokują, a wejdzie [podczas tego] jakiś poganin lub człowiek prosty, będzie przekonany przez wszystkich, osądzony (25) i jawne staną się tajniki jego serca; a tak, upadłszy na twarz, odda pokłon Bogu, oznajmiając, że prawdziwie Bóg jest między wami. (26) Cóż więc pozostaje, bracia? Kiedy się razem zbieracie, ma każdy z was już to dar śpiewania hymnów, już to łaskę nauczania albo objawiania rzeczy skrytych, lub dar języków, albo wyjaśniania: wszystko niech służy zbudowaniu. (27) Jeżeli korzysta ktoś z daru języków, to niech mówią kolejno dwaj, najwyżej trzej, a jeden niech tłumaczy! (28) Gdyby nie było tłumacza, nie powinien mówić na zgromadzeniu; niech zaś mówi sobie samemu i Bogu! (29) Prorocy niech przemawiają po dwóch albo po trzech, a inni niech to roztrząsają! (30) Gdy zaś komuś innemu z siedzących dane będzie objawienie, pierwszy niech zamilknie! (31) Możecie bowiem w ten sposób prorokować wszyscy, jeden po drugim, aby wszyscy byli pouczeni i podniesieni na duchu. (32) A dary duchowe proroków niechaj zależą od proroków! (33) Bóg bowiem nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju. Tak jak to jest we wszystkich zgromadzeniach świętych,
Wolę podporządkować się zdaniu na biskupa, nawet papieża na temat charyzmatu, niż zdawać się na własne rozeznanie.
Czy do charyzmatów nie powinniśmy podchodzić ostrożnie?
Oczywiście, że tak. Nie można sobie od tak zacząć robić zadymę z charyzmatami. We wszystkim powinien być porządek. Charyzmaty rozeznaje się we wspólnocie. Jest Duchowny, lider, grupa pastoralna, grupa wstawiennicza. Widzimy także po owocach. Jeśli mamy przekonanie, że dana osoba np. jest fałszywym prorokiem to duchowny powinien jej zabronić wypowiadać się publicznie. Potrzeba w tym także delikatności. Aby nikogo nie skrzywdzić.
Można np. powiedzieć, aby zapisywała słowa i podawała księdzu po spotkaniu. Jeśli Bóg chce działać we wspólnocie to i tak będzie czy to zostanie wypowiedziane czy nie.
Każdy ksiadz mocą swoich święceń ma dar poznania. Także do papieża jechac nie trzeba
Możesz to bracie poszerzyć? Taki dobry uczynek na drodze do kaplaństwa.
czyżby zarysował nam się mały "'konfliktczek' wewnątrzrodzinny" ... ?
A skąd to skojarzenie? Pomyłka Mr. Ink.
[
Każdy ksiadz mocą swoich święceń ma dar poznania.
No i w przypadku zacytowanym w pierwszym poście ksiądz zajął stanowisko. Duża część wspólnoty też.
Ksiądz nie wypowiadał sie na ten temat, w końcu po paru rozmowach podczas jednego z kazań powiedział co o tym sądzi. Bał się, ze skoro tyle osób się bało, powstało takie przerażenie wśró ludzi, że to może nie być Duch Św. Na koniec zacytował Galatów o owocach Ducha Św. Po tym można powiedzieć że sprawa była przesądzona- to nie był Duch Św.
Możesz to bracie poszerzyć?
Jakich darów udziela sakrament święceń? 1 Tm 4,14; 2 Tm 1,6
Każde ze święceń: diakonat, prezbiterat i biskupstwo, wyciska odrębny charakter sakramentalny i tym samym w szczególny sposób upodabnia człowieka do Chrystusa Kapłana, Proroka i Pasterza. W tej potrójnej funkcji Chrystusa - kapłańskiej, prorockiej, zwanej inaczej nauczycielską, i pasterskiej, czyli królewskiej - ma udział każda wyświęcona osoba. Przez charakter sakramentalny wyświęcony należy w szczególny sposób do Chrystusa i do Jego Kościoła. Istotą życia kapłańskiego powinno zatem być współdziałanie z Chrystusem ofiarującym się, nauczającym i kierującym świat ku Ojcu. „Prezbiterzy bowiem przez święcenia i misję, otrzymywaną od biskupów, zostają wyniesieni do służenia Chrystusowi Nauczycielowi, Kapłanowi i Królowi, uczestnicząc w Jego posłudze, dzięki której Kościół, tutaj na ziemi, nieustannie rośnie jako Lud Boży, ciało Chrystusa i Świątynia Ducha Świętego” (DK 1). Kapłani „poświęceni Bogu nowym sposobem w momencie przyjęcia święceń, stają się żywymi narzędziami Chrystusa Wiecznego Kapłana, aby mogli kontynuować przez wieki Jego przedziwne dzieło, które skutecznością z wysoka odnowiło cały rodzaj ludzki” (DK 12). Każde ze święceń kapłańskich uintensywnia również życie Boże w człowieku i udziela łask potrzebnych do wypełniania różnych zadań związanych z kapłańską posługą. Tego zespolenia z Chrystusem Kapłanem, Prorokiem i Pasterzem, uintensywnienia życia Bożego oraz udzielenia różnych darów dokonuje Duch Święty udzielany w sakramencie święceń.
Chyba, że się mylę i jeśli nie pomyliłem tego z darem rozeznania
Ksiadz popraw mnie jak co ale poszukam jeszce.
A skąd to skojarzenie? Pomyłka Mr. Ink.
ah, jak ja nie cierpię tych duchownych
Bo miałam do czytnienia z charyzmatami. I z zamieszaniem, które wywołały. Obserwuję owoce w ludziach - nie tylko dobre... I stąd mam wątpliwości, czy to był wtedy Duch Święty.
I w tym jest największy problem. W momencie gdy pojawiają się charyzmaty często(nie zawsze) wśród niekórych lduzi budzi się coś w rodzaju strachu. Tylko problem a tym ze nam bardzo ciężko jest powiedzieć cyz ten strach wziął się od nas, czy przez charyzmaty.
CZy strachczy cokolwiek innego, chaos zamieszanie które się wówczas rodzi wsród części wspólnoty jest wywołany tym ze charyzmaty nie śa jednak prawdziwe, czy to wszystko powstaje wlasnie dlatego że szatan jakby wmawia nam ze mamy się bać, że to nie jest to. miedzy tym jest bardzo cieńka granica.
Wiadomo ze im więcej dobra to również próbuje wplątac się w to również i zło...
Tylko problem a tym ze nam bardzo ciężko jest powiedzieć cyz ten strach wziął się od nas, czy przez charyzmaty.
Duch Święty jest Duchem pokoju, nie wprowadza zamieszania , to natura ludzka zwykła mieszać w tej materii
Charyzmat prawdziwy i dobrze uzywany nie powoduje zamieszania, reakcji lekowych - buduje jedność i pokój. Stąd zachowania opisane w pierwszym poscie ("radośc-co u nich objawia się śmiechem"- moim zdaniem nie jest to charyzmat bo radość to nie jest smiech - dyskusyjne jest też pojęcie charyzmat radosci) nie wyglądaja na prawidłowe uzycie charyzmatów. Z pewnoscia jednak te charyzmaty (jesli to były charyzmaty) zostały źle uzyte - ponieważ zamieszanie, lęk nie jest zwiazane z Duchem Świetym.
Powinno przed spotkaniem nastąpić wyjaśnienie - że jest to wsopólnota charyzmatyczna - i mogą wystąpić takie zjawiska jak... I że jest to opisane w Biblii i w katechiźmie - co pozwoliłoby uniknąć (albo zmniejszyc lęk). Poza tym osoba posiadajaca charyzmat - panuje nad jego uzywaniem i moze go nie uzywać w pewnych sytuacjach - dlatego chyba zabrakło roztropnosci i mądrosci. Nastąpiło to na adoracji - i chyba odwróciło uwagę uczestników od Najświętszego Sakramentu - to kolejny punkt do tego, że zostały źle uzyte lub były fałszywe (charyzmaty)
Pozdrawiam
http://forum.ewangelizacj...opic.php?t=1487
Wypowiadałam się w tym wątku na ten temat dlatego nie powtórzę - to prawdziwe wydarzenie
Znalazłem ksiązke kard. Suenensa - "Nowe Zesłanie Ducha Świętego?". Pisze tam m.in o doświadczeniach charyzmatycznych na przestrzeni wieków. Offca, czy Ania - nie pamiętam juz dokładnie, gdzieś kiedyś pisała o tym, że w średniowieczu zanikły charyzmaty. To jest nieporozumienie, czy raczej skrót myślowy. Bóg jest nieskończony i nieogarniony. Jan Chryzostom, pisze kardynał, naucza, iż Kościół potzrebował szczególnego zapału na swym początku. To tak, jakby mówić o starcie promu "Atlantis" - potrzebna jest pierwsza prędkość kosmiczna, pozawalająca na pokonanie grawitacji. To byłaby czysta herezja jakiegoś zmutowanego deizmu. A wiemy przecież, że Bóg w Trójcy Jedyny jest wierny swemu Kościołowi.
Offca, czy Ania - nie pamiętam juz dokładnie, gdzieś kiedyś pisała o tym, że w średniowieczu zanikły charyzmaty. To jest nieporozumienie, czy raczej skrót myślowy.
No to ja to pisałam. Nie pamiętam czy dokładnie w średniowieczu, ale był czas, kiedy charyzmaty zostały zapomniane i że tak powiem jakiś długi czas chrześcijanie nimi nie posługiwali. Dopiero na nowo się właśnie "odrodziły" w XX wieku. Nie mam pamięci do dat i w ogóle
Dopiero na nowo się właśnie "odrodziły" w XX wieku.
A może inaczej.
To człowiek/ludzie o nich zapomnieli wskutek słabnącej wiary, gaszeniu Ducha. Kiedy sprowadza się wiarę do zjawiska socjologicznego.
Wiem, że czasem po prostu chrzanię głupoty, nie do końca przemyślane refleksje serwuję na forum. Ale osobiście śmiem twierdzić, iż to, że dziś mamy tak wiele "wykwitów" charyzmatycznych i pseudocharyzmatycznych, to świadczy to o jednym: Bóg konserwuje stworzenie, pozwala na szereg że tak powiem eksperymentów, by pobudzić zlodowaciale serca do poszukiwania Ducha Bożego. Tak jak swego czasu monachizm (a wiec życie zakonne, mnisze) było bardzo popularne, by w ten sposób współpracować z Panem, tak teraz równiez jest obecnie silnie promowany ruch charyzmatyczny. Tym bardziej, ze Pan Bóg zawsze zaczyna od człowieka, wychodzi mu na przeciw. Człowiek zaś nie zawsze potrafi do końca czysto i zgodnie z wolą Pana dać się prowadzić za rękę. Ale tu nie ma większego problemu. Jeśli dana wspólnota rzeczywiście jest z Boga, to choćby potop - przetrwa w zgodzie, miłości i jedności, na większą chwałe Boża.
Zapewne coś w tym stylu
a czy to raczej nie było tak, że charyzmaty były cały czas, nawet w średniowieczu tylko "na małą skalę", tzn. punktowo, bardzo rzadko konkretne osoby, święci z nich korzystali, oczywiście zgadzam się z tym, że to że rzadko się pojawiały to wina człowieka który po prostu to zaniedbał
a czy to raczej nie było tak, że charyzmaty były cały czas, nawet w średniowieczu tylko "na małą skalę", tzn. punktowo, bardzo rzadko konkretne osoby, święci z nich korzystali, oczywiście zgadzam się z tym, że to że rzadko się pojawiały to wina człowieka który po prostu to zaniedbał
Były i sa cały czas Lolu. Ale żeby się ujawniły, trzeba po prostu dac im dojśc do głosu. Uważam, że można je zmarnować, tak jak można zmarnowac powołanie do kapłaństwa, czy powołanie kapłańskie w ogóle. A nie ma innej drogi do ich ujawniania, jak po prostu próba podjęcia działania. Potem zaś badać owoce, przyglądać się biegowi spraw
i dokładnie tak jak napisał ksiądz powinno być robione, dać szanse rozwoju charyzmatów ale też nie tracić zdrowego rozsądku i nie przyjmować postawy ślepej ufności wobec posługujących
Oto co mają do powiedzenia na temat charyzmatów nasi bracia Luteranie
Siloam, a jakie znaczenie ma to, że średniowiecze to był czas największego wpływu kościoła?
autentycznie przeżywana wiara, świadomość Ducha Świętego a wpływy kościoła to dwie różne sprawy....
A czy może się zdarzyć, że na takie spotkanie "przyjdzie" duch zwodniczy? Ja słyszałem, a nawet widziałem nagranie w internecie z Toronto Blessing, jak ludzie szczekali jak psy, pełzali jak węże i skakali jak kangury. Czy takie coś można nazwać Duchem Świętym? Moim zdaniem nie! Jakie jest Wasze zdanie na temat tego typu zjawisk w kościołach?
Ja słyszałem, a nawet widziałem nagranie w internecie z Toronto Blessing, jak ludzie szczekali jak psy, pełzali jak węże i skakali jak kangury.
To na pewno nie charyzmaty Ducha
Tak to mniej więcej wygląda:
http://www.youtube.com/watch?v=AUsMxuzjLSg
Toż to protestanci są! To nie ma nic wspólnego z KK. Jeszcze Hillsong. Fajnie grają, ale stracili w moich oczach. Nie wiedziałam też, ża są jakimś oddzielnym Kościołem.
[ Dodano: Nie 06 Maj, 2007 12:33 ]
Przez takie cyrki faktycznie ruchy charyzmatyczne tracą bardzo mocno
Toż to protestanci są! To nie ma nic wspólnego z KK. Jeszcze Hillsong. Fajnie grają, ale stracili w moich oczach. Nie wiedziałam też, ża są jakimś oddzielnym Kościołem.
[ Dodano: Nie 06 Maj, 2007 12:33 ]
Tylko tak się zastanawiam, skąd u osób, przecież napewno wierzących, aż takie zwiedzenie?
Bo to Hameryka. Ludziom tam odbija od dobrobytu, chrześcijanom najwidoczniej również Komercja i kicz jak się patrzy. Zresztą u nas tego też nie brakuje, ale chyba nie na taką skalę... I całe szczęście. A to co się wyrabiało na tym filmiku, mam wątpliwości, że to od Boga pochodzi...
A ja mam wątpliwości czy każda wspólnota Odnowy czerpie z Ducha. Ostatnio byłem na spotkaniu Odnowy. W czasie uwielbienia proroctwo, które było czytane zawierało fragmenty znanych mi wypowiedzi (wypowiadali je dosyć znani ludzie). W owym przekazie nie dało się odczuć "sacrum", a jego poziom teologiczny był płytki. Każde zdanie było podobne do poprzedniego, a sens każdego dało sie streścić w "Bóg Cię kocha". Odebrałem to jako teatr i grę na uczuciach.
Odnośnie nagłych wybuchów płaczu, śmiechu, czy upadków mam poważne wątpliwości aby były to znaki Bożego działania. Jak mówi św. Paweł nasz Bóg jest Bogiem porządku.
A ja mam wątpliwości czy każda wspólnota Odnowy czerpie z Ducha.
Jasne, że nie. Niekiedy dzieje się tak, że wspólnota (i tyczy się to nie tylko Odnowy w Duchu Świętym) opiera się nie na tym co Boskie, ale na tym co ludzkie. Cóż, zdarza się po prostu. Dlatego tak ważne we wspólnotach są grupy rozeznające i czuwający nad wszystkim kapłan.
Oto co mają do powiedzenia na temat charyzmatów nasi bracia Luteranie
Wolę używać słowa heretyk, wobec tych znają prawdę Kościoła a ją odrzucają.
Wolę używać słowa heretyk, wobec tych znają prawdę Kościoła a ją odrzucają. I vice versa, powie ci np motek. Naucz się postrzegać jednośc w róznorodności. zachęcam, by uczynić pierwszy krok, sięgając po teksty teologiczno-filozoficzne rosyjskich filozofów religii. Wówczas może przejżysz na oczy.
Polecam gorąco: P. Evdokimov, Poznanie Boga w tradycji wschodniej. Patrystyka, liturgia, ikonografia, tłum. A. Liduchowska, Kraków 1996.
Jak chcesz, to podaj mi majla na PW, wówczas podeślę ci skrót jednego z rozdziałów, dotyczących właśnie rosyjskiej filozofii religii.
Naucz się postrzegać jednośc w róznorodności. zachęcam, by uczynić pierwszy krok, sięgając po teksty teologiczno-filozoficzne rosyjskich filozofów religii. Wówczas może przejżysz na oczy.
Polecam gorąco: P. Evdokimov, Poznanie Boga w tradycji wschodniej. Patrystyka, liturgia, ikonografia, tłum. A. Liduchowska, Kraków 1996.
Jak chcesz, to podaj mi majla na PW, wówczas podeślę ci skrót jednego z rozdziałów, dotyczących właśnie rosyjskiej filozofii religii.
A ja zachęcam do lektury Mortalium Animos
http://www.opoka.org.pl/b...s_06011928.html
Proszę to porównać do koncepcji "jedności w różnorodności" księdza. Encyklika to coś więcej niż książka filozofa prawosławia.
W tym miejscu należy objaśnić i usunąć błędne zapatrywania, na których wspiera się cała podstawa tych spraw i to różnorodne wspólne dążenie niekatolików ku zjednoczeniu chrześcijańskich Kościołów, o czym była mowa. Inicjatorzy tej idei prawie wciąż przytaczają słowa Chrystusa: "Ut omnes unum sint... Fiet unum ovile et unus pastor" (Aby wszyscy byli jedno... Jedna niech będzie owczarnia i jeden pasterz)(14), ale w ten sposób, jakby te słowa wyrażały "życzenie i prośbę, które mają się dopiero spełnić. Są bowiem zdania, że jedność wiary i kierownictwa - co jest znamieniem prawdziwego i jednego Kościoła Chrystusa - nigdy poprzednio nie istniała i dzisiaj także nie istnieje.
Proszę to porównać do koncepcji "jedności w różnorodności" księdza. Encyklika to coś więcej niż książka filozofa prawosławia.
Widać ciasnote intelektualna i brak kompetencji. Dla tych samym errorów przybył niegdyś na ziemię Jezus. I co? Panie Jezu! Porażkę odniosłeś! Nie przewidziałeś sedewakantystów i tym podobnych kast!
Tak na marginesie: nie ma bardziej katolickiego wyznania, jak chrześcijaństwo prawosławne. Gdybyś nie był ciasny, to byś przejrzał książkę przeze mnie reklamowaną i byś zrozumiał, w czym rzecz. Ale cóż, monofizytyzm bierze górę. Tak to jest z herezją, że ma ogromną moc parcia na przód i zataczania coraz to szerszych kręgów...
Widać ciasnote intelektualna i brak kompetencji.
Ad personam, więc nie skomentuję. Proszę o więcej kultury wypowiedzi.
Porażkę odniosłeś! Nie przewidziałeś sedewakantystów i tym podobnych kast!
Nie każdy, kto cytuje Mortalium Animos jest sedekiem. Warto o tym pamiętać. Myślę, że jako katolik ksiądz powinien uważać tą encyklikę za zobowiązującą. W końcu napisał ją Papież. Ciekawi mnie dlaczego tak nie jest. Czy dokumenty papieskie tracą na ważności z biegiem lat?
Tak na marginesie: nie ma bardziej katolickiego wyznania, jak chrześcijaństwo prawosławne.
Tak na marginesie: jest nim Kościół Katolicki. Chrześcijaństwo prawosławne nie dopuszcza istnienia innych obrządków na "terenach kanonicznych prawosławia". Tworzy sztuczne granice zapominając, że kościół jest Kościołem Powszechnym. Status "Nowego Rzymu" ma tam Konstantynopol- tak jakby biskup Rzymu utracił swój prymat. Czyli co innego mówią, a co innego robią. Oczywiście mam na myśli eklezjalność. Dogmatycznie nie ma między nami różnicy (chociaż teraz część nich neguje dogmat o nieomylności Papieża w sprawie wiary i moralności- oczywiście jest to wynik podważania prymatu piotrowego)
Gdybyś nie był ciasny, to byś przejrzał książkę przeze mnie reklamowaną i byś zrozumiał, w czym rzecz.
Nie jestem ciasny. A Harry'ego Pottera też nie czytałem.
Ale cóż, monofizytyzm bierze górę. Tak to jest z herezją, że ma ogromną moc parcia na przód i zataczania coraz to szerszych kręgów...
Przepraszam, ale mam wątpliwości czy ksiądz, wie na czym polega herezja monofizycka...
Ad personam, więc nie skomentuję. Proszę o więcej kultury wypowiedzi. Obraziłeś się? To tym bardziej potwierdzasz co napisałem wcześniej.
Obraziłeś się? To tym bardziej potwierdzasz co napisałem wcześniej.
Nie obraziłem się. Ale nie lubię pomówień- szczególnie niegodnych kapłana.
Katolik jest zobowiązany więc wierzyć w całość doktryny, a nie tylko w jej część. No więc do dzieła. Na co jeszcze czekasz?
Pytanie do Księdza Dobrodzieja:
Czy jakikolwiek Papież po SVII lub sam Sobór zdefiniował nieomylnie prawdę wiary zawartą explicite lub implicite w Depozycie Wiary Katolickiej zostawionej Kościołowi przez Pana Jezusa.
Która definicja obowiązuje pod groźbą odpadnięcia od Kościoła Chrystusowego - Jedynego, Świętego, Katolickiego (czyli Powszechnego) i Apostolskiego?
Ostatnio Jego Ekscelencja Józef Życiński w swoim liście pasterskim przypomniał mi i całej Diecezji, że od czasu naszego umiłowanego Ojca Świętego, Sługi Bożego Piusa XII nie został zdefiniowany żaden dogmat.
Jeszcze jakby mógł Ksiądz Dobrodziej napisać jakąż to herezję popełnił św. Augustyn w kazaniu do wiernych z Cezarei, gdy powiedział:
Zbawienia człowiek dostąpić nie może inaczej jak tylko w Kościele Katolickim. Poza Kościołem Katolickim może on wszystko, prócz zbawienia. Może mieć godność, może mieć Sakramenty, może śpiewać Alleluja, może odpowiadać Amen, może trzymać Ewangelię, może w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego mieć wiarę i głosić ją, ale nigdzie nie może znaleźć zbawienia jak tylko w Kościele Katolickim.
Ja nie czekam- ja to robię i nie oburzam się jak ktoś cytuje mi Mortalium Animos. Nie insynuuje, że ten ktoś jest sedewakantystą czy (o zgrozo!) monofizytą. Dla katolika rozstrzygające i normatywne są przede wszystkim dokumenty Magisterium Świętego Kościoła Katolickiego, a nie pisma filozofów prawosławia. Myślałem, że o tym księdza uczyli w seminarium. Widać jednym uchem wpadło, a drugim wyleciało.
Czy jakikolwiek Papież po SVII lub sam Sobór zdefiniował nieomylnie prawdę wiary zawartą explicite lub implicite w Depozycie Wiary Katolickiej zostawionej Kościołowi przez Pana Jezusa.
Coś tu jest nie-halo. Jaką prawdę? Konkretnie!
Bardzo mnie Ksiądz Dobrodziej zainteresował. Gdzie mogę znaleźć definicję dogmatu "Evangelium Vitae". Szukałem w Breviarium Fidei, ale ani słówka... Ale to pewnie z jezuickiej złośliwości nie napisali
PS. ma Ksiądz Dobrodziej przy podpisie piękny film... gesty wprost opiewające wszelkie cnoty kapłana, zwłaszcza anielską czystość
Bardzo mnie Ksiądz Dobrodziej zainteresował. Gdzie mogę znaleźć definicję dogmatu "Evangelium Vitae". Szukałem w Breviarium Fidei, ale ani słówka... Ale to pewnie z jezuickiej złośliwości nie napisali
PS. ma Ksiądz Dobrodziej przy podpisie piękny film... gesty wprost opiewające wszelkie cnoty kapłana, zwłaszcza anielską czystość
1. BF to nie fundament Magisterium Kościoła, ani Konstytucja Kościoła Chrystusowego.
Dla porządku: Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła.
2. Jak mawiają stare wilki morskie: dostrzegasz to, z czym sam masz problem
Zdroofka Życzę koledze świętszemu od Benedykta 16
Eeee... do Księdza Dobrodzieja mi trochę brakuje
A jak Ksiądz Dobrodziej nie napisał skąd czerpie informacje nt. dogmatu "Evangelium Vitae", tak nie napisał. Zawsze lepiej unikać odpowiadania na pytanie, na które nie ma odpowiedzi, azaliż nie?
1. Eeee... do Księdza Dobrodzieja mi trochę brakuje
2. A jak Ksiądz Dobrodziej nie napisał skąd czerpie informacje nt. dogmatu "Evangelium Vitae", tak nie napisał. Zawsze lepiej unikać odpowiadania na pytanie, na które nie ma odpowiedzi, azaliż nie?
1.
Ostatnio Jego Ekscelencja Józef Życiński w swoim liście pasterskim przypomniał mi i całej Diecezji, że od czasu naszego umiłowanego Ojca Świętego, Sługi Bożego Piusa XII nie został zdefiniowany żaden dogmat.
Coś mi się wydaje, że też się spało na dogmatyce...
A mnie się zdaje, że ktoś domaga się silnie ostrzeżenia.
Pragnę przypomnieć, że wypowiedzi Papieża w formie "ex cathedra" mają charakter "dogmato-twórczy". Zaś uzupełniając:
A mnie się zdaje, że ktoś domaga się silnie ostrzeżenia.
Pragnę przypomnieć, że wypowiedzi Papieża w formie "ex cathedra" mają charakter "dogmato-twórczy".
2. Po pierwsze: nie ma dogmatu "Evangelium Vitae" lecz jest dogmatyczna wypowiedź "ex cathedra" dotycząca obrony życia ludzkiego.
To czemu pisze ks:
W zapytaniu o dogmat:
A Evangelium Vitae?
Zgadzam się, że wypowiedzi papieża 'ex cathedra' mają taki charakter. Jednak nie ma żadnego dogmatu "Evangelium Vitae" a wypowiedz ex cathedra w niej zawarta. Tak więc proszę jeśli można o jasność wypowiedzi.
Jeśli ktoś pisze:
Nie uważam że ksiądz nie potrzebuje eha.
Oto prawdziwy dar języków: http://www.katolik.pl/ind...rtykuly&id=1502
Dar języków to nie mamrotanie. Apostołowie nie mamrotali i nie wydawali sylabicznych odgłosów, ale chwalili Boga w zrozumiałych dla innych językach. Dlatego nie uważam glosolalii obecnej u protestantów i w co niektórych grupach odnowy za dar. Dar języków ma służyć budowaniu wiary. Mamrotanie i sylabizowanie pod nosem czemu ma służyć? Cyrki jakie odstawiają co niektóre grupy charyzmatyczne budzą u mnie niepohamowany śmiech...
Przeczytałeś dokładnie początek tego artykułu??
A z tego co mnie uczono pamiętam, że dar języków jest chyba właśnie jedynym charyzmatem, który ma służyć ku "zbudowaniu" posługującego się nim.... Ale być może sie myle
Przeczytałem. Zobacz, że dawnej taki charyzmat jak glosolalia w systemie mamrotania, beczenia, cmokania, gaworzenia, sylabizowania itp w ogóle nie istniał. Ten "charyzmat "słowotoku" bez znaczenia nie ma żadnego oparcia ani w Tradycji, ani w Piśmie. Dlatego osobiście za dar języków uważam tylko ksenoglosię. Dar języków to mowa w konkretnym języku, konkretne słowa służące do zbudowania nie tylko siebie, ale PRZEDE WSZYSTKIM innych. Apostołowie obdarzeni Duchem Świętym w opisie jakim mamy zawarty w Dziejach nie mamroczą dla samych siebie, ale chwalą Boga tak, że inni ludzie to rozumieją i mogą wyciągnąć dla siebie konkretne wnioski. Dlatego właśnie się mylisz, bo charyzmaty nie są "na użytek własny" ale ku posłudze bliźnim. Charyzmat otwiera na wspólnotę, na bliźniego. Odnowa jest ruchem zamkniętym w sobie właśnie dlatego, że są tam ludzie tacy jak Ty, którzy uważają, że charyzmat służy przede wszystkim osobie go posiadającej, a przecież jest zupełnie na odwrót. I tyczy się to każdego charyzmatu- bez wyjątku.
Bardzo mnie ciekawi jak twoim zdaniem mamrotanie może kogokolwiek podbudować- nawet Ciebie jak mamroczesz i nie rozumiesz co? Wiara jest aktem woli i rozumu. Na co oddziałuje mamrotanie? Nie pogłębia ani Twojej wiary, ani zrozumienia. Dlaczego? Bo to nie charyzmat.
Oj siloam, uwielbiam jak ktoś kto nie ma danego daru się o nim wypowiada
Ja jakoś widzę piękne owoce nawet POSŁUGI tym darem
No chyba że odbierasz Bogu prawo do działania także poprzez słowotok Ja bym się nie poważyła...
Oj siloam, uwielbiam jak ktoś kto nie ma danego daru się o nim wypowiada
Ja jakoś widzę piękne owoce nawet POSŁUGI tym darem
No chyba że odbierasz Bogu prawo do działania także poprzez słowotok Ja bym się nie poważyła...
Mój kolega był sporo czasu w Odnowie i otrzymał ten "dar". Zgadnij dlaczego teraz się nim nie posługuje, nie jest w Odnowie i dlaczego teraz jest tradycjonalistą? A no właśnie dlatego, że mamrotanie wcale nie pobudza wiary. Żaden ze znanych świętych nie posługiwał się tym "darem" a Dzieje też nic o nim nie mówią. Mówią o darze mówienia językami, który składa się ze słów, a nie "dukania". Tak więc zarówno Tradycja jak i Pismo nic nie mówią o tym mamrotaniu jak o darze od Boga.
P.S A Ty odmawiasz działania Bogu przez beczenie i charkanie? A może dodajmy do tego drapanie się za uchem, pyrkanie, szturchanie, skrobanie itp? Proszę- nie rób z Boga clowna.
Żaden ze znanych świętych nie posługiwał się tym "darem" a Dzieje też nic o nim nie mówią.
Więc wyrzućmy na śmietnik Litanie, Koronki, Rózaniec, etc - nimi też się pierwotny Kościół nie posługiwał.
Glosolalia nic nowego do wiary nie wnosi- nie oddziałuje ani na wolę człowieka, ani na jego rozum- jest bełkotem bez znaczenia.
To ja na to tylko tyle: a co wnosi coś nowego? Czyżby o-błedny rycerz siloam? Bo jeśli tak, to ja już zadbam o postawienie stosu dla ciebie
[ Dodano: Pon 18 Cze, 2007 22:38 ]
Proszę księdza. Znam ten fragment doskonale. Niestety nie mówi on o żadnej "glosolalii", ale o jednostronej ksenoglosji niezrozumiałej dla Żydów czy też Greków- chrześcijan do których pisał Paweł, ale zrozumiałej dla pogan innych narodowości. Dlatego też św. Paweł zaleca aby nie mówiło na raz zbyt wiele osób i aby obok była osoba mogąca to przetłumaczyć. Jaby to wyglądało gdyby zebrało się 5 osób i każdy mówił na raz w różnym języku? Nawet gdyby mówili w jednym zrobiłby się bałagan. Pan Bóg z całą pewnością nie chciał powtórki wieży Babel.
14,22 Tak więc dar języków jest znakiem nie dla wierzących, lecz dla pogan, proroctwo zaś nie dla pogan, lecz dla wierzących.
Ten cytat ma sens tylko wtedy jeżeli zalożymy jednostronną ksenoglosję. Jak poganie mogliby się budować na niezrozumiałym dla nich mamrotaniu? Słyszeliby to samo, co chrześcijanie a nikt niczego by nie rozumiał. Czy taki dar języków otrzymali Apostołowie?
Pojęcie "glosolalii" przeszło od sekty zielonych do Odnowy. Nie ma sie co oszukiwać. Było ono nieobecne przez 2000 lat w tradycji Kościoła, oraz nie ma oparcia w Piśmie, które mówi o jednostronnej ksenoglosjii, a nie zrozumiałym kompletnie dla nikogo mamrotaniu. Z mamrotania poganie pożytek mieliby taki jak ksiądz wchodząc do buddyjskiej świątyni i słysząc 'om, om, om'. Wspaniały byłby to dar dla księdza? Szczerze to bardzo mnie dziwi, jak to wielu ludzi Kościoła pozbywa się zdrowego rozsądku i przyjmuje duchowość synkretyczną...
Pogaństwo to pojęcie względne w dzisiejszych czasach. Zatem Paweł daje nam dobre narzedzie do ręki.Dzięki, że zwróciłes moja uwage na ten fragment.
14,4 Ten, kto mówi językiem, buduje siebie samego, kto zaś prorokuje, buduje Kościół.
Czy to nie potwierdza tego o czym mówiłem??
14,4 Ten, kto mówi językiem, buduje siebie samego, kto zaś prorokuje, buduje Kościół.
Czy to nie potwierdza tego o czym mówiłem??
Czemu bierzesz pod uwagę tylko jeden fragment? Może weź jeszcze te:
14,22 Tak więc dar języków jest znakiem nie dla wierzących, lecz dla pogan, proroctwo zaś nie dla pogan, lecz dla wierzących.
14,14 Jeśli bowiem modlę się pod wpływem daru języków, duch mój wprawdzie się modli, ale umysł nie odnosi żadnych korzyści.
Dar języków może budować cnotę pokory, bo mówiący językiem (mam na myśli mowę a nie mamrotanie) staje się narzędziem w rękach Boga. Natomiast nie wpływa on bezpośrednio ani na Twoją wiarę ani na rozum. Chyba, że wiesz co mówisz.
[ Dodano: Wto 19 Cze, 2007 14:39 ]
zemu bierzesz pod uwagę tylko jeden fragment? Może weź jeszcze te:
14,22 Tak więc dar języków jest znakiem nie dla wierzących, lecz dla pogan, proroctwo zaś nie dla pogan, lecz dla wierzących.
Widzisz, znam mnóstwo "pogan" ("wierzących niepraktykujących") których nawrócenie rozpoczęło sie od bycia świadkiem modlitwy w językach. Nie próbuj udowadniać Bogu, że nie ma nie działać tak jak chce. Na całe szczęście nie ty decydujesz, jak On ma dotrzeć do człowieka.
Wiele darów Ducha przeszło w stan spoczynku i "uaktywniło się" dopiero w XIX-XX wieku. Nie tylko ten jeden.
Nie nam oceniać.
Może to ksiądz uściślić?
Ania to zrobiła za mnie:
Wiele darów Ducha przeszło w stan spoczynku i "uaktywniło się" dopiero w XIX-XX wieku. Nie tylko ten jeden.
Działanie Ducha Świętego nie przechodzi w stan spoczynku. Duch Święty raz wylany ciągle działa w Kościele. Proponuje wasze rewelacje przedstawić prefektowi Kongregacji Doktryny Wiary, bo to już zakrawa z lekka na herezję. Najwięksi Święci Kościoła nie mamrotali. Żaden Papież w historii Kościoła nie "mamrotał", za to nie jeden doskonale chwalił Boga w obcym języku. Proponuję się trochę zastanowić zanim zacznie się opowiadać rzeczy, które przeczą nie tylko zdrowemu rozsądkowi, ale w ogóle nauce katolickiej.
Nie nam oceniać.
Jak najbardziej nam.
1 Jn 4:1-2
1. Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie.
2. Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga.
(BT)
Co mamrotając można uznać? Mamrotanie bez słów bynajmniej nic nikomu nie mówi na temat Chrystusa.
Fragment mówiący bardzo jasno, że chodzi wyłącznie o ksenoglosję to chociażby ten:
1 Kor 12:28
28. I tak ustanowił Bóg w Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami.
(BT)
I gdzie tu mamy do czynienia z mamrotaniem? Pismo potwierdza, że jedynie ksenoglosja jest "darem języków". Jest to "przemawianie różnymi językami" a nie mamrotanie bez znaczenia.
Czy nie jest napisane:
Jr 23:21
21. Nie posłałem tych proroków, lecz oni biegają; nie mówiłem do nich, lecz oni prorokują.
(BT)
oraz
Mt 10:16
16. Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!
(BT)
Uważajmy więc komu dowierzamy...
Działanie Ducha Świętego nie przechodzi w stan spoczynku.
Silo, nie działanie Ducha, ale pewne dary! Czytaj uważnie. Dany dar nie jest nam dany raz na zawsze. Jeśli obdarowany nie chce nim posługiwać, zaprzestaje posługi, taki dar po prostu zanika, albo otrzymuje go ktoś inny. Nie jest to równoznaczne z ograniczeniem działalności Ducha Świętego.
Działanie Ducha Świętego nie przechodzi w stan spoczynku.
Silo, nie działanie Ducha, ale pewne dary! Czytaj uważnie.
Czytam uważnie. Zapoznałem się z tą teorią "drugiego wylania" czy też "charyzmatycznego przebudzenia". Ta teoria jest wyznawana przez wiele sekt protestanckich, a ostatnio także rozpanaszana jest przez niektóre osoby w Kościele. Wg nich Duch Święty w XIX- XX ponownie wylał dary. Proponuję się zapoznać z oficjalnym stanowiskiem Kościoła, który ustosunkował się do tych imaginacji
Obszerny zbiór o fałszywym przebudzeniu można znaleźć TU
Nawet protestanci jak widać poszli po rozum do głowy i widzą, że owoce tego "przebudzenia" to pogłębiający się podział Kościoła.
A Was to nie dziwi, że cała masa wspólnot charyzmatycznych odłącza się od Kościoła? Czy takie są prawdziwe owoce Ducha? Prawdziwych charyzmatyków jest niewielu- na pewno nie tylu ile osób w Odnowie czy jakiejś innej wspólnocie. Wielu osobom wydaje się, że są lepsi od innych, bo mają "dar". Osobiście nie raz spotkałem się z takim rozumowaniem u "charyzmatyków". De facto bełkocząc niezrozumiałe sylaby uważają, że oni modlą się naprawdę- nie to co stara babcia z Różańcem w ręku. Nie ważne, że ci "charyzmatycy" nie wiedzą, co pletą i nikt tego nie może zrozumieć... Czy to przypadek, że wiele osób odwiedzających to forum i uważających się za katolików odrzuca kult maryjny i przyjmuje duchowość protestancką? Pełnia zbawczych środków które posiada Kościół Katolicki jest deprecjonowana- wielu ludzi na tym forum pyta się kiedy odbywają się nabożeństwa np KWC- wolą iść tam niż na maryjną majówkę czy różaniec, o którym bardzo pochlebnie wypowiadali się tak najwięksi święci Kościoła i papieże. Może dla Was taka sytuacja jest normalna. Ja inaczej tego nie mogę nazwać jak odstępstwo, odstępstwo od Tradycji Kościoła, która jak poucza Kościół jest równorzędnym źródłem Objawienia w stosunku do Pisma.
1. Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie.
Pośród nich pewien obłędny rycerz.
Witam. Wpadłem tu przypadkiem i aż postanowiłem się zalogować żeby się wypowiedzieć: Niesamowicie fajni jesteście !!! A pomimo znacznych różnic wyznaniowych, okazuje się(śledząc posty), że wbrew logice to Ks. Marek jest osobą najbardziej otwartą (pozdrawiam!). Mam też nadzieję, że znajdę jednak zbawienie, dzięki ofierze Chrystusa, poza KK (odnoszę się do któregoś z postów).
Z Bogiem!
Luteranin
Wpadłem tu przypadkiem
Pzypadki chodzą po ludziach. Przypadkowo porządek rzeczy sprawia, że stajemy się kim jesteśmy. Choć tylko nam się zdaje, że to przypadkowo...
Wystarczy tylko głębiej przeanalizować szereg spraw...
Witam. Cześć Paweł!
Liczę ze swej strony,że napiszesz sporo postów, bo spojrzenie na pewne sprawy luteranina będzie interesujące. Pozdrawiam
To chyba musiałbym zmienić temat, bo na charyzmatach się nie znam. A tak dla wiadomości podaję ze nie jestem członkiem Koscioła Ewangelicko - Augsburskiego od urodzenia. Parę lat temu przeprowadziłem Małą Reformacje w moim domu i z żoną zmienilismy wyznanie (nasza najmłodsza pociecha była już ochrzczona w KEA).
Z Bogiem!
Luteranin
chyba musiałbym zmienić temat
czytaj inne i pisz, co myślisz...
Parę lat temu przeprowadziłem Małą Reformacje w moim domu i z żoną zmienilismy wyznanie (nasza najmłodsza pociecha była już ochrzczona w KEA).
To trochę smutne, bo kto wie, czy za x czasu nie porzucisz KEA na rzecz innej wspólnoty wyznaniowej. Nie tędy chyba droga do zrozumienia istoty bycia Homo Viator
Na szczęście zbawia Ofiara Chrystusa na Krzyżu a nie jakakolwiek wspólnota. Znam członków jedynie dwóch wspólnot, które często uważają że to przynalezność do danego kościoła zbawia: Świadkowie Jechowy i członkowie Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Drogi ks. Marku: więcej wiary w Chrystusa, który puka do każdego serca osobiście, a mniej w moc zbawczą i pośrednictwo instytucji kościoła, bez względu czy to jest KRK, KEA, czy Zielonoświątkowy, czy jeszcze inny.
Pozdrawiam!
Z Bogiem.
Luteranian
Drogi ks. Marku: więcej wiary w Chrystusa, który puka do każdego serca osobiście, a mniej w moc zbawczą i pośrednictwo instytucji kościoła, bez względu czy to jest KRK, KEA, czy Zielonoświątkowy, czy jeszcze inny. Niech każdy dochowa wierności swemu Chrystusowi, a będzie dobrze.
O i tu się zgadzamy w 100% !!!! To jest jedność myśli chrześcijańskiej!!!
Z Bogiem, Pozdrawiam
Luteranin
zapraszam na GG 7601461, miło będzie pogawędzić.
[ Dodano: Nie 24 Cze, 2007 12:15 ]
Myślę Pawle że to po prostu skrót myślowy i doskonale się zrozumieliście
A teraz wracamy do CHARYZMATÓW
Znalazłem ciekawa publikację o. Stehlina, który jak mnie pamięć nie zawodzi, reprezentuje fraternię Piusa 10...
Charyzmaty otrzymywane są przede wszystkim po chrzcie w Duchu Św. najczęściej można zauważyć charyzmat "mówienia językami": charakterystyczną jego cechą jest całkowite niezrozumienie tego co się mówi czy śpiewa. Może to nie być nawet prawdziwy język, lecz tylko dźwięki i liryczne modulacje bez wewnętrznego znaczenia. Ks. Rene Laurentin twierdzi, że chodzi tutaj o nadzwyczajną formę chwały i czci Bożej . Często inna osoba w trakcie modlitewnego transu powie, że rozumie ten język, zatem otrzymuje inny charyzmat: "tłumaczenie nieznanych języków". Te osoby są najczęściej pasterzami i przywódcami, którzy cieszą się wielkim szacunkiem wszystkich członków wspólnoty, bo w nich bezpośrednio objawia się Duch Św. Inny charyzmat to proroctwo, tzn: mówienie czegoś w imieniu Boga. Na przykład Kiko, założyciel Neokatechumenatu wołał: Mówię do was w imieniu Kościoła, w imieniu Biskupów, wśród was jestem Janem Chrzcicielem, nawróćcie się, bo Królestwo Boże jest blisko... Daję wam życie poprzez Słowo Boże we mnie złożone: To ja wyjaśniam Słowo... my jesteśmy waszą pomocą, jak Mojżesz na pustyni. Ten charyzmat jest dany szczególnie pasterzom i katechetom, którzy głoszą jakieś kazanie. Nieraz jest to nawet prawdziwe proroctwo, rozumiane jako przepowiedzenie przyszłości. W ten sposób np. Ojciec Vlasik, proboszcz z pewnej parafii w Jugosławii, otrzymał dla siebie następujące proroctwa podczas spotkania znanych charyzmatyków: proroctwo siostry Bridge MacKenna, że zasiada na tronie, a z tego tronu wypływają strumienie wody na cały świat; proroctwo Ojca Tardiffa: "moja matka przyjdzie do ciebie!" Dwa tygodnie później w parani zaczęty się objawienia "Matki". Ta parafia nazywa się Medjugorie . W ciągu trzech lat o. Vlasik stał się duchowym przywódcą pielgrzymek do Medjugorie. "Najwspanialszy" charyzmat, to "dar uzdrawiania". Charyzmatycy utrzymują, że wiele chorób ustąpiło, szczególnie po otrzymaniu chrztu w Duchu Św. Również wiele osób zaświadcza o swoim własnym uzdrowieniu. W czasie nabożeństw dla chorych "healing service", wielcy charyzmatycy uzdrawiają chorych. Jednak dotychczas nie ma ani jednego potwierdzonego uzdrowienia, które zostałoby przebadane przez lekarzy specjalistów w sposób metodyczny i medyko-krytyczny, w taki sposób, jak Kościół praktykuje to w procesach kanonicznych (kanonizacyjnych), czy np. w Lourdes.
http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_131.html
[ Dodano: Pią 06 Lip, 2007 19:49 ]
To, co
ks. Stehlin napisał/a: to g*no prawda za przeproszeniem. Jak dla mnie zbyt duże uogólnienie. Brzmi to tak, jakby wszystkie wspólnty charyzmatyczne takie były, a to kłamstwo.
Ale po części zgadzam się z kwestiami poruszonymi przez Stehlina, np w sprawie Medjugoria
Podczas jednej z adoracji tegorocznych rekolekcyjnych (nie Odnowy), kilka osób dostało charyzmaty(dar jezyków, radośc-co u nich objawia się śmiechem). Nie zdziwiło mnie to ponieważ wiedziałam ze te osoby Je mają, było to dla mnie czymś "normlanym", wiec nie zwraciłam na to większej uwagi. Problem w tym że 50 innych osób które były z nami pierwszy raz z takim czynms się zetknęły i były wprost przerażone. Ksiądz, i siostra także.
Gdy 9 lat temu po raz pierwszy trafiłam na spotkanie Odnowy zareagowałam dokładnie tak samo, jak te wspomniane przez goniex 50 osób. Przerażenie, które mnie ogarnęło, było tak silne, że dosłownie sparaliżowało mnie. Siedziałam kurczowo trzymając się ławki, chciałam uciec, ale bałam się ruszyć. Myślałam, że zwariuję!
Po tych 9 latach, podczas których kilka miesięcy spędziłam we wspólnocie Odnowy, niewiele się zmieniło. Co prawda podczas tzw. modlitwy językami nie odchodzę już ze strachu od zmysłów, nie mniej jednak (mimo, że już to znam), czuję ogromny niepokój, lęk i pojawia się chęć ucieczki.
Trudno mi jednak powiedzieć, czy jest tak dlatego, że przez wspólnotę nie działa wtedy Duch Boży, czy dlatego, że kiedyś zaangażowana byłam w różne ciemne praktyki, i to coś we mnie wyraża swoją niechęć do tego rodzaju modlitwy...
Podczas jednej z adoracji tegorocznych rekolekcyjnych (nie Odnowy), kilka osób dostało charyzmaty(dar jezyków, radośc-co u nich objawia się śmiechem). "Delikatnie mówiąc" kontrowersyjny dar. Wpisuje się w nurt uznawania za charyzmat wszystkiego co się w pobudzonej emocjonalnie wspólnocie dzieje, nawet reakcji na pograniczu wspólnej psychozy.
Niebezpieczeństwa anielskich uniesień
o. Augustyn Pelanowski OSPPE
fot. East newsBóg nie daje nam charyzmatów ani umiejętności duchowych po to, byśmy sobie z nich czynili obcasy pozwalające spoglądać na innych z wysokości. Piętro modlitwy stwarza ryzyko niekiedy większe niż piwnice grzechu
Faryzeusz zapewne rzeczywiście pościł i wiernie się modlił, ale jego przekonanie, iż jest wartościowszym wyznawcą niż celnik, przekreśliło szanse na wysłuchanie. Pan jest sędzią, który nie ma względu na osoby. Bardziej jest mu miły skruszony krzywdziciel niż ten, który choć nie ma sobie nic do zarzucenia, wiele zarzuca innym. Faryzeusz robił rasowy rachunek sumienia i nie znajdował w sobie żadnej winy. Religijne analizowanie siebie, choć użyteczne dla rozwoju duchowego, gdy staje się dumnym nawykiem stylowej duchowości, może stać się przyczyną wzgardy innymi osobami. Bóg nie daje nam charyzmatów ani umiejętności duchowych po to, byśmy sobie z nich czynili obcasy pozwalające spoglądać na innych z wysokości anielskich uniesień. Piętro modlitwy stwarza niekiedy ryzyko większe niż piwnice grzechu.
Przesadne analizowanie siebie może przerodzić się w narcystyczne skupienie na sobie.
Faryzeusz nie tylko gardzi celnikiem, on nie jest skupiony na Bogu, lecz na sobie. Gdybyśmy dziś byli słuchaczami tej przypowieści, moglibyśmy usłyszeć z ust Jezusa zmodyfikowaną wersję modlitwy faryzeusza: „Boże, dziękuję ci, że nie jestem taki jak inni, bo jestem oryginalny, mistyczny, uduchowiony. Jestem przede wszystkim uczciwy, prawdomówny i czysty. Mam wysokie wykształcenie teologiczne, poszczę w środy i piątki o chlebie i wodzie, jestem po rekolekcjach ignacjańskich, zaliczyłem wszystkie modlitwy charyzmatyczne, począwszy od uzdrowienia wspomnień, aż po uwolnienie od wpływu demonów. Jestem odpowiedzialny za wielu ludzi i ludzie mnie chwalą oraz podziwiają. Awansuję, bo nikt inny oprócz mnie nie potrafi być odpowiedzialny ani zaradny. Tak naprawdę nikt inny tak Cię nie kocha jak ja!”.
Czy zauważyliśmy, że faryzeusz używa formuły „nie jestem”? Co prawda on nie jest taki jak inni ludzie, ale czy w ogóle jest sobą? To „nie jestem” stoi w wyraźnej opozycji do tego, który mówił o sobie: „Jestem, który jestem”. Tożsamość duchowa nie znajduje się na drodze wyszukiwania czyichś błędów, tylko na wyszukiwaniu własnych.
Kilka lat temu odwiedziłem starszą, schorowaną kobietę, w której domu było mnóstwo kwiatów. Były naprawdę piękne. Jej dom przypominał ogród. Nie mogłem się powstrzymać od wyrażenia podziwu. Gdy ciągle stałem i wynajdywałem coraz to piękniejsze kwiaty, które zachwalałem, ta kobieta powiedziała mi delikatnie: „Ojcze, kwiatów się nie chwali, bo więdną”. Nie wiem, czy to prawda, ale na pewno prawdą jest, że zachwalanie naszego wewnętrznego raju modlitw powoduje jego więdnięcie. Gdyby Ewa w raju nie dała się namówić wężowi do podziwiania widoku owoców, może nie musielibyśmy dzisiaj tak cierpieć, jak cierpimy.
I jeszcze coś. Tak traktujemy innych, jak odnosimy się do Boga. Karol de Foucauld pięć godzin dziennie modlił się przed prymitywnym ołtarzykiem w swej lepiance, wpatrując się w Boga, a przy jego drzwiach stało krzesło, gdzie siadywał, gdy ktoś przychodził do niego. Przyjmował wszystkich, nie definiując ich statusu moralnego.
[ Dodano: Sro 31 Paź, 2007 08:34 ]
Dzięki Świetny artykuł Szczególnie to "współczesne brzemienie modlitwy" Nie raz słyszę takie "wyliczanki" szczebli rekolekcji itp
Tożsamość duchowa nie znajduje się na drodze wyszukiwania czyichś błędów, tylko na wyszukiwaniu własnych. Coś dla Ciebie, Alus. Że też ja tego wcześniej nie zauważyłem, mimo lektury parokrotnej tego tekstu...
bardzo ładnieten artykuł pokazuje jak zmienić punkt odniesienia... czasem nawet nieświadomie sami dla siebie stajemy się jedynym wyznacznikiem prawdy... niestety... sama po sobie widzę, często, ze padam ofiara tego sposobu myślenia
ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć , ze ostatnio dzięki Panu udało mi sie odnieść mały sukces... pierwszy raz już od dawna " byłam na Mszy" niestety do tej pory najczęściej to było to tak, że to "JA byłam na mszy" ale staram się to oddawać Panu i uczyć się od Niego pokory... ufam, że uda się...
Chyba warto niekiedy negować to, co wydaje sie najlepszym wyjściem. Czasem może nawet i przyda sie pomoc z zewnątrz w negowaniu. Potem zaś wyłuskać to, co się da...
U mnie to działa. Teza-antyteza-synteza...
Z Hegla można czasem zrobić użytek
Bardzo to interesujące i absorbujące co przeczytałem wyżej.
Ciekawy jestem, czy osoba nie będąca w Odnowie , ani w żadnej innej wspólnocie, może otrzymać bezpośrednio od Ducha Świetego charyzmaty?
Pozdrawiam!
ależ charyzmaty ma każdy ochrzczony kwestia rozpalenia... dar języków dopuszczany jest w modlitwie osobistej, natomiast charyzmaty takie jakie jak: proroctwa muszą być pod kontrolą władzy kapłana
Jednak nie zawsze uniesienia mistyczne mogą sprzyjać egoizmowi. Analizując postawę faryzeusza stwierdzamy,że był przepełniony uprzedzeniami,które zamykały jego duszę zarówno na zdroje łask jak i na drugiego człowieka.Dziś też grożą nam pokusy ulegania uprzedzeniom. Jednak staram się unikać gardzenia moimi nieprzyjaciółmi,innowiercami i niewierzącymi świadom,że ja też mogę zbłądzić a oni mogą się jeszcze nawrócić.
Sposób na bycie pokornym nie jest skomplikowany:
-odrzucać wszelkie błędne stereotypy,plotki i uprzedzenia
-powstrzymać się od oceniania i potępiania osoby,a oceniać jedynie jej czyny
-znosić mężnie niezrozumienie ze strony naszych braci ateistów
-nie wywyższać się ponad niewierzącego,mało wierzącego i błądzącego
-pamiętać ,że charyzmaty nie są naszą własnością,że są od Boga i mają służyć bliźnim oraz Kościołowi dla ich dobra
-Nauczanie Kościoła i Pismo Św. uważać za jedyne źródła prawdy