UmiĹscy
I. użyte analogie:
1. o kradzieży i złodzieju
założenie ideologiczno-światopoglądowe [...]: "osoby nie zajmujące się astrologią, nie mają kwalifikacji do wypowiadania się czy astrologia ma rację bytu" jest [...] równie absurdalne jak to: "tylko złodzieje mogą decydować o tym czy kradzież jest dobra czy nie"
2. o nowotworze i onkologu
nie trzeba być praktykiem by znać teorię przypadku, oraz istotę problemu [...]: nie trzeba być chorym na raka, by być specjalistą onkologiem
3. o kanibalizmie i kanibalu
Aby stwierdzić czy astrologia (lub jakakolwiek inna kontrowersyjna dziedzina) ma rację bytu, trzeba po prostu samemu się za to zabrać posługując się [taką] logiką łatwo dojść do wniosku, że aby stwierdzić czy kanibalizm ma rację bytu, trzeba po prostu samemu się za to zabrać
4. o heroinie i ćpaniu
przytoczyłem już problem kanibalizmu, teraz nasuwa mi się kwestia używania heroiny: doświadczenie zażycia nie wyrabia zdrowego osądu działania środka, tak jak rzetelna naukowa wiedza na temat skutków zdrowotnych jej stosowania
5. o samochodzie i jeździe samochodem
jeśli nawet ktoś doskonale jeździ samochodem i zawsze dociera do wyznaczonego celu – z wykorzystaniem swojej praktycznej i teoretycznej wiedzy na temat jeżdżenia tym środkiem transportu – to ta jego wiedza nie wystarczy, żeby zdiagnozować wadę fabryczną silnika; obok wiedzy na temat jazdy samochodem potrzebowałby jeszcze fachowej wiedzy technicznej z zakresu budowy i działania silników spalinowych, co z kolei wiąże się z wiedzą z zakresu fizyki i chemii (właściwości materiałów, z których zbudowano silnik i podstawowe prawa fizyczne, według których on działa)
II. twierdzenie, które autor analogii chciał oddać przez swoje analogie:
nie trzeba być astrologiem, nie trzeba być osobą praktykującą astrologię, nie trzeba przyjmować systemu filozoficznego, jakim jest astrologia, aby znać teoretycznie i w sposób wystarczający astrologię, by poznać jej istotę, zrozumieć czym ona jest i móc dokonać obiektywnej jej oceny [...] [innymi słowy:] nie trzeba praktykować astrologii i przyjmować jej założeń, by móc ją obiektywnie ocenić. Wystarczy do tego wiedza czysto teoretyczna. Oczywiście im szersza ta wiedza (teoretyczna!) tym lepiej i tym obiektywniejsza ocena, jakiej dokonuje dana osoba [...] sama znajomość astrologii, to zbyt mało, aby dokonać jej obiektywnej oceny. Potrzebna jest wiedza znacznie szersza
III. definicja analogii:
analogia
1. «podobieństwo pod pewnym względem»
2. «sytuacja, zjawisko, rzecz podobne do innych»
3. jęz. «upodabniający wpływ jednej jednostki językowej na inną»
4. «ustalanie konsekwencji prawnych faktu nieuregulowanego przez prawo, na podstawie zasad prawnych określających konsekwencje faktów podobnych»
• analogiczny • analogicznie • analogiczność
wnioskowanie przez analogię «wnioskowanie o posiadaniu pewnej cechy przez dany przedmiot na podstawie jego podobieństwa do innych przedmiotów mających tę właśnie cechę»
źródło
IV. definicja podobieństwa:
podobieństwo «wspólność pewnych cech dwu albo więcej osób, przedmiotów itp.»
źródło
proszę o skorzystanie z ankiety i o ewentualne opinie; zaznaczam, że jest to prośba związana z tym tematem; z góry dziękuję
1. Uważam, że analogie w ogóle są świetnym narzedziem w mówieniu o róznych sprawach, w jakie angażuje się/może angażować się człowiek.
2. W wątku, w którym Ink`y użyłes tych analogii warto odwołac się do argumentacji, że tak powiem socjologicznej, czy społecznej: rzucając światło na skutki społeczne parania się astrologią. Chodzi o często fatumistyczne patrzenie na życie. Ciągle mam w pamięci moją koleżanke z pracy, nauczycielkę języka polskiego, która para się wrózbiarstwem i innymi takimi. Jej dziecko idzie w trop za nią, zas sama rodzicielka jak i jej pociecha zdają się nie dostrzegać szeregu znaków jakie pojawiają się w ich rodzinnym zyciu, wołając wprost o opamiętanie się.
1. Uważam, że analogie w ogóle są świetnym narzedziem w mówieniu o róznych sprawach, w jakie angażuje się/może angażować się człowiek.
2. W wątku, w którym Ink`y użyłes tych analogii warto odwołac się do argumentacji, że tak powiem socjologicznej, czy społecznej: rzucając światło na skutki społeczne parania się astrologią. Chodzi o często fatumistyczne patrzenie na życie. Ciągle mam w pamięci moją koleżanke z pracy, nauczycielkę języka polskiego, która para się wrózbiarstwem i innymi takimi. Jej dziecko idzie w trop za nią, zas sama rodzicielka jak i jej pociecha zdają się nie dostrzegać szeregu znaków jakie pojawiają się w ich rodzinnym zyciu, wołając wprost o opamiętanie się.
dziękuję za opinię; niemniej poprosiłbym jeszcze o głos w ankiecie
[ Komentarz dodany przez: Ks.Marek: Wto 10 Lip, 2007 11:42 ]
nie trzeba być astrologiem, nie trzeba być osobą praktykującą astrologię, nie trzeba przyjmować systemu filozoficznego, jakim jest astrologia, aby znać teoretycznie i w sposób wystarczający astrologię, by poznać jej istotę, zrozumieć czym ona jest i móc dokonać obiektywnej jej oceny [...] [innymi słowy:] nie trzeba praktykować astrologii i przyjmować jej założeń, by móc ją obiektywnie ocenić. Wystarczy do tego wiedza czysto teoretyczna. Oczywiście im szersza ta wiedza (teoretyczna!) tym lepiej i tym obiektywniejsza ocena, jakiej dokonuje dana osoba [...] sama znajomość astrologii, to zbyt mało, aby dokonać jej obiektywnej oceny. Potrzebna jest wiedza znacznie szersza
wedlug mnie podane przez ciebie analogie podobne sa jedna do drugiej ale nie przedstawiaja problemu zawartego w powyzszym cytacie. dam ci przyklad mojej analogii do powyzszego tekstu:
nie trzeba być chirurgiem, nie trzeba być osobą praktykującą chirurgii, aby znać teoretycznie i w sposób wystarczający chirurgie, by poznać jej istotę, zrozumieć czym ona jest i móc dokonać obiektywnej jej oceny [...] [innymi słowy:] nie trzeba praktykować chirurgii i przyjmować jej założeń, by móc ją obiektywnie ocenić. Wystarczy do tego wiedza czysto teoretyczna. Oczywiście im szersza ta wiedza (teoretyczna!) tym lepiej i tym obiektywniejsza ocena, jakiej dokonuje dana osoba [...] sama znajomość chirurgii, to zbyt mało, aby dokonać jej obiektywnej oceny. Potrzebna jest wiedza znacznie szersza.
jakim chirurgiem wiec jest osoba znajaca tylko teorie, osoba ktora nigdy nie uzyla noza chirurgicznego? takim samym chirurgiem jest ta osoba jak ktos kto zna tylko teorie astrologiczne i nie przenosi ich w rzeczywistosc, osoba ktora nigdy nie zinterpretowala kosmogramu na zywej osobie. jakbys sie kcial dowiedziec czegos o chirurgii, zasiegnac rady w sprawie zwiazanej np z operacja serca to poszedlbys do chirurga teoretyka czy chirurga praktykujacego? kto przekaze ci wieksza wiedze na interesujacy cie temat?
(wykreslilam tekst o filozofii bo w chirurgii nie ma filozofii choc moznaby sie nawet i tego doszukac, szczegolnie jesli jakies moralne sprawy zwiazane z chirurgia w gre wchodza.) w astrologii tez filozofii nie znalazlam jeszcze
1. Uważam, że analogie w ogóle są świetnym narzedziem w mówieniu o róznych sprawach, w jakie angażuje się/może angażować się człowiek.
2. W wątku, w którym Ink`y użyłes tych analogii warto odwołac się do argumentacji, że tak powiem socjologicznej, czy społecznej: rzucając światło na skutki społeczne parania się astrologią. Chodzi o często fatumistyczne patrzenie na życie. Ciągle mam w pamięci moją koleżanke z pracy, nauczycielkę języka polskiego, która para się wrózbiarstwem i innymi takimi. Jej dziecko idzie w trop za nią, zas sama rodzicielka jak i jej pociecha zdają się nie dostrzegać szeregu znaków jakie pojawiają się w ich rodzinnym zyciu, wołając wprost o opamiętanie się.
dziękuję za opinię; niemniej poprosiłbym jeszcze o głos w ankiecie
Wnioskuję z tego, że masz szanse na pozytywne głosy wielu osób, które nie wgłębiły się w istotę Twoich analogii, ale które są po prostu przeciwnikami astrologii i w związku z tym poprą Ciebie w ciemno. Idealnym przykładem jest tekst Ks.Marka, który powielił tutaj ja zwykle slogany o "wróżbiarstwie" i "fatumistycznym patrzeniu na życie", podczas gdy odnosiłem się już wielokrotnie do tych spraw.
Ale jak widać liczy się opinia, natomiast fakt, czy uzasadnia ona w jakikolwiek sposób głos oddany w ankiecie, jest już mało istotny. Życzę więc wielu popierających Cię głosów, po których z pewnością poczujesz się należycie doceniony
nie trzeba być chirurgiem, nie trzeba być osobą praktykującą chirurgii, aby znać teoretycznie i w sposób wystarczający chirurgie, by poznać jej istotę, zrozumieć czym ona jest i móc dokonać obiektywnej jej oceny [...] [innymi słowy:] nie trzeba praktykować chirurgii i przyjmować jej założeń, by móc ją obiektywnie ocenić. Wystarczy do tego wiedza czysto teoretyczna. Oczywiście im szersza ta wiedza (teoretyczna!) tym lepiej i tym obiektywniejsza ocena, jakiej dokonuje dana osoba [...] sama znajomość chirurgii, to zbyt mało, aby dokonać jej obiektywnej oceny. Potrzebna jest wiedza znacznie szersza.
Nie zgadzam się z tym stanowiskiem. To znaczy, nie do końca. Bo owszem, prawdziwym założeniem jest to, iz można poznac meandry sztuki chirurgicznej, ale nie będzie to miec przełożenia na praktyke, choćby w wymiarze satysfakcji, bądź jej braku. Satysfakcji oczywiście/braku jej z wykonywanej np operacji na otwartym sercu. Tu oczywiście odezwie się pewnie otacon, czy kumbaja, że jednak trzeba zająć się czymś, by mieć obiektywny sąd na dany temat. Ale już spiesze z rozwinięciem: otóż chirurgia jest istotną składowa medycyny. Medycyna zaś jest systematyczną nauką, wyprowadza się z niej szereg powtarzalnych skutków, które obfitują w takież same, powtarzalne przebiegi procesów. Natomiast gdy idzie o astrologię: bujdy na resorach! Proszę mnie przekonać sensownie i racjonalnie, że np ciała niebieskie moga mieć istotny wpływ na przebieg mojego życia.
cieszę się, że zabieracie głos w tym wątku i wyrażacie różne opinie; niestety niektóre - przez swą ironię czy sarkazm - nie są zbyt miłe (np. "jak widać liczy się opinia, natomiast fakt, czy uzasadnia ona w jakikolwiek sposób głos oddany w ankiecie, jest już mało istotny. Życzę więc wielu popierających Cię głosów, po których z pewnością poczujesz się należycie doceniony"), ale - z dużą dozą wyrozumiałości - załóżmy, że ironicznie/sarkastyczne wypowiedzi same wydają pewne świadectwo o ich autorach; "jakie, pozytywne czy negatywne?" - zapytacie może; cóż... odpowiedzcie sobie sami
tymczasem zachęcam wszystkie osoby, które "wzięły udział w wątku", lub zaglądały do tego tematu, by również wzięły udział w ankiecie; z góry dziękuję
natomiast ich ruch symbolizuje pewne procesy psychologiczne i transformacyjne w obrębie Twojej osobowości.
Ale nadal nie wiem jak ma się to niby dokonywac?
Ale nadal nie wiem jak ma się to niby dokonywac?
Odpowiedź na to pytanie jest zdaje się metafizyczna, więc ...
Poczytajcie sobie o analogii, a potem probujcie się w filozofowaniu
http://209.85.129.104/sea...pl&client=opera
Ty mi tu nie ściemniaj o metafizyce, tylko dawaj konkrety, OK?
Jeżeli chcesz racjonalnej odpowiedzi to takiej raczej nie otrzymasz. Można wyciągnąć tylko pewne wnioski, przy założeniu, że astrologia działa.
A i otacon .
nie chodzi mi o to czy astrologia to nauka tak jak medycyna czy nie. wyobraz sobie jakiegos kolesia, nazwijmy go np zbychu. zbychu nie wierzy w chirurgie tak jak ksiadz nie wierzy w astrologie, zbychu uwaza ze niemozliwe jest przeprowadzenie przeszczepu serca na czlowieku bo nigdy czegos takiego na oczy nie widzial ani tym bardziej sam nigdy sie za to nie zabral, nawet teoretycznie, wiec podobnie jak ksiadz nie zabral sie za astrologie w praktyce ani teorii i przez to uwaza ze astrologia to bzdury na resorach, zbychu odnosi sie do chirurgii, uwaza ze to bzdury na resorach bo go nikt w szkole nie nauczyl na biologii niczego na temat operacji, tak samo jak ksiedza nie nauczono w szkole interpretacji kosmogramu.
OK, zbychu kiedys trafia na OIOM z rozległym zawałem 1i2 komory, wskutek cudu załapuje się na przeszczep. Operacja się powiodła, zbychu dalej myka jak zając po tym Bożym świecie. I nie gada już bzdur o niemozności transplantacji pikawki.
***zaś działanie astrologii w życiu człowieka jest udokumentowane w setkach wypadków porazkami nie tylko osobistymi, ale i rodzinnymi. Rozlewającym się nie raz na całe pokolenia.
Ciała niebieskie nie mają żadnego wpływu na przebieg Twojego życia, natomiast ich ruch symbolizuje pewne procesy psychologiczne i transformacyjne w obrębie Twojej osobowości.
moze astrologia zycia nie ratuje nikomu ale mi osobiscie pomogla w zrozumieniu mojego partnera, bo rozni sie on troche ode mnie. wiem ze wielu ludziom pomaga w zrozumieniu siebie i innych. Każdemu kto coś chce wyciągnąć od świata demonów jakoś on pomoże, [chyba że jest pod specjalną ochroną Boską i dostanie ostrzeżenie].Inaczej by na to nie poszedł. Logiczne.Ale każde słowo które otrzymała Pani od demonów bedą świadczyć przeciwko Pani. Każde przeklenstwo które spadło na Panią, Pani rodzine-to wszystko kiedyś bedzie świadczyć przeciwko Pani.Bóg wprost nazywa to "prostytucją duchową". Jak wie Pani jak wygląda normalna prostytucja to sobie mo ze skojarzyć.
Coś mi sie pytzypomniało, odnośnie nieucciwości w życiu:
Ja Pan, badam serce i doświadczam nerki, bym mógł każdemu oddać stosownie do jego postępowania, według owoców jego uczynków. Kuropatwa wysiaduje jajka, których nie zniosła;podobnie czyni ten kto zbiera w nieuczciwy sposób bogactwa: w pośrodku dni swoich musi je oddać i gdy nadejdzie jego koniec, okazuje sie głupcem. (Jr 17,10-11)
bo rozni sie on troche ode mnie.
Doprawdy? A już myślałem, że jest kobietą
Astro-logia = gwiazdo-słowa. Czytanie za pomoca gwiazd, czy raczej, czytanie gwiazd. Pożyteczna to sztuka, owszem, szczególnie w nawigowaniu...
Scott napisał/a:
A czy poza wyśmianiem tego co pisze adwersarz mógłbyś jeszcze coś dołożyć ?
Bo jak na razie to rada dla kumbaji: Tyle co pisze już od dłuższego czasu- że to nie jest forum ezoteryczne gdzie ktoś postronny wchodzi i czyta jaki to okultyzm fajny. Ile ktoś z niego wyciągnął i jak to mu nie pomógł. Charakter ewangelizacyjny ma na celu nawracanie, pogłębianie czyjejś wiary. Prezentowane jest tutaj oficjalne stanowisko KK i do propagowania jego sie dąży, co innego tolerowanie tego że ktoś ma odmienne zdanie a co innego pozwalanie mu na reklamowanie tego.
Przecież i Kościół Katolicki jest zdania że astrologia działa.
Według statystyk z 1994 roku, dwanaście milionów Włochów było zaangażowanych w magię czy okultyzm. W USA oraz w krajach Europy Zachodniej działa wielu astrologów i wróżbitów, których liczba w każdym z tych krajów wynosi przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy. W Niemczech jeszcze w roku 1988 pracowało 90 tysięcy wróżbitów, astrologów i jasnowidzów, w tym samym czasie zaś działało jedynie 35 tysięcy duchownych katolickich i ewangelickich. Każdy z tych kilkudziesięciu tysięcy okultystów obsługuje setki i tysiące osób w różnych krajach świata: otrzymujemy więc w sumie miliony ludzi, którzy zetknęli się blisko z okultyzmem i w jakiś sposób, intelektualny lub duchowy, otarli się o jego wpływy bezpośrednio[1]. Popularność wróżbiarskich przepowiedni oraz horoskopów jest tak wielka, że dziś prawie każda gazeta ma swoją stałą rubrykę astrologiczną. Daje to w sumie miliony ludzi, którzy mogą czytać te rzeczy i sugerować się nimi. Jak widać, nie jest to problem marginalny, wręcz przeciwnie, mamy do czynienia ze swego rodzaju masową epidemią, która zatacza coraz szersze kręgi[2].
Te i inne statystyki – wciąż narastające – spowodowały słuszną reakcję wielu naukowców, a także Kościołów chrześcijańskich (także protestanckich i Kościoła prawosławnego), duszpasterzy oraz wiernych, zaangażowanych w chrześcijaństwo. Reakcja pochodzi także od zwykłych, uczciwych, zdrowo i trzeźwo myślących ludzi. Stanowcza reakcja wielu naukowców (w tym wielu laureatów nagrody Nobla) spowodowała, że niektóre gazety amerykańskie, umieszczając horoskopy, zaznaczają, iż nie mają one uzasadnienia naukowego. To wszystko jednak wydaje się za mało: przeciwdziałanie w formie kompetentnej, a zwłaszcza w formie zorganizowanej, ciągle jest niewystarczające, ciągle bardzo niedoskonałe. W odpowiedzi na tę zawinioną stagnację komercyjny napęd (jakby dodatkowo pomnożony przez zachłanność, powierzchowność, nieuczciwość lub po prostu „złą” ciekawość) sprawia, iż coraz to nowe zjawiska ezoteryczne przybierają postać pewnych struktur, organizacji, a także specjalnych wydawnictw i księgarń. Można stwierdzić narastającą organizację oraz instytucjonalizację tego rodzaju zjawisk. Można nawet mówić o „supermarkecie okultyzmu” lub „przemyśle magii”.
„Zorganizowany okultyzm” ma miejsce także w Polsce. Publikowane są książki i czasopisma o tematyce okultystycznej, organizuje się targi tego rodzaju wydawnictw. Ale to jeszcze nie wszystko. Powstają nawet szkoły „ezoteryczne” (w formie studium pomaturalnego), a w Ministerstwie Pracy (dane z 1995 r.) astrologia zostaje zarejestrowana jako zawód i do tego w kontekście „doradcy życiowego” (sic!) Trzeba więc działać i… przeciwdziałać! Należy zatem cieszyć się z niniejszej pracy mgr. inż. Jarosława Olszewskiego. Doświadczył on na własnej skórze skutków astrologicznego okultyzmu. Istnieją bowiem ofiary okultyzmu, niekiedy nawet śmiertelne, kiedy indziej są to wraki psychiczne, wegetujące w szponach śmierci za życia. Mało kto, zajmując się tematem okultyzmu (jeżeli w ogóle się nim zajmuje), zwraca uwagę na ten aspekt. W pracy Jarosława Olszewskiego mamy przykład poważnego ujęcia tematu-zjawiska, którego doświadczył we własnym życiu.
Ofiary okultyzmu to ofiary demagogii intelektualnej, opartej na sugestiach pseudonauki, ale też ofiary „zwodzenia duchowego”. Taka „«wiedza» [czy raczej pseudowiedza] wbija w pychę” (1 Kor 8,1). To najczęściej pycha oraz idolatria oparta na proklamującym okultystyczne oświecenie Aniele Światłości (2 Kor 11,14) powoduje spustoszenie wśród tych, którzy zajmują się okultyzmem, w tym także astrologią. Ph. Madre oraz F. Sanchez ostrzegają przed tego rodzaju okultystycznymi poszukiwaniami zarówno jako ludzie wywodzący się ze środowisk medycznych, jak i duszpasterze. Stwierdzają oni, że „istnieje wspólna istotna cecha takich poszukiwań: wszystkie one powodują głęboką ranę, ujawniającą się często dopiero po długim czasie. Rana ta dotyka samej tożsamości człowieka jako «istoty duchowej». Naruszona zostaje jego wolność, dynamizm, nadzieja, wizja jego ostatecznego celu. Zachwiana zostaje równowaga ciała, duszy i umysłu. W następstwie tego powstają dolegliwości fizyczne i zaburzenia psychiczne: niepokój, depresja, utrata wiary w siebie, upadek wartości. Ponadto mogą się pojawić trudności duchowe: niezdolność do istnienia oraz utrata sensu ofiary (daru siebie z miłości, do którego zdolny jest tylko człowiek), utrata radości, powstanie oschłości, a często w wyniku tego, zaprzestanie modlitwy”[3].
Aby wykazać duchowe i intelektualne błędy, na których bazuje astrologia, Madre i Sanchez powołują się nie tylko na swoje doświadczenie duszpastersko-terapeutyczne, ale także na Biblię oraz Tradycję. Wspominają oprócz biblijnych ksiąg mądrościowych także opinie Ojców takich, jak św. Augustyn, Orygenes czy św. Bazyli z Cezarei. Zaprzeczenie wolności człowieka oraz deformacja obrazu Boga to najważniejsze skutki astrologicznego myślenia[4]. Autorzy podkreślają, że „Kościół oficjalnie zawsze wypowiadał się stanowczo przeciwko tego rodzaju błędom. Ujawnia on w nich podstęp, przy pomocy którego szatan pragnie zdobyć ludzi prostych lub działających w dobrej wierze”[5]. Na I Synodzie w Orleanie w 511 roku lub IV Synodzie w Toledo w 633 roku Kościół musiał przywoływać do porządku nawet niektórych zakonników czy księży, którzy sięgali po narzędzia magii, wróżbiarstwa czy astrologii[6]. Argumenty naukowe przeciwko astrologii są wspomniane przez obu autorów i ujęte trafnie, aczkolwiek skrótowo i pobieżnie. Stąd też praca Jarosława Olszewskiego jest na polskim rynku publikacji, dotyczących krytyki okultyzmu, doskonałym uzupełnieniem dotychczasowych argumentów przeciwko astrologii, zwłaszcza ich racjonalno-naukowego aspektu.
Interpretacja astrologii, którą prezentuje Jarosław Olszewski, nosi cechy dwóch nurtów poznawczych: zewnętrznej, intelektualnej erudycji, pozwalającej demaskować astrologię jako pseudonaukę, oraz wewnętrznego, egzystencjalnego doświadczenia duchowego, które pozwala mu bardzo dobrze rozumieć chociażby teksty objawione, które demaskują astrologię jako zwodniczą ścieżkę ducha, jako duchowe, czasami wręcz demoniczne zwodzenie. Podobnie uczynił Charles Strohmer, który jako były astrolog przeanalizował swoją drogę i, z jednej strony, ujawnił pseudoracjonalne założenia astrologii, z drugiej natomiast, bazując na głębokim rozumieniu Objawienia, przedstawił piękny wykład duchowego rozeznania czy wręcz rozeznania duchów w kontekście zjawiska astrologii[7]. Ma więc Jarosław Olszewski wkład w owo demaskowanie pseudonauki, a jednocześnie w proste i użyteczne uporządkowanie tematu teologii-demonologii w kontekście poruszanego zagadnienia[8]. Powołując się na przekonujące intelektualnie argumenty Tradycji, w tym także św. Tomasza, rozumie on także wewnętrznie stare zawołanie św. Augustyna, który podejrzewał uczonych mężów sporządzających tajemne astrologiczne wykresy o to, iż są kierowani przez moce duchowe wrogie człowiekowi i jego zbawieniu[9].
Podstawa do takiej oceny i rozeznania to zatem coś więcej niż niewystarczalność argumentacji wyrafinowanych pseudoracjonalnych konstrukcji, które to szczegółowo i przystępnie demaskuje Jarosław Olszewski. Kłamstwo astrologii sięga o wiele głębiej i dotyczy spraw najwyższej wagi. W koncepcji astrologii wróżbiarskiej (przeciwko której już w okresie Renesansu występował nie tylko G. Savonarola, określający ją jako „kłamliwą spekulację podtrzymywaną przez szarlatanów”[10], ale i co bardziej wnikliwi renesansowi obrońcy godności człowieka, jak Pico della Mirandola) widzimy pewien zamach na słuszną chrześcijańską naukę o Bogu oraz naukę o człowieku. To zakłamanie prawd najważniejszych jest groźne dla zbawienia człowieka, dla jego wymiaru duchowego. Stąd też wielu Ojców Kościoła (tak jak wcześniej Proroków) oprócz grzechów pychy i idolatrii z pasją „świętego gniewu” podejrzewało w astrologicznych systemach jakby „kosmiczny podstęp” odwiecznego wroga zbawienia, szatana.
Ale nie tylko prorocy, jak Jeremiasz (Jr 8,8-12; 14,14-15; 23,11-16.21-29), Tertulian czy Savonarola, ale uczciwi i rozsądni humaniści, tacy jak Giovanni Pico della Mirandola, krytykując astrologię wróżbiarską, stwierdzają, że przywłaszczywszy sobie nazwę i pozór matematycznej nauki o ruchach niebieskich, utrzymuje ona, iż odczytuje ludzkie przypadki w zwierciadle nieba[11]. Tymczasem szata nieba astrologów „jest wyszywana w potworne obrazy nie zaś niebiańskie, gwiazdy zostały przemienione w zwierzęta, a całe niebo zapełniło się bajkami, i nie jest prawdziwym niebem, stworzonym przez Boga, lecz niebem fałszywym stworzonym przez astrologów”[12]. To dlatego astrologia wróżebna „psuje filozofię, kazi medycynę, osłabia religię, rodzi i umacnia przesądy, ożywia bałwochwalstwo, niszczy roztropność, brudzi obyczaje, hańbi niebo, czyni ludzi nikczemnymi, cierpiącymi, niepewnymi, z ludzi wolnych robi niewolników i sprawia, że wniwecz obraca się niemal wszystko, co usiłują czynić”[13]. Jak stwierdza bodajże najwybitniejszy na świecie znawca problematyki renesansowej magii i astrologii E. Garin, argumenty Pico della Mirandolli były tak silne, że co rusz wywoływały wściekłą reakcję przeciwników. Stąd też ogromne znaczenie jego prac dla kultury zachodniej i chrześcijańskiej[14]. Już w Renesansie demaskowano zatem i pseudonaukowość wróżbiarskiej astrologii, i jej idolatryczno-spirytystyczny aspekt, gdyż była ona zawsze mniej lub bardziej zakamuflowanym kultem astralnym i wynikającym z niego stosunkiem do rzeczywistości, czyli zdeformowanym obrazem świata: Boga, człowieka i kosmosu.
Oczywiście, nawet w Średniowieczu czy Renesansie nie było to nic nowego. Kulty astralne sięgają czasów Starego Izraela, o czym świadczy Pismo Święte, które poprzez swoich proroków konkretnie oskarża poszczególne kulty. Mimo że w Izraelu wróżbiarstwo było zakazane, a praktyka astrologii surowo karana (Jr 8,1n), wielu Żydów zwracało się ku astrologii, np. przed wyborem imienia własnych synów. O fałszywym i zakazanym kulcie słońca, księżyca i gwiazd wspomina 2 Księga Królewska (17,16; 21,3-5) oraz Księga Ezechiela (8,16). W sposób szczególny składano ofiary „Bogini Nieba”, Asztarte, utożsamianej potem z planetą Wenus (Jr 7,18; 44,17n). Piętnowanie tych bałwochwalczych kultów spotykało się naturalnie z zajadłym oporem i nienawiścią, co stało się niemal zasadą. Tego rodzaju opór, który odradza się w różnych czasach i różnych sytuacjach, świadczy o tym, iż pokusa idolatrii jest głęboko wpisana w naturę ludzką i nie należy się dziwić, jeśli jej demaskowanie spotyka się ze sprzeciwem. Jest to powszechna zasada, wręcz paradygmat.
Oczywiście, niekiedy pełne pasji zainteresowanie niewłaściwie pojętym doświadczaniem natury może także wskazywać, iż gdzieś tam w historii nastąpiły pewne deformacje kulturowe w stosunku do rzeczywistości stworzonej. Takie zainteresowanie jest pewnym znakiem i wołaniem o reformę czy też odnowę właściwie pojętej „teologii stworzenia”. Bóg jest Stwórcą nieba i ziemi, i chociaż ziemia znajduje się w pewien, uzasadniony teologicznie, sposób w centrum stworzenia kosmicznego, to jednak także niebo i wszystko, co je napełnia, jest miłe Bogu, jest ontologicznie dobre i znajduje się pod skrzydłami Jego opatrzności. To gwiazdy służą Bogu, a także w pewien sposób człowiekowi, a nie odwrotnie. Wyrażają one chwałę Boga (Ps 19,5; Mdr 7,18) oraz objawiają Boga (Mdr 13,5). Bóg jest Stwórcą całego kosmosu i tylko On może być adorowany. Jeśli gwiazdy świecą na niebie dniem i nocą, to tylko z woli Bożej (Rdz 1,15n; Ba 3,33n). Gwiazdy nie są bogami, jak twierdziły antyczne teksty babilońskie, ale służą Bogu.
Praca Jarosława Olszewskiego, chociaż koncentruje się bardziej na aspekcie analityczno-krytycznym w temacie astrologii, czyni to z pewnością w imię obrony i odnowy pozytywnego podejścia do natury oraz kultu Boga Stwórcy, tak bardzo zagrożonego dzisiaj ekspansją naturalistycznych synkretyzmów oraz idolatrycznych światopoglądów magicznych. Życzę więc w powyższym kontekście Jarosławowi Olszewskiemu, aby jego cenna i kompetentna praca, łącząca precyzję ujęcia z przystępną przejrzystością, okazała się w czasach ekspansji okultyzmu i nakładającego się nań zamętu doktrynalnego, cennym kulturowym wkładem oraz profetycznym głosem, które nawet jeśli spotkają się z reakcją oporu i sprzeciwu (a nie będzie to nic nowego), przypomną o sprawach najwyższej wagi.
o. dr Aleksander POSACKI SJ
[1] W wielu przypadkach bliski lub bezpośredni kontakt był w praktyce okultystyczną inicjacją, wyrażoną np. poprzez nałożenie rąk lub inny bezpośredni kontakt fizyczny. Inicjacja taka w wielu sytuacjach mogła oznaczać jakieś szczególne włączenie w świat okultyzmu-spirytyzmu.
[2] Nie chodzi tu więc o problem marginalny, nie tylko z powodów ilościowych, ale również z przyczyn jakościowych. Okultyzm, w tym także astrologia wróżbiarska (wróżbiarstwo), należą do grzechów przeciwko I przykazaniu (a więc do najcięższych grzechów), o czym przypomina Katechizm Kościoła katolickiego (KKK) 2115-2116. Nauka Kościoła wyrażona w Katechizmie ma podstawy biblijne, wykrystalizowane wiele tysięcy lat przed Chrystusem w nauce Starego Testamentu, która do dziś zachowała swoją aktualność. (por. np.: A. Posacki SJ, Krótka historia bałwochwalstwa, [w:] tenże, Niebezpieczeństwa okultyzmu, Wyd. M, Kraków, 1997, s. 173-178. Można dostrzec, że Bóg poprzez Proroków nieustannie udziela ludziom surowych napomnień z powodu grzechów okultyzmu (w tym także astrologicznej idolatrii i wróżbiarstwa), obwarowując je karami najcięższymi z możliwych (nieszczęściami, chorobami itp.) Praktyka pastoralna stwierdza, od strony doświadczenia, istnienie tzw. obciążenia okultystycznego charakteryzującego się obecnością nie tylko tzw. darów paranormalnych, ale również różnych nieszczęść, tragedii i chorób w życiu tak obciążonych jednostek oraz ich rodzin (Wj 20,5).
[3] Ph. Madre, F. Sanchez, Astrologia a życie chrześcijańskie, Kraków 1993, s. 9. Piszą o tego rodzaju spustoszeniach duchowych liczni egzorcyści-praktycy, tacy chociażby jak G. Amorth. Grzech przeciwko I przykazaniu, idolatria (a taką jest wróżbiarstwo okultystyczne, w tym również astrologiczne), w sposób szczególny przyciąga rozmaite ingerencje demoniczne. Tak ciężkie grzechy stają się doskonałą warownią szatana, który zyskuje jakby swoiste prawo do nękania człowieka, prawo do szczególnej bliskości z nim (która zawsze skończy się tragicznie), gdyż człowiek sam, świadomie i dobrowolnie, wyszedł spod ochronnego płaszcza Boga i wszedł na teren przeciwnika. (Por. G. Amorth, Wyznania egzorcysty, Wyd. Św. Pawła, Częstochowa, 1997).
[4] Por. A. Posacki SJ, Okultyzm, magia, demonologia, Wyd. M., Kraków 1996, s. 92n.
[5] Ph. Madre, F. Sanchez, dz. cyt., s. 51-52.
[6] Tamże.
[7] Por. CH. Strohmer, Czego nie powie ci horoskop, Charyzma, Warszawa 1993. Autor wychodząc od swoich własnych duchowych doświadczeń, odkrywa interesujący fakt, iż wykres astrologiczny (horoskop) jest jedynie rodzajem „materiału kontaktowego”, który potrzebuje medium, aby uzyskać kontakt ze światem duchów (demonów). Jest to zdaniem Strohmera ogólna zasada działania oraz źródło realnej mocy każdego rodzaju okultyzmu. W innych sytuacjach „materiałem kontaktowym” może być kryształ, ludzka dłoń, przedmiot należący do kogoś, różdżka lub wahadło (por. s. 82-84).
[8] Por. też popularną próbę ujęcia tego tematu w: J. Olszewski, Pułapka fałszywej nadziei, Fundacja „Głos dla Życia”, Poznań 1996.
[9] Por. A. Posacki SJ, Okultyzm, dz. cyt., s. 92. Należy też przypomnieć pełną profetycznej pasji argumentację wypowiadających się przeciwko astrologom Ojców Kościoła, takich jak Tacjan, Hipolit czy Tertulian, na których powołuje się Nota duszpasterska biskupów toskańskich (por. A. Posacki SJ, dz. cyt., s. 141-142).
[10] E. Garin, Zodiak życia. Astrologia w okresie Renesansu, Polska Akademia Nauk Instytut Filozofii i Socjologii, Warszawa 1997, s. 73. Chodzi o fragmenty słynnego dzieła Savonaroli, Trattato contra gli astrologi. Tam również stwierdza się w końcowej tezie (pod którą podpisałby się i Giovanni Pico della Mirandola): „astrologia tedy spekulatywna jest prawdziwą nauką ponieważ usiłuje poznać skutki przez prawdziwe przyczyny […], ale astrologia wróżebna, która cała zasadza się na skutkach nieodmiennie wywodzących się z przyczyn, przede wszystkim w sprawach ludzkich, pochodzących z wolnej woli, i na skutkach rzadko kiedy wywodzących się ze swych przyczyn, jest całkowicie czcza i pusta i nie może być nazywana ani sztuką ani nauką”. Otrzymujemy tutaj jakby mimochodem jedną z definicji pseudonauki oraz zwrócenie uwagi na to, iż refleksja dotycząca zjawiska astrologii może, w uzasadnionych racjonalnie granicach, posiadać znaczenie poznawcze.
[11] Tamże, s. 71.
[12] Tamże.
[13] Tamże.
[14] Tamże, s. 72.
http://apologetyka.katoli...nt/view/320/71/
Działa i choćby nie wiem co napisali filozofowie na tym forum[ co zostawało dokładnie zweryfikowane tysiąckrotnie przez ludzi z tytułami prof. itp] bez jakichkolwiek podstaw naukowych, i przede wszystkim niesamowicie niszcząco.
Człowiek korzystający z astrologii degeneruje sie wewnętrznie. Zamyka na Boga i 2 człowieka. Jego serce staje sie z niczym z kamienia. Ściąga na siebie i często na rodzinę różnorakie przekleństwa.
Dlatego tak mnie śmieszy pseudonaukowa teoria przypisująca demonom jakiś nieunikniony wpływ na życie człowieka.
Ilu magów, ilu astronomów w męczarniach które zadawał im szatan wyrzekało sie swoich poglądów. To niesamowite jak oni potrafią spojrzeć potem na tą całą sprawe innymi zupełnie oczami.
Widzisz heysel- mam swoje racje- są one w 100% potwierdzone naukowo, są one potwierdzone praktyką egzorcystów. Nierozumiem po co szukać dziury w całym.
Tyle co pisze już od dłuższego czasu
Tyle, że mnie chodziło o komentarz, którym są dwie emotikonki. Takie komentowanie to trolling.
A co do samej feralnej astrologii to jestem po prostu uczciwy intelektualnie i nie mówię, że coś jest be bo ktoś inny powiedział, że to jest be.
Co do tego, że nie ma ona pokrycia w regularnej nauce to oczywistość, która zresztą wyszła w 100% w czasie dyskusji z otaconem.
A co do egzorcystów to dla mnie taka sama kontrowersyjna sprawa jak astrologia. Brak empirii = brak wiary, że to działa naprawdę.
A co do samej feralnej astrologii to jestem po prostu uczciwy intelektualnie i nie mówię, że coś jest be bo ktoś inny powiedział, że to jest be. Dziecko też sie pyta mamy czy może wsadzić palce do kontaktu, też nie rozumie czemu mama mu zabrania jak chce spróbować. Odpowiedź jest jasna- bo bedziesz płakać.
A co do egzorcystów to dla mnie taka sama kontrowersyjna sprawa jak astrologia. Brak empirii = brak wiary, że to działa naprawdę. Nie zgadzam sie. Empiria jest. Jakżeś ślepy i głuchy na fakty to inna sprawa.
Dziecko też sie pyta mamy czy może wsadzić palce do kontaktu, też nie rozumie czemu mama mu zabrania jak chce spróbować. Odpowiedź jest jasna- bo bedziesz płakać.
Błędna analogia.
co ksiadz mial na maturalnym z biologii Nie zdawałem z biologii, tylko z historii.
wtedy nie mielibysmy dziecka
Oj, takie tam gadanie...
Prosze wrócić do meritum tematu.