UmiĹscy
Zapraszamy wszystkich serdecznie do wzięcia udziału w akcjach które organizujemy z okazji Międzynarodowego Tygodnia Wegetarianizmu w Krakowie.
13 maja - 19:00 (środa)
Kawiarnia Naukowa ul. Jakuba 29-31
pokaz filmu "Ziemianie", poczęstunek, losowanie bonów do baru Momo.
14, 15, 16 maja - 20:00-22:00
pokazy filmów na Rynku Głównym
(ul. szewska, ul.Floriańska)
17 maja - 18:00 (niedziela)
Marsz Dla Zwierząt
Spotykamy się pod Barbakanem, skąd przejdziemy ulicą Floriańską pod Adasia.
Demonstrację współorganizują ROR SambaKa, Carandiru Squat, Krakowska Viva.
www.viva-krakow.prv.pl
www.zostanwege.pl
Zapraszamy wszystkich serdecznie do wzięcia udziału w akcjach które organizujemy z okazji Międzynarodowego Tygodnia Wegetarianizmu w Krakowie.
a co to za akcje? marsze zwalczające propagowanie niezdrowego wegetarianizmu?
Kurczaki szkoda, że mieszkam tak daleko od Krakowa, ale chłopaka wyślę na marsz
Nie przesadzajmy wegetarianizm nie jest taki zły
no jednak jest ..w mięsie zwierząt są aminokwasy których organizm sam nie wytworzy ani w roślinach ich nie ma.. a są one niezbędne do funkcjonowania prawidłowego organizmu. Jesteśmy wszystko żerni... świadczy o tym chociażby nasze uzębienie ... .
Byłam wegetarianką. Zrezygnowałam, nawet nie pamiętam dlaczego
Przypomnę ci - posmakowało ci stopniowo mięsko i było to zalecenie lekarza
Przypomnę ci - posmakowało ci stopniowo mięsko i było to zalecenie lekarza
Dobrze, że ktoś pamięta za mnie Dzięki,za przypomnienie.
Trzy lata nie jadłem mięsa, ale wegetarianinem nie byłem. Po prostu ktos mnie przekonał, ze to zdrowo i że schudne. Przez te trzy lata przytyłem 15 kg
A wegetarianizm ideologiczny uważam, ża nieszkodliwe dziwactwo
Kredko, te wszystkie aminokwasy są w nabiale. A tylko skrajni weganie żywią sie wyłącznie korzonkami.
nie wiem czy takie nieszkodliwe skoro weg. ideologiczni nie tylko sami nie jedzą ale starają się wpłynąć na innych różnymi akcjami by też nie jedli.
Kyllyan, uwierz ze nie ma wszystkich. Mleczko serek itp itd nie jest zbudowane z tych samych aminokwasów (bialek) co tkanka mięśniowa ..właściwie to tam więcej tłuszczów jest niż białka
[ Dodano: Czw 07 Maj, 2009 09:38 ]
nie wiem czy takie nieszkodliwe skoro weg. ideologiczni nie tylko sami nie jedzą ale starają się wpłynąć na innych różnymi akcjami by też nie jedli.
To mnie właśnie u nich irytuje. Masz rację.
Chcesz nie jeść mięsa człowieku - nie jedz, nic mi do tego, możesz nawet jeśc trawę czy odpadki makulaturowe. Ale na wszystkie demony Nilfhelmu - przestań ustalac mój jadłospis według swego widzimisię. Na to nie pozwolę. Bo to już jest faszyzm.
Podobny stosunek mam do prób nawracania, agitacji politycznej itp. Jesli ktos będzie próbował podobne rzeczy czynić w stosunku do mnie - nie będe stał spokojnie.
swoją drogą jeśli wegetarianom naprawdę zależy na promowaniu zdrowego stylu życia to czemu nie robią akcji np. zwalczających palenie tylko chcą odradzać jedzenia zdrowego pokarmu pt. mięso? jedząc mięso nikogo nie krzywdzę. a paląc zabijam nawet niepalących.
ideologiczny wegetarianizm to stawianie problemu zdrowia na głowie.
tez nie popieram.. .Miesko miesko mmmm <mniam> zdrowe i smaczne .Jednak rozumiem wegetarian .
swoją drogą jeśli wegetarianom naprawdę zależy na promowaniu zdrowego stylu życia to czemu nie robią akcji np. zwalczających palenie tylko chcą odradzać jedzenia zdrowego pokarmu pt. mięso? jedząc mięso nikogo nie krzywdzę. a paląc zabijam nawet niepalących.
ideologiczny wegetarianizm to stawianie problemu zdrowia na głowie.
Bo większośc idelogocznych wegetarian to idioci. Podobna sytuacja jak z pseudoekologami, którzy odrzucają energię atomową "bo Czarnobyl", ale jakoś do klasycznych kopcących elektrowni nic nie mają. Albo "miłosnicy futer" tak gorliwie propagujący sztuczne futra. Nie zastanawiając się ile toksyn zostanie wyemitowanych w środowisko przy produkcji tychże, ani ile tysięcy lat takie "ekologiczne" futro będzie się rozkładać.
I tak możnaby wymieniać, dla mnie ci ludzie w niczym nie różnią się od "moherowych zastępów" Ojca Dyrektora - klapki fanatyzmu na oczach i "wpieriod!".
jak ich rozumiesz to mi wyjaśnij (wyjaśnij w sensie wyjaśnij czemu tak a nie inaczej głupio robią, a nie przekuj do ich racji)
jak już wczesnej pisałam ..oni uważają ze wegetarianizm jest dobrem (co nie koniecznie jest prawda) a jak człowiek odkryje jakieś dobro to chce się tym podzielić (przynajmniej ja tak mam) tyle. Każdy ma prawo bronic swojej racji .. po prostu .. dlatego rozumiem .bo sama jak coś odkryje co wg mnie jest dobre to chce się ta informacja dzielić z innymi ..co nie koniecznie musi pasić innym. Oni uważają ,że żywienie się roślinkami im wystarczy i nie będą zabijać zwierzątek i że to jest dobre...ale już w szkole średniej bez specjalnej wiedzy o dietetyce uczą i udowadniają ,że to nie jest dobre.. szczególnie dla rozwijającego się młodego człowieka.
Ja jestem wegetarianką 3 rok i nie żałuję. Na mnie to wpłynęło wyłącznie pozytywnie A i nie mam problemów ze zdrowiem z tego powodu
kredka198, aaa.. to ty rozumiesz, ale w sensie że rozumiesz, że chcą się dzielić czymś co wydaje im się, że jest dobre, a nie że rozumiesz dlaczego nie chcą jeść mięska, a na dodatek żebyśmy my też nie jedli. ok. małe nieporozumienie.
dlaczego nie chcą jeść mięska,
to tez rozumiem...bo nie chca zabijać zwierzat. Uwazaja ze jest to coś zlego. Tutaj stykamy się z kultura dalekiego wschodu - buddyzm i hinduizm -oni sa wegetarianami ..wierza w reinkarnacje co tyczy także zwierzat ..np ze slowik to moze byc moj dziadek. Dlatego nie chca zjadac zwierzat ..traktuja to troche jak kanibalizm. Wiem bo chodzilam z buddysta;) . Namawiaja nas do tego bo nie chca abysmy tez zabijali. Wegetarianizm pochodzi właśnie z dalekiego wschodu ..nosząc ze sobą tą ideologie.Bez niej nie da się tego zrozumieć.
Jednak my Chrześcijanie -wierzymy ze Pan dal nam ziemie i zwierzęta na nasz użytek.Mamy czynić je sobie poddanymi .Miedzy innymi -mamy je jeść
Wierzymy ze tylko my wśród stworzeń na ziemi mamy dusze. dlatego zjadanie zwierząt jest dla nas normalne. Jednocześnie mamy je traktować godnie.Tzn nie można ich męczyć ,trzeba im zapewnić godne ,zdrowe warunki życiowe.I śmierć która nie będzie boleć (humanitarna)
Należałoby poczytać pismo św. tam wyraźnie jest napisane o tym, że powinnyśmy jadać mięso
jeśli tak jest, że wegetarianizm jest złączony z wiarą w reinkarnację to jest sprzecznym z chrześcijaństwem, Chrystusową koncepcją antropologiczną czy wiarą w zmartwychwstawnie. zatem nieważne czy nie jem mięsa bo nie lubię, czy bo uważam, że nie zdrowe czy faktycznie identyfikuje się z ideologicznym wegetarianizmem - jeśli jestem chrześcijaninem to w żaden sposób nie mogę się identyfikować w wegetarianami ani tym bardziej popierać ich marszów i akcji.
czemu zatem na chrześcijańskim forum taka reklama wegetarianizmu a przez to wiary w reinkarnację? z niewiedzy? celowa prowokacja?
Otóż to również bardzo mnie to oburza, zło zawsze próbuje zasiać swoje ziarno.
Wegetarianizm to kolejna forma kultywowania zła
Czy dla was wszystko jest złe? Jakie zło, co wy gadacie? Czy to że jestem wegetarianką jest dla was jednoznaczne z tym, że kultywuje zło? Maskara... nie jem mięsa z kilku względów:
1)Nie smakuje mi
2)Nie zabijam zwierząt
3)Nie mogę jeść każdego rodzaju mięsa a z tych co mogę to nie lubię
4)Mam takie a nie inne przekonania
5)Wegetarianizm wyszedł mi na dobre
No i super kłapciu, szanuje Twoją decyzje chociaż ja ze wszystkich ciastek najbardziej lubię schabowe
Naprawdę odwołuję Cię do Pisma Świętego tam znajdziesz źródło
Kłapciu - jeszcze po prostu nie wiesz, że je masz
Białko roślinne nie zawiera wszystkich koniecznych do prawidłowego rozwoju aminokwasów egzogennych.
I - jak pisała Mariola - filozofia wegetarianizmu niestety jest niechrześcijańska.
Jako ciekawostkę można zacytować:
Bardzo dziękuję, że poparłaś ważnymi fragmentami
nom i wszystko jasne:)
kłapciu, mi też pasował, ale musiałam zreazygnować jak mój stan zdrowia się pogorszył.
Osobiście nie zachęcam ludzi do wegetrianizmu.
http://forum.ewangelizacj...t=wegetarianizm
http://forum.ewangelizacj...t=wegetarianizm
Ja jestem pod stałą opieką gastrologa i jak na razie jest ok
to całkiem co innego jak masz taka opiekę.. a jak ktoś sam sobie dietki wymyśla i potem ręce mu drżą bo jest po prostu głodny i organizm się wykańcza.. ale to skrajne przypadki..np. moja mama sobie dietkę wymyśliła i prawie nie zemdlała parę razy..ale dala sobie spokój.
Nom i o co tyle krzyku
Nom i o co tyle krzyku
na pewno nie o to, że nie jadasz mięsa kłapciu
a co znaczył twój podpunkt (w powodach niejedzenia mięsa) "mam takie a nie inne poglądy"?
Miałam na myśli to że dorastałam wśród takich a nie innych znajomych - głównie wśród punków. Główne ich założenie to wegetarianizm i tak mi zostało Teraz nadal mam z nimi styczność, ale już nie "bawię się" ich ideologią
a dlaczego punkowie nie jedzą mięsa? sympatyzują z buddyzmem czy mają inne swoje uzasadnienia?
Pewnie z pobudek pseudo ideologicznych , bo zabijanie zwierząt bo coś tam jeszcze a sami zabijają się tanim winem i narkotykami
Nie każdy punk pije tanie wino i narkotyki. Ja dużo czasu spędziłam wśród nich ale nie ćpam, nawet nie mam irokeza i nie ubieram się tak jak oni. Po prostu towarzyszą mi w życiu Więc nie generalizujmy. Z resztą nie ważne, rozmowa jest o wegetarianizmie, który jak dla mnie jest ok
Pewnie z pobudek pseudo ideologicznych , bo zabijanie zwierząt bo coś tam jeszcze a sami zabijają się tanim winem i narkotykami
Zaś szczytem zakłamania jest punk z puszką piwa w łapie i petem w ryju. "Olewaj system!" - dobre
kłapciu, odp. plz.
Punki przede wszystkim wychodzą z założenia, że zwierzęta też czują itp dlatego nie jedzą. Wystarczy poczytać trochę o ich ideologi, żeby zrozumieć. Przede wszystkim stoją za całkowitą ochroną zwierząt stąd też niejedzenie mięsa.
aha. a czy chronią też zwierzęta przed pożarciem przez inne zwierzęta?
a czy chronią też zwierzęta przed pożarciem przez inne zwierzęta?
To by było z lekka głupie łańcuch pokarmowy musi miec jakis swój ciąg, przecież to jest podstawa istnienia czegokolwiek
Ciekawe jakie zdanie w tym momencie mają wegetarianie
Nieważne ja już się nie wypowiem więcej. Nie wiem czy w ogóle będę się tutaj wypowiadać. Niby forum ewangelizacyjne ale nie ma na nim miejsca na tolerowanie poglądów innych osób.... nara
kłapciu, nie obrażaj się.. przecież każdy z nas ma wady.. potraktuj to z przymrużeniem oka..:)
mylisz trochę tolerancje z akceptacja.
zresztą -każdy ma prawo powiedzieć to co myśli ,a szczypta humoru nie szkodzi. Myślę ze bashca, nie chciała Cie obrazić ani niczyich poglądów ,ale po prostu ustosunkowała się do wypowiedzi spioh, która tez próbuje się czegoś dowiedzieć ..dlatego zadaje pytania.
wiec pisz i nie obrażaj się pozdrawiam
Forum ze swojej definicji jest dyskusyjne
Jeśli nie chcesz rozmawiać, to wystarczy o tym powiedzieć (albo jeszcze lepiej: nie zaczynać tematu o sobie). Najłatwiej jest uciec, gdy argumentów brak...
Forum ze swojej definicji jest dyskusyjne
Jeśli nie chcesz rozmawiać, to wystarczy o tym powiedzieć (albo jeszcze lepiej: nie zaczynać tematu o sobie). Najłatwiej jest uciec, gdy argumentów brak...
Najłatwiej jest pleść trzy po trzy, gdy argumentów brak.
Znam osoby popierające czynnie wegetarianizm i akurat są głęboko wierzącymi katolikami. Nie głodują, dobrze wyglądają i są pogodnie usposobione do życia.
Poza tym co ja się będę tłumaczyć dlaczego jestem wegetarianką, jestem i już. A dla was i tak jest to największe zło na świecie.
Ok, zostawiamy temat Kłapcia, ale o wegetarianizmie możemy nadal rozmawiać?
Nordlys - ja moje argumenty podałam: jest to niechrześcijańskie (w Piśmie Świętym znajdziemy zupełnie inne stanowisko odnośnie pokarmów) i wiąże się często z filozofią New Age.
A dla was i tak jest to największe zło na świecie.
Proszę schów emocje do kieszeni. Przecież, wiesz że na forum były osoby które nie jadły mięsa. Tylko z pewnych względów musiały zrezygnować.
Jak co zachęcam do przeczytania wątków do których wcześniej podałam linki.
kłapciu, odp plz. bo z czasem rodzą mi się kolejne, ale wszystko zależy od wcześniejszych odpowiedzi.
kłapciu, odp plz. bo z czasem rodzą mi się kolejne, ale wszystko zależy od wcześniejszych odpowiedzi.
Już odpowiedziałam. Przeczytaj uważnie posty. Jak nadal nic nie wyczytasz pisz PRIV....
Nie zbaczajmy już z tematu.
"Lepszy jest pokarm z jarzyny, gdzie jest miłość, niżeli z karmnego wołu, gdzie jest nienawiść." (Przyp. 15:17)
To a propos Biblii i wegetarianizmu...
Nie jestem wegetarianinem, bo to ważne. Ale ciężko się czyta te wasze bzdury że wegetarianizm jest nie zdrowy albo że w diecie wegetariańskiej brakuje jakiś aminokwasów.
Może i dieta wegetariańska ma pewne niedobory ale 3 razy więcej niedoborów (za mało witamin i mikroelementów) i do tego 5 razy więcej nadmiarów (za dużo tłuszczu, białka, soli, kalorii) ma dieta przeciętnego człowieka. Dlatego dużo lepiej byś świadomym wegetarianinem niż nie świadomym "wszystkożercą" jak większość z was.
Z aminokwasami (założę się że Ci chętnie podnoszący ten argument nawet nie wiedzą co to dokładnie jest bez googlowania...) to też bzdura bo białko jaja zawiera w sobie wszystkie niezbędne aminokwasy w proporcjach znacznie lepszych (uznanymi za wzorcowe) niż mięsko.
Waszemu zdrowiu dobrze by zrobiło gdybyście jedli mniej mięsa. Do tego o ile można się spierać o etyczną słuszność wegetarianizmu jako takiego to nie można im odmówić racji że warunki w rzeźniach są tragiczne. I urągają temu co już ktoś wspominał nazywając godnością zwierząt i nie skazywaniem ich na niepotrzebne cierpienie.
Nałęczowianin, masz u mnie mega plusa za poparcie
założę się że Ci chętnie podnoszący ten argument nawet nie wiedzą co to dokładnie jest bez googlowania...
To o co był ten zakład?
1) Jajko jest ZAMORDOWANĄ KURĄ tylko trochę mniejszą. Nie wiem, czy obrońcy życia [niestety tylko zwierzęcego] wolno jeść kurczęce zwłoki? (a poważnie: są tacy, co i jajka nie zjedzą)
Problem jest jeszcze jeden. Powołując się na stronę jakiś pseudoodchudzających wczasów: "Dwa jaja o masie 58 g pokrywają w 35 proc. dzienne zapotrzebowanie dorosłego człowieka na te (egzogenne) aminokwasy".
Wegetarianinie, czy zjadasz 6 jajek każdego dnia, aby pokryć swoje dzienne zapotrzebowanie na owe aminokwasy?
2) Z jakiego przekładu zaczerpnąłeś cytat? Czyżby z przekładu wikipedianego? Przepraszam, nie wierzę, żebyś wertował w domu Biblię Gdańską. Zapomniałeś docytować Twoje źródło do końca:
1) Jako jest zamordowaną kurą? Ciekawe bo to by znaczyło że komórka jajowa (dla tempaków, niezapłodniona bo zapłodniona to zygota) to człowiek.
Tacy co nie jedzą jajek to weganie a my na razie mówimy o wegetarianach, doczytaj sobie różnice.
Co do jajek i ich ilości. Primo strona wczasów odchudzających żadne źródło. Secundo aminokwasy egzogenne występują także w roślinach.
2)Akurat z jakiegoś forum dla wegetarian. Z resztą cytat z Biblii Tysiąclecia jest tylko trochę inny. I różnica wynika tylko z tłumaczenia.
3) Godność jako odpowiednie warunki hodowli i humanitarnej śmierci. Zasadniczo sprowadza się to do niepowodowania niepotrzebnego cierpienia.
1) Acha. Czyli rozbijam jajko. Jeśli ma zarodek - nie mogę go zjeść. Jeśli go nie ma - uff, mogę zaspokoić 17,5% mojego dziennego zapotrzebowania na aminokwasy egzogenne. Jeszcze tylko 5 jajek bez zarodków i będę mieć spokój. Na dziś oczywiście. Jutro od nowa.
Weganie nie jedzą NICZEGO, co ma pochodzenie zwierzęce. Nie piją nawet mleka, nie ruszą miodu. Wegetarianie natomiast są tacy, co nie jedzą tylko mięsa, ale znajdziesz również takich, co nie ruszą jajka. Sprawdź to.
2) Owszem, różnica wynika z tłumaczenia.
Co jednak znaczy dla Ciebie fakt, że lepsza garść jarzyn z miłością, niż utuczony cielak z nienawiścią? Czyż nie tyle, ile "lepsza sucha bułka z miłością, niż wyszukane danie z nienawiścią"? I czy to implikuje wyższość jarzyny nad wołem?
Może spójrzmy na kontekst:
Lepiej mieć mało - z bojaźnią Pańską,
niż z niepokojem - wielkie bogactwo.
Lepsze jest trochę jarzyn z miłością,
niż tłusty wół z nienawiścią.
3) ok, to rozumiem i popieram
1) Zarodni się nie zdarzają w powszechnie dostępnych dzisiaj jajach. Jeszcze jak ktoś ma dostęp no wiejskich jaj to może raz na sto jajek się trafi zarodek ale to margines rynku.
Spokojnie starczyło by jedno jajeczko raz na kilka dni i do tego raz w tygodniu mięsko a resztę warzywa i Twoje zdrowie by tylko na tym zyskało.
2) Myślę że implikuje wyższość warzyw nad mięsem. Z pełną słusznością bo oczywiste jest że rośliny są cenniejszym pokarmem niż mięso. Ale to nie znaczy (i wg cytatu i w rzeczywistości) że mięsko jest złe.
1) ooooo mam jaja z supermarketu, a przy niemal każdej jajecznicy odławiam zarodki, bo wizja ich zjadania jest dla mnie dość ohydna
To zależy ile tego mięska raz w tygodniu 1 jajko na tydzień to niewiele, chyba, że uzupełniasz nabiałem, no i to mięso będzie porządniejsze.
Do rzetelnego (!) zbilansowania posiłku potrzeba wiedzy dietetyka. Ja nim nie jestem.
2)
Myślę że implikuje wyższość warzyw nad mięsem.
Spójrz jeszcze raz:
Lepiej mieć mało - z bojaźnią Pańską,
niż z niepokojem - wielkie bogactwo.
Lepsze jest trochę jarzyn z miłością,
niż tłusty wół z nienawiścią.
Do czego przyrównane jest "mało", a do czego "wielkie bogactwo"?
1) Żeby jajko miało zarodek to kogucik musi bzyknąć kurkę a to niemożliwe w intensywnych lub nawet półintensywnych hodowlach drobiu.
Widocznie mylisz zarodek z blastodermą albo chalazami.
Dietę da się ułożyć prawie bez mięsa. A my go jemy mniej więcej 2 razy za dużo. Ja się akurat znam na dietetyce.
2) Według Twojej interpretacji (być może jako interpretacja Biblii słusznym) to mięso jest lepszym pokarmem niż warzywa co (w rzeczywistości) jest kompletną głupotą bo na samych warzywach można bez szkody żyć wiele lat a na samym mięsie to nie wiem czy da się kilka tygodni.
Co to są chalazy wiem. Nie mylę. Nie wiem natomiast jak może powstać blastoderma bez zarodka. Oświeć mnie.
Znasz się na dietetyce, tzn. masz ukończone studia w tym zakresie?
Mięso jest na pewno pokarmem bardziej kalorycznym, dającym więcej energii do pracy.
Poza tym człowiek jest wszystkożerny. Wskazuje na to budowa jego ciała, o czym pewnie wiesz.
[ Dodano: Nie 10 Maj, 2009 00:08 ]
Skoro dieta wegetariańska ma być niezdrowa to dlaczego np. tutaj (raczej poważna strona) pisze :
With some planning, a vegetarian diet can easily meet the recommended protein needs of adults and children.
"Zaplanowana dieta wegetariańska spełnia rekomendowane zapotrzebowania na proteiny dorosłych jak i dzieci."
Też się zacząłem zastanawiać nad tą blastodermą... Ale tak mnie uczyli
Jako typowy 20 latek mam raczej studia zaczęte niż skończone. Ale tak w tym zakresie.
To prawda mięso jest bardziej kaloryczne ale to akurat wada.
Człowiek jest wszystkożercą ale to przecież nie znaczy że mięso musi stanowić trzon jego diety. Białko zwierzęce (nie koniecznie mięso) jest potrzebne ale nie w takich ilościach jak zjadamy.
Zarodek powinien być w żółtku. I to na pewno nie on ale cholera wie co to jest... Może element chalazy ale przyznaję się że nie wiem. Spróbuje doszukać tego. Z resztą nie ma prawa być zarodka w jaju bo uniemożliwia to sposób hodowli w którym kury nie spotykają się z kogutami.
Nie wiem Heysel. Mogę zacytować inne "poważne" strony, które pisały o wielorybie w Wiśle i innych cudach. Również nie wiem czemu.
Z blastodermą - niemożliwe
Co z tym zarodkiem? Nie wiem. Mnie wygląda na typowy zarodek, może... wypadło mu się?
Element chalazy to nie jest. Kawałek chalazy widać na fotce obok żółtka, wyróżnia się na tle płynnego białka.
To ewidentnie coś innego, niż żółtko i białko i -mów co chcesz, ale- w niektórych przypadkach wydaje się być ukrwione (czasem widać bardziej czerwone plamki na tle brązowej całości). Jak znajdę ładniejszy okaz przy okazji smażenia jajecznicy/omleta, nie omieszkam udokumentować i podzielić się znaleziskiem
Może kury - mamusie moich zarodków rozmnażają się partenogenetycznie?
Z Wikipedii:
Bruzdkowanie ptaków jest częściowe i tarczowe. Trwa 24 godziny i zachodzi w jajowodzie (pierwsze 3,4 podziały) oraz w macicy (dalsze podziały). Bruzdkowaniu podlega tylko blastodysk, który zawiera jądro zygoty. Pierwsze podziały przebiegają prostopadle do powierzchni tarczki zarodkowej i cytoplazma powstających blastomerów kontaktuje się z żółtkiem (blastomery otwarte). Następne podziały są równoległe do powierzchni tarczki i powstają blastomery zamknięte. Po zakończeniu bruzdkowania między tarczką zarodkową a żółtkiem tworzy się wypełniona płynem jama podzarodkowa. Powstaje ona przez podniesienie się centralnej części tarczki; część obwodowa przylega do żółtka. Ciało zarodka utworzy się z centralnej części tarczki, zwanej polem jasnym. Część ta dostarczy także materiału na błony płodowe. Część obwodowa zwana jest polem ciemnym i wejdzie w skład pęcherzyka żółtkowego oraz częściowo w skład kosmówki. Po zróżnicowaniu tarczki zarodkowej (blastodermy) na pole jasne i ciemne zaczyna się pregastrulacja polegająca na wytworzeniu epiblastu (zewnętrzna warstwa) i hipoblastu (wewnętrzna warstwa). Między warstwami powstaje wąska szczelina, która jest odpowiednikiem blastocelu.
Ja się tego dowiem. Mam plan, co robić
heysel; Nie do końca rozumiem co oni mają na myśli pisząc "proteiny" jeśli chodzi o aminokwasy (bardzo nieprofesjonalne nazewnictwo...) to można się zgodzić jednak aminokwasy to nie wszystko. Pozostaje jeszcze problem niektórych witamin i żelaza.
Kluczowe jest też to słowo "zaplanowana" bo to nie jest wcale ławo dobrze zaplanować dietę wegetariańską.
Kiedyś na stronie Instytutu Żywności i Żywienia było ładnie to napisane ale teraz nie mogę znaleźć. Chyba już tego nie ma.
Z blastodermą o tyle możliwe że mam to w książce jak wół napisane. Z resztą zapętliliśmy się w doszukiwaniu się co to jest a to nie ważne. Ważne że to nie jest zarodek (chyba że kurzy Jezus) bo kogut nie brał w tym udziału.
kłapciu, nie odpowiedziałaś na pytanie czy bronią zwierzęta przed napaściami innych zwierząt skoro motywem ich wegetarianizmu jest to, że nie można zabijać zwierząt bo to zadawanie im bólu. a może odpowiedzią było "nie odpowiem już na żadne pytanie" jak ktoś obśmiał moje pytanie w tym temacie? tak czy inaczej mnie to ciekawi - także jak nie tutaj to na priv, ale czekam na odp.
a tak ogólnie do tematu: po co dorabianie teorii czy mięso zdrowe czy niezdrowe skoro źródłem wegetarianizmu nie jest trzymanie "zdrowej diety" tylko co innego?
kłapciu, nie odpowiedziałaś na pytanie czy bronią zwierzęta przed napaściami innych zwierząt skoro motywem ich wegetarianizmu jest to, że nie można zabijać zwierząt bo to zadawanie im bólu.
Przyznasz, że to pytanie jest raczej idiotyczne i odpowiedź jest jednoznaczna.
nie przyznam. raczej za idiotyzm uznaję brak konsekwencji w myśleniu/postępowaniu.
teza była taka: nie jem zwierząt bo do tego trzeba je zabić, a zabicie zwierzęcia to zadanie mu cierpienia. co więcej: chcę, żeby inni nie zadawali zwierzętom cierpień dlatego przekonuje ludzi do wegetarianizmu.
i tutaj naturalną konsekwencją szczerego pragnienia by zwierzęta nie cierpiały = nie były zabijane celem zjedzenia jest bronienie ich od wszystkich napastników: leczenie z chorób, ochrona przed ludźmi, ale także ochrona przed innymi zabójcami zwierząt - innymi zwierzętami.
jeśli tak nie jest to nie jest prawdziwym powodem tutaj wegetarianizmu "bo nie chcę żeby zwierzęta cierpiały przez zabijanie ich na pokarm".
spioh; Idea wegetarianizmu opiera się na założeniu że nie musimy jeść mięsa (jest niepotrzebne, szkodliwe etc). Wg nich nie etyczne jest zabijanie zwierząt bo my nie musimy tego robić. A taki królik (czy inna krwiożerca bestia) musi zabijać żeby przeżyć a nie wolno nam powiedzieć że życie królika jest cenniejsze niż wilka. Z resztą taka ingerencja rozpieprzyła by cały ekosystem.
Ideologia wegetarian ma kilka słabych punktów ale to akurat nie ten. W sumie ostateczny kres ich rozważaniom położyły by porządne badania których z tego co wiem nie ma.
Często to badania z ankiet (i to nie rzadko internetowych), zwykle tłem ma być przeciętna dieta a nie porządnie zbilansowane i tak dalej.
Do tego zwykle w tych badaniach wychodzi że wege żyją lepiej i dłużej niż reszta ale najlepiej to żyją ludzie jedzący mięsko od czasu do czasu. Ale oni nie lubią o tym pamiętać.
Nałęczowianin, idea czyjego wegetarianizmu skoro wegetarianizm wziął się do reinkaracjowierców (buddystów czy kogo tam)?
jeśli zakładamy, że jedzenie mięsa jest niepotrzebne a co gorsza szkodliwe to nie tyle, że nie musimy go jeść co wręcz nie możemy go jeść - tylko skoro to niepotrzebne albo szkodliwe to po co natura nas ukształtowała do spożywania go?
skoro znów problem w zabijaniu (nieetyczne bo możemy zjeść coś innego) to czy wegetarianie jedzą to co samo zdechło?
btw. jak coś jest nieetyczne to znaczy, że z danego czynu wynika jakieś zło moralne- jakie zło moralne wynika z zabicia zwierzęcia?
Ideologia wegetarian ma same słabe punty jak na razie widzę, ten także.
Roślina również jest organizmem żywym. Wprawdzie nie ma wykształconego układu nerwowego, ale przecież również ma swój metabolizm; również oddycha, również się odżywia. Potrafi się ruszać, wytwarza hormony...
Nie sądzicie, że jedząc jabłko i wyrzucając pestki do kosza przeszkadzamy jabłoni w rozmnażaniu się?
Nie uważacie, że wyrywając marchew uśmiercamy żywy organizm, a potem konsumujemy jego zwłoki?
A może lepiej tylko urywać po 3 listki z każdej głowy sałaty, pozwalając jej nadal rosnąć? Wtedy wprawdzie nie zabijemy biednej rośliny, ale z drugiej strony przyczynimy się jednak do jej zranienia i osłabienia, mniejszej wydatności przeprowadzania fotosyntezy, etc.
Chciałam już zaproponować ograniczenie się do spożywania samej tylko wody, ale zdałam sobie sprawę, że przecież i w niej żyją liczne mikroorganizmy. Ich wolność także powinniśmy szanować. Przecież nasza szklanka wody to ich naturalne środowisko życia!
Kompletnie załamana idę wrzucić poćwiartowane zwłoki żywych organizmów na patelnię. Moja lodówka cmentarzyskiem XXI wieku.
W temacie widzę sporo niekonsekwencji wśrod piszących.
Ale nie o to chodzi.
Najpierw: po co na 2 stronie wypisywac fragmenty z Pisma św., które rzekomo mają być przeciwne wegetarianizmowi???szczególnie jeden z fragmentów:
[ Dodano: Nie 10 Maj, 2009 15:59 ]
Uważasz, że to, co zawiera substancje toksyczne dla człowieka jest stworzone przez Boga na pokarm dla niego?
[ Dodano: Nie 10 Maj, 2009 16:20 ]
Myśle,ze jest tak, jak ktoś napisał:
że odpowiednio dobrana dieta wegetariańska krzywdy nie wyrządzi.
Nie jest jednak wskazana w okresie dorastania ( chociaz i na to są argumenty i przykłady,ze mlodzi wegetarianie rozwijają się odpowiednio bez mięsa).
[ Dodano: Nie 10 Maj, 2009 16:23 ]
spioh; Wegetarianizm faktycznie oni wymyślili ale dzisiaj wegetarianami są różni ludzie. Często ateiści (w sumie Buddyści to też ateiści) i katolicy.
Jeśli okaże się prawdą że mięso nie jest nam potrzebne jako pokarm to wege będą mieli bezwzględną rację.
Natura ukształtowała nas jako wszystkożerców bo to bardzo bezpieczne. Poza tym to co naturalne nie równa się temu co moralne, etyczne.
Czemu nie jedzą co zdechło? Z etycznego pkt widzenia nie ma nic w tym złego gdyby nie fakt że to niebezpieczne (choroby i tak dalej).
Zło moralne jakie wynika z zabicia zwierzęcia wynika z cierpienia jakiego doznaje. Oczywiście (zakładając że mięso jest niezbędne) niweluje je wyższe dobro jakim jest życie człowieka, istoty wyższej, bardziej świadomej.
Słabość wegetariańskiej ideologi wynika z konieczności (mimo wszystko) przyjmowania pokarmów od zwierzęcych przez człowieka.
omyk; Jest w tym sporo racji co piszesz bo wg mnie sensem życia istot żywych jest nie jak chcą wegetarianie "nie cierpieć" ale "rozmnażać się" i przekazywać geny. A to rzeźne zwierzęta i uprawne rośliny mają zagwarantowane jak nic innego na ziemi.
Nie mniej oni uważają że roślina, bakteria czy drożdż nie cierpią (albo cierpią mniej) i dlatego można je zabić i zjeść.
Nie mniej oni uważają że roślina, bakteria czy drożdż nie cierpią (albo cierpią mniej) i dlatego można je zabić i zjeść.
a to cierpienie w jakiej skali cierpienia się mierzy? jakaś jednostka bólu? czy jednostka manifestacji tego bólu (roślina nie wydaje dźwięków, nie wije się w momencie zabijania, a skoro nie manifestuje tego jak człowiek czy zwierzę to znaczy, że nie boli?)
a tak w ogóle to chodzi o samo cierpienie w momencie śmierci? przecież zwierzę też można uśmiercić jednym ruchem tak, że nie czuje bólu umierania. (spece od koszernego tak robią. ale jak ktoś nie potrafi to zawsze może podać znieczulenie przed śmiercią).
Na takiej samej zasadzie można by zabić człowieka. Byle byłby znieczulony...
Roślina nie odczuwa na takich zasadach jak my i o to im chodzi.
Teoretycznie da się tak zabić zwierze ale w rzeźnicka rzeczywistość jest znacznie mniej różowa i niestety zwierzęta cierpią podczas hodowli i zabijania. A na to my (czyli dobrzy ludzie za jakich się uważamy) nie powinniśmy być obojętni. Czy jemu mięso czy nie.
imho zwierzęta nie odczuwają tak jak my, więc postępuję analogicznie jak z roślinami - nie niszczę bez sensu, ale też nie biję się w piersi, że je zjadam.
Tu się nie zgodzę. Wiadomo że nasze dobro jest ważniejsze ale nie można kwestionować ich cierpienia.
się nie zgadzaj. dla przepaść między cierpieniem człowieka a cierpieniem zwierzęcia jest taka sama jak dla ciebie między cierpieniem zwierzęcia a cierpieniem rośliny. ponieważ nie ma obiektywnej skali cierpienia w tym względzie wszystko jest względne.
dla przepaść między cierpieniem człowieka a cierpieniem zwierzęcia jest taka sama jak dla ciebie między cierpieniem zwierzęcia a cierpieniem rośliny
Ciekawe... Na jakiej podstawi to wnosisz?
Niestety zwierzęta będą cierpieć tak samo, mimo że będziesz temu zaprzeczać.
jakaś jednostka bólu? czy jednostka manifestacji tego bólu (roślina nie wydaje dźwięków, nie wije się w momencie zabijania, a skoro nie manifestuje tego jak człowiek czy zwierzę to znaczy, że nie boli?)
Nie no, bez przesady. Roślin naprawdę nie boli Nie mają wykształconego układu nerwowego, nie przekazują impulsów niosących informację o bólu.
Co do zabijania zwierząt - jeśli można uniknąć niepotrzebnego ich cierpienia, nie ma sensu go powodować.
Co do odczuwania bólu - wszystkie zwierzęta oprócz prymitywnych gąbek mają wykształcony układ nerwowy. Biologicznie rzecz biorąc ich odczuwanie bólu jest bezsprzecznym faktem. Tu nie ma "mho" (od: imho). Jest obiektywna wiedza.
Nie no, bez przesady. Roślin naprawdę nie boli Nie mają wykształconego układu nerwowego, nie przekazują impulsów niosących informację o bólu.
Wydawało mi się że spioh chce zasugerować że rośliny też odczuwają tylko że my nie umiemy tego zrozumieć jako istoty zupełnie inaczej skonstruowane.
Co do zabijania zwierząt - jeśli można uniknąć niepotrzebnego ich cierpienia, nie ma sensu go powodować.
No i w tym momencie wspólnie dochodzimy do wniosku że dla wszystkich jest lepiej jak jemy mniej mięska ale nie możemy bo całkowicie wyeliminować.
Nałęczowianin
Z aminokwasami (założę się że Ci chętnie podnoszący ten argument nawet nie wiedzą co to dokładnie jest bez googlowania...) , wybacz ale akurat zdaje maturę rozszerzona z biologii i wybieram się na kierunki typowo biologiczno medyczne na studia wiec mam ta wiedzę i wiem o czym mówię.
Prosta sprawa : CZŁOWIEK JEST WSZYSTKO ŻERNY!!!!
i potrzebuje każdego rodzaju pokarmu do prawidłowego rozwoju.. oczywiście w odpowiednich proporcjach.
ojej widzę go i nie raz na własnym talerzu:/ ... .Hymm czy on nie jest już martwy? tzn leży długo w zimnie ..a jajka potrzebują wysiadywania = ciepełka ..a w tekturowym opakowaniu go nie ma...hym? <mysli>
wybacz
Wybaczam.
Prosta sprawa : CZŁOWIEK JEST WSZYSTKO ŻERNY!!!!
i potrzebuje każdego rodzaju pokarmu do prawidłowego rozwoju.. oczywiście w odpowiednich proporcjach.
A teraz pokaż mi gdzie to się nie zgadza z tym co ja napisałem?
Nałęczowianin, nie mówie ze się nie zgadza..po prostu podsumowałam.. .tyle .
omyk, wszystko kwestia jak zdefiniujesz ból oraz sposób jego mierzenia może z biologicznego punktu widzenia być tak jak mówisz - z filozoficznego jest to dużo szersze zagadnienie. a skoro nikt wcześniej jawnie nie precyzował to jak szaleć to szaleć
Przepraszam bardzo, ale co ma filozofia do odbierania bólu? Ból jest bodźcem, odbieranym przez układ nerwowy.
Filozofia może rozmyślać nad sensem cierpienia, czy zagadnieniem jego istnienia w ogóle, ale nie o zjawiskach czysto fizjologicznych (mowa tu nie tyle o samym bólu, który jest subiektywny i związany również z emocjami i psychiką, ale o bodźcu go wywołującym, który jest obiektywny).
Nałęczowianinie! Po konsultacji z niewątpliwym dla mnie biologicznym autorytetem okazało się, że to "coś" to najprawdopodobniej zarodek - zabarwienie temu "czemuś" nadają erytrocyty, których nie ma prawa być w niczym innym, niż zarodek.
W takim razie współczuje tylko autorytetów. Albo pierwszego udokumentowanego, kurzego niepokalanego poczęcia.
Na pewno wykształcenia biologicznego ów autorytet ma więcej od Ciebie, nie umniejszając
No i nie wiem skąd ta pewność, jak chodzi o warunki chowu kur?
Udokumentowania kurzej partenogenezy powinieneś raczej gratulować niż współczuć
Odchodzicie od stricte wegetarianizmu....
Obecność zarodka w jaku jest po prostu technicznie niemożliwa. Chyba że masz jajka z jakiejś ekologicznej hodowli (ale raczej nie masz) to tam było by to możliwe ale nadal mało prawdopodobne. I to tyle w tym temacie.
To wracając do wegetarianizmu to gdzieś czytałem że wg kościoła jest to grzech przeciw I przykazaniu jak wiara w horoskopy, należenie do sekty i tak dalej. Co o tym myślicie?
omyku, nie będę ciągnąc oftopa, powiem tylko jeszcze raz: ty w swoim pisaniu (jak wynika z kolejny postów) poczyniłaś najwidoczniej jakieś konkretne założenia, natomiast w całej dyskusji sprecyzowania założeń nie było, toteż dywagować sobie można różnie. a co ma do tego filozofia? przede wszystkim to, że może ale nie musi się ograniczać tak jak badanie pewnych zjawisk wedle prawideł nauk przyrodniczych, oraz może dość dowolnie definiować różne zjawiska w obrębie pewnych założeń. 90% sprawy rozbija się właśnie o te założenia. stąd ból to może być coś szerszego lub zgoła innego niż kwestia zbadania siły i rodzaju bodźca. koniec oftopa bo mnie admin pogryzie
Koleżanka spioh to się lubi w erystykę bawić jak widzę...
Poczyniłam tylko te założenia, które są konieczne, czyli uwzględniłam dzisiejszy poziom wiedzy dostarczanej przez różne dziedziny nauki, w tym również biologię.
Nie czynisz założeń? Czym jest więc ból? Może być uczuciem gorąca, albo lodami śmietankowymi? Jeśli precyzujesz - sama czynisz założenia
Uuuu Nordlys, mylisz wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych z wegetarianizmem... Różnica jest zasadnicza. Mniej więcej taka, jak różnica między postem ścisłym a "żywieniem energią kosmiczną" (czyli newage'owskim niejedzeniem).
Nie pomyślałam, że na forum może to być mylone. Wegetarianizm zakłada celowość. Ja również od dłuższego czasu mięsa nie spożywam niemal wcale (prócz naprawdę nielicznych wyjątków). Mimo tego nie jestem wegetarianką.
Co do grzechu - o grzechu ciężkim możemy mówić wtedy, gdy mamy do czynienia z działaniem celowym i świadomym. Jeśli ktoś znając prawdę celowo będzie pchał się w wegetariańskie "filozofie" i "światopobłądy" - owszem, grzeszy.
Nie sądzę jednak, żeby tacy ludzie byli, bo... kiedy Jezus przyciąga do Siebie, to człowiek staje się zachwycony, zakochany nie w głowie celowe mu wpychanie się w tarapaty
A co do zarodków - o to właśnie pytam. Skąd w tobie ta pewność, że obecność zarodka jest niemożliwa? Znasz po imieniu właścicieli wszystkich polskich i europejskich hodowli?
No i wciąż czekam na Twoją koncepcję: skąd w jaju erytrocyty?
W zupełności wystarczy że wiem jak taka ferma funkcjonuje. Uwierzcie ale lepiej nie wiedzieć...
To jest fabryka gdzie nie ma miejsca na spółkowanie kur i kogutów. Doże taniej, prościej i szybciej jest jak kury składają nie zapłodnione jaja.
Erytrocyty? To nie są żadne erytrocyty bo do tego potrzebny jest zarodek, którego nie tam ma...
Poczyniłam tylko te założenia, które są konieczne, czyli uwzględniłam dzisiejszy poziom wiedzy dostarczanej przez różne dziedziny nauki, w tym również biologię.
Nie czynisz założeń? Czym jest więc ból? Może być uczuciem gorąca, albo lodami śmietankowymi? Jeśli precyzujesz - sama czynisz założenia
Uuuu Nordlys, mylisz wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych z wegetarianizmem... Różnica jest zasadnicza. Mniej więcej taka, jak różnica między postem ścisłym a "żywieniem energią kosmiczną" (czyli newage'owskim niejedzeniem).
Nie pomyślałam, że na forum może to być mylone. Wegetarianizm zakłada celowość. Ja również od dłuższego czasu mięsa nie spożywam niemal wcale (prócz naprawdę nielicznych wyjątków). Mimo tego nie jestem wegetarianką.
Def. wg http://pl.wikipedia.org/wiki/Wegetarianizm :
Wegetarianizm – rodzaj diety charakteryzujący się wyłączeniem z posiłków produktów pochodzenia mięsnego i ewentualnie jaj lub nabiału z pobudek moralnych, etycznych bądź zdrowotnych. W języku potocznym wegetarianizm to zbiór kilku diet, które w różnym stopniu ograniczają spożywanie produktów pochodzenia zwierzęcego.
W świetle powyższej def., Twoje "filozoficzne" wywody, Omyku, są ... nielogiczne.
Mamy kolegę, który odżywiał się na bazie produktów niemięsnych, ale, podobnie jak Ty, gdy pytaliśmy się, czy jest wegetarianinem, stanowczo zaprzeczał, że nim nie jest. Wszystkich rozbawiał takim zachowaniem ... zachowaniem zupełnie jak w przysłowiowej piaskownicy.
nordlys, bo może ten kolega nie jadł mięsa lub jadł mało bo po prostu nie lubił. a def. wegetarianizmu zawiera pobudki moralne/etyczne (imho synonim, więc bez sensu rozbijać na dwa) oraz zdrowotne, a nic nie pisze o gustach.
Może ja jestem głupi ale nie przez chwile nie przyszło mi do głowy że możemy rozmawiać o ludziach którzy nie jedzą mięska z pobudek innych niż etyczno-filozoficzne. Przecież w takiej dyskusji było by tyle sensu co w eseju o moralnym aspekcie ssania tabletek na kaszel.
Co do jajka, zarodka i erytrocytów... Wypadam mi się stuknąć w pierś bo to jednaka są erytrocyty. Ale nie pochodzą one broń borze z zarodka tylko z kury która owo (z grec. jajo ) jako złożyła. Tak po prostu czasem się zdarza przy formowaniu jajka że dostanie się trochę krwi do środka i tworzy skrzep.
I coś mi podpowiada że omyk wiedziała o tym po konsultacji z "biologicznym autorytetem" jednak nie chciała przyznać się do błędu...
Oczywiście, że nie.
"Biologiczny autorytet" potwierdził, że to wygląda na zarodek, co dodatkowo potwierdza obecność erytrocytów.
Dobra Nordlys, dobra, wszyscy wiemy, jak jest. Wikipedia wikipedią, zaraz mogę zmienić tę definicję na inną - na tym to polega.
Jeśli ktoś nie może jeść mięsa, bo -powiedzmy- jest uczulony, to... jest wegetarianinem? ;|
No daj spokój. Katolicy stają się wegetarianami w piątki? Błagam...
Może królik też jest wegetarianinem, skoro skubie sałatę?
[ Dodano: Sro 13 Maj, 2009 22:31 ]
Może królik też jest wegetarianinem, skoro skubie sałatę?
wreszcie coś interesującego.
Rozumiem, że wikipedia jest be. W takim razie może Słownik Języka Polskiego PWN będzie lepszy (nadmieniam, że obowiązuje w polskim sądownictwie)>
Wegetarianizm: «sposób odżywiania się polegający na wyłączeniu z diety mięsa, ryb i wszystkich lub tylko niektórych produktów pochodzenia zwierzęcego»
Wasza dyskusja o zarodku w kurzym jajku jest b. ciekawa, ale nie ze względu na treści o zarodku, jajku, erytrocytach, skrzepie krwi lub kurze, tylko ze względu na zawiłe myślenie dyskutantów.
Nordlys... wszystkie definicje są super, ale nie róbmy z roślinożercy, czy osobnika uczulonego od razu wegetarianina.
Zresztą, jeśli już zaglądamy do wiki:
Wegetarianizm ogólnie wywodzi się z Indii jak także niezależnie od tego z greckiego kręgu kulturowego (Wschodni obszar Morza Śródziemnego, południowe Włochy). W obu tych regionach od początku był integralną częścią religijno-filozoficznego systemu wierzeń. Nie udało się jak dotąd udowodnić, że wegetarianizm był powszechny u jakiegokolwiek innego narodu na tak wielką skalę.
Idea żywienia na bazie roślinnej po raz pierwszy pojawiła się w mitologii. W "Odysei" Homera jest mowa o bajkowym narodzie lubującym się w naturze i pokoju. Odżywiali się oni słodkimi owocami zapomnianej magicznej rośliny lotosu.
Zajrzyjmy też na strony, na których opisują się sami wegetarianie:
Stawiają na zdrowie i na świat wolny od okrucieństwa - decydują się na wegetarianizm.
Szacuje się, że w Polsce obecnie jest około 2 milionów wegetarian i liczba ta stale rośnie. Ogromną grupę stanowią ludzie młodzi, świadomi tego, ile cierpienia niesie za sobą spożywanie mięsa.
Myśle,ze "występują" wegetarianie " z przekonanaia" oraz wegetarianie , którzy nimi zostali z innych powodów (np. zdrowotnych).
Dyskusja o jajku ciekawa, potwierdzam zdanie Nordlys
A co powiecie o weganach?
A co powiecie o weganach?
sorki za określenie ..ale ja uważam ,że z nimi jest coś nie tak tzn. w główkach im się po przewracało
nordlys, poruszam się jeno w świetle podanej przez ciebie definicji. zmieniasz definicje - idą inne wnioski
Omyk... Dobrze wiesz że to się rozwija się w żółtku na filmie a to co jest na zdjęciu to skrzep krwi w białku i nic się z niego nie rozwija. Ciągnąc ten temat kompromitujesz się pokazując braki w elementarnej wiedzy biologicznej i tym że nie jesteś w stanie znaleźć sobie informacji o funkcjonowaniu kurzej fermy. Już każdy wiejski 7 latek wie że jajka które się je to inne jaka niż te z których będą kurczaczki.
Upór z jakim próbujesz to udowodnić składnia mnie do refleksji czy w ogóle jesteś wstanie to zrozumieć.
Wegetarianie to wszyscy ludzie którzy nie jedzą mięsa. Nie zależnie od powodów bo taka jest definicja. Jednak rozmowa na temat ludzi którzy nie jedzą mięska z powodów zdrowotnych jest bez sensu.
Dobrze wiem?
Nie mój drogi, całe życie żyję w przekonaniu, że to coś to oderwany od żółtka zarodek i póki ktoś mi nie udowodni, że tak nie jest, będę o tym przekonana
Co do kompromitacji w braku elementarnej... i tak dalej No cóż... Zależy, co rozumiesz pod pojęciem "wiedza" Wszak to nie ja próbowałam dowieść, że blastocysta jest częścią niezapłodnionej komórki jajowej... no, ale jak piszę - może mamy różne definicje wiedzy.
Szczerze mówiąc - temat jest równie ciekawy dla mnie, co dla stałych czytelników. Zrobił się niezły kabaret, ale nie szkodzi - można pogawędzić.
bo taka jest definicja
Twoja własna?
Nie mój drogi, całe życie żyję w przekonaniu, że to coś to oderwany od żółtka zarodek i póki ktoś mi nie udowodni, że tak nie jest, będę o tym przekonana
I w ten sposób zdradzasz myślenie typowego prostackiego ignoranta. Gratuluję podejścia.
Wszak to nie ja próbowałam dowieść, że blastocysta jest częścią niezapłodnionej komórki jajowej...
Nie umiem wyjaśnić czemu tak jest nie mniej w jajku jest blastocysta zwana inaczej tarczką zarodkową (chyba). Przeczytałem tak w książce z której uczyłem się o surowcach pochodzenia zwierzęcego i zdałem z tego egzamin na 5 więc chyba jednak piszą tam prawdę.
Zaczynam się kłócić o prostą definicję? Wegetarianin = człowiek który nie je mięsa z różnych pobudek. Na potrzeby dyskusji wegetarianin = człowiek który nie je mięsa z pobudek moralnych (ewentualnie religijnych).
Jak masz lepszą to zaproponuj. Jak nie rozumiesz któregoś słowa to pytaj.
Już każdy wiejski 7 latek wie że jajka które się je to inne jaka niż te z których będą kurczaczki. Ja pochodzę ze wsi zabitej dechami. Mieliśmy kury i nic nie słyszałem aby zniesione przez kurę jajka były dwojakiego rodzaju (tzn jadalne lub niejadalne). Obydwa rodzaje gdy były świeźe nadawały się do jedzenia. Oczywiście jajka tzw. "zalęgnięte" już do jedzenia nie nadawały się. Ale były to jajka wysiadywane przez jakiś czas przez kury więc nie do tyczy to jaj świeżych.
nordlys, poruszam się jeno w świetle podanej przez ciebie definicji. zmieniasz definicje - idą inne wnioski
Nie, spioh, ja nie zmieniam definicji. To Ty nie czytasz całego postu, lub inaczej ujmując: czytasz go wybiórczo. Proponuję przeczytać zacytowane definicje "od dechy do dechy", a potem pisać uwagi.
nordlys, w Sro 13 Maj, 2009 03:52
napisałaś tylko tyle
Def. wg http://pl.wikipedia.org/wiki/Wegetarianizm :
Wegetarianizm – rodzaj diety charakteryzujący się wyłączeniem z posiłków produktów pochodzenia mięsnego i ewentualnie jaj lub nabiału z pobudek moralnych, etycznych bądź zdrowotnych. W języku potocznym wegetarianizm to zbiór kilku diet, które w różnym stopniu ograniczają spożywanie produktów pochodzenia zwierzęcego.
a kolejną definicję ogólniejszą podałaś dopiero za jakiś czas, więc bądź łaskawa mi bzdurnie nie zarzucać wybiórczości
Co do historii z jajami, to trzeba wiedzieć, że aby powstało kurczę w jajku potrzebny jest kogut, a na fermach przemysłowych ich nie ma bo tam produkuje się jaja do jedzenia, a nie do reprodukcji.
Powtarzam to od początku ale niektórzy nie umieją tego zrozumieć.
Dzięki Nałęcz za gratulacje. Bardzo mi miło.
Taaak, blastocysta jest w jajku. Tylko tym zapłodnionym - ale to tak na marginesie, zupełny drobiażdżek. Jak Ty się zagnieżdżałeś u mamusi w jamie macicy to też byłeś blastocystą.
Ale o czym tu dyskutować...
Zastanawiam się czy to taka erystyczna sztuczka z zamianą podobnie brzmiących wyrazów czy jesteś po prostu za głupia żeby zrozumieć że blastoderma to co innego niż blastocysta.
Myślę że już dobitnie udowodniłem że nie masz racji więc nie ośmieszaj się i nie ciągnij tego dalej...
Nałęczowianin, opanuj hormony chłopcze, zwłaszcza jak do kobiety mówisz.
Myślę że już dobitnie udowodniłem że nie masz racji więc nie ośmieszaj się i nie ciągnij tego dalej...
jeśli udowodniłeś to o co się pieklisz? a jeśli masz wątpliwości to szukaj dalej a nie wchodź ad personam.
zwłaszcza jak do kobiety mówisz.
Odmienne traktowanie kobiet niż mężczyzn to seksizm. A ten jak wszystkie inne -izmy jest mi bardzo daleki.
Pieklę się trochę bo wkurzają mnie ludzie którzy nie dają sobie wmówić że czarne jest czarne a białe jest białe.
Ad personam? Że serdecznie zasugerowałem żeby koleżanka nie ujawniała już więcej braków w edukacji to atakuje jej osobę?
Nie atakuje osób. Atakuje ich poglądy, brak wiedzy albo głupotę. Rozumiesz różnicę?
aleś pojechał z tym seksizmem
może atakowanie osoby było tylko środkiem do celu (zaatakowania poglądu) - coś tu trzeba zweryfikować. a z tym czarno-bieleniem, to fakt. może być wkurzające, ale nie zwalnia z kultury osobistej
No wiesz tyle się teraz mówi o tym równo uprawnieniu i mi to bardzo odpowiada. Dzięki temu mogę się jednakowo nie miło do wszystkich odzywać
Atakując zawsze celuje w poglądy. Zauważ że napisałem że omyk myśli jak prostacki ignorant a nie że nim jest.
Nie offtopujcie
Nie no, bez przesady. Roślin naprawdę nie boli Nie mają wykształconego układu nerwowego, nie przekazują impulsów niosących informację o bólu.
Wszystko zależy jak sobie zdefiniować ból. Jeżeli pójdzie się w kierunku, że ból jest to reakcja na czynnik zewnętrzny powodujący uszkodzenie organizmu, propagacja informacji o tym czynniku, to wcale nie jest takim oczywistym, że rośliny "nie odczuwają" tak zdefiniowanego bólu. Jak zapewne wiadomo u roślin występują mechanizmy przekazywania informacji za pomocą sygnałów chemicznych, ale co ciekawe istnieją także mechanizmy oparte na aktywności elektrycznej podobnej do tej występującej u niższych zwierząt. Oba te rodzaje mechanizmów biorą udział w propagacji informacji o działaniu czynnika uszkadzającego. Wprawdzie to za mało, aby stawiać jakieś poważne tezy, ale na pewno można powiedzieć, że rośliny to coś więcej niż tylko "zielone coś rosnące sobie tylko po to, aby je zjeść".
Heysel - tak, masz rację. Wydaje mi się jednak, że ból jest dość specyficznym rodzajem tej reakcji. Skąd wziąłeś tę definicję?
Osobiście powiedziałabym, że mechanizmy reakcji na uszkodzenie organizmu wyewoluowały u zwierząt nieco inaczej, niż u roślin. Zwyczajnie rozumiany ból jest dla mnie tylko jednym z możliwych sposobów reakcji, charakterystycznym dla zwierząt. Nie oznacza to bynajmniej, że roślina jest "tylko po to, żeby zjeść", ani że jest w swoich ewolucyjnych rozwiązaniach gorsza. Nie. Być może niektóre roślinne reakcje są mniej skomplikowane od zwierzęcych, a co dopiero ludzkich (choć wcale do końca nie znamy niektórych roślinnych mechanizmów), ale to wcale nie znaczy, że są gorsze - nie, są dla roślin bardziej odpowiednie i przynoszą większą korzyść.
To wszystko oczywiście bardzo duże uogólnienia, bo roślina roślinie nierówna.
Odnośnie do postu naskrobanego przez pana N.:
1) Od początku w tej dyskusji mówimy o blastodermie. Owszem, ja pomyliłam się się, wpisując w poście z czwartku (godz. 18.06) 'blastocystę', ale Ty natychmiast tę pomyłkę podchwyciłeś. Dopiero teraz się zreflektowałeś i próbujesz wybrnąć
Tak naprawdę obojętne, czy masz na myśli blastodermę, czy blastocystę. Ani jedno nie ma prawa znajdować się w niezapłodnionym kurzym jaju. A blastocysta nie ma prawa się w nim znajdować nawet, gdyby było zapłodnione. Gdybyś był tak mądry, jakiego udajesz, doskonale wiedziałbyś czemu
2) Myślę, że ostatnimi postami wykazałeś już swój poziom Zarówno wykształcenia, jak tej urokliwej szarmanckości. Dzięki, że przedstawiłeś się tak wyraźnie.
Z mojej strony to koniec dyskusji z Tobą.
I się obraziła...
Faktycznie też się pomyliłem, no i? Jak na razie udaje mi się wykazywać że nie masz racji więc nie rozumiem aluzji do mojego wykształcenia. Ty zapewne w przyszłym tygodniu bronisz doktoratu..
A to
urokliwej szarmanckości
uznam na komplement.
Co do Heysela to również się z nim zgadzam.
Doktoratu nie bronię. Natomiast o zarodku w jajku ze zdjęcia mówił jeden mgr i jeden prof. dr hab. ale o tym to już Marzenka napisze - jeśli zechce.