ďťż
Strona początkowa UmińscyCzystość seksualna niepoprawna politycznieEdukacja seksualnacharyzmaty poznania/uzdrawianiaSklep Chiński w ChełmĹźyNABOĹťEŃSTWO PIĘCIU PIERWSZYCH SOBÓT MIESIĄCAGrillHarry Potter und das Czara ognia - refleksjeZmiany w Regulaminie !!!Złudzenia optycznekot ściągał dziecięcą pornografię
 

Umińscy

Źródłem wielkiego cierpienia dla wielu osób są zranienia w dziedzinie emocjonalno-seksualnej, jakie miały nieraz miejsce w dzieciństwie lub też w okresie dojrzewania. Seksualność dziecka jest bardzo delikatna i krucha. Dlatego też bardzo łatwo można skrzywdzić dziecko, jeżeli narusza jego seksualną intymność i ingeruje się w nią. Problemy seksualne w młodości oraz w wieku dorosłym mają nierzadko swoje źródło w nadużyciach, do których doszło - w okresie dzieciństwa lub dojrzewania - ze strony osób dorosłych.

1. Nieakceptacja płciowości dziecka

Nieakceptacja płciowości dziecka przez rodziców, czyli odnoszenie się do chłopca jak do dziewczynki i odwrotnie, jest zawsze głęboką krzywdą. Może ona mieć bardzo różne źródła, na przykład negatywne spojrzenie na ludzką seksualność, jej lekceważenie, brak pełnej identyfikacji seksualnej samych rodziców. Głębia problemów wynikająca z tego typu zranienia uzależniona będzie od głębi samej nieakceptacji. Nieakceptacja seksualności dziecka staje się często źródłem zachwiania całego rozwoju emocjonalno-seksualnego: braku pełnej identyfikacji seksualnej, niepewności siebie jako kobiety lub mężczyzny, lęków lub też rzeczywistych skłonności homoseksualnych.

Krzywdzące jest także traktowanie dziecka przez rodziców jako istoty aseksualnej: brak jakichkolwiek rozmów wychowawczych na ten temat, udzielanie odpowiedzi nieprawdziwych na pytania o zabarwieniu seksualnym, utrudnianie dziecku dostępu do potrzebnej mu informacji. Takie zachowanie połączone jest zwykle z negatywnym spojrzeniem na całą sferę seksualną, które niekoniecznie musi wyrażać się poprzez słowa. Ten brak jakiegokolwiek wychowania seksualnego sprawia zwykle, iż dziecko odkrywa własną płciowość o własnych siłach, z ogromnym lękiem i poczuciem winy, stosując - zupełnie nieświadomie - "metodę prób i błędów", czym nieraz bardzo rani siebie.

2. Erotyzowanie świadomości dziecka

Coraz częściej można jednak spotkać wprost przeciwne podejście. Pod pozorem "wychowania seksualnego" dostarcza się dziecku bodźców przekraczających jego emocjonalną wrażliwość, na przykład proponuje mu się oglądanie obrazów lub filmów pornograficznych, akceptuje się jego uczestnictwo w "swobodnych rozmowach" osób dorosłych. Taka "liberalna" atmosfera panująca w rodzinie lub w innym środowisku, w którym dziecko przebywa, jest dla niego raniąca. Dostarcza ona dziecku zbyt wielu wrażeń seksualnych, z którymi jego emocjonalność nie jest w stanie sobie poradzić. Ten typ skrzywdzenia rodzi często u dziecka - już w bardzo wczesnym wieku - obsesyjną koncentrację na fizycznej stronie ludzkiej seksualności.

Dziecko zostaje zranione w dziedzinie seksualnej także wówczas, kiedy jest świadkiem doświadczeń seksualnych osób dorosłych lub też gdy wystawiane jest na sytuacje prowokujące silne bodźce seksualne: oglądanie nagości osób dorosłych, spanie dorastających dzieci w jednym łóżku itp. Naturalne traktowanie spraw seksualnych w rodzinie domaga się wzajemnej uważności i dyskrecji. Wstydliwość należy do naturalnych odczuć seksualnych człowieka. I chociaż warunki mieszkaniowe pewnych rodzin okazują się często barierą trudną do przeskoczenia, to jednak przy pewnej uważności rodziców, nawet w bardzo skromnych warunkach, można stworzyć zarówno dzieciom, jak i rodzicom minimum koniecznej intymności w osobistych zachowaniach.

3. Wykorzystywanie seksualne dzieci

Bardzo głębokim zranieniem dziecka jest jakakolwiek forma seksualnego wykorzystywania go przez dorosłych. Najczęściej sprawcami tych nadużyć są osoby o skłonnościach do pedofilii (skłonność seksualna do nieletnich). Pedofilia jest dzisiaj w wielu krajach problemem społecznym o szerokim zasięgu. Społeczność międzynarodowa coraz pełniej uświadamia sobie krzywdy wyrządzane dzieciom poprzez nadużycia seksualne. Głęboką krzywdą wobec dziecka są zarówno wszystkie próby działań seksualnych, jak i, tym bardziej, każda forma fizycznego kontaktu seksualnego. Im bliższe są więzi emocjonalne dziecka z dorosłym, tym głębsze i bardziej trwałe jest zranienie w tej dziedzinie. Jakakolwiek próba ingerowania w sferę seksualną dziecka jest zawsze wielką krzywdą. Naruszanie wstydliwości dzieci i seksualne ich wykorzystywanie jest szczególnym "przestępstwem przeciwko prawdzie osoby ludzkiej. (...) Dzieciom, które są najsłabszymi członkami naszej społeczności, trzeba zagwarantować poszanowanie wszystkich praw należnych osobie. Trzeba je darzyć miłością, otaczać szczególną opieką i szacunkiem. Wszelkie nadużycia wymierzone w ich godność są zbrodnią przeciwko ludzkości i przyszłości rodziny".

4. Wielka zbrodnia

Szczególną wielką zbrodnią są wszelkie kazirodcze zachowania wobec dziecka. Jest to bez wątpienia najcięższe zranienie seksualne dziecka. Kazirodztwo jest tematem społecznie bardzo wstydliwym. Boją się o nim mówić wszyscy, zarówno ofiary, jak i, tym bardziej, sprawcy. Zdecydowana większość przypadków kazirodztwa nigdy nie wychodzi na jaw. Przypadki kazirodztwa w Polsce zdarzają się najczęściej w kontekście nadużywania alkoholu. "Kazirodztwo jest zapewne najbardziej okrutnym (...) doświadczeniem człowieka. Jest ono zdradą najbardziej podstawowego zaufania między dzieckiem a rodzicem. Doprowadza do całkowitego spustoszenia emocjonalnego. Młode ofiary są całkowicie zależne od swoich napastników, gdyż nie mają dokąd ani do kogo uciec. Opiekunowie stają się prześladowcami, a rzeczywistość staje się więzieniem pełnym brudnych tajemnic. Kazirodztwo zdradza samą istotę dzieciństwa - jego niewinność" (Susan Forward). W psychologii wyróżnia się także kazirodztwo psychologiczne. "Ofiary psychologicznego kazirodztwa mogły nawet nie zostać tknięte palcem, (...) jednakże doświadczyły zamachu na swoje poczucie intymności czy bezpieczeństwa. Mam na myśli takie napastliwe działania jak podglądanie dziecka, (...) czy też robienie (...) seksualnie jednoznacznych uwag wobec dziecka. Dziecko cierpi wówczas z powodu tych samych psychologicznych symptomów co prawdziwe ofiary kazirodztwa. (...) Każdy dorosły człowiek, który jako dziecko był napastowany, przenosi z dzieciństwa w życie dorosłe poczucie, że jest beznadziejnie (...) zły i prawdziwie zepsuty. (...) Ofiara odczuwa wstręt na myśl o seksie. Jest to normalna reakcja na kazirodztwo. Współżycie seksualne wiąże się z niezatartym wspomnieniem bólu i zdrady" (Susan Forward).

5. Skrzywdzenia seksualne okresu dojrzewania

W okresie dojrzewania młody człowiek nadal narażony jest na skrzywdzenia w dziedzinie seksualnej. Jedną z form skrzywdzenia tego okresu jest ingerencja rodziców w sprawy emocjonalno-seksualne nastolatków: próba kontrolowania ich kontaktów z płcią odmienną, ironiczne aluzje lub wyśmiewanie się z ich pierwszych sympatii, przykre uwagi o rozwoju seksualnym itp. Takie zachowania odbierane są zwykle jako ingerowanie w intymną sferę dziecka i młodego człowieka. Bardzo głębokim zranieniem seksualnym w dzieciństwie i w okresie dojrzewania jest zawsze jakakolwiek forma przemocy seksualnej lub też gwałtu fizycznego. Takie doświadczenia powodują ciężkie, głębokie urazy w późniejszym, dorosłym życiu. Wymagają one długiego leczenia i fachowej pomocy terapeutycznej.

Każda forma wykorzystania seksualnego dziecka i młodego człowieka w okresie dojrzewania jest wielką krzywdą. Nadużycia te zostawiają w dzieciach, nieraz na całe życie, głębokie urazy psychiczne.

6. Pomoc udzielana ludziom zranionym w dziedzinie seksualnej

Początkiem procesu uzdrowienia w każdej płaszczyźnie ludzkiego życia jest przede wszystkim świadomość własnego zranienia. Człowiek może poddać się leczeniu - uzdrawianiu tylko wtedy, kiedy czuje się chory, zraniony. Dlatego też początkiem uzdrowienia w sferze seksualnej jest najpierw dostrzeżenie własnego zranienia. W uzdrowieniu seksualnym ważne jest też odnalezienie źródła zranienia oraz osób, z którymi jest ono związane. Podobnie jak we wszystkich innych typach zranienia, tak i w tym konieczna jest zwykle pomoc kompetentnej osoby: kierownika duchowego, niekiedy terapeuty lub innej zaufanej osoby.

Jaki jest cel tej pomocy? Osoba, która pomaga w uzdrowieniu seksualnym pełni - podobnie jak w sytuacji wszystkich innych zranień - przede wszystkim rolę świadka. Przyjmuje ona zranionego w sposób bezwarunkowy, z całą życzliwością i dobrocią, wraz z wszystkimi jego lękami, nieufnością, poczuciem winy, poniżaniem siebie. W całej postawie świadka, w jego słowach, sposobie reagowania, człowiek zraniony powinien odkryć życzliwą akceptację, miłość i szacunek.

W tym klimacie zaufania i życzliwości zraniony werbalizuje swoje zranienia seksualne. Celem tej werbalizacji jest pierwsze oddramatyzowanie problemu. I chociaż uleczenie pewnych zranień wymaga długiego nieraz czasu, to jednak człowiek zraniony seksualnie zaczyna uczyć się żyć ze swoim zranieniem, nie dramatyzując swojej sytuacji.

Jednym z ważnych celów pomocy w zranieniu seksualnym jest doprowadzenie człowieka zranionego do pełnej akceptacji całego jego życia. Uzdrowienie w wymiarze seksualnym domaga się bowiem akceptacji własnej seksualności taką, jaka ona jest "w danej chwili". Chodzi więc o wyzbycie się lęku, strachu czy jakiegoś upokarzającego poczucia wstydu w odniesieniu do tego, co ocenia się jako negatywne w przeżywaniu własnej płciowości. Akceptacja ta nie jest oczywiście rezygnacją ze zmagania się o "zdrowie emocjonalno-seksualne".

Pełna akceptacja ze strony osoby pomagającej w uzdrowieniu seksualnym jest także symbolem akceptacji przez samego Boga: jeżeli człowiek, który mnie słucha, nie dziwi się moim problemom, odczuciom, głębi skrzywdzenia i nieuporządkowania seksualnego, ale przyjmuje mnie z całą życzliwością, dobrocią i szacunkiem, to o ileż bardziej czyni to Ojciec niebieski (por. Mt 7,11).

Wypowiedzenie swoich słabości i ułomności seksualnych przed świadkiem jest także pewnym przygotowaniem do wypowiedzenia tych zranień, ułomności i słabości seksualnych przed samym Bogiem. Odkrycie Boga jako kochającego Ojca, który akceptuje człowieka ze wszystkimi słabościami, także ze słabościami w dziedzinie seksualnej, pozwala mu rozmawiać o nich szczerze i otwarcie. To jednak przede wszystkim w relacji z samym Bogiem człowiek otrzymuje nadzieję na uzdrowienie wewnętrzne i siłę do pracy nad nim.

Człowiek głęboko zraniony seksualnie, szczególnie wówczas, gdy ukrywał swoje zranienie długo i lękliwie, ma zwykle bardzo zniekształcony obraz Boga. Nierzadko tacy ludzie widzą Boga przez pryzmat własnych odczuć. Swoją nieakceptację siebie łatwo przypisują także Bogu. Zdarza się, iż młodzi ludzie kojarzą pewne życiowe niepowodzenia, nieszczęścia z "karą Bożą" za grzechy seksualne.

Otwieranie się na bezwarunkową akceptację i miłość Boga, która leczy wszelkie zranienia, także zranienia seksualne, dokonuje się przede wszystkim poprzez modlitwę, refleksję i skupienie. Modlitwa jest przyjmowaniem miłości Boga, która prowadzi do wewnętrznego uzdrowienia. Z drugiej jednak strony fałszywe pojęcie Boga i grzechu w dziedzinie seksualnej może przejawiać się także w tym, iż człowiek lekceważy i banalizuje swoje zranienie. Brak uznania głębi własnego zranienia oraz jego skutków może być zasadniczą trudnością w uzdrowieniu seksualnym. Wyrozumiałość, akceptacja, miłość i szacunek ze strony osób pomagających w uzdrowieniu zranień seksualnych nie mogą być rozumiane jako lekceważenie zranienia oraz jego skutków. Jezus mówi: Prawda was wyzwoli (J 8,32). W zranieniu seksualnym konieczne jest poznanie całej prawdy: po pierwsze, prawdy o własnej zranionej seksualności, o głębi i źródłach tego zranienia, po drugie, prawdy o Bogu, który, miłując człowieka, leczy go i zbawia.

7. Wychowanie sumienia

Odkrywanie prawdziwego obrazu Boga jest jednoczesnym odkrywaniem prawdziwej hierarchii wartości, ustanowionej przez Boga. Przykazania Boże posiadają swoją kolejność i jest ona częścią Objawienia. Człowiek nie ma żadnego prawa do przestawiania kolejności Bożych przykazań. Ustalenie hierarchii przykazań to również ustalenie hierarchii zranień, słabości i grzechów.

Człowiek może poczuć się uzdrowiony w wymiarze seksualnym tylko wówczas, kiedy odkryje seksualność jako "szóstą" dziedzinę ludzkiego życia, zaś zranienie seksualne jako "szóste zranienie". Uzdrowienie w wymiarze seksualnym dokonuje się między innymi także przez odkrycie pierwszych pięciu wartości oraz pierwszych pięciu słabości i zranień ludzkich. Nie byłoby w człowieku zranienia "szóstego", gdyby nie było w nim zranień z pierwszych pięciu przykazań, nierzadko ważniejszych od "szóstego". Zranienie seksualne jest najczęściej tylko objawem innych, zwykle głębszych zranień emocjonalnych. Nie może dokonać się w człowieku uzdrowienie w wymiarze seksualnym, jeżeli nie zostaną uzdrowione inne podstawowe płaszczyzny jego życia.

Pokonanie niedojrzałości i zranień seksualnych jest bardzo ważne, ponieważ jest oznaką prawdziwego wysiłku duchowego podejmowanego dla rozwoju całego człowieka, zarówno jego wymiaru duchowego, jak i emocjonalnego. Lekceważenie niedojrzałości seksualnej, hedonistyczne szukanie doznań są zwykle znakiem lekceważenia własnego rozwoju wewnętrznego, znakiem zamykania się w sobie i braku otwierania się na drugiego człowieka.

Aby doprowadzać do równowagi zranioną seksualność, konieczna jest także formacja sumienia, które pozwala człowiekowi zranionemu seksualnie uczciwie ocenić subiektywną odpowiedzialność za wszelkie słabości i grzechy w tej dziedzinie. Im większe i głębsze zranienie seksualne, tym większa powinna być roztropność w osądzaniu subiektywnej odpowiedzialności. Nie pomaga w uzdrowieniu przeżywanie każdej najmniejszej słabości seksualnej jako wielkiego grzechu bez liczenia się z własnym uwarunkowaniem wypływającym ze zranienia. Trzeba być jednak świadomym, iż pomniejszanie swojej subiektywnej odpowiedzialności może być także poważną przeszkodą w uzdrowieniu. Zwalnianie się z jakiejkolwiek odpowiedzialności subiektywnej i uzasadnianie swojej słabości i grzechów seksualnych wyłącznie własnym zranieniem może być czasami nieuczciwe.

Człowiek szukający pomocy w problemach seksualnych powinien być świadomy potrzeby czasu i cierpliwości, koniecznych do uzdrowienia wewnętrznego. Jak leczenie każdej rany wymaga czasu, tak leczenie ran seksualnych również wymaga czasu. Im głębsze, bardziej dotkliwe są rany człowieka, tym więcej domagają się czasu i cierpliwości.

Bóg daje człowiekowi czas dla uzdrowienia. Przyjmując czas dany przez Boga, człowiek zraniony winien ofiarować sobie cierpliwość. Cierpliwość ta powinna wyrazić się w pewnych konkretnych postawach wobec siebie samego: trzeba by nie stawiać sobie nierealnych żądań; liczyć się ze słabością ludzkiej natury, która dała już wielokrotnie znać o sobie; stosować "metodę małych kroków"; uczyć się przeżywać radośnie każde, nawet najmniejsze zwycięstwo nad sobą i przyjmować je jako obietnicę kolejnych zwycięstw; w momentach słabości i upadków powierzać się miłości Boga; nie sądzić innych i nie szukać winnych za własne złe samopoczucie.

Sztuczna próba przyspieszenia uzdrowienia seksualnego, wynikająca z głębokiej nieakceptacji swojego zranienia, ze wstydu i zranionej miłości własnej, powoduje jedynie większą koncentrację na własnych słabościach i może uruchamiać w człowieku mechanizmy seksualne "lęku i ciekawości", "kary i nagrody".

8. Przebaczenie zranień w dziedzinie seksualnej

Kiedy człowiek, uświadamiając sobie głębię swojego skrzywdzenia, bardzo cierpi, wówczas odruchowo rodzi się w nim żal do tych, którzy - w jego odczuciu - mogą być źródłem tego cierpienia. Człowiek wierzący zaś, który uznaje Boga jako Pana swego życia, odruchowo może także oskarżać Go za swoje cierpienia. Może bowiem sądzić, że Bóg, dając mu życie, skazuje go na cierpienie. Także w zranieniu seksualnym może rodzić się w człowieku żal do Boga z powodu doznanego zranienia. Człowiek zraniony może również niemal odruchowo oskarżać Boga o to, że "postawił go" w takich niesprzyjających okolicznościach życia, w których to zranienie się dokonało. Oskarżanie Boga wypływa z jednej strony z nieakceptacji kruchości ludzkiego istnienia, z drugiej zaś z fałszywego obrazu Boga. Kiedy obraz Boga w człowieku skrzywdzonym podobny jest do "reżysera w teatrze lalkowym", który osobiście wprawia w ruch każdą kukiełkę, wówczas może mu się wydawać, że sam Bóg sprawił, że przydarzyło mu się takie właśnie bolesne doświadczenie.

Uzdrowienie zranień seksualnych dokonuje się więc najpierw przez "przebaczenie Bogu" faktu, że dar ludzkiej seksualności jest tak delikatny i kruchy. "Przebaczyć Bogu" kruchość istnienia w wymiarze seksualnym, to uwierzyć, że wbrew głębi ludzkich zranień życie człowieka ciągle zachowuje swój sens. "Przebaczyć Bogu" to przyjąć zranione życie jako Jego dar i uwierzyć, że dawanie i przyjmowanie miłości w ludzkim życiu jest jednak możliwe. Zaufać Bogu w zranieniu seksualnym to uwierzyć, że Bóg rozumie cierpienie i przebacza winę. Od "przebaczenia Bogu" człowiek zraniony przechodzi do prośby o Boże przebaczenie. O ile "przebaczenie Bogu" rozumiane jest w sensie analogicznym (Pan Bóg przeciwko człowiekowi nie zgrzeszył), to przyjęcie Bożego przebaczenia należy traktować w sensie dosłownym. Uzdrowienie w dziedzinie seksualnej dokonuje się przez uznanie własnej winy oraz uznanie Boga jako Dawcy i Pana życia.

Niemożliwe byłoby uzdrowienie w wymiarze seksualnym bez uprzedniego uznania własnej winy i odpowiedzialności za popełnione czyny. Do uzdrowienia zranień seksualnych konieczna jest więc uczciwa, ale jednocześnie bardzo trzeźwa i spokojna ocena własnej odpowiedzialności moralnej. W ocenie tej nie można kierować się chorym poczuciem winy. Tę trzeźwą i uczciwą ocenę zdobywa się nie tylko poprzez autorefleksję, kierownictwo duchowe, ale także dzięki modlitwie o poznanie własnych grzechów. Człowiek, odkrywając dzięki uczciwej ocenie sumienia własną nieodpowiedzialność, oddaje ją Bogu i prosi Go, by mu ją przebaczył.

Kiedy człowiek prosi Boga o przebaczenie win w zranieniu seksualnym, wtedy Bóg, z kolei, zaprasza go do przebaczenia tym, którzy zawinili wobec niego. "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" - każe Jezus modlić się swoim uczniom. Kolejnym krokiem uzdrowienia w wymiarze seksualnym jest więc przebaczenie ofiarowane bliźnim. Przebaczenie to jest niekiedy tym trudniejsze, że osobami raniącymi są nierzadko ci ludzie, z którymi zraniony jest mocno związany emocjonalnie.

Z jednoczesnym udzielaniem przebaczenia innym i prośbą o przebaczenie zranień seksualnych dokonuje się przebaczenie sobie samemu. Jest ono jakby zwieńczeniem uzdrowienia w wymiarze seksualnym. Ze względu na delikatność i intymność ludzkiej seksualności przebaczenie sobie zranień w tej sferze przychodzi nieraz z wielkim trudem. Łatwiej wielu ludzi wybacza sobie inne, znacznie nieraz poważniejsze i bardziej raniące słabości i upadki. Udzielić sobie przebaczenia w wymiarze seksualnym, to także zgodzić się na siebie z tą świadomością wiary, iż tam, gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska (Rz 5,20).

Oczywiście, przebaczenie sobie słabości, akceptacja siebie we własnym zranieniu, nie wiąże się z rezygnacją. Wprost przeciwnie, przebaczenie sobie słabości i zranień w wymiarze seksualnym domaga się wewnętrznej pracy i wysiłku dla uzdrowienia własnej seksualności. Uzdrowienie sfery seksualnej nie dokonuje się jednak przez jednorazowy zryw duchowy. Uzdrowienie to jest procesem. Ma swoją dynamikę, swój rytm, swoje etapy.

9. Pomoc dzieciom - ofiarom deprawacji seksualnej

Rodzice lub opiekunowie, których dziecko uległo deprawacji seksualnej, powinni najpierw zadać sobie pytanie, dlaczego właśnie takie bolesne doświadczenie przydarzyło się ich dziecku. Jakie są jego prawdziwe przyczyny? Czy jedną z przyczyn deprawacji nie było zaniedbanie wychowania seksualnego? Czy dziecko kierowane chorą ciekawością seksualną nie dało się wciągnąć w pewną grę i prowokację ze strony sprawcy?

Dziecko, które stało się ofiarą deprawacji seksualnej, potrzebuje - trzeba to mocno podkreślić - pomocy ze strony osób dorosłych. Jest to bowiem doświadczenie zbyt głębokie i zbyt mocne, aby mogło sobie z nim samo poradzić. Aby pomoc taka była możliwa, konieczne jest najpierw podjęcie próby nawiązania głębokiej więzi emocjonalnej z dzieckiem: więzi zaufania i życzliwości. Tylko w takiej atmosferze można będzie podjąć z nim rozmowę na ten bardzo trudny dla niego temat.

Dziecko wypowiadające przed człowiekiem dorosłym, do którego ma pełne zaufanie, swoje bolesne przeżycie, zaczyna je powoli oddramatyzowywać. Jest to ważny początek w próbie udzielenia dziecku pomocy. Poprzez serdeczny dialog z dzieckiem trzeba mu pokazać, iż przeżyte doświadczenia są przede wszystkim jego wielkim skrzywdzeniem i że nie powinno ono przyjmować na siebie odpowiedzialności moralnej za zaistniały fakt deprawacji, nawet jeżeli "dało się wciągnąć", kierując się ciekawością seksualną.

Ogromnie ważne jest to, aby wypowiedzenie przez dziecko przeżytych doświadczeń dokonywało się w całkowitej wolności. Można mu delikatnie podpowiedzieć, zaproponować, ale w żaden sposób nie można naciskać na niego, aby wypowiedziało swoje przeżycia. Próba jakiegokolwiek nacisku przez oddziaływanie lękiem czy tylko poprzez usilne naleganie powodowałaby skutek odwrotny do zamierzonego. Zamiast oddramatyzowywać doświadczenie, potęgowałaby jego dramatyzację.

W każdej sytuacji trzeba rozeznać, z kim dziecko mogłoby porozmawiać o swoim bolesnym doświadczeniu: z jednym z rodziców, z zaprzyjaźnionym wychowawcą, z kapłanem czy też z psychologiem. Rozmowa, o ile jest możliwa, stanowi pierwszy ważny krok. Dalsze kroki będą zawsze uzależnione od środowiska rodzinnego, w którym dziecko żyje, od możliwości nawiązania z nim więzi emocjonalnej, od wielkości skrzywdzenia.

Zasadnicze leczenie dziecka zranionego w dziedzinie seksualnej dokonuje się przede wszystkim przez nawiązywanie z nim głębokiej i trwałej więzi emocjonalnej. Tylko w ten sposób można naprawić takie zło. Dziecku zranionemu seksualnie trzeba poświęcić wiele troski, życzliwości, opieki, tak by możliwe było dla niego stopniowe pokonywanie wobec dorosłych urazu wynikającego z przeżytego zranienia. Poważne skrzywdzenia dziecka w dziedzinie seksualnej wymagają jednak profesjonalnej i dłuższej pomocy terapeutycznej.

za:


A jeśli mamy do czynienia z człowiekiem w wieku lat 20+, ro jak mu pomóc? Od czego powinien rozpocząć?
Od spotkania z seksuologiem (najlepiej chrześcijańskim), potem rekolekcje uzdrowienia wspomnień

A jeśli mamy do czynienia z człowiekiem w wieku lat 20+, ro jak mu pomóc? Od czego powinien rozpocząć? Znajoma [dokładnie 30 ma] była na rekolekcjach u Meissnera. Była zachwycona.


Ja tam do seksuologa bym nie poszła. Nie wiem, w czym miałby mi pomóc. Wierzę tylko w to, że Jezus dokona w jakiś sposób takiego uzdrowienia. Chociaż... ja tam czasami nie wiem, czy to się da uzdrowić
Jezus uzdrawia też za pośrednictwem lekarzy.
Wątpię, czy uzdrawia na duszy, a w zranieniu seksualnym to właśnie bardziej o to chodzi i o poczucie winy może.

Wątpię, czy uzdrawia na duszy,

Ja bym się nie odważyła poddawać w wątpliwość zdolności Jezusa

No, ja rozumiem, ale jednak nie jestem przekonana.

Wątpię, czy uzdrawia na duszy, a w zranieniu seksualnym to właśnie bardziej o to chodzi i o poczucie winy może. Jezus najpierw leczył duszę, a potem uzdrawiał z choroby ciało. Dopóki dusza nie zostanie uleczona, tak długo lekarz może na uszach chodzić, i nic nie wskóra.
No więc właśnie.

[ Komentarz dodany przez: Ks.Marek: Nie 06 Kwi, 2008 23:07 ]
Ale nie wolno myśleć, "nic nie robie, niech Pan Bóg sam się pomęczy i porobi, niech się samo dzieje, poczekamy".

"nic nie robie, niech Pan Bóg sam się pomęczy i porobi, niech się samo dzieje, poczekamy". Sądzę, że to podpada pod grzech przeciw Duchowi Świętemu, a na pewno pod bluźnierstwo.
I o to mi w poprzednich wypowiedziach chodziło.
Niestety wilu ludzi , woli aby Pan Bóg działał o oni sobie poczeka aż da mu gotowe uzdrowienie. A przecież to jest pewien etap, bolesny.
dlatego należy korzyć z pomocy lekarzy itd. Jeżeli pierwszy okaże się błędem , szukać aż się znajdzie dobrego. Ale jeżeli jest możliwośc to spytać się osoby obeznanej o dobrego specjaliste, aby siebie niepotrzebnie nie ranic.
A Pan Bóg napewno też wspomoże... Ale napewno wpierw te osoby, które chcą Jego uzdrowienia.Bo wielu też moze tylko narzekać ,że wiele udręczeni a pomocy nie chca tak na serio przyjąć.
Ja tam wcale nie twierdzę, że Bóg zrobi wszystko za człowieka, bez jego wysiłku.

Ja tam wcale nie twierdzę, że Bóg zrobi wszystko za człowieka, bez jego wysiłku.
Nie miałam w tym ciebie konkretnie na uwadzę.
Tylko pisałam, jak widzę to na przykładzie pewnych ludków.
Oczywiście, że łatwiej jest załamać się i oskarżać Boga. Odwagą jest jeżeli człowiek stanie do walki.
Koleżanka długo szukała pomocy i jak po ostatnich informacjach od niej .... wreście znalazła lekarza. Mam nadzieje, ze na dłuższa metę.
To jest jedna z tych co walczą, pomimo ciągłych trudności.

Ja tam wcale nie twierdzę, że Bóg zrobi wszystko za człowieka, bez jego wysiłku Dziecko, masz jak piszesz 23 lata. Zatem wiesz już dośc dobrze, że ponosisz odpowiedzialność za wszystkie swe decyzje, prawda? Mniemam, że masz na myśli - piszać w tym oraz w podobnym wątku o swych rozterkach - kogoś bliskiego na myśli, kto wie, może nawet siebie. Zatem spójrz realnie na cały jawiący ci sie problem. Nazwij go, zbadaj, opisz. Łatwiej mówić o konkretach, aniżeli o czymś szczątkowym jedynie, bliżej nieokreślonym.
Coś zdarzyło się. Teraz coś innego siedzi (w tobie?) Trzeba zatem pewnej ciągłości między jednym a drugim, by móc finalnie wkroczyć na droge do czegos nowego.

Coś zdarzyło się. Teraz coś innego siedzi (w tobie?) Trzeba zatem pewnej ciągłości między jednym a drugim, by móc finalnie wkroczyć na droge do czegos nowego.
Hmm a może nastąpił czas zastoju i skupienia się na jednej kwestii i mocno ona boli

3. Wykorzystywanie seksualne dzieci no a mija jakiś czas... dziecko ma 18 lat. I kompletnie zrujnowaną sferę seksualną. Co wtedy?


Jólka napisał/a:
3. Wykorzystywanie seksualne dzieci
no a mija jakiś czas... dziecko ma 18 lat. I kompletnie zrujnowaną sferę seksualną. Co wtedy?

Terapia. I otwarcie się na uzdrowienia ze strony Boga.
Hmm zrujnowaną, napewno jest mocno zraniony ale nie można rzec, że kompletnie zrujnowana. Ci, co użalają się i widzą problem i nic poza nim , to można rzec o zrujnowaniu, bo jest poddanie się.


Terapia. I otwarcie się na uzdrowienia ze strony Boga. O pierwszym nie chce słyszeć, drugie realizuje, ale to nie pomaga...

O pierwszym nie chce słyszeć,
A czemu? Terapia nie jest łatwym krokiem, ale jak się trafi na dobrego psychoterapełtę, to jest napewno ok.


A czemu? Nieudane próby.

Rachel napisał/a:
Bo to nie jest jak za dotknięciem czarodziejskiej różdzki.
minęły dwa lata...

Te osoby, które znam, jeszcze dłużej czekają. Nie jest to szybki proces. No jedynie,że Bóg uzdrowi "od ręki"


Proces wybaczenia sprawcy. ten proces jest już skończony.

Rachel napisał/a:
Proces wybaczenia sprawcy.
ten proces jest już skończony.

100 % ?
Czy nadal masz styczność z tą osobą ? jak reagujesz na nią ?


100 % ?
Czy nadal masz styczność z tą osobą ? jak reagujesz na nią ?
Tak, tak, obojętnie...

Rachel napisał/a:
W momencie przyjęcia czegoś , dochodzi o pokoju w sercu i reagowanie na złe doświadczenie jako pewnego faktu.
to co było to fakt... dlatego można o tym rozmawiać.. inną sprawą jest to co się dzieje teraz, konsekwencja tego co było..

Niestety najczęsciej konsekwencje ponosi ofiara m.in. nie umiejętność zaufania, stany przygnębienia , lęk przed kolejnym gwałtem, a nawet pedofilia itd.. Sprawca najczęściej nie poczuwa się do odpowiedzialności za dokonane zło.

To jest stopniowe wychodzenie do świata i ludzi... człowiek zraniony musi przełamywać te blokady emocjonalne, psychiczne ktore powstały w nim , z powodu doznanego zła, aby mógł normalnie funkcjonować.


Nieakceptacja płciowości dziecka przez rodziców (...) jest zawsze głęboką krzywdą. Może ona mieć bardzo różne źródła, na przykład negatywne spojrzenie na ludzką seksualność, jej lekceważenie (...). Głębia problemów wynikająca z tego typu zranienia uzależniona będzie od głębi samej nieakceptacji. Nieakceptacja seksualności dziecka staje się często źródłem zachwiania całego rozwoju emocjonalno-seksualnego: braku pełnej identyfikacji seksualnej, niepewności siebie jako kobiety lub mężczyzny, lęków (...)
Krzywdzące jest także traktowanie dziecka przez rodziców jako istoty aseksualnej. Takie zachowanie połączone jest zwykle z negatywnym spojrzeniem na całą sferę seksualną, które niekoniecznie musi wyrażać się poprzez słowa. Ten brak jakiegokolwiek wychowania seksualnego sprawia zwykle, iż dziecko odkrywa własną płciowość (...) z ogromnym lękiem i poczuciem winy(...)

W okresie dojrzewania młody człowiek nadal narażony jest na skrzywdzenia w dziedzinie seksualnej. Jedną z form skrzywdzenia tego okresu jest ingerencja rodziców w sprawy emocjonalno-seksualne nastolatków: próba kontrolowania ich kontaktów z płcią odmienną, ironiczne aluzje lub wyśmiewanie się z ich pierwszych sympatii, przykre uwagi o rozwoju seksualnym itp. Takie zachowania odbierane są zwykle jako ingerowanie w intymną sferę dziecka i młodego człowieka(...)

Człowiek głęboko zraniony seksualnie, szczególnie wówczas, gdy ukrywał swoje zranienie długo i lękliwie, ma zwykle bardzo zniekształcony obraz Boga. Nierzadko tacy ludzie widzą Boga przez pryzmat własnych odczuć. Swoją nieakceptację siebie łatwo przypisują także Bogu. Zdarza się, iż młodzi ludzie kojarzą pewne życiowe niepowodzenia, nieszczęścia z "karą Bożą" za grzechy seksualne.

Sztuczna próba przyspieszenia uzdrowienia seksualnego, wynikająca z głębokiej nieakceptacji swojego zranienia, ze wstydu i zranionej miłości własnej, powoduje jedynie większą koncentrację na własnych słabościach i może uruchamiać w człowieku mechanizmy seksualne "lęku i ciekawości", "kary i nagrody".

Z jednoczesnym udzielaniem przebaczenia innym i prośbą o przebaczenie zranień seksualnych dokonuje się przebaczenie sobie samemu. Jest ono jakby zwieńczeniem uzdrowienia w wymiarze seksualnym. Ze względu na delikatność i intymność ludzkiej seksualności przebaczenie sobie zranień w tej sferze przychodzi nieraz z wielkim trudem.


Pozwoliłam sobie zacytować dosyć długi fragment, ażeby scharakteryzować swoją własną sytuację.
Jak już wcześniej wspominałam, moja mama jest matką zaborczą i do tej pory podejmowane są w pewnym sensie próby kontrolowania moich kontaktów z kolegami, bo mama jest o nie zazdrosna. Niejednokrotnie mówiła mi, że nie chciałaby, żebym kiedykolwiek wyszła za mąż i spowodowało to u mnie wyparcie różnego rodzaju pragnień, lęku przed jakąkolwiek bliższą relacją z mężczyzną - pewnie dlatego jestem sama, bo się boję. Aktualnie zauważam brak akceptacji swojej kobiecości, seksualności, u mnie w domu postrzeganej jako coś złego i brudnego i wywołującego poczucie winy. Księże, to prawda, że staję się (a może już jestem) starą zgorzkniałą babą.

Jeżeli będziecie mieli coś mądrego do dodania to będę wdzięczna, tylko bardzo proszę - nie wykorzystujcie informacji, które tutaj zamieszczam, przeciwko mnie. Odarzam Was dużym zaufaniem, skoro o tym piszę i też nie jest mi łatwo wyciągać pewne rzeczy publicznie.
Hmm wiesz, terpia.. jak przy każdych tego typu utrudnieniach w funkcjowaniu.
Może jeżeli jest to możliwe, zmniejszenie kontaktu z mamą, aby zrozumiała ze masz prawo decydować co uważasz za służne. Bo to nie jest normalne, aby rodzic był zazdrosny o kolegów.
Na szczęście mieszkamy teraz z mamą w odległości 150 km od siebie i dużo lepiej się czuję.

Niejednokrotnie mówiła mi, że nie chciałaby, żebym kiedykolwiek wyszła za mąż i spowodowało to u mnie wyparcie różnego rodzaju pragnień, lęku przed jakąkolwiek bliższą relacją z mężczyzną - pewnie dlatego jestem sama, bo się boję. Aktualnie zauważam brak akceptacji swojej kobiecości, seksualności, u mnie w domu postrzeganej jako coś złego i brudnego i wywołującego poczucie winy.
No to nieźle to wygląda. Dziewczyno, ty co prędzej szukaj grupy wsparcia, bo nie dasz sobie rady na przyszłość. Poza tym, z mamą koniecznie trzeba się rozmówić. Ale nie prędzej, póki sama nie staniesz na równe nogi.
To, co cię trzyma i krępuje to niewolnicza bojaźń.
Eeee, a jak się szuka grupy wsparcia?

Eeee, a jak się szuka grupy wsparcia?
Tworzone są one w miejscach gdzie jest terapia.
Chodziłam już prywatnie do psychologa tzw."katolickiego" i niespecjalnie byłm zachwycona. W poradni jedna baba mnie zdenerwowała i powiedziałam, że już do niej nie pójdę, więc poszłam do innego. Na początku było dosyć dobrze, ale w końcu też mnie zdenerwowała i prawie mnie nie słuchała, był głównie monolog z jej strony. Przestałam tutaj też chodzić. Nie mam czasu ani ochoty czekać kilka godzin w kolejkach. W ogóle nie jest łatwo znaleźć dobrego terapeutę czy psychoterapię. Trzeba mieć albo dużo forsy albo czasu. Nie mam ani jednego, ani drugiego. Na oddziale dziennym zajęcia odbywają się wtedy, kiedy ja jestem na uczelni (jeśli w ogóle tam jestem). I co tu zrobić?

Nie mam czasu ani ochoty czekać kilka godzin w kolejkach. NO to się zastanów: chcesz, czy też nie, podnieść się z dołka? NIestety, ale dobrostan, jakim jest kondycja psychiczna, to owoc wielu wyrzeczeń, wysiłków, etc...
Ja już nie wiem. Mam dosyć tego wszystkiego i i tak nie wierzę w rezultaty tego wszystkiego.

[ Dodano: Pią 11 Kwi, 2008 16:43 ]

NO to się zastanów: chcesz, czy też nie, podnieść się z dołka? NIestety, ale dobrostan, jakim jest kondycja psychiczna, to owoc wielu wyrzeczeń, wysiłków, etc... chyba ogromny wysiłek psychiczny bardziej niż wyrzecznia. Aga, jeśli widzisz ze coś jest nie tak to się nie poddawaj i poszukaj jednak dobrego psyhologa. I chce ci od razu powiedzieć, że terapia jak jest dobra to włąsnie powoduje ze czlowiek czuje się okropnie źle na początku, i także może się burzyć na to co powie psycholog. Powinnaś przemyśleć to co ci psycholog powiedziała i obiektywnie spojrzeć, czy to, w czym cie zdenerwowała nie było prawdą.
Co do rodziców - niestety przekazują nam czasem zwyczaje które wynieśli z własnych doświadczeń rodzinnych, bo im mamy też mówiły ze to i to jest be. Ja też przez to przeszłam i przestałam uważać rodziców za obiektywne zródło norm życiowych , czasem niestety te ich normy niszczą życie albo je utrudniają a życie się nie cofa. Polecam wiersz Gibriana Kahlila "Wasze dzieci" - gdzieś na tym forum jest umieszczony.
A może ten adres was zainteresuje?
http://ekai.pl/serwis/?print=1&MID=14578
Nie każdy potrafi korzystać z terapii u psychoterapeuty - to zalezy od charakteru (ja nie potrafię) a rozmowa może pomóc, lub kapłan jeszcze coś podpowie, poradzi.

Aga - może zaborczość Twojej mamy nie wynika z tego, że chce Ciebie "na wyłączność"...może ona sama doznała zranień, chcąc ciebie uchronić "dmucha na zimne" i ingeruje w Twoje znajomości, co jest oczywiste, że Ciebie to drażni....może przeanalizuj jej postępowania pod tym kątem?
Ja tam cały czas bym się upierał przy swoim: Aga, powinnaś sie szczerze z twoją rodzicielką rozmówić. Na osobności, w miłych okolicznościach, taka babska rozmowa.
Z moją Mamą nie da się rozmawiać. Próbowałam czasem, nic do niej nie dociera. Nawet mój Tata już nie ma na nią sposobu. Nie mam już siły.

Z moją Mamą nie da się rozmawiać Nie wierzę. Nie ma takiej opcji. Wg mnie ty szukasz dla siebie wymówki, ot co. A w ten sposób stawiasz samą siebie pod ścianą. To się nazywa cierpiętnictwo, wiesz? I zupełnie serio pisze, nie mając intencji cię zasmucac: to prowadzi owszem, do pokory często, ale fałszywej. A ta z kolei wbija w pychę.
Ale ja już naprawdę mówiłam o różnych rzeczach, a później i tak jest znowu tak samo. Zresztą nawet nie wiem, co mam powiedzieć. Czuję się już kompletnie zagubiona i nie wiem w ogóle co się ze mną dzieje. Kiedy myślę o tym, co się działo i jakie konsekwencje wychowania ponoszę czuję [znowu] silny gniew, do Mamy głównie. I do Pana Boga może jeszcze większy. Najgorsze jest to, że Rodzice naprawdę starali się dobrze nas wychować,właściwie byli dla nas dobrzy. Nie mam serca wzbudzać w Mamie poczucie winy.

[ Dodano: Sob 12 Kwi, 2008 23:34 ]
Kobieto Do ciebie należy decyzja, czy chcesz sobie pomóc, czy tez nie. Więc przemódl to, przemyśl, i wówczas wyraź swe zdanie. Nie ma sensu się burzyć, denerwować i miotać bez celu. Nie trzeba tez postów nabijać. Wystarczy nieco spokoju w sercu.

Kobieto Do ciebie należy decyzja, czy chcesz sobie pomóc, czy tez nie. Więc przemódl to, przemyśl, i wówczas wyraź swe zdanie. Nie ma sensu się burzyć, denerwować i miotać bez celu. Nie trzeba tez postów nabijać. Wystarczy nieco spokoju w sercu.
Amen.
Uzdrawianie zranień sexualnych jest okropne. Strasznie boli dotykanie wszystkich związanych z tym wydarzeń, przechodzenie przez to wszystko, wyciąganie na światło dzienne wszystkiego, co się przez całe życie głęboko ukrywało, spychało do podświadomości.... W życiu nie przeżyłam bardziej męczącej, bolesnej i szarpiącej nerwy rozmowy. Po każdym kolejnym wypowiedzianym zdaniu chciałam skończyć, rzucić to, poddać się, nigdy do tego nie wracać.

:cry: Uzdrawianie zranień sexualnych jest okropne. Strasznie boli dotykanie wszystkich związanych z tym wydarzeń, przechodzenie przez to wszystko, wyciąganie na światło dzienne wszystkiego, co się przez całe życie głęboko ukrywało, spychało do podświadomości.... W życiu nie przeżyłam bardziej męczącej, bolesnej i szarpiącej nerwy rozmowy. Po każdym kolejnym wypowiedzianym zdaniu chciałam skończyć, rzucić to, poddać się, nigdy do tego nie wracać.
Po rozmowach z osobami które to przechodzą, zdaje sobie sprawę ze nie jest to łatwe.
Ale są osoby,które przebrneły i doszło do uzdrowienia. Tylko przebrnąć, przez tę trud, ból który temu ciągle towarzyszy.

zdaje sobie sprawę ze nie jest to łatwe. Nie łatwe.. to za mało powiedziane, to jest koszmarnie trudne.

Nie łatwe.. to za mało powiedziane, to jest koszmarnie trudne.
Zgadza się.
Hm... zostało rozgraniczone co do kazirodztwa a molestowania... granica jest bardzo krucha, tak mi się wydaje... jak ją rozpoznać?
Kazirodztwo to rzec jasna dotyczy molestowania ze strony kogoś z rodziny.
A molestowanie ogólnie, to wiadomo jak rzec się ma....

Kazirodztwo to rzec jasna dotyczy molestowania ze strony kogoś z rodziny.
A molestowanie ogólnie, to wiadomo jak rzec się ma....


A w rodzinie to można też rozgraniczyć... często nawet jak dzieje się to w domu mówimy o molestowaniu...
No to ja mogę powiedzieć... to co mogłam zrobiłam, czego mogłam to się pozbyłam. Choć będzie to się z pewnością odbijać na moim życiu i jeszcze czasem spowoduje smutek, nieufność, trochę mnie wypaczyło... Pogodziłam się z tym. Mam to za sobą. Nauczyłam się z tym żyć i jestem szczęśliwa. MIMO WSZYSTKO. Jestem szczęśliwa. Chwała Chrystusowi, który mnie uzdrowił.

A w rodzinie to można też rozgraniczyć... często nawet jak dzieje się to w domu mówimy o molestowaniu...
Tak. Ogólnie w obiegu jest powszechnie stosowanie molestowanie bez podziału.
Sama zaintersesowana osoba, ma świadomość czy to osoba obca czy też ktoś z rodziny. Ciężar krzywdy taki sam, jeżeli nie większy gdy czynu dokonuje ktoś komu się ufało np. ojciec, czy matka.
Aga i Nieania,
walczcie dalej o lepszą przyszłość dla Was, nie poddawajcie się. To się udaje.
Jeśli opadacie z sił w modlitwie, o potrzebne Wam, dary i łaski proście Ducha Świętego o Dar Modlitwy.
Szukajcie pomocy w hostelach/ośrodkach/stowarzyszeniach/organizacjach zajmujących się "Przeciwdziałaniu Przemocy w Rodzinie" na Waszym terenie. Napewno takowe działają na terenie powiatu w mieście powiatowym, czasem w gminie. W/w informacje posiadają też psychiatrzy (może są niechlubne wyjątki od reguły), którzy też kierują do psychologów, właściwych grup wsparcia (inna grupa jest dla katowanej żony, a inna dla katowanego dziecka) oraz do sanatoriów/szpitali. Zapewne wiecie, że psychiatrów można sobie dowolnie wybierać i bez skierowania od lekarza rodzinnego. Jeśli jakiś psycholog nie odpowiada idźcie do kolejnego, aż traficie na właściwego. To wszystko jest bezpłatnie.

Proces wracania do całkowitej równowagi psychicznej jest niestety wieloletni, ALE JEST MOŻLIWY, a jego długość jest odwrotnie proporcjonalna do intensywności podejmowanych działań.
Jeżeli to tylko możliwe ograniczcie w czasie powrotu do pełnego zdrowia, kontakty z krewnymi/znajomymi, którzy znali waszą sytuację, a nie pomogli (też tacy, którzy nie umieli pomóc). Tylko tak złapiecie dystans do spojrzenia Wasze zniszczone relacje międzyludzkie(potrzebny do ich odbudowania).

Życzę szybkiego odzyskania radości duszy.

[ Dodano: Nie 14 Wrz, 2008 06:10 ]

Uzdrawianie zranień sexualnych jest okropne. Strasznie boli dotykanie wszystkich związanych z tym wydarzeń, przechodzenie przez to wszystko, wyciąganie na światło dzienne wszystkiego, co się przez całe życie głęboko ukrywało, spychało do podświadomości.... W życiu nie przeżyłam bardziej męczącej, bolesnej i szarpiącej nerwy rozmowy. Po każdym kolejnym wypowiedzianym zdaniu chciałam skończyć, rzucić to, poddać się, nigdy do tego nie wracać. jak tak to napisałaś, to przypomniała mi sie moja terapia, mimo że nie było uzdrawiania zranień seksualnych, to wyglądalo to identycznie. Ale podziwiam Cię za odwagę decyzji i przede wszystkim cieszę się ze trafiłaś na kompetentne osoby
Patrząc na to co przeszłam widzę, że naprawdę było warto. Że jedyne co jest ważne przy walce i przy leczeniu zranień seksualnych to nasza chęć, determinacja i trwanie z Chrystusem. Z Nim można przetrwać wszystko. Bo choć trudności zawsze są te same, to gdy jest się z Nim jesteśmy silniejsze i lepiej sobie poradzić...

Teraz przyszedł na mnie sprawdzian. Pierwsza sytuacja, gdy po spowiedzi ksiądz mnie przytulił. To było zwykłe przytulenie, tak jakby przytulał mnie ojciec... Na początku był to dla mnie szok. Ale po chwili zrozumiałam, że nic mi się nie stało, że jest ok. Że można być blisko faceta i się nie bać. To był moment, ale dał mi odrobinę radości. Przypomniało mi się jak byłam mała i jak tuliłam się do ojca. Później przed modlitwą wstawienniczą, każdy z każdym miał się pogodzić i też było tak, że do każdej osoby trzeba było się przytulić. Na początku przestraszyłam się tej wizji... jejku 6 chłopaków do których będę musiała się przytulić, którym będę musiała zaufać. Ale przecież oni są inni, to ludzie z których strony naprawdę mi nic nie grozi. I postanowiłam, że ok, musi mi się udać. I choć do pierwszego podeszłam jeszcze z pewnym lękiem później było już dobrze udało mi się zaufać i przestałam się bać.
Poczułam się z jednej strony tak trochę dziwnie, a z drugiej strony poczułam wolność, byłam bezpieczna.
Potem jak była modlitwa wstawiennicza to modlili się nade mną w większości faceci, ale już się nie bałam, byłam spokojna.

Byłam wtedy w stanie łaski uświęcającej, czułam obecność Boga w tym miejscu, w tych sytuacjach. Dopiero wtedy zrozumiałam czym jest wolność od zranień seksualnych, czym jest odzyskiwanie tej wolności w Chrystusie. Zdałam sobie sprawę z tego, że teraz nie ma już tych barier, które były, że zostały one naprawdę zniszczone. Nie wiem jak okazać tę radość.... chciałabym to wykrzyczeć całemu światu, ale to chyba niemożliwe. Choć mam pewne wątpliwości co do niemożliwości... Coraz bardziej przekonuje się do tego, ze nie ma rzeczy niemożliwych, że są tylko trudne do zrealizowania. Jest tylko jeden warunek nie być samemu. Realizować wszystko z Chrystusem.
dzięki za piękne świadectwo

WARSZTATY TERAPEUTYCZNE

W poszukiwaniu zagubionego JA

Warsztaty terapeutyczne dla osób zainteresowanych pracą nad wczesnodziecięcymi nadużyciami fizycznymi, emocjonalnymi i seksualnymi. Zapraszamy wszystkich tych, którzy pragną odnaleźć przyczyny swych dolegliwości, powiązać je z wczesnymi urazami, nauczyć się koić ból, rozumieć swoje ciało i jego mowę.

Metodą psychologii zorientowanej na proces, krok po kroku, będziemy zbliżać się do trudnych uczuć, niezrozumiałych emocji, powracających trudnych stanów ducha. Pracujemy z ciałem, z symptomami, z relacjami, z historią osobistą i ze snami.
Każdy z trzech trzydniowych warsztatów skoncentrowany będzie na jednym temacie wiodącym: opowiadanie historii – ujawnienie, symptomy i choroby, relacje.

TERMINY WARSZTATÓW:
21-23 LISTOPADA 2008, 5-7 GRUDNIA 2008, 2-4 STYCZNIA 2009

KOSZT:
350 PLN (w tym 2 noclegi i wyżywienie)

KONTAKT:
Tel.: 507 707 689
zamlynska@gmail.com lub kontakt@koniecmilczenia.pl

Może owa informacja komuś się przyda.
Metoda psychologii zorientowanej na proces - ciekawe co by na to powiedział "guru" Robert T.
Ja oczywiście polecam

Metoda psychologii zorientowanej na proces - ciekawe co by na to powiedział "guru" Robert T.
Chyba chodzi o Tekielę
Sfera seksualna jest najważniejszą sferą człowieka. Jej zaburzenie, zniszczenie wpływa negatywnie na całą osobowość człowieka. Jeżeli więc ktoś ma problem z tą sferą może mieć też przez to problem z wieloma innymi sferami swojego życia... może być niezdolny do miłości, lub będzie mu dużo trudniej nauczyć się miłości.

Dlatego dopiszę tu jeszcze jedno. Niech nikt, kto został zraniony seksualnie nie bagatelizuje tego i stara się z tego wyleczyć.

Sfera seksualna jest najważniejszą sferą człowieka.

Nie najważniejsza. Najbardziej delikatna i stąd najbardziej podatna na zranienia. Sądzę,że to miałaś na myśli, nieaniu.
Pierwsze lata małżeństwa, dzięki sile atrakcji uczuciowo-seksualnej, wydają się zjednoczeniem, ale potem okazuje się, że to tylko złudzenie. Owszem, jednoczą się w łożu małżeńskim, mają dzieci, ale to nie wystarcza. Ciało ludzkie nie ma mocy jednoczenia osób. Pozwala na chwilowe zbliżenie, jednak nie utrwala głębi kontaktu.

Po latach i ta pozorna więź znika. Zauroczenie ciałem, przeżyciem cielesnym blednie, nie wystarcza, małżeństwo przeżywa kryzys. Nie trzeba tego udowadniać. Liczba rozwodów na świecie daje jednoznaczny obraz, a przecież to nie są tylko małżeństwa zawarte z przypadku, z przymusu, z woli rodziców. Nie, ci dwoje wybierają siebie dobrowolnie i świadomie, ale ten wolny wybór zawsze zamienia się w obowiązek realizacji wspólnego życia.

Cytat pochodzi ze strony Magazyn Familia



[ Dodano: Wto 28 Paź, 2008 22:33 ]

Sądzę,że to miałaś na myśli, nieaniu.
Również. Ale przede wszystkim to co napisałam, że jest najważniejszą sferą, a to ze względu na to, że ma wpływ na kształtowanie się całej osobowości człowieka - na wszystkie inne sfery.
Ks. Marku a kto jest autorem zacytowanych słów? Bo dla mnie to jest Gal Anonim.

Ja uważam, że nie najważniejszą, ale niewątpliwie ważną. Uważam, że jest odwrotnie - to inne czynniki kształtują sferę seksualną. Na pewno różne rzeczy wpływają na siebie nawzajem i wzajemnie się przenikają.

inne czynniki kształtują sferę seksualną. Owszem, nie przeczę.
Polecam książkę: "Erotyka w aspekcie zdrowia psychicznego" pod red. Marii Grzywak-Kaczyńskiej.

WARSZTATY TERAPEUTYCZNE „W poszukiwaniu zagubionego JA”

Warsztaty psychoterapeutyczne dla osób zainteresowanych i gotowych pracować nad doznanymi w dzieciństwie nadużyciami seksualnymi, fizycznymi i emocjonalnymi. Zapraszamy wszystkich, którzy pragną odnaleźć przyczyny swych życiowych dolegliwości – depresji, lęków, fobii, kompulsji, blokad relacyjnych, zamętu wewnętrznego, koszmarów, symptomów itd., - i poradzić sobie z nimi. Metodą psychologii zorientowanej na proces, krok po kroku, będziemy zbliżać się do trudnych uczuć, niezrozumiałych emocji, powracających trudnych stanów ducha. Pracujemy z ciałem, z symptomami, z relacjami, z historią osobistą i z głębokimi uczuciami. Praca ma na celu rekonstrukcję swojej historii osobistej i pokonanie dynamiki dawnego wykorzystania. CENA - 350 PLN (w tym 2 noclegi i wyżywienie) przy zgłoszeniu do 10 marca. Po tym terminie 400 PLN. Ilość miejsc ograniczona.

Zaliczkę w wysokości min. 100 PLN lub pełną kwotę proszę wysłać na następujące konto do 20 marca 2009:

Nr konta: 93 1240 1125 1111 0010 2226 2973

Pracownia Pomocy terapeutycznej

Balladyny 1/26

02-501 Warszawa

Termin warszatów: 27-29 MARCA 2009
KONTAKT:
Tel.: 507 707 689
zamlynska@gmail.com lub kontakt@koniecmilczenia.pl

W razie jakichkolwiek pytań proszę o kontakt telefoniczny lub mailowy.

Pozdrawiam

Małgorzata Zamłyńska

Może kogoś zainteresuje owe info.
Nieania doskonale Cię rozumiem... zastanawia mnie dlaczego nie miałam problemu żeby bez podtekstów przytulić się do chłopaka/mężczyzny w ramach misiaczka a teraz to tylko ograniczam się do podania ręki. Nie potrafię inaczej. Co raz częściej mam chyba jakieś fobie, no na ostatniej spowiedzi generalnej nawet odczuwałam lęk gdy byłam tylko ja i spowiednik a za nami zamknięte drzwi pomieszczenia. Nie był to lęk przed spowiedzią czy rozmową tylko lęk, że przed spowiednikiem, lęk przed mężczyzną i tym, że jesteśmy tam sami. Chciał na koniec przytulić mnie, zapytał się czy może - nie zgodziłam się, podałam tylko rękę.Boję się, bo mam tyle lat ile mam. Większość moich koleżanek ma już chłopaków a mnie na sama myśl paraliżuje. Przeżyłabym to, gdyby nie fakt, że podobam się pewnemu chłopakowi a on mnie i boję się. Rozmawiamy normalnie, dobrze się czujemy w swoim towarzystwie tylko boję się co będzie jak zechce przytulić mnie na pożegnanie, czasami sama mam taka ochotę ale boję się...
Kłapciu nie przejmuj się... z czasem zyskasz zaufanie. Nie poprzez przytulanie się do facetów, ale poprzez to, że oswoisz się z ich obecnością, z tym, że cię szanują i nie robią nic wbrew twojej woli. Nie skupiaj się na tym strachu przed przytuleniem. Skup się na tym, że jesteś, że rozmawiasz, a on nie patrzy na ciebie jak na obiekt pożądania...

z czasem zyskasz zaufanie.

Ile jeszcze musi minąć czasu...


Ile jeszcze musi minąć czasu...
Na pewno nie dzień, tydzień, czy miesiąc...

Mnie się zdaje, że każdy, kto wchodzi w jakąś relację, wnosi do niej różne swoje zranienia, zahamowania. Nie wiem, może to w pewnym sensie pocieszające, że druga osoba to zrozumie, bo sama jest zraniona grzechem swoim lub cudzym.
Może zrozumieć ale nie musi, na razie nic mu nie powiedziałam, nie dam rady. Nie przejdzie mi to przez usta... Zastanawiam się czy ma prawo wiedzieć. Zależy mi na nim, jemu na mnie też... heh dlaczego nie może być normalnie?
Przepraszam, że nie doczytałam, jaki konkretnie jest Twój problem i czy jest to na tyle istotne, by komuś o tym mówić. Ja myślę, że wszystkiego mówić nie trzeba, a przynajmniej nie tak od razu. Poza tym o pewnych rzeczach mówi się tylko mężowi i też nie żeby czuć się w obowiązku o czymś ważnym informować. To kwestia zaufania i wychodzą takie rzeczy w czasie kolejnej szczerej rozmowy. Chyba że jest coś istotnego, co jest przeszkodą w obecnej relacji to coś tam może powiedzieć, ale też uważaj najlepiej, żeby nie żałować później, że coś się powiedziało, może za wcześnie. A pewne rzeczy to jest po prostu Twoja tajemnica.
Tajemnica, która może utrudnić ew. związanie się. Załóżmy, że będziemy ze sobą kilka lat, ja będę się ograniczać tylko do podania ręki, przyjmijmy, że będzie na tyle wyrozumiały,że zrozumie to myślisz, że po ślubie coś się zmieni. Raczej, nie.
Po ślubie to...będzie łapać Cię gdzie indziej A do tego czasu się oswoisz i przestaniesz się bać. Tak sądzę Nie bój się zatem tego, jak będzie po ślubie. Z pewnością to nie będzie wszystko łatwe, będzie trzeba czasu, cierpliwości, ale w sumie czy to nie lepiej, że niektóre kobiety nie wskakują od razu facetom do łóżka? Zobacz, Twoje zranienie jest, nie da się go cofnąć, ale można nad nim pracować i jeszcze Bóg wyciągnie dobro ze zła.
kłapciu, trzeba mieć nadzieje. Nie, wiem jaki jest twój problem, tak konkretnie.
Ale pomimo zranień w tej sferze, osoby zakładają rodziny. Druga strona wie o tym i jest wsparciem.
Rachel czyli wg. Ciebie jeśli chcemy być razem tak na poważnie i mamy jakieś plany to powinien wiedzieć? W sumie nie chcę, żeby były między nami tajemnice...

Rachel czyli wg. Ciebie jeśli chcemy być razem tak na poważnie i mamy jakieś plany to powinien wiedzieć? W sumie nie chcę, żeby były między nami tajemnice...

Boże uchowaj, żeby odpowiedzi na takie pytania szukać na forum. Dla Twojego dobra, kłapciu, nie pytaj nikogo, co masz robić, tylko sama podejmuj decyzje, mam nadzieję, że właściwe Czyń to, co czujesz, że powinnaś zrobić, a nasze rady nie zawsze muszą być słuszne.

Rachel czyli wg. Ciebie jeśli chcemy być razem tak na poważnie i mamy jakieś plany to powinien wiedzieć?
Przecież nie jestem jasnowidzem. Znacie się i podejmujecie decyzje w wolności.
A ta wolność też obejmuje, zaniechanie ucieczki od siebie samej.

Ja myślę, że wszystkiego mówić nie trzeba, a przynajmniej nie tak od razu. Poza tym o pewnych rzeczach mówi się tylko mężowi i też nie żeby czuć się w obowiązku o czymś ważnym informować. To kwestia zaufania i wychodzą takie rzeczy w czasie kolejnej szczerej rozmowy. Chyba że jest coś istotnego, co jest przeszkodą w obecnej relacji to coś tam może powiedzieć, ale też uważaj najlepiej, żeby nie żałować później, że coś się powiedziało, może za wcześnie. A pewne rzeczy to jest po prostu Twoja tajemnica
Aga, . Takie poglądy są tożsame z poglądami wieloletnich małżonek. Masz doskonałe zadatki na wspaniałą żonę. (jedna mała uwaga: nawet mężowi nie mówi się wszystkiego, bo to przyczynia się najczęściej do rozpadu małżeńskiego i tragedii rodzinnych).

Przed paru laty usłyszałam od starszej b.miłej i mądrej życiowo pani powiedzenie z lat międzywojennych:

"kobieta powinna zawsze trzymać płaszcz na jednym, własnym ramieniu".

To bardzo mądre i praktyczne powiedzenie. Aby zapewnić prawdziwie szczęśliwe i trwałe bezpieczeństwo ogniska domowego przez wszystkie lata małżeństwa małżonka(wcześniej narzeczona) musi czasem powstrzymać się od "gadulstwa" i pewną wiedzę, szczególnie o sobie, zachować wyłącznie dla siebie, aby nie dać niezadowolonemu mężowi pretekstu do "pastwienia się" nad nią. Niedobrze jest, gdy dziewczyna chce odkryć wszystkie swoje "tajemnice", bo mężczyzna przestaje się interesować kobietą, której brak tajemniczości. Tak ułożony jest ten świat.

I jeszcze jedna "tajemnica" panów, która może pozwoli Wam rozwiać wątpliwości co do właściwego własnego postępowania: panowie bardzo szanują sobie kobiety, które zachowują dystans w sprawach damsko-męskich do ślubu, co nie jest tożsame z ich zachowaniami i próbami przełamania tego dystansu. Często nie zachowują oni jednoznaczności-myślą jedno, a mówią/czynią drugie. ... Po latach dumnie chwalą się, w szerokim gronie znajomych, jaka ich wybranka na żonę była nieprzejednana do ślubu i jak bardzo ją za to uwielbiali i nadal to czynią. Ta cecha wynika z odwiecznej potrzeby zdobywania.
Nordlys genialne rady, pewnie każdy na przyszłość z nich skorzysta

[ Dodano: Sob 14 Mar, 2009 17:58 ]

WARSZTATY TERAPEUTYCZNE „W poszukiwaniu zagubionego JA”Warsztaty psychoterapeutyczne dla osób zainteresowanych i gotowych pracować nad doznanymi w dzieciństwie nadużyciami seksualnymi, fizycznymi i emocjonalnymi. Zapraszamy wszystkich, którzy pragną odnaleźć przyczyny swych życiowych dolegliwości – depresji, lęków, fobii, kompulsji, blokad relacyjnych, zamętu wewnętrznego, koszmarów, symptomów itd., - i poradzić sobie z nimi. Metodą psychologii zorientowanej na proces, krok po kroku, będziemy zbliżać się do trudnych uczuć, niezrozumiałych emocji, powracających trudnych stanów ducha. Pracujemy z ciałem, z symptomami, z relacjami, z historią osobistą i z głębokimi uczuciami. Praca ma na celu rekonstrukcję swojej historii osobistej i pokonanie dynamiki dawnego wykorzystania.

CENA - 350 PLN (w tym 2 noclegi i wyżywienie) przy zgłoszeniu do 20 kwietnia. Po tym terminie 400 PLN. Ilość miejsc ograniczona.

Zaliczkę w wysokości min. 100 PLN lub pełną kwotę proszę wysłać na następujące konto:

Nr konta: 93 1240 1125 1111 0010 2226 2973

Pracownia Pomocy terapeutycznej

Balladyny 1/26

02-501 Warszawa

Termin warszatów: 1-3 maja 2009
KONTAKT:
Tel.: 507 707 689
zamlynska@gmail.com lub kontakt@koniecmilczenia.pl

W razie jakichkolwiek pytań proszę o kontakt telefoniczny lub mailowy.

Pozdrawiam

Małgorzata Zamłyńska

Zawsze z najdzieją, że może komuś się przyda.
ehh szkoda..ze w takim terminie..
prosze podeslij mi stronę..skąd wzięłaś te ogłoszenie..bo jestem nimi zainteresowana..lecz w innym terminie...
alicja, dostaje e-maila jak są organizowane warsztaty i wrzucam tam gdzie wiem, że są ludzie z tego typu problemami. A jedna ze znajomych uczęszczała na teramię, do tej kobiety i nie miała do niej zastrzeżeń. Fakt, za terapię się płaci. Koszt jeden wizyty jest powalający Ale można porozmawiać, czy można obniżyć, przynajmniej ona tak uczyniła

Ale na tej stronie powinny też być www.koniecmilczenia.pl


4 października 2008, w Paryżu, odbyła się pierwsza międzynarodowa konferencja zorganizowana przez francuskojęzyczną organizację Association Internationale des Victimes de l’Inceste (AIVI) poświęcona leczeniu ofiar kazirodztwa.
Stowarzyszenie Koniec Milczenia jest członkiem AIVI (Międzynarodowe stowarzyszenie ofiar kazirodztwa) i brało udział w konferencji. Pierwsze tego typu polskie stowarzyszenie, jakim jest Koniec Milczenia, było na kongresie reprezentowane przez Małgorzatę Zamłyńską i Roberta Waśkiewicza.

W konferencji wzięło udział 350 osób z różnych krajów. Byli to zainteresowani leczeniem ofiar kazirodztwa psychoterapeuci, psychologowie kliniczni, pracownicy socjalni, pedagodzy i psychiatrzy. Wielu uczestników konferencji, psychiatrów, psychologów czy terapeutów, zaangażowanych w działalność na rzecz ofiar, to osoby dotknięte osobiście nadużyciami seksualnymi w dzieciństwie.


[ Dodano: Wto 12 Maj, 2009 22:56 ]