ďťż
Strona początkowa UmińscyTradycja ponad wszystko jakie to niechrzescijanskie...Aforyzmy, wiersze, i wszystko co jest piękne...Wszystko to co zakryte = niepotrzebne i niebiezpieczneUroczystosc wszystkich swietychForum dla wszystkich wierzącychŚwięto nas wszystkichmgr Paweł Grabowski nie żyje.Brat Roger z Taizé nie żyjeDzięki Niemu żyjęAborcja, homoseksualizm, tradycja katolicka
 

Umińscy




– Powinnam być ślepa i poparzona, powinnam być martwa, ale urodziłam się żywa. W akcie urodzenia mam napisane: „urodzona w trakcie aborcji”, a poniżej jest podpis lekarza, który tę aborcję przeprowadzał – mówi Gianna Jessen, która urodziła się podczas dokonywanej na niej aborcji.

Tina dostała do macicy zastrzyk z roztworem, zawierającym sól i substancje powodujące skurcze. Taka mieszanka wyżera płuca i skórę nienarodzonego dziecka, a kurcząca się macica w ciągu 24 godzin wyrzuca z siebie martwe ciałko. Następnego dnia w klinice Planned Parenthood, do której przyszła Tina, aborcjoniści musieli być w szoku, gdy o szóstej rano rozległ się płacz dziecka, które okazało się silniejsze od śmiertelnego zastrzyku. – Kiedy mnie zobaczyli, doświadczyli horroru morderstwa – mówi po latach Gianna, bo to ona była tym niemowlęciem. – Powinnam być ślepa i poparzona, powinnam być martwa, ale urodziłam się żywa. W akcie urodzenia mam napisane: „urodzona w trakcie aborcji”, a poniżej jest podpis lekarza, który tę aborcję przeprowadzał. W wieku 17 miesięcy Gianna został oddana pod opiekę zastępczej matce. Wtedy rozpoczęto rehabilitację dziewczynki.

Śladów dziecięcego porażenia prawie nie widać. Gianna wprawdzie trochę utyka, ale nie przeszkodziło jej to w ukończeniu dwóch biegów maratońskich. Najwięcej energii pochłania jej działalność na rzecz obrony życia. Gianna przemawiała między innymi w amerykańskim Kongresie, w brytyjskim parlamencie i w obecności prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Gianna Jessen nieustannie podróżuje i apeluje o skończenie z zabójstwami nienarodzonych dzieci. – Jeśli aborcja jest prawem kobiety, to gdzie były moje prawa? – woła 32-letnia dziś kobieta, która jest obywatelką USA – państwa, które od sławetnego orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie Roe przeciw Wade z 1973 roku uważa aborcję za... prawo konstytucyjne! – Kiedy słyszę, że należy dopuścić aborcję w sytuacji, gdy dziecko może być upośledzone, to w moim sercu rozgrywa się horror. Cóż to za arogancja silnych, którzy chcą decydować, kto może żyć, a kto nie. A przecież tym, co ich samych utrzymuje przy życiu, jest miłosierdzie Boga, nawet jeśli oni Go nienawidzą – podkreśla Gianna.

JaLu/Gośćniedzielny (za fronda.pl)

http://www.kosciol.pl/art...090430155504951

Jej przemówienie:

http://www.youtube.com/watch?v=kPF1FhCMPuQ
http://www.youtube.com/wa...feature=related


o ja....

ta kobieta to chodzące świadectwo.

Jeśli aborcja jest prawem kobiety, to gdzie były moje prawa?
Nie miałaś ich w ogóle, bądź to z innej strony : w tym okresie prawo kobiety do aborcji góruje nad prawem dziecka do życia. Proste i logiczne.
Nawet jeśli z moralnej strony niesprawiedliwe.



Cytat:
Jeśli aborcja jest prawem kobiety, to gdzie były moje prawa?

Nie miałaś ich w ogóle, bądź to z innej strony : w tym okresie prawo kobiety do aborcji góruje nad prawem dziecka do życia. Proste i logiczne.


Tak! Niech ludzie mordują embriony na życzenie. Embriony przecież nie są ludźmi, a skoro nie są, to nie mają praw.
Takim myśleniem kultura zachodu zabije się sama. Może to i dobrze, gdyż mocniejsza kultura, która szanuje swoje potomstwo, zdobędzie władzę i zakaże aborcji.
Znam ten artykuł. Jest mocny, to trzeba oddać Przynajmniej mam potwierdzenie, że moje zdanie i walka jest słuszna

Takim myśleniem
To nie myślenie, a fakty. Przykład Francji jest nieadekwatny.
Francja nie jest adekwatna? Jest tylko przykładem. Ale nie to co pisałem jest problemem. Ale to że ta sprawa na wszelki możliwy sposób jest tuszowana a rozwiązania dopatruje się w.. Równości religii.


W Wielkiej Brytanii 26 procent ankietowanych muzułmanów twierdzi, że nie identyfikuje się z goszczącym ich krajem, 40 procent opowiada się za wprowadzeniem szariatu, a 13 procent popiera terroryzm Al-Kaidy. Według badania opinii przeprowadzonego przez Pew Research, imigranci bardziej martwią się o pracę i o rodzinę niż o religię, jednak wszyscy uważają się przede wszystkim za muzułmanów, a dopiero w drugiej kolejności za Belgów, Niemców czy Francuzów. Z pierwszego raportu Europolu (2007 r.) wynika, że w większości przypadków rekrutacja terrorystów odbywa się w więzieniach, meczetach, a przede wszystkim w medresach, szkołach islamskich, do których posyłane są dzieci imigrantów.


Dwie linie strategiczne islamu

Oznacza to, że błędem jest wprowadzanie rozróżnienia pomiędzy ekstremistycznymi a umiarkowanymi grupami muzułmanów i szukanie wsparcia tych drugich przeciwko tym pierwszym. Zachód popełnił już ten błąd w stosunku do komunistów, których podzielił na „jastrzębie” i „gołębie”, szukając porozumienia z „gołębiami” i nie rozumiejąc, że komunizm jest jedną ideologią, dysponującą jedynie różnymi wariantami strategicznymi. Był to błąd Ostpolitik oraz „kompromisu historycznego” we Włoszech. Dzisiaj istnieje niebezpieczeństwo, że ten sam błąd zostanie popełniony w stosunku do islamu.

W krajach islamskich, a także w większości europejskich wspólnot islamskich, mianem „umiarkowany” określa się kogoś, kto odrzuca przemoc, a przede wszystkim terroryzm, jako narzędzie szerzenia islamu i obrony islamskiej wspólnoty. To jednak nie oznacza, że uznaje on swoje wartości za możliwe do pogodzenia z wartościami Zachodu.

„Umiarkowani” chcą zdobyć Europę nie poprzez zamachy, lecz poprzez osiągnięcie przewagi demograficznej, islamizację przestrzeni społecznych i wprowadzenie prawa islamskiego do zachodnich instytucji. JE Giuseppe Bernardini, biskup Smyrny w Turcji, uczestnicząc w synodzie biskupów w 1999 r. powiedział, że podczas oficjalnego spotkania na temat dialogu islamsko-chrześcijańskiego pewien cieszący się dużym autorytetem muzułmanin zwrócił się do chrześcijan takimi słowami: Dzięki waszym prawom (demokratycznym) zostaniecie przez nas zdobyci; dzięki naszym prawom (religijnym) zostaniecie przez nas zdominowani.

Tej łagodnej, oddolnej linii strategicznej przeciwstawia się twardsza linia radykalnego islamu, który dąży do przyspieszenia momentu zdobycia Zachodu poprzez wykorzystanie takich narzędzi, jak wojna i terroryzm.

Linię „radykalną” można by określić jako „leninowską”, a linię „umiarkowaną” jako „gramsciańską”, gdyż jest ona inspirowana strategią podboju autorstwa włoskiego przywódcy komunistycznego Antonia Gramsciego. Leninizm islamski reprezentuje Osama Bin Laden, natomiast islamski „gramscianizm” Tariq Ramadan, wnuk i spadkobierca duchowy założyciela Bractwa Muzułmańskiego Hassana al-Banny, który w swoim dziele Etre musulman européen, étude des sources islamiques à la lumière du contexte européen (Tawhid, 1999), proponuje podstawy muzułmańskiej tożsamości europejskiej jako alternatywę wobec zdechrystianizowanego Zachodu.

Rekonkwista?

Dla muzułmanina ziemia, na której panował islam, należy już na zawsze do wyznawców religii Mahometa i jeśli zostanie utracona, należy ją ponownie zdobyć. W tej perspektywie pierwszymi ziemiami, które powinny powrócić do islamu, są Bałkany, Sycylia i Hiszpania, następnie zaś islamskie panowanie miałoby się rozciągnąć na cały wielki obszar Europy Wschodniej, na który dotarł turecki Półksiężyc, od Budapesztu po Belgrad i Wiedeń. Najwyższym celem pozostaje natomiast chrześcijański Rzym, z którego zdobycia islam nigdy nie zrezygnował, jak wyznał pewnego dnia egipski prezydent Nasser kardynałowi Silvio Oddiemu, ówczesnemu nuncjuszowi apostolskiemu w Egipcie.

Inny islamski przywódca, prezydent Algierii Boumedienne, powiedział kiedyś, że islam zdobędzie Europę poprzez łona kobiet. Demografia stanowi jeden z obszarów, na których ważą się losy Europy, ponieważ ciągłemu wzrostowi demograficznemu wśród imigrantów towarzyszy już od wielu lat bardzo duży spadek liczby urodzeń wśród Europejczyków.

Dziś w Europie współczynnik płodności wynosi 1,3 punktu procentowego, jest więc dużo niższy od minimalnego poziomu gwarantującego zachowanie populacji (2,1 dzieci na kobietę). W niektórych krajach, na przykład we Francji, udało się zwiększyć ten współczynnik do 1,7 punktu procentowego, jednak dane te uwzględniają również dzieci imigrantów lub obywateli francuskich wyznających religię muzułmańską.

Odzyskać tożsamość

Spadek demograficzny nie jest przyczyną, lecz konsekwencją kryzysu o głębokich korzeniach kulturowych i moralnych, który wiąże się z utratą tożsamości chrześcijańskiej Starego Kontynentu. Współczesna Europa, atakowana z jednej strony przez islam, a z drugiej przez sekularyzm, zmienia się w kraj, w którym powstaje coraz więcej meczetów i minaretów, natomiast kościoły są przekształcane w dyskoteki i supermarkety. Problem demograficzny nie wynika więc z kwestii gospodarczych, lecz ma podłoże psychologiczne i moralne, jest związany przede wszystkim z głębokim kryzysem ufności w przyszłość, dotykającym młode pokolenia. Ufne spojrzenie w przyszłość może się opierać tylko na istnieniu prawdy i pewności. Tymczasem problemem dzisiejszej Europy, pogrążonej w hedonizmie i relatywizmie, jest właśnie utrata tradycyjnych wartości i punktów odniesienia.

Bieg historii nie jest nieodwracalny. Odwieczne zasady nie przemijają, można je zawsze na nowo odnaleźć i wyznawać z zapałem i heroizmem. Prawdziwa rekonkwista, której potrzebuje dziś Europa, to epopeja mająca swoje źródło w codziennym życiu i zawierająca w swojej treści powrót do integralnej prawdy chrześcijańskiej wyznawanej przez jednostki, rodziny i narody.



http://www.konserwatyzm.p...hp/Artykul/341/

Model rodziny Europejskiej? 2+1, nie mówiąc o mega popularnych hasłach jak choćby "kein kinder" w Niemczech.

Oto wskaźniki dzietności (ilość dzieci przypadających statystycznie na jedną kobietę) w krajach muzułmańskich (dane z 2001 roku na podstawie Yves Thoraval, Gari Ulubeyan, Świat muzułmański. Jedna religia – wiele społeczeństw., Wrocław: Larousse Polska, 2003, s. 117.) :

Azerbejdżan 2,0
Turkmenistan 2,2
Tunezja 2,3
Kirgistan 2,4
Tadżykistan 2,4
Liban 2,5
Turcja 2,5
Iran 2,6
Indonezja 2,7
Uzbekistan 2,7
Bahrajn 2,8
Algieria 3,1
Malezja 3,2
Bangladesz 3,3
Maroko 3,4
Egipt 3,3
Zjednoczone Emiraty Arabskie 3,5
Jordania 3,6
Libia 3,9
Katar 3,9
Syria 4,1
Kuwejt 4,2
Sudan 4,9
Irak 5,3
Pakistan 5,6
Arabia Saudyjska 5,7
Senegal 5,7
Nigeria 5,8
Palestyna 5,9
Afganistan 6,0
Mauretania 6,0
Oman 6,1
Mali 7,0
Jemen 7,2
Somalia 7,3
Niger 7,5

Augustus napisał/a:
Takim myśleniem

To nie myślenie, a fakty. Przykład Francji jest nieadekwatny.


A fakty są tworem bezmyślności? Czy może tworem ludzkiego myślenia, które się upowszechnia i staje się faktem? Pomyśl heysel.
Tą historię powinni opowiadać księża na mszch św. w niedziele, aby wszyscy w Polsce i wszędzie na świecie poznali tą kobietę.
Także media powinno się tym zainteresować - oczywiście niezależne media, ... których coraz mniej.


Jeśli aborcja jest prawem kobiety, to gdzie były moje prawa?
Nie miałaś ich w ogóle, bądź to z innej strony : w tym okresie prawo kobiety do aborcji góruje nad prawem dziecka do życia. Proste i logiczne. A co do tego to racji nie miałeś jeszcze z jednego powodu. Ta ocalała dziewczyna przeżyła jak mówi dlatego że lekarza który aborcje przeprowadzał nie było akurat wtedy. Pielęgniarka pomoc wezwała. To już nie jest tylko prawo do aborcji ale do ratowania życia zwykłego człowieka, który jest, żyje, czuje, myśli, oddycha.... Za tragedie uzjane fakt że Obama będąc senatorem czterokrotnie głosował przeciwko ratowaniu życia takich dzieci. Dzieci jak wszystkie inne. Strach pomyśleć jak daleko to zajdzie.

A co do tego to racji nie miałeś jeszcze z jednego powodu. (...)
Mylisz się. Z tego co wyczytałem o niej to aborcja była przeprowadzona późno, kiedy płód jest już rozwinięty. Celowo użyłem słowa "dziecko". Gdyby nie było jasne, w tym okresie znaczy od momentu poczęcia do naturalnego rozwiązania.
Dalej nie była to także aborcja ani z powodu tego, że ciąża zagrażała zdrowiu i życiu matki, ani z tego, że ciąża była efektem gwałtu. Zatem była to aborcja na życzenie.
Skoro istnieje prawo, które dopuszcza aborcję na życzenie nawet w tak późnym okresie ciąży (a nie oszukujmy się, aborcja na życzenie wiąże się nieodłącznie z chęcią uśmiercenia dziecka), to nielogicznym jest dla mnie odmawianie prawa do uśmiercenia dziecka, które jakimś cudem przeżyło samą "fizyczną czynność aborcji".
Albo wóz, albo przewóz. A jeżeli ma się ratować dzieci, które przeżyły taką aborcję, to nie ma sensu w ogóle dawać prawa do takiej aborcji. Wystarczy to, że matka może oddać zaraz po urodzeniu dziecko do adopcji i przestać się w ogóle nim przejmować.
Moim zdaniem każdy moralistyczny dylemat powinien być rozpatrywany osobno, a nie wrzucany do jednego, prawnego worka przepisów i paragrafów.
Jeśli chodzi o aborcję to sprawa jest dość skomplikowana. W niektórych przypadkach może być doskonale zastępowana adopcją po porodzie, jednak gdy zagrożone jest życie matki, należy zastanowić się nad tą nienawidzoną przez katolików "granicą człowieczeństwa".
Chodzi oczywiście o moment, w którym zostaję zapoczątkowany byt ludzki... Może wydawać się okrutne wyznaczanie sztywnej granicy typu : zarodek, płód. Jednak cóż zrobić gdy ciąża może zakończyć się tragicznie i dla matki i dla nienarodzonego jeszcze dziecka?
Czy warto ryzykować życie obydwojga w imię zasad moralnych?
Według mnie w takim wypadku decyzję powinna podejmować matka. Powinna zdecydować czy chcę narażać swoje życie, walcząc jednocześnie o byt dziecka, czy woli zakończyć ciążę.

Nie można od razu oceniać aborcji jako złej... Należy poznać wszystkie okoliczności i dopiero komentować.
Niech każdy z was zada sobie pytanie jakby postąpił będąc ojcem lub matką w takiej sytuacji.
Polecam wysłuchanie kazania pastora Kazimierza Smółki" Boża adopcja ":
http://www.czasdecyzji.pl/downloads.php?cat_id=3 . Warto odnośnie tego tematu dyskusji

Augustus napisał/a:
Takim myśleniem

To nie myślenie, a fakty. Przykład Francji jest nieadekwatny.
To weźmy Ukrainę -

1989-- 51 706 742
2002-- 48 003 500
2008-- 46 396 212
http://www.world-gazettee...=npan&col=aohdq
I zadnej wojny nie było, żadnego kataklizmu, nic.


Skoro istnieje prawo, które dopuszcza aborcję na życzenie nawet w tak późnym okresie ciąży (a nie oszukujmy się, aborcja na życzenie wiąże się nieodłącznie z chęcią uśmiercenia dziecka), to nielogicznym jest dla mnie odmawianie prawa do uśmiercenia dziecka, które jakimś cudem przeżyło samą "fizyczną czynność aborcji".
Albo wóz, albo przewóz. A jeżeli ma się ratować dzieci, które przeżyły taką aborcję, to nie ma sensu w ogóle dawać prawa do takiej aborcji. Wystarczy to, że matka może oddać zaraz po urodzeniu dziecko do adopcji i przestać się w ogóle nim przejmować.
Jak nie udało sie raz zabić, to trzeba podjąc próbe jeszcze raz?

Jak nie udało sie raz zabić, to trzeba podjąc próbe jeszcze raz?
Oczywiście, że tak .
i znów wracamy do mentalnego skrobacza
No jasne. W końcu kobieta ma prawo zabić to co wyszło z jej brzucha.
Mówiąc wprost: oboje "wymiatacie".
mord to mord
zabójca może ocalić ofiarę lub zamordować - to on wybierze, to on poniesie konsekwencje
Nie wysilaj się, mały moralizatorze. w końcu aborcja to nie morderstwo.

Nie wysilaj się, mały moralizatorze.
ad personam ... czyli niski upadek w objęcia zgryźliwości


Artur Schopenhauer w swoim dziele Erystyka wskazuje, że jest to ostatni sposób nieuczciwej argumentacji, który stosuje się, gdy wszystkie inne sposoby zawodzą i nie ma szans na wygranie sporu.

http://pl.wikipedia.org/w...tum_ad_personam



2. Zabrania się wszczynania kłótni, prowadzenia dyskusji nie na temat, a szczególnie dyskusji ad personam, obrażania i poniżania czyjejkolwiek godności, a w szczególności innych użytkowników Forum.
użytkownik heysel wyraził się obraźliwie wobec mnie, łamiąc przez to regulamin niniejszego Forum (pkt IV.2.); proszę Moderatora lub Administratora o upomnienie dla niego


mylisz się, aborcja jest morderstwem
No popatrz ...
To dla ciebie też poprosimy, za "mentalnego skrobacza" ...

To dla ciebie też poprosimy, za "mentalnego skrobacza" ...
proście - jeśli udowodnicie, że obraziłem was na forum - z resztą, nawet, jak nie udowodnicie, to też proście
Dowód leży w mojej skrzynce, sam pierwszy przeniosłeś wątek z prywatnej rozmowy na publiczne forum. Dwa zwrot, "mały moralizator" nie odbiega wielce od poziomu niektórych Twoich ad personam do innych osób, jakoś upomnień nikt się nie domagał dla Ciebie. A może powinien ?
Co fakt, nie wyszedł mi "mały moralizator", przepraszam.
dla ułatwienia roboty Moderatorowi w wystawianiu mi upomnienia przypomnę temat, w którym określiłem, co rozumiem przez "mentalnego skrobacza" (na marginesie: chętnie opublikuję swoją prywatną korespondencję z heyselem na ten temat - o ile wyrazi on zgodę - abym tym łatwiej mógł otrzymać upomnienie)


jako autor tematu tłumaczę użyty przez siebie - cudzy - termin:

skrobacz: osoba wyskrobująca, bądź osoba zainteresowana wyskrobaniem i temuż wyskrobaniu sprzyjająca w jakikolwiek sposób; ponadto "skrobacze" to także określenie osób wykonujących czynności o skutku tożsamym z wyskrobywaniem lub sprzyjający tymże czynnościom

reasumując: skrobacze to pewna grupa ludzi o charakterystycznej postawie wobec życia poczętego - wyraźnie negatywnej; skrobacz bowiem może być tak fizyczny, jak i mentalny

http://forum.e-sancti.net...p=142793#142793

według mnie w niniejszym temacie nie użyłem określenia "mentalny skrobacz" w sposób obraźliwy (zakładając w ogóle, że ono jest obraźliwe), ponieważ nie odniosłem go do żadnej konkretnej osoby

mimo to gotów jestem otrzymać upomnienie za używanie określenia "mentalny skrobacz" w znaczeniu podanym powyżej

chętnie za zgodą heysela opublikuję naszą korespondencję, aby poddano ją ocenie
zgadzasz się, heysel?

EDIT: a propos obraźliwości określeń "mały moralizator" i "skrobacz mentalny"
1. "skrobacz mentalny" to synonim okreslenia "aborcjonista"
2. natomiast "mały moralizator" jest dla mnie obraźliwe ze względu na przymiotnik: "mały"; nie neguję faktu, że bywam moralizatorem; uważam, że równie obraźliwe byłoby nazwanie Ciebie "ty mały aborcjonisto" - ale tak Cię nie nazwałem

Zamiast się przepychać, powróćcie do kulturalnej wymiany zdań, w innym wypadku temat zostanie zamknięty.

Zamiast się przepychać, powróćcie do kulturalnej wymiany zdań, w innym wypadku temat zostanie zamknięty.
ok;

powtarzam zatem: mord to mord - aborcja jest mordem

powtarzam zatem: mord to mord - aborcja jest mordem
Zgadzam się z tym. Zabijane jest niewinne dziecko. Kobieta zabijając dziecko, zabija też siebie. Dochodzi do rozpadu jej samej, odczłowiecza się.


Skoro istnieje prawo, które dopuszcza aborcję na życzenie nawet w tak późnym okresie ciąży (a nie oszukujmy się, aborcja na życzenie wiąże się nieodłącznie z chęcią uśmiercenia dziecka), to nielogicznym jest dla mnie odmawianie prawa do uśmiercenia dziecka, które jakimś cudem przeżyło samą "fizyczną czynność aborcji".
Albo wóz, albo przewóz. A jeżeli ma się ratować dzieci, które przeżyły taką aborcję, to nie ma sensu w ogóle dawać prawa do takiej aborcji. Wystarczy to, że matka może oddać zaraz po urodzeniu dziecko do adopcji i przestać się w ogóle nim przejmować.
Jak nie udało sie raz zabić, to trzeba podjąc próbe jeszcze raz?
Był kiedyś taki dowcip :
A - Słyszałeś, że skini uratowali człowiekowi życie ?
B - Naprawdę ?!!! W jaki sposób ?
A - Przestali go kopać ...

Rozumiesz już o co mi chodzi ?

[ Dodano: Sro 09 Wrz, 2009 20:37 ]

SLOGAN - Łatwo rozpoznawalne kilkuwyrazowe wyrażenie zawierające powszechnie znane prawdy lub poglądy (może to jednak być również uporczywie powtarzane kłamstwo), które poprzez swoje rozpowszechnienie straciło na oryginalności, a często i autentyczności, przestając zwracać na siebie uwagę u odbiorców.

- jest owo wyrażenie zacytowane to powszechnie wiadome, ale dzięki parafrazom "zmiękczone" w odbiorze.

- odbieranie człowiekowi życia jest zabójstwem, niezależnie od motywacji, a wg katolików od poczęcia to człowiek. Więc dla nas to nie kłamstwo.

- nie jest oryginalne bo i nie ma co tu się silić na chwytliwe hasełka

- przestaje zwracać uwagę bo nie jest wygodne i milutkie.

Anyway.

Scott, sęk w tym , że Heysel wcale nie jest zwolennikiem aborcji, o czym pisał gdzie indziej. Mam wrażenie że tu się robi jakaś dziwna rozgrywka - sztuka dla sztuki i ciężko mi rozgryźć do czego zmierzacie...
Skoro w danym kraju istnieje prawo dopuszczające aborcję, znaczy to iż reprezentanci większości takie prawo uchwalili (o ile jest to demokracja). Więc, w czym problem? Mają, co chcieli. Każdy moze sobie nazywać zabijanie "eutanazją", "aborcją" etc. co nie zmienia faktu iż nadal będzie to zabójstwem (a choćby i prawem chronionym). Jeśli uznajemy, że prawo jest niewłaściwe - winniśmy dążyć do jego zmiany. Lub zamieszkać tam, gdzie prawo nam bardziej odpowiada.
Pozdrawiam.
Tak, katolicy do Watykanu!
Ale skromna jesteś omyk. Tylko do Watykanu chcesz wysłać katolików? Trzeba bardziej dosadnie wybrać miejsce, tam gdzie nie ma i nie będzie prawa do zabijania a rzecz w tym, że na ziemi nie ma takiego miejsca, bo nawet w Watykanie może dochodzić do takich czynów. Lepiej od razu przedstawiać bardziej wspaniałe miejsca, a więc zamiast do Watykanu lepiej powiedzieć "Katolicy do Nieba".
I to jest najlepsze miejsce dla tych, którzy bronią życia.Bez wahania przyjąłbym takie zaproszenie, bo nigdzie nie będzie lepiej jak w niebie.

To miała być ironia Oczywiście do nieba też chętnie zaproszenie przyjmę

A wracając do wątku... Przepraszam bardzo, ale KTO ma mieć decydujące zdanie w tak ważnych kwestiach w kraju, w którym katolików jest ponad 90%? MNIEJSZOŚCI?

w kraju, w którym katolików jest ponad 90%?
Znasz taki kraj ? Bo ja nie ... (Aaa Watykan ?)
Chyba, że masz na myśli też tych katolików, którzy popierają aborcję, mają kliniki aborcyjne itd. No ale wtedy nie dziwota, że mniejszości Wami rządzą, skoro sami nie stoicie jednym murem .
Decydujące zdanie mają przedstawiciele władzy (ustawodawczej). Skoro nie wprowadzają oni w tej kwestii prawa zgodnego z nauczaniem Kościoła, to najwidoczniej jednak katolicy nie głosują na tych kandydatów, którzy do takich zmian byliby skorzy. O czym to świadczy?

Chyba, że masz na myśli też tych katolików, którzy popierają aborcję, mają kliniki aborcyjne itd. To niech zadbają o swoje interesy, wypiszą się z KK i będą stanowić większość. Póki formalnie należą do KK, skąd ich pretensje? Sami przyczyniają się do stanu,w którym to KK powinien mieć decydujący głos.

To niech zadbają o swoje interesy, wypiszą się z KK.
Dbają właśnie nie wypisując się . Poza tym nie mają obowiązku się wypisywać, sami w końcu się tam nie zapisali.
Może po prostu weźmiemy lepszy wskaźnik "katolickości" jakim jest np. ilość regularnie chodzących na msze św. w niedzielę ?
Heysel, kiedyś rozmawialiśmy o tym że owi katolicy są ekskomunikowani.
I zrobili to sami.


Kan. 1398 - Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa.


Kan. 1329 -

§ 1. Jeśli na głównego sprawcę są ustanowione kary wymierzane wyrokiem, ci, którzy po wspólnym powzięciu przestępczego zamiaru współdziałają w przestępstwie, a nie są w ustawie lub nakazie wyraźnie wymienieni, podlegają tym samym karom albo innym takiej samej lub mniejszej ciężkości.

§ 2. Karze wiążącej mocą samego prawa dołączonej do przestępstwa podlegają wspólnicy nie wymienieni w ustawie lub nakazie, jeśli bez ich udziału przestępstwo nie byłoby dokonane, a kara jest tej natury, że może ich dotyczyć; w przeciwnym razie mogą podlega karze wymierzanej wyrokiem.

Zatem widać wyraźnie, że wskaźnik "katolickości", ilość katolików = ilość ochrzczonych, jest niemiarodajny.
Nikt tego nie podważa, Heysel.

Dbają właśnie nie wypisując się
Sądzę, że jednak nie dbają. Gdyby zdecydowali się wypisać z KK, przestalibyśmy liczyć te formalne 90-kilka %. Wtedy o wiele łatwiej byłoby im doprowadzić do laicyzacji kraju i ustaleniu takich praw, jakie im pasują.
Ale - paradoksalnie w tym wypadku Bogu dzięki - Polacy mają to do siebie, że narzekać potrafią bardzo dobrze, a kiedy przyjdzie co do czego...
W tym akurat jednym, jedynym przypadku działa to na korzyść. Mając - choćby tylko formalnie - większość, jest nam łatwiej.

Zatem widać wyraźnie, że wskaźnik "katolickości", ilość katolików = ilość ochrzczonych, jest niemiarodajny. A kto mówi że jest... Żyjmy w kraju gdzie miała miejsce obrona Jasnej Gory, kraju który miał prymasa Wyszyńskiego, Jana Pawła II, nie mozna mowić w biurze i pracy o Chrystusie, a jak juz mowić o Kosciele to krytycznie.

Jakby ten wspolczynnik był miarodajny juz dano byśmy mieli zakaz aborcji. A jest jak jest.

zakaz aborcji.
Całkowity, arbitralny zakaz aborcji (jak zagrożone jest życie i zdrowie kobiety) jest równie makabryczny co historia tu opowiedziana.

[ Dodano: Nie 13 Wrz, 2009 18:03 ]

Całkowity, arbitralny zakaz aborcji (jak zagrożone jest życie i zdrowie kobiety) jest równie makabryczny co historia tu opowiedziana

Przypominam że zyjemy w XXI, choć nasza słuba zdrowia ma wiele do życzenia zastosowanie sztucznego serca nie budzi już zdziwienia. W chwili obecnej wykonywane są liczne operacje metodami nieinwazyjnymi.Jezeli chcesz to możesz sobie przesczepić dowolną część ciała A przedłużanie życia jest obecnie na takimpoziomie jak leczenie zebow,lub farbowanie wlosow. Czy uważasz że medycyna jest ciągle na tak nie udolnym poziomie? Nie dajmy się ogłupić
Powiem Wam tylko jedno - ja też żyję pomimo, że moja matka też chciała mnie zabić. Będąc we wczesnym stadium ciąży, pomimo że była to pierwsza jej ciąża zdecydowała się mnie zabić przed moim urodzeniem. Jedynym co mnie wtedy uratowało był strach, wystraszyła się jak zobaczyła że ginekolog który ma jej zrobić ten zabieg po prostu był pijany. To mnie uratowało, ale już kolejne jej dzieci nie miały takiego szczęścia....
Cóż... Nie tak dawno temu moja babcia, mając lat 80-kilka, prawie z płaczem przyznała mi się do aborcji... Nie może zapomnieć, nie może sobie wybaczyć przez ponad 60 lat!

Cóż... Nie tak dawno temu moja babcia, mając lat 80-kilka, prawie z płaczem przyznała mi się do aborcji... Nie może zapomnieć, nie może sobie wybaczyć przez ponad 60 lat!
omyk, ja też wielu rzeczy nie moge sobie wybaczyć, ale warto wiedzieć iż ten brak wybaczenia samemu sobie, to tak naprawdę jest kolejny grzech. Skoro ON nam wybacza to jakim prawem my sami sobie nie wybaczamy ?
NeoX - ja to wiem... Chcę przez to pokazać jedynie to, jak wielkie spustoszenie w psychice kobiety czyni aborcja. Wyrzuty sumienia trapiące przez kilkadziesiąt lat, niemożność zapomnienia...
Chcę tylko dać - nie moje - świadectwo. Powiedzieć, że jeśli ktoś przekonuje, że aborcja nie zmienia psychiki kobiety, to po prostu nie wie, co mówi.
I mam nadzieję, że być może jakaś kobieta nosząca się z zamiarem aborcji kiedyś przez google tu trafi i wizja 60 lat piekła we własnej głowie ją przestraszy...

Scott napisał/a:
zakaz aborcji.

Całkowity, arbitralny zakaz aborcji (jak zagrożone jest życie i zdrowie kobiety) jest równie makabryczny co historia tu opowiedziana.

I to już jest uchylanie złemu drzwi, samo rozważanie aborcji otwiera drzwi, które potem bardzo cięzko zamknąć. Jedno życie nie znaczy więcej, mniej niż drugie. Niezależnie czy jest to niemowlak i spotrowiec, przedszkolak i matka, niezależnie od tego ile waży, jaki jest dorosły. Życie nie jest czymś co człowiek potrafi sam z siebie dać, człowiek po zrobieniu ziarnka rośliny, o identycznym składzie chemicznym, budowie nie jest w stanie technąć w niego życia. Co dopiero w człowieka.

Druga sprawa że dziecko nie jest własnością żadnej kobiety ale jest własnością samego Boga. Do Niego w należy całkowicie. Bóg żadnej kobiecie prawa do decydowania o tym czy jej dziecko ma żyć albo zostać zamordowane po prostu nie dał.
Wiele osób ma wątpliwości w tej kwestii. Znalazłam wyjaśnienie ks. Marka Dziewieckiego.


Ratowanie życia matki w ciąży to nie aborcja!

Większość komentatorów, którzy wypowiadają się w sprawie heroicznej postawy Anny Radosz, nie potrafi lub nie chce logicznie myśleć. Otóż wtedy, gdy życie matki oczekującej narodzin dziecka jest zagrożone, ma ona prawo decydować się na wszelkie formy koniecznej dla siebie terapii! Także na takie formy terapii, które mogą doprowadzić do niechcianej i niezamierzonej przecież śmierci dziecka - stwierdza psycholog i dyrektor Radomskiego Telefonu Zaufania "Linia Braterskich Serc", ks. dr Marek Dziewiecki. Jego zdaniem w takiej sytuacji nie ma mowy o aborcji, lecz jedynie o niezdolności lekarzy do jednoczesnej ochrony życia matki i dziecka. Dodaje, że ani matka, ani lekarz nie czynią w takim przypadku nic, by zabić dziecko. Ks. Dziewiecki wyjaśnia, że lekarze czynią wtedy jedynie to, co ratuje życie matki. To matka ma prawo decydować o tym, czy skupić się na zdrowiu i życiu dziecka czy też na ratowaniu własnego życia. Kobieta stoi wtedy w obliczu dramatycznego wyboru, który w obu przypadkach - ratowania życia dziecka lub ratowania życia matki - jest przejawem kierowania się przykazaniem miłości, gdyż chrześcijanin jest wezwany do tego, by kochać zarówno siebie, jak i bliźniego. Jeśli matka postawi wyżej życie dziecka od ratowania własnego życia doczesnego, to okazuje wyjątkowy heroizm. Jeśli decyduje się ratować życie własne, by być darem dla męża i dzieci już narodzonych, to okazuje równie wielką dojrzałość i taka decyzja także wymaga heroizmu. Ks. Dziewiecki dodaje, że żadne prawo nie może i nie nakazuje kobiecie ratować życie dziecka kosztem ratowania własnego życia. Każde natomiast prawo powinno zakazywać aborcji, czyli zabijania przez rodziców dziecka w fazie rozwoju prenatalnego. Aborcja z definicji ma miejsce jedynie wtedy, gdy czyni się coś po to, by zabić niewinne dziecko, a nie po to, by ratować zagrożone życie matki. (za: KAI, 18.05.2007).

No, przynajmniej raz konkret, i to mi gra.

Wiele osób ma wątpliwości w tej kwestii. Znalazłam wyjaśnienie ks. Marka Dziewieckiego.
warto je (wyjaśnienie) uzupełnić o fragment encykliki

Btw.: czy to nie brzmi jak ex cathedra?

"Dlatego mocą władzy, którą Chrystus udzielił Piotrowi i jego Następcom, w komunii z Biskupami - którzy wielokrotnie potępili przerywanie ciąży, zaś w ramach wspomnianej wcześniej konsultacji wyrazili jednomyślnie - choć byli rozproszeni po świecie - aprobatę dla tej doktryny - oświadczam, że bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel czy jako środek, jest zawsze poważnym nieładem moralnym, gdyż jest dobrowolnym zabójstwem niewinnej istoty ludzkiej."

Niemniej papież mówi wyraźnie o aborcji zamierzonej jako cel lub środek (jak w przypadku Alicji Tysiąc - aborcja miała być [teoretycznie przynajmniej] środkiem służącym źle pojętej ochronie zdrowie matki). Tymczasem jeśli przychodzi lekarzowi ratować jedną z dwóch osób, wybór należy do matki. Św. Joanna Beretta Molla poświęciła swoje życie dla życia dziecka i zostało jej to policzone jako czyn heroiczny. Ale tu potrzeba roztropności. Czy jeśli byłaby wdową, samotną (nie mogącą liczyć na wsparcie rodziny, przyjaciół, życzliwych ludzi), to czy zdecydowałaby się ratować życie dziecka i osierocić przy tym całkowicie pozostałe dzieci?

Nie wiem.

Muszę przyznać, że również gdybym ja była w tej sytuacji (wdowy), nie wiem, co bym zrobiła.

papież mówi wyraźnie o aborcji zamierzonej
tak; ks. Marek Dziewiecki mówi o zjawisku, które aborcją de facto nie jest, czyli mamy tu dwie różne wypowiedzi, wzajemnie uzupełniające się
Ciekawie temat się rozwinął. Powiem, że ja nie mam zbytnio zdania co do aborcji. Uważam, że nie powinno się zabijac płodu, gdy matka chce "ot tak sobie zakończyć sprawę i kłopot". Gdy jednak kobieta jest zgwałcona, lub urodzenie zagraża jej życiu(ale powinny byc mocne dowody) to moim zdaniem tylko i wyłącznie jej sprawa - i jej (jeśli ma) męża.

Wielu z nas sobie po prostu dyskutuje o tych sprawach, ale to jest jak z tymi wszystkimi sondami(np. ta "Jakim Filozofem jesteś" - wybieramy pod wpływem chwili. Nie wiemy jak to ona się czuje(jeśli ktoś przeżył coś takiego, nie jako bliski, lecz jako kobieta chcąca dokonać aborcji, lub jej mąż to byłoby ładnie, żeby nam opisał/-a jak to jest). Wtedy moim zdaniem nikt nie powinien się mieszać.


W pełni się z nim zgadzam.
wątpię

sądzę, że on odrzuca aborcję w każdym wypadku - to, co przytoczyła Annnika nie odnosi się (jak to tam zaznaczono) do aborcji
miXUE-, Odnśnie tego gwałtu się nie zgodze zawsze można oddać dziecko...

Gdy jednak kobieta jest zgwałcona, ............. to moim zdaniem tylko i wyłącznie jej sprawa - i jej (jeśli ma) męża.
A to ciekawe- chcesz karać dziecko za grzech tatusia? Bardzo to baaardzo staro starotestamentowe.

chcesz karać dziecko za grzech tatusia?
A Ty chcesz karać matkę ?
A w jakiż to sposób?

nie byłoby to karanie matki, tylko powstrzymanie jej przed mordem na własnym niechcianym przez nią dziecku;

Właśnie tak.
To miło, źe sobie przytakujecie.


Do którego nikt nie dał mi prawa.

Do czego?

Jeśli dziecko się zabije tylko dlatego że jego ojciec jest przestępcą- gwałcicielem- to czyż nie jest to kara wykonana na tym dziecku?
Natomiast nadal nie rozumiem jak ja chcę karać matkę? Proszę mnie oświecić.

Do czego?
Do decydowania za matkę.

To miło, źe sobie przytakujecie.
jakoś nie wierzę, że jest Ci miło


to nie znaczy, że ja nie mogę jej powstrzymywać;
Oczywiście.

[ Dodano: Pią 18 Wrz, 2009 23:06 ]

Jej przemówienie:

http://www.youtube.com/watch?v=kPF1FhCMPuQ
http://www.youtube.com/wa...feature=related

wersja z polskimi napisami (jak ktoś dał, to sory za dublet):

http://www.youtube.com/wa...re=channel_page
http://www.youtube.com/wa...feature=channel

jeden cytat: "zabijano mnie w imię praw kobiet"

Mała prowokacja. Myślałem po prostu, że znowu otrzymam odpowiedź na nurtujący mnie problem.
A nie prościej zapytać wprost?

A nie prościej zapytać wprost?
Nie.
No to już jest twój problem.
Nie zawsze droga na wprost jest tą najkrótszą.
Żaden offtopic, tylko jak się zapytałem jawnie to za odpowiedź dostaję "nawet jeśli nikt Ci go nie dał, to nie znaczy, że ja nie mogę jej powstrzymywać".
Na razie wniosek jest jeden, w ostateczności uzurpujecie sobie takie prawo.

w ostateczności uzurpujecie sobie takie prawo.
Nie, bo prawo do życia jest jak najbardziej naturalne. I to niezależnie czy ma się 10 dni czy 100 lat. To właśnie zabójca przypisuje sobie prerogatywy Boga.

Żaden offtopic
tiaa...

byle tylko jeszcze 'dołożyć swoją wisienkę' na górze

byle tylko jeszcze 'dołożyć swoją wisienkę' na górze
Przyganiał kocioł garnkowi ...
no właśnie - znam się na tym, bo mam doświadczenie

to był off topic

heysel i M. Ink. * przestańcie sobie dokuczać , i zaśmiecać temat , od tego jest PW
a teraz kończymy OFF TOP i wracamy do tematu

heysel i M. Ink. * przestańcie sobie dokuczać
ale to dlatego, że lubię heysela choć czuję, że on mnie nie za bardzo
M. Ink. * Koniec OFF TOPA !!
teraz już bardzo proszę bez wycieczek personalnych oraz na temat

Nie, bo prawo do życia jest jak najbardziej naturalne. I to niezależnie czy ma się 10 dni czy 100 lat. To właśnie zabójca przypisuje sobie prerogatywy Boga.
Bardzo ładnie. Tylko kobieta ma wolny wybór czy donosić ciąży, która nie z jej własnej woli czy nieodpowiedzialności się rozpoczęła. Tak samo jak Ty masz wolny wybór czy komuś pomożesz czy nie.
słowa Gianny Jessen są tu znów bardzo na miejscu: "zabijano mnie w imię praw kobiet"

praw Gianny Jessen nikt nie chciał wziąć pod uwagę, mordowała ją własna matka, bo córka była dla niej niewygodna

Tylko kobieta ma wolny wybór czy donosić ciąży, która nie z jej własnej woli czy nieodpowiedzialności się rozpoczęła. Tak samo jak Ty masz wolny wybór czy komuś pomożesz czy nie.
Prawo do życia ma większy ciężar gatunkowy niż niewygody związane z ciążą i porodem.
A z drugiej strony; skoro Pan Bóg dopuścił przestępstwo wynikiem którego jest ciąża, to może miało to jakiś sens? Nie wiem, ale może to "usunięte" dziecko, miało zgodnie z planem Stwórcy zostać naukowcem, który wynajdzie lekarstwo na raka?
Tylko Bóg jest dawcą życia i tylko On ma prawo je odebrać. Bo wie kiedy i dlaczego. Bo ma plan wobec każdego człowieka. Nawet jeśli tego nie rozumiemy, nawet jeśli wydaje nam się to absurdem. On jest nieskończenie mądrzejszy od nas. I jeśli tego nie akceptujemy, to krzyżujemy Jego plan względem naszego życia i być może ludzkości. Być może to jest chrześcijański punkt widzenia, ale jako chrześcijanin jak mam mieć inny? Mam zaprzeć się samego siebie? Jeśli mam dyskutować na ten temat, to musielibyśmy otworzyć nowy: Czy Bóg istnieje? (oczywiście Bóg wszechmocny i wszechwiedzący) - Bo jeśli istnieje, to ta dyskusja jest bez sensu. Bo przyjmując inny punkt widzenia dopuszczajacy ingerencję człowieka w życie, dopuszczający możliwość zabijania niewiniątek, czy bezsilnych starców, w imię mojego interesu (bo żyłoby mi sie wygodniej), automatycznie ograniczałbym Jego możliwości i potencjał, negowałbym Jego wiedzę i prowadzenie. Czynami bym potwierdzał że ja wiem lepiej, a więc że On jest głupszy niż ja. A wtedy On nie byłby Bogiem (przynajmniej takim jakiego znam). A jeśli On nie byłby Bogiem - to kim by był? I pojawiałoby sie pytanie- skoro on jest ograniczony, to może Go wcale nie ma? Może jest tylko ułudą i wynikiem jakiejś niedojrzałej alienacji, aberracji umysłowej czy ewazji od życia? Ucieczką przed odpowiedzialnością? Ograniczanie Boga jest przejawem ogromnej pychy, chęcią dorównania mu, zanegowaniem Boga wsączonego człowiekowi przez jego przeciwnika i kłamcę, który chce człowieka unieszczęśliwić. Jest grzechem pierworodnym. To jest po prostu oznaką tego właśnie grzechu.
Dlatego, jeśli serio traktujemy chrześcijaństwo, to wątpliwości w tym wątku przejawiane są dla mnie niezrozumiałe.

są tu znów bardzo na miejscu
To nie są tożsame sytuacje. Tamta to była "oops wpadka", której mamusia chciała się pozbyć.


To nie są tożsame sytuacje
Raczej są: aborcja to aborcja. Mord to mord.

sant napisał/a:
Prawo do życia ma większy ciężar gatunkowy niż niewygody związane z ciążą i porodem.

Ma, tylko ja nie mówię o niewygodach.

Przepraszam, a o czym? - Z jakiego powodu popełnia się aborcję?


a o czym?
7 post od dołu licząc od tego

[ Dodano: Czw 24 Wrz, 2009 13:26 ]

po co to ciągniesz ?
1. mam w tym swój cel

2. sądzę, że słuszniej powtórzyć kilka razy własne przekonanie niż używać "pięciu tysięcy" słów, które sprowadzają się do tego samego - "prawa kobiet"...

powtórzę zatem jeszcze raz słowa Gianny Jessen "zabijano mnie w imię praw kobiet"

słów Terlikowskiego nie będę już cytował, nie trzeba

"prawa kobiet"...
Jeżeli przeczytałeś ze zrozumieniem mój post to wiesz, że chodzi mi o coś czego nie da się zamknąć w pudełku "prawa kobiet".
Załóżmy taką sytuację :
Idziesz do dziewczyny i niesiesz dla niej jabłko. Wiesz, że się z niego ucieszy, polubi Cię itd. (standardowa historia) Po drodze zaczepia Cię żebrak, który prosi Cię o to jabłko bo jest głodny. Wiesz, że jak mu go nie dasz to umrze z głodu, ale jak nie zaniesiesz jabłka dziewczynie, to ona Cię nie polubi. Musisz zatem wybrać.
Teraz wyobraź sobie, że ktoś trzeci obserwuje Twoje spotkanie z tym żebrakiem. Uważasz, że ma prawo zmusić Cię do oddania tego jabłka w przypadku gdybyś go nie chciał oddać ?

Idziesz do dziewczyny i niesiesz dla niej jabłko. Wiesz, że się z niego ucieszy, polubi Cię itd. (standardowa historia) Po drodze zaczepia Cię żebrak, który prosi Cię o to jabłko bo jest głodny. Wiesz, że jak mu go nie dasz to umrze z głodu, ale jak nie zaniesiesz jabłka dziewczynie, to ona Cię nie polubi. Musisz zatem wybrać.
Teraz wyobraź sobie, że ktoś trzeci obserwuje Twoje spotkanie z tym żebrakiem. Uważasz, że ma prawo zmusić Cię do oddania tego jabłka w przypadku gdybyś go nie chciał oddać ?

heysel, z całym szacunkiem, co to jabłko ma wspólnego z mordem na własnym dziecku we własnej macicy?

Heysel, porównanie jest nieadekwatne, bo żebrak jest umierający sam z siebie, natomiast płód jest żywy, a dopiero interwencja chirugiczna lub inna może go doprowadzić do śmierci. W pierwszym więc przypadku mowa jest o wyborze między ocaleniem umierającego a nieocaleniem go, a w drugim - miedzy zabiciem żyjącego a niezabijaniem go.
Twoje porównanie pasuje raczej do sytuacji, w której matka ratując życie swojego umierającego dziecka wybiera własną śmierć - i tu nikt nie ma prawa jej zmusić do podjęcia takiego wyboru - jest on heroizmem. Oczywiście wszyscy rozumiemy różnicę wagi jabłka i życia... Dlatego o ile oddanie życia jest heroizmem, o tyle oddanie jabłka bardziej zwykłym, ludzkim odruchem.

natomiast płód jest żywy
Płód nie żyje tylko dzięki sobie i nie utrzymuje się przy życiu tylko dzięki sobie. Jest jak ten żebrak proszący o jabłko, prosi swoją matka o życie (jabłko).

[ Dodano: Pią 25 Wrz, 2009 16:22 ]
Życie płodu zależne jest od życia matki, ale nie jest to proces umierania przerywany interwencjami matki. Heysel, różnica jest na tyle jasna, że nie sądzę, żebyś jej nie widział.
nie ma to jak "precyzja analogii" wszak analogie z samej swej zasady są przybliżone, dlatego prosiłem o jej wyjaśnienie i dlatego cieszę się, że jej autor usunął nieprzyjemną odpowiedź na moją prośbę, zanim zdążyłem złośliwe odreagować... szacuneczek

pozwolę sobie zacytować powiedzenie jednego z moich profesorów: "analogia nie rodzi genealogii"; tak, tak - podobieństwo to nie tożsamość; analogia - moim zdaniem - może być różnie interpretowana;

a'propo głośnej znów teraz sprawy p. Alicji Tysiąc, mam też pewną analogię z innego forum:


Ja też czuję się pokrzywdzony. W kościele mam Swoje ulubione miejsce siedzące, ale często zdarza się, że zajmuje je jakaś starsza pani. Jak tak można??? W tej sytuacji muszę wypraszać staruszkę z Mojego miejsca i robię jej wstyd przy ludziach. Czasami stawia opór, więc muszę użyć siły fizycznej. A Ja mam takie delikatne ręce. Czy ktoś stanie w Mojej obronie???

źródło (forum zamknięte)

tiaa... analogie...
To była po tylko próba przybliżenia problemu, z którym się borykam. Wszystko. Chciałem tylko, żeby być ktoś pomógł mi go rozwiązać.
heysel, jesteś umysłem ścisłym

nie możesz normalnie nazwać rzeczy po imieniu zamiast uciekać się do analogii (które czasem trudno jednoznacznie zinterpretować - vide: spór z omykiem o interpretację właśnie...) czy innych humanistycznych środków literackich...?

a'propo głośnej znów teraz sprawy p. Alicji Tysiąc, mam też pewną analogię z innego forum:

Cytat:
Ja też czuję się pokrzywdzony. W kościele mam Swoje ulubione miejsce siedzące, ale często zdarza się, że zajmuje je jakaś starsza pani. Jak tak można??? W tej sytuacji muszę wypraszać staruszkę z Mojego miejsca i robię jej wstyd przy ludziach. Czasami stawia opór, więc muszę użyć siły fizycznej. A Ja mam takie delikatne ręce. Czy ktoś stanie w Mojej obronie???

źródło (forum zamknięte)

tiaa... analogie...


Niektórzy mają hopla i dziwaczeją. Ot analogia.
Jak ktoś nie wie po co przychodzi do Kościoła i jeszcze traktuje Kościół jakby należał do niego to chyba zbyt dobrze się nie czuje. Jeśli przychodzi się do Kościoła to siada się tam, gdzie wolne miejsce lub sie stoi jak nie ma miejsca. A brak szacunku względem osób starszych jest już typowym przegięciem i jak ktoś zadaje jeszcze tak durne pytanie "Czy ktoś stanie w Mojej obronie?" to wypadałoby od razu jasno stwierdzić, że obrona to należy się starszym osobom.


Jak ktoś nie wie po co przychodzi do Kościoła i jeszcze traktuje Kościół jakby należał do niego to chyba zbyt dobrze się nie czuje. Jeśli przychodzi się do Kościoła to siada się tam, gdzie wolne miejsce lub sie stoi jak nie ma miejsca. A brak szacunku względem osób starszych jest już typowym przegięciem i jak ktoś zadaje jeszcze tak durne pytanie "Czy ktoś stanie w Mojej obronie?" to wypadałoby od razu jasno stwierdzić, że obrona to należy się starszym osobom.
cóż... nie każda analogia jest jasna...

sam widzisz, Autorze pierwszej analogii...

No, przynajmniej raz konkret, i to mi gra. No to ja dodam jeszcze - Wyjaśnienie Kongregacji Nauki Wiary o aborcji żeby było jasne.


Ostatnio dotarło do Stolicy Apostolskiej szereg listów, również od wysoko postawionych osobistości życia politycznego i kościelnego, informujących o zamieszaniu, jakie wytworzyło się w różnych krajach, przede wszystkim Ameryki Łacińskiej, w następstwie manipulacji i instrumentalizacji artykułu abp. Rino Fisichelli, prezesa Papieskiej Akademii Nauk, o smutnej sprawie brazylijskiej dziewczynki. W artykule tym, który ukazał się na łamach L’Osservatore Romano z 15 marca 2009 r., przedstawiono nauczanie Kościoła, biorąc jednak pod uwagę dramatyczną sytuację wspomnianej dziewczynki, która – jak można się było później dowiedzieć – spotkała się z wszelką duszpasterską delikatnością zwłaszcza ze strony ówczesnego ordynariusza Olindy i Recife, abp. José Cardoso Sobrinho. W związku z tym Kongregacja Nauki Wiary, w nocie opublikowanej 11 lipca w L'Osservatore Romano przypomina, że nauczanie Kościoła o aborcji nie zmieniło się i nie może się zmienić. Nauczanie to wyłożono następująco w numerach 2270-2273 Katechizmu Kościoła Katolickiego:

(Nr 2270) „Życie ludzkie od chwili poczęcia powinno być szanowane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swego istnienia istota ludzka powinna mieć przyznane prawa osoby, wśród nich nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty do życia. «Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię» (Jr 1, 5). «Nie tajna Ci moja istota, kiedy w ukryciu powstawałem, utkany w głębi ziemi» (Ps 139, 15).

(Nr 2271) Kościół od początku twierdził, że jest złem moralnym każde spowodowane przerwanie ciąży. Nauczanie na ten temat nie uległo zmianie i pozostaje niezmienne. Bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel lub środek, jest głęboko sprzeczne z prawem moralnym. „Nie będziesz zabijał płodu przez przerwanie ciąży ani nie zabijesz nowo narodzonego” (Didaché, 2, 2). „Bóg... Pan życia, powierzył ludziom wzniosłą posługę strzeżenia życia, którą człowiek powinien wypełniać w sposób godny siebie. Należy więc z największą troską ochraniać życie od samego jego poczęcia; przerwanie ciąży, jak i dzieciobójstwo są okropnymi przestępstwami” (Sobór Watykański II, konstytucja Gaudium et spes, 51).

(Nr 2272) Formalne współdziałanie w przerywaniu ciąży stanowi poważne wykroczenie. Kościół nakłada kanoniczną karę ekskomuniki za to przestępstwo przeciw życiu ludzkiemu. «Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa» (Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 1398), «przez sam fakt popełnienia przestępstwa» (kan. 1314), na warunkach przewidzianych przez prawo (por. kan. 1323-1324). Kościół nie zamierza przez to ograniczać zakresu miłosierdzia. Ukazuje ciężar popełnionej zbrodni, szkodę nie do naprawienia wyrządzoną niewinnie zamordowanemu dziecku, jego rodzicom i całemu społeczeństwu.

(Nr 2273) Niezbywalne prawo do życia każdej niewinnej istoty ludzkiej stanowi element konstytutywny społeczeństwa cywilnego i jego prawodawstwa: «Niezbywalne prawa osoby winny być uznawane i szanowane przez społeczeństwo cywilne i władzę polityczną. Owe prawa człowieka nie zależą ani od poszczególnych jednostek, ani od rodziców, ani nie są przywilejem pochodzącym od społeczeństwa lub państwa. Tkwią one w naturze ludzkiej i są ściśle związane z osobą na mocy aktu stwórczego, od którego osoba bierze swój początek. Wśród tych podstawowych praw należy wymienić... prawo do życia i integralności fizycznej każdej istoty ludzkiej od chwili poczęcia aż do śmierci... W chwili, gdy jakieś prawo pozytywne pozbawia obrony pewną kategorię istot ludzkich, których ze swej natury powinno bronić, państwo przez to samo neguje równość wszystkich wobec prawa. Gdy państwo nie używa swej władzy w służbie praw każdego obywatela, a w szczególności tego, który jest najsłabszy, zagrożone są podstawy praworządności państwa... Wyrazem szacunku i opieki należnej mającemu urodzić się dziecku, począwszy od chwili jego poczęcia, powinny być przewidziane przez prawodawstwo odpowiednie sankcje karne za każde dobrowolne pogwałcenie jego praw» (Kongregacja Nauki Wiary, instrukcja Donum vitae, III)”.

W encyklice Evangelium vitae Papież Jan Paweł II potwierdził to nauczanie swoim autorytetem najwyższego Pasterza Kościoła: „Mocą władzy, którą Chrystus udzielił Piotrowi i jego Następcom, w komunii z Biskupami – którzy wielokrotnie potępili przerywanie ciąży, zaś w ramach wspomnianej wcześniej konsultacji wyrazili jednomyślnie – choć byli rozproszeni po świecie – aprobatę dla tej doktryny – oświadczam, że bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel czy jako środek, jest zawsze poważnym nieładem moralnym, gdyż jest dobrowolnym zabójstwem niewinnej istoty ludzkiej. Doktryna ta, oparta na prawie naturalnym i na słowie Bożym spisanym, jest przekazana przez Tradycję Kościoła i nauczana przez Magisterium zwyczajne i powszechne” (nr 62).

Gdy chodzi o umyślnie wywołaną aborcję w pewnych trudnych, złożonych sytuacjach, pozostaje w mocy wyraźne, precyzyjne nauczanie Papieża Jana Pawła II: „To prawda, że często przerwanie ciąży jest dla matki przeżyciem dramatycznym i bolesnym, ponieważ decyzja o pozbyciu się owocu poczęcia nie zostaje podjęta z racji czysto egoistycznych i dla wygody, ale w celu ratowania pewnych ważnych dóbr, takich jak własne zdrowie albo godziwy poziom życia innych członków rodziny. Czasem zachodzi obawa, że poczęte dziecko będzie musiało żyć w tak złych warunkach, iż lepiej się stanie, jeśli się nie narodzi. Jednakże wszystkie te i tym podobne racje, jakkolwiek poważne i dramatyczne, nigdy nie mogą usprawiedliwić umyślnego pozbawienia życia niewinnej istoty ludzkiej” (encyklika Evangelium vitae, nr 58).

Gdy chodzi o problem pewnych terapii mających na celu zachowanie zdrowia matki, to trzeba dobrze rozróżnić między dwoma odmiennymi przypadkami: z jednej strony zabiegiem powodującym bezpośrednio śmierć płodu, zwanym czasem niewłaściwie aborcją „terapeutyczną”, który nigdy nie może być dozwolony, gdyż jest bezpośrednim zabójstwem niewinnej istoty ludzkiej, a z drugiej strony zabiegiem, który sam w sobie nie jest aborcją, choć może wywołać jako uboczny skutek śmierć dziecka: „Jeśli na przykład ratowanie życia przyszłej matki, niezależnie od tego, że jest ona w stanie ciąży, wymagałoby pilnie operacji chirurgicznej czy innego zabiegu terapeutycznego, który miałby jako uboczny skutek, bynajmniej nie chciany ani nie zamierzony, jednak nieunikniony, śmierć płodu, to takiego aktu nie można by nazwać bezpośrednim zamachem na niewinne życie. W takich warunkach operację można uznać za dozwoloną, tak jak inne podobne zabiegi medyczne, zawsze pod warunkiem, że chodzi o dobro wysokiej wartości, jakim jest życie, i że niemożliwe jest przesunięcie jej po urodzeniu dziecka ani zastosowanie innego skutecznego środka” (Pius XII, przemówienie do „Frontu Rodziny” i Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych, 27 listopada 1951 r.).

Gdy chodzi o odpowiedzialność pracowników służby zdrowia, trzeba przypomnieć słowa Papieża Jana Pawła II: „Ich zawód każe im strzec ludzkiego życia i służyć mu. W dzisiejszym kontekście kulturowym i społecznym, w którym nauka i sztuka medyczna zdają się tracić swój wrodzony wymiar etyczny, mogą doznawać oni często silnej pokusy manipulowania życiem, z czasem wręcz powodowania śmierci. Wobec istnienia takiej pokusy wzrasta niezmiernie ich odpowiedzialność, która znajduje najgłębszą inspirację i najmocniejsze oparcie właśnie we wrodzonym i niezbywalnym wymiarze etycznym zawodu lekarskiego, o czym świadczy już starożytna, ale zawsze aktualna przysięga Hipokratesa, według której każdy lekarz jest zobowiązany okazywać najwyższy szacunek życiu ludzkiemu i jego świętości” (encyklika Evangelium vitae, nr 89).


http://www.radiovaticana....lo.asp?c=301864

A czego ten problem dotyczy? Co takiego jest ci ciężko zrozumieć?

Tylko kobieta ma wolny wybór czy donosić ciąży, która nie z jej własnej woli czy nieodpowiedzialności się rozpoczęła. Tak samo jak Ty masz wolny wybór czy komuś pomożesz czy nie.
temat dotyczy chyba porzuconych kobietach w ciąży bo jeśli nie to partner ma też coś do powiedzenia, przecież to dwoje ludzi zrobiło to dziecko. Nie ma czegoś takiego jak samozapłodnienie wśród kobiet.

czyli jednak wychodzi, że "prawa kobiet"...
Nie, bo raz ponieważ nie chodzi mi o aborcję ogólnie. Dwa, patrz zdanie drugie ...
pozostanę przy swoim, bo dla mnie to czysta retoryka
Przecież wyraźnie zaznaczyłem, że to ja mam dylemat ... I nie jest moim celem przekonywanie nikogo do niczego ...