ďťż
Strona początkowa Umińscy19 marzec 2006 - III NIEDZIELA WIELKIEGO POSTUnabożeństwo na zywo w internecie niedziela godz. 10:00Niedziela 06.05.2010 - "orszak pogrzebowy"12 marzec 2006 - II NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU28.02.2010 niedziela - KTO JEDZIE ?Kolejny PAINTBALL niedziela 4.10.20092 kwietnia 2006 - V NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU4marca 2007 - II Niedziela Wielkiego PostuV Niedziela Wielkanocna: 20.IV.2008Czy zakupy przez internet w niedzielę to grzech?
 

Umińscy

Mt 20, 1-16a Przypowieść o robotnikach w winnicy.

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam". Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?" Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy". A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: "Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych". Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty". Na to odrzekł jednemu z nich: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».


Po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że tutaj jest ważne to, że niektórzy muszą nawracać się dłużej, a inni krócej, żeby otrzymać zapłatę, czyli nagrodę. Do tej pory jakoś wyłącznie zwracałem na aspekt stricte finansowy tej przypowieści.

A, i jeszcze jedna rzecz, że to właśnie Pan powołuje do nawracania się o różnej porze naszego życia.
Po uslyszeniu dziesiejszej Ewangelii, nasunęły mi się refleksje.Człowiek powinien otworzyć się na dary , które otrzymuje podczas Ofiarowania-jest to Miłość i Dobroć. Są to dary , które otrzymujemy bezinteresownie. Nie są one zapłatą za nasze sprawiedliwe czyny-sa poprostu darem, który wynika z nieskończonej miłosci Boga do Człowieka.
A ja widze, ze jesem powolywana do pracy wiele razy, w roznych momentach swojego zycia. Juz pare razy odpowiedzialam, poszlam, ale jakos dopiero teraz uslyszalam, ze to chodzi o moja prace ze to ja mam byc sługą, a jakos czesto mi sie zdaje, ze to On




Przypowieść o robotnikach uczy o tym że niezależnie od tego gdy ktoś nawraca się w dzieciństwie,w sile wieku, czy przed śmiercią, otrzymuje tę samą zapłate, którą jest zbawienie wieczne. Może pojawić sie tu pewne wynaturzenie. Ktoś słuchając tych słów swoje nawrócenie będzie odkładał do końca życia i może się zdarzyć że nie zdąrzy.
Ale ci robotnicy, którzy przyszli później to nie zwlekali z przyjściem do winnicy, tylko dopiero później zostali zauważeni

W różnym czasie dociera Dobra Nowina do człowieka, często to nie jest wina konkretnej osoby, ale jej otoczenia. NIE ma w tym jej udziału .

To nie reguła, od razu mówię, ale niektóre przypadki.

Ale ci robotnicy, którzy przyszli później to nie zwlekali z przyjściem do winnicy, tylko dopiero później zostali zauważeni
hmm.... No nie wiem... Gospodarza przychodzi i mówi do nich
- Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie ?
Zastanowiłaś się nad tym pytaniem. Po co je zadał ? To że ich nikt nie najoł wiemy bez ich odpowiedzi. Chodzi o stwierdzenie : cały dzień bezczynnie. Dlaczego im to wyrzuca ?


W różnym czasie dociera Dobra Nowina do człowieka, często to nie jest wina konkretnej osoby, ale jej otoczenia. NIE ma w tym jej udziału .
hmm...Według tego rozumowania można by sądzić że jeśli ktoś idzie do piekła to też nie jest jego wina. Mi chodzi o kombinatora, który zna dobrą nowinę ale nie chce podjąć trudu przemiany i nawrócenia. Woli uciechy światowe.Myśli sobie że "na starość się tym zajmę wtedy będę miał na to czas". Wie że Bóg akceptuje takie nawrócenie i chce perfidnie z tego skorzystać w dogodnym dla siebie czasie.
Jasne, masz rację , ale niektórzy siedzą bezczynnie, bo są bezsilni...