ďťż
Strona początkowa Umińscy10 Czerwiec 2007 - 10 Niedziela Zwykła19 marzec 2006 - III NIEDZIELA WIELKIEGO POSTUnabożeństwo na zywo w internecie niedziela godz. 10:00Niedziela 06.05.2010 - "orszak pogrzebowy"10 września 2006 - XXIII Niedziela Zwykła12 marzec 2006 - II NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU16 lipca 2006 - XV NIEDZIELA ZWYKŁA18 czerwca 2006 - XI NIEDZIELA ZWYKŁA19 luty 2006 - VII NIEDZIELA ZWYKŁA20 sierpnia 2006 - XX Niedziela Zwykła
 

Umińscy

(Mt 28,1-10)

Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób. A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg. Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby umarli. Anioł zaś przemówił do niewiast: Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie. Oto, co wam powiedziałem. Pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i biegły oznajmić to Jego uczniom. A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: Witajcie. One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą.



A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: Witajcie. One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon.

Tak na gorąco: wyzywający fragment - upaść komuś do nóg i go w nie pocałować! Czy taki gest ma sens? Wszyscy zapewne zaraz krzykną: "Tak dla Jezusa wszystko". Piotr podobnie powiedział..... Być komuś posłusznym, to chyba nie modne w tych czasach, gdzie bardzo często każde usta wykrzykują "wolność, wolność.." Niewiasty może trochę ze strachu upadły ale jednocześnie naturalnie Go pocałowały w nogi! Podziwiam je. Tak naturalnie wyznały w Nim Pana! Spełniły się słowa z listu do Filipian /por. 2 Flp 2, 6-11/.

Można godzinami rozprawiać o posłuszeństwie czy uległości, choć skupię się na jednym. Jest to powiązane z moim zamyśleniem. Ostatnio znajomy powiedział mi bardzo mądrą historyjkę, jak to muzułmanin pouczył chrześcijanina. Mianowicie stwierdził, że gdyby on wierzył w Jezusa eucharystycznego, to gdyby wszedł do świątyni padł by na posadzkę. Przecież to Bóg. Dziwił się w ten sposób naszej ignorancji. Codziennie możemy stanąć w obliczu Boga, ale nie potrafimy należycie oddać pokłonu. Mówię o sobie! "Wpadam" do kościoła, wszystko takie normalne, jakbym spotkał kumpla w barze. Może przesadzam ale brakuje mi tej świadomości, że jestem w obliczu BOGA...., któremu winnien jestem cześć, hołd.
Skoro poruszyłeś temat obecności Boga i naszego zachowania względem Jego, tez mi sie nasuwa pytanie o moją wiarę. Nie wiem jak interpretować własne zachowanie. Może to nie jest takie złe, ze czujemy się swobodnie w domu naszego Ojca. Bo ja też tak się czuję. A z rugie strony zadaję sobie pytanie, czy gdyby za ołtarzem stał Chrystus, taki jakim Go apostołowie oglądali, to czy też bym się tak zachowywała? Chyba nie. Albo kwestia przyjmowania Komunii Świetej. Często pytam samą siebie czy wierzę?? Odpowiadam, że tak, a więc dlaczego gdy idę na spotkanie z Panem serce nie bije mi jak oszalałe, dlaczego łzy szczęścia nie spływają po twarzy? Przecież to Bóg...
Oskar w tamtych czasach Jezusa traktowano jak nauczyciela, jakis autorytet, ale i tez go przeklinano, opluwano... myślę, że nie czołgano sie za nim, nikt przez jego 30 pare l;at nie wpatrywal sie w Niego jak w obrazek.
Myśle, że gdyby teraz był Jezus na poczatku bylby szok. Ale z czasem traktowalibyśmy go ta jak kiedyś.


Nie chodzi mi o czołganie się przed Jezusem Eucharystycznym tylko o naszą postawę wewnętrzną. Czy jest prawidłowa? Czy należycie jesteśmy przygotowani do każdego spotkania z Nim w Komunii? Jak patrzę na siebie to mam wątpliwości....

Smyracz wiem, że nasze spotkanie z Nim nie ma być sztywne i nie jest Tylko czy przychodzą na Eucharystię potrafimy zdobyć się na gest poddaństwa właśnie dla Niego, czy potrafimy przebyć całą mszę w skupieniu by skoncentorwać się na Nim. I nie chodzi mi czy zawsze tak jest czy chociaż się staramy....
Ten fragment dotyczący zmartwychwstania jest najradośniejszym momentem w moim życiu. Nie ma ważniejszego momentu w życiu chrześcijanina niż zmartwychwstanie Chrytusa. To jest ten czas, w którym Chrystus pokonał śmierć, by ona nie panowała nad nim.
Czego chcieć więcej? Chrystus pokazał nam w ten sposób, że pełnienie wolo Boga do samego końca kończy się właśnie takim momentem, gdy idziemy do naszego Ojca, bo śmierci już nie ma, została pokonana.

Problem jest tylko w tym, ze nie bardzo wierzymy, że Chrystus pokonał śmierć,że boimy się śmierci jak diabeł święconej wody.
Ale skoro jest to prawdą, to przecież nie musimy się bać czegoś co nie istnieje. Sam moment tej "śmierci fizycznej" jest przejściem ze śmierci do życia. I to jest wspaniały powód by chwalić Boga i dziękować mu za Chrystusa, który nas wyprowadził z tej śmierci. Chwała mu za to.



Pozdrawiam