ďťż
Strona początkowa Umińscy20 marca 2005 - Niedziela Palmowa czyli Męki Pańskiej19 marzec 2006 - III NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU27 lutego 2005 - III niedziela Wielkiego Postunabożeństwo na zywo w internecie niedziela godz. 10:00Niedziela 06.05.2010 - "orszak pogrzebowy"10 kwietnia 2005 - III Niedziela Wielkanocna11 grudnia 2005 - III niedziela adwentu12 marzec 2006 - II NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU13 lutego 2005 - I niedziela Wielkiego Postu13 marca 2005 - V niedziela Wielkiego Postu
 

Umińscy

1. Każda przyjaźń, czy inna relacja osób ma swoją historię:
• Bywają elementy wspólne (spotkanie, rozmowa, wspólne pasje, praca)
• Bywają elementy odrębne (konkretne okoliczności spotkań, rozmów, etc)
Owocem jest zaufanie, sympatia, wzajemna życzliwość, zrozumienie (niekiedy jest, że ludzie rozumieją się bez słów). Kiedy są razem, nie ma czasu na nudę i rutynę. Wiernie trwają w swej wspólnocie przyjaźni, czy i miłości – jak małżonkowie. Nie liczą się wówczas rzadkie włosy na głowie, piegi na buzi, czy szczerba między zębami. Ani w przyjaźni, ani w koleżeństwie, ani w pracy nie liczą się ludzkie ograniczenia, nie one bynajmniej są w centrum zainteresowania. To, co najbardziej istotne to człowiek, który stoi w obliczu swego powołania, które trzeba zrealizować. Co prawda życie niejednokrotnie potrafi bardzo ostro zweryfikować sposób realizacji tegoż powołania, niemniej jednak człowiek z reguły nigdy nie jest pozostawiony sam sobie w zadaniu, jakie przed nim stoi.
2. Liturgia Kościoła przypomina nam historię powołania największego z proroków ST – Izajasza. Ciągle nam pewnie pobrzmiewa w głowach jego „biada mi! Jestem zgubiony!”. Zadrżał, gdy zobaczył Chwałę Bożą, zaczął wyliczać swe wady. Prawdopodobnie jedną z nich było to, że się jąkał. Zapomniał, że Ten, który skierował do niego swe Słowo ma moc go oczyścić i wydoskonalić. Zapomniał, iż nie jest sam sobie zostawiony ze swoim problemem.
Ile razy w życiu naszym spotykamy się z podobnymi scenami? Człowiek zapomina o swoim powołaniu wpierw do człowieczeństwa. Alkohol, narkotyki, arogancja i wulgarność zdają się wypierać dziś z wielu ludzi fundamentalną prawdę o człowieku, prawdę o stworzeniu na obraz i podobieństwo Boże. Człowiek, który dostał się w życiową opresję próbuje bardzo często liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Kiedy rodzina, przyjaciele i inni pytają: „Co się stało?” „Co się z tobą dzieje?” Wówczas najczęściej pada stwierdzenie, iż wszystko jest OK., że sam sobie poradzę. To pierwszy i bardzo ważny sygnał, iż proces zamknięcia się w sobie jest bardzo posunięty. Taki bieg spraw przyjmuje czasem tragiczny w skutkach bieg. Patrzy się na człowieka, który gaśnie, szamocze się sam ze sobą, a i też z innymi. Krzywdzi siebie i drugich. Sądzi, że tak będzie najlepiej, że w ten sposób zaradzi jakiemuś złu. A prawda jest zupełnie odwrotna.
3. Rodzi się zatem pytanie: cóż począć, kiedy przyjdzie kryzys i opresja? Z pomocą przychodzi wpierw święty Paweł. Pisząc list do Koryntian, u których doszło do rozłamu na tle obyczajowym – wpierw upomina oraz poucza tych, którzy dopuścili się występku. Potem zaś, jak słyszeliśmy przed chwilą, przechodzi do wyznania wiary. Przypomina o powrocie do źródła: do Chrystusa Zmartwychwstałego, który dźwiga ze śmierci grzechu oraz ze śmierci wiecznej.
Jednak jeszcze bardziej głębsze rozumienie problemu objawia nam Chrystus w dzisiejszym ewangelicznym zdarzeniu. Ma ono przynajmniej dwie płaszczyzny. Pierwsza dotyczy troski Mistrza z Nazaretu o byt człowieka. Dostrzegłszy utrudzenie i strapienie Szymona oraz jego towarzyszy, czyni dla nich cud. Wie, że od udanego połowu zależy byt tychże rybaków, oraz ich rodzin. I rzeczywiście, musieli się natrudzić, by złowione ryby przetransportować na brzeg. Tu mogło się też wszystko skończyć. Jest towar, są wiec i pieniądze. Życie i reputacja zostały uratowane. Jednak dzieje się inaczej. Rozpoczyna się druga płaszczyzna relacji Szymona z Jezusem. Dostrzegł późniejszy Piotr, podobnie jak Izajasza, że jest z niego grzeszny człowiek. Zapomniał o swej wielkoduszności i otwartości serca. A te mogą mieć tylko w Jednym swe źródło – w Bogu, w Tym, który stał obok niego, który przed paroma chwilami znajdował się wraz z nim na łodzi. Poruszyło się serce w Szymonie, zrobiły pewnie na nim nie małe wrażenie słowa, które usłyszał nieco wcześniej: Wypłyń na głębię! Inaczej mówiąc: nie bądź malkontent! Przecież wiem, że stać się na więcej!
Pamiętamy, co było później: wyznanie Piotra „Tyś jest mesjasz, Syn Boga Żywego!”. Oto autentyczność postawy ucznia Chrystusowego: za każdym czynem, tym zasługującym jak i też za grzechem powinno podążać wyznanie wiary w Chrystusa Zmartwychwstałego, który – powtórzmy - dźwiga ze śmierci grzechu oraz ze śmierci wiecznej.


Podczaczas homili, ks przedstawił wage cudu tzn. że logicznie patrzać , to rybak zawsze wypływa łowić w nocy bo wtedy szansa połowu jest większa. A Chrysus , pokazał że wszystko dla Boga jest możliwe w dzień połów był bardzo obfity.
Co dało do myślenia nie tylko Piotrowi i jego towarzyszom.
Poza tym ryby z założenia łowi się podczas żerowania, bo wtedy są mało uważne, tylko ze one żeruja w trzcinach u brzegu. Wypłynięcie na głębię było z punktu widzenia praw natury totalnie nielogiczne