ďťż
Strona początkowa Umińscy19 marzec 2006 - III NIEDZIELA WIELKIEGO POSTUnabożeństwo na zywo w internecie niedziela godz. 10:00Niedziela 06.05.2010 - "orszak pogrzebowy"12 marzec 2006 - II NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU28.02.2010 niedziela - KTO JEDZIE ?Kolejny PAINTBALL niedziela 4.10.20092 kwietnia 2006 - V NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU4marca 2007 - II Niedziela Wielkiego PostuV Niedziela Wielkanocna: 20.IV.2008Czy zakupy przez internet w niedzielę to grzech?
 

Umińscy

(Mt 9,9-13)

Jezus wychodząc z Kafarnaum ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? On, usłyszawszy to, rzekł: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.


Kto ma ochote przeczytać moje "kazanie" to zapraszam....

Niezwykle bogata w treść Ewangelia, a przecież taka krótka.

Pierwsze wersety ukazują nam powołanie Lewiego /imię Mateusz wystepuje w ewangelii Mateusza, u Łukasza jest Lewi por. Łk 5, 27/. Imię Mateusz zapewnie zostało nadane później przez samego Jezusa, wyznaczającego swoich apostołów. Lewi natomiast wskauje pochodzenie najprawdopodobniej z pokolenia kapłańskiego Lewiego.

Mateusz jest celnikiem. Był poborcą podatkowym Heroda Antypasa, pobierającym opłaty za wywożone i wwożone towary. Być może ściągał równocześnie podatek na rzecz Rzymu. Za to co robił był oskarżany o: współpracę z okupantem, jak również podejrzewano go, iż wykorzystuje swoje stanowisko aby się wbogacić, żadając opłat wyższych niż określały rozporządzenia. Oczywiście była to ocena dotycząca wszystkich celników, pogardzanych przez faryzeuszy. Generalnie Rabini ten zawód zaliczali do niechlubnego grona grzeszników. Oprócz celników widzano wśród nich również morderców, rozbójników, pastuchów, poganiaczy osłów i wielbłądów itd. /listy pogardzanych zawodów są różne, wśród nich nawet wymienia się lekarza [bo puszczającego krew]/.

Zatem mamy grzeszników /nie tak jak w naszym rozumieniu = każdy który zgrzeszył tylko poszczególne grupy osób/, które to określenie ówcześnie odnosiło sie do w/w zawodów, choć ogólnie można powiedzieć, iż były to osoby wiądące grzeszny żywot, nie troszczące się co na to powie religijna wspólnota. Stąd taka a nie inna reakcja, ocena Rabinów. Widzieli w nich osoby stracone. "Nie dla nich Królestwo Boże" tak byśmy to podsumowali.

Jednocześnie nie jest to powołanie na ucznia /=apostoła/ tylko zaproszenie do Królestwa Bożego. Dlatego wydzwięk tego co zrobił Jezus - jak widzimy - odbiega od tego co mówią faryzeusze. Powołuje Mateusza do Królestwa, zasiada do stołu z grzesznikami /=osobami pogardzanymi/. Całkowicie nie tak jak głoszono. Zasiąść z kimś do stołu w tamtej kulturze oznaczało wejść w bliską relację pomiędzy ludźmi, którzy w niej uczestniczyli. Jak można zasiąść zatem do stołu z tym, którego należy odrzucić, stonić od niego?

Jezus znów łamie schematy. Królestwo Boże jest dla wszystkich i nie ma przeszkody, która by mogła temu zapobiec! Wspomniane Królestwo Bożę to nie jakieś określone granice tylko panowanie Boga w nas. To bliska więź Boga z człowiekiem w jego sercu, to "małżeństwo Boga z nami" /por. Oz 2, 21/ Jeśli nam się wydaje, że nasze grzechy nas oddzielają od Boga, to On tym bardziej chce zasiadać z nami do stołu wspólnoty. On jako lekarz - jak ukazuje Jezusa ewangelista Mateusz - pragnie wyrzucić z nas grzech. Niekiedy to bolesny proces ale konieczny. Tylko co najważniejsze nie ma grzechu, któy by nie zostyał zgładzony w nas, choćby nam się wyadawało, że uzdrowienie jest niemożliwe u Boga to możliwe!

Końcówka Ewangelii natomiast jest dość dziwna. Jezus powiedział: "Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników." Jak to? Sprawiedliwi nie będą powołani? Ma to niewątpliwe charakter ironi w kierunku faryzeuszów, którzy zaszczytnym mianem sprawiedliwych określali siebie. Choć widzimy, iż Jezus wcale się z taką sprawiedliwością nie zgadza. Ci, którzy siebie stawiają na piedestale, pokładając ufność w swoim "doskonałym" postępowaniu Boga oglądać nie będą. Do Królestwa Bożego powołany jest każdy tylko wystarczy tego chcieć i nie mydlić sobie oczu, że jestem już sprawiedliwy ale potrzebuje lekarza - Boga Jezusa Chrystusa.
Fajne są pierwsze wersy. Jezus po prostu szedł sobie, Mateusz go jeszcze nie znał, a Ten powiedział: Pójdź za mną. Mateusz poszedł. Tak bez zastanowienia, bez sprzeciwu. Wielką moc musiały mieć słowa Jezusa. Ale wiara Mateusz też musiała być wielka. Zastanawiam się, czy Jezus nie mówi także do nas: Pójdź za mną. I czy my idziemy bez zastanowienia? Czy nie zadajemy pytań typu: gdzie? na jak długo? po co? Chciałbym tak jak Mateusz: po prostu pójść za Jezusem.

(Ale mi się napisało!)
Mnie tez w tych niedzielnych czytaniach zatrzymuje tylko to: Pojdz za mna. On wstał i poszedl.
To jakby przeciwienstwo mnie-bogatego mlodzienca-ktoremu Jezus powiedzial, by zostawil wszystko, co ma i poszedl za Nim. Ten odszedl-no poszedlby, ale zeby pierw zostawic wszystko, co sie ma? Najpierw to niech mi cos dadzą, to sie zastanowie, czy warto, czy chce, bo przeciez to TAKIE "ryzykowne".
Taka prostota mnie bardzo urzeka. Wstan-to wstaje. Rozdaj-ufam, rozdaje etc. Swiadectwo zywej takiej postawy spotykam we wspolnocie braci z Taize, ktorych mialam okazje osobiscie poznac -i napatrzec sie. Jeden z braci świadczyl, jak nie mogl tak po prostu polozyc sie spac, gdy jakis inny brat prawdopodobnie cos mial przeciw niemu...Musial isc, zapukac do jego pokoju i pojednac sie z nim. Takie proste. Takie banalne. Jak wstan i chodz. Jak pojdz za mna. On wstal i poszedl......... Bo tak mówi Bóg. Bóg MOWI. A Jego Słowo ma jakby moc stwórczą. Dodaje pewnosci, ze to da radę..


Od siebie mogę dołożyć spostrzeżenie, iż celnik za czasów okupacji rzymskiej był znienawidzonym poborcom podatków, który wspierał reżim Cesarstwa. On był postrzegany jako kolaborant. Ciekawe jak, nie w teorii, lecz w realu każdy z nas by postąpił ze swoim największym wrogiem?. Oto jest potanie skierowane do każdego z nas ile razy w sercu osądzamy tych najgorszych, złodziei, albo jak komentujemy te wszystkie afery gospodarcze?. Lub jak reagowałem siedząc wygodnie przed TV kiedy w Biesłanie terroryści mordowali dzieci w szkole?. Ja wiem jedno we mnie nie było podczas tej masakry miłości do tych morderców. Ale może wam się to udało.

Właśnie o takie sytuacje rozbija się nasza pobożność i dobre mniemanie o sobie - czyż nie?.[/i]

Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim.
Max posłuszeństwo
Jak dla mnie to raczej MAX zaufanie.