UmiĹscy
W liście z dnia 1 grudnia br., adresowanym do założycieli Drogi: Kikona Arguello, Carmen Hernandez oraz ks. Mario Pezziego kard. Francis Arinze, prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów poinformował ich o decyzjach papieża odnośnie celebracji liturgicznych praktykowanych we wspólnotach neokatechumenalnych.
Watykan, 1 grudnia 2005
Szanowni Państwo Kiko Argüello, Carmen Hernandez i ks. Mario Pezzi
Po rozmowach w niniejszej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w sprawie celebracji Najświętszej Eucharystii we wspólnotach Drogi Neokatechumenalnej, zgodnie z wytycznymi podanymi podczas spotkania z Państwem w dniu 11 listopada b.r., informuję Państwa o decyzjach Ojca Świętego.
Przy celebracji Mszy świętej, Droga Neokatechumenalna ma przyjąć i przestrzegać ksiąg liturgicznych zatwierdzonych przez Kościół, nie ujmując ani nie dodając niczego. Dalej, w odniesieniu do niektórych elementów, podaje się następujące wskazówki i wyjaśnienia:
1. Niedziela jest “Dies Domini”, jak zechciał to nakreślić Sługa Boży Papież Jan Paweł II w liście apostolskim o Dniu Pańskim. Dlatego Droga Neokatechumenalna musi wejść w dialog z biskupem diecezjalnym w celu wyjaśnienia, że wspólnota Drogi Neokatechumenalnej jest wcielona w parafię także w kontekście celebracji liturgicznych. Przynajmniej w jedną niedzielę w miesiącu, wspólnoty Drogi Neokatechumenalnej muszą uczestniczyć w Mszy świętej wspólnoty parafialnej.
2. Co do jakichkolwiek komentarzy wygłaszanych przed czytaniami, muszą one być krótkie. Należy też przestrzegać tego, co jest napisane we Wprowadzeniu Ogólnym do Mszału Rzymskiego (nn. 105 i 128) oraz we Wprowadzeniu do Lekcjonarza (nn. 15, 19, 38, 42).
3. Homilia, ze swej natury i wagi, jest zarezerwowana dla kapłana albo diakona (por. KPK, kan. 767 § 1). Co do okazjonalnego dołączania świadectw ze strony wiernych świeckich, właściwe dla nich miejsca i metody są wskazane w międzydykasterialnej instrukcji “Ecclesiae de Mysterio”, która została zatwierdzona “na zasadzie wyjątku” przez Papieża Jana Pawła II i opublikowana 15 sierpnia 1997 r. W dokumencie tym, w punktach 2. i 3. artykułu 3. napisane jest co następuje:
§2 – “Jest dozwolone, aby była krótka nauka pomagająca lepiej wyjaśnić sprawowaną liturgię, a nawet w wyjątkowych okolicznościach parę świadectw, o ile te mieszczą się w normach liturgicznych, przy okazji liturgii Eucharystycznych sprawowanych w szczególne dni (dla seminarzystów, chorych, etc.), i uważa się je za prawdziwie pomocne jako ilustracja zwykłej homilii wygłaszanej przez celebransa. Te nauki i świadectwa nie mogą przyjmować cech, które mogłyby sprawić, iż zostaną one pomylone z homilią.”
§3 – “Możliwość ‘dialogu’ podczas homilii (por. Dyrektorium o Mszach z Dziećmi, nr 4) może być przez celebransa używana okazyjnie i z roztropnością jako sposób wykładu, który nie przerzuca służby nauczania na innych.”
Należy też starannie przestrzegać instrukcji Redemptionis Sacramentum, nr 74.
4. Co do przekazywania znaku pokoju, udziela się Drodze Neokatechumenalnej pozwolenia, aby kontynuować indult już udzielony, nie przesądzając przyszłych zaleceń.
5. W sprawie przyjmowania Komunii Świętej, udziela się Drodze Neokatechumenalnej okresu przejściowego (nie przekraczającego dwóch lat) na przejście z szeroko rozpowszechnionego w jej wspólnotach sposobu przyjmowania Komunii Świętej (siedząc, ze stołem nakrytym obrusem umieszczonym w centrum kościoła zamiast przeznaczonym ku temu ołtarzem w prezbiterium) na zwykły sposób, w który cały Kościół przyjmuje Komunię św. Oznacza to, że Droga Neokatechumenalna musi zacząć przyjmować sposób rozdzielania Ciała i Krwi Pańskiej, opisany w księgach liturgicznych.
6. Droga Neokatechumenalna musi także korzystać z innych Modlitw Eucharystycznych zawartych w mszale, a nie tylko II Modlitwy Eucharystycznej.
W skrócie, Droga Neokatechumenalna, w swojej celebracji Mszy Świętej, powinna przestrzegać zatwierdzonych ksiąg, pamiętając o tym co napisano powyżej pod numerami 1,2,3,4,5 i 6.
Doceniając łaski, jakich Pan udzielił Kościołowi poprzez liczne działalności Drogi Neokatechumenalnej, korzystam z okazji aby przekazać moje wyrazy szacunku.
+ Franciszek Kard. Arinze
Prefekt
Wiadomość podaje za http://www.christianitas.pl
4. Co do przekazywania znaku pokoju, udziela się Drodze Neokatechumenalnej pozwolenia, aby kontynuować indult już udzielony, nie przesądzając przyszłych zaleceń.
Kard. Ratzinger w "Duchu liturgii" sam opowiedział się za przesunięciem znaku pokoju do momentu ofiarowania, tak jak to było zawsze w liturgii Zachodu [zniesionym całkowicie dopiero w rycie trydenckim].
Kard. Ratzinger w "Duchu liturgii" sam opowiedział się za przesunięciem znaku pokoju do momentu ofiarowania, tak jak to było zawsze w liturgii Zachodu [zniesionym całkowicie dopiero w rycie trydenckim].
Pozwole sobie z Panem nie zgodzić.
Znak pokoju nigdy nie został zniesiony.
Istniał on zawsze podczas liturgii uroczystej ale tylko między kapłanami.
Obecna forma przekazywania znaku pokoju wywodzi się z liturgii protestanckiej. Podkreśla ona konieczność uczestnictwa wiernych w celebracji Mszy Świętej co jest totalną bzdura.
Pozdrawiam
A ja uważam, że najwazniejsze, aczkowiek IMO niewystarczające jest zalecenie z pkt 1.
W wielu grupach istnieje niebezpieczna, prowadząca do sekciarstwa tendencja do zamykania się wewnątrz wspólnot i izolowania od życia parafii.
Neoni powinni mieć obowiązek do uczestniczenia we mszy parafialnej niedzielnej, a swoją lirurgie odprawiać w dni powszednie. Nawet w swoim własnym rycie.
Bo skoro bulla papieża Piusa V nie obowiązuje, to czemu im odmawiać prawa do własnego rytu?
Bo skoro bulla papieża Piusa V nie obowiązuje, to czemu im odmawiać prawa do własnego rytu?
Jezel bulla Piusa V została by zniesiona przez któregoś z papieży lub Sobór, pozostawanie w jednisci z Rzymem oznaczało by popadnięcie w schizme.
Dzieki Bogu nie została ona zniesiona.
Morał z tego taki że zarówno NOM jak i ryt neokatechumenalny staną się pełnoprawne za jakieś 200 lat
Pozdrawiam
Znak pokoju nigdy nie został zniesiony.
Istniał on zawsze podczas liturgii uroczystej ale tylko między kapłanami.
W średniowieczu istniał w ten sposób, że ludzie przekazywali sobie w czasie ofiarowania krucyfiks do ucałowania ze słowami "Pax tibi" - pokój tobie.
Zniesiono go ze względu na to, że nie zawsze ceremonia ta przebiegała z należytą powagą. Tymczasem w "Duchu liturgii" kard. Ratzinger wyraźnie proponuje, aby przywrócić znak pokoju właśnie na ofiarowanie, nawiązując do słów Ewangelii o pojednaniu się z bratem zanim złoży się ofiarę.
Zgadzam się.
Ofiatowanie to jedyne odpowiednie miejsce.
W obecnej formie rozbija on porzadek Mszy Świetej.
Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją kiedy ludzie zamiast klęczeć na Baranku Boży... biegają po całym kosciele podając sobie ręce.
[Podkreśla ona konieczność uczestnictwa wiernych w celebracji Mszy Świętej co jest totalną bzdura.
Proszę o podstawy tego orzeczenia że to jest bzdurą
Proszę o podstawy tego orzeczenia że to jest bzdurą
Droga Moniczko, a czy uważasz że wierni są do odprawienia Mszy potrzebni?
W NOM jest wiele momentów które mogą skłaniać nas do takiego myślenia i do takich należy znak pokoju w obecnym kształcie.
Można też zaliczyć do tego grona zmiane orientacji ołtarza (jak nie ma wiernych to odprawianie Mszy wydaje się bez sensu) czy odmawianie sekrety na głos.
Nie jest oczywiście przypadkiem to że te formy zaporzyczone są z kosciołów protestanckich w których kapłan nie jest ofiarnikiem ale przewodnikiem ludu. Wierzą oni że to nie słowa konsekracji a wiara obecnych na mszy jest powodem przemienienia co nie jest niczym innym jak herezja.
Niestety coraz więcej katolików zaczyna myśleć podobnie, co jest bezposrednim powodem symboliki protestanckiej w liturgi odprawianej przez katolickich księży.
Pozdrawiam serdecznie
Droga Moniczko, a czy uważasz że wierni są do odprawienia Mszy potrzebni?
(jak nie ma wiernych to odprawianie Mszy wydaje się bez sensu)
Nie są potrzebni, ale Bóg staje się chlebem DLA ludzi. Więc ich obecność jest istona.
Gdyby obecność ludu była zupełnie nieistotna, wtedy nie istniałby obowiązek uczestnictwa w niedzielnej mszy św.
Przecież wtedy kapłan sam odprawiłby mszę, gdzie konsekrowałby hostie, a dla ludu urządził liturgię słowa z długim kazaniem, po czym przystąpił do obrzędów Komunii św. [konsekrowane hostie zaś pochodziłyby z prywatnie odprawionej mszy]. W każdym razie byłaby to podobna celebracja jak w Wielki Piątek...
No i właśnie - dlaczego uczestnictwo ludu przy Konsekracji jest aż tak ważne, że stało się obowiązkowe ??? Skoro to tylko kapłan składa ofiarę w naszym imieniu ?
Nie ukrywam, że kiedyś było to dla mnie poważnym problemem. I choć teraz odpowiedziałem sobie nań, to dalej czekam niecierpliwie na dobre odpowiedzi [być może lepsze od mojej]....
Gdyby obecność ludu była zupełnie nieistotna, wtedy nie istniałby obowiązek uczestnictwa w niedzielnej mszy św.
Nie widzę związku.
W tym zdaniu widzę błąd logiczny polegający na fałszywym wniosku wyprowadzonym z prawdziwej przesłanki. Wszak w dni powszednie też odprawia się mszę.
Gdyby obecność ludu była zupełnie nieistotna, wtedy nie istniałby obowiązek uczestnictwa w niedzielnej mszy św.
Przecież wtedy kapłan sam odprawiłby mszę, gdzie konsekrowałby hostie, a dla ludu urządził liturgię słowa z długim kazaniem, po czym przystąpił do obrzędów Komunii św. [konsekrowane hostie zaś pochodziłyby z prywatnie odprawionej mszy]. W każdym razie byłaby to podobna celebracja jak w Wielki Piątek...
No i właśnie - dlaczego uczestnictwo ludu przy Konsekracji jest aż tak ważne, że stało się obowiązkowe ??? Skoro to tylko kapłan składa ofiarę w naszym imieniu ?
Nie ukrywam, że kiedyś było to dla mnie poważnym problemem. I choć teraz odpowiedziałem sobie nań, to dalej czekam niecierpliwie na dobre odpowiedzi [być może lepsze od mojej]....
Msza Święta jest Ofjarą Przebłagalną za nasze grzechy. Podczas Konsekracji możemy uzyskać najwięcej łask. Nie można rozdzielać tych 3ch składników Mszy: Offertorium, Przeistoczenia i Komunji kapłana. Komunia święta może być udzielana poza Mszą raczej na zasadzie wyjątku - i powinno to mieć miejsce w specjalnej ceremonji. Z kolei Konsekracja poza Mszą Świętą jest niedopuszczalnem nadużyciem.
Do Mszy nie jest potrzebna obecność tzw ludu Bożego. Ale nawet przed SV2 zalecano, aby kapłanowi asystował przynajmniej ministrant
Jeszcze jedno: prawdą jest, że kapłan składa ofiarę w naszym imieniu - ale nie mniej ważną prawdą jest, że kapłan działa tam w osobie Chrystusa
Nie chcąc mieszać i przedstawiać jakieś swoje poglądy na ten fragment listu,mimo,ze tez zmiany,które są zawarte w tym liście być może będą realizowane na Drodze Neokatechumenalnej,ale wiem jedno: Droga nie zamyka się na to wszystko co dzieje się w parafii,ponieważ jest jej częścią i jest podporządkowana nie tylko biskupowi diecezjalnemu ale także proboszczowi danej parafii. Tak więc warto pamietać o tym, a także o drugiej sprawie,że wszyscy bracia we wspólnotach dostosowują się w sprawach prowadzenia Eucharystii czy liturgii do zaleceń prezbiterów, sami nie decydują o tym,jak ma być sprawowana Eucharystia.
Jeżeli zostaną wprowadzone jakiekoliwiek zmiany w prowadzeniu Eucharystii to napewno wszyscy bracia we wspólnotach na całym świecie będą musiały się dostosować do zaleceń.
To tyle narazie w tym temacie.
Pozdrawiam
Do Mszy nie jest potrzebna obecność tzw ludu Bożego.
Po pierwsze witam na forum
Po drugie: może i obecność nasza nie jest potrzebna na Mszy aby była odprawiona, natomiast nam potrzebna jest obecnośc na Mszy. A że Bóg staje się Chlebem DLA NAS, więc... jak może nas tam nie być?
Po drugie: może i obecność nasza nie jest potrzebna na Mszy aby była odprawiona, natomiast nam potrzebna jest obecnośc na Mszy. A że Bóg staje się Chlebem DLA NAS, więc... jak może nas tam nie być?
Pisałem, że nie można rozdzielać 3ch składników Mszy: Offertorium, Przeistoczenia i Komunji kapłana.
Więc: ważniejszą rzeczą jest przebłaganie naszych grzechów od przyjęcia przez nas Najświętszego Sakramentu.
jesteśmy bliscy dyskusji "o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy", więc może na tem poprzestańmy
pzdr
Co to znaczy, że ważniejsze jest przebłaganie naszych grzechów od przyjęcia Najświętszego Sakramentu? Spowiedź powszechna na początku Mszy Świętej jest ważniejsza od przyjęcia Najświętszego Sakramentu, od Komunii, która jest szczytem Eucharystii? Toż to bzudra piramidalna. Spowiedź powszechna gładzi tylko grzechy powszednie, a od pokutowania jest akrament pokuty i pojednania.
nie zrozumieliśmy się (
1. przebłaganie naszych grzechów nie następuje dzięki Confiteor lecz poprzez uobecnienie Ofiary Krzyżowej Pana Jezusa
2. nie mylmy odpuszczenia grzechów jednostki - Sakrament Spowiedzi - z przebłaganiem Boga Ojca za grzechy ludzkości
W takim razie nie oddzielałbym Komunii od uobecnienia Ofiary Chrystusa na krzyż podczas Mszy Świętej.
[Więc: ważniejszą rzeczą jest przebłaganie naszych grzechów od przyjęcia przez nas Najświętszego Sakramentu.
Może ja coś źle rozumiem, ale z tego co tu na forum wywnioskowałam z dyskusji w innych wątkach często zapominamy o co chodzi z tym przebłaganiem za grzechy. Bo wyobrażamy sobie to tak że Bóg pogniewał się na nas i potrzebne było ukaranie Syna żeby przestał się gniewać.
Pozwolę sobie skopiować fragment postu jswiec z innego wątku, mam nadzieję że nie będzie miał nic przeciwko temu.
jswiec napisał:
Cytat a artykułu tradycjonalistów!
Cytat:
Wcielenie jest zasadniczą tajemnicą naszej Świętej Wiary. Poprzez nie rozumiemy Boski Zamysł naszego Odkupienia: Bóg-Syn stał się człowiekiem, aby przez cierpienia i śmierć wykupić nas z niewoli grzechu Adama, a w ten sposób zadośćuczynić Swojemu Ojcu z powodu grzechów popełnionych przez Jego stworzenia.
Jansenizm taki, że aż huczy !! Jak można wierzyć w podobne bzdury dawno już potępione przez Kościół w 1713 r ?
Wszystko jest tu pokręcone. Wystarczy to porównać z KKK. Aby nie było wątpliwości wklejam to jescze raz:
Poniżej fragment KKK:
I. Dlaczego Słowo stało się ciałem?
456 Odpowiadając na to pytanie, wyznajemy w Credo Nicejsko-Konstantynopolitańskim: "Dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba. I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy".
457 Słowo stało się ciałem, aby nas zbawić i pojednać z Bogiem. Bóg "sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy" (1 J 4, 10). "Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata" (1 J 4, 14). "On się objawił po to, aby zgładzić grzechy" (1 J 3, 5).
Nasza chora natura wymagała uzdrowienia; upadła - potrzebowała podniesienia, martwa - wskrzeszenia. Utraciliśmy posiadanie dobra, trzeba było je nam przywrócić. Byliśmy zamknięci w ciemnościach, trzeba było przynieść nam światło. Będąc w niewoli, oczekiwaliśmy Zbawiciela; jako więźniowie potrzebowaliśmy pomocy, jako niewolnicy wyzwoliciela. Czy te powody były bez znaczenia? Czy nie zasługiwały one na wzruszenie Boga, na to, by zniżył się aż do poziomu naszej ludzkiej natury i nawiedził ją, skoro ludzkość znajdowała się w tak opłakanym i nieszczęśliwym stanie? 71
458 Słowo stało się ciałem, abyśmy poznali w ten sposób miłość Bożą: "W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu" (1 J 4, 9). "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3, 16).
459 Słowo stało się ciałem, by być dla nas wzorem świętości: "Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie..." (Mt 11, 29). "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie" (J 14, 6). Na Górze Przemienienia Ojciec daje polecenie: "Jego słuchajcie" (Mk 9, 7) 72 . Jest On rzeczywiście wzorem błogosławieństw i normą nowego Prawa: "To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem" (J 15, 12). Miłość ta zakłada rzeczywistą ofiarę z siebie w pójściu za Nim 73 .
460 Słowo stało się ciałem, by uczynić nas "uczestnikami Boskiej natury" (2 P 1, 4). "Taka jest racja, dla której Słowo stało się człowiekiem, Syn Boży Synem Człowieczym: aby człowiek, jednocząc się ze Słowem i przyjmując w ten sposób synostwo Boże, stał się synem Bożym" 74 . "Istotnie, Syn Boży stał się człowiekiem, aby uczynić nas Bogiem" 75 . Unigenitus Dei Filius, suae divinitatis volens nos esse participes, naturam nostram assumpsit, ut homines deos faceret factus homo - "Jednorodzony Syn Boży, chcąc uczynić nas uczestnikami swego Bóstwa, przyjął naszą naturę, aby stawszy się człowiekiem, uczynić ludzi bogami" 76 .
jswiec napisał
Zadośćuczynienie Jezusa polegało na tym, że wypełnił całe Prawo w naszym imieniu, nawet za cenę okrutnej męki i śmierci - był w tym wiernym Synem swojego niebieskiego Ojca. A nie dlatego, że poniósł karę zamiast nas !
Raz jeszcze: Jezus kochał Boga i bliźniego zamiast nas, a nie cierpiał i umarł zamiast nas. To Jego Miłość zaprowadziła Go na Krzyż, a nie jest tak, że to Krzyż doprowadził do tego, że rozgniewany Bóg zaczął nas ponownie kochać i traktować jak synów !
Mój wniosek jest taki: Skoro problem nie jest po stronie Boga, lecz naszej - tzn.to nie Bóg się na nas pogniewał, lecz to my znaleźlismy się w tamim stanie że nie mogliśmy się do Boga zbliżyć, byliśmy w niewoli i ciemności - to również my potrzebujemy Eucharystii a nie Bóg. Właśnie to przebłaganie za grzechy potrzebne jest nam!
Mam nadzieję że herezji nie głoszę
[ Dodano: Pią 30 Gru, 2005 09:22 ]
Trzeba dobrze rozumieć termin "przebłaganie", bo inaczej wpadniemy w rozumowanie kalwińsko-jansenistyczne.
Otóż Eucharystia jest dlatego ofiarą, ponieważ łączy nas z Bogiem - wyjaśnił to kard. Ratzinger w "Duchu Liturgii" powołując się na św. Augustyna ["Państwo Boże" X,6] - a nie dlatego, że Bóg się na nas gniewa i musi być "ugłaskany".
Łączy nas z Bogiem pomimo naszych grzechów i pomimo tego, że nie wyzbyliśmy się jeszcze do końca "dawnego człowieka" - dlatego właśnie jest "ofiarą przebłagalną". Oto Święty Bóg wciela się w dary złożone przez grzesznych ludzi, przychodzi do nich, aby przebywać pośród nich. Nie jest to możliwe bez tego co Biblia nazywa "przebłaganiem", to znaczy zniweczeniem przeszkody grzechu oddzielającej upadłą ludzkość od Boga.
Wspaniale wyraża to właśnie liturgia wschodnia: w czasie modlitwy konsekracji otwiera się wrota ikonostasu [symboliczna bariera oddzielająca człowieka od Boga] i to aż do ceremonii Komunii św. Jest to antycypacja chwały nieba, Boga przebywającego na zawsze pośród swego ludu.
[ Dodano: Pią 30 Gru, 2005 11:06 ]
Kochani, proszę Was nie kłóćcie sie znowu o ważność Mszy w nowym rycie. Władza kluczy działa w dwie strony. Co zwiążecie, ale i co rozwiążecie. Papież moze znieść bullę innego papieża, która dotyczy rzeczy nie będącej Objawieniem. Bo gdzież w Biblii masz jak trzeba sprawować Mszę? Jest tylko o godnym przyjmowaniu Komunii, bo to jest najważniejsze. Z szacunku dla Boga, z powagi liturgii są normy i dlatego się do nich stosujemy. I trzeba. Ale przyznajmy, ze NOM ma wiele wspólnego z Mszą pierwszych chrześcijan... Chociażby odprawianie Jej przodem do wiernych. I nie tylko.
Ale przyznajmy, ze NOM ma wiele wspólnego z Mszą pierwszych chrześcijan... Chociażby odprawianie Jej przodem do wiernych. I nie tylko.
nie ma żadnych spisanych dowodów na ten temat. I raczej tak nie było. A jeśliby tak miało być, to czemu zwyczaj ten nie zachował się w żadnym z Kościołów partykularnych zachodu i wschodu ??
więc jest to raczej fałszywka dokonana przez protestantów i zuchwale podnoszona przez zwolenników nowinek wszelakich. Ponownie na tym forum polecam encyklikę Mediator Dei błogosławionej pamięci Piusa XII
A jeśliby tak miało być, to czemu zwyczaj ten nie zachował się w żadnym z Kościołów partykularnych zachodu i wschodu ??
To tłumaczy kard. Ratzinger w "Duchu liturgii". W momencie składania ofiary eucharystycznej lud wspólnie z kapłanem przyjmowali postawę "facie ad Deum" = twarzą do Boga, czyli na wschód [stąd pochodzi termin "zorientować", dosłownie "skierować ku wschodowi" - orientowi]. Jednak w trakcie czytania Słowa Bożego ani w czasie celebracji Komunii św. kapłan był najprawdopodobniej zwrócony twarzą do ludu.
Zresztą w rzymskich bazylikach wierni po prostu otaczali ołtarz, dając tym do zrozumienia, że Bóg jest pośród nich, a nie "gdzieś na wschodzie" w symbolu wschodzącego Słońca [por Łk 1,79] jak w tradycjach równoległych. Tak więc tradycja pierwszych wieków nie jest jednoznaczna.
Dalej kard. Ratzinger proponuje, aby w momencie składania ofiary ustawić między ołtarzem a ludem duży krzyż, tak aby znów lud i kapłan patrzyli "w jednym kierunku". Być może taka reforma wkrótce nas czeka....
Msza Święta jest Ofjarą Przebłagalną za nasze grzechy. Podczas Konsekracji możemy uzyskać najwięcej łask. Nie można rozdzielać tych 3ch składników Mszy: Offertorium, Przeistoczenia i Komunji kapłana. Komunia święta może być udzielana poza Mszą raczej na zasadzie wyjątku - i powinno to mieć miejsce w specjalnej ceremonji. Z kolei Konsekracja poza Mszą Świętą jest niedopuszczalnem nadużyciem.
Do Mszy nie jest potrzebna obecność tzw ludu Bożego. Ale nawet przed SV2 zalecano, aby kapłanowi asystował przynajmniej ministrant
Jeszcze jedno: prawdą jest, że kapłan składa ofiarę w naszym imieniu - ale nie mniej ważną prawdą jest, że kapłan działa tam w osobie Chrystusa
Nikt nie kwestionuje tego, iż Missa jest Ofiarą przebłagalna. Ale jest też dziękczynieniem. My bardzo często o tym zapominamy. Neokatechumenat zas eksponuje tę "własność Mszy. Przejawia się to choćby w tym, iż przygotowują członkowie tej wspólnoty chleb na Eucharystię. Co do obecności ministranta: dzis mówimy o przywileju odprawienia Mszy Świętej codziennie przez kapłana, a nie o obowiązku. Zatem może się zdarzyć, zupełnie zasadnie, iż sam kapłań będzie sprawował Ofiarę Mszy Świętej
(ciach - w ilu miejscach jeszcze to wkleisz ? )
5. W sprawie przyjmowania Komunii Świętej, udziela się Drodze Neokatechumenalnej okresu przejściowego (nie przekraczającego dwóch lat) na przejście z szeroko rozpowszechnionego w jej wspólnotach sposobu przyjmowania Komunii Świętej (siedząc, ze stołem nakrytym obrusem umieszczonym w centrum kościoła zamiast przeznaczonym ku temu ołtarzem w prezbiterium) na zwykły sposób, w który cały Kościół przyjmuje Komunię św. Oznacza to, że Droga Neokatechumenalna musi zacząć przyjmować sposób rozdzielania Ciała i Krwi Pańskiej, opisany w księgach liturgicznych.
Co sądzicie na temat przyjmowania Komuni Świętej przez Neokatechumenat w 2008 roku?
Pokój i Dobro
Co sądzicie na temat przyjmowania Komuni Świętej przez Neokatechumenat w 2008 roku? No cóż, tylko się cieszyć, że takie regulacje się pojawiają. Liturgia zacznie w wielu miejscach żyć właściwym życiem
Póki co nic sie w Neokatechumenacie nie zmieniło. Nadal w katakumbach, i nadal na siedzaco. Czekaja na zatwierdzenie i ogloszenie statutów, jak kiedyś tradsi na indult
Do zastanowienia!
Obowiazuje w Kościele katolickim! Do wiadamości szczególnie dla :jswiec, Meritus, Annika.
Kanony o najświętszej ofierze Mszy świętej
Kan. 1. Jeśli ktoś twierdzi, że we Mszy św. nie składa się Bogu prawdziwej i właściwej ofiary albo że składanie ofiary nie jest niczym innym, jak podawaniem nam Chrystusa do spożycia - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.
Kan. 2. Jeśli ktoś twierdzi, że tymi słowy: "To czyńcie na moją pamiątkę" (Łk 22, 19; 1 Kor 11, 24] Chrystus nie ustanowił Apostołów kapłanami albo nie nakazał, by oni i inni kapłani ofiarowywali Jego ciało i krew - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.
Kan. 3. Jeśli ktoś twierdzi, że ofiara Mszy św. jest tylko ofiarą pochwalną i dziękczynną albo jedynie prostym wspomnieniem ofiary dokonanej na krzyżu, ale nie ofiarą przebłagalną, albo że przynosi korzyść samemu tylko przyjmującemu i że nie powinna być ofiarowana za żywych i umarłych, za grzechy, kary, zadośćuczynienia i inne potrzeby - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.
Kan. 4. Jeśli ktoś twierdzi, że ofiara Mszy św. jest bluźnierstwem przeciw najświętszej ofierze Chrystusa dokonanej na krzyżu albo że jej uwłacza - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.
Kan. 5. Jeśli ktoś twierdzi. że oszustwem jest odprawiać Msze św. na cześć świętych i dla uzyskania ich wstawiennictwa u Boga, jak to zamierza Kościół - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.
Kan. 6. Jeśli ktoś twierdzi, że Kanon Mszy zawiera błędy i że dlatego winien być zniesiony - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.
Kan. 7. Jeśli ktoś twierdzi, że obrzędy, szaty i zewnętrzne znaki, jakich używa Kościół katolicki przy odprawianiu Mszy św., są raczej podnietą do bezbożności niż objawem pobożności - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.
Kan. 8. Jeśli ktoś twierdzi, że Msze św., przy których sam tylko kapłan sakramentalnie komunikuje, są niedozwolone i dlatego powinny być zniesione - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.
Kan. 9. Jeśli ktoś twierdzi, że liturgiczne zarządzenie Kościoła rzymskiego, według którego część kanonu i słowa konsekracji odmawia się po cichu jest godne potępienia albo że należy Mszę św. Odprawiać tylko w języku narodowym, albo że nie należy dodawać wody do wina przy ofiarowaniu kielicha, jakby to było przeciwne ustanowieniu Chrystusa - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.
Zdaje się że to już było i to nie w jednym temacie i to na niejednym forum. Powtarzasz się.
Do zastanowienia!
Obowiazuje w Kościele katolickim! Do wiadamości szczególnie dla :jswiec, Meritus, Annika.
Kanony o najświętszej ofierze Mszy świętej No i co wg ciebie z tego tekstu wynika? Możesz mnie oświecić?
Poza tym warto podać źródło tych informacji.
Jakbyś widział jakie Neo wyczynia herezje i nadużycia liturgiczne i jak zaprzecza tym kanonom tobyś nic nie mówił.
Przejżyj księże Marku na oczy. Jak przeczytasz to poniżej dopiero mozemy pogadać:
http://forums.v3v.org/use...Prawowierna.rtf
Zoltan
Jakbyś widział jakie Neo wyczynia herezje i nadużycia liturgiczne No więc jakie? Kilka razy uczestniczyłem w Eucharystii Neokatechumenatu, i jakoś herezji tam Nie słyszałem...
Księże, Neo samym istnieniem jest dla tego Pana herezja
W skrócie, Droga Neokatechumenalna, w swojej celebracji Mszy Świętej, powinna przestrzegać zatwierdzonych ksiąg, pamiętając o tym co napisano powyżej pod numerami 1,2,3,4,5 i 6. Każda wspólnota liturgiczna powinna przestrzegać tych norm, nie tylko neo.
Papieska Rada ds. Świeckich poinformowała, że 13 czerwca odbędzie się w Rzymie uroczystość przekazania dekretu definitywnego zatwierdzenia statutu Drogi Neokatechumenalnej. Podpisany 11 maja, w tegoroczną uroczystość Zesłania Ducha Świętego, dokument zostanie wręczony w siedzibie tej dykasterii międzynarodowej ekipie odpowiedzialnej za Drogę. Papieska Rada ds. Świeckich – czytamy w komunikacie – dostrzega liczne owoce wnoszone w życie Kościołów partykularnych przez Drogę Neokatechumenalną od 1964 r. Dlatego po dokładnej rewizji tekstu i wniesieniu pewnych niezbędnych modyfikacji dykasteria postanowiła zatwierdzić statut. Pragnie ona, aby dokument przyjęty obecnie w formie definitywnej stał się dobrym narzędziem służącym tej rzeczywistości kościelnej, pozwalając jej nadal wnosić wkład w dobro całego Kościoła.
Zoltan już nie skomentuje tego...
po dokładnej rewizji tekstu i wniesieniu pewnych niezbędnych modyfikacji dykasteria postanowiła zatwierdzić statut. A ja tak - czy to dziwne że urząd zatwierdzający dokonuje modyfikacji ?
Zwykle każe się zmodyfikować wnioskodawcy..
Widać nie chodzilo o coś szczególnie poważnego, żeby cofać i procedurę przedłużać.
Moe też być tak, ze jest to forma dyscyplinowania Drogi (wiadomo że były problemy z dostosowaniem się Neo do wymagań Watykanu).Teraz jak się nie podporządkują, wejdą w konflikt ze statutem - co daje pewne narzędzia reakcji poprzez KPK.
A dziś wręczenie zatwierdzonych Statutów
http://info.wiara.pl/inde...&art=1213295299
Dostosują się ...
"Po owocach ich poznacie" - a owoce jak na 40 lat są imponujące...35 seminariów duchownych, setki tysięcy lub milony ludzi we wspólnotach..."Jeśli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl, czy sprawa, rozpadnie się..."(Dz 6,38).
Zoltan zacznie powątpiewać w Benedykta XVI.
Owoce są imponujące, ale wątpliwości niestety też są niemałe. Co do rozpadania to też nie całkiem tak prosto ta reguła działa (o czym świadczy np. istnienie Świadków Jehowy), a najwcześniejszym momentem weryfikacji jest zwykle śmierć założyciela.
Dobrze się stało.
Podpisanie statutów nie tylko pozwoli na dyscyplinowanie Drogi (a nawet wpływ na jej prowadzących) , ale także zapobiegnie utrzymywaniu się pewnego napięcia na linii Watykan-Kiko, a być może ewentualnej schiźmie (choć w możliwość tej drugiej osobiście wątpię).
A szkoda byłoby, gdyż Neo ma naprawdę wiele zalet które szkoda byłoby zmarnować.
Watpliwości są nieodłącznym elementem wszystkich poczynań człowieka.
ŚJ...przeciwnik Boga nie przysnął, jest aktywny non stop, i też może poszczycić się "owocami"
Marku zawsze mam respekt wobec Ciebie...i we wszystkim jesteś lepszy ...załapałeś 2 ostrzeżenia..ho..ho
...załapałeś 2 ostrzeżenia..ho..ho I to jednego dnia... Ma się te zdolności
Marku cieszę się że uznajesz DN jako dieło Boga w Kościele. Zawsze można się do czegoś doczepić, tam gdzie dzialają niedoskonali ludzie. Znam kilkunastu "paskudnych" siejących zgorszenie kapłanów, a to wcale nie znaczy, że KRzK jest Beeee. Czyż nie?.
Z czasem przeciwnicy DN się będą mogli przekonać , że jesteśmy prawowiernymi członkami Kościoła, jak również biskupów i Papieża. Ale jak ktoś walczy z Kościołem to żadne argumenty nie będą mu wystarczały - czyż nie, zawsze sobie znajdzie pole do ataku, dokładnie tak samo byli w Kościele prześladowani [przez jakiś czas] Jego święci, co wiemy z historii.
Tylko po co te "sekciarskie" teksty. jak ktos ma cos do DN, to zaraz walczy z Kosciołem i przesladuje swiętych.
Syndrom "oblężonej twierdzy"? Skąd ja to znam
Ano właśnie.
Bardzo często spotykam się (nie tylko i nie przede wszystkim w DN) z argumentacją która opiera się na rozumowaniu "nasz ruch (wspólnota, organizacja, przedsięwzięcie) jest dziełem Boga więc wszystko jest OK".
Jest to bardzo niebezpieczne bo pozwala abstrahować od obserwowanych nieprawidłowości.
A przecież wszystko to (ruchy, organizacje, inicjatywy) to zjawiska w Kościele i dla Kościoła, ale NIEKONIECZNE.
Marku, Kyllianie - DN nie jest nawt ruchem, tylko jednym z tysięcy sposobów który daje Kościół by wierni mogli pogłębiać swoją wiarę w oparciu o Magisterium Kościoła. Więc nie bardzo rozumiem waszych obiekcji.....?
Sorry Wojtku, ale zalewasz
Starają się o diecezję personalną ale są "tylko jednym ze sposobów".
Sorry Wojtku, ale zalewasz
Starają się o diecezję personalną ale są "tylko jednym ze sposobów".
Nie bardzo rozumiem?.
DN nie sytuuje się w praktyce jako "jeden z ruchów" - to zresztą jest akurat w niej najbardziej niepokojące - dość często (ZBYT często) spotyka się osoby z DN przekonane że "tak naprawdę" to tylko Neo są "prawdziwymi" chrześcijanami.
Widzę tu jakiś błąd praktyczny w formacji (dla równowagi przyznam że zarzuty ze slynnej książki jakoś mnie nie przekonały).
Natomiast trzeba powiedzieć że Noe mają jedną, zgoła niezwykłą (przynajmniej jak na ruch w Polsce) zaletę - nigdy nie spotkałem się z informacją na temat grupy Neo która odeszła od Kościoła.
I to jest olbrzymi plus.
Natomiast bardzo niechętnie szermuję określeniami co jest , a co nie jest "dziełem Boga" w Kościele - bowiem wiele dzieł jest owszem, dziełem Boga ale "na określony czas" a członkowie ruchów są skłonni z określenia "dzieło Boga" wyciągać wnioski w rodzaju "krytykujesz nas = krytykujesz Boga" (co jest czystym sekciarstwem).
DN nie sytuuje się w praktyce jako "jeden z ruchów" - to zresztą jest akurat w niej najbardziej niepokojące - dość często (ZBYT często) spotyka się osoby z DN przekonane że "tak naprawdę" to tylko Neo są "prawdziwymi" chrześcijanami.
Odpowiem tak, znałem kilku takich nadgorliwców, ale nie należy generalizować, bo jest to krzywdząca, moim zdaniem ocena. W KRzK jest wiele dróg wzrastania ku Panu.
Ja osobiście zawsze tępiłem postawy wyższości neo nad innymi wspólnotami, i każdy kto ma rozeznanie w Kościele dokładnie o tym wie. Dla mnie, i w mojej wspólnocie taka postawa jest obca. Nie wiem z jakimi ludźmi się spotykałeś, ale takich można spotkać wszędzie, którzy będą wychwalali ponad niebiosa swoje wspólnoty, twierdząc o ich wyjątkowości, i wyższości nad innymi.
Takie postawy towarzyszą nam od stuleci, jak sam wiesz wspólnty zakonne też miały takie antagonizmy, a i nawet w NT jest ślad takiego złego podejścia do sprawy.
To Prawda.
W temacie
http://www.goscniedzielny...meru=1213356436
Dobry tekst, polecam przeczytać
„Europa powiedziała trzy razy »nie« swojej własnej przyszłości”. Pierwszy raz w 1968 roku – obchodzimy teraz czterdziestolecie – przez odrzucenie „Humanae vitae”. Drugi raz w 1975 roku, kiedy prawa popierające aborcję zalały Europę. I trzeci raz… właśnie dostałem wiadomość, że rząd w Austrii uznał małżeństwa homoseksualne, to jest to trzecie „nie” dla przyszłości i „nie” dla życia. I to nie jest sprawa jedynie moralności, to jest kwestia faktów: Euro-pa umiera, bo powiedziała „nie” życiu.
Tylko martwe ciało nie ma napięć!! Piękna treść. I coś mi się zdaje, że widzę kolejnego papieża...
Benedykt XVI prostuje Drogę Neokatechumenalną
No i dobrze ,że prostuje w końcu taka rola papieża .
Droga Neokatechumenalna jest posłuszna papieżowi dostosowała się do wymagań i nie rozumiem po co tyle szumu.
Nie pierwszy raz, nie ostatni daje wskazania dla jakichkolwiek wspólnot
To normalne , że papież pilnuje żeby wszystko była okay
Droga Neokatechumenalna jest jedną z opatrznościowych odpowiedzi na potrzebę odkrywania bogactwa wiary w obojętnym religijnie świecie – mówił bp Tadeusz Rakoczy.
http://ekai.pl/wspolnoty/...zescijanskiego/