UmiĹscy
Ali Agca mówi, że jest Jezusem.
"W jednym z oświadczeń, określił siebie mianem "Wiekuistego Chrystusa", natomiast cały świat, zdaniem Agcy, zostanie zniszczony w tym wieku, natomiast każdego człowieka czeka śmierć."
http://www.wiadomosci24.p...sci_123059.html
Szkoda czasu na wypowiadanie się co do tego tematu
nie rozumiem tylko tych wszystkich dziennikarzy który koczują żeby tylko od tego człowieka coś wyciągnąć...to nic że gościu ma 400 wersji i chce jeszcze z tego zrobić pompę i napisać książkę... postawa tych wszystkich dziennikarzy i ludzi z "medialnych" którzy chcą z nim jakikolwiek wywiad mieć czy film czy Bóg wie co jak dla mnie jest wielką porażką.
I tyle co mogę na ten temat powiedzieć.
Mnie od razu nie podoba się to określenie Agcy a po za tym płacenie za te durnoty jest czystym szaleństwem.
Jak taki człowiek Agca może byc Jezusem? - pierwsza głupota.
Skąd Agca może wiedzieć co będzie w tym wieku? - drugie głupie stwierdzenie.
Jezus to Jezus, jest ylko jeden a takie określenie jest uderzeniem w wiarę chrześcijańską - trzecie głupie stwierdzenie.
Jeśli więc dziennikarze chcą płacić za takie brednie tak bagatelne sumy to ich problem, ważne aby nie wierzyć temu wszystkiemu, gdyż jest to tylko masa bzdur wymyślonych przez tego człowieka.
Tyle w temacie.
Cóż, warto spojrzeć na pewne fakty. Człowiek wyszedł po 30 latach z więzienia. Obecnie musi dostosować się do aktualnych warunków. Jest człowiekiem starszym, ale nie na tyle, by było mu wszystko jedno - trochę mu życia na pewno zostało. Obecnie raczej nie ma szansy na zwykły, tradycyjny zarobek - nikt zapewne nie zatrudni z uśmiechem na ustach mordercy i zamachowca. Jedynym "kapitałem", jakim Agca obecnie dysponuje, jest jego wiedza o tamtych wydarzeniach (zamach na papieża). Wiedza, dodajmy, z jak najbardziej pierwszej ręki, wiedza widziana oczami zamachowca. I Agca to właśnie wykorzystuje. Nie twierdzę absolutnie, że to moralne. Jednak z czysto przedsiębiorczego punktu widzenia - jest to posunięcie na medal, przekucie porażki (więzienie) w (finansowe) zwycięstwo.
Co do tego natomiast, co mówi o sobie jako o Chrystusie czy też o zagładzie ludzkości, i ocenianiu tego jako bzdurę: cóż, z punktu widzenia czysto obiektywnego, biorąc pod uwagę jedynie czyste fakty i przesłanki, zagłada ludzkości czy bycie Agcy Wiekuistym Chrystusem jest równie prawdopodobne, co założenia wiary chrześcijańskiej - czyli pół na pół, gdyż nikt nie ma dowodów ani za, ani przeciw. Więc o ile można mówić, że megalomania Agcy jest spora, o tyle określanie jego stwierdzeń mianem "bzdura" implikowałoby też określenie KAŻDEJ wiary nie popartej dowodami tym mianem. A chyba nie o to chodzi.
Na zakończenie powiem tylko, że nie bronię Agcy. Po prostu sama niechęć do człowieka, tego co zrobił czy co głosi, nie może zaciemniać obiektywnej oceny sytuacji.
Drizzt, nie liczą się tylko dowody naukowe, nie wszystko da się udowodnić w ten sposób, a naukowcy mylili się wiele razy. Poza dowodami naukowymi są jeszcze uczucia, intuicja i masę innych rzeczy, których nauka opisać nie potrafi. Jedną z tych rzeczy jest sumienie. I teraz patrząc przez jego pryzmat na to, co robił Chrystus i jego wyznawcy (na początku, nie twierdzę bynajmniej że potem w Kościele nie zdarzały się wypaczenia), i na to, co robi ten człowiek, mogę orzec w swoim sumieniu, ile on ma wspólnego z Chrystusem.
Na zakończenie powiem, że nie podoba mi się fakt, że znajdują się ludzie, którzy chcą "nagradzać" zamachowców i morderców za ich czyny i płacić im fortunę za tego typu wywiady.
Wypowiedzi Agcy świadczą:
1. o chorobie psychicznej
albo
2. o mądrym i celowym działaniu, aby uczynić siebie interesujacym dla mediów
albo
3. mieszanka jednego i drugiego.
Wiadomo,ze dla mediów liczą się nowości,a im większe zaciekawienie tematem, tym więcej zrobią dzienniki i dziennikarze!
To,ze Agca wyszedła na wolność, spadło im jak z nieba. Maja o kim pisać, a że kontrowersja jest jak najbardziej modna, delektuja się tematem.
Agca na tym zarobi, ale zarobi na tym cała masa ludzi, np. wydawnictwo, które opublikuje jego książkę.
Zastanawia mnie tylko jedno: czy to wszystko wymyślił on sam? Moim zdaniem, nie.
Szkoda tylko, że Agca nie powiedział, że on jako Jezus zrobił zamach na papieża bo tak można wywnioskować, że sam Jezus jest zamachowcem , zabawny ten Agca
Po za tym Jezus Jest blondynem i jest młodszy od Agcy i wyższy
Od kiedy w tamtej szerokości geograficznej i w tamtym klimacie byli blondyni
Cóż, warto spojrzeć na pewne fakty. Człowiek wyszedł po 30 latach z więzienia. Obecnie musi dostosować się do aktualnych warunków. Jest człowiekiem starszym, ale nie na tyle, by było mu wszystko jedno - trochę mu życia na pewno zostało. Obecnie raczej nie ma szansy na zwykły, tradycyjny zarobek - nikt zapewne nie zatrudni z uśmiechem na ustach mordercy i zamachowca. Jedynym "kapitałem", jakim Agca obecnie dysponuje, jest jego wiedza o tamtych wydarzeniach (zamach na papieża). Wiedza, dodajmy, z jak najbardziej pierwszej ręki, wiedza widziana oczami zamachowca. I Agca to właśnie wykorzystuje. Nie twierdzę absolutnie, że to moralne. Jednak z czysto przedsiębiorczego punktu widzenia - jest to posunięcie na medal, przekucie porażki (więzienie) w (finansowe) zwycięstwo.
To że chce zbić kasę na tych bajkach to jest zrozumiałe: brak perspektyw na normalną pracę, jako morderca i zamachowiec nie ma raczej szans na pracę, więc potrzebuje szmalu aby jakoś żyć.
Najbardziej denerwujące jest właśnie to o czym pisała Anariel : że takim ludziom płaci sie taką kase za to co gadają wymyślając jakieś durnoty i robiąc z siebie jakiegoś idola. Jeśli tacy idole mają zbijac taka kasę za durnoty i lekceważenie osób powszechnie uznanych za świete to ten świat rzeczywiście powinien szybko się zakończyć a im szybciej tym lepiej.
Mnie zastanawia tylko jedno- dlaczego akurat "Wiekuisty"?
Mnie zastanawia tylko jedno- dlaczego akurat "Wiekuisty"?
Dla takiego człowieka jak Agca, który szuka okazji do tego aby z siebie zrobić idola w mediach, aby mógł na podstawie swoich wymyślonych bajek zbijać kasę takie miano jest wielką reklamą a samo działanie jest według mnie uderzeniem prosto w chrześcijaństwo co jeszcze bardziej go umocni także wśród przeciwników chrześcijaństwa. To też okazja do zlekceważenia Chrystusa jako wroga tego świata - myślę, że Agca jest człowiekiem, który chrześcijaństwa nie akceptuje i chce w ten sposób z chrześcijaństwem walczyć a z tych, którzy stanowią dla nas świętość robić sobie żarty. On jest tak naprawdę przegranym człowiekiem - biorąc pod uwagę jego przeszłość. Oczywiście nikt nie ma zamiaru przekreślać go całkowicie i potępiać, bo zawsze trzeba brać możliwość nawrócenia się, ale z takim dalszym postępowaniem do jakiego chce posuwać się Agca to widać, że przyszłość też chce sobie niszczyć i raczej nie planuje nawracania się, ale nastawia się na walkę z chrześcijaństwem i zbijaniem kasy na niej w prosty sposób.
Myślę, że największym błędem i też niezrozumianym postępowaniem jest zachowanie mediów - wiedząc, że Agca to wszystko wymyśla chcą płacić mu za te wszystkie bajki. Jak by sie udali do zakładów karnych w celu zbierania materiałów do swoich artykułów to więcej ciekawszego materiału by zebrali nie tracąc czasu na słuchanie wymyślonych bajek i płacenia za to kolosalnych sum. Miliby znacznie lepszy materiał za znacznie mniejsze sumy oparty bardziej na doświadczeniu, przeżyciach więźniów, którzy może chcą ukazać zmiany, które przechodza po odbywaniu kar. To o wiele ciekawsze, szczególnie gdy wypowiadaliby sie więźniowie, którzy w takich zakładach odmieniają swoje życie na to lepsze, które może naprawdę być dobrym owocem, gdzie po wypuszczeniu takiego człowieka na wolność on może pójść tą dobrą drogą a wierzę, że wielu by się takich znalazło, gdyz nie każdy człowiek który.trafia do zakładu karnego jest już z góry przegrany. Można wyjść z takiego zakładu i pokazać swoja przemianę na lepszą.
Pozdrawiam
Anniko, widocznie Jezus wdał się w Ojca i do Niego jest podobny
Sant, jasne, Jezus ma 2000 lat ale nadal wygląda jak po trzydziestce
Drizzt, nie liczą się tylko dowody naukowe, nie wszystko da się udowodnić w ten sposób, a naukowcy mylili się wiele razy. Poza dowodami naukowymi są jeszcze uczucia, intuicja i masę innych rzeczy, których nauka opisać nie potrafi. Jedną z tych rzeczy jest sumienie.
Widzisz, ja się jak najbardziej zgadzam. Problem pojawia się w momencie, gdy dwie grupy ludzi czują coś z goła innego, i są tego tak samo pewne. Przykładowo, chrześcijanie i muzułmanie tak samo mocno wierzą w to, co wierzą, tak samo mocno "odczuwają to sercem". I kto ma rację, a kto gada, cytując przedmówcę, "bzdury"? Przecież każdy będzie się zapierał, że to on, a inni się mylą, bo on tak właśnie czuje. W obliczu takich niejasności tylko, podkreślam - TYLKO rzetelne, obiektywne (czytaj - niezależne od wiary czy takich niekonkretnych rzeczy jak "czucie sercem") dane mogą przesądzić sprawę.
Dlatego też nazwanie czegoś "bzdurą", bo samemu czuje się inaczej, nie mając jednocześnie dowodów jest, delikatnie mówiąc - niestosowne.
I teraz patrząc przez jego pryzmat na to, co robił Chrystus i jego wyznawcy (na początku, nie twierdzę bynajmniej że potem w Kościele nie zdarzały się wypaczenia), i na to, co robi ten człowiek, mogę orzec w swoim sumieniu, ile on ma wspólnego z Chrystusem.
To samo mógłbym powiedzieć o wieeelu niechlubnych działaniach KK. I najpewniej uzyskałbym jakieś pokrętne, zawikłane wyjaśnienia, że jedno się z drugim nie kłóci, że "to nie tak" i tak dalej. A niestety, jeśli ocenialibyśmy KK taką miarą, jaką Ty tutaj oceniasz Agcę (czyli przyrównujesz bezposrednio do Chrystusa) - to na to by własnie wyszło, że KK to też z tym Chrystusem często był mocno na bakier.
Na zakończenie powiem, że nie podoba mi się fakt, że znajdują się ludzie, którzy chcą "nagradzać" zamachowców i morderców za ich czyny i płacić im fortunę za tego typu wywiady.
Ależ Ci ludzie nikogo nie chcą nagradzać. Oni mają gdzieś, co zrobił Agca. Wiedzą natomiast, ile warta będzie informacja o baaardzo głośnym zamachu bezpośrednio od zamachowca - jak to się mówi "biznes jest biznes".
[ Dodano: Czw 21 Sty, 2010 11:16 ]
Sant, jasne, Jezus ma 2000 lat ale nadal wygląda jak po trzydziestce
Fajnie- masz Jego fotkę (aktualną)?
Sant pokaż fotkę to Ci powiem, czy do Ciebie jest podobny
Widzisz, ja się jak najbardziej zgadzam. Problem pojawia się w momencie, gdy dwie grupy ludzi czują coś z goła innego, i są tego tak samo pewne. Przykładowo, chrześcijanie i muzułmanie tak samo mocno wierzą w to, co wierzą, tak samo mocno "odczuwają to sercem". I kto ma rację, a kto gada, cytując przedmówcę, "bzdury"? Przecież każdy będzie się zapierał, że to on, a inni się mylą, bo on tak właśnie czuje. W obliczu takich niejasności tylko, podkreślam - TYLKO rzetelne, obiektywne (czytaj - niezależne od wiary czy takich niekonkretnych rzeczy jak "czucie sercem") dane mogą przesądzić sprawę.
Dlatego też nazwanie czegoś "bzdurą", bo samemu czuje się inaczej, nie mając jednocześnie dowodów jest, delikatnie mówiąc - niestosowne.
Drizzt
To, że napisałem, że Agca gada bzdury czy wymyśla bajki to nie znaczy, że ja temu człowiekowi zabraniam cokolwiek odczuwać. Bzdury dotyczą np tego określenia "Wiekuisty Jezus" oraz końca świata w tym wieku. Skąd bowiem Agca wie kiedy dane wydarzenia nastąpią? Nie ma co do tego pewności a określaniem siebie w ten sposób traktuje osobę powszechnie uznaną za świętą i której wielu wiernych oddaje cześć oraz w nią wierzy lekceważąco. To nie jest zachowanie, które można sobie od tak pominąć i też dopuszczać sie takiego traktowania czyjeś świętości. Dlatego uznaję to za bzdury i lekceważenie.
Natomiast nie odnoszę się do tego co sam Agca czuje czy w co wierzy. To już jego osobista sprawa a jego potepienie jako człowieka to sprawa Boga. Jako człowieka ja jako chrześcijanin mam szanować, natomiast jego zachowanie może podlegać krytyce, nawet ostrej, gdyż w ten sposób Agca dopuszcza się obrażania uczuć religijnych.
Jako chrześcijanin staram się sznować ludzi, nawet takich jak Agca, gdyż taki człowiek też może jeszcze być zbawiony, może się nawrócić. Natomiast negacji podlega jego podejście do postaci Chrystusa oraz brak jakiejkolwiek pewności co do przyszłych losów świata, których tak naprawdę nie zna nikt po za samym Bogiem. Jak więc nazwać jego wymysły?
Widzisz, ja się jak najbardziej zgadzam. Problem pojawia się w momencie, gdy dwie grupy ludzi czują coś z goła innego, i są tego tak samo pewne. Przykładowo, chrześcijanie i muzułmanie tak samo mocno wierzą w to, co wierzą, tak samo mocno "odczuwają to sercem". I kto ma rację, a kto gada, cytując przedmówcę, "bzdury"? Przecież każdy będzie się zapierał, że to on, a inni się mylą, bo on tak właśnie czuje. W obliczu takich niejasności tylko, podkreślam - TYLKO rzetelne, obiektywne (czytaj - niezależne od wiary czy takich niekonkretnych rzeczy jak "czucie sercem") dane mogą przesądzić sprawę.
Przesądzić, jaką sprawę? Oczywiste jest, że nie zabronię uważać się Agcy, za kogo chce. Jeżeli jednak widzę człowieka, który nazywa siebie Chrystusem, a jednocześnie zachowuje się zupełnie inaczej, to chyba mogę nazwać to bzdurą? Moim zdaniem, jest to bzdurą. Stosując analogię - może powinnam powiedzieć, że człowiek, który zabił Lennona, mógł nim być w istocie i nie można jego słów nazywać bzdurą. Czy uważasz, że nie da się stwierdzić, czy osoba niezrównoważona psychicznie plecie bzdury czy nie?
Kwestia wierzeń religijnych to już zupełnie coś innego. Mogę jednak powiedzieć, że z mojego punktu widzenia wierzenia starożytnych Greków są bzdurą. Nie jest to obiektywne, ale nigdzie nie zaznaczałam, że takie będzie... Nie oznacza to jednak, że mam nie szanować starożytnych Greków, po prostu nie zgadzam się z ich przekonaniami.
Ale nikt tutaj przecież nie nazywa wierzeń muzułmanów bzdurą. Jeżeli chodzi o mnie, to ja uważam, że muzułmanie wierzą w tego samego Boga. Z mojego punktu widzenia są jednak dalej od prawdy, ale tego faktycznie nie mogę już stwierdzić obiektywnie, a jedynie wyrażając moje przekonania.
Dość długie posty, będę więc cytował wyrywkowo, by nie robić "tasiemca". Jednocześnie zaznaczam, że biorę pod uwagę całość postów, cytuję wyrywkowo tylko "dla porządku".
TOMASZ32-SANCTI:
Bzdury dotyczą np tego określenia "Wiekuisty Jezus" oraz końca świata w tym wieku. Skąd bowiem Agca wie kiedy dane wydarzenia nastąpią?
Najpierw jeśli chodzi o to, jak określa się Agca. Otóż zauważ, że oceniasz to jako bzdurę na podstawie swojego własnego wizerunku Chrystusa, wizerunku w pewien sposób jednostronnego. Chrystus, po pierwsze, nie jest postacią potwierdzoną przez historię (występuje tylko w źródłach biblijnych i apokryfach, nigdzie indziej nie ma o nim wzmianki). W związku z czym nie ma przeszkody by ktoś myślał, że w rzeczywistości Chrystus był kimś zupełnie innym, lub też, że wcale nie istniał - a świat dopiero czeka na Mesjasza. Mesjasza, który może być w swym postępowaniu RÓŻNY. Więc porównywanie Agcy do chrześcijańskiego wizerunku Chrystusa jest spojrzeniem jednostronnym.
Nie twierdzę oczywiście, że to co mówi Agca o sobie jako o Chrystusie, jest prawdą. Jedynie tyle, że nie można tego zbadać obiektywnymi i wiarygodnymi metodami, a co za tym idzie - tak samo prawdopodobne (jeśli patrzymy pragmatycznie, nie przez pryzmat wiary), że bzdurą jest Agca jako Wiekuisty CHrystus jak i to, że Chrystus takim, jakim zna go chrześcijaństwo, w ogóle istniał.
Nie chcę przez to obrazić chrześcijan - sam wierzę, że Chrystus istniał, i to mniej więcej w takim kształcie, jak opisują Go chrześcijanie - ale przy takim ocenianiu na bazie logiki nie można sobie pozwolić na własne sympatie czy antypatie, czy na wpływ wiary na własny osąd.
Sprawa druga - przewidzenie końca świata. Czy się da? Możliwe, że tak - choćby kwestii postrzegania pozazmysłowego czy przewidywania przyszłości nikt jeszcze rzetelnie i ostatecznie nie zbadał. Chrześcijanie taki postulat odrzucają, jednak tylko na bazie wiary, nie dowodów. Stąd patrząc logicznie i bazując na faktach nie można obiektywnie stwierdzić, że przewidzenie przyszłości (w tym końca świata) jest niemożliwe.
Tu również dodam, że UWAŻAM, że Agca się MYLI. Ale tylko tyle. W żadnym wypadku nie mogę powiedzieć obiektywnie, że jego przewidywania końca świata są bzdurą samą w sobie, z logicznego punktu widzenia.
Kościół to wszyscy wierni a jak wiadomo nie jesteśmy ludźmi bezbłędnymi, bez skazy, bez grzechu, bez cienia wątpliwości, nawet te osoby, które kierują Kościołem zdają sobie z tego sprawę, że są słabi, że też popełniają błędy. Nie o to jednak chodzi aby komuś wypominać błędy z przeszłości, ale aby spojrzeć na to, co człowiek czyni w chwili obecnej i jakie ma zamiary na najbliższą przyszłość. To co minęło to należy do Boga, ON będzie rozliczał każdego, także i Agcę. Natomiast wiele wątpliwości i zastrzeżeń jest względem takiego zachowania Agcy względem używania takiego określenia - według mnie przynajmniej jest to zachowanie lekceważące postać Chrystusa. Co do losów świata - tutaj może sobie bajki wymyślać jakie chce, jeśli ludzie bardziej uwierzą w to co on wymyśla to już ich problem, będa jednak rozczarowani jeśli plany Boga będą zupełnie inne.
Tu zacytowałem całość, by była jasność. Oceniasz Agcę i KK nie tymi samymi miarami, a to błąd. Ale ok, skupmy się na tu i teraz. Agca uważa siebie za Wiekuistego Chrystusa. Patrząc na fakty, nie możemy ocenić prawdziwości tego stwierdzenia. Nie możemy też ocenić, czy lekceważy tym postać samego CHrystusa - gdyż nie możemy ocenić prawdziwości biblijnych informacji i tego, czy taki człowiek w ogóle kiedykolwiek istniał.
Oceniasz, że Agca miał złą przeszłość, więc nijak nie może być Wiekuistym Chrystusem. Na tej samej zasadzie należałoby powiedzieć, że skoro KK też miał przeszłość wcale nie chlubną (a na pewno nie zawsze chlubną), to nie może nijak być "Kościołem Chrystusa, którego bramy piekielne nie przemogą". I nie jest to prowokacja, zastosowałem po prostu tą samą logikę do Agcy i do KK. Nie potraktowałem nikogo ulgowo, jak, mam wrażenie, Ty to czynisz.
Ponadto, jeśli mowa o megalomanii, to w KK istnieje choćby dogmat nieomylności papieża (nijak nie potwierdzony Biblią) czy przyznanie mu tytułu "namiestnika Chrystusa na Ziemi" (tym bardziej Biblią niepotwierdzony - fakt "dania kluczy do Krolestwa Niebieskiego) nie czyni z Piotra NAMIESTNIKA CHrystusa (?!). Dodam, że papieże też niejednokrotnie swoim zachowaniem absolutnie zaprzeczali tym przymiotom i ich sensowności. A jednak dogmatów tych nie oceniasz jako "bzdurę", mimo, że zachowanie zainteresowanych im przeczyło. Jednak gdy zachowanie Agcy przeczy tytułowi, który sobie nadaje, wtedy już określasz to mianem "bzdury" i obrażania uczuć religijnych. Chyba coś tu nie gra, jakiś brak ciągłości logicznej.
I myślisz, że uwzględni prasie takie informacje? Opisze dokłądnie wszystko? Ma ku temu czas aby wszystko sobie tak poukładać, dopracować, aby zbić na tym jak najwięcej kasy a to co im powie - może tylko cześciowo pokrywać się z prawdą
Pierwsza sprawa to to, że tak na prawdę nie jest istotne, czy to, co powie, będzie prawdą. Tak czy siak będą to "wyznania zamachowca", i, zaręczam Ci - ludzie to kupią. I o to chodzi dziennikarzom, autorom książek etc. Nie o to, by było to prawdziwe, ale o to, by padło z ust samego Agcy.
A co do tego, co Agca powie, to szczerze uważam, że nie skłamie. Czemu? Bo:
1) Nie ma po temu powodów - został ułaskawiony, więc nic mu nie grozi ze strony prawnej.
2) Patrząc na jego mocno megalomańską osobowość uważam, że człowiek ten czuje się dobrze z tym, co zrobił i kim jest, i raczej będzie (wewnętrznie, psychicznie) palił się do opowiedzenia wszystkiego zgodnie z prawdą, ze szczegółami, niż do ukrywania czegoś.
[ Dodano: Pią 22 Sty, 2010 08:13 ]
To niedoszły zabójca... i to z pobudek ewidentnie mających swe źródło w czymś, co określamy potocznie mianem terroryzmu... i takim by pozostał, gdyby Wojtyła nieroztropnie nie postanowił nagle mu w sposób medialnie chwytliwy odpuścić. A podobno do tego trzeba skruchy, której Agca nigdy nie okazał ergo otrzymał odpuszczenie na wyrost.
Więc jeśli ktoś jest zbulwersowany zabiegami o wywiady i sztukę epistolograficzną tego bandyty, niech najpierw wytknie owo publiczne namaszczenie /zapewne w modlitwie/ Janowi Pawłowi II
Jan Paweł II przebaczył mu, gdyż był człowiekiem, który swoje życie oddał Bogu, poświęcał się dla ludzi i żył tym, co się zwie dekalogiem, a więc miłością do Boga i bliźniego. Nie musiał niczego robić medialnie, aby go podziwiano, on to zrobił dlatego, że tak postepuje prawdziwy chrześcijanin, tak nauczał Chrystus i papież szedł tą drogą dźwigając wiele cierpienia na sobie. Także nie trzeba nic mu wytykać. Wierzę, że nawet gdyby Jan Paweł II pozostał Karolem Wojtyła i był zwykłym księdzem to uczyniłby tak samo. Jeśli ktoś żyje Bogiem to bez względu na to czy jest papieżem, czy księdzem, czy zwykłym zakonnikiem a nawet zwykłym świeckim to będzie postępował tak, jak uczył Jezus a więc przebaczania z miłości do bliźniego, nawet gdy bliźni jest oprawcą, gdy jest człowiekiem złym.
Nie bulwersuje mnie fakt, że chcą z Agcą przeprowadzac wywiady i to za tak wielkie pieniądze. Najbardziej dziwi mnie fakt, że media liczą na to, że Agca za taką kasę powie prawdę. Naiwnośc ludzka jest poażająca, Ale jeśli ludzie chcą płacić tyle kasy za to co Agca mówi to niech wydają.
Nie bulwersuje mnie fakt, że chcą z Agcą przeprowadzac wywiady i to za tak wielkie pieniądze.
Z Twoich poprzednich wypowiedzi wynikało z goła co innego, ale ok, przyjąłem.
Najbardziej dziwi mnie fakt, że media liczą na to, że Agca za taką kasę powie prawdę. Naiwnośc ludzka jest poażająca, Ale jeśli ludzie chcą płacić tyle kasy za to co Agca mówi to niech wydają.
Nie ustosunkowałeś się do moich argumentów, dlaczego Agca bardzo możliwe, że powie prawdę. Ponadto, już pisałem - media mają kompletnie gdzieś, czy powie, czy nie powie. Ważne, że COŚ powie. A to COŚ się wspaniale sprzeda, jako "wyznanie zamachowca papieża". Dlatego bym nie wciskał mediom sztucznej motywacji (że chcą prawdy).
własnego wizerunku Chrystusa, wizerunku w pewien sposób jednostronnego. Chrystus, po pierwsze, nie jest postacią potwierdzoną przez historię (występuje tylko w źródłach biblijnych i apokryfach, nigdzie indziej nie ma o nim wzmianki)
wzmianki sa też np. w Koranie.
dziwi mnie fakt, że media liczą na to, że Agca za taką kasę powie prawdę
Tego rodzaju prasy nie interesuje prawda obiektywna lecz prawda sprzedajna... gdyby oczekiwano owej prawdy prawdziwej, to nie ci dziennikarze staliby w kolejce do tego bandziora-dewianta
Żadna, szanująca siebie i czytelników redakcja nigdy tego nie zrobi...
wzmianki sa też np. w Koranie.
Co nie dziwi, gdyż Koran powstał długo po chrześcijaństwie, i uznał Jezusa za proroka. Biorąc pod uwagę, że Islam powstał w VII wieku n.e., to wzmianki w ich księdze o Jezusie trudno uznać za "świadectwo historyczne", czyż nie? (patrz - spisany ponad 600 lat po ewentualnym czasie życia Jezusa...)
i to z pobudek ewidentnie mających swe źródło w czymś, co określamy potocznie mianem terroryzmu...
źródłem - jak wielu dziś wskazuje - była Moskwa i komunizm; komunizm z resztą z natury jest terroryzmem
Myszkunia - to nie do końca tak, ze "nie wierzą". Wierzą w Jezusa, ale jako proroka, nie Mesjasza. Takie zaczerpnięcia w nowej wierze są czymś nie budzącym zdziwienia - każda nowa wiara musi mieć pewien filar, na której powstanie. Odwołanie się do ugruntowanej już wtedy religii chrześcijańskiej i postaci dobrze znanej, a jednocześnie rozpoznawalnej, mogło dać podstawę nowej religii.
Swoją drogą, tak na amrginesie, ten sam typ argumentacji występuje w przypadku zwolenników teorii o istnieniu Atlantydy: skoro Platon cytował kogoś, kto w tamtych czasach już coś wiedział ze źródeł znanych (egipskich), to musi to być prawdą.
Ale to tak na marginesie
Wierzą w Jezusa, ale jako proroka, nie Mesjasza. Takie zaczerpnięcia w nowej wierze są czymś nie budzącym zdziwienia - każda nowa wiara musi mieć pewien filar, na której powstanie.
Problem w tym, że Islam wcale nie powstał jako nowa religia, tylko swego rodzaju zmutowane chrześcijaństwo. Jak młody Mahomet pracował u Hadżidży - swej przyszłej żony - (jako woźnica karawany handlowej) to razem z nim podróżował krewny chlebodawczyni, niejaki Waraka - zresztą ksiądz nie pomnę jakiego wyznania-( w każdym razie heretyckiego) prawie analfabeta i w dodatku żydowskiego pochodzenia.
Podczas długich przejazdów przez pustynię, nie mieli co robić. I wtedy Waraka próbował ewangelizować młodego poganina. Ten z kolei jako analfabeta miał genialną pamięć i bujną wyobraźnię, dlatego nic dziwnego że to co usłyszał od przyszłego wuja o chrześcijaństwie- wprawdzie skarykaturyzowanym, ale jednak, pobudziło jego religijność, wyobraźnię etc i powoli jego umysł zaczął synkretyzować właściwy sobie pogański dżinizm z elementami judaizmu i zdeformowanego chrześcijaństwa Zaczęło krystalizować sie w jego umysle coś co później po "spuszczeniu z Nieba Koranu" nazwano Islamem. Wg mnie owym filarem o którym piszesz jest właśnie ów Waraka.
Myszkunia - to nie do końca tak, ze "nie wierzą". Wierzą w Jezusa, ale jako proroka, nie Mesjasza. Takie zaczerpnięcia w nowej wierze są czymś nie budzącym zdziwienia - każda nowa wiara musi mieć pewien filar, na której powstanie. Odwołanie się do ugruntowanej już wtedy religii chrześcijańskiej i postaci dobrze znanej, a jednocześnie rozpoznawalnej, mogło dać podstawę nowej religii.
Swoją drogą, tak na amrginesie, ten sam typ argumentacji występuje w przypadku zwolenników teorii o istnieniu Atlantydy: skoro Platon cytował kogoś, kto w tamtych czasach już coś wiedział ze źródeł znanych (egipskich), to musi to być prawdą.
Ale to tak na marginesie
Tu jestem za słaba z historii,zeby polemizować.
Musiałbym znac kilka szczegółow,zeby się ustosunkowac do tego, co napisałeś.
ze uważają Go za proroka, to wiem.
Po prostu, źródła wymieniające Jezusa z 600 lat po jego śmierci trudno uznać za źródła "z pierwszej ręki" (ba, nawet z piątej ręki nie...). Stąd jest to bardzo, bardzo słaba poszlaka.
Po prostu, źródła wymieniające Jezusa z 600 lat po jego śmierci trudno uznać za źródła "z pierwszej ręki" (ba, nawet z piątej ręki nie...). Stąd jest to bardzo, bardzo słaba poszlaka.
Tak, ale brak piśmiennictwa wśród ludzi tamtego okresu jakby troszkę zmieniał spojrzenie, czyż nie?