UmiĹscy
"Urzekająca"- książka o odkrywaniu kobiecości i duszy kobiety to odpowiednik "Dzikiego serca"- książki o duszy mężczyzny.
Czytaliście? Co sądzicie?
na razie fragment, i jakoś mnie wcale nie urzekła... jest taka trochę jak telenowela. ale rzecz gustu
Prawie kończę. Faktycznie, niektóre fragmenty walą po oczach "telenowelicznością", ale zwalam to na karb tego, że autorzy są Amerykanami i być moze mają specyficzne poczucie gustu i estetyki. poczatek ksiazki ma sporo z tej wlasnie estetyki telenowel, co sprawilo ze moja mama poległa po 20 stornach czytania, ja jednak postanowilam nie ulegac pozorom i przebrnac do konca. Powiem, ze ksiazka zyskuje przy glebszym wczytaniu sie. elementy taniej łzawej romantycznosci sie przebijaja, ale Sporo jednak w tej ksiazce mądrosci. czytam ja z nastawieniem na wyszukiwanie rzeczy pozytecznych, a na wczesniej wspomniane elementy nie zwracam uwagi i traktuje tylko jako elementy ubarwiajace, ktore pewnie autorzy właczyli po to, by urozmaicic wywody (fakt, że elementy te rażą wiele osob, z ktorymi rozmaiwalam o tej ksiazce, no ale to rzeczywiscie, kwestia gustu pewnie..) Czytam ja z flamastrem w ręku i podkreslam co wazniejsze dla mnie fragmenty. Mysle, ze sporo z niej wyniosę. Reszta wrazen jak skoncze czytać.
Czytam i szczerze mówiąc, nie wiem, o co chodzi z tą telenowelą. Jakieś przykłady?
Mnie się książka bardzo podoba, moje pragnienia odzwierciedla zadziwiająco dobrze. Oczywiście, są miejsca, z którymi się nie zgadzam i stwierdzenia, które do mnie nie przystają, ale więcej jest tych dopasowanych.
Czytam i szczerze mówiąc, nie wiem, o co chodzi z tą telenowelą. Jakieś przykłady?
Mnie się książka bardzo podoba, moje pragnienia odzwierciedla zadziwiająco dobrze. Oczywiście, są miejsca, z którymi się nie zgadzam i stwierdzenia, które do mnie nie przystają, ale więcej jest tych dopasowanych.
no choćby początkowy fragment mnie zalatywał tą estetyką- kiedy John i Stasi płyną z synami w świetle księżyca łodzią. plus kilka innych takich wykorzystujących estetykę słodkiego romantyzmu. przypomina mi się jeszcze ten fragment z wielorybem i rozgwiazdami.
Mi się ta książka nie podoba. W ogóle, książki autorstwa tej kobiety wydają mi się marnej jakości.
Mi się ta książka nie podoba. W ogóle, książki autorstwa tej kobiety wydają mi się marnej jakości.
Jak to nie jest ksiazka autorstwa tylko kobiety- ona to z męzem napisała.
A mozesz uscislic nieco- dlaczego Ci sie ksiazka nie podoba? W ogole jako zlaozycielka tego tematu pozwole sobie poprosic wypowiadajacych sie o to by uzasadnili w kilku słowach swoje zdanie na temat tej ksiazki a nie zbywali zdaniem Podobała mi sie/ Nie podobała mi się.
Ja przeczytałam. Pominąwszy fragmenty o ktorych mowa wyzej (te z elementami telenowelicznego romantyzmu) ksiazka trafiła do mnie. Mówi o bardzo waznych sprawach dla kobiety w kazdym wieku, otworzyła mi oczy na parę spraw i mysle, ze bede do niej wracac. Tym bardziej pozytywnie zaskoczyla mnie jej tresc, ze spotykalam sie z negatywnymi jej ocenami, a sama dostalam ja na urodziny od przyjaciela i poczatkowo czytalam ja sugerujac sie tymi negatywnymi zdaniami. No ale tak czy inaczej- ksiazka trafila do mnie w odpowiednim momencie mojego zycia i duzo mi dala.
Ta książka również trafiła do mnie w odpowiednim momencie w życiu i dużo u mnie zmieniła. Skłoniła mnie do dalszych poszukiwań i kolejnych lektur. Oczywiście rozumiem, że niektórym osobom mógł nie pasować ten sposób przekazu, ale to jeszcze nie świadczy o tym, że jest ona marnej jakości.
Sama płakałam przy niej kilkakrotnie, gdyż tak trafnie odnosiła się do niego życia i moich wątpliwości. Podobna była reakcje mojej mamy i koleżanki, którym ją kupiłam w prezencie. Do mnie trafiła przez pośrednictwo kolegi od jego koleżanki, która również była zachwycona. Zatem, przynajmniej w moim otoczeniu, negatywne opinie zdecydowanie nie dominują.
Wzruszył mnie również ten fragment, który według niektórych osób jest telenoweliczny - o wielorybie i rozgwiazdach. Uważam, że otwiera on oczy na niespodzianki, jakie możemy otrzymywać od Boga każdego dnia, a obok których przechodzimy obojętnie lub przypisujemy je zwykłemu zbiegowi okoliczności.
Tak ta ksiażka ma to "drugie dno". Pod tą "telenowelicznością" kryje się pewna głębia.
Czytałam tylko fragmenty, prawie całą. Ale skłoniła mnie do zastanowienia się nade mną, nad tym jak jestem ukształtowana przez środowisko, czym mi zaszkodzono... Zranienia tkwią we mnie i nie pozwalają się ruszyć. Problem jednak został naświetlony dzięki tej książce i mogę zacząć działać nad samą sobą. Zawsze wiedziałam, że to łatwe nie jest. Ciągle tak myślę, równolegle z tym, że trzeba znowu próbować kształtować siebie.
Jak ktos nie miał okazji czytać tej książki , audiobook "Urzekającej" jest
tutaj
Pan Eldredge, pastor protestancki, widząc dotkliwy kryzys w swoim kosciele, poszedl po bandzie. Mianowicie zaprezentowal w "Dzikim Sercu" wizję człowieka opartej na jego upadłej naturze. Kompletnie nie do przyjęcia.
Zgadzam się ze Scottem.
Co do samej "Urzekającej" - nie czytałam, więc nie wypowiem się o treści. Powiem tylko, że kupiłam ją, miałam zamiar przeczytać, ale jak zobaczyłam cytat z Coelho jako motto... odłożyłam na półkę, a potem wywaliłam.
To Bóg ma "instrukcje" dla człowieka, tego co człowiek ma robić, jak, pod jakim kątem się doskonalić. W "Dzikim Sercu" autor zrobił odwrotnie, najpierw poznam siebie, potem Boga- to nie jest chrześcijanstwo...
Scott, rozumiem, że twierdzenia Eldredge'a mogą Ci się nie podobać, że możesz się z nim nie zgadzać, ale wydaje mi się, że żaden człowiek nie ma prawda oceniać relacji drugiego człowieka z Bogiem.
Uważam, że książki powinno się oceniać po owcach. Widzę, jak wiele dobrego książki Eldredge'a uczyniły dla ludzi w moim otoczeniu. I to mi wystarczy. Zło nie rodzi dobra.
Anariel, ale niestety nikt nie ma całkowicie obiektywnej miary tych owoców, jak o to chodzi. Widzisz jakiś fragment rzeczywistości, a inny możesz pominąć, możesz powiązać z książką coś, co nie wypływa bezpośrednio z lektury, albo pominąć to, co miało z nią związek. A gdyby były przypadki zniewoleń po przeczytaniu tej książki? Byłyby to owoce?
Co do samej "Urzekającej" - nie czytałam, więc nie wypowiem się o treści. Powiem tylko, że kupiłam ją, miałam zamiar przeczytać, ale jak zobaczyłam cytat z Coelho jako motto... odłożyłam na półkę, a potem wywaliłam.
To ze Coelho jest pewnego rodzaju "hybrydą religijną" i w jego książkach można znaleźć pewnego rodzaju mixy to nie znaczy ze niektóre myśli nie są trafne i wartościowe.
Omyku wybacz ale uważam że wyrzucanie książki i nie przeczytanie jej tylko z powodu motta pochodzącego od Paula Coelho jest dla mnie głupotą.
Nie czytałam urzekającej ale mam zamiar to zrobić.
Olu, temat twórczości Coelho jest tematem długim i rozbudowanym... Ale proszę, luknij tu: http://www.psychomanipula...nym-wydaniu.htm
Jeśli przeczytasz całość, myślę, że to powie Ci o wiele więcej, niż moje produkowanie się w długich postach
Olu, temat twórczości Coelho jest tematem długim i rozbudowanym..
Omyku ja napisałam że :
ale to nie znaczy ze wszystkie jego słowa są takie ...
Olu, to troszkę nie na temat, ale jeśli już o nim mowa... Jeżeli komuś zjawia się duch nakłaniający do przejścia na "dobrą stronę magii", to - o ile to oczywiście prawdziwe "widzenie" - jest to demon. Innej opcji nie ma, bo dobre drzewo nie może wydawać złych owoców, ani anioł światłości nie może nakłaniać do grzechu. Jeśli natomiast tego demona Coelho obrał sobie za "duchowego przewodnika", pozostaje z nim w jakiejś "relacji" i inspiruje jego "poradnictwem" czy też "przewodnictwem" swoją twórczość... No to wybacz
Niestety tak właśnie działa zły duch, że bałamuci, mieszając prawdę z fałszem i dobro ze złem, tworząc tak pokręcone "hybrydy", że na końcu człowiek staje się oswojony ze złem i tak naprawdę już nie wie, co było czym do końca.
I bardzo Cię proszę, grzecznie i uprzejmie, żebyś NIE cytowała na forum twórczości inspirowanej demonicznie. Proszę, usuń cytat z Coelho.
[ Dodano: Sob 29 Maj, 2010 23:46 ]
Nadal czekam na odpowiedź powiedz mi co złego widzisz w tych trzech zdaniach ?
Olu, zrozum mnie właściwie. Ja nie twierdzę, że każdy przecinek i każda litera użyta przez Coelho jest z gruntu zła. Ja twierdzę, że ponieważ ten człowiek za patrona przyjmuje demona, to niestety taka sytuacja z gruntu wiąże się z opętaniem. Niestety są ogromne podstawy żeby sądzić, że zły chciał wręcz tego pseudo nawrócenia, pseudo powrotu do wiary katolickiej, żeby pod taką przykrywką móc posłużyć się twórczością Coelho dla zwodzenia ludzi. Jeśli więc wiem, że autor tych 3 zdań jest najprawdopodobniej opętany, że jest satanistą, który tak naprawdę nigdy do końca nie wrócił "na dobrą stronę", że zły próbuje się posługiwać jego twórczością i wypaczać talent, który niewątpliwie ten człowiek otrzymał od Boga... To również tych 3 zdań nie będę czytać. Nie będę. Do tej pory nie wiem, jaka dokładnie jest ich treść (dziękuję, że to usunęłaś ). A chrześcijanina, który się powołuje na taką twórczość i czyni z niej motto do chrześcijańskiej książki - nie rozumiem. Po prostu nie rozumiem. Jestem skłonna uwierzyć w dobre intencje państwa Eldredge, ale to nie zmienia faktu, że były przypadki, gdzie przy modlitwie o uwolnienie padał również tytuł "Dzikiego serca".
Nie wiem, jak to było w przypadkach tych ludzi, którzy zostali zniewoleni. Czasem też mogą w tym brać udział różne czynniki, a w historii zdarzały się już przypadki, gdy demon posłużył się dobrem do złych celów.
Być może jest mi ciężko obiektywnie spojrzeć na tę książkę, bo od niej zaczęła się moja droga do nawrócenia. Gdyby ktoś nie polecił mi "Urzekającej" nie wiem, czy byłabym dzisiaj tutaj, gdzie jestem teraz.
Wydaje mi się ponadto, że gdyby faktycznie była takim złem, to ksiądz Pawlukiewicz nie inspirowałby się nią i nie powoływał przy każdej okazji. Gdyby faktycznie stanowiła tak ogromne niebezpieczeństwo.