ďťż
Strona początkowa UmińscyVIDEO Darek świadectwo członka grupy przestępczejVIDEO Nicky Cruz świadectwo byłego gangsteraSwiadectwo bylego okultysty uratowany przez Milosierdzie PanOjciec Mień - świadek wiary w ZmartwychwstałegoPrzystanek Jezus - świadectwo na gorącomoje świadectwo (nie wiem czy krótkie)Świadectwo pisma chińskiegoŚwiadectwo chrześcijańskich metalowcówŚwiadectwo Glorii StraussZach 13:9 (świadectwo)
 

Umińscy

DOBRE ŚWIADECTWO
ZNACZY
KERYGMATYCZNE



Gdy człowiek otworzy się na Bożą łaskę, wówczas jego serce przepełnione jest miłością radością i Bożą obecnością. Natychmiast rodzi się spontaniczna chęć podzielenia się tym z innymi.
Osobiste świadectwo jest dzieleniem się tym, co Bóg uczynił i czyni w moim życiu.
Więcej ludzi przyszło do Jezusa poprzez osobiste świadectwo, niż na skutek innych działań. Dlaczego?
- Ponieważ dotyka ono prawdziwego życia ludzi i pokazuje, że Jezus Chrystus może je zmienić.

Dobre świadectwo kerygmatyczne winno być podsumowaniem planu zbawienia, jako że Bóg czyni z każdym z nas to, co chce uczynić ze wszystkimi. Kiedy uda nam się wyeksponować tę prawdę, ewangelizowany ujrzy w tym różne punkty czy etapy swej własnej historii zbawienia. Świadectwo nie powinno być natomiast, życiorysem czy opowiadaniem o swoich osobistych przeżyciach, odczuciach itd.

Dobre świadectwo powinno składać się z czterech części:

1 Przed spotkaniem Jezusa

Jacy byliśmy i jak bardzo potrzebowaliśmy zbawienia. Tu akcentuje się nasze życie z dala od Pana oraz to, jak ułożył On tę drogę, aby nas spotkać. Należy unikać bardzo szczegółowego przedstawiania wszystkich grzechów, które popełniliśmy oraz nie podawać danych personalnych naszych bliźnich, którzy w nich uczestniczyli. Jednak również nie należy mówić ogólnikami typu "byłem wielkim grzesznikiem" lub "moje życie było dalekie od Pana". Ta część ma stanowić swoisty kontrast wobec części po spotkaniu z Jezusem, aby zmiana naszego życia była dobrze widoczna. Powinna ona zająć mniej więcej jedną trzecią świadectwa.
Elementy historii zbawienia, które trzeba ukazać w tej części:
- Bóg mnie ukochał…
- Lecz ja nie doświadczałem tego z powodu mojego grzechu…
- A mimo to On by ze mną…

2 Osobiste spotkanie z Jezusem.

Tu przedstawiamy, co się zdarzyło i jak przyjęliśmy zbawienie Jezusa. Dobrze jest podać datę tego wydarzenia, opisać miejsce i okoliczności w jakim miało ono miejsce.Ta część powinna zająć mniej więcej jedną trzecią świadectwa.
Elementy historii zbawienia, które trzeba ukazać w tej części:
- Aż do chwili, gdy osobiście spotkałem Chrystusa…
- Który umarł przez mój grzech i dał mi Nowe Życie…
- Doświadczyłem tego, gdy uwierzyłem i nawróciłem się…
- Wyznając Jego jako mojego osobistego Zbawiciela…
- I Pana całego mego życia…

3 Po spotkaniu z Jezusem


Przemiana tego, co wymieniliśmy w pierwszym punkcie. Nie przedstawiamy siebie jako ludzi doskonałych, lecz jako zwykłych świadków, w których Bóg zapoczątkował swe zbawcze dzieło. Zwracamy uwagę na te aspekty, w których już doświadczyliśmy zbawienia, przyniesionego przez Jezusa. Szczególnie należy zwrócić uwagę na nasze życie we wspólnocie chrześcijańskiej i jakie owoce ono przynosi dla nas osobiście. Trzeba też pokazać w jaki sposób służymy obecnie bliźnim pokazując w ten sposób przemianę naszego wcześniejszego egoistycznego myślenia. Nie należy też zapominać o tym czego doświadzczyliśmy od Boga. Przykładowo można tu wymienić uzdrowienia duchowe, psychiczne i fizyczne, poczucie opieki, bezpieczeństwa, miłości i przyjaźni. Ta część powinna zająć mniej więcej jedną trzecią świadectwa.
Elementy historii zbawienia, które trzeba ukazać w tej części:
- On dal mi nowe życie przez swojego Ducha…
- A teraz żyję w rodzinie Bożej…

4 Zachęta.
Świadectwo zawsze winno kończyć się zachętą:
Jeśli uczynił to we mnie, może to uczynić i w tobie. Pan chce uczynić to również w twoim życiu"

Poniżej podaje w jaki sposób świadectwo Pawła przed Agrypą i Żydami ( Dzieje Apostolskie 22 i 26) wpisują się w powyższy projekt. Świadectwo to może stanowić wzór dla Twojego osobistego świadectwa.

1 Przed spotkaniem Jezusa
" Prześladowałem tę drogę, głosując nawet za karą śmierci, wiążąc i wtrącając do więzienia mężczyzn i kobiety, co może poświadczyć zarówno arcykapłan, jak cała starszyzna. Od nich otrzymałem też listy do braci i udałem się do Damaszku z zamiarem uwięzienia tych, którzy tam byli, i przyprowadzenia do Jerozolimy dla wymierzenia kary"
"Panie, oni wiedzą, że zamykałem w więzieniach tych, którzy wierzą w Ciebie, i biczowałem w synagogach, a kiedy przelewano krew Szczepana, Twego świadka, byłem przy tym i zgadzałem się, i pilnowałem szat jego zabójców".

2 Osobiste spotkanie z Jezusem.
" W drodze, gdy zbliżałem się do Damaszku, nagle około południa otoczyła mnie wielka jasność z nieba. Upadłem na ziemię i posłyszałem głos, który mówił do mnie: "Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?" "Kto jesteś, Panie?" - odpowiedziałem. Rzekł do mnie: "Ja jestem Jezus Nazarejczyk, którego ty prześladujesz".Towarzysze zaś moi widzieli światło, ale głosu, który do mnie mówił, nie słyszeli. Powiedziałem więc: "Co mam czynić, Panie?" A Pan powiedział do mnie: "Wstań, idź do Damaszku, tam ci powiedzą wszystko, co masz czynić". Ponieważ zaniewidziałem od blasku owego światła, przyszedłem do Damaszku prowadzony za rękę przez moich towarzyszy."

3 Po spotkaniu z Jezusem
"Niejaki Ananiasz, człowiek przestrzegający wiernie Prawa, o którym wszyscy tamtejsi Żydzi wydawali dobre świadectwo, przyszedł, przystąpił do mnie i powiedział: "Szawle, bracie, przejrzyj!" W tejże chwili spojrzałem na niego, on zaś powiedział: "Bóg naszych ojców wybrał cię, abyś poznał Jego wolę i ujrzał Sprawiedliwego i Jego własny głos usłyszał. Bo wobec wszystkich ludzi będziesz świadczył o tym, co widziałeś i słyszałeś. Dlaczego teraz zwlekasz? Ochrzcij się i obmyj z twoich grzechów, wzywając Jego imienia!" [...] "Idź - powiedział do mnie - bo Ja cię poślę daleko, do pogan"»."
"Temu widzeniu z nieba nie mogłem się sprzeciwić, królu Agryppo! Lecz nawoływałem najprzód mieszkańców Damaszku i Jerozolimy, a potem całej ziemi judzkiej, i pogan, aby pokutowali i nawrócili się do Boga, i pełnili uczynki godne pokuty. Z tego powodu pochwycili mnie Żydzi w świątyni i usiłowali zabić. Ale z pomocą Bożą żyję do dzisiaj i daję świadectwo małym i wielkim, nie głosząc nic ponad to, co przepowiedzieli Prorocy i Mojżesz że Mesjasz ma cierpieć, że pierwszy zmartwychwstanie, że głosić będzie światło zarówno ludowi, jak i poganom»."

4 Zachęta.
"Dałby Bóg, aby prędzej lub później nie tylko ty, ale też wszyscy, którzy mnie dzisiaj słuchają, stali się takimi, jakim ja jestem, z wyjątkiem tych więzów»."

Świadectwo powinno być zawsze dostosowane do jego odbiorcy. Inny zatem będzie język świadectwa skierowany do młodzieży, a inny do osób starszych.
Ogólnie jednak należy unikać sformułowań typowych dla danego ruchu typu "Jezusa spotkałem na REO", nawet jeśli mówimy je na spotkaniu wspólnotowym, bo przecież może się na nim znaleźść ktoś kto jest pierwszy raz i nic nie zrozumie.
Należy też unikać typowo teologicznych sformułowań typu"srtruktury eklezjalne" itd.
Należy mówić współczesnym prostym językiem zrozumiałym dla słuchaczy.
Dobrze jest umieścić jeden lub kilka cytatów biblijnych. Warto jest skupić się na jakimś głownym motywie, a nie opowiadać od razu całe życie.

Świadectwo uzdrowienia.
Jest to szczególny i bardzo częsty typ świadectwa dlatego omówię go oddzielnie.
Dobre świadectwo uzdrowienia powinno być skonstruowane wg następującego schematu.

1 Byłem chory
Tutaj naależy krótko powiedzieć na co się cierpiało. Wystarczy wymienić nazwę chroby. Nie należy podawać jej dokładnego przebiego. Jeśli choroba jest rzadko spotykana należy powiedzieć na czym ona polega. Opisy cierpień związanych z chorobą też są nie wskazane, boo mogą zniechęcić do dalszego słuchania co wrażliwszych słuchaczy. Należy podać jak długo choroba trwała oraz rokowania lekarzy co do wyleczania.
Przkładowo - Chorowałem na kręgosłup przez pięc lat w wyniku obrażeń doznanych w wypadku samochodowym Nie mogłem chodzić o własnych nogach poruszałem się na wózku inwalidzkim. Lekarze nie dawali żadnych szans na wyleczenie..

2 Jezus mnie uzdrowił
Dobrze jest podać datę tego wydarzenia, opisać miejsce i okoliczności w jakim miało ono miejsce.
Pamiętajmy, że to Jezus jest podmiotem tej wypowiedzi.
Przykładow
Zostałem przywieziony na modlitwę o uzdrowini/data miejsce/ i Jezus mnie uzdrowił

3 Jestem zdrowy
Tu opisujemy obecny stan zdrowia i korzyści, które z tego wyniknęły ze szczególnym uwzględnieniem przemiany duchowej jaka się w nas dokonała.
Przykładowo - Obecnie nie mam żadnych problemów z kręgosłupem. Mogę chodzić na własnych nogach Jezus uzdrowił nie tylko moje nogi, ale również moją duszę, Cieszę się, że znalazłem swoje miejsce we wspólnocie wierzących, gdzie mogę wzrastać w miłości i przyjaźni braterskiej.

4 Zachęta.
Jezus uzdrowił mnie może również uzdrowić Ciebie. On ma władzę nad wszystkimi chorobami.

Oczywiście na tym schemacie można zbudować również świadectwo uwolnienia i każdej innej okoliczności naszego życia.

Trzy cechy charakterystyczne świadectwa kerygmatycznego: RKS

Radosne


Dzięki, Talmid. Ja właśnie przygotowuję się albo bardziej zastanawiam nad własnym świadectwem i czuję kompletną pustkę, więc uwagi Twoje na pewno się przydadzą.
A, właśnie Ja też miałam podziękować, bo przeczytałam te zasady krótko przed wyjściem na ewangelizację, pomyślałam nad moim świadectwem (wcale nie myśląc, że to się przyda akurat wtedy) i potem okazało się, że mówiąc mogłam dość często bazować na moich wcześniejszych przemyśleniach, zainspirowanych tym tekstem
Cieszę się, że Wam się przydało.


Mam jeszcze jedno pytanie związane ze świadectwem, mianowicie kiedy powinno się je składać? W jaki sposób przygotować się do tego wewnętrznie, jakie kryteria należy spełniać jako osoba chcąca świadczyć? Jak rozeznać motywy, które nami kierują, kiedy chcemy świadczyć? Czy są jakieś przeciwskazania do tego, może jakiś brak przysposobienia wewnętrznego?
Kiedy komuś potrzeba argumentu z życia

Kiedy komuś potrzeba argumentu z życia

Jak to rozumieć?

Jeżeli ktoś trwa we wspólnocie modlitewno-ewanglizacyjnej to obowiązkiem jest świadczenie. A jeżeli nikt nie ma odwagi tego robić? Jeśli ktoś musi zacząć dla zachęty?

Eeee, nie wiem już, o co pytać. A jeżeli ktoś czuje się niegodny do tego, by Bogu służyć? Jeśli z jednej strony wiem, że świadczyć trzeba, a jednocześnie nie czuję się osobą do tego właściwą?
Kilkakrotnie zwracano sie do mnie bym dał swiadectwo ze swojego zycia na amobonie, w czsie Mszy św.. Nigdy sie do tego nie przygotowywałem. Wychodziłem i mówiłem, co mi akurat w sercu grało
Ale niby nie powinno się mówić o naszych odczuciach, tymczasem Bóg często działa nie tak dosłownie realnie, lecz w naszym sercu i w jaki sposób powiedzieć innym o tym, jakiej przemiany Bóg dokonuje? W jaki sposób miłość i łaska boża wpływa pozytywnie na nasze życie?

[ Dodano: Czw 05 Cze, 2008 14:16 ]
Aguś, masz pokazać komuś jak Bóg działa. To nie techniczny przepis na produkcje trotylu. Idź za sercem - skup się na 3 zasadach: krótkie radosne i chrystocentryczne. Nawet mówienie o swoich potknięciach może mieć pozytywny oddźwięk, jeśli pokazujesz, jak Bóg Cię z tego wyciągnie/wyciągnął.

krótkie radosne i chrystocentryczne.

A jak chcesz powiedzieć radosne to ktoś gasi Twój entuzjazm i twierdzi, że przesadzasz z emocjami albo jesteś nienormalny. Niby jak można powiedzieć świadectwo bez emocji, które towarzyszą radości?
A kto ci każe gasić emocje Nie rozumiem... Pewnie jak ktoś robi wiatraka i zaczyna krzyczeć w euforii itp. przesadza, ale z grobową miną o radości nie powiesz autentycznie
Jak dawałam świadectwo na REO, to ogólnie nie miałam tego czynić, gdyż niewyraźnie mówię, i dotego wtedy mówiłam wiele rzeczy i mało konkretnie i dlatego nie zgłosiłam swej osoby do tego. W momencie świadectw, usłyszałam w sercu : Teraz twoja kolej, idzi!
Poszłam, powiedziałam świadectwo. I tutaj niespodzianka dla wszystkich, że mówiłam wyraźnie i świadectwo było dobrze przekazane.
Więc nie trzeba przygotowywać, swiadectwo nie jest czasem aby zaszczerbić sobie pochwały, ale pokazać, że Bóg działa.
Ktoś mógłby powiedzieć tak wybierając się na misję do innego kraju.
Po co się uczyć języka tego ludu? Wystarczy, że będę świadczył z sercem i wystarczy. Resztę powierzę łasce Bożej.
I być może rzeczywiście jedna lub dwie osoby się nawrócą wskutek czystej łaski Bożej, ale do masowego odbiorcy się nie dotrze nie znając jego języka.

Dokładnie tak samo jest ze świadectwem. Można odstawiać amatorszczyznę, bez żadnej wiedzy na ten temat. I może jedna lub dwie osoby się nawrócą w skutek czystej łaski Bożej. Ale człowiek, który choć trochę pragnie dotrzeć do większej ilości osób powinien najpierw zgłębić teorię, w jaki sposób przygotować przekaz dostosowany do audytorium, żeby jego działanie było skuteczne.

Ja Was rozumiem boicie się żeby schemat nie zabił spontaniczności. Nie ma takiej opcji Jeśli poświęcicie przygotowniu świadectwa odpowiednio dużo czasu. Zarówno na teorię jak i praktykę to z pewnością Wasze świadectwo po kilku latach stanie się zarówno profesjonalne jak i spontaniczne.

Ja powyższych zasad nie wymyśliłem przygotowali je fachowcy ze szkoły Prado Floresa.

Są również inne szkoły z nowocześniejszym podejściem bardziej typu P.R., ale jednak szkoła Prado jest najbardziej chyba doświadczona w tej kwestii i można na nich polegać.

A jak będziecie kombinować samemu to stworzycie tylko żałosną amatorszczyznę taką jaką można usłyszeć w większości wspólnot.
A dla mnie to żadna spontaniczność tylko zwyczajnie przejaw pychy ( ja wiem lepiej jak powiedzieć przecież jestem genialny) i lenistwa (przygotowanie dobrego świadectwa naprawdę wymaga dużo pracy.)
A jak rozeznać, czy jest właściwy czas na głoszenie? No bo może Bóg wcale tego nie chce w danym momencie? Hmm, no nie wiem, o co jeszcze zapytać...
Talmid, nie ograniczajmy Ducha Świętego. Może być tak, że ktoś zupełnie nieprzygotowany będzie miał wygłosić świadectwo i Pan tak nim pokieruje, że nawróci się tłum. Nie mam nic przeciwko przygotowaniu świadectwa, ale to z kolei może zabić nie tyle spontaniczność, ile zaufanie, że to Pan prowadzi. To właśnie wtedy człowiekowi się wydaje, że świadectwo jest 'jego', bo tyle pracy włożył itd. A tak przecież nie jest

A czas na głoszenie... Pytaj Pana o to i spodziewaj się odpowiedzi
A jeśli człowiek przygotowuje się do powiedzenia świadectwa i nagle okazuje się, że pustka totalna i nie wie, co i jak ma powiedzieć i w ogóle ma wątpliwości? Może to znak, że nie czas?

To właśnie wtedy człowiekowi się wydaje, że świadectwo jest 'jego', bo tyle pracy włożył itd. A tak przecież nie jest

Wiedziałem, że ktoś to napisze, gdyż ten argument zazwyczaj pada.

Jest dokładnie odwrotnie profesjonalizm chroni nas przed pychą i przypisywaniem sobie skuteczności świadectwa.

A to dlatego że tych metod myśmy nie wymyślili, a tylko realizujemy zalecenia jednej ze szkół ewangelizacji nalężącej do KRK poprzez które Duch Św. prowadzi.
Realizowanie własnej metody jest zwykłym brakiem posłuszeństwa.

Gdy zaczynamy sami coś tworzyć "spontanicznie" wtedy chwałę przypisujemy sobie.

Poza tym profesjonalizm chroni naszą psychikę przed lękiem, wstydem, wątpliwościami. My jedynie realizujemy, w sposób w jaki w danym okresie życia możemy, zalecenia szkoły jak najlepiej potrafimy.

Bierzmy przykład z A. Małysza, który zawesze mówił iż pragnie jedynie oddać dobry skok nie zastanawiająć się nad tym, które miejsce zajmie.

Tak samo i my nie zastanawiajmy się jak wypadniemy i ile osób się nawróci, a starajmy się tylko powiedzieć dobre świadectwo.

Realizowanie własnej metody jest zwykłym brakiem posłuszeństwa.
Mógłbyś rozwinąć?
Czyli Duch Święty działa tylko wg tej konkretnej metody i nie może działać w indywidualnym człowieku? Przecież wiadomo, że inaczej będzie mówił świadectwo karmelita bosy, a inaczej członek odnowy... Ludzie są różni i Duch Święty też przychodzi raz w łagodności, a raz w wielkim wichrze


Realizowanie własnej metody jest zwykłym brakiem posłuszeństwa.
Mógłbyś rozwinąć?
Czyli Duch Święty działa tylko wg tej konkretnej metody i nie może działać w indywidualnym człowieku? Przecież wiadomo, że inaczej będzie mówił świadectwo karmelita bosy, a inaczej członek odnowy... Ludzie są różni i Duch Święty też przychodzi raz w łagodności, a raz w wielkim wichrze
Właśnie dlatego napisałem że są różne szkoły mówienia świadectwa.
Jak założysz swoją własną szkołę i po wielu latach obsewrwacji zostanie zaakceptowana przez KRK to bedziesz mogła powiedzieć, że za Twoimi metodami rzeczywiście stoi Duch Św.
Mam wrażenie że chcecie piękno i prostotę zamknąć w złoconej okładce. Jasne ze nie można bełkotać. Ale świadectwo to nie tylko wystąpienie na ambonie. To też wplecenie 2-3 zdań w rozmowę

Specjalne przygotowanie bardzo wskazane ale przy "zorganizowanym" głoszeniu
Zdaje mi się ostatnio - mnie osobiście ostatnio brakuje bardzo świadectwa z mocą. Ludzie czasem coś tam mówią na spotkaniu, ale jakoś tak bez wewnętrznego zaangażowania, entuzjazmu. Nie twierdzę, że ludziom spowszedniało, chcę natomiast powiedzieć, że rzadko obecnie słyszę świadectwo poruszające do głębi serca, właśnie - świadectwo wygłoszone z mocą (nie wiem, czy rozumiecie, o co mi chodzi?). I chociaż wiele rzeczy mam za sobą to jednak w dalszym ciągu potrzebne mi są bardzo świadectwa moich sióstr i braci. Świadectwo drugiej osoby jest naprawdę bardzo budujące, może czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo i jak bardzo innym jest potrzebne, by ich budować, dodawać otuchy, ożywić, wzbudzić entuzjazm, zachęcić do dostrzegania łask w swoim życiu i nimi się dzielić. Forma przekazu też jest niesamowicie istotna, bo wyraża to, co przeżywamy w głębi serca, czy jesteśmy naprawdę przekonani do tego, o czym mówimy. To siła perswazji sprawia, że świadectwo jest owocne. I zauważam, że ma moc "obudzenia" wspólnoty, wyrwania z marazmu.

rzadko obecnie słyszę świadectwo poruszające do głębi serca, właśnie - świadectwo wygłoszone z mocą

Obawiam się, że masz rację. Słabo mi się robi, jak np. widzę, jak ktoś mówi świadectwo z kartki... to ma być przecież mówienie o moim doświadczeniu, po co ta kartka że nie będzie literacko Moc w słabości się doskonali... chyba za bardzo chcemy być idealni, mówić jak z książki, a miejsce dla Ducha
Miałem przyjemność w przeciągu ostatnich 3 miesięcy mówić publicznie 3 razy swoje świadectwo...
I sporo się nauczyłem dzieki temu
- ciężko jest mówić świadectwo "z marszu" - przynajmniej po ludzku patrząc przynosi to gorsze efekty
- do przygotowania się potrzebna jest choć chwila spokojnej modlitwy (przygotowywałem się przed Najświętszym Sakramentem - polecam:) )
- Duch i tak wieje gdzie i jak chce
- jeśli nawet nie umocni adresata, to i tak umocniony będzie głoszący
A mnie się wydaje, że ja nie jestem wezwana do głoszenia świadectwa, ale do ewangelizacji słowem pisanym. Pisanie zawsze najlepiej mi wychodziło, a mówienie nie daje chyba lepszych owoców.

mówienie nie daje chyba lepszych owoców.
A skąd ty to możesz wiedzieć?
Ja ogólnie z powodu choroby, mam takie akcje że zapominam wyraz, po wyrazie.
A jednak nie przestaje mówić, pomimo tej trudności.

Oczywiście pisz, jeśli masz taki talent napewno pomoże nie jednemu Widać na forum, że potrafisz ubrać w słowa wszelki stan swego ducha a nie każdy to potrafi.

Słabo mi się robi, jak np. widzę, jak ktoś mówi świadectwo z kartki... to ma być przecież mówienie o moim doświadczeniu, po co ta kartka

A od czego są prowadzący spotkanie, żeby pogonić takiego kijem.