UmiĹscy
Celowo nie wyrażam na początku swojej opinii względem takiego typu literatury, ale zacytuję czyjś poglad, że literatura tego typu jest niegodna prawdziwego katolika/chrześcijania, bo przedstawia zafałszowane prawdy, odwraca uwagę od rzeczy ważnych, tworzy mętlik w głowie, a treści są często sprzeczne z nauką Kościoła (brak szacunku do życia, kult człowieka-naukowca, odrzucenie Boga itd. )
Nigdy żadna literatura nie wpłynęła na mój światopogląd czy wiarę. Swego czasu nie jedną książkę s-f przeczytałam i nie uważam, by wpłynęła na mnie negatywnie. Czytam, bo lubię czytać i często sięgam po różnego rodzaju książki, także s-f. Są oczywiście osoby, które na ślepo wszystko przyjmują to co przeczytają, ale ja póki co takiego problemu nie mam Wszystko jest dla ludzi ale we wszystkim trzeba znaleźć złoty środek. Jeśli ktoś wie, że czytając jakąś literaturę, szkodzi mu ona, to po prostu nie powinien czytać. Ale nie można mówić od razu, że s-f jest złe. Nie każda książka przecież musi traktować o Bogu i dobru.
Jak ktoś ma dobry fundament to się nie zachwieje.
ja swego czasu lubilem czytac ksiazki przygodowo-fantastyczne oraz fantastyczno-horrory i jakos uwazam ze nia mialo to na mnie zbyt wielkiego wplywu moim zdaniem poprostu trzeba zyc w takiej rodzinie w ktorej od malego bedziemy uswiadamiani co jest prawda a co falszem i w tedy nic sie nie zachwieje w naszym postepowaniu i bedziemy mieli zawsze swiadomosc swoich czynow
A załóżmy przypadek, że ktoś nie czyta nic innego tylko i wyłącznie taką anty-Bożą
Mówiąc anty-Bożą masz na myśli literaturę w której nie wsytępuje po prostu Bóg, tylko przedstawia losy pewnych bohaterów i na nich się skupia, czy literaturę ogólnie antyreligijną??? Bo co do pierwszego przypadku, nie zmienię swojej postawy - normalna literatura traktowana jako rozrywka, nie może normalnemu człowiekowi w żaden sposób zaszkodzić.
Mam na myśli literaturę występującą przeciwko nauce Bożej, przeciwko Bogu, negującą Jego istnienie, albo hołubiącą Szatana ...
Mam na myśli literaturę występującą przeciwko nauce Bożej, przeciwko Bogu, negującą Jego istnienie, albo hołubiącą Szatana ...
Acha, to takiej to ja nie czytam
Ja przed nawróceniem byłem ciążko uzależniony od jednego filmu s-f. Dziś dostrzegam ten błąd ale wtedy byłem tak zaślepiony że zupełnie go nie widziałem. Po nawróceniu dostrzegłem iż to moje hobby gryzie się z 1 przykazaniem. Poprostu człowiek nieświadomie tworzy sobie idola czy bożka , którzy staje się dla niego najważniejszy.
Wszelkie fan-kluby s-f gromadzą ludzi podobnie myślących, a to sprawia że wydaje im się że wszystko jest w porządku. Tak naprawdę zamykają się na rzeczywistość i uciekają od niej. Wolą bujać w chmurach niż zająć się sprawami tu i teraz.
Literatura taka ;
albo pomija Boga
albo tworzy własne Jego koncepcje
albo wymyśla nowe wariany powstania wrzechświata gdzie Bóg nie jest potrzebny.
Na innych forach spotykam ludzi, którzy przesiąknięci różnymi wizjami tworzą własną "jednoosobową religie". Tu dostrzegam zagrożenie. Wielu nie potrafi traktować tego jako zbawę i gdy trafiają na wyjątkowo dobrego autora, ten potrafi przekonać ich że to co wymyślił jest prawdą albo przynajmniej cząstką prawdy do której dołanczają własną filozofie.
Fantasyka świadomie lub nieświadomie deformuje rzeczywistość. Wśród moich znajomych maniaków tego filmu s-f nie spotkałem nikogo kto by miał właściwy obraz Boga, podejście do kościoła i religi. Z zabawy zrodzi się fascynacja a fascynacja przemienia się w bożka.
Dzisiaj taka lituratura już mnie nie fascynuje swoimi wizjami co najwyżej ciekawi dalszym ciągiem przygód. Trzeba jednak uważać by nie wpaść w przesade.
Z drugiej strony jest tyle wspaniałych religijnych książek które nie tylko że budują nas duchowo i uczą ale pięknie ubogacają nasz wciąż niedoskonały obraz Boga. W tym sensie literatura s-f jest dla mnie stratą czasu.
Z zabawy zrodzi się fascynacja a fascynacja przemienia się w bożka.
Tak to działa i oczywiście nie dotyczy to tylko s-f.
Ja nie mam nic przeciwko takiej literaturze. Jak ktoś lubi, to czyta. Ja po przeczytaniu kilku takich książek nie zmieniłem swojego podejścia do wiary. Nie jestem żadny fanem ani maniakiem sf czy fantastyki, ale niektóre takie książki są ciekawe. Co do gier komputerowych, to ja np grałem w Diablo II i lubię do tego powracać, a nie czuję, że ta gra odciąga mnie od Boga. Jest tak, ponieważ traktuję ją jako zwykłą rozrywkę, tak jak granie w piłkę nożną
A co do przekręcania rzeczywistości, to właśnie po to są książki fantasy i sf. Pobudzają wyobraźnię i dostarczają rozrywki.
Każdy rodzaj literatury może być pewnym zagrożeniem - moze zniekształcać nasz śwaitopogląd i precepcję świata - jeśli zamkniemy sięw jakieimś jej wycinku.
SF jest bardzo bogata w odmiany i gatunki. Są w niej zarówno rzeczxy dobre literacko, jak i harlekinowate knoty.
SF jest tylko narzedziem wypowiadania się - moze służyć dobru lub złu.
Są całe regiony SF które niewiele mają w ogóle wspolnego ze sztuką, a literatura mieni się pzecież jej córą. Ale to problem ogólnego upadku sztuki we wszelkich jej formach.
Są ludzie tak zatopieni w świat SF, ze nic wiecej do siebie nie dopuszczają. I to napewno nie jest dobre.
SF stworzyła jednak wiele wspaniałych arcydzieł literackich i to jest dobre. Czytać ją jako literaturę a nie przyjmować jako światopogląd. Przecież czytając lektuyry szkolne także czytamy wiele rzeczy nie mających nic wspolnego z Bopgiem, a nawet wypierających go z ludzkiej świadomosći.
Są pewne gatunki literatury, które czerpią znie z ludzkiej wyobraźni, ale z ookultyzmu i spirytyzmu. Taka literatura na pewno jest niebezpieczna. Szczególnie, gdy staje sie tak popularna jak niesczesny Potter. Takiej literatury jest wiele.
Kiedyś czytalem bardzo wiele SF. To w jakiś sposób ukształtowało moje widzenie świata. Potem, gdy Bóg rokochał mnie w sobie, przestałem ją czytać. Odkryłem nowy świat i poznawąłem go. Teraz czasem siegam także po SF i rózne jej odmiany - szukam dobrej ksiązki, która mnie zabawi, zainteresuje, zainspiruje. Są rzeczy które nie czytam i czytać nie zamierzam.
Nie jest to jedyna literatura ja kączytam. Proza nei jest też jedynym gatuynkiem. Bardzo uwielbiam poezję i sczególnie chętnie po nią siegam. Lubie takze dobry dramat. Sporo czytam takze literatury naukowej i popularnonaukowej. To pozwala mi mieć w miare szerokie poglady i sporą wiedzę. Nauczyłem ciekawić się wieloma rzeczami. Stało się to między innymi własnie za sprawą fascynacji SF.
Ważne,a by się w tej literaturze nie zamykać i nie ograniczać do niej. Wiele moze ona powiedzieć co prawda o człowieku - ale rzeczywiscie iewiele mówi o Bogu, a jeśli już mówi - niestety najczęscije mija sie z prawdą i po prostu kłamie. A ludzie biorą fikcjęliteracką za swoją prawdę...
Przupuszczam, że taką literaturę możemy porównać do niedużego kamienia: jeśli ktoś jest zakorzeniony w Bogu, to kamyk budowli nie uszkodzi. Ale jeśli wiara jest niestabilna, albo w ogóle w ruinie, to wszystko może sięz jej powodu rozsypać.
literatura SF i Fantasy wcale jeswzcze dla naszej wiary nie jest najgorsza i nisząca.
w niej jest przynajmniej oddzielony świat rzeczywisty od jakiejkolwiek fikcji, rzecz dzieje się jakby w 'innym świecie'.
w tym momencie zgadzam się z Anniką:
jeśli ktoś jest zakorzeniony w Bogu, to kamyk budowli nie uszkodzi. Ale jeśli wiara jest niestabilna, albo w ogóle w ruinie, to wszystko może sięz jej powodu rozsypać.
ale o wiele bardziej destrukcyjnymi pozycjami, jeżeli chodzi o wpływ na wiarę, są książki niejakiego Dana Browna.
uzurpują sobie prawo do uznania się za wiarygodne źródła, a dla ludzi słabych i wątpiących taka lektura może być katastrofalna w skutkach- może po prostu odciągnąć od Boga.
Jeśli był już taki temat to proszę, nakierujcie mnie na niego,
z Bogiem!
Aslan
To, o czym piszesz (książka Browna) to nie zasługuje na miano fantastyki naukowej - gdyż to są najzwyklejsze w świecie bzdury ...
Jak dla mnie - fantastyka jest formą przekazywania myśli taką samą jak każda inna literatura ...
Czy "antykościelnych" wystąpień w niej jest więcej niż w innego rodzaju literaturze
Nie sądzę ...
Oczywiście - może budzić niepokój i obawy jeden nurtów fantastyki (tak zwana "fantasy") - jednak i to nie zawsze ...
Przyznam, że jedną z najpiękniejszą z powieści o Miłości, Przyjaźni i mechanizmach korumpowania przez zło jest np. "Władca Pierścieni" Tolkiena ...
Jak dla mnie - fantastyka to przede wszystkim jeden ze sposobów przekazywania myśli - pozwalający niejednokrotnie na inne (szersze) spojrzenie na daną problematykę ...
[ Dodano: Sob 17 Wrz, 2005 ]
ddv
Bardzo możliwe że w fantastyce są są pozycje wartościowe. Czasopisma religijne często podkreślały wartość Tolkiena i przeciwstawiały ją nędzy Pottera.
Andrzeju
Jak dla mnie literatura "SF" to sposób na dość niekonwencjonalne przekazywanie myśli i próba przedstawiania i szukania rozwiązań dla problemów nękających współczesny świat w przystępnej formie - takie widzę sedno i sens tej literatury.
Jeżeli ktoś patrzy się w ten sposób na "SF" to na pewno literatura ta pozwoli mu na rozwój własnej osobowości.
Dla przykładu:
- "Mechaniczna pomarańcza" Burghess'a to rozważania nad moralnością zmieniającego się pod wpływem rozwoju nauki i techniki współczesnego świata i metodami resocjalizacji młodocianych przestępców. "Powrót z gwiazd" Lema - to również rozważania nad zanikiem moralności i trudnościami wynikającymi ze zmieniającej się moralności
Pozornie bardzo antykościelne "Trudno być bogiem" Strugackich bardo pomogły mi w zrozumieniu "dylematów władzy" i praw rządzących ... rządzącymi
Jeżeli jednak dla kogoś liczy się bardziej "otoczka" tej literatury a nie sedno - to rzeczywiście - czasami lepiej byłoby by się za tą literaturę w ogóle nie brał ...
[ Dodano: Nie 18 Wrz, 2005 ]
Jeżeli ktoś patrzy się w ten sposób na "SF" to na pewno literatura ta pozwoli mu na rozwój własnej osobowości...Jeżeli jednak dla kogoś liczy się bardziej "otoczka" tej literatury a nie sedno - to rzeczywiście - czasami lepiej byłoby by się za tą literaturę w ogóle nie brał
Właśnie o to mi chodzi. Ludzie, którzy skończyli już swą edukacje i pracują kształtują swoją osobowość czytając różne bzdury, które ich w danym momencie interesują. Nie szukają pozycji,które mogły by ich zbudować ale raczej te które zadowolą ich najniższe instynkty. Oczywiście nie chcę tu generalizować że tacy są wszyscy ale większość. Produkuje się taką sieczke bo ma zbyt ale z rozwojem nie ma ona nic wspólnego. Chodzi mi wciąż o to samo.
Komuś kto ma słabą wiare nie należy proponować różnych publikacji aby ją jeszcze bardzie tracił ale aby ją odzyskał i odbudował.
Dany problem oceniamy patrząc na siebie. Spróbujmy wyjść ponad to i postarać się rozważyć dany problem widząc drugiego człowieka, często słabego wiarą i zaślepionego tym co proponują mu media.
Podobnym problem stwarzają wszelkie harlekiny, kryminały, literatura sensacyjna, książki pseudonaukowe. Zagadnienie ma o wiele szerszy zasięg i rzeczywiscie jest poważnym problemem. Z jednej strony wiele osób nie czyta niemal nic i kształtuje się na TV, z drugiej strony wiele ludzi czyta byle co nie sięgajac nawet po literaturę w danej kategorii na naprawdę wysokim poziomie literackim.
Trzeba mieć też na uwadze, że moi równieśnicy, a wiec pokolenie średniego wieku miało religię nie w szołach ale katechezy w domach parafialnych i wielu z nas nie uczęszczało na nią. Poszkole u wielu zanikłą wszelka edukacja. Inni zaś nasiąkneli światopoglądem materialistycznym lub zwyczajnie co jest najczęstzym zjawiskiem, stracili całkowicie zainteresowanie Bogiem. Ci najpodatniejsi są na wplywy sekt i wszelkich form new age, okultyzmu i spirytyzmu.
Może kwestia środków do tego użytych ...
Wszystko dla ludzi, ale z rozsądkiem
Nie wszystko jest dla ludzi, a przynajmniej nie powinno być. Trudno by było nazwać książki propagujące zło właściwą literaturą dla ludzi. Napewno dla ludzi takie książki fantasy czy SF nie wpłyną specjalnie na ich rozwój duchowy, ale mogą być dobrą rozrywką, jesli czytelnik będzie korzystał z niej w tym celu. Jeśli jakaś książka zawiera jakieś motywy, które mogłyby tylko niszczyć jego relacje z Bogiem to po prostu nie trzeba ich czytać, tym bardziej, gdy czytelnik ma wybujałą fantazję i próbuje przenosić takie fakty z książki do rzeczywistości to naprawdę moze mu to zaszkodzić.
Ja traktuję prawie każdą książkę jako formę rozrywki.
Jedyną dziedziną literatury z jakiej mogę korzystać w życiu jest religia, czyli chrześcijaństwo. Takie książki mnie budują, ale nie śądzę by mnie budowała literatura SF.
I wogóle jej nie czytam, ani filmów z tego gatunku też nie ogladam i jakoś nie żałuje tego.
Pozdrawiam
Ja traktuję prawie każdą książkę jako formę rozrywki.
Jedyną dziedziną literatury z jakiej mogę korzystać w życiu jest religia, czyli chrześcijaństwo. Takie książki mnie budują, ale nie śądzę by mnie budowała literatura SF.
I wogóle jej nie czytam, ani filmów z tego gatunku też nie ogladam i jakoś nie żałuje tego.
Z każdej (prawie) ksiązki można cos wynieść dla siebie. Coś co można zastosować w swoim życiu, lub coś co skłoni nas do przemyśleń- do zastanowienia się nad czymś. Fantastyka nie jest ani lepsza ani gorsza od innych.
Ja to traktuję,jako zwykłą kategorię literatury, która dla mnie nie ma żadnego wpływu na moje życie, bo jej nie czytam, a nawet gdybym to czytał, to nie wprowadzałbym niczego z takiej książki w moje życie. Według mnie lepsze książki czytałem i takze z nich nic nie zmieniało mojego życia.
Pozdrawiam
Dobra to tak.
Rozgraniczmy S-F od Fantasy bo to kompletnie inna gałąź literatury. S-F zbliża sę raczej do sensacji a Fantasy do baśni. Zupełnie inny świat.
Jesli chodzi o S-F to nie znam się za dobrze bo nie czytam, nie lubię. Wpadło miw łapki kiedyś kilka pozycji choćby wspomnieni Strugaccy. Nic specjalnego wole filmy. Jedyna naprawdę dobra pozycja z tego gatunku t pewien cykl Orsona Scott Card pzedstawiająca naprawdę dobre studium psychologiczne dzieci. Autor z resztą po psychologi.
Jeśli chodzi o Fantasy to może nie jestem ekspertem, ale znam sie na tym cłkiem nieźle. Literatura ta nie jest w stanie odciągnac o Boga człowieka silnej wiary, tak jak nic innego nie jest w stanie tego zrobić (por Rz 8, 34-38), ale czy jesteśmy pewni że mamy taką właśnie wiarę?
W czasach, kiedy nie byłam blisko Boga i Kościoła fascynowałam się fantasy, do tego stopnia że dosć mocno wpadłam w okultyzm. Całkiem nieźle wychodziła mi tzw. biała magia. Zaczeło się niewinnie właśnie od pewnej serii Fantasy.
Teraz czasami nadal siegam po taką literaturę. Czemu? To proste. Jestem na filologii polskiej. Czytam w ciągu semestru ok. 200 książek. Większośc z nich to "klasyka" Kochanowski, Prus, Mickiewicz, Sienkiewicz itd. Cała literatura polska + trochę zagranicznej. Do tego pisane naukowym językiem prace z zakresu językoznawstwa, lingwistyki, stylistyki itd. Poprostu casem muszę przeczytać cos co nie wymaga odemnie myślenia, koncentracji, zagłębiania się w treśc. Mózg też człowiek , musi odpocząć. Dla zdrowia psychicznego nie mogę w przerwie między Kulawikiem, a Skorupką czytać Tomasza a Kempisa bo poprostu zwariuję. Wypoczynek to nie tylko sen intelekt też ma swoje możliwosci i ograniczenia.
Inna sprawa jeśli ktoś czyta tylko to, ale to wówczas nie jest kwestia czy to fantasy czy nie i czy to szkodzi czy nie. To kwestia tego, że jest się ograniczonym. Poza tym jeśli uważamy, że czytając fantasy od razu odejdziemy od Boga, powinniśmy pójsć konsekwentnie dalej twierdząc że kryminały zrobią z nas albo detektywów, albo morderców, albo wpędzą w manię prześladowczą.
Ważna jest literatura "dla ducha". Kempisa mozna fantastycznie rozważać. Ale czasem potrzeba zwyczajnej intelektualnej rozrywki. Dla mnie jest nią fantasy, dla innych S-F, jeszcze inni wolą powiesci historyczne czy romanse. OK. Byle się nie ograniczać.
I jeszcze jedno. Opowieści z Narni to Fantasy prawda? Nauczyłam się z niej Biblii. Jescze jako dziecko przeczytałam to kilka razy. Polecam może niektórzy zmienią zdanie na temat złego fantasy. I pozdrowienia dla Aslana
PS.
vosko - drobna uwaga nieco nie na temat ...
Jeżeli rzeczywiście nadal zajmujesz się tą 'białą magią" - proszę rzuć to ..
I to jak najszybciej ...
NIestety, ale dane mi było się z tym "zapoznać" - i całe szczęście, że to rzuciłem w porę ...
Jeżeli rzeczywiście nadal zajmujesz się tą 'białą magią" - proszę rzuć to ..
I to jak najszybciej ...
ddv po serii modlitw o uwolnienie i męczarni zwiazanej z manią samobójczą wołami mnie do tego nie zaciągną. Spokojnie. Rzuciłam to 5 lat temu.
Dzięki za wyjasnienia (i pozdrowienia ) i cieszę się bardzo, że Ci się udalo ...
No cóż - ale to romowa na nieco inny temat ...
Pozdrawiam
Chodzi mi o to że : komuś kto ma słabą wiare nie należy proponować różnych opcji aby ją jeszcze bardzie tracił ale aby ją odzyskał i odbudował. Według mnie niemal cała literatura s-f służy raczej by wypaczyć obraz Boga niż go wyostrzyć. Często tu piszecie, że literatura SF nie służy pogłębianiu wiary, czy wręcz służy wypaczeniu pojęcia Boga.
A ja się zapytam. Czy wszystko na tym świecie, łącznie z literaturą SF ma służyć pogłębianiu naszej wiary? Czy nie można sobie czegoś poczytać dla rozrywki, wiedząc, że nie natkniemy się na kolejną pozycję, która będzie "znów" mówić o Bogu.
Owszem, fajnie jest, jak się czyta książki religijne, jak w niereligijnych pozycjach też jest coś o Bogu, ale czasem może ktoś chce sobie dla rozrywki coś poczytać w oderwaniu od tamtu Boga, to nie może?
Inna sprawa, to jak ktoś odbiera słowa przeczytane. Znam jedną osobę, która kiedyś była tak zafascynowana litereturą SF, że pomału zaczęła w to wierzyć. Tylko nie była to ksiażka z górnej półki, a jakieś gnioty. Było tam coś o tym, że ludzkość stworzyła na Ziemii jakaś rasa kosmitów, że kiedyś tu przybędą. I ten mój znajomy w to uwierzył, zaczął mieć wątpliwości o Boga, aż w końcu w Niego zwątpił, bo uwierzył, że to kosmici. Jak widać na tym przykładzie są też w gatunku SF złe pozycje. Ale tu nie chodzi tylko o SF, ale generalnie o całą literaturę. Są ksiażki dobre i złe, a nie jest to sprawa gatunku literackiego.
Ja osobiście nie mam nic przeciwko literaturze Science Fiction czy Fantasy. Oczywiście jak się wszystko odbiera z pewną rezerwą, a nie ślepo we wszystko wierzy.
Problemem mogą być np. fan kluby, gdzie skupiają się ludzie, dla których jest to sposób na życie, bo poza tym świata nie widzą. No ale nie jest to domena tylko i wyłącznie SF, ale w każdej dziedzinie życia można przecież przegiąć.
A powiem więcej, że nawet lubię litereaturę SF i Fantasy. SF dlatego, że zawsze się fascynowałem nauką, wynalazkami, wszechświatem, życiem ludzi za 100, 1.000, 100.000 lat. Te książki niejako o tym mówią i to mnie ciekawi. Nie sięgałem nigdy po takie ksiązki, aby pogłębić swoją wiarę, czy nawet zbudować światopogląd.
Lubię też Fantasy, gdyż zawsze podobały mi się klimaty rycerzy, magików, smoków, niesamowitych przygód. Tylko nie myślcie, że to iż lubię magię w literaturze filmach i grach to że ją uprawiam w moim życiu. Nic z tych rzeczy. Okultyzmem się nigdy nie interesowałem.
A najbardziej to cenię Tolkiena, szczególnie za budowanie przepięknego świata Śródziemia. Ja mam bujną wyobraźnię, a jak czytam np. Władcę Pierścienii to ja to wszystko widzę. Uczestniczę niejako w tych wydarzeniach, jestem jak by uczestnikiem akcji. No i wszystko widzę moimi oczyma, te przepiękne krajobrazy, bujną roślinność. Tolkien robi to w sposób wyjątkowy, który idealnie współgra z moją wyobraźnią.
A ja się zapytam. Czy wszystko na tym świecie, łącznie z literaturą SF ma służyć pogłębianiu naszej wiary?
Generalnie rzecz biorąc - POWINNO. Celem człowieka jest zbawienie i powinien wszystko podporządkować temu celowi. Wiem że jest to podejście bardzo radykalne i człowieka, który wyznaje taką zasadę nazywa się nawiedzonym oszołomem albo poprostu dewotem ale trudno.
Każda książka, którą przeczytasz, film, który obejrzysz w jakiś sposób kształtuja Cię. Jak wcześniej pisałem sam byłem uzależniony (konkretnie) od jednego filmu s-f, który był dla mnie ważniejszy niż wszystko inne. Dlatego ostrzegam innych by nie dojść do momentu w którym chcemy należeć do jakiegoś fan-clubu.
Przykład. Oglądasz film w którym złodzieje robią skok na bank. Z punktu widzenia chrześcijaństwa mamy przykazanie - Nie kradnij. Natomiast reżyser tak sprytnie ułożył fabułę że Ty nie tylko chcesz aby im się to udało ale wręcz pragniesz aby ich nie złapano. Zło zostało pokazane jako dobro, a dobro jako zło a Ty nieświadomie akceptujesz to i przyjmujesz do swej świadomości jako słuszne.
No i mogę wyliczać kolejne przykłady w których obłaskawiane i przekręcane są kolejne przykazania. Inny reżyser tak skonstruował film że współczujemy seryjnemu mordercy bo nie udało mu się zabić kolejnej ofiary. Inny tak przedstawia sprawy cudzołóstwa i nieczystości że akceptujemy tę sytuacje jako normalną. Inny sprytnie naśmiewa się z księży, religi i Boga a my przyjmując ten punkt widzenia śmiejemy się razem z widownią.
Wracając do tematu.
Nie popadajmy w skrajności. Jeśli w filmie popieram tego złodzieja co napadł na bank, to nie oznacza, że będę takiego popierać w rzeczywistości! Film, książka, multimedia służą nam jako rozrywka - bardzo często ukazują fikcję! Normalny człowiek będzie odbierał to jako rozrywkę i wcale nie musi po filmie czy książce przejmować jakiś bzdetnych poglądów! Jeśli popieram w filmie tych złodziejów, czy ogólnie "przychylnie" patrzę na postać złą, to czynię to zwykle z sympatii dla aktora - bo jeśli złą postać gra mój ulubiony aktor, to jasne, że będę jemu "kibicować" niż jakiemuś glinairzowi, którego gra aktor, którego nie lubię. Ale nie czyni mnie to złą! Nie doszukujmy się we wszystkim zła, które może na ans negatwynie wpłynąć. Jeśli mamy dobrze ugruntowaną wiarę, albo prawo moralne, możemy soebi w filmi kibicowac nawet największemu zbirowi, a w rzeczywistości takiego nie poprzemy. Jeszcze raz powtarzam film, książka to fikcja! Fikcja dla rozrywki. Mówi się,że jeśli dzieci przyjmują złe postwy po bohaterach ze swoich ulubionych gier komputerowych, to od razu podnosza się głosy, że tym dzieciom trzeba pomóc i je leczyć, bo niektóre nawet posunęły się do zabójstwa, albo skoczyły z balkonu, bo myślałay, że będa latać jak Batman. Ale to są dzieci, dzieci mają bujną wyobraźnię i swoich autorytetów szukają właśnie w bajkowych, multimedialnych albo filmowych bohaterach! A my dziećmi nie jesteśmy i mamy własny rozum.
Mówi się,że jeśli dzieci przyjmują złe postwy po bohaterach ze swoich ulubionych gier komputerowych, to od razu podnosza się głosy, że tym dzieciom trzeba pomóc i je leczyć, bo niektóre nawet posunęły się do zabójstwa, albo skoczyły z balkonu, bo myślałay, że będa latać jak Batman. Ale to są dzieci, dzieci mają bujną wyobraźnię i swoich autorytetów szukają właśnie w bajkowych, multimedialnych albo filmowych bohaterach! A my dziećmi nie jesteśmy i mamy własny rozum. ----> Wielu dorosłych,zachowuje się jak dzieci, niedojrzale i nieodpowiedzialnie.
Jeszcze raz pragnę zaznaczyć że jeżeli ktos ma silną wiare to nic mu nie zaszkodzi. Jescze raz zaznaczam że chodzi mi o ludzi słabej wiary.
Ośmielę się rzec, że ni tyle chodzi tu o ludzi słabej wiary, ale bardziej o ludzi o wątpliwym zdrowiu psychicznym
A kto powiedział, że ja mam problemy z modlitwą, spowiedzią czy rozumieniem Ewangelii?
Nie chodziło mi o Ciebie ale pisałem ogólnie. Wielu ludzi nie dostrzega iż swoim zachowanie oddaleja się od Boga. Dopiero gdy wydarzy jakieś zło szukaja w sobie przyczy, dlczego tak postępili.
Ja tam lubię książki SF - czytałem, je już w podstawówce. Nawet Diunę - i nie uważam, by mogło to coś zmienić w mojej wierze. Lecz dzieci mniejsze mogą uledz pewnemu zniekształceniu sposobu widzenia wiary. Lecz to zupełnie inna już bajka.[/list]
Diablo II to raczej do Boga powinno przybliżać, bo tam właśnie niszczy się zło aby zapanowalo dobro i pokój Kpiny sobie urządzasz? Satanistyczna gra ma do Boga przybliżać?
Diablo II to raczej do Boga powinno przybliżać, bo tam właśnie niszczy się zło aby zapanowalo dobro i pokój Kpiny sobie urządzasz? Satanistyczna gra ma do Boga przybliżać?
Scott - grałeś? Czy powtarzasz jedynie brednie, które wygadują pseudo-znawcy? Bo każdy chyba, kto grał, wie, czemu gra ta zdecydowanie satanistyczna NIE JEST. No, chyba, że wystarczy, że pojawi się w niej gdzieś penatgram, to od razu uznajesz, ze to satanizm - co raz, ze jest naiwne, dwa, ze nawet treściowo nietrafne.
Diablo II to raczej do Boga powinno przybliżać, bo tam właśnie niszczy się zło aby zapanowalo dobro i pokój Kpiny sobie urządzasz? Satanistyczna gra ma do Boga przybliżać?
Jaka satanistyczna gra?
Słuchaj, jesli Diablo II jest satanistyczne, to satanistyczna jest również Biblia - bo w niej też o szatanie jest sporo, ba, nawet sam tam występuje....
Czytałam ostatnio sagę Twilght pewnie o niej słyszeliście nie czytam takich książek na co dzień bo mam lektury w szkole. Uważam iż takie książki pobudzają wyobraźnie człowieka. Na pewno nie polecam ich 10 czy 14latkom lecz takim osobom które potrafią je odebrać. No więc w tej książce najbardziej podobało mi się okazywanie uczuć. Pięknie jest to w niej opisane. I nie występuje w niej szatan. Uważam że książki sa po to aby je czytać, wynosić z nich dobre wnioski, służą do rozrywki. Choć jeśli są w nich te złe strony nie musimy ich z nich wynosić, a powinny posłużyć nam jako przestroga.
Do niedawna jeszcze "łykałem" prawie wszystko, co spłodził S. King. Ostatnio jednak właściwie odszedłem od sf. Nie z powodu jakiejś awersji do tego gatunku. Powodem jest fascynacja przeróznymi filozofiami, przeto czas który poswiecam na czytanie oddaje dzis Plotynowi, Kantowi, Spinozie etc etc.. Plus obowiązkowe lektury konieczne do pisania pracy. W ankiecie opcja trzecia (moze być szkodliwa dla osób słabych - tak jak dokładnie wszystko).
Pozdrawiam.